Translate :))

poniedziałek, 30 marca 2015

Chapter 60

~~Pat~~
Włącz > to.

Obudziło mnie wołanie Kate.
  • Pat, chodź na śniadanie!- krzyknęła.
  • Idę.- oznajmiłam.
Podniosłam się niechętnie z łóżka i rozejrzałam dookoła. Dzisiaj dopiero 2 dzień mojej "trasy koncertowej". Dzisiaj o 15 zaśpiewam w Oklahoma City, a po  21 zaśpiewam w Kansas City. :') Jutro wystąpię o 17 w Milwaukee, a po jutrze przed prezydentem Obamą w Nowym Jorku. :') Na tym zakończy się moja trasa. Ciekawe, kiedy zobaczę znowu Harry'ego, bo bardzo za nim tęsknię, chodź minął dopiero jeden dzień. Moje rozmyślanie przerwała mi Kate ponownie mnie wołając. Wstałam więc w końcu i ruszyłam do niej.
  • Siadaj i smacznego.- oznajmiłam uśmiechnięta.
  • Dziękuję.- dodałam. - Już wyjechaliśmy?- spytałam jedząc śniadanie.
  • Jedziemy już od 3 godzin.- dodała.
  • OMG.- oznajmiłam nie dowierzając.
  • Zatrzymamy się już w Oklahomie na obiad.- mówiła.- przez ten czas chyba zdążysz się ubrać.
  • Zdążę.- oznajmiłam kończąc śniadanie.
  • Dziękuję, idę się ubrać.- oznajmiłam i ruszyłam do pokoju.
Śniadanie jak na Kate było mega dobre. Usiadłam wygodnie na łóżku i właśnie zaczął dzwonić mój telefon. To był Harry.
  • Cześć kochanie. Jak się spało?- spytał szczęśliwy chłopak.
  • Cześć kocie.- zaczęłam się śmiać.- Dobrze się spało, do czasu, kiedy nie zorientowałam się, że się nie rozłączyliśmy.- oznajmiłam.
  •  Na prawdę? Byłem przekonany, że to zrobiłem.- wybuchnął śmiechem.
  • Gdzie dzisiaj śpiewacie?- spytałam słodko.
  • W Churchill, a ty kotku?
  • W Oklahomie i Kansas.- oznajmiłam ziewając. - Zadzwonię wieczorem, tym razem na skype, miłej zabawy na koncercie i powodzenia!- oznajmiłam.
  • Dziękuję i wzajemnie słoneczko...Kocham Cię.- dodał.
  • Też cię kocham i pozdrów wszystkich!-dodałam.
  • Dobrze kochanie, do później pa...tęsknie.- dodał i się rozłączył. 
Jaki on jest słodki. Nie wytrzymam bez niego dłużej. To jest trochę dziwne, bo w tak krótkim czasie uzależniałam się od niego, jak od jakiegoś narkotyku. To znaczy chyba, że to jest prawdziwe. Z Niall'em było inaczej i w sumie dobrze, zawdzięczam mu teraz moje szczęście z Harrym, więc można powiedzieć, że już mu wybaczyłam.
Przygotowałam sobie stylizację po czym ubrałam się w nią i uczesałam swoje rozpuszczone włosy i zrobiłam jeszcze lekki makijaż. Kiedy byłam już gotowa wróciłam do Kate, która siedziała z przodu z Matt'em. 
  • Ile jeszcze do Oklahomy?- spytałam.
  • Z jakieś 2 godziny.- oznajmiła, a ja spojrzałam na zegarek... 10.
  • Ahm..ok.- dodałam i włączyłam telewizor.
Leciały akurat wiadomości. Zauważyłam swoje zdjęcie, więc postanowiłam poczekać. >>> "Patricia News wróciła do śpiewania! Wczoraj wystąpiła w Memphis i Nashville, gdzie cudownie zaśpiewała! Trzymamy kciuki za dalsze sukcesy dziewczyny!"
Wow co im się tak nagle odmieniło. Oni nigdy nie byli mili a tu nagle takie coś, nie no jestem w szoku. Te 2 godziny jazdy minęły bardzo szybko. Po 12 powitaliśmy Oklahoma City. Wjechaliśmy do cudownego miasta. Cieszę się, że mogę tu wystąpić. Tak jak wczoraj zatrzymaliśmy się na obiad. Niestety oni tutaj tylko jedząc Hamburgery, więc przez cały mój wyjazd to będzie mój obiad. :')
Weszliśmy do jednej z restauracji i zajęliśmy miejsca. Kelner przyniósł nam Menu i oczywiście zero wyboru! Same Fast Food'y.  :') No trudno, będę gruba. Zamówiliśmy Hamburger'y w zestawie i napoje. Po jakiś 15 minutach nasze obiady były już gotowe. Kelner przyniósł nam nasze zamówienia i zabraliśmy się za jedzenie. Ciężko było o w ogóle ugryźć bo ten Hamburger był ogromny. Kiedy zjedliśmy już obiad zapłaciliśmy za wszystko i opuściliśmy restaurację. Za 2 godziny odbędzie się mój koncert w Oklahomie. Wsiedliśmy więc w nasze auto i ruszyliśmy na miejsce, gdzie ma się odbyć koncert. Ma to się odbyć w centrum miasta. ;o Kiedy już dojechaliśmy na miejsce wjechaliśmy za tył sceny. Dużo ludzi już się zeszło na mój dzisiejszy występ. Za sceną zaczęły się wszystkie przygotowania. Makijażystki zrobiły mi makijaż i fryzurę, a stylistka przygotowała cudowną kreację którą od razu ubrałam. Czas minął bardzo szybko, więc razem z tancerzami udałam się na scenę i rozpoczął się występ wśród cudownych ludzi z Oklahomy....
Kiedy skończyłam śpiewać podziękowałam fanom, a oni wtedy zaczęli krzyczeć : " Happy Birthday Pat"...zgasiłam się. Matko jak ja mogłam zapomnieć o własnych urodzinach. Popłakałam się i podziękowałam bardzo schodząc ze sceny. Zapomniałam o własnych urodzinach...Szaleństwo. 
Przykro mi było jednak z tego, że nawet Harry o nich nie pamiętał. Rozdałam kilkadziesiąt autografów i zrobiłam też parę zdjęć z fanami. Później wsiedliśmy w autobus i z całą obstawą ruszyliśmy w stronę Kansas City. Za 5 godzin powinniśmy być na miejscu, wtedy tam zagram już ostatni koncert dzisiejszego dnia. 
Siedziałam wygodnie oglądając telewizję. Jeszcze 2 godziny i będziemy na miejscu. Niestety muszę przygotować się na wstęp już w autobusie, bo od razu po przyjeździe muszę wejść na scenę. Makijażu postanowili, że nie będę zmieniać. Dali mi tylko inną kreację, którą ubrałam na siebie w czasie jazdy. Jazda minęła bardzo szybko i ciemnym wieczorem z cudownymi gwiazdami na niebie powitaliśmy Kansas City. Zajechaliśmy pod miejsce, gdzie miał się odbyć występ. Na szczęście byłam już gotowa, więc opuściłam autobus i ruszyłam na scenę....
  Koncert minął świetnie, tutaj też fani życzyli mi wszystkiego najlepszego. Jacy oni są kochani. Rozdałam jeszcze autografy i zrobiłam sobie parę zdjęć w fanami po czym udałam się do autobusu. Koncert skończył się jakoś po 22 i byłam już zmęczona tym podróżowaniem i śpiewaniem. 
Ruszyliśmy autobusem z obstawą na miejsce, gdzie tak jak wczoraj zatrzymują się gwiazdy w trasie. Zatrzymaliśmy się tam i zorientowałam się, że nie tylko my tu jesteśmy. Były jeszcze 3 autobusy z gwiazdami, na szczęście obok tak jak wczoraj znajdowała się restauracja. Kate razem z Matt'em poszli po coś na kolację. Pewnie znowu nie będzie nic innego oprócz Fast Food. Wrócili po 15 minutach z pizzą. Byłam głodna, więc wzięłam się za jedzenie kolacji. Postanowiłam moje smutki z powodu urodzin i Hazzy zatopić w jedzeniu. Zjadłam kilka kawałków pizzy i byłam już pełna. Kate i Matt postanowili się przejść, więc opuścili autobus zostawiając mnie samą. Siedziałam tak w ciszy oglądając telewizję, do czasu, kiedy nie usłyszałam pukania do drzwi autobusu. Przeraziłam się...
Wstałam więc i powoli ruszyłam w ich stronę. Powoli je otwarłam i ujrzałam.... 
  • Harry!- krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję obalając nas na ziemię...gdzie było bardzo, ale to bardzo twardo..
  • Pat, też cię kocham.- oznajmił całując mnie.
  • Co ty tu w ogóle robisz?- spytała, gdy wstaliśmy już z ziemi.
  • Przyjechałem kotku, aby złożyć ci życzenia urodzinowe, bo nie chciałem robić tego przez skype....więc.Wszystkiego najlepszego kotku, żebyś zawsze była taka uśmiechnięta bo ślicznie ci tak, żebyś mnie nie zdradzała, bo mi serduszko pęknie i...żeby wszystko co zapragniesz się spełniło...KOCHAM CIĘ!...- oznajmił wręczając mi bukiet czerwonych róż.
  • Harry! Dziękuję...też cię kocham.- oznajmiłam całując chłopaka w policzek.
  • Ale to nie wszystko.- oznajmił uśmiechnięty. - Odwróć się to ci coś założę.- zrobiłam to co kazał po czym ujrzałam, że chłopak dał mi prześliczny naszyjnik z wisiorkiem z literką H w środku serduszka.
  • Ooooo..Harry.- oznajmiłam podziwiając to cudo. - Jest prześliczny, dziękuję.- oznajmiłam.
  • Kocham cię.- oznajmił znów. - Jednak niestety muszę jechać...a i chłopaki cię pozdrawiają.- powiedział...- Ale widzimy się niedługo.- dodał całując mnie namiętnie i długo.- Do zobaczenia kotku, kocham cię.- oznajmił i odszedł.
Wróciłam do środka z jednej strony szczęśliwa, że przyleciał tu do mnie z Kanady, ale z drugiej strony smutna, że musiał już wracać. Udałam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i ubrałam się w piżamę. Kiedy wyszłam z łazienki zauważyłam, że Kate i Matt już wrócili uśmiechnęli się do mnie i udali się do swojej sypialni. Ja poszłam do swojej. Położyłam się wygodnie na łóżku i myśląc o Harrym zasnęłam. *__________*  

_____________________________________________________


~~Alex~~

Włącz ~> to.



  • Nie dotykaj mnie. Nie chce litości. Potrzebuję czasu.- powiedziałam chwytając smycz i idąc przed siebie, w nadziei, że ten da mi spokój.
  • Wiesz, że nie mogę cię zostawić w takim stanie.- powiedział dotrzymując mi kroku.
  • Ugh... dlaczego nie mogę żyć jak wcześniej? Dlaczego wszystko musi się walić? Najlepiej było jak miałam te swoje koncerty, nie miałam chłopaka, miałam przyjaciół i było wszystko dobrze.- łza spłynęła po moim policzku, ale szybko ją otarłam.
  • Co się stało?- zatrzymał mnie, ale ja na niego nie patrzyłam.
  • Alexis... powiedz co się dzieje.- znów zero reakcji. Ujął moją twarz w dłonie i podniósł tak, żebym na niego spojrzała.
  • Co się stało?- ponowił pytanie.
  • Przez głupie zdjęcie w magazynie, które w dodatku jest sfałszowane pokłóciłam się z Cody'm. - nie powiedziałam mu wszystkiego, chociaż mało brakowało. 

Ostatecznie poszliśmy na chwilę do domu mojego brata, żeby zostawić zwierzątka, a sama poszłam z chłopakiem się przejść. Chciałam iść tam, gdzie jest mało ludzi. Do mniej ruchliwej dzielnicy. Tak więc zrobiliśmy.

  • To co to było za zdjęcie?- zapytał w końcu.
  • Moje i Emmett'a, na którym rzekomo się całujemy. Ale my oboje się nie zgodziliśmy na takie zdjęcia. 
  • Na pewno zrobili to, żeby się lepiej sprzedawało.
  • Pewnie tak, ale nie pomyśleli o tym, że mam narzeczonego i może mi zrobić wielką aferę.
  • To on ci nie uwierzył, że nic takiego nie było?- zdziwił się.
  • A no nie...
  • Ale jeśli on ci nie ufa, no to chyba coś jest nie tak.- spojrzałam na niego i się blado uśmiechałam.
  • Nie ty jeden tak mówisz.
  • Co z tego, że nie tylko ja tak mówię, skoro dalej nic z tym nie robicie? Ludzie mogą gadać a i tak nic się nie zmieni.- dlaczego musi tak mądrze mówić? -,-
  • A co mam zrobić?
  • Porozmawiać z nim o tym.
  • Mam dosyć kłótni jak na razie.
  • Nie macie się kłócić tylko spokojnie o tym porozmawiać. Alex, jeśli tak
    dalej będzie to ja sobie nie wyobrażam waszego związku.
  • Dlaczego wszyscy się wtrącają w nasz związek tak właściwie?
  • Chcę ci tylko pomóc.
  • Ale nie pomagasz mi swoją obecnością! Nie wiesz przez co przechodziłam tam w górach.- i wybuchłam... zaczęłam ten temat to będę musiała go skończyć... Geniusz ze mnie...
  • O czym ty mówisz?- nie rozumiał mnie. Nie dziwię się...
  • Widziałam cię na schodach z tą fałszywą "pokojówką".- wydukałam w końcu.
  • Yy... what? No i co w związku z tym?
  • Nie wiem czemu, ale... ale to mnie zabolało.- trochę to trwało zanim wypowiedziałam te jakże trudne słowa.
  • Oo....- był zaskoczony. Nie wiedziałam co dalej.
  • Czyli, że... ty coś do mnie czujesz, tak?- zapytał.
  • No właśnie nie. Dlatego nie rozumiem nic z tego.
  • Dlatego ci się nie układa z Cody'm. Bo ja wtrąciłem się do twojego życia. - złapał się za głowę i chodził w kółko. W końcu stanął.- Nie myślałem, że tak się stanie. Kurde... znowu coś sknociłem. 
  • Steven to nie twoja wina. 
  • Najgorsze jest to, że zamiast pomóc ci ratować związek mówię tak, jakbym chciał go zniszczyć.
  • Oj przestań. Teraz to ty dostałeś na głowę.- chłopak spojrzał się na mnie i zaczął mnie łaskotać. 

Takie małe rozładowanie napięcia. Potem się wyrwałam mu, bo już nie mogłam złapać tchu ze śmiechu. I znów wróciliśmy do tematu "Ja i Cody". Ech... muszę z nim porozmawiać. Właściwie to coraz mniej między mną, a nim iskrzy. To mnie dołuję. Wracałam już do domu sama, kiedy dostałam wiadomość. Nie odpisałam jej ale cieszyłam się razem z nią. Przed wejściem wzięłam 3 głębokie wdechy i weszłam do środka. Cody siedział w salonie i oglądał telewizję, ale kiedy weszłam wyłączył ją i podszedł do mnie. <KLIK>
  • Musimy porozmawiać.- zaczęłam ściągając kurtkę i buty.
To zdanie rozpoczynało piekło jakie zaraz miało być. Cholernie się bałam jak to będzie wyglądać, ale postanowiłam sobie być twarda. Później przyjdzie czas na płacz... Ale jeszcze nie teraz.
  • Jeżeli ty mi nie ufasz to co z tego będzie? Związek jest przecież oparty na zaufaniu i szczerości. Powiedziałam ci prawdę, ale ty mnie nie wierzysz. Jak mamy żyć razem, skoro tak jest?
  • Mówiłem ci już, że się od siebie coraz bardziej oddalamy. 
  • Ale nie robimy nic, żeby się znów zbliżyć. Cody my się coraz częściej kłócimy. A ja nie chce takiego związku. Może jeszcze nie dorośliśmy do takiego związku.
  • Albo najwidoczniej nie pasujemy do siebie.- posmutniał.- Wiesz. Masz rację. Przez ten czas zrozumiałem, że jednak nie jesteś moją 2 połówką. Ona jest gdzieś tam i czeka na mnie, ale to nie ty.
  • Czyli to nasz koniec.- powiedziałam.
  • Na to wygląda.- zdjęłam pierścionek i mu go oddałam.
  • Jeszcze ci się przyda.- mrugnęłam do niego oddając mu go. 
Potem się przytuliliśmy i chłopak wziął swoje rzeczy i odszedł. Dopiero kiedy zamknęłam za nim drzwi pozwoliłam sobie na płacz. Po 20 minutach samotnego płaczu zadzwoniłam do Emmetta, żeby przyszedł. Na nim się jeszcze nigdy nie zawiodłam. Przyjechał tak szybko jak tylko mógł. Nie dzwoniąc i nie pukając wpadł do mojego domu i się rozejrzał gdzie jestem. Po chwili byłam już w jego ramionach. Zamknął frontowe drzwi i przeszliśmy do salonu. Wszystko mu opowiedziałam, a ten był ze mnie dumny, że w końcu coś z tym zrobiłam. Cały czas się do niego przytulałam.

  • I jak się czujesz teraz?- zapytał.
  • Cieszę się, że już po wszystkim, ale będzie mi go brakować.
  • Przecież będziecie utrzymywać ze sobą kontakt, co nie?
  • No tak, ale to już nie będzie to samo. Wiesz... w ciężkich chwilach z Luke'iem on też był przy mnie, tak jak ty i w końcu z nim byłam. Po tym wszystkim co przeszliśmy taki koniec... Ech... ale może to i lepiej? Może znajdę moją drugą połówkę. Może jest ona nawet teraz ze mną i mnie przytula, a może jest gdzieś nie daleko i czeka na mnie. 
  • Na pewno się znajdzie. A jesli za nikogo nie wyjdziesz do 25 roku życia, to ja się z tobą ożenię.- oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
  • Właściwie w wieku 25 lat będę wyglądać młodo, więc mi to pasuję.- zaśmiałam się.
Na pocieszenie zjedliśmy słodkie babeczki i obejrzeliśmy film.
  • Wiesz... wydaje mi się, że powinnaś powiedzieć o tym Steven'owi.- powiedział po jakimś czasie.
  • Powiem mu. Ale muszę jeszcze jechać pomóc Agnes się pakować.
  • Pakować?- zdziwił się.
  • Nie powiedziała ci?
  • O czym?
  • Dostała pracę w Nowym Yorku.
Chłopak pojechał ze mną do przyjaciółki i  w trójkę żegnaliśmy się z jej starym mieszkankiem. Pomogliśmy jej wszystko zapakować i przejrzeć wszystkie rzeczy, które zostawi, a które wyrzuci. Spędziliśmy nad tym wszystkim pół dnia i całą noc. Ale było fajnie. Bo z nimi. Najważniejszymi ludźmi w moim życiu. W końcu jednak wszyscy zasnęliśmy na jej miękkim dywaniku po 3 butelkach szampana.
_____________________________________________________


~~Oliv~~

Włącz > to.


Obudził mnie budzik. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. 

Wzięłam prysznic a następnie udałam się po 
jakieś ubrania. Ubrałam się i założyłam buty. Zrobiłam sobie lekki makijaż a następnie zeszłam na dół. Poszłam do kuchni przygotować coś na śniadanie. Jednak Josh mnie wyprzedził. 

  • Akurat zdążyłem zrobić śniadanie. Siadaj i jedz. - powiedział i odsunął mi krzesło w jadalni.
  • Dziękuję. Kochany jesteś.
  • No wiem. A teraz jedź i jedziemy.
  • My?
  • No tak. Muszę być przy tobie przy tak ważnym momencie.
  • Wiesz, sama też dam sobie radę.
  • Wiem, ale ja chce jechać z tobą.
  • No dobrze, jak chcesz.
Zjedliśmy śniadanie, a później razem posprzątaliśmy. Gdy byliśmy gotowi wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu chłopaka. Oczywiście w mieście były korki. 
Dobrze, że wyjechaliśmy trochę wcześniej. 
Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. 

  • Na pewno chce ci się tam siedzieć? To może trochę potrwać. - zapytałam.
  • Powiedziałem, że chce iść to idę. 
  • No dobrze.
Weszliśmy do środka budynku. Na miejscu była Eva.

  • Dobrze, że jesteś wcześniej. - powiedziała.
  • Czemu?
  • Musisz podpisać, że rozpoczynasz współpracę z Dior.
  • Okey.
Poszłam podpisać jakąś umowę a następnie udałam się do garderoby. 
Stylistki zrobiły mi makijaż. A później ubrałam na siebie sukienkę, w której mam występować. Gdy byłam już gotowa poszłam na plan. Najpierw musiałam przeczytać krótki tekst, który mam mówić. Potem pokazano mi co mam robić. Nie powiem trochę to wszystko skomplikowane. Po przeszło 3 godzinach udało nam się nakręcić tą reklamę. Po obejrzeniu nawet jakoś to wyglądało.


Później poszłam do garderoby i ubrałam się w swoje ubrania. Wróciłam do Josh'a.

  • I jak? Nie zanudziłeś się? - zapytałam.
  • Nie. Fajnie było ciebie pooglądać. 
  • Haha.
  • No dobrze, ale teraz jedziemy coś zjeść. Co ty na to?
  • Tak. Jestem strasznie głodna.

Opuściliśmy budynek i pojechaliśmy do restauracji. 
Po kilku minutach byliśmy na miejscu. 
Zaparkowaliśmy auto i weszliśmy do środka. 
Zajęliśmy miejsce i kelner przyniósł nam menu. Postanowiliśmy, że zamówimy danie dnia. 
W szybkim czasie przyniesiono nam posiłek. Danie było bardzo smaczne. Po skończeniu zapłaciliśmy i pojechaliśmy do domu. Wyszliśmy z samochodu i szłam w stronę drzwi. Jednak chłopak złapał mnie za rękę.

  • Zaczekaj. - powiedział.
  • Co?
  • Mam dla ciebie niespodziankę.
  • Dla mnie? Jaką? - zapytałam się.

Chłopak wziął mnie za rękę i poszliśmy do garażu [?]
Otworzył drzwi pilotem. Gdy otwarły się zauważyłam samochód.

  • Kupiłeś mi samochód? - zapytałam.
  • Tak. Podoba ci się?
  • No pewnie. Jest śliczny. Dziękuję. - podeszłam do chłopaka i pocałowałam go. 
  • Jesteś kochany. - dodałam.
  • No wiem.
  • A co zrobiłeś z tamtym?
  • Sprzedałem. 
  • Chodź zobaczyć środek. - dodał.
Obejrzeliśmy samochód. Strasznie mi się podobał. 
  • To co jedziemy na przejażdżkę? - zapytał.
  • No oczywiście.
Wsiedliśmy do samochodu. Oczywiście ja na miejscu kierowcy. Pojechaliśmy się przejechać. Jeździliśmy po mieście. Po przeszło godzinie pojechaliśmy do moich rodziców. Przywitaliśmy się z nimi  i weszliśmy do środka. Trochę byli zaskoczeni, gdy nas dwoje znowu razem zobaczyli. Josh poszedł z tatą do salonu a ja z mamą do kuchni. 

  • Wróciliście znowu razem? - zapytała.
  • Tak. - odpowiedziałam.
  • Za wami to nie idzie nadążyć. Kłócicie się, wracacie do siebie, znowu się kłócicie i wracacie... No, ale cieszę się, że jesteście znowu razem.
  • Ja też się cieszę.
  • No i myślę, że niedługo planujecie ślub?
  • Jaki ślub? Na razie żadnego ślubu nie będzie.
  • A to niby czemu?
  • No bo nie i nie chce na ten rozmawiać.
  • No dobrze, ale pamiętaj, że wrócę jeszcze do tej rozmowy.

Po przygotowaniu kawy wróciłyśmy do salonu. Zaczęliśmy pić kawę oraz rozmawiać. Po około 2 godzinach postanowiliśmy wracać do domu. Pożegnaliśmy się i wsiedliśmy do samochodu. Gdy byliśmy na miejscu wyszliśmy z samochodu i weszliśmy do domu. Strasznie się cieszyłam z tego samochodu. Udałam się do kuchni i przygotowałam sobie sałatkę owocową. Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść. Po skończeniu posprzątałam po sobie i poszłam do łazienki. Wzięłam kąpiel a później ubrałam się w piżamę. Udałam się do sypialni. Położyłam się w łóżku a potem przyszedł Josh, który położył się obok mnie. 


  • Dziękuję ci za wszystko. - powiedziałam.
  • Nie ma za co. Dla ciebie zrobiłbym wszystko.
  • Kocham cię.
  • Ja ciebie też.

Położyłam się wygodnie i przytuliłam się do chłopaka i zasnęłam. 
_____________________________________________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz