Translate :))

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Chapter 71

~~Pat~~
Włącz > to.

Minęły już 2 tygodnie odkąd wróciłam do domu razem z Darcy. Za miesiąc odbędzie się nasz ślub z Harrym. Nie mogę się już doczekać. Chłopak planuje wszystko sam i zapewnia mnie , że wszystko jest w porządku i mam się zając sobą i małą. Jest taki kochany. 
Zeszłam właśnie razem z Darcy na dół na obiad. Na korytarzu już było czuć niesamowite zapachy. Harry się postarał. 
  • Cześć. - dodałam siadając razem z Darcy na krześle przy stole.
  • Cześć małe, smacznego. - dodał podając nam obiad.
  • Smacznego również. - dodałam zaczynając jeść.
Nakarmiłam troszkę Darcy, która zaczęła się śmiać. Jest naprawdę słodka i urocza, a zawdzięcza to tacie.  Zjedliśmy wszyscy wspólny obiad i posprzątaliśmy po nim. Następnie ja udałam się na chwilę do góry, po swój telefon zostawiając Darcy samą z tatą. 
Weszłam szybko po schodach i zabrałam się za szukanie mojego telefonu. Po znalezieniu wróciłam z powrotem na dół, gdzie zastałam ich leżących na kanapie i grzebiących w laptopie. Wyglądali naprawdę słodko. Jednak to już jest czas, kiedy moja mała powinna iść spać. Chłopak wziął ją na ręce i udał się do góry, aby ją uśpić. Ja wzięłam laptopa i zabrałam się za internetowe poszukiwania sukni ślubnej. 
Obejrzałam naprawdę bardzo dużo stron i nic nie wpadło mi w oko. W ogóle nadal nie wiem, gdzie ma odbyć się nasze wesele. Harry nie chce nic mówić. Trochę mnie to irytuję. Powinnam raczej wiedzieć, gdzie ma być mój ślub. Po jakimś czasie chłopak wrócił do mnie do salonu. Zaczął pokazywać mi różne garnitury i przy okazji pytać, który wydaję się dla mnie być najlepszy. Najbardziej podobał mi się taki z niebieskim dodatkiem. Był strasznie śliczny. Oglądaliśmy z Harrym dalej różne potrzebne rzeczy do wesela. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam udając, że go słucham. *________*


_____________________________________________________


~~Alex~~

Włącz ~> to.

Obudził mnie dzwonek do drzwi. Zaskoczona i zaspana poszłam otworzyć. To był kurier. Podpisałam jakiś papier i dostałam paczkę. Nie była duża. Otworzyłam ją. To było od chłopaków. Wyciągałam po kolei piękne ramki ze zdjęciami, które robiłam sobie z nimi. Wspaniałe. Na spodzie była niebieska koperta. Przeczytałam list od nich.
" Droga Alexis!
  Chcemy Ci podziękować za wszystko. Wspaniale się z Tobą bawiliśmy. Wiemy, że masz teraz nowe mieszkanie, więc... trzeba je jakoś upiększyć. Przesyłamy Ci  nasze wspólne zdjęcia. Na pewno Ci się spodobają. Znajdź dla nich dobre miejsce. Tęsknimy za Tobą ♥
                       Kochamy Cię, 
                          BIGBANG"

To było słodkie. Rzeczywiście znalazłam dla nich  dobre miejsce. Powieszę je w salonie. Będą się dobrze prezentowały. Wykręciłam numer do GD i zadzwoniłam.
  • No hej.- przywitał się.
  • Dziękuję, jesteście wspaniali! Kocham Was!- powiedziałam.
  • Oo... czyli już dotarło.- zaśmiał się.
  • Tak. To na serio piękne. Dziękuję.
  • Nie ma sprawy. A znalazłaś dobre miejsce?- usłyszałam głos TOPa.
  • No jasne! Wiszą sobie w salonie. Wyglądają genialnie. Skąd w ogóle pomysł na to?- zapytałam.
  • Tae i Daesung na to wpadli.- przyznał Seungrii.
  • Nie ma ich tam z wami?- zdziwiłam się.
  • Nie. Dostali zaproszenie do jakiegoś programu, a my idziemy na starcie gwiazd.- zaśmiał się GD.
  • No to miłej zabawy.- zawtórowałam mu.
  • Zadzwoń do nich, jeśli chcesz.- dodał TOP.
Pogadaliśmy chwilkę i się rozłączyłam. Przygotowałam sobie wszystkie rzeczy potrzebne na siłownię i zrobiłam sobie śniadanie. Po zjedzeniu ubrałam  się w końcu i wyruszyłam na siłownię.  Dziś wzięłam więcej wody. Już przy wejściu spotkałam Daniela.
  • Dziś nogi robimy. Dam ci wycisk.- zaśmiał się.
  • Podejmę się wyzwania.- dodałam z cwanym uśmieszkiem.
Zostawiłam torbę w szafce i poszłam. Najpierw zrobiliśmy rozgrzewkę, a potem... pokazywał mi ćwiczenia. Nie były trudne, ale jak dołożyliśmy do nich ciężarki to już były.

Po siłowni poszłam do domu, coś zjeść i się odświeżyć. Wybrałam się na spacer. Dotarłam aż do labiryntu. Wyglądał niesamowicie. Szłam nim, kiedy usłyszałam piosenkę Good Boy. Poszłam za dźwiękiem i znalazłam 2 nastolatki, jak tańczą do tej piosenki. Tańczyły naprawdę świetnie. Nie chciałam im przeszkadzać, więc się cofnęłam tyłem i wpadłam na kogoś.
Przepraszam.- powiedziałam odruchowo i dopiero po chwili się skapnęłam na kogo wpadłam.

  • Zac?- zdziwiłam się. Zac Efron we własnej osobie.
  • Oo cześć. Dawno się nie widzieliśmy.- powiedział tuląc mnie.
  • Wow nie spodziewałam się ciebie tutaj.- przyznałam.
  • Wyglądasz świetnie. Jak dobrze cię widzieć.- wyznał i znów mnie objął.
  • Ty też. Co tu robisz?
  • Zwiedzam. Dawno tu nie byłem. 
  • Mhm... a myślałam, że mnie śledzisz.- zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy na kawę i ciastka. Rozmawialiśmy bardzo długo, ale musieliśmy się zbierać. Pożegnaliśmy się przed kawiarnią i poszliśmy w swoje strony. Kiedy tak szłam sobie powoli do mojego mieszkania zadzwonił mój telefon. Zobaczyłam też kopertę i zabrałam ją do środka.
  • Taeyang!- powiedziałam uradowana do słuchawki.
  • Cześć kochana.- powiedział.
  • Dziękuję za prezent. To był wspaniały pomysł. Powiesiłam je już w salonie. Wyglądają genialnie.- oznajmiłam.
  • No to się cieszymy.- usłyszałam drugi głos.
  • Daesung, cześć.- dodałam.
  • No witaj. Co u ciebie?- przywitał.
Gadałam z nimi przez całą drogę do domu. W domku wzięłam długą kąpiel z bąbelkami. Nudziło mi się. Przypomniało mi się o tej kopercie i dopiero teraz ją otworzyłam. To było ZAPROSZENIE NA ŚLUB PATRICI I HAZZY!!! ;OO Byłam totalnie zaskoczona, ale i szczęśliwa. Oczywiście potwierdziłam przybycie natychmiast i zaczęłam myśleć... co ja włożę?! Z kim pójdę?! Dziś rano wpadłam na sąsiadkę. Miała na imię Blanka. Wyszłam na chwilkę z mieszkania bo usłyszałam jakiś hałas, a potem krzyki i jakieś rzeczy zlatywały ze schodów.
  • Nienawidzę cię! Spierdalaj stąd ty zdradziecka szumowino! Odwal się ode mnie!- krzyczała jakaś dziewczyna. Ostra kłótnia...
  • Dobra! Jeszcze do mnie wrócisz! Będziesz mnie błagać, żebym do ciebie wrócił! Wiesz o tym! Za bardzo mnie kochasz!- odkrzykiwał chłopak, który akurat schodził po schodach. 
Spojrzał się na mnie i puścił do mnie oczko. Po chwili dziewczyna zeszła zapłakana. Chyba chciała za nim iść, ale ją zatrzymałam. Okazało się, że to Blanka. Przytuliła się do mnie. Wpuściłam ją do siebie. Usiadła na kanapie, podałam jej chusteczki i zrobiłam nam gorącą czekoladę z dodatkiem imbiru. Opowiadała mi co się stało.
  • Dziś rano wróciłam wcześniej z pracy i zobaczyłam go w łazience jak robi minetę jakiejś blondi. Najlepsze jest to, że w sypialni, w moim łóżku obmacywały się jeszcze 2!- mówiła oburzona.
  • Spokojnie. Nie był ciebie wart. Ale jak to tak z 3? Matko...- to było dla mnie niepojęte. 
Została u mnie na noc. Właściwie to pół nocy oglądałyśmy horrory i komedie i się wygłupiałyśmy. Świetnie się bawiłam. W pewnej chwili dostałam SMSa od Tae. Zapytał co u mnie. Odpisałam mu, że wszystko w porządku i napisałam mu o zaproszeniu na ślub przyjaciółki. Blanka też już wiedziała. Nawet napisałam do Agnes. Obie ubolewałyśmy, że nie pomoże mi z wyborem sukienki, ale Blanka powiedziała, że zastąpi mi Agnes w doborze kiecki. Ucieszyłam się. Dziewczyna poszła do łazienki a ja dalej pisałam z chłopakiem. Kiedy wróciła, zaczęłyśmy oglądać kolejny film, ale... zmęczenie wzięło górę i zasnęłyśmy. 
_____________________________________________________


Miesiąc później
~~Oliv~~

Włącz > to.


Obudziłam się po 10. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic a następnie udałam się do garderoby żeby się ubrać. Zaczęłam ubierać na siebie spodnie, jednak musiałam je ściągnąć, ponieważ nie mogłam się dopiąć. Ostatnio mój brzuch zaczął robić się większy, przez co mieszczę się w coraz mniej rzeczy. O mojej ciąży wie tylko Charlie, mój przyjaciel. Nie wiedziałam jak mam o tym powiedzieć moim rodzicom oraz Josh'owi. 



Tydzień temu po raz ostatni wystąpiłam na wybiegu. Niestety z brzuchem się nie da tak pracować. 
Teraz przynajmniej mam trochę czasu żeby odpocząć. W miarę możliwości ubrałam się, założyłam buty a następnie zrobiłam sobie makijaż. Potem zeszłam na dół, do kuchni. Przygotowałam sobie śniadanie. Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść. Po skończeniu posprzątałam po sobie. Wzięłam torebkę oraz kluczyki od samochodu i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i pojechałam w stronę miasta. Muszę kupić sobie parę ubrań. Zaparkowałam auto i poszłam w stronę sklepów. Spędziłam z około 2 godziny w mieście. Akurat miałam takie szczęście, że spotkałam w jednym ze sklepów moją mamę. Nie był to dobry moment na spotkanie. 

  • Witaj córeczko. Co tam u ciebie? Nie odzywasz się w ogóle.
  • Cześć mamo. Wszystko w porządku. Ostatnio dużo pracuję i nie mam na nic czasu. 
  • No właśnie widzę. Tak jakoś dziwnie wyglądasz. Dobrze się czujesz?
  • Tak, to tylko zmęczenie. Ale spokojnie ostatnio dostałam kilka dni wolnego.
  • No to dobrze. A wczoraj był pokaz mody i nie widziałam cię jak występowałaś.
Kurde. Właśnie tego się obawiałam. Co ja mam jej powiedzieć? Nawet zapomniałam, że wczoraj był jakiś pokaz.
  • Bo ja dostałam kilka dni wolnego i nie musiałam być na tym pokazie. I tak wszystkie dziewczyny nie uczestniczyły w nim.
  • A no dobrze. To ja już ci nie przeszkadzam. Zadzwoń czasami żebym nie musiała się o cobie martwić.
  • Dobrze. Pa. 
  • No pa.
Pożegnałam się z mamą i poszłam dalej. Po godzinie postanowiłam wrócić do domu. Po kilku minutach byłam już na miejscu. Wzięłam torby z zakupami i weszłam do domu. Dziwne. Drzwi były otwarte. Przecież je chyba zamykałam na klucz. Weszłam powoli do środka. Nagle podszedł do mnie Josh. Ale się wystraszyłam.
  • No nareszcie jesteś. Czekam na ciebie już chyba 2 godziny. Czemu nie odbierasz telefonu? Martwiłem się. - zaczął mówić dosyć głośno.
  • Byłam w mieście na zakupach i nie słyszałam jak dzwoniłeś. 
  • No dobra nie ważne. Cieszę się, że cię widzę. Tęskniłem. 
Podszedł do mnie, przytulił mnie a potem pocałował.
  • Ale ostatnim razem jak cię przytulałem, byłaś chyba szczuplejsza. - ten to wie jak zdołować dziewczynę.
  • Znaczy... nie o to mi chodzi. Tak jakoś inaczej wyglądasz. Wszystko dobrze?
  • Tak... znaczy nie... po prostu musisz coś wiedzieć.
  • Co?
  • Nie wiem jak mam ci to powiedzieć.
  • No mów najprościej jak potrafisz.
  • Jestem w ciąży.
        W pierwszej chwili nie wiedział co ma powiedzieć. Trochę się zdziwił. Ale potem na jego twarzy pojawił się uśmiech.
          • To przecież świetna wiadomość.
          • Na prawdę?
          • No tak. Cieszę się. - powiedział i pocałował mnie. 
          Trochę odetchnęłam z ulgą. Bałam się, że będzie zły albo coś w tym stylu, ale przyjął tą wiadomość w miarę dobrze. 

          • No dobrze a teraz może pojedziemy coś zjeść, bo na pewno jesteś głodna.
          • Tak.Umieram z głodu.
              Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Zajęliśmy stolik i kelner przyniósł nam Menu. Postanowiliśmy zamówić danie dnia oraz do picia zwykłą wodę. Na zewnątrz dosyć gorąco. Po jakimś czasie otrzymaliśmy nasze zamówienie. Wyglądało smacznie. Zjadłam wszystko z wielkim apetytem. Josh zapłacił i opuściliśmy budynek. Następnie wróciliśmy do domu. Byłam strasznie zmęczona. Poszłam do łazienki i wzięłam długą kąpiel. Potem ubrałam na siebie piżamę i udałam się do sypialni. Było jeszcze dosyć wcześnie, ale ja nie miałam już siły. Byłam wykończona tym dniem. Po kilku minutach zasnęłam.


              _____________________________________________________

              poniedziałek, 8 czerwca 2015

              Chapter 70

              ~~Pat~~
              Włącz > to.

              ~~Kilka miesięcy później...~~

              Smacznie sobie spałam do czasu, kiedy nie poczułam strasznego bólu. Od razu otwarłam swoje oczy.

              • Harry!- krzyknęłam.
              Chłopak od razu otworzył swoje oczy i spojrzał na mnie przerażony.

              • Co się stało? Co jest? - pyta.
              • To... to.. chyba już.- mówię z trudem łapiąc powietrze.
              • Że co!?! Teraz? Jesteś pewna? 
              • Tak! 
              • Jedziemy do szpitala! Now! - mówi biorąc moje rzeczy.
              Powoli wstaję z łóżka i z jego pomocą ruszam na dół. Zejście ze schodów nieco czasu nam zajmuję. 
              Po dosłownie wieczności docieramy do samochodu. Chłopak bardzo szybko rusza opuszczając naszą posiadłość. 
              Jazda do szpitala zajmuję nam kilka minut przez prędkość.
              Podjeżdża pod same drzwi i pomaga mi wyjść z auta. Wchodzimy do środka, a ja czuję się coraz gorzej. 

              • Poczekaj tutaj, ja znajdę lekarza.- mówi i znika zanim udaje mi się cokolwiek powiedzieć.
              Siadam na krześle i czuję się jakbym miała zaraz stracić przytomność. 
              Gdy już obraz zaczyna mi się zamazywać dostrzegam chłopaka z lekarzem, pielęgniarkami i wózkiem. Pomogły mi usiąść na nim. Resztę widziałam jak przez mgłę.

              ~~Harry~~

              Pielęgniarki wiozą moją narzeczoną na salę porodową, a ja umieram ze strachu. Moją córeczka zaraz przyjdzie na świat. Z jednej strony czuję radość a z drugiej cholernie się o nie boje. 
              Cały czas jestem przy Pat trzymają ją za rękę. Jej uścisk nie jest taki mocny jak zawsze, przez co martwię się jeszcze bardziej. 
              Pomagają jej wejść na łóżko, po czym wszystko się zaczyna...

              • Nie dam rady.- mówi. = Jej głos jest ledwo słyszalny. Wokół jej ciała pojawia się mnóstwo krwi. Zamarłem.
              • Robimy cesarkę! Pan musi stąd wyjść!- krzyczy lekarz. 
              • Nie mogę, muszę tu z nią być!- krzyczę.
              • Chce pan, żeby żyły? To niech pan decyduję.- mówi, a ja natychmiast zostaję wyciągnięty przez ochronę.
              Ostatnią rzeczą jaką widzę to 4 lekarzy otaczająca ją. Potem drzwi się zamykają a ochroniarze mnie puszczają i odchodzą. Super, kurwa super. Zamiast pozwolić mi z nią być to wywalają mnie z sali! Jeszcze nigdy się tak cholernie nie bałem, nigdy. 
              Chodzę dookoła jak jakiś pojebany. Zero lekarzy. Co jakiś czas cholerne pielęgniarki tam wchodzą i wychodzą nie chcąc udzielić mi jakiejkolwiek odpowiedzi. Siadam już psychicznie. To trwa zbyt długo, za długo. Nie, wszystko jest dobrze, są zdrowie, nic im nie jest. Na pewno. Za bardzo je kocham, żebym je tak po prostu stracił. 
              Po jakichś pierdolonych 3 godzin w końcu zauważyłem wychodzącego lekarza. Z prędkością światła do niego ruszyłem.

              • Co z nią? Gdzie ona, oni są? Mogę tam wejść?- zadawałem mnóstwo pytań.
              • Wystąpiło wewnętrzne krwawienie, co spowodowało, że musieliśmy zrobić cesarkę.- wciąż kontynuuję a ja prawię zamarłem. - Dziecko jest zdrowie, ale matka musi zostać jeszcze na obserwacji zdrowotnej. - dodał.
              Czuję się fatalnie i ona pewnie też. Nie mogłem być przy niej przez tych popapranych lekarzy, a ona tak bardzo mnie potrzebowała. Czuję napływające łzy.
              • Mm.m mogę tam wejść?- w końcu udaję mi się coś wydusić.
              • Proszę. - mówi wskazując na drzwi. Ma kurwa szczęście.
              Szybko wchodzę do środka i widzę ją. Podchodzę bliżej i łapię ją za rękę. Budzi się.

              • Jak.. jak się czujesz? - pytam.
              • Okropnie.- mówi lekko chichocząc.
              • Kocham cię.- dodaję i całuję ją w czoło.
              • Ja ciebie też.- dodaje uśmiechając się.
              Wtedy do środka wchodzi lekarz z naszym dzieckiem.

              • Co wpisać do dokumentacji? Imię i nazwisko. - pyta kładąc dziecko obok Pat.
              • Darcy, Darcy Styles. - mówi patrząc się na mnie i uśmiechając.
              Moje serce wali jak oszalałe widząc to małe, słodkie dziecko, które jest moje. 

              • Dobrze, zostawimy was. - mówi doktor wychodząc.
              • Jest słodka i podobna do ciebie. - mówię.
              • Po tobie ma oczka. - mówi. Ma rację, są zielone.
              • Jest śliczna.- dodaję.- Kocham was.
              • My ciebie też.- mówi śmiejąc się.
              • Cześć Darcy.- mówię łapiąc jej małą rączkę. Dziewczynka śmieję się słodko.
              • Widzisz, już cię lubi. - mówi Pat. 
              Uśmiecham się patrząc się raz na Pat, raz na Darcy. Dzisiejszy dzień jest moim najlepszym w całym moim życiu. Dopiero teraz widzę, jak los był dla nas zaplanowany. To co się zdarzyło, miało tak być. Cieszę się, że tak wyszło, dzięki niemu mam teraz swoją przyszłą żonę Pat i małą córeczkę Darcy.

              _____________________________________________________


              ~~Alex~~

              Włącz ~> to.

              Obudziłam się około 8.30. Pościeliłam łóżko, wzięłam szare spodnie dresowe, bieliznę i czarną bokserkę, po czym poszłam do łazienki. Wzięłam zimny prysznic na rozbudzenie się. Wysuszyłam włosy, ubrałam się i zgłodniałam. Zrobiłam sobie pysznego omleta i kawę. Na zegarku była już 9. Spakowałam ręcznik, 2 litrową butelkę wody, leginsy, koszulkę, buty do biegania do torby, założyłam grubszą bluzę, wzięłam komórkę i słuchawki, po czym wyszłam z mieszkania. Zamknęłam je na klucz i ruszyłam w stronę siłowni.

              Budynek był dość spory. Siłownia nazywa się "McFit". W całym Berlinie jest ich całkiem sporo, ale tutaj mam najbliżej. Weszłam do środka. Wszystko bardzo ładnie urządzone. Mnóstwo ludzi już ćwiczyło i wielu dopiero przychodziło, w tym i ja. 

              • Dzień dobry, chciałabym wykupić tu karnet.- powiedziałam.
              Wszystko uzgodniłam z kobietą z recepcji, podpisałam się i zapłaciłam. Dostałam bardzo przystojnego trenera. To znaczy miał mnie oprowadzić. Przebrałam się więc i mogłam zwiedzić budynek.
              • A to jest sala do aerobiku.- oznajmił, wchodząc do ostatniej już sali.
              • Ojej, ale tu jest dużo tych sal. Mam nadzieję, że się jakoś połapię.- westchnęłam.
              • Zawsze mogę pani pomóc.
              • W takim razie świetnie, ale możemy przejść na ty? Nie przepadam jak ktoś do mnie mówi 'pani'.- uśmiechnęłam się.
              • W takim razie... jestem Wilhelm.- podał mi rękę.
              • A ja Alexis.- uścisnęłam ją. - A jakieś przezwisko? Imię bardzo ładne ale mega poważnie brzmi.
              • Po prostu Wil.- zaśmiał się.
              Wróciłam z nim do pierwszej sali. Załapałam się na grupową rozgrzewkę, potem grupa się rozeszła na rożne sprzęty. Miałam dylemat od czego zacząć, ale postanowiłam poćwiczyć ręce i plecy. Czułam na sobie wzrok innych. Starałam się nie zwracać na to uwagi, ale to było trudne. Wil co jakkiś czas sprawdzał czy sobie radzę. Kiedy robiłam przysiady poprawił mnie, ale to dobrze. Przynajmniej wiem, co robiłam źle. Teraz jak je robię, nie boli mnie kręgosłup.

              Jeden mężczyzna zrzucił sztangę przypadkiem, ale w ostatniej chwili odskoczyłam. Zaczął mnie przepraszać, a ja powtarzałam, że nic się nie stało na szczęście. Uf... mało brakowało. 

              Przechodziłam do kolejnych ćwiczeń słuchając teraz muzyki z radia. Zrobiłam sobie 3 minuty przerwy i wypiłam całą wodę... Nie wiedziałam co mam zrobić. To nie był jeszcze koniec mojego treningu a miałabym go skrócić przez wodę? Podeszłam do Wilhelma. 
              • Mam takie pytanie: czy mogłabym wziąć skądś wodę, bo mi się już skończyła?- dziwnie było o to pytać, no ale cóż...
              • Jasne, że tak! Dla klientów z karnetem takim jak twój jest woda w gratisie.- uśmiechnął się i podał mi butelkę wody. Oddałam mu pustą, a ten ja wyrzucił.
              • Dziękuję.- powiedziałam i wróciłam do ćwiczeń.
               Przeszłam na salę z lustrami, do tańca. Puściłam sobie z telefonu "Becky from the Block" i zaczęłam tańczyć. Tak mnie to pochłonęło, że skończyła dopiero, kiedy zaczęło mi burczeć w brzuchu. Szybko poszłam do szafek, wzięłam kilka rzeczy i poszłam pod prysznice. Genialna ja się poślizgnęłam i upadłam. Zaczęłam się z siebie śmiać, leżąc na podłodze.
              • Pierwszy dzień i już leżysz?- usłyszałam czyjś głos. 
              To był wysoki mężczyzna. Idealnie mówił po angielsku, był nieźle napakowany i kojarzyłam go.
              • Czy my się skądś nie znamy?- zapytałam go. Pomógł mi wstać.
              • Poznaliśmy się w Memphis. Lucy Hale nas poznała. Byłem barmanem.- oznajmił.
              • Faktycznie! Pamiętam już. Ty jesteś Daniel.- uśmiechnęłam się zadowolona.
              • A ty Alexis.- zaśmiał się.
              • Wow co za spotkanie. Świetnie wyglądasz.- przyznałam.
              • Mogę to samo powiedzieć o tobie. Słyszałem, że miałaś teraz trasę po Azji.
              • Tak, niedawno wróciłam, a teraz przeprowadziłam się do Berlina.
              • Oo no to świetnie. Widziałem, że kupiłaś karnet. To znaczy, że będziemy się tu widywać.- uśmiechnął się.
              Porozmawiałam z nim jeszcze chwilkę, a potem wzięłam prysznic. Tak czy siak będę się kąpać w domu, no ale... Wzięłam wszystkie swoje rzeczy i skierowałam się do wyjścia. Daniel powiedział, że  jutro ćwiczymy razem nogi. Zgodziłam się. Już czuję ból ramion. Dałam sobie niezły wycisk.

              W domku znów się wykąpałam, ale porządniej i zrobiłam sobie sałatkę grecka z serem feta, grillowanego łososia z Londynu i ciemny chlebek. Zrobiłam zdjęcie na Instagram i wrzuciłam je. Włączyłam telewizję i zabrałam się za jedzenie. Trafiłam na film pt. "Dary Anioła: Miasto Kości" i bardzo mi się podobało. Była zachwycona. Oglądam to z taką ciekawością i zachwytem, że sama się sobie dziwię. Film się skończył i zadzwoniła moja komórka. To był G Dragon. Aż się zdziwiłam, ale odebrałam.

              • Siema!- powiedział.
              • Cześć. Co tam?- zapytałam.
              • Nie rozmawiałem z tobą od rozstania na lotnisku, więc pomyślałem, że zadzwonię.  Właśnie wracam do domu po próbie. Jak tam Berlin?
              • Cudowny! Zapisałam się na siłownie. Jest kilka przecznic dalej. Mieszkanie jest genialne, ludzie wokoło jak na razie też.- opowiedziałam mu.
              • No to chyba dobrze.- zaśmiał się.- Brakuje nam wszystkim ciebie.- dodał ze smutkiem w głosie.
              • Wiem, mi was też. Ale może niedługo uda nam się zobaczyć.- przyznałam.
              • Oo... wybierasz się do nas?- ożywił się.
              • Nie...- zaśmiałam się. - Teraz wasza kolej.
              • Ach... no fakt... 
              To zadziwiające ale gadałam z nim prawie 3 godziny. Musieliśmy skończyć bo komórka była na wyczerpaniu. Ostatnie 3 % baterii. Jak mi ich cholernie brakuje to jest jakaś masakra... Ubrałam pidżamę i położyłam się już w łóżku. Rozmyślałam trochę o różnych spawach. Zanim zasnęłam dostałam wiadomość od Emett'a.
              • "Dobranoc Alex, kocham Cię i tęsknie"- przeczytałam na głos. 
              To było słodkie. Odpisałam mu, że też tęsknie, również go kocham i także dobrej nocy. Niedługo później zasnęłam. *_*
              _____________________________________________________


              ~~Oliv~~

              Włącz > to.


              Obudziłam się po 9. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic a następnie poszłam się ubrać. Założyłam na siebie to oraz ubrałam buty. Rozczesałam swoje włosy i zrobiłam makijaż. Potem poszłam do kuchni przygotować coś do jedzenia. Gdy przyrządziłam posiłek, usiadłam do stołu i zaczęłam jeść. Trochę się dzisiaj denerwuje, bo idę do lekarza. Boję się co mi powie. Po skończeniu posprzątałam po sobie. Następnie zaczęłam się szykować, bo za pół godziny mam wizytę. Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc poszłam je otworzyć.

              • Gotowa? - zapytał Charlie.
              • Tak.

              Wzięłam torebkę i wyszłam z domu. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do środka i usiedliśmy w poczekalni. Było po mnie widać, że się denerwuje. Nagle otwarły się drzwi z których wyszła lekarka.

              • Pani Williams, zapraszam. - powiedziała po czym weszła do swojego gabinetu zostawiając uchylone drzwi. 
              • Wejdziesz ze mną? - zapytałam.
              • Jeśli chcesz, to pewnie.
              • Dzięki.
              Wstaliśmy z krzeseł i weszliśmy do środka. Lekarka kazała nam usiąść. Zaczęła mi się pytać co mi dolega, więc je powiedziałam, że od kilku dni źle się czuję. Potem kazała mi się położyć na łóżko i zaczęła mnie badać. Na samym końcu zrobiła mi USG brzucha. Strasznie się denerwowałam. Zwłaszcza, że te badania trwały trochę czasu. Wpatrywała się w ekran, ja również próbując coś zobaczyć.
              • Gratuluje państwu. Zostaniecie rodzicami. - powiedziała z uśmiechem na twarzy.
              • Co? Jak to? - zadawałam pytania nie wierząc.
              • Jest pani w 5 tygodniu ciąży.
              • O kurde. Jest pani pewna?
              • Tak na 100%.  Widzę, że tatuś też jest zaskoczony tą wiadomością. Proszę się nie martwić wszystko będzie w porządku.
              Nie mogłam uwierzyć w to, co ta lekarka mówiła. Jak to możliwe? Byłam w totalnym szoku. 

              • Proszę dla taty na pamiątkę badanie USG, a panią zapraszam za jakiś czas na kolejną wizytę. - powiedziała podając Charlie'emu zdjęcie.
              • To nie jest... dobrze będę.
              Razem z przyjacielem opuściliśmy jej gabinet. Byłam załamana. Musiałam wyjść na świeże powietrze.

              • Gratulacje. - powiedział przyjaciel.
              Powiedział to w złym momencie. Zaczęłam się zastanawiać, co ja mam teraz zrobić. W sumie to i tak nie mogłam już nic zrobić. Wiem tylko tyle, że moja kariera modelki właśnie się zakończyła. Chciałam mieć dziecko, ale nie w tym momencie. No, ale cóż... i tak na to nic nie poradzę. Boję się tylko jak zareaguje Josh. Muszę mu o wszystkim powiedzieć, ale nie przez telefon. Dopiero, gdy wróci. Myślę, że będzie to jak najszybciej. 
              • Zawieziesz mnie do domu? - zapytałam.
              • Pewnie.
              Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy w stronę mojego domu. Droga minęła w ciszy. Wyszłam z samochodu. 
              • Dzięki za wszystko. - powiedziałam.
              • Nie ma za co. Mogę ci jeszcze w czymś pomóc?
              • Nie. Wystarczająco mi pomogłeś.
              Pożegnałam się z przyjacielem i weszłam do domu. Usiadłam na kanapie i zaczęłam nad wszystkim myśleć. Z jednej strony czuje złość, że muszę zrezygnować z modelingu a z drugiej szczęście, że będą miała dziecko.  Dziwne uczucie. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
              • Cześć kochanie. Co tam? - był to Josh.
              • Cześć. Wszystko w porządku. Kiedy wracasz?
              • No właśnie... w najbliższym czasie nie przyjadę. Dopiero za miesiąc. Wtedy będzie koniec naszej trasy koncertowej i na stałe wracam do domu. A stało się coś?
              • Nie, tak tylko pytam.
              • Strasznie tęsknie za tobą.
              • Ja również. No dobrze to nie będę ci przeszkadzać. To pa. Kocham cię.
              • Pa. Ja ciebie również.
              Nie mogłam mu powiedzieć takiej wiadomości przez telefon. Chce zobaczyć jego reakcje. Wzięłam kluczyki od samochodu i wyszłam z domu. Pojechałam coś zjeść. Nie chce mi się nic przygotowywać. Po kilku minutach byłam na miejscu. Zajęłam sobie stolik i usiadłam. Zaczęłam przeglądać Menu. Nie wiedziałam na co mam się zdecydować. W końcu zamówiłam sałatkę z krewetkami. Wyglądała i smakowała pysznie. Gdy zjadłam miałam ochotę na coś słodkiego. Domówiłam sobie placek. W szybkim czasie go otrzymałam. Był bardzo dobry. Aż się w ustach rozpływał. O matko jak ja będę jeść codziennie takie rzeczy to się nie ruszę. Po skończeniu zapłaciłam i wyszłam. Następnie wróciłam do domu. Od razu po wejściu poszłam do salonu żeby trochę odpocząć. Ledwo co usiadłam a usłyszałam dzwonek do drzwi. To sobie odpoczęłam. Wstałam i poszłam je otworzyć. 
              • Cześć siostra.
              Nawet nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo ten wszedł już do środka. Zamknęłam drzwi i poszłam do salonu. Chris siedział już na kanapie.

              • Chcesz coś do picia? - zapytałam.
              • Nie, dzięki. Mam do ciebie prośbę.
              • No mów.
              • Pojechałabyś ze mną do miasta, żeby kupić łóżeczko i wózek dla dziecka? Miałem jechać z Susane, ale ona od wczoraj leży w szpitalu a ja za bardzo się na tym nie znam.
              • No dobrze. A z Susane wszystko w porządku?
              • Tak, za parę dni ma poród. A u ciebie co tam?
              • Wszystko dobrze.
              • Na pewno? Bo tak jakoś dziwnie wyglądasz.
              • To tylko przemęczenie. Ostatnio dużo pracuje. 
              • Powinnaś zrobić sobie kilka dni wolnego.
              • Pomyśle.

              Rozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas a potem Chris pojechał. Udałam się do łazienki. Wzięłam dłuższą kąpiel a później ubrałam na siebie piżamę. Poszłam do sypialni, położyłam się wygodnie w łóżku a następnie zasnęłam. 


              _____________________________________________________

              poniedziałek, 1 czerwca 2015

              Chapter 69

              ~~Pat~~
              Włącz > to.

              ~~Jakiś czas później...~~



              Obudziłam się dość wcześnie i postanowiłam udać się na dół, aby przygotować jakieś śniadanie. Po cichu zeszłam na dół i zabrałam się za przygotowywanie dania.

              Po kilku minutach było już skończone. Harry chwilę później zszedł na dół i razem ze mną usiadł przy stole po czym zabraliśmy się za jedzenie naszego śniadania. 
              Nie trwało to długo. Po skończeniu posprzątaliśmy wszystko po sobie. 
              Nie mieliśmy na dzisiejszy dzień rzadnych planów. Usiedliśmy więc w salonie na kanapie i patrzyliśmy przez uchylony balkon na widoki z naszego okna.
              Było dość ciepło. 
              Postanowiliśmy więc zabrać się za oglądanie jakiś ciekawych filmów. 

              • Już niedługo pojawi się nasze dziecko. - dodał uśmiechnięty chłopak.
              • No tak.- uśmiechnęłam się.
              Rozmawialiśmy dalej śmiejąc się.
              Następnie włączyliśmy film : " Parszywa 12". Jest to chyba jedna z najlepszych komedii. 
              Oglądaliśmy ją cały czas się śmiejąc.
              Moja ciąża wkroczyła już w 6 miesiąc. Przez cały czas chce mi się jeść i nic więcej. Najlepiej bym tylko spała i jadła.
              Po dłuższym oglądaniu telewizora postanowiliśmy z Harrym upiec, albo przygotować jakieś ciasto. Po dłuższym namyślę wybraliśmy oreo. Wyciągnęliśmy wszystkie produkty w kuchni i zabraliśmy się za pieczenie. Harry przygotowywał ciasto a ja bitą śmietanę. Gdy już połączyliśmy wszystkie odpowiednie składniki razem włożyliśmy ciasto do piekarnika. Gdy było już gotowe zabraliśmy się za jego dekorowanie. Efekt końcowy był cudowny. Zrobiliśmy mu kilku zdjęć po czym wstawiliśmy na Instagram. Trzeba się pochwalić swoim pierwszym wypiekiem. Następnie zabraliśmy się za jego jedzenie. Z Harrym ostatnio ustaliliśmy, że ślub odbędzie się jak urodzi się nasze dziecko. Chcemy aby było na ślubie. 
              Zjedliśmy trochę naszego deserku i resztę odłożyliśmy w razie moich zachcianek. Następnie wróciliśmy do salonu, gdzie do późnego wieczora oglądaliśmy filmy. Byliśmy tak zmęczeni, że postanowiliśmy spać w salonie...

              _____________________________________________________


              ~~Alex~~

              Włącz ~> to.

              Do godziny 14 miałyśmy się oddać w ręce masażystów i innych ludzi,  którzy mieli się nami zająć. Było nam bardzo przyjemnie no i spędziłyśmy czas razem. Tyle czasu się nie widziałyśmy. Kiedy mama już poszła na kąpiel w algach, ja zadzwoniłam do Taeyanga.

              • Cześć kochanie.- powiedział do telefonu a ja uśmiechnęłam się do siebie.
              • Cześć. Nie uwierzysz... moja mama wróciła.
              • Żartujesz... Sama? Ale jak to?- był równie zaskoczony jak ja wczoraj.
              • Wczoraj wieczorem wystraszyła mnie w moim domu. Płakałyśmy razem no i potem przyszedł mój brat no i przegadaliśmy całą noc. Ech... cały czas myślałam, że ją porwano a ona wygrała jakiś los i pojechała nad Morze Bałtyckie do jakiegoś kurortu czy coś.
              • O ja... No to niesamowite. Wow w końcu ją odzyskałaś. No to genialnie! Na pewno jesteś teraz szczęśliwa.
              • Jestem. Nawet bardzo. Chociaż... gdybyś tu był... Byłabym jeszcze szczęśliwsza.
              • Wiesz, że bardzo chciałbym teraz być z tobą. Niestety mieszkamy daleko od siebie i mamy swoje obowiązki.- mówił.
              • No wiem, wiem. Pozdrowisz ode mnie Daesunga?
              • Jasne. A co teraz robisz?
              • Mamę wysłałam na kąpiel w algach, a ja? Hm... relaksuje się na myśl o tobie i słysząc twój głos.- chłopak zaśmiał się.
              • Jak miło. Wiesz... nie chce tego robić, ale muszę kończyć bo właśnie idę na próbę tańca do kilku piosenek.
              • Oo....no to miłej zabawy. Zadzwoń później. Całusy.- rozłączyłam się.

              Siedziałam owinięta ręcznikiem na fotelu i wspominałam pocałunek z nim. Na samą myśl czułam motylki w brzuchu, a na moich ustach... jego. Nawet nie zwróciłam uwagi na to, kiedy moja mama wróciła. Usiadła obok mnie. Przyglądała się mi i chyba mnie rozgryzła.

              • Myślisz o nim?- zapytała.
              • Cały czas. Rozmawiałam z nim przed chwilą.
              • I co?
              • Chciałabym być przy nim. Cały lot płakałam. Tęsknię za nimi wszystkimi. Bardzo się zbliżyłam do Daesung'a i Taeyang'a.- mówiłam jej o nich.

              John zabrał nas wszystkich na obiad, żeby mama mogła poznać jego dziewczynę i jej dzieci. A właściwie to już narzeczoną. Było bardzo miło. Musiałam ich zostawić i pojechać do Emmy. Załatwiła mi ekipę, która przewiezie moje rzeczy do Berlina. Tak więc zaczęłam się pakować. Włączyłam laptop i zalogowałam się na Skype. Akurat zadzwoniła do mnie Agnes i rozmawiałam z nią.
              ► Szkoda, że się przeprowadzasz do Niemiec.- mówiła.
              ► Oj tam... ty się przeprowadziłaś do Nowego Jorku. Po za tym... byłam już tam kilka razy i spodobało mi się. Moje gniazdko będzie niesamowite.
              ► Masz niezłe plany, ale czy aby na pewno jesteś tego pewna? A może zamieszkasz gdzieś bliżej mnie? Albo ze mną, co?
              ► Przykro mi Agnes, ale jestem tego pewna. Tam będę rozwijać inne pasje.
              ► Wrócisz do rysowania?- zdziwiła się.
              ► Może wrócę do fotografii. Po za tym... tam jest sporo miejsc, które warto zobaczyć. Różne muzea i galerie sztuki i inne.
              ► Ech... Ale będziemy rozmawiały przez skype? 
              ► Jasne! To, że tam zamieszkam, nie znaczy, że chcę tracić z tobą kontakt.
              ► Biedny Emmett...- westchnęła dziewczyna.
              ► Jest dorosły. Cały czas nas pilnował. Teraz będzie miał czas dla siebie. Jestem pewna, że sobie poradzi. - uśmiechnęłam się do kamerki.

              Rozmawiałam się z nią jakieś 5 godzin. Dokładnie tyle trwało spakowanie wszystkich rzeczy, które chce tam ze sobą zabrać. Zabieram też mojego psa i kotka. Muszę je jakoś nazwać...

              Około 16 przyjechała ekipa po moje rzeczy. Obiecali bezpiecznie eksportować wszystkie moje rzeczy. Ech... ledwo moja mama wróciła, a ja już odjeżdżam. Pojechałam do domu brata, żeby się z nimi pożegnać. Była też Charlotte z dziećmi, więc mogłam z nimi też się pożegnać.
              Zadzwoń jak będziesz na miejscu.- powiedział John.
              Jasne. Do zobaczenia za jakiś czas.- uśmiechnęłam się odjeżdżając z podjazdu, przed jego domem. Kierunek -> lotnisko. Czekałam na nim 15 minut, bo przyjechałam wcześniej.

              W końcu wsiadłam do samolotu i zajęłam swoje miejsce. Oczywiście przy oknie. Uwielbiam patrzeć przez nie. Niesamowite widoki. Obok mnie usiadł jakiś chłopak, a obok niego starsza kobieta, która chrapała zaraz po wzbiciu się w powietrze. Powoli zasypiałam, ale zobaczyłam jak chłopak przesuwa ręką po swoich spodniach w TYM jednym miejscu. Odwróciłam głowę w stronę okna, żeby na to nie patrzeć. Niedługo później zasnęłam.  Zbyt długo nie spałam, bo lot trwał tylko godzinę i 45 minut.


              Uwielbiam to miejsce. Tu jest niesamowicie! Wzięłam taksówkę i pojechałam do mojego nowego mieszkania. Przed wejściem spotkałam się z właścicielem.  
              • Dzień dobry.- uśmiechnęłam się do starszego mężczyzny. Wyglądał na około 50 lat.
              • Dzień dobry. Pani Alexis Palmer?
              • Tak, to ja. Cieszę się, że mogłam panu pomóc. Mam nadzieje, że prezenty się spodobają i wszyscy będą się świetnie bawili na weselu.
              • Ach... to bardzo miło z pani strony. Dziękuję.- uśmiechnął się.
              Oprowadził mnie po pomieszczeniach. Wyglądało cudownie. Byłam nim zachwycona. Zawsze chciałam mieć mieszkanie na poddaszu. Na lewo od wejścia mam sypialnię. Wielkie łóżko z baldachimem i wielką szafą, która zasłaniała całą prawą ścianę. Pokój był pomalowany w odcieniach brązu i bieli. Podobało mi się. Na przeciwko miałam łazienkę w trójwymiarze. Wchodząc do niej miałam wrażenie, jakbym była na plaży. Genialnie! Idąc w głąb korytarzem w końcu dotarłam do salonu i kuchni. Salon był spory.  Kuchnia była genialna. Wszystkie szafki były w pięknym brązie. Podobało mi się.
              • Jestem zachwycona.- przyznałam.
              • Cieszę się.- dodał uśmiechnięty mężczyzna.
              Zapłaciłam mu za mieszkanie i pojechał. Ekipa zadzwoniła, że będzie za około 30 minut. Ach... mam swoje mieszkanko!!! Jestem taka podekscytowana. Z tego co pamiętam, niedaleko jest siłownia. Robię sobie małą przerwę w koncertowaniu, więc mam teraz czas, żeby wrócić do formy i zadbać o siebie. Daesung mówił, że babeczki się spali podczas koncertu, ale... przytyłam! -.-'

              Ekipa wzniosła moje rzeczy. To takie drobnostki, jak lampki, garnki, patelnie, ręczniki i inne podobne. Włączyłam sobie moją playlistę z BIGBANG i powoli sobie wszystko układałam. O dziwo skończyłam przed 23. Nie byłam zmęczona. Wręcz przeciwnie, tryskałam energią. Ubrałam więc buty do biegania, wzięłam grubszą bluzę, leginsy, telefon, słuchawki i poszłam pobiegać. To idealny sposób na poznanie okolicy i wyładowanie energii.

              Wróciłam po godzinie. Teraz byłam zmęczona. Zdjęłam bluzę i zabrałam się za posiłek. Staram się jadać w miarę regularnie, ale... ostatnio średnio mi to wychodziło. Potem wzięłam długą i odprężającą kąpiel. Jutro rano chcę iść na siłownie i muszę jeszcze kupić kilka produktów spożywczych. Widać, że mieszkanie było dobrze utrzymywane, więc i ja będę musiała o nie dobrze dbać. 


              Odświeżona i odprężona owinęłam się ręcznikiem i umyłam zęby. Potem wytarłam się do sucha, założyłam moją oryginalną pidżamę w postaci za dużej koszulki i spodenek. Tym razem moja koszulka była z Coca Coli. Cała czerwona z białym nadrukiem na piersiach. Jest świetna. Włosów nie wysuszyłam. Przez noc same wyschną. Napisałam "Dobranoc ;* " do brata, mamy, Agnes, Emmett'a i chłopaków z BigBang. Wszyscy mi odpisali to samo.


              Włączyłam jeszcze muzykę na słuchawki i położyłam się w łóżeczku. Okryłam się kołderką i ułożyłam wygodnie. Zamknęłam oczy i wspominałam chwile z nimi. Po jakiś 15 minutach, spałam. *_*
              _____________________________________________________


              ~~Oliv~~

              Włącz > to.



              Obudziłam się i wstałam z łóżka. Od jakiegoś czasu źle się czuje. Mam duszności oraz zawroty głowy. Nie wiem co mi jest. Może to przemęczenie. Ostatnio bardzo dużo pracuje aż chyba za dużo. Ostatni miesiąc był straszny. Odkąd podpisałam umowę z Victoria's Secret to mam same pokazy mody. Latam z jednego pokazu do drugiego. W między czasie znajdą się jakieś wywiady albo reklamy. Masakra. Ostatnio prawie bym zemdlała na jednym z pokazów. Muszę znaleźć sobie trochę czasu, aby odpocząć. Jednak dzisiejszy dzień nie będzie dniem odpoczynku. Mam kolejny pokaz mody. Całe szczęście, że w Londynie.  Udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic a następnie udałam się do garderoby. Ubrałam na siebie to oraz założyłam buty. Zrobiłam makijaż i  zeszłam na dół do kuchni. Przygotowałam sobie śniadanie i zaczęłam jeść. Po skończeniu posprzątałam po sobie. Zadzwonił mój telefon.

              • Halo. - powiedziałam.
              • No cześć. Co tam u ciebie słychać? Nie odzywasz się wcale. - był to Charlie.
              • Hej. Wiem, ale ostatnio mam tyle pracy, że nie wyrabiam. 
              • A to pewnie nie masz czasu, żeby się spotkać.
              • Jak ci teraz pasuje to możemy się spotkać, bo potem mam pokaz.
              • Okey. To za 15 minut w kawiarni.
              • Okey.
              Wzięłam torebkę oraz kluczyki i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i pojechałam do kawiarni, w której zawsze się spotykamy. Przyjaciel był już na miejscu. Przywitałam się z nim i usiadłam. Zamówiłam sobie wodę z cytryną. 

              • Co tam u ciebie słychać? Coś kiepsko wyglądasz.
              • Wszystko w porządku. Jestem trochę przemęczona. Ostatnio to prawie wcale nie ma mnie w domu. Mam tyle pracy. A co u ciebie?
              • Okey. Powinnaś udać się do lekarza. 
              • Bez przesady, jestem tylko przemęczona.
              • No nie wiem. A co u Josh'a?
              • Nadal jest w trasie koncertowej i wcześniej niż za miesiąc nie wróci.
              • To słabo.
              • No.
              Spędziliśmy w kawiarni chyba z 2 godziny. Miałam pozałatwiać kilka spraw na mieście, ale najwyżej zrobię to kiedy indziej. Słabo się czuję dzisiaj.
              • Może zamówimy coś do jedzenia, skoro tak tu siedzimy? - spytał.
              • Okey.
              Charlie zawołał kelnera, który przyniósł nam Menu. Sama nie wiedziałam co mam zjeść. W końcu zdecydowałam się na pizze. Po jakimś czasie otrzymaliśmy nasze zamówienie. Byłam tak głodna, że zjadłam wszystko. Nie wierze w siebie po prostu. 

              • Może jakiś deser? - zapytał.

              Przez chwilę nic nie odpowiedziałam. W sumie zjadłabym sobie coś słodkiego. O kurde, chyba na prawdę jestem chora. 

              • Dobra, po co ja się pytam, skoro wiem, że chcesz.
              Chłopak odszedł od stołu i tym razem sam poszedł zamówić. Nie wiem co się ze mną dzieje. Nigdy nie zjadłam na obiad tyle ile dzisiaj. Masakra. Po kilku minutach dostaliśmy nasze desery. Wyglądały pysznie z resztą tak samo smakowały. Gdy to wszystko zjadłam to myślałam, że zaraz pęknę. Spojrzałam na zegarek. Była już dosyć późna godzina. Muszę jechać, bo za godzinę mam pokaz. Przyjaciel zapłacił nasz rachunek i wyszliśmy. 

              • Może masz ochotę jechać ze mną? - zapytałam.
              • W sumie to czemu nie. Z resztą muszę mieć cię na oku, bo za dobrze to ty nie wyglądasz. Jutro musisz iść do lekarza.
              • Nic mi nie jest. Jedziemy.
              Wsiedliśmy do mojego auta i pojechaliśmy. W szybkim czasie byliśmy na miejscu. Weszliśmy do budynku. Zaprowadziłam Charlie'ego za kulisy a ja udałam się do garderoby. Przywitałam się z resztą modelek a potem stylistki pomalowały mnie i uczesały. Na samym końcu przebrałam się. Gdy opuściłyśmy nasz pokój, udałyśmy się do reżysera, aby nam powiedział najważniejsze rzeczy. 
              • A więc... wychodzicie tak jak zwykle i tym razem na scenie pojawi się zespół A Great Big World, który będzie wam śpiewał podczas wybiegu. Powodzenia wam życzę. 
              Jak zwykle trochę się stresowałam. Teraz mniej niż zwykle. Pokaz się rozpoczął. Zaczęła grać muzyka. Najpierw przede mną poszło kilka dziewczyn a potem dopiero ja. Atmosfera była fantastyczna. 



              Pod koniec pokazu wszystkie wyszłyśmy.  Całość zakończyła się po 4 godzinach. Udałam się w stronę przyjaciela.

              • I jak?
              • Nigdy nie byłem na żadnym pokazie mody. Było super. A ty dobrze się czujesz?
              • Tak, tylko zrobiło mi się nie dobrze. To pewnie przez ten deser. Zaraz wracam idę się przebrać.
              • Okey. Zaczekam.
              Odeszłam od chłopaka i szłam w stronę garderoby, gdy nagle zemdlałam. Po kilku minutach otwarłam oczy i ujrzałam Charlie'ego. Podniosłam się i szybko musiałam się udać do łazienki, ponieważ znowu zrobiło mi się nie dobrze. Wróciłam z powrotem i usiadłam na kanapie.
              • Lepiej?
              • Nie. Czuję się strasznie. To pewnie po tym obiedzie.
              • Musisz koniecznie iść do lekarza. To z pewnością nie jest przemęczenie.
              • Jestem zdrowa, to tylko jednorazowe zdarzenie. Coś mi na pewno zaszkodziło.
              • Skoro tak uważasz.
              • Tak uważam. - uśmiechnęłam się do niego. 
              • No chyba, że jesteś w ciąży. - dodał po minucie uśmiechając się. 
              Mój uśmiech od razu zszedł mi z twarzy. Gdy przyjaciel zobaczył moją minę również z poważniał . O kurde. A co jeśli jestem w ciąży? Nie, to nie może być prawda. Przecież.... o kurde.
              • Olivia, wszystko w porządku?
              • Nie wiem, odwieziesz mnie do domu?
              • Pewnie.
              Poszłam załamana przebrać się w swoje poprzednie ubrania. Następnie wsiadłam do auta i pojechaliśmy w stronę mojego domu. Charlie wsiadł za kierownicę. Ja nie dałabym rady prowadzić samochód. Byliśmy już na miejscu. Wysiedliśmy z pojazdu i weszliśmy do mieszkania. Usiadłam w salonie i zaczęłam się zastanawiać. Muszę iść do tego lekarza, żeby mieć pewność, że jednak nie jestem w ciąży. Jeśli to okaże się prawdą to będzie jakaś masakra. To będzie koniec mojej kariery. 
              • Umówić cię na jutro do lekarza?
              • Jakbyś mógł.
              • Okey, to zaraz wracam.
              Strasznie się denerwuje.
              • Dobrze, wszytko jest już załatwione. Przyjadę jutro po ciebie i cię zawiozę.
              • Dziękuję, kochany jesteś.
              Charlie pojechał do swojego domu. Udałam się do łazienki. Wzięłam kąpiel a następnie ubrałam piżamę. Poszłam do sypialni. Położyłam się wygodnie w łóżku i zasnęłam. 



              _____________________________________________________

              poniedziałek, 25 maja 2015

              Chapter 68

              ~~Pat~~
              Włącz > to.

              Miesiąc później...

              Obudziłam się dość wcześnie. Mhm..spanie na kanapie nie jest wygodne. A tak właściwie, gdzie jest Harry? Podniosłam się do poziomu siedzącego i rozejrzałam po domu. Jak zwykle zastałam go w samej bieliźnie przygotowującego śniadanie w kuchni. Po cichu więc udałam się jego stronę i od tyłu zasłoniłam mu oczy.
              • Pat, kochanie, wiem, że to ty. Tylko my mieszkamy w tym domu.- oznajmił śmiejąc się i biorąc moje ręce ze swoich oczu.
              • Ślicznie wyglądasz.- oznajmił opierając się o blat i przyciągając mnie do siebie. 
              • Ty też.- oznajmiłam uśmiechając się.
              Staliśmy tak jeszcze przez chwilę patrząc sobie w oczy. 

              • Dobrze, kochanie, może zjemy już to śniadanie?- spytał po chwili.
              • Jasne, kotku.
              Usiedliśmy do stołu po czym zabraliśmy się za jedznie pysznych kanapek oczywiście na początku życząc sobie smacznego. 
              Zjedliśmy pyszne śniadanie po czym razem posprzątaliśmy. 

              • Jakie plany na dziś? - spytał idąc za mną do salonu Hazz.
              • Mam ochotę siedzieć cały dzień przed tv i jeść.- dodałam śmiejąc się.
              • Kuszące.- uśmiechnął się całując mnie w policzek. 
              • Chyba, że masz jakieś plany, albo zdradzasz mnie z jakąś atrakcyjniejszą. - mówiłam siadając na kanapie.
              • Nigdy w życiu nie zdradziłbym WAS. - dodał podkreślając ostatnie słowo.
              • Kocham cię.-dodałam całując go w policzek.
              • Ja ciebie też, ale teraz ubierz się, jedziemy na zakupy. - dodał uśmiechnięty.
              • Dobrze.
              Udałam się więc do góry. Wzięłam potrzebne ubrania i udałam się do łazienki. Ubrałam się tam w to i zrobiłam jeszcze fryzurę i lekki makijaż po czym gotowa zeszłam na dół. Dobrze, że na zewnątrz jest coraz cieplej.
              Oboje już gotowi ruszyliśmy do auta. Chłopak odpalił silnik po czym ruszyliśmy w stronę centrum Londynu naszym nowym Mercedes'em. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do supermarketu po czym rozpoczął się szał zakupowy. 
              Wzięliśmy wszystkie produkty, które wydawały się nam akurat potrzebne. Z pełnym wózkiem udaliśmy się do kasy, gdzie na szczęście nie było dużo osób. Zapłaciliśmy za wszystkie produkty i z zakupami opuściliśmy market.
              Włożyliśmy wszystko do bagażnika i ruszyliśmy, jednakk nie w stronę domu.

              • Gdzie jedziemy?- spytałam po chwili.
              • Na bardzo dobry obiad.- oznajmił chłopak.
              Uśmiechnęłam się i czekałam tylko aż dojedziemy na miejsce. Przyznam przez te ciażę ciągle chce mi się jeść. 
              Po paru minutach byliśmy już na miejscu. Zajeliśmy miejsca przy oknie i zamówiliśmy jedzenie. 
              Po pewnym czasie kelner przyniósł nam nasze dania a my życząc sobie smacznego zabraliśmy się za jedzenie.
              Danie było na prawdę bardzo smaczne i szybko zniknęło z naszych talerzy. 
              Zapłaciliśmy za obiad i postanowiliśmy już powoli wracać do domu.Szliśmy spacerkiem do domu. Pogoda była ładne, jednak na nasze nie szczęście zaczęło padać i grzmieć. Przyspieszyliśmy więc kroku, aby szybciej znaleść się w domu. Dobrze, że nie było daleko. Weszliśmy do mieszkania cali mokrzy. Oboje udaliśmy się do góry, aby zmienić mokre ubrania. Weszliśmy do naszej garderoby i zaczęliśmy się przebierać śmiejąc się przy tym niemiłosciernie.
              Po skończeniu robienia z siebie psychicznie chorych zeszliśmy na dół, aby przygotować sobie jakąś kolację. Postanowiliśmy zjeść kanapki z łososiem.

              • Jak myślisz, będzie to dobre?- spytał mój wybranek.
              • Na pewno.- dodałam śmiejąc się.
              • Dobra, to spróbuj i mów.- przysunął mi danie a ja wzięłam kęsa.
              • Przepyszne.- mówiłam.- Smacznego.
              • Smacznego, kochanie.- oznajmił.   
              Zjedliśmy kanapki śmiejąc się. Następnie posprzątaliśmy wszystko po sobie i udaliśmy się razem do sypialni. Ułożyliśmy się wygodnie w łóżku i włączyliśmy telewizor. Postanowiliśmy spędzić miło czas razem.
              Oglądaliśmy śmiejąc się i komentując bez powodu. Było to z jednej strony śmieszne.

              • Harry, przepraszam cię, ale pozwolisz, że pójdę już spać.- dodałam.
              • Jasne, kochanie. Też już się kładę, dobranoc, słodkich snów ze mną.- mówił po czym mnie pocałował.
              • Dobranoc, kocham cię. - oznajmiłam.
              Chłopak zgasił telewizor i przykryliśmy się kołdrą. Zamknęłam oczy wtulona w chłopaka i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. *--* 

              _____________________________________________________


              ~~Alex~~

              Włącz ~> to.

              Samolot wylądował około 14. Na lotnisku, zanim wzięłam swoje bagaże, napisałam SMS-a do Daesung'a, że jestem w Londynie. Odpisał mi, że to dobrze i tęskni. Ja też bardzo tęsknię... Znów miałam łzy w oczach. Jednak słyszałam już krzyki fanów, którzy przyszli mnie przywitać. Wytarłam oczy i poszłam do nich już z bagażem.

              • Jak się macie?- zapytałam.
              • Widzieliśmy twoje koncerty z BigBang. Były genialne!-  mówili.
              • Też tak sądzę. Świetnie się z nimi grało.- uśmiechnęłam się.

              Dałam kilka autografów i dołączyłam do moich przyjaciół. John czekał na mnie przy głównym wejściu z małą Jordan. Uśmiechnęłam się do nich. Przytuliłam brata i małą. Wsiadłam do auta i pojechaliśmy. Dawno nie byłam w moim domu ale tak szczerze już nie chce tu mieszkać. Przeprowadzkę sobie zrobię.

              • Sprzedam ten dom.- oznajmiłam.
              • Jak to? Nie chcesz już tu mieszkać?- zdziwił się chłopak.
              • Nie. Chciałabym mieszkać w Berlinie.
              • Żartujesz tak?
              • Nie. Ja tak na poważnie. Albo wiem! Przerobie ten dom na sierociniec! Tu jest ponad 10 sypialni i 12 łazienek. Dzieci by się na pewno ucieszyły z basenu. Muszę zadzwonić do Emmy.

              Przedstawiłam jej mój pomysł. Była zadowolona, ale z mojej przeprowadzki już mniej. Obiecała do wieczora załatwić wszystkie sprawy związane z moim pomysłem. John zabrał dziewczynkę do jej mamy i sam też miał u niej zostać. Ja poszłam wziąć długą kąpiel. Owinięta ręcznikiem usiadłam w fotelu, w salonie na dole i włączyłam mój laptop. Szukałam jakiegoś mieszkania w Berlinie. Znalazłam kilka ciekawych miejsc. Już nawet miałam wizję jak się tam urządzić. Zadzwoniłam do właścicieli. Na szczęście właścicielem jednego z nich jest Brytyjczyk, więc dogadałam się bez problemu. Zależało mu na szybkiej transakcji, bo chce mieć pieniądze na ślub córki. W prezencie dla młodej pary dam mu zupełnie nową lodówkę i mikrofale. To się zawsze przydaje a sam powiedział, że to potrzebują do ich domu.

              Szkoda, że Agnes mieszka w Nowym Jorku. Będziemy miały do siebie dalej. Ale i tak będziemy trzymać kontakt. Emmett wpadł do mnie i powiedziałam mu wszystko. On też nie był zadowolony z mojej przeprowadzki, no ale cóż...

              Zadzwoniłam do Daesunga. Akurat był z Tae, więc dał mnie na głośno mówiący.
              • Cześć kochani.- przywitałam się.
              • Wracaj tu dziewczyno.- powiedział błagalnym tonem Tae.
              • No wlaśnie. Nawet nie wiesz jak tu jest nudno bez Ciebie. Tęsknimy za tobą.- dodał Dae.
              • Ja też za wami bardzo tęsknię. Cały lot płakałam. Ciągle mnie pytano co mi jest.
              • Ojej... Alex... Biedactwo.- znów Dae.
              • Ogólnie to kupiłam mieszkanie.
              • A gdzie?- zapytał Tae.
              • W Berlinie.- oznajmiłam.
              • W Niemczech?!- zdziwili się.
              • Tak. Londyn mi się znudził.
              • No to może przeprowadź się do Azji?- zaproponował Taeyang.
              • A może teraz wasza kolej, żeby do mnie przyjechać? - zaczęłam się śmiać.
              • Odwiedzimy Cię. Zobaczysz. Znów będziemy razem się cofać w rozwoju.- wyznał Daesung i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
              • Tylko na to czekam. Ech... jak bym chciała Was teraz wyściskać i wycałować. - kiedy to powiedziałam przypomniał mi się pocałunek z Tae i uśmiechnęłam się sama do siebie.

              Skończyłam z nimi rozmawiać bo właśnie wpadła Emma z całą masą papierów. Musieliśmy wszystko dokładnie przejrzeć. Siedziałam nad tym z nią do 2 w nocy. Na szczęście wszystko ogarnęłyśmy. Nawet dostałam już plany mojego nowego mieszkania w Niemczech. Tak się cieszyłam. Emma już poszła a ja zamknęłam za nią drzwi. Miałam dziwne wrażenie, że ktoś tu jest, chociaż nikogo nie widziałam. Że też mój pies musi być teraz u brata...
              Cicho obeszłam dom wkoło. Nic nie znalazłam. Nagle ktoś mnie złapał za rękę a ja wrzasnęłam. Ale gdy się odwróciłam.
              • Mama?!- przede mną stała moją rodzicielka we własnej osobie.
              • Alexis kochanie.- zaczęłyśmy płakać i się tulić.
              • Gdzie ty byłaś tyle czasu?!- wypytywałam ją o każdy szczegół.
              • Dostałam list, w którym był kupon na 3 miesięczną opiekę w seminarium nad Morzem Bałtyckim. Dzwoniłam do Ciebie wiele razy, ale za każdym razem nie było sygnału.
              • Mamo nie dostałam od ciebie ani jednej wiadomości. Wiesz co ja przeszłam?! Totalne piekło. Nie było ani Ciebie, ani Johna. Ktoś mnie prześladował i dawał mi różne wiadomości. Cały czas myślałam, że Was oboje porwał. Odzyskałam brata po jakimś czasie, kiedy byłam w psychiatryku. Mówił, że go zamknięto w jakimś pokoju motelowym i, że słyszał twój głos zza ściany ale nie mógł nic zrobić. Potem znalazłam kilka razy twoje rzeczy i wtedy już byłam pewna, że ta osoba Cię ma. A Ty przez ten cały czas bawiłaś się w seminarium. Ja pierdole.... Nawet policja Cię nie mogła znaleźć. Wyzywałam ich od najgorszych. Zginęła bym kilka razy. Były na mnie zamachy, które na szczęście się nie udały. Agnes o mało nie spłonęła w starej stodole dziadków!- opowiadałam jej wszystko płacząc.

              Tyle się na cierpiałam... zadzwoniłam do brata. Potem w 3 płakaliśmy i mówiliśmy o wszystkim co się działo. Odpowiedziałam jej nawet o moim rozpadzie związku z Cody'm. A gdy John poszedł zadzwonić do Charlotte, powiedziałam jej nawet o pocałunku z Taeyang'iem. Gdy już wrócił opowiadałam im obojgu o koncertach tam, z chłopakami.
              Przegadaliśmy całą noc. W końcu ją odzyskałam. Była już 6 rano, więc poszliśmy spać chociaż na kilka godzin. Kiedy jeszcze spałam wyczułam zapach naleśników. Mama je robiła słuchając radia. Razem z bratem spojrzeliśmy po sobie z uśmiechem.
              • Wróciła.- szepnął.
              • Nie mogę w to uwierzyć.- westchnęłam.
              • Ja też, ale to prawda. Nie porwali jej ze mną. Nawet mnie oszukali. Na serio słyszałem jej głos tam.
              • Mieli nasze taśmy z domku nad jeziorem. Może akurat oglądali coś.
              • Bardzo możliwe.- powiedział zamyślony.
              Zjedliśmy śniadanie. John pojechał do siebie a my z mamą zajęłyśmy 2 łazienki i wzięliśmy kąpiele. Chciałam spędzić ten dzień z mamą, więc zabrałam ją do spa.

              Ciąg dalszy nastąpi...
              _______________________________________________


              ~~Oliv~~

              Włącz > to.


              Obudziłam się i od razu podniosłam się do poziomu siedzącego. Wstałam po cichu z łóżka żeby nie obudzić Josh'a i poszłam do garderoby. Ubrałam się w sportowy strój. Następnie poszłam biegać. Najpierw biegłam przez park a potem w pobliżu centrum. Po przeszło godzinie wróciłam do domu, gdzie czekał na mnie chłopak. 

              • Gdzie ty byłaś? Martwiłem się. - powiedział, podszedł do mnie i mnie przytulił.
              • Spokojnie, byłam tylko pobiegać. 
              • Czemu mi nie powiedziałaś?
              • Nie chciałam cię budzić. Zaraz przyjdę, idę wziąć prysznic.

              Odeszłam od chłopaka i udałam się do łazienki. Wzięłam długi prysznic. Ubrałam na siebie tymczasowo szlafrok i zeszłam na dół. W kuchni na stole było już uszykowane śniadanie. Usiadłam do stołu i chłopak zrobił to samo. Zaczęliśmy jeść śniadanie, przygotowane przez Josh'a. Po skończeniu wstałam z krzesła i chciałam posprzątać.

              • Idź się ubrać ja posprzątam. - powiedział.
              • Pomogę ci.
              • Dam radę sam, idź.
              • Okey.

              Udałam się do garderoby i włożyłam na siebie to. Rozczesałam swoje włosy, które zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam makijaż.  Następnie zeszłam na dół. 
              • Gotowa?
              • Tak. A jedziemy gdzieś?
              • W sumie to tak.
              • Dokąd?
              • Niespodzianka.
              • No powiedz.
              • No przecież mówię. - odpowiedział, na co ja się na niego spojrzałam. 
              • A, bo bym zapomniał, weź ze sobą jakieś ubrania, bo wrócimy dopiero jutro.
              • Co? Możesz mi powiedzieć, gdzie jedziemy?
              • Dowiesz się w swoim czasie, a teraz idź się spakować.
              Zrezygnowana poszłam do garderoby. Wzięłam swoją małą walizkę i włożyłam do niej kilka rzeczy. Nawet nie wiedziałam co mam ze sobą zabrać. Zeszłam na dół i chłopak wziął ode mnie torbę. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta. Przez drogę nie odzywałam się. Po kilku minutach gdzieś się zatrzymaliśmy. Myślałam, że pojedziemy gdzieś dalej.
              • Po co przyjechaliśmy na lotnisko? - spytałam.
              • Niespodzianka. 
              • Nie lubię niespodzianek. Możesz mi w końcu powiedzieć.
              • Nie kochanie. Dowiesz się jak będziemy na miejscu.
              Trochę się wkurzyłam. Weszliśmy do budynku i przeszliśmy przez odprawę. Tak szybko poszliśmy, że nawet nie zdążyłam przeczytać dokąd lecimy. Udaliśmy się do samolotu i zajęliśmy miejsca. W końcu wystartowaliśmy. Podczas lotu nie powiedzieliśmy do siebie ani słowa. Siedziałam przy oknie i patrzyłam dokąd tak naprawdę lecimy, ale za dużo nic nie zobaczyłam. Po około godzinie zaczęliśmy lądować. Opuściliśmy samolot i znajdowaliśmy się na lotnisku. Nadal nie wiedziałam gdzie jesteśmy. 


              • Teraz powiesz mi gdzie jesteśmy? - zapytałam.
              • Oczywiście kochanie. Jesteśmy w Amsterdamie.
              • W Amsterdamie? 
              • Tak. Dawno razem nigdzie nie byliśmy, więc stwierdziłem, że przyda nam się jakaś wycieczka i odpoczynek. Nie cieszysz się?
              • Cieszę. 
              • No to fajnie. W takim razie teraz pojedziemy do hotelu i zostawimy tam torby,  potem zabieram cię na miasto a nad wieczorem jeszcze się zastanowimy co będziemy robić.
              • Okey. 



              Wsiedliśmy do auta, które najprawdopodobniej chłopak wypożyczył i pojechaliśmy do hotelu. Po kilku minutach byliśmy już przed hotelem. Weszliśmy do środka i udaliśmy się do recepcji. Josh odebrał klucz od pokoju i poszliśmy do niego. Weszliśmy do pokoju i odłożyliśmy bagaże. Nie myślałam, że będzie tutaj tak ładnie. Wyszliśmy i pojechaliśmy do centrum. Zaparkowaliśmy auto i udaliśmy się w stronę sklepów. 

              • Teraz pochodzimy po sklepach, gdzie będziesz mogła sobie coś kupić a potem pójdziemy coś zjeść. - powiedział.
              • Okey. - odpowiedział. Trochę się zdziwiłam, bo Josh nigdy nie chciał ze mną chodzić na zakupy. Po chwili milczenia dodałam:
              • A ty się dobrze czujesz?
              • Tak, a czemu pytasz?
              • Bo nigdy nie chciałeś ze mną iść do miasta a tym bardziej na zakupy.
              • No bo ogólnie to za bardzo nie lubię chodzić na zakupy, ale dla ciebie robię wyjątek. No i chcę z tobą spędzić trochę czasu.
              Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam. Następnie poszliśmy w stronę sklepów. Wchodziłam od sklepu do sklepu. Uwielbiam kupować ubrania. Ja chodziłam w poszukiwaniu czegoś dla siebie a chłopak za mną. Było widać, że jest znudzony. Po około 3 godzinach poszliśmy na obiad. Josh się ucieszył. Zajęliśmy miejsce i kelner przyniósł nam Menu. W szybkim czasie otrzymaliśmy nasz obiad. Był naprawdę smaczny. 


              • Gdzie teraz idziemy? - spytałam.
              • Do hotelu.
              • Nie, pójdziemy się jeszcze przejść.
              • Nie, kochanie jestem zmęczony. Na dzisiaj mam już dosyć. 
              • Oj, kochanie nie przesadzaj. Wstawaj, idziemy. 


              Wstałam z krzesła i chłopak nie zdążył nic odpowiedzieć. Zapłaciliśmy i opuściliśmy restauracje. Najpierw poszliśmy przejść się  obok kanału. Później poszliśmy do Museum Van Loon. Było tam pięknie. Po kilku godzinach sama już odczuwałam zmęczenie. Postanowiliśmy wracać do hotelu. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy. Na szczęście szybko byliśmy na miejscu. Po wejściu do pokoju Josh odłożył torby z zakupami i położył się na łóżko. 

              • Dokąd idziesz skarbie? - zapytał.
              • Wykąpać się.
              • O to w takim razie idę z tobą. 
              • Haha nie. Jesteś przecież zmęczony, więc idź spać. 
              • No, ale...
              • Dobranoc. 
              Odpowiedziałam i zamknęłam drzwi od łazienki. Nalałam sobie wody do wanny a potem weszłam do niej. Później ubrałam się w piżamę i wróciłam do pokoju. Po mnie do łazienki wszedł Josh. Po jakimś czasie wrócił do pokoju. Ja w tym czasie leżałam w łóżku. Podszedł bliżej i położył się nade mną. Później zaczął mnie całować a potem... Chyba wiadomo o co chodzi +18. 

              _____________________________________________________