Translate :))

poniedziałek, 26 maja 2014

Chapter 12

~~Pat~~

Obudził mnie telewizor. No tak, przecież zasnęłam oglądając go, więc nic dziwnego. Podniosłam się do poziomu siedzącego i rozejrzałam po pokoju. Niezły bałagan. Resztki czipsów i popcornu. Będzie dużo sprzątania. Ściszyłam trochę telewizor i wstałam zbierając resztki opakowań po przekąskach, po czym udałam się do kuchni, aby je wyrzucić. Później wróciłam do salonu, aby go trochę posprzątać. Zajęło mi to z jakieś 20 minut. Po skończeniu postanowiłam zrobić sobie śniadanie. Zobaczyłam najpierw co mam w lodówce. Jednak nic nie było ciekawego, więc postanowiłam jechać na zakupy. Poszłam więc szybko do garderoby i wybrałam jakieś ubranie na dziś. Po zastanowieniu ubrałam to, a potem wciągnęłam na to jeszcze stabilizator. Poszłam jeszcze do łazienki i spięłam włosy w koka. Postanowiłam nie robić sobie żadnego makijaż z racji tego, że jest dopiero po 8 i raczej nikt mnie nie zobaczy. Chyba. Kiedy już byłam gotowa wyszłam przed dom i zamknęłam drzwi wejściowe po czym udałam się do mojego samochodu, czarnego Audi A8. Wsiadłam za kierownice i po zapięciu pasów ruszyłam w stronę sklepu.
Zaparkowałam auto na parkingu i powoli ruszyłam w stronę wejścia sklepowego. 

Wędrowałam po sklepie, a w między czasie wzięłam wszystkie potrzebne mi produkty i sprawdzeniu czy wszystko mam udałam się do kasy. Zapłaciłam i powędrowałam do samochodu. Kilka minut później byłam już w domu. Rozpakowałam zakupy i zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie. Po skończeniu danie było wspaniałe.
Zjadłam je z wielkim smakiem, po czym posprzątałam swój bałagan i wróciłam do salonu. Tutaj też wszystko wyglądało strasznie, więc postanowiłam trochę ogarnąć swój dom.
Sprzątałam go tak do 12 w między czasie robiąc sobie przerwy na picie. Po skończeniu usiadłam zmęczona na kanapie w salonie. Kiedy już prawie zasypiałam ktoś zaczął odkluczać moje drzwi. Zdezorientowana wstałam i szłam powoli w kierunku drzwi wejściowych, kiedy nagle wyskoczył mi Biebs
- Cześć!- krzyknął uśmiechnięty.
- O matko....- powiedziałam wystraszona.
- Aż tak źle wyglądam?- spytał.
- Nie, wystraszyłeś mnie. A tak w ogóle co tu robisz?
- Przyleciałem cię odwiedzić, żebyś się nie nudziła.
- O jak miło. - dodałam i poczochrałam jego włosy.
- Więc, jakie masz plany na dzisiaj siostrzyczko?
- Hmm..raczej nic.
- Więc, jak widzę jesteś ubrana. Pozwolę sobie wybrać jakiś twój samochód i jedziemy.- oznajmił.
- Ok.
- Może weźmiemy Porsche? - spytał.
- Ok, to idę po klucze i dokumenty.
 - Ok.
Poszłam do góry i wzięłam klucze oraz dokumenty od samochodu. Chwilę później stałam już koło chłopaka.
- Gotowa siostro?- spytał.
- Jasne.
Zamknęliśmy jeszcze mój dom i udaliśmy się do garażu po Porsche. Po kilku minutach byliśmy już na ulicy i pędziliśmy przed siebie.
- Gdzie jedziemy?- dodałam po chwili.
- Testować twój samochód siostro.- powiedział po czym mrugnął do mnie a ja się zaśmiałam.
Jechaliśmy przed siebie autostradą do czasu, kiedy nie skręciliśmy w boczną piaszczystą drogę. Jus nieźle driftował na tym piasku. Jechaliśmy z dużą szybkością przed siebie.
- I jak?- spytał.
- Uwielbiam takie klimaty.- oznajmiłam.
- I to mi się podoba.
- Zatrzymaj się.- powiedziałam po chwili a chłopak zrobił to co mu kazałam. 

- A teraz usiądź na moim miejscu.- rozkazałam mu i przesiedliśmy się.
 Teraz to ja byłam królową kierownicy. 
Ruszyłam przed siebie z wielką prędkością, 
w tylnym lusterku nic nie było widać 
przez kurz od piasku. Uwielbiam to.
- Wow, nie wiedziałem, że umiesz takie rzeczy.- oznajmił.
- No widzisz braciszku, teraz już wiesz.- powiedziałam i puściłam mu oczko. Jechałam przed siebie z dużą predkością. Wiedziałam jak prowadzić, ponieważ gdy miałam 17 lat ścigałam się w Kolorado. Do czasu, kiedy rodzice się nie dowiedzieli i potem to się niestety skończyło. Byli na mnie wściekli i od tamtego czasu byłam przez nich pilnowana 24/h przez ochroniarzy.  To się jednak skończyło, kiedy zaczęłam śpiewać, wtedy wiedzieli, że jeżeli bym wróciła do ścigania się to paparazzi by mnie wydało. Z resztą każdy ma jakieś marzenia, akurat moje to nie tylko muzyka, ale także prędkość osiągalna wspaniałymi samochodami. To jest coś co mnie kręci. Nikt nie wiedział o tym, że kiedyś jeździłam i to może nawet dobrze.
Zatrzymaliśmy się nad jeziorem i wyszliśmy z samochodu. Widoki były tutaj przepiękne.
Rozejrzeliśmy się trochę, a ja oczywiście powędrowałam obczaić teren. Znalazłam nawet fajny pomost na którego oczywiście powoli weszłam. On zaczął się wyginać kiedy szłam coraz dalej od brzegu. Wystraszyłam się trochę i postanowiłam się cofnąć. Zdążyłam zejść, jednak Jus nie. Usłyszałam tylko krzyk i odwróciłam się i zobaczyłam, że barierka ochronna była we wodze a chłopak razem z nią.
- Jus!- krzyknęłam.
- Miałaś farta!- krzyknął wychodząc z wody.
- Hahaha, oj braciszku fryzura ci się popsuła.
- Oj..wiesz co, zimno mi.- powiedział po czym mocno mnie uściskał.
- Justin! Puść mnie!
- Teraz ty też jesteś mokra.- powiedział i się uśmiechnął.
Chłopak udał się do samochodu i otworzył mój bagażnik, po czym wyciągnął z niego koc. Koc? Skąd on go wziął w ogóle? Najpierw ściągnął koszulkę i spojrzał się na mnie, gdy zauważył, że na niego patrze poruszył śmiesznie brwiami na co ja wybuchnęłam śmiechem. Wycisnął wodę z koszulki i wrzucił ją do bagażnika, a potem nakrył się kocem. Podeszłam do auta i
- Hm..braciszku może pojedziemy do mnie i zrobię jakiś obiad, a ty się przebierzesz, co?
- Ok.
Jus położył koc na fotel i usiadł. Chwilę później ruszyliśmy i jechaliśmy do mojego domu.  10 minut później byliśmy już na miejscu. Razem z chłopakiem weszliśmy do mojego domu, o mały włos co bym się nie wywaliła o walizkę chłopaka.
- Hahaha.
- To nie było śmieszne.- dodałam próbując przestać się śmiać.
- Ta..na pewno...ahah.
- Dobra, przebierz się, bo będziesz chory.
- Ok. = powiedział i poszedł do łazienki, a ja stałam za ladą w kuchni i przeglądałam książkę z przepisami chwilę później zobaczyłam jak Jus idzie w samych bokserkach w moją stronę.
- Talk Dirty To Me!- zaczął śpiewać.
- Bieber! Ubierz się!- krzyknęłam.
- Ooo..you sexy for my love, you sexy for my should...
- Justin!
- Spokojnie siostra, już, już...- powiedział nadal tańcząc. 

Wyciągnął z walizki swoje dresy i założył je na siebie.
- Ale z nas dresiarze.- powiedział podchodząc do mnie.
- A no..
- I co wybrałaś już coś?- spytał.
- Nie, przejżyj ty może coś znajdziesz.- oznajmiłam i podałam mu książkę.
- Wiem!- krzyknął.
- Co?- spytałam.
- Więc ja zrobię nam piersi z kurczaka faszerowane szpinakiem i do tego pieczone ziemniaki i jakaś sałatka, co ty na to?- spytał.
- Brzmi smakowicie.
- Ok, to ja się biorę za przygotowanie.- powiedział.
- A ja?
- Hmm...możesz jechać np. do sklepu i kupić jakieś przysmaki na wieczór i wybrać jakiś film.- dodał.
- Świetny pomysł! To lecę do sklepu.
- Ok.
Wzięłam swoją torebkę i szybko wsiadłam do mojego Astona po czym ruszyłam w stronę sklepu. Zaparkowałam na parkingu i udałam się do supermarketu. Zastanawiałam się co mam kupić. Wzięłam pełno przysmaków a także jakieś produkty na kolacje. Wzięłam jeszcze jakieś soki i udałam się do kasy. Zapłaciłam za produkty i udałam się do samochodu. 5 minut później byłam już pod domem. Wjechałam do garaży, wzięłam zakupy po czym zamknęłam garaż i ruszyłam w stronę domu. Po wejściu zastałam Justinka bez koszulki bawiącego się w kucharza. Wyglądał, jakby dopiero wstał. Taki słodki nie ogar. Mam fajnego braciszka.
- Jestem!- dodałam zamykając drzwi.
- Właśnie skończyłem.
- Ale to ładnie pachnie.
- Ciekawe czy tak smakuje.- zaśmiał się.
Odłożyłam produkty w kuchni i usiadłam 

koło chłopaka. 
Jedzonko wyglądało wspaniale i także tak smakowało.
 Zjadłam je z wielkim smakiem. Nie sądziłam, że mam 
braciszka kucharza i to jeszcze takiego przystojnego.Ciesze się, że go poznałam, wiem przynajmniej, że mogę na niego liczyć w trudnych sprawach.
Posprzątaliśmy razem po obiedzie. Poszliśmy 

do salonu i włączyliśmy mój big telewizor. 
Weszliśmy na najpopularniejsze i najbardziej oglądalne filmy. Po dłuższym zastanawianiu się wybraliśmy "Escape plan - Plan ucieczki". Uwielbiam filmy akcji, a zwłaszcza kiedy w nim grając moi ulubieni aktorzy. Włączyliśmy więc ten film jako pierwszy. Po obejrzeniu 1 filmu spojrzałam na zegarek a on wskazywał godzinę 16:59. No to szybko mija nam ten czas. Postanowiliśmy z Biebs'em zrobić popcorn. Chłopak wziął się za przygotowanie go, a ja wzięłam 2 duże miski i wsypałam do nich produkty takie jak : chipsy i do tego jeszcze jedna wielka miska z chipsami grubo krojonymi. Później wyrzuciłam na 2 inne talerze nachos jedne z sosem serowym a 2 z ostrym sosem. Włożyliśmy wszystko na tacę i wróciliśmy do salonu. Następnym wybranym przez nas filmem było "Wild Child". Włączyliśmy go i zaczęliśmy zajadać nasze przekąski. Film był fantastyczny a także szybko się skończył. Postanowiliśmy z chłopakiem ubrać się w piżamy, a potem wrócić na kolejne filmy. Ja udałam się do góry do łazienki i wzięłam prysznic. Po skończeniu ubrałam się w piżamę. Wzięłam jeszcze swoje 2 wielkie koce i 2 poduszki po czym zeszłam do salonu. Tutaj było jeszcze dużo poduszek, ale te są moje ulubione. Chłopaka jeszcze nie było, więc postanowiłam rozłożyć łóżko, żeby było większe. Potem rozwinęłam prześcieradło. Położyłam poduszki i koce po czym usiadłam. Wtedy chłopak był już obok. Włączyliśmy 3 film "Duże Dzieci". Oglądaliśmy go i śmialiśmy się za każdym razem, a także zajadaliśmy nasze pyszne przekąski. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam razem z Justinem. *__*


~~Alex~~ 


Nie spałam za długo. Mój mózg mi na to nie pozwolił. Śnił mi się mój tata... Teraz pewnie tak będzie. Była dopiero godzina 7.55. Próbowałam jeszcze zasnąć, ale już nie mogłam, więc leżałam. Leżałam i rozmyślałam... Nagle jednak coś usłyszałam. To coś na dole... Przyznam, że się troszkę wystraszyłam. Ale tylko troszkę... Wyskoczyłam z łóżka i po cichu zeszłam na dół. Od podłogi dzieliły mnie już tylko 2 stopnie i wtedy z kuchni ktoś wyszedł wpadając na mnie. Oboje się przewróciliśmy i narobiliśmy strasznego hałasu. Potem podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na drugą osobę.
-E.... Błażej?- no aż mnie zatkało jak go zobaczyłam.
-Cześć mała, sorki, że cię wystraszyłem.- uśmiechnął się.
-O matko to ty!- rzuciłam się mu na szyję w efekcie czego znów leżeliśmy na podłodze.
-A no ja. Też się bardzo cieszę, że znów cię widzę.- przygarnął mnie bliżej siebie.
-Ale co się stało, że wróciłeś?- zapytałam wciąż tuląc się do przyjaciela.
-Pogrzeb twojego taty. Alex tak mi przykro.- przytulił mnie mocniej a mi mimowolnie poleciało kilka łez.
-Tak mi również..- powiedziałam i wtedy na szczycie schodów pojawił się Luke.
-Co się tu dzieje?....- patrzył na nas. Nie potrafiłam odczytać jego emocji.
-Kto to jest?!- zapytał po krótkiej chwili schodząc do nas. Wstałam z podłogi równo z przyjacielem.
-To jest mój przyjaciel Błażej.- przedstawiłam go, ale widziałam, że Luke nie jest zadowolony.
-Mhm...- wymruczał tylko wciąż patrząc na niego.
-Chodźcie na śniadanie.- powiedziałam i każdego z nich wzięłam za rękę i zaprowadziłam do kuchni jak małe dzieci.
-To do kiedy zostajesz?- zapytałam kiedy cała nasza 3 jadła omlety i popijała je zielonym smoothie.
-Hm... sam nie wiem. Ale twój brat poprosił mnie, żebym został chociaż na 2 tygodnie, więc... zostanę tyle.- uśmiechnął się do mnie chłopak. Spojrzałam ukradkiem na Luke'a i zobaczyłam jak przewraca oczami.
-To fajnie, cieszę się.- posłałam mu najpiękniejszy uśmiech jaki mogłam zrobić, a chłopak, lekko się zarumienił.
-Idę się ubrać.- powiedział Luke i wyszedł.
-Chyba mnie nie lubi.- mruknął jakby do siebie mój przyjaciel.
-Oj przestań... jestem pewna, że się do siebie przekonacie.- powiedziałam na pocieszenie, chodź nie do końca w to wierzyłam.

***
-Cześć John.- przywitałam się z bratem, wchodząc do jego domu razem z Luke'iem i Błażejem. Kiedy mój brat zobaczył mojego przyjaciela od razu się uśmiechnął i przybił z nim piątkę. Dopiero potem z Luke'iem.
-To widzę, że dziś w 4 idziemy tak?- powiedział mój brat biorąc swoją torbę i wychodząc razem z nami na siłownię.
Ja pracuję nad brzuszkiem, bo nie jest za ładny a chłopacy raczej na mięśniami ramion i pleców. Po jakiś 40 minutach mojego treningu zrobiłam sobie małą przerwę. Dołączył do mnie Błażej.
-I jak tam wypalanie tłuszczyku?- zaśmiał się klepiąc mnie po brzuszku.
-Całkiem nie źle, a tobie?- zawtórowałam mu.
-Dobrze, dobrze szefowo.- znów się zaśmiałam.
-No. I tak ma być.- powiedziałam a ten objął mnie ramieniem i pocałował w policzek.
-Tęskniłem za tobą.- powiedział.
-Ooo.... ja za tobą też.- przytuliłam go.
-Dobra... koniec tego dobrego idę pobiegać sobie.- powiedziałam ruszając w stronę odpowiedniego sprzętu. On poszedł za mną i biegał obok mnie. Gadaliśmy trochę, ale nei za dużo bo to za bardzo męczy, a potem zobaczyłam jak do Luke'a przystawia się blondi. Nie powiem, że się nie wkurzyłam, chodź starałam się tego nie pokazywać. Mój przyjaciel od dziecka to zauważył.

-Nie pokazuj, że jesteś zazdrosna.- powiedział do mnie.
-Wiem, staram się.
-To się nie staraj i przestań o tym myśleć.
-Ja... ja nie mogę.- spojrzałam na niego, a potem na Luke'a. Zobaczyła, że się na nich patrzę i wtedy przystawiała się do niego jeszcze bardziej. A co najlepsze... jemu się to podobało.
 

http://i1.ryjbuk.pl/5c0580168c0fed7cc2b8b4e64efdd45f499d67fe/na-biezni-gif?w=500&h=700
Nie mogłam na to patrzeć. Przecież nic do niego nie czuję, a jednak byłam taka wściekła na tę laskę. Może i jest tam w miarę ładna, ale to co ona robi z nim to jest jakaś paranoja. O pięknie.... teraz to nawet ściągnęła koszulkę i jest w samym staniku. Po prostu super -,-
-Alex proszę cię.- mówił do mnie Błażej, ale ja nie do końca go słuchałam. Byłam taka wpatrzona w nich, że...
-Alex do jasnej cholery.- powiedział głośniej chłopak i dopiero wtedy spojrzałam na niego.
-Jejku.... przepraszam cię, ale ja tak nie potrafię....- jęknęłam.
-Wiem to mała. Ale chyba mam jeden pomysł, żeby przestał ci robić na złość.- uśmiechnął się łobuzersko. Kocham ten jego uśmiech. Wygląda przy tym tak przystojnie i zawadiacko jednocześnie :3 I chyba wtedy coś mnie podkusiło, żeby go pocałować. Ale nie chciałam tego zrobić od razu.
-Zrobimy sobie małe zawody?- zeszłam z bieżni.
-Hm... możemy.- również zszedł.
-Jeśli ja skoczę więcej razy na minutę to dostaję od ciebie całusa, a jeśli ty wygrasz to ty ode mnie. Zgoda?
-Spoko, ale muszę ci powiedzieć, że ze mną nie masz szans.- puścił do mnie oczko. Zaczęliśmy się śmiać a blondi i Luke patrzyli się na nas. No, no, no... siedzi mu na kolanach jak ładnie... A jeszcze przedwczoraj mnie całował.... Co za ... -,-
-Ha! Wygrałem!- krzyknął Błażej. Fakt.. wygrał. A ja przegrałam w co nie wierzyłam...
-Pff... oszukiwałeś.- powiedziałam z uśmiechem.
-Nie e.- zaśmiał się.
-No, no... tłumacz się, tłumacz...- zawtórowałam mu. Zaczęliśmy się wygłupiać, aż w końcu trafiłam w jego ramiona i oboje wpiliśmy się w swoje usta. To miał być nic nie znaczący pocałunek, ale....Tak się w nim zatraciłam, że
nie chciałam przestawać. On też nie. W końcu jednak przestaliśmy i patrzyliśmy sobie w oczy uśmiechając się do siebie szeroko.
-Och siostruś.... może nie w miejscu publicznym co?- zaśmiał się mój brat.
-Oj tam, oj tam....- zawtórowaliśmy mu i wrócilismy do ćwiczeń. Już nie zwracałam uwagi na Luke'a. Wiedziałam, że był zazdrosny. Dobrze mu tak. On się może lizać z blondi na moich oczach a ja nie? Pf...

Nadeszła pora powrotu do domu. Całą drogę szłam za rękę z Błażejem. Nie jesteśmy parą, ale....  w sumie chciałabym i mam nadzieję, że to niebawem nastąpi. Luke nie szedł z nami. Został z blondi. John wracał z nami. Widziałam kilku ludzi robiącym nam zdjęcia. Oj nie będzie się działo....

-Za 30 minut idę się spotkać Aimee. Chcesz iść ze mną?- zapytałam przyjaciela.
-Nie, nie będę wam przeszkadzał.- uśmiechnął się.
-Nie będziesz. No chodź. - prosiłam go.
-Dobra odprowadzę cię tam a sam pójdę na zakupy. Przyda mi się kilka rzeczy.
-Okey. To za 5 minut wychodzimy.- dałam mu buziaka w policzek.

***

-Cześć Aimee!- przywitałam dziewczynę, która siedziała już przy naszym stoliku na zewnątrz.
-Cześć Alex!- odpowiedziała.
-I jak tam?
-A dobrze. Mój chłopak mi się gdzieś zgubił. Tzn chciałam żebyś go poznała, ale on stwierdził, że nie będzie nam przeszkadzał i, że idzie na zakupy czy coś.- zaśmiałam się.
-Mój przyjaciel stwierdził to samo.- powiedziałam przez śmiech.
-Oo.. to widzę, że obaj tacy są.- zaśmiałyśmy się.
-Jejku jak ja cię dawno nie widziałam.- westchnęłam.
-No, to tak jak ja ciebie kochana.
-Od kiedy jesteście razem?- zapytałam.
-Od 3 lat.

***
Wróciliśmy wieczorem. Żadnemu z nas nie chciało się spać, więc oglądaliśmy fil w salonie. Zrobiło nam się chłodno, więc przykryliśmy się kocem. Nawet nie wiem keidy zasnęłam wtulona w przyjaciela.


~~Mady~~


Obudziłam się przed 9, otworzyłam swoje zaspane oczy. Myślałam, że śnie, gdy zobaczyłam siedzącą przy stoliku Emily z moim telefonem. 
- Emily ? Co ty tu robisz ?- zapytałam zaskoczona. 
- Przyleciałam laziem z mamą. - odpowiedziała mi czterolatka.
- Mhm...
- Weźmiesz mnie dzisiaj do Disneylandu?- siostra popatrzyła na mnie robiąc oczy ze Shreka.- Rodzice obiecali mi to tyle razy.
- Dzisiaj nie mam jakoś ochoty na to, ale obiecuję ci, że niedługo tam pójdziemy. Zgoda ? 
- Zgoda!- dziewczynka od razy rzuciła się na łóżko. 
- Idź do swojego pokoju, a ja pójdę się ubrać. 
Wstałam z łóżka i poszłam do szafy. Wyjęłam z niej pierwsze lepsze dresy i białą bokserkę następnie poszłam do łazienki wziąć prysznic. Po jakiś 20 minutach byłam gotowa. 
Weszłam do pokoju dziewczynki i razem z nią zeszłam na dół. W domu nie było nikogo. Od razu zabrałyśmy się za robienie śniadania. 
- Na co księżniczka Emily ma ochotę ?- zapytałam siostrę. 
- Omlety !- krzyknęła oblizując zabawnie wargi. 
Zaśmiałam się i zabrałam się do roboty. Gdy danie było gotowe, zaczęłyśmy je jeść.
- Co będziemy robić ?- zapytałam
- Mozie pójdziemy na plazie ?-zaproponowała.
- To nie jest zły pomysł. Poczekaj tylko po kogoś zadzwonię.
Szybko poszłam na górę w celu poszukania mojego telefonu. Znalazłam go na podłodze w moim pokoju. Wybrałam numer i zadzwoniłam.

  • Halo ?
  • Hej tu Meg, miałabyś ochotę wyskoczyć na plażę. Idę tam z Emily.
  • Z chęciom, to za godzinę na Santa Monica Beach ? 
  • Ok, do zobaczenia.

Schowałam swój telefon do  kieszeni  i zeszłam z powrotem na dół.
- Szykuj się na plaże młoda. Idź na górę i wybierz jakieś zabawki. 
- Dobzie. 
Weszłam do garderoby i wybrałam strój i jakieś ciuchy. Poszłam do łazienki i przebrałam się. 
Przed drzwiami mojego pokoju stała Em, która w ręce trzymała swój strój i sukienkę. Pomogłam się jej ubrać i spakować do plecaka jej zabawki. Wyjęłam z szafy większą torbę, gdzie spakowałam : koc, kremy z filtrem, ręczniki, okulary i inne rzeczy potrzebne na plażę. 
Gotowe wyszłyśmy z domu i wsiadłyśmy do mojego samochodu. Emily grzecznie usiadła w foteliku, a ja zapięłam jej pasy. W czasie drogi śpiewałyśmy piosenki, które leciały w radiu. Po chwili zajęłam miejsce kierowcy i przekręciłam kluczyk w stacyjce. Na plażę zajechałyśmy po jakiś 20 minutach. Wysiadłyśmy z auta i po wyciągnięciu naszych rzeczy udałyśmy się poszukać miejsc. W między czasie zadzwoniłam do Mirandy czy już jest. 
Rozłożyłyśmy koc w miejscu, gdzie nie było za dużo osób. Emily od razu zaczęła się bawić w piasku, a mu miałyśmy czas, aby pogadać. 
- Słyszałam, że masz teraz wolne, bo odwołali wam zdjęcia. 
- Dobrze słyszałaś. Nawet się cieszę z tego powodu. Mogę spędzić trochę czasu w LA i odnowić kontakty ze starymi znajomymi.
-  Jak się cieszę, że nie długo jest ten bal, a zaraz po nim zakończenie roku szkolnego. 
- Zapomniałaś o maturze haha.
- Pocieszyłaś mnie z resztą z tego, co wiem to sama ją zdajesz w tym roku.
- Dobra zmieńmy temat. 
- Witam panie.- powiedział znajomy mi głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam rozbawionego Ashton'a. 
- Ash!- rzuciłam się na chłopaka. Ostatni raz widzieliśmy się na Bahamach.
- Też się cieszę, że cię widzę. 
- Poznajcie się Miranda to Ashton, Ashton to Miranda. 
- Miło mi cię poznać. - powiedział chłopak z uśmiechem.- Mam takie pytanie możemy do was dołączyć ?
- Możemy ?- zapytałam, spoglądając na Ash'a.
- Ja i chłopaki. Poszli po coś do picia. 
- Aaa.. jasne, że możecie. 
Po chwili dołączyli chłopacy. Z każdym się przytuliłam na przywitanie. Położyłam się na kocu, żeby się trochę opalić.  

- Który będzie tak miły i wysmaruje mi plecy ?- zapytałam.
- Ja to zrobię. - powiedział Michael. 
- Dziękuję. 

Gdy chłopak skończył włożyłam słuchawki do uszu i zaczęłam słuchać muzyki. Nagle na swoich plecach poczułam coś zimnego. Nie miałam pojęcia co to jest. Po chwili usłyszałam śmiechy chłopaków. 
- Te mewy są na prawdę brutalne.- powiedział z ledwością Luke. 
Otwarłam szeroko oczy i ruszyłam w stronę wody. Chciałam jak najszybciej zmyć to z moich pleców. Po tym jak wróciłam z powrotem na koc mieli jeszcze większy ubaw. 
- Nie wiedziałem, że tak łatwo cię nabrać.- powiedział Ash. 
- Starczy tylko nalać ci na plecy krem i można wciskać ci najmniejszy kit.- stwierdził Cal.
- Zabiję was !- krzyknęłam i zaczęłam ich gonić. 
Długo nie dało się biegać, ponieważ było zdecydowanie za gorąco. Calum rzucił mi zimną puszkę pepsi, którą po chwili wypiłam. Spojrzałam na moją siostrę, którą Luke zakopał w piasku. Wzięłam swój telefon i zrobiłam im zdjęcie. Chłopacy razem z Em poszli do wody, a ja z Calumem zostaliśmy na kocu. Oboje siedzieliśmy w ciszy. Jednak, dla niego bycie przez 5 minut spokojnym jest rzeczą nie możliwą. Długo nie minęło a dostałam z piłki. Spojrzałam na niego złowrogim wzrokiem, a on tylko się uśmiechnął. Kiedyś naprawdę ich zabiję !
- Gramy ?- zapytał po chwili. 
Zgodziłam się. Zaczęliśmy grać w siatkówkę. Jeżeli można to w ogóle nazwać siatkówką. 
- Gram z wami.- powiedział Luke, a po nim do gry dołączył Michael. 
Po paru minutach graliśmy już wszyscy włącznie z moją siostrą. 
- Dobra nie wierzę, żeby ktoś nie był głodny więc kto idzie po coś do jedzenia ?
- Ja zlobię wylicanke.- powiedziała Em.- Ile osób ma iść ?
- Dwie osoby dadzą sobie radę.- powiedział Ash. 
Moja siostra zaczęła wyliczankę. W końcu wypadło na Michaela i Mirandę. Każdy powiedział na co miałby ochotę, a oni musieli iść spełniać nasze zachcianki. 
My w czasie ich nie obecności robiliśmy głupie zdjęcia, które znalazły się na Instagramie, czy jakieś filmiki na Vines. 
- Ja już niestety muszę wracać.- powiedziała Miri.- Miło było was poznać. Na razie.
Pożegnałam się z dziewczyną i usiadłam na kocu. Powoli zaczęło się ściemniać. Chłopacy przynieśli gitarę i zaczęli grać melodie różnych piosenek. Podczas śpiewania The a Team Eda Sheerana  zadzwonił mój telefon. Odeszłam kawałek i nie patrząc kto dzwoni odebrałam. 

  •  Mads gdzie jesteś ? Byłem u ciebie i nikt mi nie otwierał.
  •  Matt przepraszam cię, zapomniałam cię poinfirmować, że jadę dziś z Em na plażę. 
  •  Nie ma sprawy. Szkoda, że nie byłaś wczoraj na ognisku u chłopaków. 
  • To było wczoraj ?! A tak bardzo chciałam iść.
  • Spokojnie, na zakończenie roku szkolnego ogranizujemy jeszcze jedno. Więc się załapiesz. 
  • Mam nadzieję. 
  • Dobra to ja wam nie przeszkadzam. Pa
  • Pa

Rozłączyłam i wróciłam do przyjaciół. Zaśpiewaliśmy jeszcze 2 piosenki 1D, po czym wraz z Em postanowiłyśmy wrócić do domu. 

~~ 30 minut później ~~

Moja siostra zasnęła w samochodzie. Tak smacznie spała, że nie miałam serca jej budzić. Weszłam do domu i poprosiłam tatę, który był już w domu, aby wniósł ją do środka. Wyciągnęłam z bagażnika rzeczy i także udałam się do willi. Odłożyłam torbę w przed pokoju. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 22;21. Poszłam na górę. Wzięłam swoją piżamę i poszłam się wykąpać. Weszłam do swojego pokoju i wzięłam do ręki telefon. Zauważyłam, że mam 2 nowe wiadomości. 






Po odpisaniu położyłam się na łóżku i z telefonem w ręce odpłynęłam w krainę Morfeusza.


~~Oliv~~ 

Obudziłam się po 8. Muszę dzisiaj spotkać się z Josh'em i porozmawiać o tym co się zdarzyło wczoraj. Wstałam i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Następnie udałam się do garderoby po jakieś ubranie. Po dłuższym zastanowieniu się założyłam to. Uczesałam się i zrobiłam taki makijaż. Zeszłam na dół do kuchni. Otwarłam lodówkę i zastanawiałam się co mam zjeść na śniadanie. Po namyśle postanowiłam, że zrobię sobie omleta. Wyciągnęłam potrzebne produkty i zaczęłam robić. Po zrobieniu omlet wyglądał pysznie. Zjadłam, a następnie posprzątałam. Wzięłam mój telefon i próbowałam się skontaktować z Josh'em, ale znowu nie odbierał. Dzisiaj nie mam żadnych zdjęć ani nic. Na szczęście. Postanowiłam, że pojadę do mojego salonu. Dawno nie tam nie byłam i muszę sprawdzić co i jak. Wyszłam z domu i udałam się do samochodu. Oczywiście w mieście były straszne korki. Nienawidzę tego. Po kilkunastu minutach byłam na miejscu. Weszłam do środka i przywitałam się z moimi pracownikami. Zaczęłam projektować. Wzięłam mój zeszyt ze szkicami i ołówek i zaczęłam rysować. Miałam dużo pomysłów na ubrania. Uwielbiam to robić. 
Następnie pojechałam do miasta. Chciałam sobie pochodzić po sklepach. W oddali było widać paparazzi, którzy robili mi zdjęcia. Szłam i oglądałam sobie wystawy lub wchodziłam do sklepów. Nagle usłyszałam, że ktoś mnie woła.
- Olivia...!- ktoś krzyknął.
Odwróciłam się i ujrzałam dziewczynę. Była to moja przyjaciółka.
- Julia? -zapytałam i podeszłam do niej.
- Cześć.  Jak fajnie cię znowu widzieć. Kiedy my się ostatni raz widziałyśmy?- powiedziała dziewczyna.
- Cześć. Ciebie również. Ostatni raz to chyba na zakończenie szkoły. -odpowiedziałam.
- Tyle czasu minęło. Może masz czas iść na jakąś kawę porozmawiać?
- Pewnie.
Poszłyśmy do najbliższej kawiarni. Zajęłyśmy stolik i złożyłyśmy zamówienie. Zamówiłyśmy kawę i ciasto, które od razu nam przynieśli. Przez cały czas rozmawiałyśmy. Nie widziałyśmy się chyba od zakończenia podstawówki. 
W czasach szkolnych Julia była moją najlepszą przyjaciółką. Rozmawiałyśmy o wszystkim.
 Była dla mnie jak siostra. Cieszę się, że się spotkałyśmy. Jest ona świetną tancerką i to pewnie, dlatego straciłyśmy kontakt. Po długiej rozmowie wymieniłyśmy się numerami telefonów. 
- Musimy się jeszcze kiedyś spotkać.- powiedziała.
- Na pewno. Zadzwonię do ciebie.- powiedziałam.
- No dobrze, to ja już idę i do zobaczenia. Pa.- powiedziała.
- Pa.- odpowiedziałam.
Pożegnałam się z Julią. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu. 
Gdy już byłam na miejscu, udałam się do kuchni. Chciałam przygotować coś na obiad. 
Nie miałam pomysłu co zrobić, więc wzięłam jedną z książek kucharskich i zaczęłam przeglądać przepisy. Wybrałam spaghetti. Wyciągnęłam potrzebne produkty i zaczęłam przygotowywać. Po przygotowaniu spaghetti smakowało pysznie. Zjadłam, a następnie naczynia włożyłam do zmywarki. Byłam zmęczona, więc poszłam do sypialni  na chwilę się zdrzemnąć. Po 3 godzinach obudziłam się. Nie myślałam, że tak długo będę spać.  Nie myślałam, że tak długo będę spać. Wstałam wypoczęta i postanowiłam, że pójdę pobiegać. Poszłam do garderoby po jakieś ubranie sportowe. Ubrałam to, a następnie zeszłam na dół. Przed wyjściem zadzwoniłam do Josh'a, ale nie odbierał. Nie rozumiem go. Trudno się mówi. Wyszłam z domu. Zaczęłam biec w stronę parku. 
Po kilkunastu minutach byłam na miejscu. Chciałam trochę odpocząć. 
Pobiegłam usiąść na ławkę. Posiedziałam chwilę. W tym czasie napiłam się wody. Nagle zauważyłam Josh'a. Szybko do niego pobiegłam. Chciałam go dogonić. Na szczęście udało mi się.
- Josh!- krzyknęłam.
- O Olivia. Co ty tu robisz?- zapytał.
- Właśnie biegałam i ciebie zauważyłam. Dlaczego nie odbierałeś telefonu?- odpowiedziałam i zapytałam.
- Telefon mi się zepsuł i nie mogłem się z tobą skontaktować. A tak w ogóle chciałem jeszcze raz cię przerosić.- powiedział.
- Właśnie chciałam o tym z tobą porozmawiać. Ja...- przerwał mi chłopak.
- Naprawdę chcę cię przeprosić. Myślę, że się nie obraziłaś?- zapytał.
- Nie. Ale...- znowu mi przerwał.
- Wiem, że mieliśmy jakąś umową, a ja jej nie dotrzymałem.- powiedział.
- Spokojnie nie obraziłam się na ciebie, ja...- znowu mi przerwał.Chyba nigdy nie pozwoli mi dokończyć to co chce powiedzieć.
- Jeszcze raz chcę cię przepro...- chłopak mówił, gdy tym razem ja mu przerwałam.
Chciałam mu powiedzieć to co czuje, ale nie dał mi dojść do słowa. Pocałowałam go. Następnie wytłumaczyłam chłopakowi wszystko. Porozmawialiśmy i doszliśmy do wniosku, że będziemy razem. Josh był szczęśliwy zresztą ja też. 
Porozmawialiśmy i ja postanowiłam że wrócę już do domu.
- Zobaczymy się jutro? -zapytał chłopak.
- Bardzo bym chciała, ale jeszcze dzisiaj mam samolot do Londynu.- odpowiedziałam.
- Szkoda, że już wracasz.- powiedział smutny Josh.
- Nie mogę zostać. Mam zdjęcia do magazynu. Muszę wracać. Jak będziesz w Londynie to zadzwoń.- powiedziałam.
- Dobrze. A ty zadzwoń jak będziesz już na miejscu.
- Okej.
Pożegnałam się z chłopakiem i pobiegłam do domu. Jest mi trochę szkoda, że muszę wracać. No niestety. Ale niedługo się na pewno zobaczymy. Weszłam do domu. Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Następnie ubrałam coś luźnego. Zaczęłam się pakować. Za dużo rzeczy nie brałam, ale musiałam spakować najpotrzebniejsze rzeczy. Następnie zeszłam jeszcze do kuchni coś zjeść przed odlotem. Na szybko przygotowałam sobie sałatkę. Szybko zjadłam, a następnie posprzątałam.  Wyszłam przed dom, gdzie przyjechała Eva z Jack'iem. Pojechaliśmy na lotnisko. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Przeszliśmy odprawę i zajęliśmy miejsca w samolocie. Cały czas myślałam o Josh'u. Wylecieliśmy. W czasie lotu spałam...

poniedziałek, 19 maja 2014

Chapter 11

~~Pat~~


Obudziłam się dość wczesnym rankiem. Przeciągnęłam się jeszcze i wyślizgnęłam spod kołdry. Promienie słoneczne wdzierały się do mojego pokoju. Założyłam na siebie szlafrok i postanowiłam wyjść na balkon. Paryż wygląda wspaniale z rana, mówię wam. Usiadłam na krześle i rozglądałam się w około. W pewnym momencie zobaczyła jak Niall wchodzi na balkon. Na szczęście mnie nie zauważył, ponieważ nasze balkony oddzielały rośliny. Spojrzałam jeszcze na niego i wróciłam do pokoju. Drzwi od balkonu zostawiłam otwarte. Poszłam najpierw do łazienki. Załatwiłam swoje potrzeby i wróciłam do pokoju. Przejrzałam wszystkie swoje ubrania i nie wiedziałam co mam na siebie założyć. Na dworze jest strasznie ciepło, już powoli się lato zaczyna chyba. Po długich namysłach postanowiłam założyć to. Po ubraniu się chciałam iść do łazienki, jednak strasznie mnie coś zabolało w kolanie, że aż musiałam usiąść. Ból był niesamowicie straszny, nigdy mnie nic tak nie bolało. Po kilku minutach ból minął, a ja postanowiłam iść do tej łazienki. Weszłam do niej i spojrzałam w lustro. Szybko zrobiłam sobie makijaż, aby wyglądać jak człowiek. Po skończeniu uczesałam jeszcze swoje włosy i postanowiłam zostawić je rozpuszczone. Po skończeniu wróciłam do pokoju. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam godzinę 8. Stwierdziłam więc, że pójdę już zjeść śniadanie w restauracji na parterze. Zamknęłam pokój i udałam się do windy. Zjechałam na sam dół i poszłam zająć sobie miejsce. Usiadłam przy jednym ze stolików i chwilę później kelner przyniósł mi Menu. Obejrzałam wszystkie możliwe dania i po długich namysłach zamówiłam sobie omleta. Po kilku minutach moje danie już było gotowe. Zjadłam je z wielkim smakiem. Po skończeniu rozejrzałam się jeszcze po restauracji, czy nie ma czasem Nialla, ale nie było go. Potem postanowiłam wrócić do pokoju. Po wejściu wzięłam swoją torebkę i wyszłam z pokoju. Zakluczyłam go i podeszłam do drzwi Nialla. Zapukałam i czekałam aż ktoś mi otworzy. Chwilę później zobaczyłam w drzwiach blondyna.
⦁    No cześć.- powiedziałam uśmiechnięta.
⦁    Cześć, już wstałaś?- spytał zdziwiony.
⦁    Ja już byłam na śniadaniu.- oznajmiłam.
⦁    Ja też, przed chwilą wróciłem.
⦁    Idziemy gdzieś?- dodałam po chwili.
⦁    No okej.- zamknął swój pokój i poszliśmy razem do windy.Zjechaliśmy na sam dół i omijając recepcję wyszliśmy przed budynek.  Na zewnątrz nie było za dużo ludzi, więc postanowiliśmy się przejść.  Szliśmy ulicami Paryża i podziwialiśmy widoki. W pewnym momencie znowu strasznie zabolało mnie w kolanie, ale tym razem było gorzej. Czułam jakby coś mi wyskoczyło i od tracąc grawitację poleciałam na chłopaka, który mnie złapał.
⦁    Aaaaałaaa..- ledwo mówiłam.
⦁    O matko, wszystko ok?
⦁    Niee..chyba mi coś aaa...
⦁    Możesz iść?- spytał, a ja próbowałam iść, ale wtedy upadłam na ziemię.
⦁    Ałaaa...chyba nie dam rady.- dodałam po chwili, a chłopak próbował mnie podnieść.
⦁    Jedziemy do szpitala.-oznajmił.
⦁    Niby czym?
⦁    Taksówką. Poczekaj. - chłopak pobiegł po taksówkarza, a chwilę później siedzieliśmy już w samochodzie w drodze do pobliskiego szpitala.
Niall pomógł mi wejść do jego środka. Od razu lekarz się mną zajął. Okazało się, że wyskoczyła mi rzepka. Lekarz mi ją wstawił i dał stabilizator, który będę musiała nosić przez najbliższe 5 dni, a także zadzwonił do mojego lekarza w Londynie, abym za tydzień stawiła się na kontrole. Razem ze stabilizatorem na nodze wyszłam z gabinetu lekarskiego i poszłam do Nialla.
⦁    Stabilizator.- dodał z wykrzywioną miną.
⦁    Niestety.- :(
⦁    Też miałem, a właśnie słuchaj pojedziemy do hotelu, bo muszę razem z chłopakami lecieć do Toronto.- oznajmił chłopak.
⦁    Okej. - :(
Poszliśmy do taksówki i ruszyliśmy do hotelu. Chłopak pomógł mi wejść do hotelu i razem wjechaliśmy windą do góry. Ja poszłam do mojego pokoju i usiadłam na łóżku, w czasie kiedy Niall się pewnie pakował. Po 10 minutowym siedzeniu chłopak wleciał do mojego pokoju.
⦁    Przepraszam i do zobaczenia, cześć.- powiedział i pocałował mnie w policzek.
⦁    Pa.- oznajmiłam :).
Niall opuścił mój pokój a ja powolnym krokiem wyszłam na balkon i spojrzałam w dół. Chłopak wsiadał już do taksówki i chwilę później odjechał. Fajnie mieliśmy spędzić razem te 2 dni w Paryżu, a on musiał jechać do Toronto akurat teraz. No ale w końcu kariera. Kiedy siedziałam tak na łóżku stwierdziłam, że chcę wrócić już do Londynu. Tęsknie za moim domem, rzadko co w nim bywam, a jak już jestem to na 2-3 dni. Co to za życie.  Wzięłam więc swoją walizkę i zaczęłam się pakować. Po skończeniu postanowiłam iść do pokoju Kate. Po 5 minutach mojego "iścia" znalazłam się po pokojem mojej menadżerki i ochroniarza. Zapukałam do nich i chwilę później Kate już stała przede mną.
⦁    Co ci się stało?- spytała zdziwiona.
⦁    Rzepką, z resztą mój lekarz do ciebie zadzwoni, mniejsza, chce wracać do Londynu.- oznajmiłam.
⦁    Teraz?
⦁    Tak.
⦁    Dobra, zadzwonię i dowiem się co i jak a ty czekaj w pokoju.
⦁    Ok.
Poszłam więc z powrotem do swojego pokoju. Sprawdziłam jeszcze czy wszystko wzięłam i stwierdziłam, że jestem już gotowa. Chwilę później w moim pokoju pojawiła się Kate.
⦁    Za 30 minut mamy samolot, ostatni na dziś do Londynu, więc gotowa?
⦁    Tak.
⦁    To szybko.
Wzięliśmy szybko swoje walizki i do windy. Na dole pożegnaliśmy się w recepcji i wsiedliśmy w Land Rover'a po czym ruszyliśmy na lotnisko. To wszystko zajęło nam 20 minut. Przeszliśmy odprawę i wsiedliśmy do samolotu. 5 minut później wzbiliśmy się w powietrze.
Godzinę później wylądowaliśmy już na lotnisku w Londynie. Wszyscy wzięliśmy swoje walizki i poszliśmy do taksówki, która najpierw wysadziła mnie przy moim domu, a potem pojechała z Kate i Matt'em.
Przeszłam przez bramę, po czym ją zamknęłam i udałam się w kierunku drzwi. Weszłam do środka i zamknęłam drzwi na klucz. Tutaj lepiej nie zostawiać ich otwartych.
Odłożyłam swoją walizkę w salonie po czym usiadłam na kanapie. Nieźle się zmęczyłam wchodząc tu. Jakaś masakra. Chyba nie dam rady tak 5 dni, no ale trzeba się postarać.
W czasie kiedy oglądałam telewizję zaczęło mi burczeć w brzuchy. Fakt faktem, że 7 godzin temu jadłam śniadanie. Nie miałam siły nic przygotowywać, więc poszukałam szybko w moim iPhonie jakiejś restauracji z jedzeniem na wynos. Po obczajeniu McDonalda zadzwoniłam tam i zamówiłam sobie : To, To, To, To, To i To.
Mmmm...jestem taka głodna, że chyba nie wytrzymam czekając za tymi pysznościami. W tv nie było nic ciekawego więc przełączałam z kanały na kanał, aż w pewnym momencie trafiłam na mój ulubiony film Ghost Rider <3. Najlepszy film na całym świecie. Akurat kończyła się część 1, którą oglądałam, a potem miała jeszcze lecieć część 2 i 3. Mmmm..cały wieczorek zajęty. Po skończeniu 1 części oczywiście włączyli reklamę, akurat w tym czasie usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam więc i powoli do nich ruszyłam. Otwarłam je i odebrałam swoje zamówienie. Tak wspaniale pachniało aż na samą myśl chce się jeść. Przyszłam więc z jedzeniem do salonu. Odłożyłam je na stolik dla "kawy" i usiadłam na kanapie. Nie mogłam zginać kolana więc noga była na pufie obok stolika. 2 cześć się zaczęła a ja zabrałam się za jedzenie
tego.                                  Film zapowiadał się ciekawie, nawet lepiej niż w części 1.  Po skończeniu 2 spojrzałam na zegarek było już po 19. Jeszcze jedna cześć. Zjadłam do końca swoje przepyszne jedzonko i odniosłam je do kuchni. Posprzątała a potem rozejrzałam się za jakimiś słodkościami. Znalazłam popcorn, który od razu włożyłam do mikrofali. potem znalazłam jeszcze jakieś ciastka i chipsy. Włożyłam wszystko na tacę miski czy coś i wróciłam do salonu. Odłożyłam przekąski i szybko poszłam do góry. Poszłam do łazienki i wzięłam chyba najszybszy prysznic na świecie. Ubrałam się w piżamę i wzięłam jeszcze koc i poduszkę po czym wróciłam do salonu. Kiedy usiadłam już zmęczona tym bieganiem rozpoczęła się 3 część. W czasie oglądania zajadałam już niecieplutki popcorn i ciacha. Po skończeniu ostatniej części sprawdziłam co leci potem. Leciał akurat "Projekt X" więc postanowiłam obejrzeć. Obejrzałam go do połowy, ponieważ bardzo zmęczona zasnęłam. *__*


~~Alex~~ 

W końcu u siebie. Szkoda, że musiałam wrócić przez takie okoliczności, no ale cóż... Poszłam do łazienki, ale kiedy spojrzałam w lustro momentalnie odskoczyłam.Wyglądałam okropnie. Wory pod oczami, czerwone białka... no nic przyjemnego. Przemyłam twarz zimną wodą i od razu lepiej się poczułam. Wróciłam do pokoju i założyłam mój szlafrok i trampki. Nie lubię żadnych laczków czy paputków. Nawet w domu wolę chodzić w zwykłych trampkach. Zeszłam na dół i skierowałam się ku kuchni. Zastałam w niej Luke'a.
-Cześć.- powiedziałam i wzięłam z lodówki butelkę wody.
-Cześć Alex. Jak się 3masz?- zapytał chłopak popijając gorącą kawę.
-Nie najlepiej. - odpowiedziałam pijąc wodę.
-Przykro mi.
-Wiem to.
-Dobrze, że wiesz. Ale chcę, żebyś wiedziała, że jestem tutaj z tobą w tej trudnej sytuacji i będę cię wspierał.
-Dziękuję. Doceniam to.- powiedziałam. Powstrzymywałam się od płaczu, ale jak długo wytrzymam?

***
-Alex?
-Tak mamo?
-Ubierz już się. Pogrzeb się zaczyna o 15.30, ale przed tym jedziemy do urzędu.
-Ale po co do urzędu?
-Twój ojciec zapisał cię w swoim testamencie. Będzie oficjalny odczyt.
-Dobrze. W takim razie idę się ubrać.- powiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Kiedy wybierałam jakieś ciuchy poczułam męskie ręce na swoich biodrach a krótko po tym dostałam całusa w policzek. Nie odwracałam się. Wiedziałam kto to był. Zamknęłam oczy i wdychałam jego zapach.
-Przepraszam cię, ale muszę się ubrać.- powiedziałam w końcu.
-Wiem. Możesz się przebierać przy mnie.- szepnął.
-Luke. Proszę cię. To jest nie na miejscu.- uwolniłam się z jego objęć.
-Wiem. Przepraszam. Po prostu chcę cię jakoś odciągnąć od tych myśli.
-Dobrze, ale wiesz. Może później. Puki co nie mam humoru i raczej nie ma rzeczy, która by mi go poprawiła. Straciłam jedną z najważniejszych osób w moim życiu.
-Ubierz się. Spotkamy się na dole.- powiedział i wyszedł. Wybrałam jakieś rzeczy i ubrana zeszłam na dół.

-Jedziemy.- oznajmiłam biorąc kluczyki od samochodu. Mój brat od tygodnia ma dziewczynę, więc jedzie oddzielnie razem z nią. A ja jadę z mamą i Luke'iem.

***

-Tak więc mój największy dobytek, mianowicie studio przekazuję w ręce mojej ukochanej córki. Wiem, że będzie o niego dbała i wkładała w niego dużo serca. Żałuję, że nie będę przy tobie, ale wierzę, że i beze mnie dasz radę.- czytał jakiś pan. Nie wiem kim on był, ale nie obchodziło mnie to. Płakałam słuchając tego.- Mojemu synowi zaś zostawiam wszystkie moje samochody. Od zawsze lubiłeś samochody. Kiedyś razem je reperowaliśmy. Myślę, że dobrze o nie zadbasz. A najważniejszej kobiecie mojego życia, która nauczyła mnie kochać i żyć pełnią życia zostawiam małą niespodziankę. Kupiłem to dla ciebie z myślą o naszej 50 rocznicy, ale do niej jeszcze daleko a ja chorując raczej tego nie doczekam....- nie mogłam już wytrzymać. Luke złapał mnie za rękę próbując dodać mi otuchy... ale to mi nie pomogło.
-Przepraszam.- powiedziałam przez łzy i wybiegłam z pomieszczenia, w którym byliśmy. Na korytarzu spostrzegłam znaczek z napisem "WC" i tam też poszłam. Usiadłam pod ścianą jak wtedy w studiu i płakałam.
-Alex?- usłyszałam głos mojego brata. Wszedł do łazienki,a  kiedy mnie zobaczył podszedł i pomógł mi wstać. Potem mnie mocno przytulił i powiedział to co zawsze mówił mi tata kiedy płakałam.
-Nie rób ludziom na złość. Oni wolą słońce a nie deszcz.- powiedział wmoje włosy. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Pamiętam kiedy miałam 4 lata po raz pierwszy powiedział to mój tata. Potem to już było zawsze. Dopiero w wieku 10 lat dowiedziałam się, że "słońce" to tak na prawdę uśmiech, a "deszcz" to łzy.
-Tak bardzo mi go brakuje..- powiedział przez łzy.
-Wiem, kochana. Mi też, mi też...

***
Na pogrzebie było tyle osób. A ile gwiazd... Oliver tak jak obiecał cały czas nie odstępował mnie na krok. Nawet kłócili się z Luke'eim,, który to teraz nadstawi ramię do wylewania morza łez. Niby są dorośli, ale czasem serio zachowują się jak małe dzieci.
-Przykro mi z powodu śmierci twojego ojca.- usłyszałam podwieczór, keidy by łam w sklepie. Odwróciłam się i zobaczyłam moją koleżankę Aimee. Kiedyś jak byłyśmy mniejsze grałyśmy razem w jakiejś reklamie. To były czasy ;3
-Aimee. Jak dobrze cię widzieć.- przytuliłam dziewczynę.
-Dziękuję, ciebie również. Przepraszam, że nie podeszłam po pogrzebie, ale tam był taki tłok i..- przerwałam jej.
-Nic się nie stało. Cieszę się, że cię widzę.- powiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam.
-Ja też się cieszę, ale szkoda, że po takich okolicznościach.- spłuściłam trochę głowę, ale po chwili znów ją podniosłam.
-Spotkamy się jutro?- zapytała dziewczyna.
-Jasne. O której?
-Hm... może o 14.30 w Laredo?- zaproponowała/
-OK. Daj telefon zapiszę ci mój numer.
-To ty mi daj swój też go zapiszę.- wymieniłyśmy się numerami, pożegnałyśmy i rozeszłyśmy w swoje strony. Dobrze, że się zobaczyłyśmy. Nie widziałam jej tyle lat... Wyładniała :3 To trzeba przyznać. Razem z moimi małymi zakupami skierowałam się ku domu. Było już późno i zaczęłam się trochę obawiać. Miałam dziwne przeczucie, że ktoś za mną idzie, ale kiedy się odwróciłam aby spojrzeć czy faktycznie ktoś za mną idzie... nikogo nie było. To uczucie jest okropne. Nienawidzę go... Ugh -,-

-Luke? Luke! Luke!- krzyczałam. Jednak zero odpowiedzi z jego strony.
-Nie drzyj się tak. - powiedział mój brat.
-John- przytuliłam się do niego- gdzie Luke?
-A za tobą.- powiedział chłopak. Odruchowo się odwróciłam i wpadłam w ramiona chłopaka. Miałąm dziwną ochotę go pocałować. I pewnie bym to nawet zrobiła, gdyby nie fakt, że mój rodzony brat stał za nami i się nam przyglądał.
-Spotkałam Aimee.- powiedziałam po chwili odrywając się od Luke'a.
-To fajnie.- powiedział brat.
-Idę spać.- powiedziałam i pocałowałam na dobranoc mojego brata w policzek.
-Dobranoc siostro.
-Dobranoc braciszku.- odpowiedziałam i poszłam do góry. Jednak słyszałam jak chwilę po mnie na górę wszedł Luke. Umyłam się i przebrana w piżamkę wróciłam do pokoju, gdzie czekał na mnie nikt inny jak sam Benward. Leżał na moim łóżku, a ja położyłam się obok niego.
-Jak się 3masz? - zapytał po krótkiej chwili milczenia.
-Jakoś. Nie powiem, że jest mi łatwo, ale muszę się z tym jakoś pogodzić. Szkoda, że nawet nie zdążyłam go przeprosić za te wszystkie moje złe zachowania i uczynki. I podziękować za wszystko inne.- poczułam jak ciepłe łzy spływają mi po policzkach.
-Jestem pewien, że on to wie i ci wybacza. - po tych słowach odwrócił się w moją stronę i chwilę mi się przyglądał.
-Przepraszam cię, ale chcę się z tym wszystkim przespać i przemyśleć.- powiedziałam wskakując pod kołderkę. Luke mnie otulił i ucałował w czoło. Ja jednak przyciągnęłam go o siebie. Jednak nasz twarze dzieliły milimetry i dopiero po paru sekundach delikatnie i z czułością się pocałowaliśmy. Czułam motylki w brzuchu i chciałam więcej, ale udało mi się pokonać chęć zdarcia z niego ubrań...
-Śpij dobrze.- powiedziałam.
-Ty też księżniczko.- ostatni raz namiętnie mnie pocałował i z uśmiechem na twarzy wyszedł z mojego pokoju. Podobało mi się. Nawet bardzo, ale czas odpocząć...



~~Mady~~

- Mady ? Matt ?- obudził mnie głos mojego ojca. 
Leniwie otworzyłam oczy i zauważyłam, że jestem w salonie i leżę wtulona w Matta. 
- Co ja robię w salonie i co robi tu Matt ?- zadałam sobie to pytanie w myślach.
Spojrzałam na zegarek, który pokazywał godzinę 3:58. 
- O niee !!- krzyknęłam budząc chłopaka. 
Dopiero teraz zauważyłam, że mój ojciec wciąż nam się przygląda z zaskoczeniem. 
- Co się dzieje ?- wymamrotał przyjaciel.
- Dzień dobry Matt. Mogę wiedzieć co się tu dzieje ?- zapytał zdezorientowany tata. 
- Ymm..- próbowałam sobie przypomnieć co się stało tamtego wieczoru.- Bo ja i Matt oglądaliśmy wczoraj film i widocznie musieliśmy tu zasnąć.
- Wierze wam, Mady szykuj się na wywiad.

- To ja już pójdę. Do widzenia panu, cześć Meg.- powiedział przyjaciel wychodząc. 
Szybko wróciłam do swojego pokoju. Wzięłam uszykowane przez moją stylistkę rzeczy i poszłam do łazienki. Gotowa wyszłam z łazienki i udałam się na dół. Zjadłam szybko śniadanie przygotowane przez mojego tatę i zabierając wszystkie potrzebne przedmioty udałam się z nim do jego samochodu. 
Po jakiś 40 minutach byłam już pod studiem. Gdy wyszłam z auta usłyszałam krzyki moich fanów. Jestem pełna podziwu, że chciało im się wstać tak wcześnie, aby mnie zobaczyć. Rozdałam parę autografów i udałam się do środka. Przywitała mnie miła kobieta, która opowiedziała mi plan dzisiejszego wywiadu. Zaprowadziła mnie do makijażystek. W czasie, gdy one mnie malowały ja włączyłam swojego iPhone i weszłam na Twittera. 
Po ok. godzinie  byłam już gotowa. Wywiad był zaplanowany na 7 więc miałam jeszcze jakieś 20 minut dla siebie. Postanowiłam zadzwonić do mojej mamy, ponieważ dawno z nią nie rozmawiałam. 

  • Wreszcie się odezwałaś. Jak tam w Los Angeles ?
  • Dobrze, za 15 minut mam wywiad w porannym programie i muszę przyznać, że jestem strasznie śpiąca. Pospałabym jeszcze z 3 godziny. 
  • Wywiad ? Przecież miałaś mieć wolne. 
  • No miałam, ale jak to stwierdziła moja menadżerka mały wywiad nie zaszkodzi. Spokojnie mamo jak tylko przyjadę pójdę się położyć. Lepiej opowiadaj jak tam w Londynie.
  • Zmarł tata Aleks. Dzisiaj jest pogrzeb.
  • Mamo nie żartuj...
  • Nie żartuje Meg. 
  • Nie mogę w to uwierzyć... Mamo muszę kończyć później zadzwonię. Trzymaj się.
Rozłączyłam się i zostawiając telefon w garderobie udałam się na plan. 
W wywiadzie padły pytania na temat : mojej płyty, serialu, a także na  trochę bardziej prywatne sprawy sercowe. 
Jakoś po 9 zaśpiewałam piosenkę promującą moją płytę. 
Do domu wróciłam przed 11. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam to położyłam się z powrotem spać. Kanapa w salonie nie jest zbyt wygodna. Zwłaszcza, gdy śpi się na niej w dwóch. Zasnęłam bardzo szybko. Szczerze to nie dziwię się sobie. Nie dość, że się nie wyspałam to jeszcze nie czułam się za dobrze. 
Obudził mnie dźwięk przychodzącego połączenia. Przeklęłam pod nosem i podnosząc się do pozycji siedzącej zaczęłam szukać telefonu. Na wyświetlaczu widoczne było zdjęcie Ashton'a z 5 sos. 

  • Czego ?- zaczęłam wściekła.
  • Ktoś tu wstał lewą nogą.- powiedział chłopak, śmiejąc się.
  • Nie czepiaj się mnie, źle się czuję. 
  • Doktor Irwin jest już w drodze. 
  • Haha, ale śmieszne. 
  • Dobra rozumiem, że nie ma mowy o jakimkolwiek spotkaniu dzisiaj ?
  • Przepraszam, ale nie. Naprawdę źle się czuję. 
  • Rozumiem. Daj znać jak się wychorujesz. Pa Meg.
  • No cześć. 
Uwielbiam Ashton'a zawsze potrafi mnie rozbawić. Wstałam z łóżka i w piżamie zeszłam na dół. 
- Boże dziecko jak ty wyglądasz.- powiedział mój ojciec.
- Pocieszaj mnie jeszcze bardziej. 
- Wracaj do łóżka, a ja zaraz ci przyniosę herbatę. 
- Ale tato...
- Nie ma tato na górę. Masz szczęście, że przyjechałem do Los Angeles. 
- Za parę dni kończę 18 lat. Dałabym sobie radę. 
- Dobra, a teraz już nie gadaj tylko leć na górę do łóżka.
- Jesteś gorszy od mamy.- powiedziałam po czym poszłam do siebie. 
Po drodze wzięłam jakąś książkę z biblioteczki i udałam  się do sypialni. 
Usiadłam wygodnie na łóżku przykrywając się kołdrą i zaczęłam czytać. W między czasie mój kochany tatuś przyniósł mi gorącą herbatę i kazał zostać w łóżku do końca dnia. 
Po 2 godzinach odłożyłam książkę na bok i wzięłam do ręki telefon. Zauważyłam, że dostałam wiadomość. Odblokowałam telefon i odczytałam ją.



Wybrałam jego numer i powiedziałam mu, że wolałabym, żeby wpadł jutro. Ciężko było go namówić, ale udało mi się. Resztę dnia spędziłam na leżeniu w łóżku z laptopem na kolanach. 


~~Oliv~~ 

Przebudziłam się przed 8. Strasznie nie chciało mi się wstawać, ale o 9.30 mam zdjęcia do filmu. (Nadal jestem w LA). Z trudem wstałam i udałam się do łazienki. Wzięłam zimny prysznic na przebudzenie się. Następnie poszłam do garderoby uszykować jakieś ubrania. Jak zwykle nie wiedziałam co mam ubrać. Po dłuższym namyśle postanowiłam, że ubiorę to. Uczesałam się i zrobiłam lekki makijaż. Zeszłam na dół do kuchni przygotować coś na śniadanie. Zrobiłam sobie tosty, które wyglądały i smakowały pysznie. Następnie trochę posprzątałam. Udałam się w stronę drzwi i poszłam do samochodu.
 Po kilku minutach byłam już na miejscu. Od razu, jak weszłam poszłam do garderoby. Przebrałam się, a następnie stylistki uczesały mnie i zrobiły makijaż. Przywitałam się ze wszystkimi.
- Hej. -przywitałam się z Zac'iem.
- Hej. Jak tam po wczoraj, bo mnie dzisiaj trochę głowa boli?- zapytał.
- Dobrze. Musiałeś chyba za dużo wypić.
- No chyba tak.
Po rozmowie zabraliśmy się do pracy. Dzisiaj jest już ostatni dzień zdjęć. Na szczęście. Ostatnio było ich dużo. Po 3 godzinach skończyliśmy. Od razu pojechałam do domu. Poszłam do usiąść do salonu. Włączyłam telewizor i przełączałam kanały. Nic ciekawego nie było, więc wyłączyłam.  Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć.
- O Josh. Co ty tu robisz?- zapytałam zdziwiona.
- Cześć. Chciałem się zapytać, czy nie masz ochotę pojechać ze mną na plażę?  Jest strasznie gorąco na dworze,więc...
- No nie wiem.- odpowiedziałam, wahając się.
- Nie daj się prosić.
- No dobrze tylko pójdę się przebrać. 
- Okey.
Zaprosiłam chłopaka do środka. Poszłam się szybko przebrać. Ubrałam to, oraz założyłam strój kąpielowy. Następnie zeszłam na dół do salonu, gdzie siedział chłopak.
- Jestem już gotowa.- powiedziałam.
- No to jedziemy.- odpowiedział.

Udaliśmy się w stronę samochodu. Chłopak postanowił, że pojedziemy jego samochodem. Strasznie podoba mi się jego samochód. Po kilku minutach byliśmy na miejscu, gdzie byli paparazzi. Postanowiliśmy, że pójdziemy tak, aby ich jakoś ominąć. Znaleźliśmy miejsce, gdzie było mało ludzi. Josh rozłożył leżaki. Położyłam się na leżaku i zaczęłam się opalać. Było fajnie oraz bardzo gorąco.
 Nagle poczułam, że ktoś mnie podnosi. Był to Josh, który wziął mnie na ręce i szedł w stronę morza. Chciał mnie wrzucić do wody. Próbowałam się bronić. Niestety nie udało mi się. Za to ja się odwdzięczyłam. Zaczęłam go chlapać i lać wodą. Zachowywaliśmy się gorzej niż małe dzieci. Następnie zaczęliśmy się ścigać w pływaniu. Była fajna zabawa. 
Po jakimś czasie miałam już dosyć i wróciłam na leżak.
 Josh także wrócił. Leżeliśmy sobie na leżakach i rozmawialiśmy.
 Nagle usłyszałam, że ktoś krzyczy.
- Olivia...! Josh...! -krzyczała.
Jak ją zobaczyłam to myślałam, że padnę. Była to Nicole. Ciekawa jestem skąd ona się tu wzięła.
- O część Nicole. Co ty tu robisz?- zapytał chłopak.
- A dawno nie byłam na plaży i postanowiłam, że przyjadę i trochę odpocznę. A wy?- powiedziała dziewczyna. 
- My przyjechaliśmy sobie popływać.- powiedział chłopak.
- A no to fajnie. Mogę do was dołączyć.- zapytała dziewczyna.
Ja spojrzałam się na Josh a on na mnie. Nasze miny były nie chętne. Nie wiedzieliśmy co mamy jej powiedzieć. Najchętniej byłoby jakby sobie poszła najdalej jak to możliwe.
- Yyy... jak chcesz to możesz.- powiedział chłopak nie pewnie.
- A to dzięki.- odpowiedziała.
Nie wiem po co ona wpycha się tam, gdzie nie potrzeba. Usiedliśmy wszyscy na leżak. Josh zaproponował, że pójdzie po coś do picia. W tym czasie my rozmawiałyśmy. Głównie to ona mówiła, a ja udawałam , że słucham. Zaczęła mi mówić jak to jest się modelką i że jest to ciężka praca. Jakbym tego nie wiedziała. Na szczęście Josh szybko przyszedł z napojami. Przyniósł nam herbatę mrożoną. Była pyszna. Po wypiciu Nicole zaproponowała pływanie. Mi za bardzo nie chciało się pływać, więc  poszła ona razem z Josh'em. Gdy poszli zaczęłam się im przypatrywać. Było widać, że dobrze się bawią. Nie mogłam na to patrzeć. Ona zawsze przyczepia się do każdego chłopaka. Poczułam się zazdrosna. Musiałam coś z tym zrobić. Nagle Josh podszedł do mnie i poprosił mnie, abym poszła z nim popływać. Jakoś nie miałam za bardzo ochoty, ale się zgodziłam. 
Zaczęliśmy pływać i się wygłupiać. Po jakimś czasie chciałam wracać już do domu. Josh zaproponował, abyśmy poszli coś zjeść. Zgodziłam się. Oczywiście Nicole też musiała iść. Ona chyba nigdy się nie odczepi. Poszliśmy do jakiegoś lokalu, który znajdował się niedaleko plaży. Zajęliśmy stolik. Nie wiedzieliśmy co zamówić. Kelnerka nam coś zaproponowała, więc każdy z nas zamówił to. Po zjedzeniu chciałam wracać do domu. Chłopak powiedział, że mnie odwiezie. 
- Już idziecie?- spytała Nicole.
- Tak. Na dzisiaj mam już dosyć wody i w ogóle.- odpowiedziałam.
- Szkoda. Musimy jeszcze raz się kiedyś tak spotkać. Było bardzo miło.- powiedziała.
- Tak na pewno.- odpowiedziałam z nie chęcią.
Pożegnaliśmy się z dziewczyną i pojechaliśmy do mnie do domu. Zaproponowałam chłopakowi, aby wszedł do środka. Zgodził się. Weszliśmy do środka i udaliśmy się na taras, który znajdował się na zewnątrz. Było jeszcze jasno na dworze, więc usiedliśmy na dworze. Rozmawialiśmy, gdy nagle chłopak zapytał się ,czy popływamy w basenie. Zgodziłam się. Dzisiaj tyle pływałam, jak nigdy. Nie było to normalne pływanie. Zaczęliśmy pływać pod wodą. Bardzo dobrze się z nim dogaduje. Mamy coraz lepsze kontakty. Zbliżyliśmy się do siebie. 
Nagle pocałowaliśmy się. W tym momencie nie wiedziałam co robię. 
- Przepraszam cię. Lepiej już sobie pójdę. -powiedział chłopak. 
- Nie poczekaj...- powiedziałam,ale chłopak mi przerwał.
- Nie, mieliśmy układ a ja go nie dotrzymałem.-powiedział.
- Ale.... -znowu mi przerwał.
- Ja już sobie idę i przepraszam cię.- powiedział chłopak i od razu poszedł.
Nie zdążyłam go dogonić. Chciałam z nim to jakoś wyjaśnić. Muszę z nim jutro porozmawiać, bo dzisiaj nie mam na nic siły. Poszłam do łazienki wziąć kąpiel. Bardzo szybką kąpiel. Na dzisiaj mam już dosyć wody. Po wykąpaniu się ubrałam piżamę i poszłam do sypialni. Próbowałam jeszcze dodzwonić się do Josh'a, ale nie odbierał. Muszę jutro spróbować do niego zadzwonić i się z nim skontaktować. Zasnęłam bardzo szybko.

wtorek, 13 maja 2014

Chapter 10

~~Pat~~

Obudziłam się po 4 i zorientowałam się, że spałam w ubraniach. Rozejrzałam się po pokoju i postanowiłam zejść na dół. Powoli i po cichu schodziłam po schodach. Kiedy już znalazłam się w salonie zobaczyłam śpiącego na kanapie Niall'a. Dopiero teraz przypomniałam sobie co się wczoraj stało. Postanowiłam go nie budzić i wróciłam do pokoju. Wtedy właśnie zadzwonił mój telefon.
  • Halo?- spytałam.
  • Patricia?!?! Czemu nie odbierałaś wczoraj?!?!-krzyczała wkurzona Kate.
  • Byłam zmęczona i zasnęłam.-dodałam szybko.- A coś się stało, że dzwonisz o 4 nad ranem?
  • Tak!!! O 8 masz samolot do Paryża!!- krzyczała.
  • Co? Po co?- dodałam zdziwiona.
  • Masz koncert! Wczoraj dzwonili, że jakiś zespół zrezygnował, a nie mogą odwołać i proszą ciebie!
  • Dobra, to lecę się pakować!
  • Do zobaczenia na lotnisku.- powiedziała a ja się rozłączyłam.
Poszłam więc szybko do garderoby, wzięłam walizkę i zaczęłam się pakować. Gotowa zapięłam ją i szybko wybierałam ubranie na dziś. Po skończeniu ubrałam to. Poszłam jeszcze do łazienki, żeby się jakoś ogarnąć. Zrobiłam sobie makijaż i zakręciłam sobie jeszcze końcówki. Gotowa zeszłam na dół, gdzie chłopak jeszcze spał.
  • Niall! - krzyknęłam.
  • Co jest?!?!- szybko zerwał się z kanapy.
  •  Nic.- dodałam uśmiechnięta. :)
  • Już się ubrałaś? O 5 nad ranem? o.O- mówił zdziwiony.
  • Właśnie, lecę do Paryża o 8, lecisz ze mną?- spytałam :)
  • Co? Ja? 
  • Tak :)
  • No nie wiem.
  • To się dowiedz!- krzyknęłam.
  • To poczekaj zadzwonię do menadżera.- oznajmił.
  • Ok. - powiedziałam a chłopak udał się do góry, aby zadzwonić.
Ja natomiast poszłam do kuchni, żeby przygotować śniadanie. Postanowiłam zrobić jakąś sałatkę na szybko. Po skończeniu wyglądała niesamowicie. Nakryłam jeszcze do stołu i nalałam soku pomarańczowego do szklanek i usiadłam na krześle czekając za Niall'em. Chwilę później chłopak stał już w drzwiach.
  • Wow - dodał.
  • Co?
  • Szybka jesteś.- oznajmił tak śmiesznie ruszając brwiami.
  • Taaak.-dodałam. - I co, możesz lecieć ze mną?
  • Jasne, menadżer powiedział, że to świetny pomysł. Tylko nie podoba mu się to, że chodzisz z Austinem i wiesz, może być potem skandal .- oznajmił i usiadł na krześle naprzeciwko mnie. 
  • Wiem, dobra jedzmy.- powiedział i od razu przystąpiliśmy do jedzenia. 
Kiedy skończyliśmy postanowiłam posprzątać, jednak Niall zrobił to za mnie. Spojrzałam na zegarek w iphonie i zobaczyłam, że jest już po 6. 
  • Niall! - krzyknęłam.
  • Co?
  • Jest po 6, a ty musisz się jeszcze spakować!
  • O kurde. Weź walizkę i jedziemy do mnie, szybko.- mówił.
Wzięłam swoją walizkę i ruszyliśmy do jego Land Rover'a. Szybko wsiedliśmy i pojechaliśmy w stronę wspólnego domu One Direction. Kilka minut później już byliśmy na miejscu. Razem z Niall'em szybko weszliśmy do jego domu, ponieważ na zewnątrz było sporo reporterów. 
  • Cześć wszystkim!- krzyknął Niall i poleciał na górę.
  • Cześć, ooo cześć Pat.- powiedział Harry wychodząc zza drzwi.
  • Cześć. Przepraszam za wczoraj.- oznajmiłam.
  • Nic nie szkodzi.- powiedział uśmiechnięty.- A co Niall odwala?- spytał.
  • Eeeee..bo my lecimy do Paryża.
  • Co? Do Paryża?!?!Razem!?
  • Tak, mam tam koncert.- dodałam.
  • No chyba, że tak.
  • Z kim ty tu tak gadasz?- mówił Zayn dopóki mnie nie zobaczył.
  • O czeeść.- dodał mulat.
  • Hej.- uśmiechnęłam się.
  • Dobra, my już pojedziemy.-powiedział Niall stając za mną z walizką.
  • Ooo Niall wyprowadzasz się?- spytał wchodząc do salonu Lou.
  • Nie, lecą do Paryża na koncert Pat.- dodał Harry.
  • To świetnie, ale co z nami?- powiedział smutny Lou.
  • Wpadnijcie jak chcecie.- dodałam.
  • A o której koncert?- spytał Zayn.
  • O 19:30, ale jeszcze nie wiem gdzie dokładnie, to najwyżej Niall wysłałby wam sms'a z adresem.- dodałam.
  • Okej.- powiedzieli uśmiechnięci.
  • A mogę zabrać ze sobą Perrie?- spytał mulat.
  • Pewnie.
  • A ja El? - Lou.
  • Tak, jak macie dziewczyny to je weźcie.- oznajmiłam.
  • Dobra, to do zobaczenia. Bo niedługo samolot. Pa. - dodał Niall i szybko poszliśmy do jego samochodu. 
Od razu ruszyliśmy w stronę lotniska. Przeszliśmy szybko przez odprawę i udaliśmy się do samolotu, gdzie miała być moja menadżerka Kate. Weszliśmy na pokład i od razu poszłam się przywitać z menadżerką i ochroniarzem. Po skończeniu przeszliśmy do mojej "strefy" w tym samolocie. Zajęliśmy miejsca i kilka minut później już wystartowaliśmy. Po godzinnym locie znaleźliśmy się już na lotnisku w Paryżu. Wzięliśmy swoje walizki i poszliśmy do naszej limuzyny. Wsiedliśmy i ruszyliśmy do naszego hotelu po drodze podziwiając widoki. Był tutaj niezły ruch, więc musieliśmy niestety stać w korku. Po  30-minutowej jeździe znaleźliśmy się pod hotelem. Wyszłam razem z Niallem i udaliśmy się do środka hotelu.
Chwilę później dołączył do nas Matt. Poszliśmy razem z nim i Kate do recepcji. 
  • Dzień dobry, w czym mogę pomóc?- spytała kobieta z recepcji.
  • Poprosimy 2 pokoje jednoosobowe i 1 pokój dla nowożeńców.- powiedział Matt i zaczął się śmiać. Na co ja zareagowałam : 
  • Dobrze, o to kluczyki.- pani chciała je podać, a wtedy ja wzięłam te 2 klucze do pokoi jednoosobowych.
  • Ej, to nasze.- dodał Matt.
  • Już nie, macie teraz dla nowożeńców.- powiedziałam i ruszyłam śmiesznie brwiami.- A teraz pa.- oznajmiłam i ruszyłam z Niall'em z stronę naszych pokoi. 
  • To było niezłe.- dodał po chwili blondyn.
  • Ale że co?
  • Ta twoja reakcja na ten pokój i to, jak wzięłaś te klucze, to było coś!- dodał.
  • Wiem, wiem.- oznajmiłam i po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.
  • Okej, mam pokój numer 117 i 118, który chcesz?- spytałam.
  • Nie wiem, obojętnie.
  • Wiem! Najpierw ogarniemy jakie są!- oznajmiłam.
  • No ok.
Weszliśmy najpierw do pokoju nr. 117. Wyglądał on wspaniale 
. Świetny widok na Wieże Eiffla.
  • Mój!- dodałam po wyjściu na balkon. - Ten pokój miał jeszcze łazienkę do góry!- idealny. Po obczajeniu wszystkiego poszliśmy zobaczyć pokój 118.
  •  O widzisz, taki sam!- dodał szczęśliwy.
  • O nie!- dodałam.
  • Tak. - puścił mi buziaczka- na co ja wybuchnęłam śmiechem.
  • Dobra, rozpakuj się i jedziemy na wycieczkę.- oznajmiłam.
  • Ok, to za 30 min przy recepcji?
  • Ok.- powiedziałam i szybko wróciłam do pokoju. 
Wyciągnęłam swoje rzeczy i włożyłam je do szafek. Całe rozpakowanie zajęło mi jakieś 10 minut. Po skończeniu postanowiłam zmienić bluzkę, ponieważ na zewnątrz robiło się coraz cieplej, założyłam . Po skończeniu postanowiłam wyjść na balkon. Usiadłam na krześle i oglądałam wspaniałe widoki na Wieżę Eiffla. Była cudowna, z resztą jak cały Paryż. Nawet się nie spostrzęgłam kiedy cały ten czas minął. Poszłam jeszcze na chwilę do łazienki. Poprawiłam trochę makijaż i włosy, zamknęłam pokój i ruszyłam na dół w stronę recepcji, gdzie czekał już na mnie Niall. Kate i Matt nic nie wiedzieli, z resztą po co im to. Jeszcze by chcieli jechać z nami a lepiej nie. Jednak niestety musieli jechać z nami ochroniarze. Wsiedliśmy z Niall'em na tył auta, a ochroniarz z przodu. Przed i za nami jechała policja dla ochrony. Bez przesady nie jesteśmy aż tacy sławni. Znaczy ja nie jestem, blondyn to co innego. :D Zatrzymaliśmy się na jednej z bocznych ulic, gdzie nie było za dużo ludzi, ale za to idealny widok na Wieżę Eiffla. Ochrona szła za nami a my spacerowaliśmy bo ulicy oglądając stare budynki i podziwiając piękno tego miasta. Po zwiedzeniu części miasta postanowiliśmy udać się na polane znajdującą się pod wieżą. Kiedy znaleźliśmy się już na miejscu wchodząc na ten teren zostaliśmy zaatakowani przez fanów. Musieliśmy rozdać parę autografów, a także zrobić sobie zdjęcia z nimi. Robilibyśmy to cały czas, jednak ochroniarze i policja wzięli zabrali nas stamtąd. Byłam już wykończona, a to dopiero początek. Po 3 godzinach zwiedzania wróciliśmy do hotelu. Od razu po wejściu zaatakowała nas Kate.
  • Gdzie ty byłaś? - zaczęła krzyczeć.
  • Zwiedzałam miasto.- oznajmiłam w ogóle nie zwracając na to, że jest wściekła.
  • Ja tu wychodzę z siebie a ty sobie zwiedzasz! Myślałam, że cię porwali!
  • Dobra, spokojnie, jestem, żyje jest ok.
  • Ja zwariuje z tobą.- dodała uspokajając się powoli.
  • Życie.- dodałam i się uśmiechnęłam.
  • Chodźcie na obiado-kolacje, dalej.-- powiedziała i zaciągnęła nas do hotelowej restauracji. 
Usiedliśmy wszyscy przy jednym stole i czekaliśmy za jedzeniem. Chwilę później dostaliśmy wspaniałe dania. Dostaliśmy to, to, to i to. Wszystko wyglądało fantastycznie. Zjadłam wszystko z wielkim smakiem. Na szczęście nie dali tych ich dziwnych potraw. Po zjedzeniu Kate kazała mi iść do pokoju i czekać na stylistkę, która ma mnie przygotować na koncert. 
Kiedy czekałam na nią w pokoju od razu stylistka przybyła. Na początku dała mi śliczną sukienkę, kiedy ją ubrałam dała mi także wspaniałe buty. Kiedy już się ubrałam, to zaczęła mi robić fryzurę, efekt końcowy wręcz przecudny. Makijaż także był fantastyczny. Wszystko zajęło nam prawie 2 godziny. Gotowa razem ze stylistką zeszłam na dół. Kate stwierdziła, że możemy już jechać. Wsiedliśmy do czarnego Chryslera i tak jak poprzednio jechaliśmy za policją która z przodu i z tyłu nas ochraniała.
Po 10 minutowej jeździe znaleźliśmy się już na miejscu. Weszliśmy tyłami do środka i udaliśmy się w stronę garderob i tych różnych pomieszczeń. Przywitałam się z wszystkimi i oczywiście z naszymi wspaniałymi gośćmi One Direction oraz z Perrie, El i przyjaciółką Liam'a Danielle...
Punktualnie o 19:30 wyjechałam z pod sceny na platformie i zaczęłam śpiewać piosenkę : "Let it go". Publiczność szalała, a co najlepsze jeszcze nigdy nie śpiewałam przed tyloma ludźmi.Wszyscy byli wspaniali.To był chyba będzie mój najlepszy koncert. Po skończeniu pierwszej piosenki
  • Bonjour Paris!- powiedziałam a w zamian usłyszałam tylko krzyki i brawa.
  • Jak się bawicie?- dodałam, ale już po angielsku. Na co wszyscy znów zaczęli krzyczeć. - Dobra, bawimy się!
Po tym zaczęłam śpiewać "Party all day all night, everyone....". Cały koncert minął wspaniale, wszyscy śpiewali, a tancerze tańczyli obok mnie. Publiczność była najlepsza na świecie! Po skończeniu koncerty krzyknęłam :
  • Merci Paris! Thank you! - pomachałam im i zniknęłam za sceną.
  • Wspaniale śpiewasz.- oznajmił Liam.
  • Dziękuję.
  • Najlepszy koncert! - dodał Zayn i Perrie.
  • Dziękuję.- uśmiechnęłam się.
  • Ok, to ty jeszcze rozdasz autografy i wracamy do hotelu.- oznajmiła Kate.
  • My się zmywamy, mamy podwójną kolację .- dodał Lou.
  • Przyjemności życzę!- oznajmiłam.
  • Będą, ale to dopiero po kolacji.- powiedział Lou i spojrzał na El.
  • Louis ogarnij się.- dodała dziewczyna.
  • Dobra, to do zobaczenia.- powiedzieli i pożegnali się ze mną.
Ja natomiast udałam się rozdawać autografy i robić sobie zdjęcia. Po 1,5 h postanowiliśmy wracać do hotelu. Byłam wykończona dzisiejszym dniem. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Jednak trudno było nam się dostać do środka, fani nas zaatakowali. Kate i Matt poszli do swoich pokoi piętro niżej, a ja z Niall'em do swoich.
  • Dobranoc!- powiedział blondyn.
  • Wzajemnie!- powiedziałam i mrugnęłam, po czym zniknęłam za drzwiami.
Kiedy weszłam do pokoju od razu poszłam do łazienki. Wzięłam długą i odprężającą kąpiel. Po skończeniu ubrałam się w piżamę. Wyszłam z łazienki i powolnym krokiem zeszłam ze schodów. Usiadłam na łóżku i spojrzałam w okno. Otworzyłam szeroko okno od balkon i wyszłam na niego. Jednak Paryż nocą wygląda wspaniale. Posiedziałam chwilę na balkonie i postanowiłam już wrócić do środka, bo zaczęło się robić zimno. Zamknęłam okna i położyłam się na łóżku. 
Odwróciłam głowę w drugą stronę i zobaczyłam różę leżącą na poduszce obok. Uśmiechnęłam się. Wzięłam ją w ręce, nalałam do szklanki wody i włożyłam ją do niej, a by nie uschła. Potem ponownie się położyłam, zgasiłam światło i uśmiechnięta zasnęłam. *__*



 ~~Alex~~ 

Obudziłam się dość późno. Za późno, żeby zdążyć na plan. A no tak... Luke... Kiedy tylko o nim pomyślę mam łzy w oczach... To co mi powiedział to było.... nawet wolę już do tego teraz nie wracać. Dość się napłakałam wczoraj. Jestem już tym wszystkim zmęczona. Totalnie... Jednak moja menadżerka już jest u mnie. Trzask drzwi mówi sam za siebie.
-Alex? Wstałaś?- usłyszałam jej głos. Otworzyła drzwi od mojej sypialni i weszła.
-Cześć kochana. Jak widzisz obudziłam się, ale nie mam sił wstać.
-Ech.. wiem, że ci się nie chce. Mi też nie, ale trzeba. Wiesz o tym, prawda?
-No tak, ale...wczoraj się pokłóciłam ostro z Lukiem i jakoś nie chce go oglądać.
-O matko... o co tym razem?- usiadła obok mnie na łóżku.
-Powiedział mi dlaczego tak mi uprzykrzał życie i mnie wkurzał na każdym kroku i czemu mnie uratował z wypadku i wgl...
-Widzę, że masz łzy w oczach na samą myśl. Nie chce od ciebie tego wyciągać na siłę. Jak będziesz chciała mi się zwierzyć, to wiesz, że zawsze cię wysłucham.
-Dziękuję.- przytuliłam ją.- Na pewno ci to powiem, ale jeszcze nie teraz. Chyba nie dałabym rady bez płaczu.- obie się zaśmiałyśmy.
-No dobra,a teraz ubieraj się. Śniadanie zjesz potem bo się spóźnimy na plan.
-Tak jest, szefowo.- zasalutowałam jej, a ona pokręciła głową śmiejąc się. Wyszła z pokoju dając mi czas na ubranie się i ogarnięcie się na szybko.

Przyjechałyśmy na plan, ale wszyscy byli skupieni w jednej grupie. Jeszcze nie wiedziałam czemu.
-O Alex!- przywitała się ze mną Lori, koleżanka z planu.
-Cześć mała.- przywitałam ją.
-Musisz zobaczyć co nam przysłano na śniadanie!- aż zapiszczała z radości. Pociągnęła mnie za rękę do miejsca gdzie widniał wielki szwedzki stół z mnóstwem jedzenia, a nawet owoców. No proszę, proszę... :D Od razu wzięłam kilka owoców, które zjadłam z wielkim smakiem. Kiedy cała ekipa się najadła zabraliśmy się do pracy. Starałam się nie zwracać uwagi na Luke'a. I wychodziło mi to całkiem nieźle.... do czasu.
-Dobrze. Świetnie dziś gracie. Na serio. - pochwalił reżyser.
-Dziękuję.
-Dzięki.- powiedzieliśmy zadowoleni z samych siebie. Czas na scenę, w której ratuje porwanego prezydenta. A tak konkretnie to kila scen, w których mam go uratować. Ale nasz reżyser ma niesamowitą wizję co do takich scen, więc będzie ciężko spełnić jego oczekiwania. Chociaż myślę, że damy radę.

-Zarządzam, krótką przerwę. - powiedział zadowolony reżyser. W końcu upragniona przerwa. Muszę szybko do łazienki. Wychodząc z niej napotkałam Luke'a.
-Alex.
-Cześć.- powiedziałam i chciałam iść, ale zastawił mi drogę.
-Alex... przepraszam cię za wczoraj. Zachowałem się jak skończony dupek. Wiem to. Nie chciałem, żeby to tak wyszło. Chciałem, żebyś znała całą prawdę. Na serio. Działałem pod wpływem emocji. Wiem, że mi nie wybaczysz, ale będzie mi lepiej, jeśli chociaż powiesz, że rozumiesz...- przerwałam mu. Wtuliłam się w niego, a on przygarnął mnie do siebie bardziej.
-Czyli co?
-Wybaczam ci. Cieszę się, że mi powiedziałeś prawdę. Może będę tego potem żałowała, ale trudno. Obym się na tobie nie zawiodła Luke.
-Nie zawiedziesz się. Obiecuję.- powiedział i pocałował mnie w czubek głowy.
-No mam nadzieję.- powiedziałam. Wtedy niestety nastał koniec przerwy. Szłam na plan taka uradowana. To było wspaniałe uczucie. Wiem, że pewnie jestem głupia, że tyle się przez wczoraj napłakałam i tyle niechcianych słów wczoraj mu powiedziałam, ale jeśli już wiem o co chodzi, to dlaczego bym miała nie dać mu drugiej szansy? W końcu... każdy zasługuję na drugą szansę, o ile to jest serio druga szansa, a nie siódma, czy któraś. Zapomniałam wyciszyć telefon, więc zaczął mi dzwonić podczas kręcenia. Musieliśmy zrobić przerwę.
-Przepraszam- powiedziałam i odebrałam. Dzwoniła mama.

  • Cześć mamo.- powiedziałam, ale usłyszałam jej szloch. Przestraszyłam się.
  • Alex...- powiedziała przez płacz.
  • Mamo co się stało?- byłam zdenerwowana.
  • Dziś w nocy....
  • Co się stało?
  • Twój ojciec miał zawał.- nic nie mówiłam. Wiedziałam już co to znaczy. On nie żyję. 
  • Mamo..- powiedziałam łamiącym się głosem.
  • Córeczko... tak mi przykro...
  • Zadzwonię potem.- rozłączyłam się. Nie miałam siły już z nią gadać.

 Stałam tam jak słup i płakałam. Nie mogłam przestać. Luke podszedł do mnie.
-Alex?- powiedział. Podniosłam głowę i wtedy on zobaczył, że płaczę.
-Luke..- powiedziałam szlochając.
-Cii.... nic nie mów.- powiedział i mnie przytulił.

~~Luke~~
Przytuliłem ją. Kiedy tylko odebrała telefon wiedziałem, że coś jest nie tak.
 Ale kiedy zobaczyłem, że płaczę... wtedy to już byłem pewien, że coś się stało. W naszą stronę szedł reżyser.
-Co się dzieje?- zaczął iść. Tylko pokiwałem głową, żeby nie szedł i tak też zrobił. Z resztą nie tylko on, ale każdy.
-Chodź stąd.- powiedziałam i zaprowadziłem ją do łazienki.

Siedziała na zimnych kafelkach obok mnie i płakała w moich ramionach. Próbowałem ją pocieszać. Mówiłem do niej i głaskałem.
-Mój tata...on... on nie żyję... dziś w nocy...- mówiłam pomiędzy szlochami.
-Nie męcz się kochanie.- powiedziałem.
-Muszę tam jechać.- powiedziała.
-Dobrze. Pojadę z tobą. Nie puszczę cię samej.- spojrzała na mnie. A ja w tej piękne i pełne rozpaczy oczy.
-Dziękuję.- wydukała, a kolejna porcja łez spłynęła po jej policzkach. Cały makijaż się jej rozmazał, ale to było nie ważne. Najważniejsze było to, że ona cierpi. I to bardzo. A ja nie potrafię jej pomóc. Nikt nie jest w stanie. To normalne, przy takiej sytuacji. Ale to mnie boli...

~~Alex~~
Siedzieliśmy w tej łazience, pewnie dość długo, ale nikt nam nie przeszkadzał. Na szczęście. Jeszcze dziś muszę tam wrócić. Wrócić do Londynu. A Luke jedzie ze mną. Nie chcę, go ciągać ze sobą, ale skoro powiedział, że samej mnie puści... To nawet lepiej. W samolocie pewnie bym cały czas płakała. Nie miałabym nawet nikogo kto bym mnie chociaż przytulił. Trochę się uspokoiłam. Luke dał mi chusteczki, więc przemyłam całą twarz, zmywając cały makijaż, który zdążył już się niestety rozmazać.
-Luke?
-Tak kochanie?
-Chodźmy tam do wszystkich. Proszę.
-Jesteś tego pewna?
-Tak. Proszę..
-Dobrze, chodźmy.
-Dziękuję.- pomógł mi wstać z podłogi i wtulona w niego wyszłam z nim z łazienki i poszliśmy do reżysera i reszty.

-O matko, Alex kochana, co się stało?- kiedy znów usłyszałam to pytanie, momentalnie się rozpłakałam. Co najdziwniejsze to reżyser mnie przytulił tym razem. Luke mu powiedział, że mój ojciec zmarł. A wszyscy wokoło sami mieli łzy w oczach. Jednak żadne z nich nie przeżywało tego tak jak ja. Zawsze miałam bardzo dobre relację z tatą. Wspierał mnie. Był nie tylko moim tatą, ale i najlepszym przyjacielem. Rozumiał mnie i pomagał mi we wszystkim jak tylko mógł. Bardzo go kochałam. I nadal kocham. Nigdy go nie zapomnę i nigdy nie przestanę go kochać. A umawialiśmy się przed moim wyjazdem tutaj, że jak wrócę pojedziemy razem gdzieś. Tylko ja i on. Teraz to już koniec... czuję jakby większa część mnie umarła razem z nim.

-Dobrze. Dokończymy ten film, kiedy będziesz chciała, dobrze? Nie ma sensu, żebyś się męczyła. Jeśli już nie dasz rady, to możemy zrobić ciebie komputerowo. Poradzimy sobie jakoś, tylko żebyś się pozbierała spokojnie.- powiedział mi reżyser, wciąż mnie przytulając.
-Dobrze. Dziękuję ci bardzo.- powiedziałam.
-Nie ma sprawy kochana. Przyjmij moje wyrazy współczucia. Musi ci być ciężko. Wiem, jak to jest. Sam tak miałem kilka lat temu.
-Dziękuję, raz jeszcze. Ale masz rację to jest bardzo trudne. - odczepiliśmy się od siebie i znów "przejął" mnie Luke.
-Jedziemy.- powiedział Luke.
-Do widzenia. Powodzenia w filmie.- powiedziałam.
-3maj się Alex.- usłyszałam kilka osób. Jednak zatrzymał mnie jeszcze Oliver. Przytulił mnie bardzo mocno.
-Przykro mi Alex. Naprawdę współczuję ci.- powiedział mi do ucha.
-Wiem, Oliver. Przepraszam cię, ale zaraz wracam do Londynu. Chyba się już nie zobaczymy.- powiedziałam. Łzy cały czas spływały po moich policzkach.
-Będę na pogrzebie. Wiem jak ważny dla ciebie był tata. Będę tam. A teraz 3maj się mała.- powiedział.
-Ty też.- oderwaliśmy się od siebie i razem z Lukiem, pojechaliśmy do hotelu. Oboje poszliśmy do mojego apartamentu,w którym zastaliśmy zapłakaną Emmę.

-Alex, tak mi przykro.- przytuliła mnie.
-Wiem. Mi też.- powiedziałam. Płakała razem ze mną. A Luke w tym czasie mnie pakował.
-Przed chwilą zadzwonił do mnie twój brat i wszystko mi powiedział. - powiedziała.
-John?
-Tak. Samolot do Londynu mamy za 55 minut. Spakuj się.
-Luke też jedzie.- powiedziałam.
-Wiem. Dla niego też zarezerwowałam bilety.
-Ale skąd wiesz.
-Napisałem do niej.- powiedział Luke wchodząc do salonu, w którym cały czas stałyśmy.

Przeszliśmy przez odprawę i zajęliśmy nasze miejsca. Em od okna, ja obok niej, a obok mnie Luke. Wciąż płakałam. Nie mogłam uwierzyć, że to na prawdę się dzieję. Byłam już tak zmęczona tym ciągłym płakaniem, że zasnęłam. A obudzono mnie dopiero kiedy mieliśmy lądować.

Na lotnisku czekał już na nas John. Mój brat. Kiedy wzięliśmy nasze walizki i zobaczyłam brata czekającego na nas, zostawiłam wszelkie bagaże i pobiegłam do niego.
-John.- powiedziałam kiedy już byłam w jego ramionach.
-Jak się trzymasz siostra?- zapytał.
-Nie najlepiej, a ty?
-Tak samo. Mama jest u mnie, więc tam też jedziemy.
-Dobrze.- wtedy doszedł do nas Luke i Em. Luke wziął moje bagaże.
-Luke to mój brat John.- poznałam ich.
-Witam.- powiedział mój brat podając mu rękę.
-Cześć. Przykro mi, że poznajemy się w takich a nie innych okolicznościach.- powiedział Luke.
-Tak, mi też.

Pojechaliśmy do domu brata. Tam spotkałam się z mamą.
-Mamo.- powiedziałam wchodząc do salonu, w którym siedziała na kanapie.
-Alex, moja kochana.- podeszła do mnie. Po jej oczach widziałam, że sporo płakała. Tak samo jak ja.

Resztę dnia przesiedziałam w domu brata, razem z mamą, bratem i Lukiem. A potem wróciłam do swojego domu i poszłam spać. Jednak nie mogłam zasnąć bo wciąż płakałam. Co usłyszał Luke, z pokoju obok. Przyszedł do mnie i położył się na łóżku, a ja się wtuliłam w niego i płakałam. Potem jednak zmęczona tym wszystkim zasnęłam. A on razem ze mną.


~~Mady~~


Obudził mnie trzask drzwi. Szybko zerwałam się z łóżka i rozejrzałam się po pokoju. Przy balkonie stał Matt. 
- Jak tu wszedłeś ?- zapytałam zaspanym głosem.
- Przez drzwi.- powiedział chłopak.
- Bardzo śmieszne, a teraz tak serio jak tu się dostałeś ?
- Twój tata mnie wpuścił.- powiedział siadając na moim łóżku.
- Mój tata przyleciał do Los Angeles. Czemu ja nic o tym nie wiem ?
- Może chciał ci zrobić niespodziankę, tak samo jak ty mi. 
- Możliwe. Poczekaj tu, a ja idę się ogarnąć. Daj mi 15 minut.
- Nie zamierzam się nigdzie ruszać.
Wzięłam uszykowane wczoraj rzeczy i ruszyłam w stronę łazienki. Jak zawsze wzięłam prysznic i po jakiś 20 minutach wyszłam z łazienki gotowa. Wróciłam do swojego pokoju i wzięłam swój telefon. Razem z  przyjacielem zeszłam na dół i zjadłam śniadanie. Po włożeniu naczyń do zmywarki, usiedliśmy w salonie. Włączyliśmy jakiś film. Nagle usłyszałam dźwięk telefonu.

  • Halo ?
  • Mady, mogłabyś przyjechać teraz do studia ?- zapytała mój producent muzyczny.
  • A coś się stało ?
  • Musimy jeszcze nagrać jeszcze parę piosenek na płytę. Im wcześniej to nagramy tym lepiej. To jak ?
  • Jasne, zaraz będę. Do zobaczenia.
- Jedziesz ze mną do studia ?- zapytałam Matta.
- Jeżeli nie będę przeszkadzał to jasne.
Wzięłam swoją torebkę i wyszłam z domu. Wsiadłam do swojego samochodu i pojechałam do studia.  
Przywitałam się z Johnem  i byłam gotowa nagrywać. 
Nagrania trały jakoś do 18. Pożegnałam się z wszystkimi i razem z Mattem wróciłam do domu. Postanowiliśmy coś zamówić. Padło na chińszczyznę. Po 15 minutach usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Powiedziałam chłopakowi, żeby otworzył, a ja w tym czasie wybiorę jakiś film. 
- To co oglądamy ? Tylko proszę powiedź mi, że nie wybrałaś żadnej komedii romantycznych- zaczął marudzić. 
- Odczep się w końcu od tych komedii, bo zaraz na prawdę zrobię ci na złość i jakąś wybiorę. 
- Jestem już cicho.
- I tak wiem, że długo nie wytrzymasz z tym milczeniem. Jeżeli chodzi o film to wybrałam Dom w głębi lasu i wiem, że będę żałowała tego.
Włączyliśmy film i zaczęliśmy jeść. 
- Mads mogę cię o coś zapytać ?
- Jasne.
- Za tydzień mam w szkole Prom Night, a moja partnerka znalazła sobie nowego towarzysza ... i ... może ... miałabyś ochotę pójść tam ze mną ?
- Ok, mogę iść z tobą na ten bal. 
- Dzięki.- pocałował mnie w policzek.
- Nie ma za co. 
Film nie był jakoś wielce straszny i nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy na kanapie w salonie. 
 

~~Oliv~~

Obudziłam się po 4. Dzisiaj o  5 mam samolot do Los Angeles na zdjęcia do filmu. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic, a następnie poszłam do garderoby po ubrania, które wcześniej sobie uszykowałam. Założyłam to. Uczesałam się i zrobiłam makijaż.   Poszłam do kuchni przygotować coś do jedzenia. Nie chciało mi się nic robić, więc na szybko przygotowałam kanapki. Następnie posprzątałam. Po kilku minutach przyjechała Eva oraz mój ochroniarz Jack.

- Jesteś już gotowa?- zapytała.

- Tak.- odpowiedziałam.

- No to jedziemy na lotnisko.- powiedziała.

- Gdzie jest twoja walizka?- zapytał Matt.

- Na korytarzu jest.

- Ok.


Matt wziął moją walizkę i włożył do samochodu. Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu. Po kilku minutach byliśmy już na lotnisku. Myślałam, że żadnych reporterów nie będzie, jednak się pomyliłam. Zaczęli robić nam zdjęcie. Szybko udałam się do samolotu zająć miejsce.


Po 9 godzinnym locie byliśmy już na miejscu. Przyjechała po nas taksówka, która zawiozła nas do mojego domu. Po kilku minutach byliśmy już przed domem. Weszłam do środka. Rozpakowałam walizkę. Następnie poszłam do garderoby uszykować jakieś inne ubrania. Tutaj jest bardzo gorąco. Było dopiero po 7. A o 9 mam zdjęcia postanowiłam, że zdrzemnę się przez chwilę. Poszłam do sypialni. Usnęłam bardzo szybko. Bardzo dobrze mi się spało. Przebudziłam się i spojrzałam na zegarek. Była 8:54. Szybko podniosłam się z łóżka i założyłam ubrania, które uszykowałam. Zaczęłam strasznie wyzywać, że nikt mnie nie obudził. Zeszłam na dół i zobaczyłam kartkę, którą napisała Eva:

   

       Nie chcieliśmy razem z Jack'iem cię budzić. Pojechaliśmy  pozałatwiać kilka spraw związanych ze zdjęciami. Nie  zapomnij, że masz być o 9!

Eva


Nie miałam siły nic mówić. Poprawiłam włosy i makijaż i szybko udałam się do mojego samochodu. Oczywiście jak jechałam były straszne korki. Jak zwykle.  Po kilku minutach byłam na miejscu. Spóźniłam się 10 minut.


- Olivia szybko! Nie mamy czasu!- krzyczał fotograf.

- Dobrze.- odpowiedziałam.

Poszłam do garderoby, gdzie stylistki zaczęły mnie malować i czesać. Następnie poszłam na plan, gdzie mieliśmy robić zdjęcia.

- Cześć Olivia. Dobrze cię widzieć.- powiedział chłopak. Na początku nie wiedziałam kto to mówi, ale gdy się odwróciłam ujrzałam Zac'a..

- O cześć. Ciebie również. - odpowiedziałam.

Zaczęto robić nam zdjęcia. Po 4 godzinach skończyliśmy. Byłam wykończona. Poszłam przebrać się w swoje ubrania.

- Dawno się nie widzieliśmy. Co tam u ciebie?- zapytał chłopak.

- No tak. Nic ciekawego, ostatnio dużo pracuję. A u ciebie?

- W porządku. Może pójdziemy coś zjeść albo napić się? - zapytał.

- Dobrze.


Poszliśmy do jakieś restauracji, która znajdowała się nie daleko. Zajęliśmy miejsca i usiedliśmy. Byłam trochę głodna, więc chciałam zamówić coś do jedzenia. Nie wiedziałam co mam wybrać. Po dłuższym namyśle postanowiłam, że zamówię nuggetsy. Złożyliśmy zamówienie, które bardzo szybko nam przynieśli. Wyglądało i smakowało pysznie. Rozmawialiśmy bardzo długo. Następnie pojechałam do domu.  Nic mi się nie chce. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam drzwi i byłam trochę zdziwiona.


- Josh? Co ty tu robisz?- zapytałam. 
- Dzisiaj przyleciałem razem z zespołem. Chciałem cię zapytać, czy może masz ochotę iść z nami na jakiegoś drinka? -odpowiedział i zapytał.
- No nie wiem...
- Spokojnie. Oczywiście po przyjacielsku. Nie daj się prosić.
-  Dobrze. Kiedy?
- Teraz?
- Ok. Tylko może pójdę się przebrać.
- Nie musisz. Dobrze wyglądasz.
- No dobrze. To jedziemy.
Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu chłopaka. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Myślałam, że pojedziemy do jakiegoś klubu w mieście. Okazało się, że przyjechaliśmy na plażę, gdzie niedaleko znajduję się klub. Może być fajnie. Dawno nie byłam tutaj na plaży. Jestem tu dość często, ale zawsze nie mam czasu. Przyszli jego koledzy. Josh poszedł zamówić coś do picia, a my poszliśmy gdzieś usiąść. Piliśmy drinki i rozmawialiśmy. Gdy zaczęło się ściemniać zaczęło przychodzić coraz więcej ludzi. Zaczęła lecieć muzyka. Wszyscy poszli tańczyć. Ja postanowiłam posiedzieć. W pewnym momencie ktoś się do mnie dosiadł. Był to Zac.
- Znowu się widzimy. -powiedział chłopak.
- No tak. -odpowiedziałam.
- Nie tańczysz?
-  Nie chce mi się za bardzo. 
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Chłopacy wrócili z parkietu i zaczęli pić. Na twarzy Josh'a było widać zazdrość. Zresztą umówiliśmy się, że jesteśmy przyjaciółmi. Nagle usłyszałam głos osoby, której myślałam, że już jej więcej nie zobaczę ani nie usłyszę. Jednak się pomyliłam. 
- O cześć Josh. Co ty tu robisz?- zapytała dziewczyna.
Byłam trochę zdziwiona, że się znają.
- O Nicole. Cześć. Jestem na imprezie. A ty?- odpowiedział.
- Ja również. -odpowiedziała.
Chłopak zaczął przedstawić nas. Najpierw zaczął od chłopaków. Nagle przyszedł moment, gdy chłopak chciał nas przedstawić. No, ale my się już znałyśmy.
- Olivia jak ja cię dawno nie widziałam. Co tam u ciebie?- zapytała po czym ja za bardzo nie chciałam odpowiadać, ponieważ nie przepadam za nią. W sumie mówiąc to jej nienawidzę .
Znamy się ze szkoły. Chodziłyśmy razem do tej samej klasy w podstawówce. Teraz jest modelką. Jak była mała bardzo dobrze tańczyła. Ona zawsze uważała siebie za nie wiadomo kogo. Wszystkim się chwaliła i była o wszystko zazdrosna. Zachowuje się ona jak pusta blondynka. Do każdego chłopaka zarywa.
- Cześć. Wszystko w porządku. A u ciebie?- zapytałam.
- To wy
- Tak. Chodziłyśmy razem do klasy.- odpowiedziała.
- Aha. Nie wiedziałem.
- A wy skąd się znacie?- zapytałam.
- Byliśmy kiedyś razem.- powiedziała dziewczyna.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Byłam w szoku, że Josh mógł być z kimś takim jak ona.
- No dobrze to może napijemy się coś?- zapytała dziewczyna.
- Tak chętnie. -odpowiedziałam. 
- Musimy się kiedyś spotkać i porozmawiać.- powiedziała.
- Tak koniecznie. -powiedziałam nie chętnie.

Nadal nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nicole poszła zamówić napoje. Wszyscy razem usiedliśmy. Nagle Nicole poprosiła Josh'a do tańca. Byłam zaskoczona bo chłopak się zgodził. Nie wiem czemu, ale przyglądałam się im. Było widać, że dobrze się bawią a zwłaszcza ona. Wciąż się do niego przystawiała. Nie wiem czemu, ale poczułam się zazdrosna. Dziwnę uczucie. Gdy skończyli przyszli usiąść. Nie chciało mi się siedzieć i chciałam już jechać do domu. Jednak Josh poprosił abym jeszcze chwile została. Zaproponował mi abym poszła z nim potańczyć. Nie wiem czemu, ale się zgodziłam. Po kilku tańcach poszliśmy przejść się po plaży. Było bardzo miło. Spacerowaliśmy i rozmawialiśmy. Opowiedział mi jak to było z nim i Nicole. Nie byli długo razem tylko 3 miesiące. I tak się dziwię , że tyle z nią wytrzymał. Była już 22.40. Postanowiłam wracać do domu. Zamówiłam taksówkę, która szybko przyjechała. Pożegnałam się z chłopakiem i pojechałam. Gdy tylko weszłam do domu od razu poszłam do łazienki wykąpać się. Ubrałam piżamę i poszłam spać. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Skończone! :D Ale się namęczyłam pisaniem tego. Nie miałam pomysłu co na końcówkę no ale jest! :D Udało się, tak. :) Mam sprawę, jeżeli wiecie, jak zrobić ten zwiastun to proszę piszcie, bardzo potrzebujemy pomocy help help! :)) ~~Pat