Translate :))

środa, 31 grudnia 2014

Chapter 46

~~Sylwester - Dubaj :)~~

__________________________________________________________________________

~~Pat~~
Włącz > to.

Obudziłam się chyba wcześnie. Wszyscy nasi goście są już w Dubaju na naszej prywatnej wyspie. Na niej są domki gdzie wszyscy śpią ze swoją parą. Na dzisiejszy dzień mamy wiele zaplanowane. Na początku wszyscy zjemy śniadanko, potem popłyniemy na Picnic Island nurkować a potem zjemy obiad. Zwiedzimy wyspę, popływamy, aż w końcu wsiądziemy na jacht i ruszymy do wieżowców w Dubaju, będziemy tam aż nie wybije północy, czyli cudowny nowy rok. Razem z chłopakiem wstaliśmy i opuściliśmy nasz domek wychodząc na zewnątrz, gdzie znajdowała się już Carmen i Brent. 
  • Cześć.- dodałam witając się z nimi.
  • Cześć.- oznajmili.- Zamówiliśmy jedzenie, za chwilę powinni nam przywieść nasze śniadanko.- dodała Cam.
  • Ok.- oznajmiłam.
Chwilę później zobaczyliśmy mały jacht, który przywiózł zamówienie dziewczyny. Było tego aż 2 kartony! :O A to tylko na śniadanie, w sumie nie dziwię się skoro jest tu : Cam, Brent, Alex, Cody, Oliv, Josh, Mady, Luke, Justin, Selena, ja, Niall oraz Harry,Dani, Liam i Sophia -.-. Szkoda, że El, Lou, Zayn i Perrie już wcześniej zarezerwowali sobie miejsce na Hawajach, inaczej by byli tutaj z nami, no ale życie. Kiedy Carmen razem z Brent'em przynieśli nasze śniadanie usiedliśmy wszyscy przy stolikach znajdujących się blisko naszych domków. Kiedy już wszyscy zajęli miejsca zabraliśmy się za jedzenie. Wszystko było na prawdę pyszne i bardzo szybko zniknęło. 
Wszyscy już najedzeni posprzątaliśmy po sobie i umówiliśmy się, że za godzinę spotkamy się tutaj i popłyniemy na Picnic Island. 
Wzięłam swój strój i ruszyłam do łazienki ubrać go. Założyłam do na siebie i ubrałam na to sukienkę. Wzięłam jeszcze przeciwsłoneczne okulary, które dostałam na święta od Oliv. Zrobiłam sobie jeszcze koka i razem z Niall'em spakowaliśmy jeszcze wszystkie nasze rzeczy gotowi i ruszyliśmy w umówione miejsce. Tak, spakowaliśmy, ponieważ w noc sylwestrową będziemy spać w domkach znajdujących się na jachcie. Kiedy wszyscy już byli wsiedliśmy na nasz jacht. Każdy znalazł sobie jakiś kącik, po czym zaczęliśmy płynąć w stronę Picnic Island. Płynęliśmy na naszej "wyspie" podziwiając przepiękne widoki otaczające nas z każdej strony. 
 










Płynęliśmy i płynęliśmy tak bez końca. Jednak w końcu niedaleko zauważyliśmy małą wyspę. Płynęliśmy w jej stronę, więc to na pewno Picnic Island. Dopłynęliśmy na miejsce i opuściliśmy jacht schodząc na wyspę. Na niej znajdowało się już trochę turystów stojących przy grillach i przygotowywujących sobie obiad, niektórzy także nurkowali, czy opalali się. My od razu postanowiliśmy ponurkować. Dostaliśmy potrzebne sprzęty i razem z instruktorem cała nasza grupa ruszyła zwiedzać podwodne cuda! 
Zanurkowaliśmy i zaczęliśmy płynąć w stronę rafy koralowej. 
Otaczało nas mnóstwo podwodnych zwierząt.Woda była ciepła, że aż nie chciało się z niej wychodzić. Pływaliśmy z delfinami i obejrzeliśmy przecudowną rafę koralową, rozgwiazdy i wiele gatunków ryb. Wszystko było prześliczne! Nasza 16-sto osobowa grupa zwiedziła podwodny raj, a to dopiero początek naszej sylwestrowej zabawy. Spędzimy dzisiejszy dzień w większości na Picnic Island, dopiero około 21 wypłyniemy jachtem w kierunku centralnej wyspy Dubaju, gdzie znajduję się pełno wieżowców i innych jachtów. Większość turystów wypożycza sobie jacht, aby spędzić miło czas samemu, ze znajomymi, a nie z obcymi ludźmi. Popływaliśmy jeszcze trochę po czym wróciliśmy już nieco zmęczeni na wyspę. Akurat tamtejsi kucharze zaczęli wydawać 2 daniowe grillowane obiady. Cała nasza grupa ruszyła po nie. Kiedy odebrałam już 2 dania usiadłam do wielkiego stolika, który zajęła nasza grupa. Wszyscy życzyliśmy sobie smacznego po czym zabraliśmy się za jedzenie 1 dania. Do obiadu dostaliśmy również niesamowite napoje. Kiedy skończyłam już jeść 1 danie zabrałam się w końcu za 2. Zjadłam trochę łososia i sałatki, jednak więcej nie dałam rady, jednak jak większość gości. Obiady tutaj były mega wielkie, a tu jeszcze będziemy musieli zjeść kolację na jachcie, ponieważ Liam i Dani zamówili katering. Ja nie wiem jak my damy rade. Zmęczeni po nurkowaniu i obiedzie postanowiliśmy udać się na plażę poleżeć na leżakach. Wszyscy zajęliśmy miejsca i to był już nas czas na odpoczynek. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam...
Jednak mój sen chyba nie trwał długo, do czasu, kiedy usłyszałam krzyki Carmen i Brent'a. Otworzyłam oczy i ujrzałam bawiącą się zakochaną parę we wodzie. Słodko to nawet wyglądało, ale nie w ich wydaniu raczej. Nie, że ich nie lubię czy coś, ale po prostu zachowują się jak te dzieci w wieku 15 lat. W sumie to Cam więc się nie dziwię, no ale dobra, nie będę dłużej o nich plotkować. Poleżałam jeszcze trochę po czym wstałam i rozejrzałam się dookoła. Większość osób z naszej grupy była już nieco znudzona, więc postanowiłam trochę ich rozruszać.
  • Comon people, idziemy zwiedzać wyspę!- krzyknęłam, na co wszyscy zaczęli bić brawa. 
Wszyscy ruszyliśmy przed siebie. Wyspa, niczym miasto miała chodnik i kilka domków, które można było wynająć na noc. Szliśmy chodnikiem i podziwialiśmy niespotykaną roślinność. Cameron oczywiście z Brent'em musieli narobić wstydu biegając i chowając się za palmami. Zachowywali się gorzej niż małe dzieci. Na szczęście w miare ogarnięty Jus ich uspokoił. Byłam z niego na prawdę dumna. W końcu zrobił coś pożytecznego nie tylko dla siebie, ale także dla innych, nie no podziw. ♥ 
Zwiedziliśmy całą wyspę. Idąc do zbiorowiska wszystkich zauważyliśmy, że grupka turystów właśnie odbiera jakieś dzikie drinki. Postanowiliśmy to sprawdzić i udaliśmy się do baru. Właśnie o tej porze był wydawane drinki kokosowe. Miły pan przygotował nam 16 dzikich drinków a my zaczęliśmy je próbować. Były mega dobre. Mogłabym je pić i pić bez przerwy. Czas do 20:30 minął bardzo szybko. Nawet nie wiem jak. Wszyscy weszliśmy na jacht i zaczęliśmy powoli płynąć w stronę centralnej wyspy Dubaju. W sumie na naszym jachcie jest parę takich małych domków, w których będziemy spać w noc sylwestrową. Dlatego od razu wzięliśmy wszystkie swoje rzeczy na jacht. Każdy zajął sobie domek z łazienką :D i odłożyliśmy swoje walizki. Kiedy wszyscy już się zagościli w swoich domkach spotkaliśmy się przy basenie. 
Wszyscy Włączyliśmy > to.
To trochę dziwne siedząc w basenie płynąc po morzu. Siedzieliśmy w nim popijając przygotowane przez Liam'a, Harry'ego i Brent'a drinki. 
Przyznam, że na szczęście nie były takie mocne! Na naszym statku bardziej było mnóstwo atrakcji, np. z tyłu były motorówki, w każdej w chwili mogliśmy nimi popłynąć. Cały statek był ogromny i przecudowny. Drinki były polewane jeden po drugim. Jednak my z Niall'em nie piliśmy, no może z 1 drinka. Carmen była już nieźle wstawiona, a tu była dopiero 21:30. Podpłynęliśmy do Dubaju i podziwialiśmy widoki i inne jacht bawiące się obok nas.
   Dubaj nocą wyglądał na prawdę niesamowicie. Wpłynęliśmy jednak w jego głąb, nie stało już trochę jachtów. Ludzie bawili się na nich, ale nie tylko ci na jachtach, w klubach też były niezłe imprezy. Dopiero wśród tych ludzi zaczęliśmy się bawić tańcząc do szalonej piosenki. 
Jednak ja i Alex postanowiłyśmy wskoczyć do wody! Wzięłyśmy rozbiegi i bum wylądowaliśmy w cieplutkiej wodzie śmiejąc się. Popływaliśmy sobie do czasu, kiedy naszym boyfriendom nie zachciało się nas ratować. Wyciągnęli nas z wody i znowu znalazłyśmy się wśród imprezowiczów. Selena i Jus już nieźle pijani zaczęli się wygłupiać w basenie, a Carmen i Brent zniknęli za drzwiami swojego domku. Na zewnątrz robiło się coraz ciemniej, jednak oświetlone miasto rozjaśniało wszystko. Liam, Dani, Sophia i Harry tańczyli swoje dzikie tańce na parkiecie, Meg, Luke, Oliv i Josh siedzieli w basenie podziwiając miasto, ja również znajdowałam się z w basenie z Niall'em rozmawiając z Alex i Cody'm. Czas tak szybko nam wszystkim minął, że się nie zorientowaliśmy, ze za 5 minut wybije północ. Wszyscy wzięliśmy kieliszki i Liam, jako nasz operator szampana i Brent, jako 2 operator trzymali butelki czekając na północ. W pewnym momencie Niall podał swój kieliszek Harry'emu. 
  • Patricia. - oznajmił, a ja się odwróciłam. Spojrzałam na niego, po czym on uklęknął. Otwarłam szeroko oczy patrząc jak wyciąga małe czerwone pudełeczko łapiąc moją dłoń.
  • Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i wyjdziesz za mnie?- spytał a ja znieruchomiałam. Kiedy jednak się otrząsnęłam szybko odpowiedziałam :
  • Tak.- krzyknęłam po czym założył mi pierścionek i od razu rzuciłam się na chłopaka.
I wtedy wszyscy zaczęli nam bić brawa po czym wybiła północ. 
Na niebie zaczęły pojawiać się fajerwerki rozświetlając chyba cały świat. Wznieśliśmy toast i wypiliśmy szampana. Cały czas wpatrywałam się w niebo. Dubaj jest magicznym miastem i w życiu nie spodziewałabym się, że to właśnie tutaj oświadczy mi się ktoś taki jak Niall. 
Wszyscy posiedzieliśmy jeszcze w basenie, po czym Alex uświadomiła nas, że Cody jej się oświadczył. ♥ Dzisiejszy wieczór przejdzie nam do historii. Kiedy wszyscy byli już zmęczeni udaliśmy się do swoich domków. W środku znajdowała się sypialnia i łazienka. Najpierw udałam się do łazienki i wzięłam szybką kąpiel. Po skończeniu ubrałam się w piżamę i wróciłam do Niall'a. Jak na dzisiejszy wieczór i tyle niespodzianek miałam tak szczerze już dosyć. Położyłam się do łóżka i chwilę później dołączył do mnie blondyn. Wzięłam swój telefon i spojrzałam na zegarek, który wskazywał już godzinę 1 w nocy. Nie mogłam jakoś zasnąć, chłopak chyba też. W pewnym momencie wstałam i ruszyłam przed siebie wychodząc z domku. Postanowiłam zrobić sobie taki spacer wokół każdego z nich. Szłam najpierw koło domku Carmen i Brent'a, którego wydobywały się niezłe krzyki, jęki (?) nie wiem jak to określić, ale było głośno. Współczuję Meg i Luke'owi, że akurat mają domek na przeciwko nich. Moimi sąsiadami była Alex i Cody, którzy byli na przeciwko i Selena i Jus, obok. U Jus'a też niezła balanga się wyprawiała z tego co słyszałam. Za nim jednak wróciłam do pokoju wypiłam sobie połowę szampana. Tak, połowę wielkiej butelki. Jakoś teraz mnie tak wzięło na alkohol. Razem z butelką szampana wróciłam do domku.
  • U Carmen i Brent'a nieźle się dzieje.- dodałam potykając się o dywan.
  • Tak myślałem. Słychać aż tu.- oznajmił blondyn, po czym wziął ode mnie szampana i się napił.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam się bawić telefonem. Chłopak podszedł do mnie i zdjął bluzkę, którą zrzucił agresywnie na ziemię. Uśmiechnęłam się do ekranu telefonu, widząc kątem oka Niall'a. Położył się obok i wziął mi z dłoni urządzenie.
  • Dzisiaj pobawisz się ze mną, a nie z telefonem. - powiedział błądząc ręką po moich udach.
  • Przekonaj mnie.- rzuciłam. > Byliśmy pijani, więc to co może się za chwile wydarzyć, raczej nie zostanie w waszej trzeźwej pamięci.
Zamruczał całując moją szyję. Znowu przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Nie chciałam już czekać. Wplotłam palce w jego blond włosy i odnalazłam jego słodkie usta. Z zachłannością wpiłam się w jego wargi. Ujął Moją twarz w dłonie, i zaczął pieścić językiem podniebienie. Westchnął cicho i owinęła mnie słodka woń jego oddechu. Złapał mnie w talii i teraz całe jego ciało znajdowało się nade mną. Poczułam jego rozgrzane dłonie pod koszulką, które błądziły po moim ciele. Choć to wszystko działo się tak szybko to on wciąż był delikatny- to w nim kochałam.
Językiem gładził mój brzuch, zjeżdżając coraz niżej. Z każdą chwilą bałam się coraz bardziej. Po dłuższym czasie coraz bardziej zachłannego całowania i robienia malinek przyszedł czas na to...
Po tym wszystkim nawet nie pamiętał jak i kiedy zasnęłam...
__________________________________________________________________________




~~Alex~~

Włącz to


Wciąż nie mogę uwierzyć, że ten rok mi tak szybko minął. Tak wiele się w nim wydarzyło. I to nie koniecznie dobrych rzeczy... Mimo wszystko jednak jestem szczęśliwa. Tu i teraz, w gronie przyjaciół i Cody'ego. Leżałam na łóżku a obok mnie był ON. Wciąż wspominam dzień kiedy się spotkaliśmy po raz pierwszy. To było w liceum. Ach... dobre czasy... A teraz? Jesteśmy razem. Kto by pomyślał... A tak się nie lubiliśmy na początku. Odwróciłam się twarzą w jego stronę i wtedy on otworzył oczy i się uśmiechnął.

  • Pamiętasz 1 klasę liceum?- zapytałam.
  • Ta... - westchnął.
  • Nie przypadliśmy sobie do gustu.- zawtórowałam mu.
  • A no nie... a teraz jesteśmy razem.
  • I z tego powodu jestem bardzo zadowolona.

Wzięłam zimny prysznic na orzeźwienie i wróciłam do chłopaka, który czekał na mnie, siedząc na łóżku. Podeszłam do niego i dotknęłam jego podbródka palcem, a ten mnie do siebie przyciągnął i pocałował.

Każda para wyszła na zewnątrz, aby zjeść śniadanie, którego było dużo. W sumie jest nas tu dość sporo, więc się nie dziwię. Zjedliśmy wszystko z wielkim smakiem i umówiliśmy się, że spotkamy się za godzinę i popłyniemy na Picnic Island.

Zastanawiałam się co będziemy robić przez tą godzinę, ale...
Relaksowałam się na łóżku z zamkniętymi oczami, kiedy nagle chłopak znalazł się nade mną. Chwilę po prostu tak się na mnie patrzył, a potem podniósł mi koszulkę ukazując mój brzuch, na którym złożył kilka delikatnych pocałunków.

  • Alex?
  • Tak kochanie?
  • Kocham cię.
  • Oo... ja ciebie też.- uśmiechnęliśmy się do siebie.
Potem nachylił się nade mną i musnął moje usta swoimi. To było dla mnie za mało, więc pocałowałam go namiętnie, a on pogłębił pocałunek. Byliśmy tak zatraceni w sobie, że z trudem łapaliśmy oddechy. Nasze ręce wędrowały po naszych ciałach. Z każdym kolejnym muśnięciem pozbywaliśmy naszej garderoby. W końcu dotarliśmy do bielizny, ale...
  • Nie zdążymy...- powiedział zdołowany. Nie wiedziałam o co mu chodzi.
  • Co?
  • No bo... zostało nam niecałe 20 minut. Co my przez ten czas zrobimy?
  • Hm... no racja...

Jejku jak go kocham ♥ Jestem w nim tak bezgranicznie zakochana, że nie wiem gdzie bym teraz była, gdyby nie jego wsparcie. Postanowiłam nas szybko spakować. To znaczy na jachcie będą małe pokoiki czy coś, tak żebyśmy nie spali np. w morzu :D

  • Cody!
  • Tak?
  • Widziałeś moją czarną sukienkę na dziś? Nie mogę jej znaleźć.-  zapytałam, wchodząc do pokoju gdzie zastałam chłopaka w samym ręczniku.
  • Czarną? Taką zapinaną na zamek z tyłu? Taką do połowy ud? Taka ładna?- dopytywał się.
  • No tak, tak. Widziałeś ją? Chciałam ją dziś założyć, kiedy będziemy w Dubaju.- usiadłam zrezygnowana na łóżku.
  • Wiesz... myślę, że nie będzie Ci potrzebna.- ukucnął przy mnie, ujmując moje dłonie.
  • Co?- nie bardzo wiedziałam co ma na myśli.
  • Pozwolisz?
  • Jasne.- uśmiechnęłam się.
Postanowiliśmy wszyscy pozwiedzać wyspę. Natrafiliśmy akurat na dość sporą grupe osób, która miała ciekawe drinki. Podeszliśmy tam i miły pan zrobił nam wszystkim to samo. Mm...kokosowe. Uwielbiam kokosy! Były bardzo dobre. Mogłabym wypić ich bardzo dużo, ale nie mogłam ;c . Czas do 20:30 minął bardzo szybko. Nawet nie wiem jak to możliwe. Wszyscy weszliśmy na jacht zaczęliśmy powoli płynąć w stronę centralnej wyspy Dubaju, gdzie miała się dopiero zacząć najlepsza zabawa. Każda para miała swój domek. Nasz był obok Oliv i Josh'a. Mam nadzieję, że ni będą zbyt głośni...

Ja i Pat postanowiłyśmy trochę popływać. Obie wzięłyśmy rozbieg i wskoczyłyśmy do cieplutkiej wody. To było niesamowite. Naszym chłopcom się o nas przypomniało i chcieli nas 'ratować'. Znów znaleźliśmy się wśród imprezowiczów.

                                                           <Włącz>


Siedziałam i piłam drinka, kiedy Cody i ja wymknęliśmy się na tył jachtu, obok motorówek.
  • Co jest?- zapytałam, kiedy tak mnie ciągnął za sobą, nic nie mówiąc. Jednak kiedy dotarliśmy na miejsce i zobaczyłam świece i wino... zaniemówiłam.
Cody uśmiechnięty nalał nam do kieliszków wina. Wypiliśmy za nas i za szczęśliwy nowy rok. Potem się pocałowaliśmy, co trwało dłuższą chwilkę.
  • Alexis, kochasz mnie?- zapytał.
  • Co za głupie pytanie... Jasne, że tak! Najmocniej na świecie.- przytuliłam go.
  • Ja Ciebie też bardzo kocham skarbie.
  • Więc, skąd to pytanie?
  • Bo nie wiem czy chcesz ze mną być.- patrzył mi cały czas głęboko w oczy. Było ciemno, ale w blasku świec... ach... super atmosfera.
  • Ależ oczywiście, że tak! Na dobre i na złe, do końca.- pocałowałam go czule. On nagle wstał i podszedł do mnie.
  • W takim razie...- uklęknął, a ja się zdziwiłam- Alexis Esme Palmer, czy chcesz spędzić ze mną resztą życia i wyjdziesz za mnie?- dokończył wyciągając pierścionek. Przez chwile byłam w totalnym szoku, ale już po chwili wstałam i pocałowałam go namiętnie.
  • To znaczy tak?- zapytał, kiedy się oderwaliśmy.
  • Jasne, że tak.- uśmiechnęłam się szeroko i założył mi obrączkę na palec.
https://33.media.tumblr.com/a50c665dfb742ea5da1dde86fa4bba58/tumblr_my2ngePEmN1sv2tvvo1_400.gifWróciliśmy do reszty. Nawet nie zauważyli, że zniknęliśmy. Robiło się coraz ciemniej. Nikt nawet nie zwrócił uwagi, że za jakieś 5 minut będzie północ. Nasi 2 operatorzy butelek nalali każdemu szampana. Staliśmy, podziwiając Dubaj, kiedy Niall podał swój kieliszek Harry'emu i uklęknął przed Pat, która była zszokowana.
  • Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i wyjdziesz za mnie?- spytał Niall, a ona znieruchomiała. Kiedy jednak się otrząsnęła szybko odpowiedziała :
  • Tak.-  po czym założył jej pierścionek i od razu rzuciła się na chłopaka.
I wtedy wszyscy zaczęliśmy bić im brawa po czym wybiła północ. Wtedy Cody przechylił mnie do tyłu i całował. To musiało wyglądać niesamowicie -> my, całujący się jak w jakimś filmie a w tle petardy, kolorowe niebo i piękne miasto. Wypiliśmy szampana, zaraz po toaście poszłam po strój kąpielowy. Siedzieliśmy w basenie. Nie mogłam już wytrzymać. Byłam tak podekscytowana oświadczynami Cody'ego, że... Podeszłam do mojego narzeczonego i przytuliłam się do niego.
  • Powiemy im?- zapytałam cichutko, ale i tak usłyszeli.
  • O czym nam powiecie?- dopytywali.
  • Razem?- zapytał Cody a ja kiwnęłam głową.
  • A więc... Pat, Niall gratulujemy wam i życzymy szczęścia, oraz...- zaczęłam.
  • ...Niall? Czy zostaniesz moim świadkiem, kiedy będziemy się pobierać?- dokończył Cody, a wszystkim nagle kopary opadły.
  • Czyli, że wy też się zaręczyliście?- zapytała pijana Carmen.
  • Ale kiedy?- zdziwił się Harry.
  • Nawet nie zauważyliście, kiedy zniknęliśmy.- zaśmiałam się. Wszyscy nam pogratulowali. W sumie to ... ten nowy rok będzie pełen wrażeń. Czuję to. Razem z chłopakiem poszliśmy do naszego domku.

Leżeliśmy wtuleni na łóżku, oboje uradowani.

  • Nie wierzę, że od teraz jesteśmy już narzeczeni.- westchnęłam.
  • Długo to planowałem. Stwierdziłem, że tak będzie najlepiej.
  • Wyszło wspaniale, kochanie.- pocałowałam go.
  • Cieszę się. Wiesz... jeśli chcesz trochę pofiglować to powiedz.- zaśmiał się.
  • Na igraszki jeszcze przyjdzie czas, kochanie.
  • No ej! Nie kuś mnie.- zaśmiał się ponownie. Wstałam z łóżka i powoli, kocimi ruchami, na czworaka zbliżałam się do chłopaka.
  • Mrr... jaka kocica. Chodź do mnie.- objął mnie w talli i przeniósł nas tak, że to on był nade mną. Zaczęliśmy się całować. Uwielbiam, kiedy całuje mnie po szyi. Wie, że to lubię... i to dobrze to wykorzystywał.

Nasze pożądanie wzrastało z każdym kolejnym pocałunkiem. Nie chcieliśmy tracić czasu na grę wstępną. Szybko pozbyliśmy się ubrań, niecierpliwi wrażeń. Całował mnie cal po calu, aż przeszywał mnie dreszcz podniecenia. Powoli pieścił moje ciało, a ja wplotłam swoje ręce w jego włosy.
  • Um... Cody... ja jeszcze nigdy... nigdy tego nie robiłam.- przyznałam się.
  • Wiem kochanie, ale zapewniam cie, że nie masz się o co martwić.- pocałował mnie czule.
  • Ale moment... Luke taki kobieciarz i mu się nie oddałaś?- zatrzymał się.
  • Serio? Jesteś moim narzeczonym, właśnie jesteśmy w trakcie stosunku i pytasz mnie o taką rzecz?- zdziwiłam się, ale po chwili zaczęłam się śmiać.
  • No wiesz... w sumie racja... Dobra, przepraszam. Ale jesteś pewna, że tego chcesz?- dopytywał.
  • Wejdziesz we mnie w końcu, czy nie?!- zirytowałam się. Teraz oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
  • Kocham Cię Alex, wiesz? Ale to będzie bardzo bolało.- nie zdążyłam nic powiedzieć bo przeszył mnie ból. Właśnie to zrobił... (resztę szczegółów zostawiam dla siebie ;* ).

Oboje leżeliśmy obok siebie wykończeni. To było coś wspaniałego. Mój pierwszy raz, na jachcie, w Dubaju i to z narzeczonym, którym jest sam Cody. Czegóż chcieć więcej? Żyć, nie umierać! Niedługo potem oboje zasnęliśmy.



____________________________________________________________________________




~~Oliv~~

Włącz > to.


Obudziłam się.  Jesteśmy dzisiaj na prywatnej wyspie w Dubaju. To będzie chyba najlepszy Sylwester w moim życiu. Nie mogę uwierzyć, że ten rok tak szybko zleciał. Tyle rzeczy się wydarzyło w tym roku. Wstałam z łóżka i obudziłam chłopaka. Następnie wyszliśmy z domku i poszliśmy na zewnątrz. 

Usiedliśmy wszyscy przy stoliku i zaczęliśmy jeść. Jedzenia było mnóstwo. Oczywiście każdemu smakowało.
 Po skończeniu każdy pomógł posprzątać i umówiliśmy się, że za godzinę się spotkamy i popłyniemy na Picnic Island. 

Następnie wróciliśmy do domku. Wzięłam jeszcze szybki prysznic i ubrałam się w to. Spakowałam jeszcze potrzebne rzeczy. Gdy byliśmy gotowi wyszliśmy i udaliśmy się do reszty. Następnie wsiedliśmy na nasz jacht. Każdy z nas zajął jakieś miejsce i mógł podziwiać piękne widoki. Trochę nam zajęło dopłynięcie na Picnic Island. 

Nareszcie byliśmy na miejscu. Opuściliśmy jacht i każdy z nas chciał ponurkować. Poszliśmy wypożyczyć sprzęt, a następnie razem z instruktorem poszliśmy nurkować. 

Szczerze mówiąc to jeszcze nigdy nie widziałam podwodnego światu. Było cudownie. Każdemu z nas się bardzo podobało. Byłam już zmęczona, ale to dopiero początek. Prawie cały dzień spędzimy na Picnic Island, a dopiero o 21 wypłyniemy jachtem w kierunku centralnej wyspy Dubaju, gdzie znajduje się pełno wieżowców i innych jachtów. 

Później wszyscy udaliśmy się na obiad, który został wydawany przez tamtych kucharzy. Każdy z nas dostał po 2 dania. Porcje były strasznie duże. Po skończeniu posiłku poszliśmy na plaże. Zajęliśmy miejsca i każdy z nas mógł w końcu trochę odpocząć. Położyłam się na leżaku i w pewnym momencie oczy same mi się zamykały. Ocknęłam się i wstałam żeby nie spać.  


Później Pat zaproponowała nam zwiedzanie wyspy. Wszyscy ucieszyli się na ten pomysł. Zwiedziliśmy chyba całą wyspę. Następnie udaliśmy się na drinki kokosowe, które były pyszne. Po około 20 wszyscy weszliśmy na nasz jacht i zaczęliśmy płynąć powoli. Na jachcie znajdowały się małe domki, więc każda para miała swój. 


Nasz był obok Alex i Cody'ego. Siedzieliśmy w basenie i rozmawialiśmy. Później podpłynęliśmy do Dubaju i podziwialiśmy piękne widoki. W basenie rozmawialiśmy z Meg i Luke'iem.  Czas nam bardzo szybko minął. Gdy zbliżała się północ wszyscy wzięliśmy kieliszki i Liam, jako nasz operator szampana i Brent, jako 2 operator trzymali butelki alkoholu. W pewnym momencie Niall oświadczył się Pat. Było to takie słodkie. 


Dziewczyna oczywiście zgodziła się. Wszyscy zaczęliśmy bić im brawa, po czym wybiła północ. Na niebie zrobiło się kolorowo. Było pięknie. Podszedł do mnie Josh.

  • Strasznie cię kocham. - powiedział.
  •  Ja ciebie też. - odpowiedziałam, a następnie pocałowaliśmy się. 



To chyba najlepszy Sylwester w moim życiu. Nigdy tak świetnie się nie bawiłam. Dopiłam szampana, a później wszyscy udaliśmy  się do basenu. Następnie przyszła Alex i oznajmiła nam, że Cody jej się oświadczył. Wszyscy pogratulowaliśmy im. Ten dzień był pełny wrażeń. Posiedzieliśmy jeszcze trochę i później każdy udał się do swojego domku. W środku znajdowała się sypialnia oraz łazienka. Nie miałam już dzisiaj na nic siły, więc poszłam do łazienki. Chyba za dużo dzisiaj wypiłam. Zresztą nikt z naszego towarzystwa nie jest trzeźwy. Wzięłam dłuższą kąpiel i ubrałam piżamę. Wróciłam do pokoju, gdzie czekał na mnie Josh.



  •  Napijemy się? - zapytał pokazując na butelkę szampana. 
  •  Tak, ale za co? 
  •  Za nas. Za to, że jesteśmy tutaj razem i ogólnie za wszystko. Kocham cię.




Następnie chłopak pocałował mnie. Nalał mi do kieliszka szampana i zaczęliśmy pić. Szampan skończył się bardzo szybko. Odłożyłam kieliszek i chłopak znowu zaczął mnie całować. Nasze pocałunki pogłębiały się. Josh zaczął ściągać z siebie koszulkę, a następnie zdjął moją. W tym momencie nie wiedziałam co robię. 
Byłam pod wpływem alkoholu. Nie panowałam nad tym co robię. Nasze pocałunki coraz bardziej się pogłębiały, aż w końcu... zrobiliśmy to. Nie będę zdradzać szczegółów ani nic. Następnie zasnęłam...

piątek, 26 grudnia 2014

Chapter 45

~~2 Dzień Świąt :) ~~

__________________________________________________________________________

~~Pat~~
Włącz > to.

Smacznie sobie spałam, jednak obudził mnie podejrzewam budzik Niall'a. Otworzyłam swoje zaspane oczy i podniosłam się do poziomu siedzącego, chłopak właśnie wyłączał budzik. Gdy już wstaliśmy, w piżamach zeszliśmy na dół, ponieważ mama Niall'a krzyczała, że mamy przyjść na śniadanie. Przyznam, ma kochaną mamę. Współczuję mu poznania dzisiaj mojej. Oj zapamięta ją do końca życia. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść przepyszne śniadanko. Było tak dobre, że ani się nie obejrzeliśmy i już go nie było. Pomogliśmy posprzątać po nim po czym wróciliśmy do pokoju, żeby zacząć się szykować. O 9 mamy samolot do NY, czyli dolecimy o godzinie 15 czasu Londyńskiego, tzn, że tam będzie 10. Tak, wiem to strasznie skomplikowane. Udałam się do łazienki chłopaka i ubrałam na siebie wcześniej przygotowane ubrania. Założyłam czarny sweter, czarne jeansy, wysokie zimowe buty, płaszcz i do tego szare rękawiczki i torebkę od Prady. Dzisiaj wyjątkowo wyprostowałam włosy i zrobiłam delikatny makijaż. Kiedy już byłam gotowa wróciłam do chłopaka, który właśnie zapinał swoją walizkę. Tak właściwie to oboje byliśmy już gotowi. Wzięliśmy nasze walizki i zeszliśmy na dół. Pożegnaliśmy się z rodziną chłopaka i wsiedliśmy w taksówkę jadąc w stronę lotniska. 
Po kilku minutowej jeździe znaleźliśmy się już pod budynkiem. Razem z walizkami i z paparazzi u boku weszliśmy do środka. Na szczęście nie było za dużo pasażerów, więc szybko przeszliśmy przez odprawę. Kilka minut potem siedzieliśmy już w samolocie czekając aż wystartujemy. Kiedy wybiła już godzina 9 wzbiliśmy się w powietrze. Jeszcze tylko ponad 6h lotu i będziemy na miejscu, tak pocieszające. Podziwiałam widoki za oknem słuchając muzyki z mojego iPod'a. Kiedy już prawie zasypiałam okazało się, że będziemy zaraz lądować. Co? Jak to możliwe, że tak szybko? o.O
Wylądowaliśmy i opuściliśmy z chłopakiem samolot idąc odebrać nasze walizki. Jak to w Nowym Jorku, było mnóstwo ludzi już na lotnisku. Znaleźliśmy się przez budynkiem i wsiedliśmy do standardowej żółtej nowojorskiej taksówki. Tak jak myślałam, już o godzinie 10 w Nowym Jorku już są korki. Jak to się mówi, to miasto nigdy nie śpi, a jak śpi, to się budzi szybciej niż promienie słońca. Mhm. Po jakiejś 30 minutowej jeździe znaleźliśmy się pod wielkim wieżowcem, w którym mieszkają moi rodzice. Wzięliśmy z Niall'em swoje walizki i weszliśmy do środka budynku. Szliśmy oszklonymi korytarzami do góry, po drodze mijając niektórych sąsiadów. Kiedy już znaleźliśmy się przy drzwiach od mojego domu przypomniało mi się, że nadal mam klucze. Wyciągnęłam je i otworzyłam drzwi. Wchodząc do środka nikogo wewnątrz nie zauważyłam. Żadnej żywej duszy. Zero. Zauważyłam tylko leżącą kartkę na blacie kuchennym. Podeszłam bliżej i zauważyłam napis PATRICIA. Nienawidzę ich. Wzięłam ją i zaczęłam czytać.  >
>" Domyśliłam się, że masz kluczę i wejdziesz do środka, to i może lepiej niż stanie przed drzwiami. My z tatą wrócimy wieczorem, wiem, że są święta, a ty przyleciałaś ze swoim chłopakiem ,ale po prostu pracujemy nad bardzo ważnym filmem. Rozgośćcie się, my będziemy jakoś przed 20. Zamówcie sobie jakąś dobrą nowojorską pizzę, a kolację przygotujemy. Kochamy.... 
Rodzice...".
  • Wiedziałam, że coś odwalą.- dodałam podając chłopakowi list.
  • Spokojnie, damy sobie radę, a co do pizzy to właśnie miałem na to ochotę.- dodał uśmiechając się.
 Wzięliśmy nasze walizki i ruszyliśmy do mojego dawnego pokoju, który akurat przerobili na gościnny. Wyglądał całkiem nieźle, ale postanowiłam jeszcze zobaczyć moją łazienkę. Weszłam do środka i dostałam prawie zawału. Jak oni tu przerobili. Matko, teraz jest cudownie. Wróciłam do chłopaka, który akurat stał przy oknie podziwiając widoki. 
  • To co, zamawiamy pizzę?- spytałam wykręcając numer.
  • Jeszcze się pytasz?  Oczywiście!- dodał cieszą się.
Zamówiłam typową nowojorską pizzę. Po 30 minutowym czekaniu usłyszałam dzwonek do drzwi. Po ich otwarciu odebrałam 2 pizze. Podziękowałam i ruszyłam z zamówieniem do kuchni, gdzie razem z chłopakiem zabraliśmy się za jedzenie. Po skończeniu posprzątaliśmy po sobie udając się razem do salonu. Przez wielkie okno było widać, że na zewnątrz zaczyna się powoli ściemniać. Teraz zimą to aż za wcześnie się ściemnia na dworze. Postanowiliśmy razem z chłopakiem udać się na jakiś spacer po Nowym Jorku, nie chciało nam się siedzieć w domu i czekać na moich rodziców. Ubraliśmy ciepłe rzeczy i opuściliśmy mieszkanie. Kiedy znaleźliśmy się już na zewnątrz złapaliśmy się za ręce i ruszyliśmy powoli zwiedzając NY. Szliśmy oglądając wszystkie wieżowce i białe ulice, domy, drzewa. Wszystko było takie magiczne. Kiedy śnieg zaczął mocniej padać i zrobiło się już zimniej postanowiliśmy wrócić do domu. Kiedy weszliśmy już do środka zauważyłam swoją mamę gotującą coś w kuchni.
  • Cześć.- rzuciłam ściągając kurtkę.
  • Dzień Dobry, Pani Susanne i Panie Edwardzie.- dodał Niall.
  • Witaj Niall. Miło cię poznać i współczuję ci bycia z tą złośnicą.- dodała moja matka.
  • Daruj sobie.- rzuciłam.- Nawet w święta nie potrafisz być miła.
  • Ja? Zawsze jestem miła, tylko ty pokazujesz jakieś fochy i niewychowanie.
  • Podziękuj sobie.
  • Przestańcie.- wtrącił tata. - Są święta. Zjemy razem kolację i spędzimy miło czas. Ja pomogę mamie, a wy idźcie do pokoju, zawołam was.- dodał, a my ruszyliśmy do sypialni.
Rzuciłam się na łóżko, chłopak zamknął drzwi po czym znalazł się nade mną. Spojrzał mi głęboko w oczy i pocałował.
  • Przepraszam za nich.- dodałam między pocałunkami.
  • Nic nie szkodzi.- oznajmił.
Zaczęliśmy się całować coraz namiętniej zapominając nawet o oddychaniu, gdyby nie krzyk taty, że już kolacja, to przeczuwam, że posunęło by się to trochę dalej. Oboje zdezorientowani wstaliśmy i ruszyliśmy do jadalni. Zajęliśmy miejsca po czym spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem. Rodzice zdziwieni dokończyli podawanie jedzenia po czym usiedli obok nas. Stół był pełny jedzenia, więc zabraliśmy się za delektowanie. Zjedliśmy chyba wszystko, co było tylko możliwe. Kiedy już nie mogliśmy rodzice zabrali się za sprzątanie. Przyznam, że podczas jedzenia trochę z nimi rozmawialiśmy, a oni zachowywali się nawet dobrze, chociaż raz. Wróciliśmy do mojej sypialni zamykając drzwi. Ja udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w piżamę. Gotowa wróciłam do pokoju, gdzie chłopak właśnie siedział na łóżku bez koszulki. Usiadłam obok niego na łóżku. Niall chwilę później ponownie znalazł się nade mną.
  • Co się tak patrzysz kochanie?- spytał.
  • A co nie mogę?- spytałam, a on mnie bardzo namiętnie pocałował. Nie miałam ochoty przerywać tej chwili, jednak on to zrobił.


  • Spokojnie kochanie, na to przyjdzie jeszcze czas, a teraz idę do łazienki.- dodał całując mnie w czoło.
Chwilę później zniknął za drzwiami. Położyłam się wygodnie na łóżku zakrywając się kołdrą i oglądając co leci w telewizji. Nic ciekawego jednak nie było, więc postanowiłam iść spać. Położyłam się wygodnie i chwilę później dołączył do mnie blondyn. Pocałował mnie w czoło i szepnął :"Dobranoc Pani Horan". Uśmiechnęłam się sama do siebie po czym zasnęłam wtulona w niego.
__________________________________________________________________________




~~Alex~~

Włącz to.


Od rana przygotowania idą wre. Dziś jedziemy do rodziców Cody'ego. Przyznam, że trochę się denerwuję. A nawet bardzo. Oczywiście chłopak mnie cały czas uspokaja, ale tam mają być jego kuzyni i kuzynki z rodzinami i w ogóle... Jejku jak się stresuję... Nawet przed wyjściem na scenę nie jestem tak spięta jak teraz. 
  • Alex... spokojnie, przecież oni nie gryzą.- zaśmiał się, po czym dodał- Jesteś strasznie spięta.- położył mi dłonie na ramionach i zaczął delikatnie masować. To mnie troszeczkę odprężyło.
  • Wiem, że nie gryzą, ale denerwuję się.- odwróciłam się do niego twarzą i przytuliłam.
  • Oj nie masz czym. Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze. Jestem pewien, że cię polubią.- pocałował mnie w policzek.
  • No nie jestem co do tego przekonana. A jak coś powiem? A jak podczas obiadu się ubrudzę, albo...- przerwał mi wpijając się w moje wargi.
  • Spokojnie kochanie.- jeszcze raz złożył na moich ustach krótki pocałunek i pojechaliśmy.

Dotarliśmy do domu jego matki. Właściwie wygląda jak jakiś hotel czy coś. Jest na prawdę wielki. Zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam, że jest nawet staw. Ale to dobrze... będę miała gdzie uciekać w razie co. Weszliśmy do tego ogromnego domu i znaleźliśmy się w ogromnym holu.
O kurde...- zaniemówiłam na widok tego drobiazgowego wystroju. Wszystko aż lśniło. To było niesamowite.


Poszliśmy pod schodami do jak się okazało salonu, gdzie siedziało już parę osób.

  • Witam.- uśmiechnął się Cody i od razu przy nim znalazła się trochę niższa od niego, szczupła brunetka.
  • Cody słońce, nareszcie jesteście.- uśmiechnęła się całując go 3 razy.
  • Też się cieszę, że cię widzę mamo.- czyli to była jego matka. No super... ciśnienie mi skakało i bałam się cokolwiek zrobić. Jednak niska kobieta zwróciła się do mnie.
  • A więc to ty jesteś Alexis, która urzekła serce, mojego kochanego synka.- zaśmiała się.
  • Dzień dobry pani.- uśmiechnęłam się.
  • Och jaka miła. Mów mi po prostu Ella.- uściskała mnie.
  • Dobrze.

Zasiedliśmy do stoły i poznałam resztę obecnych tutaj z rodziny. Na stole były 4 butelki czerwonego wina. Trochę mnie to zdziwiło, ale kiedy kończyły się to zrozumiałam, że to nie jest dużo. Cały czas czułam na sobie wzrok narzeczonego jego siostry. Dziwnie się z tym czułam. Nawet kiedy spojrzałam w jego stronę on nie odrywał wzroku.

  • Alex, kochana, podałabyś mi tą sałatkę obok ciebie?- zwrócił się do mnie pan William (wujek Cody'ego).
  • Jasne. Bardzo proszę.- podałam mu miskę z przepyszną sałatką grecką.
Po obiedzie mama Cody'ego oprowadziła mnie po tym wspaniałym domu i pokazała, gdzie dziś będę spała. Ale nie kazała mi wchodzić do środka, bo to niespodzianka. Wróciliśmy do jadalni, gdzie czekały nas same słodkości. Na deser były lody, różne rodzaje ciast i owoce w czekoladzie.
  • Ale ja przytyje.- zaśmiałam się widząc to wszystko.
  • Spokojnie, spalimy to w najbliższym czasie- zawtórował mi Cody. 
  • Jesteście tacy słodcy.- westchnęła jedna z kuzynek. Miała na imię Angela o ile dobrze pamiętam.

Wieczorem postanowiłam się trochę przewietrzyć. W tym celu wyszłam na spacer po ogrodzie. W końcu usiadłam na sporym kamieniu nas stawkiem. Siedziałam tam długą chwilę i nawet zmarzłam. Ale wtedy koło mnie usiadł ten facet co się na mnie tak gapił. Trochę się wystraszyłam, ale starałam się nie dać tego po sobie poznać.

  • Sama? Tutaj? Ojej...- powiedział.
  • Jakiś problem?- zapytałam.
  • Tylko kilka. Ale nie teraz o tym...
  • Możesz mi powiedzieć, dlaczego się tak na mnie patrzyłeś?
  • Hah... dobre pytanie Alex... No bo widzisz... jeśli wejdziesz do tej rodziny to będziecie najsławniejsi i najbogatsi, a ja... no cóż... będę niezauważalny. 
  • Że co proszę?!
  • Alex?! Kochanie chodź!- zawołał Cody. Nie patrząc dłużej na tego mężczyznę poszłam do mojego ukochanego. Nie rozumiem o co mu chodzi...Ale się tego dowiem.
Niedługo po rozmowie z Cody'm, wzięłam kąpiel i położyłam się na łóżku. Wkrótce po tym, dołączył mój kochany. Leżeliśmy wtuleni w siebie długi czas, aż zasnęliśmy.
Niestety obudziłam cię zlana potem około 2.59.
  • No pięknie- mruknęłam do siebie.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na śpiącego chłopaka. Spojrzałam przed siebie, na cień padający z okna prosto na ścianę. Wyglądał jakby ktoś stał przy oknie. Spojrzałam w stronę owego okna i zobaczyłam czarnego ptaka, siedzącego na parapecie. Trochę się przeraziłam. Ale... dlaczego ptaszek, rzuca cień jakby .. człowieka? To dziwne... Przeraziłam się troszkę. Położyłam się i próbowałam zasnąć. Na marne... Cały czas patrzyłam się na ten cień. Nagle zaczął się powiększać. Czułam jak moje serce przyśpiesza, a krew w żyłach zaczyna pulsować. Ten cień zdawał się do mnie zbliżać i nagle... zniknął. Poczułam się nadzwyczaj senna i padłam na poduszkę, momentalnie zasypiając.

____________________________________________________________________________


~~Oliv~~

Włącz > to.


Obudził mnie budzik. Wstałam z łóżka i obudziłam Josh'a. Za przeszło godzinę mamy samolot do Ascot.
 Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Następnie ubrałam się, zrobiłam makijaż i rozczesałam włosy. 
Założyłam jeszcze te buty. Spakowałam torbę i razem z chłopakiem zeszliśmy na dół. W kuchni była babcia, która przygotowywała śniadanie. Pomogłam jej, a później wszyscy usiedliśmy do stołu. Zaczęliśmy jeść śniadanie. 
Po skończeniu posiłku, pożegnaliśmy się z wszystkimi i babcia zawiozła nas na lotnisko. Pożegnałam się z babcią i przeszliśmy przez odprawę a następnie poszliśmy zająć miejsca. 
Po kilku godzinach byliśmy już w Ascot, rodzinnym mieście Josh'a. Na lotnisku czekała mama chłopaka. 
Przywitaliśmy się z nią i pojechaliśmy do nich. 

Po kilku minutach byliśmy już przed domem. Weszliśmy do środka, gdzie był brat oraz siostra Josh'a. Przywitaliśmy się z nimi, a następnie chłopak poszedł do rodzeństwa , a ja razem z jego mamą do kuchni. Postanowiłam pomóc jej w posiłku. W czasie gotowania dużo rozmawiałyśmy. Głównym tematem był Josh. Chłopak usłyszał naszą rozmowę, więc szybko przyszedł do nas.

- Czemu mnie obgadujecie?- zapytał oraz podszedł do nas bliżej.
- Nie obgadujemy cie, tylko tak sobie rozmawiamy. - odpowiedziałam.
- Jasne. To znajdźcie sobie inny temat. 
- Oj nie złość się tak. Złość piękności szkodzi. - powiedziała jego mama.
- Bardzo śmieszne. - powiedział.

Zaczęłam się śmiać. Następnie poszłam rozłożyć talerze w jadalni. Kiedy obiad był już gotowy wszyscy usiedliśmy do stołu. Zaczęliśmy jeść oraz rozmawiać. Było bardzo miło i fajnie. Po skończeniu każdy pomógł w posprzątaniu.  Później poszliśmy przejść się. Ubrałam kurtkę i poszliśmy. Szliśmy wzdłuż chodnika. Ulice miasta były zaśnieżone oraz było pusto. Nie było nikogo widać. Cisza i spokój. Poszliśmy przejść się po parku. 

- Ale jest tutaj pięknie. - powiedziałam.
- Też mi się tutaj podoba. - odpowiedział, a następnie dodał:
- Przeprowadziłbym się tutaj na nowo. Tu jest inaczej niż w Londynie.
- Masz racje.

Pochodziliśmy jeszcze trochę i wróciliśmy do domu. Trochę zmarzliśmy. Poszliśmy do kuchni i przygotowaliśmy sobie dwie gorące czekolady. 
Mamy Josh'a z rodzeństwem nie było, bo musieli gdzieś pojechać. Razem z napojami udaliśmy się do salonu. Chłopak włączył jakiś film. Wypiliśmy nasze czekolady. 

- Kocham cię. - powiedział.
- Ja ciebie też.

Następnie pocałował mnie. Nasz pocałunek nie skończył się tylko na jednym. W pewnym momencie po pokoju weszła mama Josh'a. Szybko oderwaliśmy się od siebie. 

- Już wróciłaś? - zapytał.
- Tak. Pojechałam do cioci, ale jej nie było, więc postanowiłam wrócić. Jak było na spacerze? - powiedziała.
- Fajnie. - odpowiedział. 


Dokończyliśmy oglądanie filmu. Później przyjechały ciocie Josh'a. Jego mama zrobiła kawę oraz ciasto. Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać. Było bardzo miło oraz śmiesznie. Zrobiło się dosyć późno, więc goście pojechali. Ja pomogłam posprzątać naczynia, a później poszłam do sypialni. Udałam się do łazienki i wzięłam kąpiel. Następnie ubrałam piżamę i wróciłam do pokoju. Położyłam się w łóżku i przyszedł później do mnie Josh. Położył się w łóżku i zasnęliśmy.