Translate :))

czwartek, 25 grudnia 2014

Chapter 44

~~1 Dzień Świąt :) ~~

__________________________________________________________________________

~~Pat~~
Włącz > to.

Obudziłam się jakoś po 10. Już dzisiaj lecimy do Mullingar w Irlandii, rodzinnego miasta Niall'a. Jednak najpierw, przed lotem musimy zjeść pyszne śniadanko. Wstałam z kanapy, na której wczoraj zasnęliśmy i ruszyłam do kuchni. Postanowiłam, że przygotuję nam jakiś dobry posiłek. Pomyślałam chwilę nad daniem po czym zaczęłam przygotowywać wszystkie potrzebne produkty. Po jakiś 15 minutach breakfast było już gotowe.Przygotowałam wszystko na stole i chwilę później dołączył do mnie Niall i zabraliśmy się za jedzenie. Po skończeniu pysznego śniadania zaniosłam wszystko do zmywarki. Teraz tylko się ubrać i go go na lotnisko. Ruszyłam do garderoby i zaczęłam przygotowywać odpowiednie do tej pogody ubrania. Postanowiłam, że ubiorę to i do tego ten oto świąteczny sweterek. Już ubrana wzięłam swoją walizkę i ruszyłam do łazienki. Jak zawsze zakręciłam sobie włosy i zrobiłam bardzo delikatny makijaż. Gotowa razem z walizką zeszłam na dół. Razem z chłopakiem byliśmy już gotowi. Opuściliśmy nasz dom zakluczając go i wraz z bagażami idąc do samochodu Niall'a. Schowaliśmy bagaże i ruszyliśmy w stronę lotniska. Coś czuję, że będzie dużo ludzi na lotnisku, teraz to każdy chce lecieć do rodziny. Po 20 minutowej jeździe w korku dojechaliśmy na lotnisko. 
Przed budynkiem już był niezły korek, więc nie chce wiedzieć co będzie w środku. Na szczęście jednak przyjechali do nas ochroniarze chłopaka, którzy mają nas tylko doprowadzić do samolotu. Wzięli nam walizki i ruszyli za nami do środka. W środku budynku nie myliłam się było mnóstwo ludzi. Jednak dzięki ochroniarzom szybko doszliśmy do centrum informacji, aby pokazać odpowiednie dokumenty. Lot będzie za 30 minut. Kobieta odesłała nas do odprawy, gdzie musieliśmy czekać w niezłej kolejce. Jednak w końcu przeszliśmy odprawę i podziękowaliśmy ochroniarzom  udając się do samolotu. Zajęliśmy miejsca i byliśmy już gotowi. Stewardess'a zaczęła swoje przemówienie.
  • Dziękuję, za wybranie naszych linii lotniczych. Lot do Mullingar będzie trwał 1h i 10 minut. Życzymy miłego lotu, dziękuję.- jej i skończyła! :D 
Po tym aż wzruszającym przemówieniu w końcu wzbiliśmy się w powietrze. W między czasie rozmawiałam z chłopakiem na temat jutrzejszego lotu, czy wylecimy jeszcze dzisiaj. Moi rodzice mieszkają w Nowym Jorku, a lot tam z Mullingar będzie trwał z 6h i 30 min, a jeszcze ta zmiana czasowa. Ah... 
Lot minął bardzo szybko. Po ponad godzinnym locie wylądowaliśmy w Mullingar. Opuściliśmy samolot i ruszyliśmy odebrać nasze walizki. Spojrzałam jeszcze na zegarek, który wskazywał godzinę 15. Odebraliśmy walizki i ruszyliśmy przed budynek. Przed nim znajdowało się już pełno fotoreporterów. Można było się w sumie domyślić, że prędzej czy później się dowiedzą, że jesteśmy w Irlandii, ale nie myślałam, że tak szybko. Wsiedliśmy do taksówki i ruszyliśmy w stronę domu rodziny Horan. Po kilku minutach jazdy byliśmy już na miejscu. Przyznam, trochę się denerwowałam, bo już za chwilę poznam rodziców chłopaka. Szczęśliwy chłopak wziął mnie za rękę i ruszyliśmy do drzwi. Złapał za klamkę i drzwi się otwarły a my powoli weszliśmy do środka.

~~Niall~~  

Widziałem, że dziewczyna trochę się denerwowała, więc złapałem ją mocno za rękę i weszliśmy do środka. Akurat, gdy weszliśmy przyszła przywitać nas moja mama.
  • Cześć mamo.-dodałem całując ją w policzek.- To moja dziewczyna, Patricia.
  • A tak, mówiłeś mi. Witaj Patricia, jestem Maura.- oznajmiła i podała dziewczynie rękę.
  • Miło mi poznać.- dodała Pat.
  • Mnie również kochanie, odłóżcie swoje bagaże i pomożecie mi przygotować obiad.- oznajmiła.
  • Dobrze, chodź Pat.- dodałem, po czym ruszyliśmy oboje do góry.
Weszliśmy po schodach i chwilę później znaleźliśmy się pod drzwiami mojego pokoju. Po wejściu do środka w końcu od kilku lat go ujrzałem. Trochę się w nim zmieniło, ale nadal będzie mój. Odłożyliśmy nasze bagaże i gotowi zeszliśmy na dół, aby pomóc mojej rodzicielce. Pomogliśmy jej przygotować do końca obiad i nakryliśmy do stołu. Zbliżała się już godzina 16 a na zewnątrz robiło się już powoli ciemno. Pat poznała jeszcze mojego ojca i brata Greg'a wraz jego żoną oraz mojego bratanka Theo. Zaczęliśmy jeść "obiad" cały czas rozmawiając z moją rodziną. Widać, że moja mama polubiła Patricię, to dobrze, bo będzie z nami w rodzinie, już ja się o to postaram. Zjedliśmy do końca i wszyscy pomogliśmy mamie posprzątać. Postanowiłem, że wezmę Pat i oprowadzę ją po Mullingar. 
  • Hm..to my z Pat idziemy się przejść.- dodałem łapiąc dziewczynę za rękę.
  • Dobrze, idźcie gołąbeczki.- dodała mama, na co Pat się zaśmiała.
  • Dziękujemy za obiad, był pyszny.- dodała.
  • Dobrze, że wam smakował.- dodała uśmiechając się do dziewczyny.
  • To my idziemy.- rzuciłem i razem z dziewczyną ubraliśmy ciepłe rzeczy wychodząc z domu.
Postanowiłem, że pójdziemy do parku. Szliśmy chodnikiem podziwiając biały puch i światło, które rozświetlało nam drogę. Nie sądziłem, że ja, Niall Horan, kiedykolwiek będę mieć taką super dziewczynę. Mimo, że jestem mega fajny i mam cudowny uśmiech to i tak się tego nie spodziewałem. Jeszcze na dodatek Pat przyjaźni się z moim idolem od dzieciństwa, Justin'em Bieber'em, kto by pomyślał. Szliśmy w ciszy, jednak ja postanowiłem ją przerwać. Przyciągnąłem do siebie dziewczynę i czule pocałowałem. Mówiłem już? Uwielbiam całować się z moją dziewczyną. Zawsze, kiedy widzę jak się uśmiecha to od razu serce mi przyspiesza i czuję się jak w raju. Kiedy już przerwaliśmy pocałunek, postanowiłem, żebyśmy już wrócili, nie chciałem, aby Pat się przeziębiła. Po spacerze wróciliśmy do domu i od razu udaliśmy się do mojego pokoju
Na zewnątrz było ciemno, więc nie musiałem zasłaniać rolet. Włączyłem telewizor i razem z dziewczyną usiedliśmy na kanapie i przykryłem nas kocem. Leciał jakiś kolejny świąteczny film pt.:" To właśnie miłość". Teraz mi się przypomniało, że to ulubiony film Harry'ego. Włączyliśmy film i postanowiłem, że pójdę szybko zrobić coś ciepłego do picia. Zszedłem do kuchni i przygotowałem 2 ciepłe herbaty. Szybko wróciłem do dziewczyny odkładając herbaty na stolik. 
Popijaliśmy ciepłą ciecz oglądając ten durny romantyczny film. Wole romantyzmy bardziej realne niż sztuczne filmowe. Kiedy film już się skończył postanowiłem iść do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem się w piżamę po czym wróciłem do dziewczyny, która od razu po mnie ruszyła do łazienki. Ustawiłem budzik na godzinę 7. W czasie, kiedy ona brała prysznic, ja myślałem o tym, jakby tu się jej oświadczyć. Tak, jestem już pewien, że tego chce i zdania nie zmienię. Za bardzo ją kocham. Kupiłem już dla niej nawet pierścionek, tylko po prostu muszę wymyślić coś na prawdę wspaniałego, co zapamięta do końca życia. Po długich namysłach postanowiłem w końcu, że zrobię to w Sylwestra, jak będziemy w Dubaju z wszystkimi naszymi znajomymi. Zapytam jej się o rękę o północy. Tak, to będzie idealne! Kiedy już cieszyłem się jak głupi właśnie Patricia wyszła z łazienki i usiadła obok mnie. Włączyliśmy kolejny film i zabraliśmy się za oglądanie. Pat bardzo szybko zasnęła, więc postanowiłem zanieść ją do łóżka. Wziąłem ją na ręce i przeniosłem do sypialni kładąc na łóżku, po czym przykryłem ją kołdrą. Położyłem się obok niej i bardzo szybko zasnąłem. *__*

__________________________________________________________________________




~~Alex~~

Włącz to.



  • Kochanie wstajemy.- usłyszałam.
 Leniwie otworzyłam swoje oczy i zobaczyłam Cody'ego. Nie byłam głodna. Znaczy byłam. Ale nie chciałam jeść. Chciałam być jak najbliżej jego. Powoli przekręciłam się się w jego stronę i przez chwilę po prostu patrzyliśmy sobie w oczy.
  • Jesteś taka piękna.- powiedział głaszcząc mnie po policzku. Uśmiechnęłam się.
  • Cody, cieszę się, że cały czas o mnie walczyłeś i teraz jesteśmy, tu gdzie jesteśmy.- powiedziałam.
  • Też się cieszę.- zaśmiał się. A potem... potem kompletnie zatraciłam się w nim i jego gorących pocałunków, więc nie wnikajmy w szczegóły...
Pojechaliśmy do mojej mamy i brata. Jak się okazało, dziś w nocy Jenna się obudziła. Niestety nie pamięta nic i nikogo. Lekarze mówią, że już raczej nic sobie nie przypomni. John od rana jest tam u niej. Ciekawe jak się trzyma. Mama poczęstowała nas przepysznym jabłecznikiem, którego zjedliśmy z wielkim smakiem.

Postanowiliśmy się przejechać i zajrzeć do niej. Zaparkowaliśmy po 15 minutach szukania wolnego miejsca. Na szczęście się udało znaleźć miejsce. Złapaliśmy się za ręce, splatając nasze place i weszliśmy do wielkiego budynku. Wiedzieliśmy gdzie leży, więc od razu skierowaliśmy się na ostatnie piętro. Niestety musieliśmy iść schodami, więc trochę to zajęło, ale daliśmy radę. Weszliśmy do pokoju. Leżała tam, a on, mój brat siedział na krześle obok, cały zapłakany. Spojrzał na mnie i od razu ruszył w moją stronę. Byłam troszkę przerażona, ale ten chciał się po prostu przytulić. Usiedliśmy wokół niej i rozmawialiśmy trochę. John był tak załamany, że w końcu wrócił do domu, ale my jeszcze zostaliśmy.

  • Na prawdę nic nie pamiętasz?- zagadnęłam. 
  • Nie.- pokręciła głową.
  • To kiepsko...- przyznał chłopak.
  • Kim jesteście?- zapytała.
  • Jestem siostrą Johna, który wyszedł.- oznajmiłam.
  • Dlaczego płakał?- zadawała takie pytanie, jak małe dziecko. To dziwne przeżycie.
  • Bo widzisz... zanim się obudziłaś, a właściwie zanim zasnęłaś to zdarzył się straszny wypadek, przez który właśnie tu trafiłaś. Ty i on, byliście zaręczeni a potem to się stało. A teraz ty nic nie pamiętasz przez tą katastrofę i on jest tym załamany.- wytłumaczyłam z pomocą Cody'ego.
 Wytłumaczyłam jej tyle rzeczy... Zrozumiała, że to przez nią John płakał i jej też było smutno. W końcu pojechaliśmy do domu. Ledwo weszliśmy do domu i rozbrzmiał dzwonek. Więc cofnęłam się, żeby otworzyć. No i zobaczyłam Agnes, więc od razu rzuciłyśmy się sobie na szyję.


  • Agnes!- krzyknęłam szczęśliwa.
  • Alex!- zrobiła to samo dziewczyna.
  • Ale się stęskniłam za Tobą.- wyznałam.
  • A za mną to już nie?- usłyszałam i podniosłam wzrok.
  • Thomas!- zdziwiłam się i oderwałam się od dziewczyny, żeby przytulić mojego kuzyna. Jak się okazało to Cody ich do nas zaprosił. To była niesamowita niespodzianka. Pocałowałam go za to. Oczywiście przy nich.
  • No więc... jak pewnie wiesz, ja i Thom jesteśmy w związku. Były małe problemy, kiedy byłam w wojsku ale daliśmy radę.- uśmiechnęła się dziewczyna, wszystko nam opowiadając. Zrobiłam nam wszystkim gorącą czekoladę i przyniosłam łakocie. 
Zostali do kolacji, którą przygotowali panowie. Więc oni zajmowali się kuchnią, a my gawędziłyśmy w salonie, przy kominku. Agnes opowiadała mi, co się działo w wojsku. Czasami wybuchałam śmiechem. 
  • Szkoda, że mnie przy tym nie było.- zaśmiałam się, kiedy opowiadała, jak pani generał weszła w błoto i się wyłożyła, lądując twarzą w nim.

Zjedliśmy pyszną kolację i wybraliśmy się na spacer. Akurat przestał padać śnieg, a nie było aż tak zimno. Niebo było zapełnione gwiazdami, co wyglądało nieziemsko.


Szliśmy dalej, wszyscy zapatrzeni w gwiazdy. W pewnym momencie, całą nasza czwórka zaniosła się głośnym westchnięciem, gdyż zobaczyliśmy spadającą gwiazdę. Pomyśleliśmy życzenia i znów wróciliśmy to rozmów. Troszkę jednak zmarzliśmy, więc poszliśmy do kawiarni. Ja usiadłam obok dziewczyny, a chłopacy obok siebie. Robiliśmy sobie zdjęcia, wygłupialiśmy się. Krótko mówią, miło spędzaliśmy czas. Niestety musieliśmy się już rozdzielić. Każda para wróciła do siebie. Jednak nam nie do końca chciało się spać.

Leżeliśmy obok siebie w łóżku i oglądaliśmy filmy. Na większości płakaliśmy ze śmiechu. Niektóre były tak piękne, że się wzruszyłam. Troszkę ścierpłam, więc próbowałam jakoś zmienić pozycję. Przypadkiem przejechałam ręką po jego umięśnionym torsie. Ten spojrzał się na mnie znacząco i uśmiechnął. Zaczęliśmy się całować. Coraz namiętniej, coraz bardziej napierając na siebie. On, aż tryskał testosteronem. Ale do niczego nie doszło. W końcu zasnęliśmy.
____________________________________________________________________________


~~Oliv~~

Włącz > to.


Przebudziłam się i spojrzałam na zegarek. Było przed 7. Postanowiłam na razie nie wstawać. Spojrzałam tylko na Josh'a , ale ten spał. Leżałam w łóżku i myślałam. Nadal nie mogłam uwierzyć w, to co się wczoraj wydarzyło. Ta wiadomość nadal do mnie nie docierała. Nagle poczułam, jak Josh mnie pocałował w czoło. Odwróciłam się w jego stronę.

- Jak się spało? - zapytał.
- Dobrze. A tobie?

- Bardzo dobrze. - odpowiedział, po czym dodał:

- Wszystko w porządku?

- Tak. - odpowiedziałam.

- Na pewno? Od wczoraj jakoś dziwnie wyglądasz.

- Po prostu nadal nie mogę uwierzyć w to wszystko. Tak szybko to się dzieje.

- Żałujesz, że się zgodziłaś?

- Dlaczego miałabym żałować? Przecież bardzo cię kocham i się bardzo cieszę, że mi się oświadczyłeś.



Chłopak pocałował mnie. Poleżeliśmy jeszcze chwilę w łóżku, a następnie ja wstałam i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się Rozczesałam włosy i zrobiłam makijaż. Zeszłam na dół w celu przygotowania czegoś do jedzenia. Przygotowałam śniadanie i razem z Josh'em usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Po skończeniu posprzątaliśmy. Następnie poszliśmy się spakować. Za godzinę mamy samolot do Los Angeles. Lecimy tam do moich dziadków. Spakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy. Ubrałam na siebie kurtkę i opuściliśmy dom. Taksówką pojechaliśmy na lotnisko. Przeszliśmy odprawę i naszym prywatnym samolotem wystartowaliśmy. Po kilku godzinach byliśmy już w LA. Na lotnisku czekał mój samochód. Wsiedliśmy do niego i od razu pojechaliśmy do moich dziadków. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Mają oni duży i bardzo ładny dom. Wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się w stronę drzwi. Zadzwoniłam do dzwonka. Drzwi otwarła nam babcia. Przywitaliśmy się z nią i weszliśmy do środka. W salonie siedział dziadek. Przywitałam się z nim, a następnie poszłam do łazienki przebrać się. Tutaj jest dużo cieplej niż w Londynie. Przebrałam się w to. Gdy wyszłam z łazienki, poszłam do salonu, gdzie wszyscy siedzieli. Babcia rozmawiała z Josh'em. W sumie to nie była rozmowa tylko jakieś przesłuchanie. Całe szczęście, że na razie nie wie nic o oświadczynach. Ich rozmowę przerwał dzwonek do drzwi, więc babcia musiała iść je otworzyć. Ja w tym czasie usiadłam obok chłopaka.

- Masz bardzo fajną babcię. - powiedział.
- No właśnie widziałam, że miałeś przed chwilą przesłuchanie. 
- Twoja babcia po prostu zadała mi kilka pytań. 
- A na jaki temat zadawała ci te pytania?
- Na twój. Po prostu martwi się o ciebie. Nie ma w tym nic dziwnego. 

Spojrzałam się na niego a ten mnie przytulił. Nasze przytulenie przerwała babcia wchodząca do pokoju razem z moją kuzynką Larą. Oderwałam się od chłopaka i szybko wstałam. Podeszłam do dziewczyny i się z nią przywitałam. Strasznie się ucieszyłam, jak ją zobaczyłam. Nie widziałyśmy się z jakieś 3 lata. Przedstawiłam kuzynce Josh'a i zaczęłyśmy rozmawiać. Po jakimś czasie przyszli moi rodzice oraz mojej mamy siostra ze swoim mężem i małym dzieckiem oraz dwie ciocie i wuja. Później dołączył mój brat z Susane. Gdy byli już wszyscy usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Oczywiście jedzenia było mnóstwo na stole. 

- To kiedy planujecie ślub? - zapytała się babcia Chris'owi. 
Brat razem z Susane spojrzeli się na siebie i nie wiedzieli co mają powiedzieć. 
- Jak na razie to nie planujemy ślubu. Jeszcze przyjdzie czas na małżeństwo. - odpowiedział. Babcia spojrzała na niego surowym wzrokiem.
- Jesteśmy jeszcze młodzi, więc mamy dużo czasu. - dodał. 
- Czyja wiem. Moim zdaniem, jak ktoś się zaręcza to powinien się od razu ożenić. - powiedziała babcia.

Ja w tym czasie piłam wodę, więc jak to usłyszałam to bym się zachłysła. Modliłam się tylko, żeby nikt nie powiedział babci o naszych zaręczynach. Wtedy to mnie by zaczęła męczyć na temat ślubu. 

- A dlaczego babciu mówisz to tylko do mnie? - zapytał brat.
- A do kogo mam do mówić? Przecież tylko ty się zaręczyłeś. - odpowiedziała.
- No to babciu jesteś w błędzie. Moja siostra również się zaręczyła. 
Gdy to powiedział myślałam, że go zabiję. Naprawdę.
- Olivia?! - wykrzyknęła babcia.
- Tak Olivia. - powiedział Chris i spojrzał się na mnie z uśmiechem. Było widać, że był z tego bardzo zadowolony, że to powiedział.
- No to gratulację. - powiedziała.
Wstała od stołu i podeszła do mnie i zaczęła mi gratulować oraz Josh'owi. 

- To, co sukienka już kupiona?
- Jaka sukienka? - zapytałam.
- No na twój ślub.
- Nie i nie będzie żadnego ślubu. Możemy skończyć ten temat, bo już mam dosyć.

Na szczęście moja mama zaczęła rozmowę na inny temat. Miałam dosyć rozmów z moją babcią. Po skończonym obiedzie pomogłam posprzątać i razem z Josh'em poszliśmy się przejść. Udaliśmy się na plaże. Jak tutaj jestem to najbardziej lubię przebywać na plaży. Nie mieliśmy daleko. Najpierw szliśmy wzdłuż plaży, a następnie poszliśmy do baru, który się tam znajdował. Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy dwie ice tea. Gdy przynieśli nam napoje zaczęliśmy je pić. 

- Przejęłaś się tą rozmową na temat ślubu? - zapytał.
- Nie, po prostu jestem wkurzona na mojego brata, że nie umie trzymać języka za zębami.
- Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Jak na razie jest jeszcze za wcześnie na ślub. Nie musimy się nigdzie śpieszyć.

Gdy to powiedział, tak jakoś lepiej mi się zrobiło. Dokończyliśmy picie naszych napoi i wróciliśmy do domu. Weszliśmy do środka i wszyscy siedzieli w salonie. Rozmawiali oraz śmiali się. Dosiedliśmy się do nich oraz zaczęliśmy rozmawiać. Po jakimś czasie udałam się do kuchni po coś do picia. Za mną przyszła Lara.

- Co tam u ciebie słychać? Musimy się kiedyś spotkać. - powiedziała
- Trochę się u mnie pozmieniało, ale to na pewno już słyszałaś. Musisz koniecznie przylecieć do mnie.
- Słyszałam no i gratulację. Kiedyś na pewno wybiorę się do ciebie. 
- Dzięki. No mam nadzieje. 

Usiadłyśmy w kuchni i zaczęłyśmy rozmawiać. Po jakimś czasie wróciłyśmy do salonu. Zrobiło się dosyć późno, więc razem z Josh'em poszliśmy do sypialni. Następnie udałam się do łazienki, która znajdowała się w sypialni. Wzięłam kąpiel i ubrałam piżamę. Wróciłam do pokoju a po mnie poszedł do łazienki Josh. Położyłam się w łóżku i bardzo szybko zasnęłam. 

1 komentarz: