Translate :))

poniedziałek, 27 października 2014

Chapter 34

~~Pat~~
Włącz > to.

Smacznie sobie spałam, jednak czas wstawać. Otworzyłam swoje zaspane oczy i ujrzałam śpiącego Niall'a. Postanowiłam, że tym razem to ja wstanę wcześniej i przygotuję śniadanie. Wstałam po cichu i ruszyłam do kuchni. Jednak nie miałam siły żeby cokolwiek przygotować. Kac robi swoje. Postanowiłam, że zamówię pizze, tak bardzo oryginalnie. Wzięłam telefon po czym wyszłam do ogrody, gdzie było bardzo zimno, aby zamówić nasze śniadanie. Wykręciłam numer i zamówiłam pizze. Po złożeniu zamówienia wróciłam do domu. Na zewnątrz jest strasznie zimno! Wróciłam do salonu, gdzie ogień w kominku już całkiem wygasł. Jednak ja mistrz z powrotem go rozpaliłam! Znowu w domku będzie cieplutko, z resztą cały czas jest, ale teraz będzie bardziej! Szczęśliwa z tego, że rozpaliłam ogień odwróciłam się w stronę chłopaka, który już nie spał tylko słodko się uśmiechał.
  • Cześć kochanie.- dodał.
  •  Cześć Niallerku.- oznajmiłam, po czym chłopak usiadł i się na mnie patrzył uśmiechając się.
  • No co?- spytałam.
  • A nic, ślicznie wyglądasz bez tego makijażu.- oznajmił i dopiero wtedy zorientowałam się, że go nie mam po czym szybko zasłoniłam swoją twarz.
  •  Nie fuu..- dodałam po czym chłopak wstał i stanął przede mną i wziął moją rękę.
  • Ślicznie.- dodał i czule mnie pocałował.
Tą romantyczną chwilę musiał jednak przerwać dostawca pizzy.
  • No nie.- dodał wkurzony chłopak.
  • Haaha, pizza przyjechała.- oznajmiłam i ruszyłam w stronę drzwi.
Odebrałam nasze śniadanko po czym udałam się do jadalni odkładając nasze pyszne danie.
  • Zapraszam do stołu!- oznajmiłam pokazując na pizze.
  • Oh, już idę księżniczko.- dodał śmiejąc się.
Mmm pycha, pizza, frytki i do tego pepsi w puszcze idealnie. Zazwyczaj jadam zdrowo, jednak raz na jakiś czas trzeba zjeść jakiegoś Fast Food'a.
Razem z chłopakiem zabraliśmy się za jedzenie wspaniałego śniadania, które zamówiłam. :D Po zjedzeniu naszego królewskiego breakfast razem z chłopakiem posprzątaliśmy po nim. Kiedy chciałam się napić akurat zadzwonił mój telefon. Była to Eleanor.

  • No cześć.- oznajmiłam.
  • Pat, możesz się dzisiaj spotkać ze mną i Danielle?
  • No jasne, a coś się stało?
  • Nie, po prostu chcę żebyście mi pomogły w przygotowaniach do ślubu.
  • Oczywiście, nie ma sprawy.- oznajmiłam uśmiechnięta.
  • To może tak za godzinę? Przyjadę po ciebie razem z Dani.
  • Okej, do zobaczenia.
  • Pa.- dodała i się rozłączyła.
Spojrzałam na godzinę, było już po 11, później odłożyłam telefon na stolik i usiadłam obok Niall'a na kanapie.
  • Kto to był?- spytał blondyn.
  • El, chce żebym jej pomogła w przygotowaniach do ślubu.- oznajmiłam.
  • O, to świetnie. W czasie, kiedy ty będziesz jej pomagać ja poszukam domu.- dodał uśmiechnięty.
  • No okej. To idę się ubrać.- oznajmiłam po czym pobiegłam szybko na górę.
Weszłam do garderoby i zaczęłam szukać jakieś ciekawej stylizacji. Po długim namyśle postanowiłam, że ubiorę sweter, legginsy, buty, do tego ten płaszczyk i torebkę. Później ruszyłam do łazienki. Standardowo zrobiłam sobie loki i delikatny makijaż. Już w pełno gotowa zeszłam na dół. Chłopak właśnie zakładał kurtkę.
  • To do zobaczenia, mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj znajdę ten dom.- dodał uśmiechając się.
  • Aż tak ci się śpieszy?
  • Taaak, bo jak najszybciej chce zamieszkać z tobą w naszym domu.- oznajmił.- Dobra lecę, do zobaczenia słońce.- oznajmił i pocałował mnie w usta po czym otworzył drzwi w celu wyjścia, ale akurat El chciała pukać więc była nieco zdziwiona.
  • Uuuu Niall, cześć. - dodała uśmiechnięta El.
  • Cześć i pa. - dodał po czym opuścił mój dom i wsiadł w taksówkę i odjechał.
  • Uuu Patricia.- oznajmiła.
  • Idziemy?- spytałam śmiejąc się.
  • Jasne.
Zakluczyłam drzwi i razem z El wsiadłyśmy do auta, gdzie już znajdowała się Dani. Przywitałam się z dziewczyną i ruszyłyśmy. Chwilę później znalazłyśmy się już w centrum. El zaparkowała auto i udałyśmy się do kawiarni, gdzie miałyśmy obgadać listę gości. Zajęłyśmy miejsca niestety na zewnątrz i zaczęłyśmy wszystko planować.
Dziewczyna postanowiłam, że ślub odbędzie się w Halloween w Miami. To był na prawdę niezły pomysł, najpierw wszyscy elegancko w Kościele, a potem przebieranki i impreza. Świetny pomysł. El od razu zadzwoniła do hotelu w Miami i wszystko załatwiła. Louis miał zorganizować katering, swój garnitur, wybrać świadków od swojej strony i załatwić wszystko co najlepsze. Ten ślub będzie jak z bajki.

  • Właśnie, zdecydowałam już, kto będzie świadkiem od mojej strony.- oznajmiła.
  • No mów, mów.- dodałam zaciekawiona jej decyzją.
  • Chcę, żebyś była to ty i Niall.- oznajmiła uśmiechając się.
  •  Że co? Na prawdę?- spytałam szczęśliwa.

  • Tak! Lou wybrał Dani i Liam'a, więc już wszystko jest gotowe!- dodała.
  • Matko, El, kochamy cię.- oznajmiłyśmy z Dani.
  • Ja was też!- dodała.
Rozmawiałyśmy jeszcze ze sobą jakieś 20 minut, po czym zamówiłyśmy cappuccino i naleśniki. Kelner przyniósł nam nasze zamówienie bardzo szybko. Jadłyśmy posiłek i dalej rozmawiałyśmy. Po skończeniu kelner zabrał talerze, a my zapłaciłyśmy za nasz "obiad".
  • To co, idziemy wybierać sukienkę?- spytała El.
  • Jasne!- dodała po czym opuściłyśmy kawiarnię.
Szłyśmy chodnikami Londynu, aż w końcu doszłyśmy do jednego sklepu z sukniami ślubnymi. Od razu weszłyśmy do środka, gdzie przywitała nas miła ekspedientka. Wzięła ze sobą Eleanor po czym zaczęła jej pokazywać najróżniejsze suknie jakie tutaj były. Po długich zastanowieniach dziewczyna zdecydowała się na jedna z nich i od razu udała się ją przymierzyć. Chwilę później wróciła do nas w prześlicznej sukni ślubnej.
  • Matko, El wyglądasz cudownie!- dodała Dani.
  • Dziękuję! A patrzcie, jakie mam fajne buty!- oznajmiła i pokazała nam swoje obuwie.
  • Śliczne są!- oznajmiłam.
  • Nie sądziłam, że wybranie sukni będzie takie łatwe.- oznajmiła do nas, po czym odwróciła się do ekspedientki. - Biorę to wszystko!- dodała uśmiechnięta, na co ja i Dani wybuchnęłyśmy śmiechem.
Dziewczyna do tej sukienki wzięła jeszcze śliczny welon. Dziewczyna za wszystko zapłaciła i ruszyłyśmy z jej zakupami do auta, jeszcze dzisiaj miała iść do kosmetyczki, która miała jej zrobić paznokcie, oraz przyjechać razem z nami do Miami, aby zrobić dziewczynie makijaż i włosy. Weszłyśmy do kosmetyczki, po czym dziewczyna ruszyła do jednej z kosmetyczek, aby ta zrobiła jej śliczne paznokcie. Po jakiś 15 minutach brunetka wróciła do nas ze ślicznymi paznokciami. Podziękowaliśmy wszystkim i ruszyłyśmy do kwiaciarni, która miała przygotować El prześliczny bukiet ślubny.
Weszłyśmy do środka i odebrałyśmy zamówienie dziewczyny po czym pożegnaliśmy się i opuściłyśmy kwiaciarnie. Na szczęście to było już wszystko na dzisiaj, byłam strasznie zmęczona dzisiejszym dniem. Po drodze do samochodu weszłyśmy z dziewczynami do Starbucks'a po kawę.

Po odebraniu naszych zamówień w końcu dotarłyśmy z kawami do samochodu. Wsiadłyśmy do auta po czym ruszyłyśmy w stronę mojego domu. Chwilę później byłyśmy już na miejscu, pożegnałam się z dziewczynami i ruszyłam do środka mojego mieszkania. Weszłam do środka i zamknęłam drzwi. Nawet nie zdążyłam ściągnąć kurtki a do drzwi już ktoś się dobijał. Odwróciłam się po czym otwarłam drzwi i zobaczyłam w nich Niall'a.
  • Cześć.- dodałam witając się z chłopakiem.
  • Cześć, nie uwierzysz.- oznajmił.
  • No nie wiem, zobaczymy.- dodałam uśmiechając się i wchodząc do domu, a chłopak za mną.
  • Znalazłem świetny dom dla nas!- dodał szczęśliwy.
  • Na prawdę? To super.- oznajmiłam uśmiechając się.
  • Chodź.- oznajmił łapiąc mnie za rękę.
  • Ale gdzie?
  • Obejrzeć ten dom.
  • Okej.- oznajmiłam śmiejąc się.
Wyszliśmy z domu i udaliśmy się do Land Rover'a Niall'a po czym ruszyliśmy. Byłam bardzo ciekawa jak będzie wyglądał nasz przyszły dom. Chwilę później stanęliśmy przed jakimś domem. Chłopak otworzył mi drzwi i do czekającego już na nas agenta nieruchomości. Jedynie co widzieliśmy to ogromny płot. Przeszliśmy przez niego i moim oczom okazał się wielki cudowny dom.
  • I jak podoba się?- spytał Niall prawie szeptem.
  • Bardzo.- oznajmiłam.
  • Zapraszam państwa do środka.- oznajmił mężczyzna a my posłusznie weszliśmy za nim. Gdy zobaczyłam wnętrze tego domu oniemiałam.
Wszystko było przecudne. Ten dom był przecudny. Udaliśmy się za mężczyzną, który chciał nam pokazać tył domu. Wyszliśmy do ogrodu i znowu prawie dostałam zawału. Ten dom ma nawet basen! Z wrażenia nie byłam w stanie cokolwiek powiedzieć.
  • Więc jak, decydują się państwo na kupno tego domu?- spytał uśmiechnięty mężczyzna.
  • Da nam pan chwilę?- spytałam.
  • Oczywiście, będę w kuchni.- dodał i ruszył do domu zostawiając nas w ogrodzie.
  • Kupujemy.- oznajmiła Niall.
  • No nie wiem.- dodał.
  • Nie ma żadnego nie wiem! Kupię go dzisiaj, a wprowadzimy się do niego po powrocie z Miami. Okej?
  • Niall nie wiem, czy to nie za wcześnie? A co będzie jak nam się nie uda?- spytałam trochę zdziwiona tym co ja w ogóle mówię.
  • Nawet tak nie mów! Wszystko będzie dobrze, a teraz chodź.- oznajmił i złapał mnie za rękę po czym weszliśmy do domu i udaliśmy się do kuchni.
  • I co zdecydowali się państwo?- spytał cały czas uśmiechający się mężczyzna.
  • Tak, kupujemy.
  • To świetnie, podpiszecie państwo jeszcze papiery i gotowe.- dodał po czym razem z Niall'em zaczęliśmy podpisywać potrzebne dokumenty.
Po kilku minutach byliśmy już właścicielami domu. Jednak na razie jeszcze się do niego nie wprowadzimy. Mężczyzna wręczył nam kluczę i wszystkie potrzebne rzeczy po czym pożegnał się z nami i odjechał. My zakluczyliśmy dom i powłączaliśmy wszystkie alarmy. Po skończeniu wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy do starego domu. Chwilę później byliśmy już na miejscu. Razem z chłopakiem weszliśmy do środka. Zmęczona usiadłam na kanapie w salonie. Chwilę później dołączył do mnie Niall.
  • Głodna?- spytał.
  • Trochę.- oznajmiłam.
  • To idę zrobić nam kolację.
  • Kochany jesteś.- oznajmiłam całując go w policzek.
Chwilę później chłopak wstał i ruszył do kuchni a ja ruszyłam do szafy odłożyć swoje buty i kurtkę. Chwilę później wróciłam do kuchni, gdzie chłopak przygotowywał kolację z wielkim skupieniem.
Usiadłam na krześle i przyglądałam się mojemu kucharzowi. Jednak w końcu chłopak zauważył, że się na niego patrzę. Uśmiechnął się na to szeroko i zaczął dalej przygotowywać jakiś posiłek. Postanowiłam, że w między czasie zdążę się ubrać w piżamę. Opuściłam kuchnię i ruszyłam do łazienki. Wzięłam bardzo szybki prysznic, po czym ubrałam się w piżamę i zrobiłam sobie koka, aż w końcu powróciłam do chłopaka. Akurat zdążyłam bo chłopak już wszystko przygotował i właśnie siadał do stołu. Usiadłam obok niego po czym zabraliśmy się za jedzenie wspaniałych kanapek. Danie zniknęło z talerzy bardzo szybko. Razem z chłopakiem posprzątaliśmy po kolacji. Ja ruszyłam do salonu, a chłopak do łazienki. Chwilę później znudziło mi się siedzenie w salonie, więc ruszyłam do sypialni. Byłam strasznie zmęczona. Położyłam się na łóżku, a chwilę później dołączył do mnie Niall. Pocałował mnie w czoło i powiedział dobranoc. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. *__*

__________________________________________________________________________




~~Alex~~

Włącz to.


-Co do cholery się tu dzieje?!- usłyszałam głos... Emmy? Otwarłam swoje zaspane oczy i...
-A nic.- wymamrotał śpiący Cody. No właśnie Cody?! O kurde! Zapomniałam, że zasnęłam z nim tu. Ups..
-Mieliśmy maraton filmowy.- powiedziałam usiłując wstać. Średnio mi to wychodziło. Pomógł mi chłopak.
-Mhm... tak to się teraz nazywa.
-Oj Emma... nie wymyślaj...- powiedziałam do dziewczyny. Minęłam ją i poszłam do kuchni.

-Jesteście głodni?- zapytałam, kiedy oboje weszli do kuchni.
-Jak coś dobrego nam dasz to zjemy.- zaśmiał się Cody. Emma wciąż miała takie wściekłe spojrzenie.
-Hm... no to może... płatki?
-Serio? Wysil się troszkę.- odezwała się Em.
-To może ty coś zrób a ja pójdę się ubrać, co?
-Nie, nie. Płatki są w porządku.

Zjedliśmy płatki i Em pojechała gdzieś tam coś załatwić. Ja ubrałam dresy i bokserkę i zeszłam na dół. Włączyłam radio. Akurat leciała świetna piosenka. Mianowicie "Lady Marmalade". Zaczęłam sobie tańczyć i śpiewać razem z nimi. Odkurzyłam w pokoju i starłam kurze. Cody cały czas mi się przyglądał, aż w pewnym momencie do mnie dołączył. O.o

No to cały domek wysprzątany. Szczerze to jestem zmęczona już.... Cały czas tańczyliśmy, śpiewaliśmy i jednocześnie sprzątaliśmy. Ale była zabawa :D

-Może chodźmy na spacer?- zaproponował chłopak.
-Masz jeszcze siłę?
-No a ty nie?
-Nie bardzo.- zaśmiałam się.
-Oj chodź.- pociągnął mnie za rękę w stronę drzwi.
-No dobra, dobra.

Tak więc spacerowaliśmy powoli po całym Londynie z kawami ze Starbucksa. 



-To myślałaś już jak chcesz wyglądać na ślubie?- zapytał.
-Ech... nie mam pojęcia...- westchnęłam.
-Spokojnie masz jeszcze trochę czasu.- przytulił mnie.
-No wiem, wiem. Szkoda, że ciebie tam nie będzie.
-Oj tam... przecież spotkasz się z Luke'iem. Nie tego chciałaś?
-Ej... a co to miało znaczyć?- zatrzymałam się na chwilę.
-Ale co?
-Nie tego chciałaś? A czy ja coś zrobiłam?
-Nie. Ale o co ci chodzi teraz bo nie rozumiem?- zaśmiał się.
-Dobra już nie ważne.- pokręciłam głową i ruszyłam przed siebie.

Jak dziś pięknie. Aż się chcę żyć. A ja muszę szukać jakiegoś przebrania na imprezę. No i co ja mam włożyć? Zawsze ten sam problem...

-No dobra mamy kilkadziesiąt sklepów do ogarnięcia. Od którego zaczynamy?- zapytał Cody.
-No to może najpierw centra handlowe?
-Dobry pomysł.

Przymierzyłam tyle sukienek i stroi na Halloween, że aż mi się nie chcę dalej tego robić.
-A ta? Co myślisz?- zapytałam obracając się w pięknej sukience.
-Dawaj dalej.- uśmiechnął się.
-Ugh...
-Oj nie marudź.- zaśmiał się.
-Łatwo ci mówić. Może teraz ty po przymierzaj setki sukienek co?- podniósł ręce w geście poddania się.
-No więc właśnie.- rzuciłam i wróciłam do przymierzalni. Ubrałam swoje poprzednie ciuchy i wyszłam z niej.


Wyszliśmy z galerii i szliśmy do kolejnej po drodze się wygłupialiśmy. Cody wziął mnie na ręce i okręcił a ja się śmiałam. Ludzie się na nas patrzyli jak na jakiś idiotów, ale trochę mieli rację. My nie jesteśmy normalni. Zwłaszcza jak się wygłupiamy.


-Mam nadzieję, że uda nam się coś wybrać.- powiedział za nim weszliśmy do sklepu.
-No nie wiem.- westchnęłam. Rozdzieliliśmy się i każdy miał coś poszukać. Przeglądałam po kolei te ciuchy i czasami to aż mi nie dobrze było.
-Fu...
-Alex?
-Co?
-Tam są sukienki.- odwróciłam się i ujrzał cudowną suknię. Od razu do niej podbiegłam i przytuliłam do siebie.
-Idealna.- stwierdziłam. Przymierzyłam ją i rzeczywiście- leżała jak ulał. Wzięłam ją. Teraz tylko jeszcze dodatki i strój na Halloween.

Wróciliśmy do domu z torbami pełnymi zakupów. To można nazwać udanymi zakupami. Na kanapie leżało ponad 30 toreb i siatek z rzeczami.
-Wow...- westchnęłam patrząc na nie.
-Robi wrażenie, nie? Trochę tego jest.- zaśmiał się.
-Jeszcze jak.
-Dobra ja idę z Drew i chłopakami na koszykówkę.
-Czyli nie zostajesz?
-No nie.- uśmiechnął się.
-Ale kto to rozpakuje?
-Ty.- zaśmiał się.
-A gdzie gracie?
-Na hali sportowej szkoły.
-Jakiej?
-Nie powiem ci.
-Dobra... będziesz coś chciał to też ci nie powiem.- usiadłam udając obrażoną.
-Och... dobra przebież się. Pójdziesz z nami.
-Tak! Dziękuję!- uściskałam go i pobiegłam na górę się przebrać. Oczywiście wzięłam moje Jordany.                 <KLIK>

Drew nas zawiózł na halę. Ale tam chłopaków... No i ich dziewczyn też. Tyle, że one kibicowały. Ale kiedy mnie zobaczyły miały miny jakbym im kogoś zabiła. Dziwnie się poczułam. Pod dresami miałam krótkie spodenki, więc zdjęłam dresy, ale w bluzie na razie zostałam. Było troszkę chłodno.
-One są przerażające.- szepnęłam do Drew.
-Spokojnie, nie zwracaj na nie uwagi.- uśmiechnął się.
-Okey.


No i zaczęliśmy grać. Byłam w drużynie z Drew i kilkoma chłopakami, których imion 
nie pamiętam. Cody był w przeciwnej drużynie. Tak się złożyło, że mnie krył. Tyle, że z moją zwinnością nie ma szans. Cały czas miałam dziwne wrażenie, że chłopacy patrzą się na moje cycki. Skąd ta myśl? Hm.. przyłapałam kilku na gapieniu się...Ciekawe co na to ich dziewczyny... Cały czas mnie mierzyły swoimi ciętymi spojrzeniami.
Przez przypadek wpadłam na jednego z przystojnych chłopaków i od razu usłyszałam głos jednej z kobiet siedzących na widowni.
-Zostaw go szmato!- powoli odwróciłam się w jej stronę ze spojrzeniem budzącym niepokój.
-Że co kurwa?- zapytałam patrząc na nią. Byłam pewna siebie. Super. Ale ja byłam jeszcze pewniejsza.
-To co słyszałaś.
-Jane przestań.- powiedział spokojnie chłopak.
-Ogarnij swoją dziewczynę, bo jak nie to jej przywalę.- zwróciłam się do niego pewnym tonem. On od razu do niej podbiegł i rozmawiał.

-Alex spokojnie.- powiedział Drew obejmując mnie jednym ramieniem.
-Nie pozwolę tej suce i żadnej innej tak do siebie mówić.- wysyczałam przez zęby. Cody podszedł do mnie.
-Serio jej przyłożysz?- widziałam w jego oczach ten błysk.
-Jak któraś jeszcze coś powie na mój temat to tak.
-Chciałbym to zobaczyć.
-Być może będziesz miał okazję.
-Alexis spokojnie. Nie wywołuj skandali. - dodał Drew.
-Postaram się, ale jestem cierpliwa do pewnego momentu.
W drugiej połowie meczu prowadziliśmy 15 punktami. Dwa razy trafiłam do kosza. To dobrze jak na mnie. Teraz co drugi dzień będziemy grać. No oczywiście jeżeli będę tu na miejscu. Wszystkie dziewczyny siedziały cicho. W sumie to nie miały wyboru. Panowie je ostrzegli. No i bardzo dobrze. A jak coś im się nie podoba to niech tu nie przychodzą. Proste.

Około 22 wróciłam do domu. Ale byłam tak zmęczona, że od razu poszłam spa
ć.


____________________________________________
________________________________


~~Mady ~~


Włącz --> to.


Otworzyłam oczy i zaczęłam ziewać. Zegar wskazywał godzinę 6:33, co oznaczało, że powoli powinnam wstawać, jeżeli chciałam zdążyć uszykować się na sesję. O 7 musiałam pojawić się na śniadaniu w hotelowej restauracji, gdzie moja menadżerka zawsze omawiała plan na dany dzień. 
Nie było szans na większą dawkę snu, więc postanowiłam udać się do łazienki. Niestety czynność tą uniemożliwił mi Luke, który mocno przyciskał mnie do siebie. Lekko uszczypnęłam jego rękę. Blondyn otworzył oczy i przeciągnął się.
  • Dzień dobry - powiedziałam.
  • Hej - odpowiedział porannym głosem, który był mega seksowny.
  • Jak się czujesz ? - zapytał
  • Bardzo dobrze. Zero mdłości, bólu brzucha i senności, co nie oznacza, że nie pospałabym jeszcze.
Wstałam z łóżka i wyciągnęłam z szafy swoje ubrania. Udałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic i zrobiłam poranną toaletę. Gotowa po 20 minutach opuściłam pomieszczenie i

odłożyłam piżamę do walizki. W pokoju nie było już nawet śladu po Luke’u.
Włączyłam swój laptop i usiadłam na łóżku. Położyłam Mac Booka na kolanach i wpisałam w wyszukiwarkę adres YouTube'a. Gdy na zegarze wybiła godzina 7 zamknęłam komputer i wyszłam z pokoju. Zjechałam windą na parter i udałam się do hotelowej restauracji. Usiadłam na jednym z wolnych miejsc przy stole, który był zarezerwowany dla całej ekipy. Po zjedzeniu śniadania moja menadżerka wzięła się za omawiane dzisiejszych planów. O 9 miałam ostatnie zdjęcia do teledysku połączone z sesją zdjęciową. Z tego co mówiła moja menadżerka nie potrwa do dłużej niż 3 godziny, co oznaczało, że potem będę mogła iść na Miami Beach. Wróciłam do pokoju i wysłałam SMS do Luke, czy nie poszedłby ze mną na plażę. Chłopak odpisał dosyć szybko, oczywiście się zgodził.
Przed 9 pojechałam do studia, gdzie mieliśmy dzisiaj nagrywać. Od razu po przyjeździe Jo zajęła się moją twarzą, włosami i stylizacjami, które miałam ubrać do sesji.

~~ Luke ~~


Gdy Meg pojechała do studia nagrać ostatnie sceny teledysku, ja zostałem w hotelu i oglądałem jakiś nudy reality show. Cały czas zbierałem się w sobie, żeby powiedzieć w końcu blondynce o swoich uczuciach. Za każdym razem powracałem wspomnieniami do ostatniej nocy. Cudownie było trzymać ją w objęciach przez całą noc i mieć świadomość, że jest obok ciebie. Moje rozmyślania przerwał dźwięk mojego telefonu.
  • Status już zmieniony ? - zapytał Michael.
  • Co wyście się na mnie uwzięli ? - zapytałem. Za każdym razem, gdy tylko rozmawiałem z Meg zadawali to samo pytanie.
  • Nie uwzięliśmy się na ciebie tylko czekamy, aż przestaniecie się bawić w kotka i myszkę.- powiedział tym razem Ash.
  • To nie takie proste, ale zamierzam jej dzisiaj wszystko powiedzieć.
  • W końcu jedno z was zrozumiało.
Chłopacy przed jakieś pół godziny powtarzali mi jaka to byłaby z nas wspaniała para. Po skończonej rozmowie wyłączyłem telewizor i wyszedłem na balkon. Po jakimś czasie Meg wysłała mi SMS, że właśnie skończyła sesję i że za jakieś pół godziny powinna pojawić się na plaży. Zabrałem swoją sportową torbę, w której miałem potrzebne rzeczy na te kilka godzin nad wodą i z słuchawkami w uszach wyszedłem z pokoju. 

~~Mady ~~

Sesja skończyła się trochę szybciej więc wysłałam SMS do Luke, że skończyłam i niedługo powinnam pojawić się na plaży. Przebrałam się w swoje rzeczy i zmyłam makijaż. Założyłam jeszcze na nos okulary marki Ray Ban i byłam gotowa, by opuścić plan. Pożegnałam z ludźmi, z którymi pracowałamprzy sesji i wyszłam z budynku. Na plażę nie miałam daleko, więc


postanowiłam przejść ten kawałek na pieszo. Po 10 minutach spokojnego spaceru byłam już przy plaży. Zadzwoniłam do Luke.
  • Hej Meg, jesteś już ? - zapytał.
  • Tak właśnie przyszyłam stoję przy barze o nazwie Blue Beach.
  • Wiem, gdzie to. Nie ruszaj się raz tam przyjdę. 
Rozłączyłam się i po chwili mogłam zauważyć zbliżającą się sylwetkę blondyna. Przytuliliśmy się na przywitanie. Postanowiliśmy zamówić sobie jakieś drinki w barze. Z napojami usadowiliśmy się na leżakach niedaleko.
Słońce niesamowicie grzało, więc postanowiłam zdjąć swoje rzeczy i poopalać się w stroju kąpielowym. Po godzinie siedzenia na leżakach i rozmawiania Luke poszedł po coś do jedzenia. Nie dało się zauważyć paru paprazzi kręcących się po całej Miami Beach. Nic dziwnego, w końcu wielkimi krokami zbliża się jedno z najbardziej oczekiwanych ślubów tego roku.
  • Wiem, że byłaś już na koncercie All Time Low, ale może chciałabyś pójść znowu. Alex załatwił mi wejściówki na dzisiejszy koncert oczywiście z wejściem za kulisy.
  • Żartujesz sobie ? Oczywiście, że chcę ! - powiedziałam.
  • W takim razie dam znać chłopakom, że się pojawimy.
Po paru godzinach siedzenia na plaży wróciliśmy do hotelu. Mam nadzieję, że nie spaliłam się na słońcu i na ślubie nie będę wyglądała jak rak.
Umówiłam się z Lukiem, że przyjdzie po mnie o 18, więc miałam jeszcze półtora godziny na uszykowanie się. Podłączyłam mojego iPhone pod wieżę i włączyłam muzykę. Udałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Nawilżyłam ciało i owinęłam się w ręcznik i utworzyłam tak zwany turban na głowie i opuściłam łazienkę. Podeszłam do szafy i wybrałam z niego ubrania na koncert. Ubrałam go i wróciłam do łazienki w celu wysuszenia włosów i zrobienia makijażu. Postanowiłam, że wyprostuję swoje blond włosy. Z kosmetyczki wyjęłam korektor i zaczęłam nakładać go pod oczami i w miejscach, gdzie występują jakieś niedoskonałości. Następnie nałożyłam podkład i bronzer, po czym zajęłam się moimi oczami. Wybrałam trochę ciemniejsze cienie niż zwykle i zrobiłam kreski eyelinerem. Gotowa opuściłam pomieszczenie i spakowałam do torebki potrzebne rzeczy. Chwilę później Luke zapukał do drzwi i mogliśmy wychodzić. Byłam podekscytowana, że znów idę na koncert ALT oraz, że będę mogła ich spotkać osobiście dzięki Lucasowi.

***
Zespół po zakończeniu ostatniej piosenki pożegnał się z widownią i zszedł ze sceny. Ludzie powoli zaczęli opuszczać arenę. Luke chwycił moją rękę i pokierował mnie za kulisy. Odszukał drzwi z nalepioną kartką “All Time Low” i wszedł bez pukania.
  • Luke ! Dobrze cię widzieć - powiedział piosenkarz.
  • Was też. Przyprowadziłem wam fankę - powiedział blondyn i wskazał na mnie.
  • Ty musisz być Meg - powiedział gitarzystka - Luke dużo mówił, o tobie przy tworzeniu albumu.
Byłam bardzo szczęściliwa, że w końcu poznałam swoich idoli mogłam z nimi normalnie porozmawiać.
Z areny wyszliśmy przed północą. Nie zamawialiśmy taksówki tylko postanowiliśmy przejść się na pieszo. Szliśmy w całkowitej cichy. W pewnym momencie Luke splótł nasze dłonie razem. Lekko się uśmiechnęłam i przeniosłam wzrok na ręce.
  • Meg…- zaczął blondyn.
Spojrzałam w jego niebieskie oczy, w których było widać strach i obawę.
  • Chcesz teraz dokończyć tą rozmowę ? - zapytałam, na co pokiwał tylko głową.
  • Nie mogę uwierzyć w to jaka głupia jestem - powiedziłam, kręcąc głową. - Wierzyłam, że zostaniemy tylko przyjaciółmi. Widocznie mają rację przyjaźń damsko-męska nie istnieje.
  • Przepraszam, że nie ma tu za dużo romantyzmu, ale nie mogłem już dłużej czekać. Uświadomiłem sobie, że jeżeli nie zrobię jakiegoś kroku...to mogę cię stracić na zawsze....
Przybliżyłam się do chłopaka i musnęłam jego usta swoimi. Luke oddał pocałunek, który stał się po pewnym czasie pewniejszy.
  • Zostaniesz moją dziewczyną ? - zapytał, patrząc mi prosto w oczy.
  • Tak - powiedziałam.
Blondyn uśmiechnął się i przybliżył się do mnie i mocno pocałował.
  • Obiecuję ci, że nasza pierwsza randka będzie dużo bardziej romantyczniejsza - powiedział i ponownie splutł nasze palce razem.
Gdy wróciliśmy do hotelu, odprowadził mnie do drzwi i pocałował na dobranoc. Weszłam do pokoju i przebrałam się w piżamę. Szybko wskoczyłam do łóżka i zasnęłam z myślą o dzisiejszym dniu.


                                 





____________________________________________________________________________


~~Oliv~~

Włącz > to.


Obudziły mnie jakieś zapachy. Otwarłam oczy i zauważyłam, że nie ma obok mnie Josh'a. Podniosłam się i zauważyłam na stoliku obok tace ze śniadaniem. Nagle do sypialni wszedł chłopak z bukietem kwiatów. Byłam zaskoczona i nie wiedziałam co mam powiedzieć.

- Akurat zdążyłem. - powiedział.
- Co? - zapytałam zdziwiona. W myślach pomyślałam o co mu chodzi.
- Myślałem, że nie zdążę przyjść i że już się dawno obudziłaś. Proszę to dla ciebie. - odpowiedział i podał mi bukiet kwiatów.
- A z jakiej to okazji?
- Bez okazji. Tak po prostu.
- Aha. To w takim razie dziękuję. - odpowiedziałam i pocałowałam chłopaka.

Następnie podał mi śniadanie. O kurde. Kwiaty i śniadanie? Nadal nie wiedziałam o co chodzi. Ale to miłe co zrobił. Zaczęliśmy jeść śniadanie. Nie powiem było nawet pyszne.

- Sam zrobiłeś te naleśniki? - zapytałam.
- Oczywiście, że ja. Gdybym to nie ja je zrobił to nie smakowały by tak pysznie. - powiedział, a ja zaczęłam się śmiać. 
Skończyliśmy jeść.

- Która jest godzina. - zapytałam i chłopak spojrzał na zegarek, który miał na ręce.
- Aktualnie jest 11.36.
- Co?! Żartujesz? 
- Nie, jest 11.36. Ale spokojnie, nie musisz się o nic martwić. Dzwoniłem do twojej menadżerki i kazałem jej odmówić dzisiaj wszystkie twoje spotkania. - powiedział ze spokojem.

Chciałam na niego nakrzyczeć. Byłam wkurzona, ale w sumie dobrze, że odwołał to wszystko, niż bym miała się spóźnić. Trochę się uspokoiłam.

- To dobrze. - odpowiedziałam.
- Nie jesteś zła?
- Nie. - powiedziałam i chłopak mnie pocałował.

Następnie pomogłam chłopakowi zanieść brudne naczynia do kuchni i włożyłam bukiet kwiatów do wazonu. Poszłam do łazienki wziąć kąpiel. Ubrałam się tak, rozczesałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Poszłam do salonu, gdzie znajdował się chłopak.

- Dzwonił twój brat i masz do niego oddzwonić. - powiedział.
- Okej.
Wzięłam telefon i zadzwoniłam do niego. Charlie zaprosił nas dzisiaj na kolację. 

Bardzo dawno się nie widzieliśmy. Odłożyłam telefon, który po kilku minutach znowu zaczął dzwonić. Odebrałam go.

- No hej. Co tam? Od kilku dni się nie odzywasz. - powiedziała Julia.
- Hej. Ostatnio nie mam prawie na nic czasu. Wciąż jestem czymś zajęta. Musimy się spotkać jak najszybciej.
- No musimy. Kiedy ci pasuje?
- Nie wiem. Dzisiaj?
- No okej. Przyjdzie też Charlie. Nie będzie ci przeszkadzać?
- Nie, skąd.
- No to fajnie. To za godzinę w kawiarni co zawsze się spotykamy?
- Okej.

Rozłączyłam się i opowiedziałam Josh'owi o moich planach. Chłopak postanowił, że pojedzie ze mną. Oczywiście nie miałam nic przeciwko, ale wiedziałam, że Josh z Charlie'm nie przepadają za sobą. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu chłopaka. Najpierw pojechaliśmy do mnie do domu. Muszę sprawdzić co się tam dzieje. Gdy wszystko było w porządku pojechaliśmy do kawiarni. Na miejscu byli już przyjaciele. Przywitaliśmy się z nimi i usiedliśmy. Wszyscy zamówiliśmy kawę. Przynieśli nam bardzo szybko zamówienie. Zaczęliśmy rozmawiać.

 Nawet Josh z Charlie'm rozmawiali. Trochę się zdziwiłam, ale to dobrze, że próbują normalnie ze sobą rozmawiać. Następnie Josh poszedł zamówić nam desery lodowe. Na dworze zimno, a my będziemy jeść lody, tak. Jesteśmy mądrzy. I to bardzo. Po pewnym czasie kelner przyniósł nam nasze desery. Wszyscy zamówiliśmy takie same, czyli czekoladowe. Gdy zobaczyłam ten deser to się trochę przeraziłam. Był on strasznie duży. Na pewno nie zjem całego. Spróbowałam i smakował pysznie. Zjadłam przeszło połowę i resztę zostawiłam. Nie dałam już rady. 
Spojrzałam na zegarek i było już po 17. Ale ten czas szybko leci.
 Zapłaciliśmy rachunek i wyszliśmy z kawiarni. Następnie pożegnaliśmy się z przyjaciółmi i razem z Josh'em wsiadłam do samochodu. 
Pojechaliśmy do mojego brata. Byliśmy trochę przed czasem no, ale trudno. Zadzwoniliśmy do dzwonka na drzwi, które otwarł mój brat. Przywitaliśmy się z nim i weszliśmy do środka.
 W salonie siedziała Susane, dziewczyna mojego brata. Przywitaliśmy się z nią i usiedliśmy. Zaczęliśmy rozmawiać. Dawno się nie widzieliśmy, więc musieliśmy sobie trochę poopowiadać coś wydarzyło. Dowiedziałam się, że Chris zamieszkał z Susane i chcą się ożenić w najbliższym czasie. Trochę zszokowała mnie ta wiadomość, ale pogratulowałam im. Jeszcze dokładnie nie znają daty ślubu, ale już rozmyślają. Później dziewczyna zaprosiła nas do stołu, gdzie było mnóstwo jedzenia. Ja szczególnie nie byłam za bardzo głodna. Zjadłam tylko sałatkę. Po kolacji pomogłam jej posprzątać, gdzie  w tym czasie Chris rozmawiał z Josh'em. 
Usiadłam i brat przyniósł butelkę wina. Nalał mi i Susane kieliszek. Za bardzo to nie chciałam no, ale się skusiłam. Było bardzo dobre. Wypiłam tylko kieliszek. 

Później pożegnaliśmy się i pojechaliśmy do domu. Po kilku minutach byliśmy już w domu. Weszłam do środka i odłożyłam torebkę na krześle. Następnie podszedł do mnie chłopak.

- Kocham cię. - powiedział.
- Ja ciebie też. - odpowiedziałam i chłopak mnie pocałował. 

Później poszłam do łazienki. Wzięłam dłuższą kąpiel i ubrałam piżamę. Udałam się do sypialni, gdzie znajdował się już chłopak.

- Idziesz już spać? - zapytałam.
- Tak. Jestem wykończony dzisiejszym dniem. A ty?
- Ja też.
Położyłam się w łóżku obok chłopaka i bardzo szybko zasnęłam. 

poniedziałek, 20 października 2014

Chapter 33

~~Pat~~
Włącz > to.

Smacznie sobie spałam, jednak w końcu musiałam się obudzić. Otworzyłam swoje zaspane oczy i rozejrzałam się po pokoju. Nigdzie nie było Niall'a, więc postanowiłam wstać i ruszyć w jego poszukiwaniu. Wstałam z łóżka i powolnym krokiem opuściłam pokój. Szłam schodami na dół, aż w końcu zauważyłam go w kuchni.
  •   Cześć.- dodałam wchodząc do kuchni, gdzie Niall przygotowywał chyba śniadanko.
  • Witaj, jak się spało słońce?
  • Dobrze, a tobie?- spytałam robiąc kawę.
  • Najlepiej.- oznajmił i pocałował mnie w policzek.
Zrobiłam 2 kawy kładąc je na stole w jadalni. Chwilę później chłopak przyniósł także przygotowane wcześniej śniadanie. Usiedliśmy razem przy stole.
  • Smacznego.- oznajmił.
  • Wzajemnie.- dodałam i zaczęliśmy jeść oraz pić kawę.
Muszę przyznać, Horan wspaniale gotuje. Danie było na prawdę bardzo pyszne. Równie szybko zniknęło z talerza. Razem z chłopakiem posprzątaliśmy po śniadaniu. Po skończeniu udaliśmy się do salonu i usiedliśmy na kanapie.
  • Patricia, wiesz, pomyślałem, że moglibyśmy kupić "nasz" wspólny dom.- oznajmił w czasie, kiedy szukałam jakiegoś ciekawego kanału.
  • Co? To nie za wcześnie?- spytałam trochę zdziwiona jego propozycją.
  •  Im wcześniej tym lepiej, z resztą mam już dosyć mieszkania z tymi kretynami.- oznajmił.
  • No to może zamieszkamy u mnie?- spytałam.
  • Nie ma mowy. Kupujemy nowy dom!- dodał.
  • No dobrze, ale co z tym?
  • Nie wiem, możesz komuś sprzedać, albo oddać na jakąś akcje charytatywną.
  • Masz rację! Oddam na akcje.
  • Dobrze. To ja poszukam dzisiaj jakiś ciekawych domów, a w najbliższym czasie pojedziemy je obejrzeć.
  • No okej.
  • Kurwa, za pół godziny mam być w studiu.- dodał chłopak patrząc na telefon, po czym wstał i ruszył do góry.
Siedziałam dalej przy telewizorze czekając chyba na jakiś cud. Nie wiem. Chwilę później zszedł już gotowy Niall. 
  • El wymyśliła, że wieczorem po studiu pójdziemy do klubu, aby się rozerwać, co ty na to?
  • No okej.- oznajmiłam uśmiechając się. 
  • To do wieczora. Pa.- oznajmił po czym pożegnał się ze mną szybkim całusem w usta i wyszedł.
Postanowiłam, że w końcu się ubiorę i pojadę do Starbucks'a po lepszą (od mojej porannej) kawę. Udałam się więc do garderoby i zaczęłam przygotowywać stylizację. Postanowiłam, że założę sweter, spodnie, te buty, do tego ten płaszcz i torebkę. Po przygotowaniu się ruszyłam do łazienki. Przeczesałam swoje włosy i pozostawiłam lekko kręcone, zrobiłam jeszcze lekki makijaż i byłam już gotowa do wyjścia. Wyszłam z domu i zakluczyłam drzwi, po czym wsiadłam do swojego Astona
Zapięłam pasy i opuściłam swój teren jadąc w stronę centrum. 
Zaparkowałam auto niedaleko kawiarni i ruszyłam do środka. Zamówiłam swoją ulubioną kawę Mocha na wynos i chwilę później już ją dostałam wraz z ślicznym kubkiem. Wyszłam z budynku i postanowiłam iść na spacer. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon, a ja szybko odebrałam, była to Carmen.
  • No  cześć.- oznajmiłam.
  • Cześć Pat, widzimy się wieczorem w klubie, Eleanor już do mnie dzwoniła i wszystko wiem, klub jest zarezerwowany tylko dla nas, to znaczy, że będzie coś ciekawego, przyjdę z Brent'em przedstawię ci go, mówię ideał!!!
  • Okej.- oznajmiłam.
  • Tylko tyle mówisz! Ja ci tu wszytko w szczegółach a ty tylko okej! Jak ty tak możesz?
  • A no, mogę.- oznajmiłam.
  • Dobra kocie, do zobaczenia wieczorem, lecę szukać jakieś sukienki! Papa!- oznajmiłam i się rozłączyła.
Matko, jak ona gada! Czasami aż tak się wkręci w konwersację, że w ogóle nie wiem co mówi. Ale mniejsza o to. Nie mam pojęcia, co ubiorę na tą imprezę, ale chyba jakieś spodenki. Szczerze mam dosyć już ubierania się w sukienki. Zrobiło się to troszkę nudne. Spojrzałam jeszcze na godzinę, było już po 15. W życiu bym nie powiedziała, że to już ta godzina. Szybko to jakoś zleciało. Po spacerze w parku wróciłam na parking, gdzie czekali już na mnie fotoreporterzy. Ominęłam ich i szybko wsiadłam do auta po czym od razu ruszyłam. Trochę ciężko było ich ominąć, jednak udało mi się! Po kilku minutowej jeździe byłam już w domu. Wjechałam na swój teren po czym zamknęłam bramę i ruszyłam do domu. Weszłam do środka i od razu usiadłam na kanapie w salonie. Ściągnęłam z siebie płaszcz i buty, po czym ruszyłam do garderoby, aby przygotować sobie jakąś stylizację na wieczór. Weszłam do garderoby i zaczęłam przeglądać wszystkie ubrania i buty. Po długim na myślę już wiedziałam co mam założyć. Postanowiłam, że ubiorę to, oraz te buty. Kiedy już się ubrałam ruszyłam do łazienki. Na początku zrobiłam sobie loki. Następnie zrobiłam sobie kreski eyeliner'em a później pomalowałam sobie usta. Gotowa już w 100% zeszłam na dół. Chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi. Ruszyłam je więc otworzyć. Była to Carmen ze swoim chłopakiem. Dziewczyna była ubrana w śliczną różową sukienkę i strasznie wysokie buty. Nie powiem, ale wyglądała niesamowicie. Wpuściłam ich do środka, po czym zaczęliśmy rozmowę. 
  • Patricia, poznaj Brent'a.
  • Cześć.- dodał podając mi rękę.
  • Cześć.- oznajmiłam uśmiechając.  
  • To co jedziemy do tego klubu, El wysłała mi adres i mówiła, żebym po ciebie wjechała.- oznajmiła Cam.
  • Nic o tym nie wiem.- dodałam trochę zdziwiona, myślałam, że to Niall przyjedzie i pojedziemy razem. 
  • Teraz wiesz, chodź, jedziemy.- dodała po czym wzięłam swoje rzeczy i ruszyłam za nimi.
Wsiedliśmy do auta Carmen i ruszyliśmy. Byłam trochę wkurzona, mógł mi powiedzieć, ale nie. Jechaliśmy w niezłej ciszy. Ja siedziałam z tyłu i nie przeszkadzałam zakochanym w ich rozmowie. Spojrzałam na zegarek, była już 17. Chwilę później znaleźliśmy się pod wielkim klubem, który podobno ma być zarezerwowany tylko dla nas. Dziewczyna zaparkowała auto i wyszliśmy z niego po czym udaliśmy się do środka. Na dworze było jeszcze jasno, bo w końcu 17. Weszliśmy do środka, gdzie czekała na nas już Eleanor, Perrie, Sophia i była dziewczyna Liam'a Danielle. 
Przywitałam się z dziewczynami.
  • A gdzie 1D?- spytała Cam.
  • Są jeszcze w studiu.- oznajmiła Perrie.
  • Okej.- dodała brunetka. 
  • Pewnie nie zdążyłyście zjeść kolacji, zapraszam!- oznajmiła dziewczyna prowadząc nas do stołu, gdzie było miliony przekąsek.
  • OOO, roladki! Biorę!- krzyknęła Cam, a jej chłopak zaczął się śmiać. Ja to mu współczuję życia z nią.
Wszystkie dziewczyn w tym i ja no i oczywiście Brent wzięliśmy przepyszne roladki z tortilli. Usiedliśmy przy jednym wielkim stole i zaczęliśmy jeść. Były na prawdę pyszne. Nasze jedzenie musiała przerwać oczywiście Cam.
  • A tak właściwie, to z jakiej okazji ta impreza?- spytała dziewczyna. 
  • Właściwie to nie wiem, Louis powiedział mi, żeby was wszystkich zaprosiła dzisiaj tu i on chce wam coś ogłosić, ale niestety się spóźnia.- dodała El.
  • No okej, to czekamy z niecierpliwością.- oznajmiła. 
Skończyliśmy jeść po czym odnieśliśmy talerze. Chwilę później do klubu weszli wszyscy z One Direction. Dziewczyny udały się do swoich chłopaków, żeby się przywitać, a ja w tym czasie rozmawiała z Carmen. Dziewczyna opowiadała mi jaki to Brent jest cudowny. Jak to on całuje. Chłopak na szczęście poszedł przywitać się z chłopakami, więc tego nie słyszał. Chwilę później dziewczyna poleciała się przywitać, a ja ruszyłam za nią. Przywitałam się na początku z Liam'em, po czym ten udał się porozmawiać z Dani, później z Lou, Hazzą i Zayn'em, aż w końcu przywitałam się z Niall'em. 
  • Jak tam?- spytał.
  • Dobrze, a u ciebie?- spytałam śmiejąc się z naszej rozmowy.
  • Świetnie.- dodał po czym pocałował mnie w policzek.
Wszyscy udaliśmy się na środek, gdzie mieliśmy zając miejsca. Lou chciał ogłosić w końcu coś ważnego. Usiedliśmy w takim "rządku" i czekaliśmy na przemówienie Lou. 
  • Hmm. Od czego by tu zacząć. Więc zaprosiłem was tu dlatego, że jesteście dla mnie ważni i chce abyście byli tu razem ze mną. Więc Eleanor chodź tu do mnie na chwilkę kochanie.- dodał po czym śliczna Eleanor w tej swojej idealnej stylizacji wyszła na środek. 
Stanęła przed Louis'em, po czym on zaczął dalej mówić.
  • Więc Eleanor słońce ty moje, wiesz, że cię bardzo kocham i chce aby nasz związek poszedł już dalej...- oznajmił po czym uklęknął.-- Eleanor Calder, czy zostaniesz Panią Tomlinson?-spytał , po czym wyciągnął prześliczny pierścionek, dziewczyna zaczęła płakać a my razem z nią. Czekaliśmy wszyscy w niecierpliwości płacząc aż brunetka coś powie.
  • Taaaak..-oznajmiła po czym rzuciła się na Lou. Chłopak założył jej pierścionek i jak to przystało pocałowali się.
To wszystko było takie idealne. 
  • Słodziaki z nich.- powiedziałam Horanowi.
  • Może tylko trochę, ale nasze zaręczyny będą lepsze.- oznajmił i zaczął się śmiać.
  • Nie wątpię.- dodałam i uśmiechnęłam się. 
  • Chodźcie to oblać!- dodał Hazz, a wszyscy podążyliśmy za nim. 
Na stole były już przygotowane małe drinki. Każdy wziął po jednym i wzięliśmy toast za Tomlinsonów! 
Wypiliśmy jeszcze parę drinków, które były bardzo mocne. Po kilku z nich byłam już nieźle wstawiona. Dobrze, że Niall wypił tylko jeden kieliszek. Wszyscy tańczyli i bawili się świetnie, czas tak szybko zleciał, że już było po 23!?! Potańczyłam jeszcze trochę z pijanym Styles'em, po czym Horan mnie od niego zabrał.
  • Może zawiozę cię do domu?- spytał trochę zdenerwowany.
  • Jak chcesz.- oznajmiłam i go pocałowałam.
Pożegnaliśmy się z resztą pijanych imprezowiczów, po czym razem z chłopakiem opuściliśmy klub. Na zewnątrz czekała już na nas taksówka. Wsiedliśmy do niej po czym ruszyliśmy w stronę mojego domu. Chwilę później byliśmy już na miejscu. Chłopak pomógł mi wyjść z auta.
  • To do zobaczenia.- oznajmił chłopak i chciał wsiąść do auta.
  • Nie odprowadzisz mnie?- spytałam ledwo trzymając się na nogach.
  • Masz racje.- oznajmił po czym stanął obok mnie.
  • Czekać na pana?- spytał taksówkach. 
  • Tak.- dodał
  • Nie.- oznajmiłam.- Proszę sobie jechać zanim się od myślę.- dodałam na co blondyn wybuchnął śmiechem. 
  • Dobrze, w takim razie udanego wieczoru życzę.- dodał kierowca po czym odjechał. 
  • Chodźmy.- dodał chłopak i ruszyliśmy do drzwi. 
Stanęłam przed nimi po czym zaczęłam szukać kluczy w pewnym momencie je znalazłam uradowana krzyknęłam : Znalazłam! i po tych słowach bum klucze spadły. - Ups.- oznajmiłam a chłopak schylił się aby je podnieść.
  • Lepiej będzie, jak ja je otworze.- dodał po czym od kluczył drzwi. Chwilę później byliśmy już w środku. 
  • To dobranoc.- dodał po czym pocałował mnie w policzek i chciał już wychodzić.
  • A ty gdzie co?- spytałam udając poważną, jednak pijanemu człowiekowi nie za bardzo to wychodzi.
  • Do domu.- oznajmił śmiejąc się z mojej miny.
  • Jesteś moim chłopakiem tak?- spytałam.
  • No tak.
  • Więc tu zostań!- krzyknęłam po czym zaczęłam się śmiać nie wiadomo z czego.
  • Patricia, czy ty się dobrze czujesz?- spytał siadając obok mnie.
  • Oczywiście, że taaaaaaaaak.-dodałam.- A teraz ty tu poczekasz a ja się wykąpie. 
  • A dasz w ogóle radę wejść po schodach?- spytał cały czas śmiejąc się ze mnie.
  • Nie śmiej się ze mnie bo z tobą zerwę!- dodałam.
  • Oj, przepraszam kochanie.- dodał nadal uśmiechając się.
Weszłam ledwo po schodach idąc do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, tak w wykonaniu pijanej osoby szybki prysznic to coś. Założyłam na siebie jakąś pierwszą lepszą piżamę po czym zeszłam do chłopaka prawie spadając z ostatniego schodu. Stanęłam przed chłopakiem po czym kazałam mu ściągnąć kurtkę. Usiedliśmy razem na kanapie po czym włączyliśmy telewizor. Oglądaliśmy go rozmawiając i śmiejąc się. Wzięłam nam jeszcze kocyk, a chłopak rozpalił w kominku. Rozmawialiśmy chyba ze sobą do 2 w nocy. Nie chce wiedzieć, jakie to ja mu rzeczy naopowiadałam w końcu pijany człowiek mu wszystko co mu na sercu leży więc nie chcę wiedzieć.  Obejrzeliśmy jeszcze jakiś film w trakcie którego razem z chłopakiem zasnęłam.
____________________________________________________________________________



~~Alex~~


Coś pod moją głową się poruszyło, więc otwarłam moje oczy i zobaczyłam, że śpię z Cody'm na kanapie. No to ładnie... Ale jak my to... Dobra nie pamiętam. Chłopak jeszcze spał, a ja nie chciałam go budzić. Delikatnie podniosłam jego lewą rękę z moich pleców na oparcie tapczanu i powoli wstałam. Na szczęście go nie obudziłam. Za to kiedy wstałam... poczułam niemiłosierny ból brzucha. Chyba już wiem co jest nie tak... Szybko poszłam do łazienki by się przekonać, czy dobrze myślę. No ba, że tak... Zaczyna się... Ale teraz będzie mnie wszystko drażnić. Jak ja tego nie lubię. Cody ze mną nie wyrobi. Nikt ze mną nie wyrobi.

Zdążyłam zjeść śniadanie i założyć moje dresiki i białą bokserkę, kiedy śpiąca królewna łaskawie się obudziła. Leżał i patrzył się na mnie spod przymrużonych powiek.

-Dzień dobry.- uśmiechnęłam się.
-Która jest godzina?- zapytał zaspany, przeciągając się.
-Koło 12.
-Że co?!- zerwał się na równe nogi, ale zaraz usiadł z powrotem bo zakręciło mu się w głowie. Usiadłam obok niego. Oparłam mu głowę na ramieniu, a ten pocałował mnie w nią. Siedzieliśmy tak chwilę, nieruchomo, w ciszy aż... nie zadzwonił mój telefon.

  • Halo?
  • Alexis Palmer?- usłyszałam jakiś męski głos.
  • Kto mówi?
  • Ja tu zadaje pytania.- no dobra, przyznam, że trochę się wystraszyłam. 
  • Ale... co jest grane?
  • Pani przyjaciółka do Agnes Gonzales?
  • Tak, ale o co chodzi?
  • Dostaliśmy zgłoszenie do wojska. 
  • A... no i co?
  • Jest na nim napisane i pani nazwisko.
  • Że co?!- niemal krzyknęłam.
  • Proszę o przyjazd z pani koleżanką do naszej armii około 5 po południu. Wyjaśnimy wszystko co i jak. Do widzenia.- rozłączył się, nie dając mi nic powiedzieć.

-Ja ją chyba zatłukę...- marudziłam chodząc w kółko. Cody w końcu podszedł do mnie i mnie zatrzymał.
-Co się stało?
-Zapisała mnie do wojska!
-Kto?
-Agnes!
-Haha... no to ciekawie.- śmiał się.

Dla niego to śmieszne, ale dla mnie nielogiczne. W zasadzie przydałaby mi się taka odmiana, no ale bez przesady. Chyba za poważnie potraktowała moje słowa. Albo nie chciała być tam sama. Ech... muszę to z nią wyjaśnić. Tak przecież być nie może! Fakt, że mówiłam iż czasem mam dość tego wszystkiego, ale... no o tym nie pomyślałam...

  • Halo?- usłyszałam jej głos w telefonie.
  • Czyś ty zwariowała?!- wrzasnęłam.
  • Ale o co chodzi?
  • Hm... może o ... no nie wiem.... wojsko?- ach ten sarkazm...
  • Wiem, przepraszam cię. 
  • I?
  • Ale już nic z tym się nie da zrobić. Musisz przejść ze mną przez szkolenie i tyle.
  • Żartujesz sobie... Nie wiem jak ale musisz to teraz odkręcić.
  • Ale Alex...
  • Ja wiem, że mówiłam kilka razy, że mam dość tej sławy i chciałabym się odseparować od tych reporterów i reszty, no ale... Nie mówiłam, że chcę iść do wojska!
  • Oj przestań... Będzie fajnie. Sama mówiłaś, że przydałaby ci się taka lekcja. To na co czekasz? Nowa przygoda już stoi otworem. 
  • Super...- no nie wierzę... Nawet nie mam siły jej wyzywać bo to zmieni nic. 
  • Szkolenia ile trwają?
  • 2 tygodnie. Potem zdecydujesz, czy chcesz zostać i pełnić dalej swoją służbę czy wracasz do domu.
  • Oczywiście, że wracam do domu. Ty sobie możesz tam zostać, ale ja? Nie.
  • Dobra. 
  • Dobra.- powtórzyłam po niej.
  • Super.
  • Super.- i znów powtórka...
  • To pa.
  • Pa.- rozłączyłam się.






Kiedy na zegarze wybiła godzina 4 po południu w moich skromnych progach zawitała Agnes. Cody'ego już nie było, bo szedł na siłownie z Drew i jakimś tam jeszcze. Tak więc... za niecałą godzinę mamy się zgłosić do jednostki. Już to widzę... Ja i wojsko? Ha ha ha ha ha.... to będzie komiczny widok.
-Tak więc, szkolenia zaczynają się w poniedziałek o 6 rano. W niedziele po południu macie się już zameldować w naszych internatach, odebrać stroje, legitymacje i inne. Czy to jasne?- tłumaczył nam wysoki facet ubrany w mundur wojskowy i bardzo poważny. Aż strach się było odezwać.
-Tak.- odpowiedzieliśmy hurtem.
-Świetnie. Zatem do zobaczenia w niedziele po południu.-i na tym koniec. Wszyscy wyszliśmy z wielkiej sali.

No pięknie... Wróciłyśmy do mojego domu a w skrzynce zobaczyłam kopertę. To było zaproszenie na ślub El i Lou. Oni są tacy słodcy ♥ Uwielbiam ich. Z tego co pamiętam Pat miała byś świadkową. Ojej... będzie trzeba kupić jakiś prezent i sukienkę :O Aa... już nie mogę się doczekać tej imprezy. Ale będzie super! Wszyscy tacy eleganccy i szczęśliwi. Będą tańce i oczepiny. Na pewno tort i prezenty no i... niesamowite przeżycia!

Poszłyśmy na basen w moim ogrodzie, w jakby szklarni. Ku mojemu zdziwieniu... był tam Drew i Cody...

-Co wy tu robicie?- zapytała równie zaskoczona Agnes.
-Pływamy. Dołączycie się?- Drew.
-Jeszcze pytasz?- zaśmiałam się. Nie 
chciałam już wnikać w to, jak się tu znaleźli. Pociągnęłam przyjaciółkę za sobą i chwilę potem byłyśmy już w wodzie.



Agnes i Drew musieli już iść, dlatego zostałam w basenie z Cody'm. Było już późno a księżyc wyglądał dziś zjawisko. Ta woda w jego promieniach się tak mieniła. To było cudowne i takie romantyczne. Szkoda tylko, że nie ma Luke'a. To by było dopiero...

-To... jak wy się tu dostaliście?- zapytałam, kiedy siedzieliśmy na brzegu patrząc na księżyc.
-Wiesz, że mam klucze przecież.
-A no faktycznie... Zapomniałam.- uśmiechnął się. Ma zjawiskowy uśmiech. Aż zapiera dech w piersiach.
-Nie jesteś na mnie zła?- nie bardzo wiedziałam o co mu chodzi.
-Za co?
-Za ten basen.
-Nie. No co ty... przecież nie będę się obrażać o byle co. Nic takiego nie zrobiliście.- tym razem ja się uśmiechnęłam.
-Ładnie się uśmiechasz.- a teraz jeszcze szerzej się uśmiechnęłam.
-Dziękuję. Ty też, wiesz?- chyba się zarumienił. Zaśmialiśmy się.
-Może się po ścigamy?- zaproponował.
-Kto przepłynie jako ostatnio 2 baseny robi kolację.- wymyśliłam.
-Ok.
-Wiesz, że przegrasz co nie?- byłam taka pewna siebie...

... a to on wygrał. Był pierwszy. Ale wycwaniłam się i zamówiłam pizze :D
-Miałaś zrobić kolację, a nie ją kupować.- mówił wycierając się ręcznikiem.
-A tam...
-Tak się nie liczy.
-Co nie, jak tak?!- burknęłam.
-No nie ma tak! - zaśmiał się.
-Pf... jak nie chcesz jeść, to nie.- wytknęłam na niego język. Ten się ze mną droczył, aż w końcu objął mnie talii i pocałował w czoło. Za każdym razem, kiedy tak robi mam ciarki na całym ciele. Oby tego nie zauważył...

Zjedliśmy pizze oglądając "Facetów w czerni". Ciekawy film. Właściwie urządziliśmy sobie takie jakby maraton filmowy. Zasnęłam chyba na horrorze pt." Martwe zło". Może i to było straszne, ale i tak było już po 4 nad ranem i zasnęłam na brzuchu Cody'ego. Swoją drogą... bardzo umięśnionego ;3

____________________________________________________________________________


~~Mady ~~


Włącz --> to.


Trzy godzinny lot do Miami strasznie się dłużył. Przespałam jakąś godzinę, po czym zostałam obudzona przez moich tancerzy, którzy postanowili włączyć muzykę. Byłam strasznie wykończona, a jeszcze dzisiaj miałam nagrywać teledysk, po czym zagrać koncert. Będzie mi potrzebna duża ilość kawy. 
Wylądowaliśmy przed 7 więc od razu musiałam jechać na plan. Nie mieliśmy czasu na nic. Nawet na to, żeby zatrzymać się  w jednej z kawiarni, żeby coś zjeść. 
- Czemu nie mogliśmy nagrać tego teledysku w Nowym Jorku ? - zapytał jeden z tancerzy, który także miał pojawić się w video.
- Tego biznesu nie da się ogarnąć - powiedziałam.
- Chodźmy lepiej do garderoby się przygotować, bo zaraz moja menadżerka zaciągnie nas tam siłą.
Weszłam do przyczepy, która służyła za garderobę. W środku było pełno osób. Zaczynając od makijażystek kończąc na reżyserze. Jo przeglądała stylizacje i razem z innymi makijażystami obmyślały makijaże. Przy kanapie zauważyłam ekspres do kawy. Momentalnie znalazłam się przy nim i zaczęłam robić sobie kawę, która doda mi trochę energii. Z kubkiem w ręku usiadłam na sofie. Po chwili podeszła do mnie menadżerka. 
- Zastanawiam się czy wiesz od czego się noc ? - powiedziała zdenerwowana.
- Co masz na myśli ? - zapytałam wymijająco.
- Twoje wory pod oczami. 
- Módl się, żeby można było je zakryć. Jo ! Zajmij się nią - powiedziała moja menadżerka.
Razem z moją stylistką udałam się w stronę toaletki. Kobieta wyjęła potrzebne rzeczy i ustawiła je na blacie.
- Chyba zmienię kolor włosów - zaczęłam.
- Błagam tylko nie mów,  że założyłaś się z Michaelem i musisz teraz przefarbować włosy na czerwono - powiedziała przerażona.
- Nie przypominaj mi o tym. To było w tamtym roku i więcej się o to nie założę. Chociaż nieźle mi było w niebieskich włosach - zaśmiałam się
- Nie prawda - zaprzeczyła.
- Chyba zrobię sobie ombre.
- Czemu znowu nie pofarbujesz włosów na blond ? - zapytała.
Kobieta przygotowała farbę i potrzebne rzeczy to farbowania włosów i zabrała się do roboty.


***
 Po długich godzinach nagrań w końcu usłyszałam upragnione “cięcie”.  Razem z resztą udałam się do garderoby, aby przebrać się w moje wygodne dresowe spodnie i zmyć cały ten makijaż. Gotowa ruszyłam w stronę tour busa, którym w końcu pojechaliśmy do hotelu.Jedyne o czym marzyłam to sen. Niestety w życiu nie zawsze dostajemy to, co chcemy. Weszłam do łazienki i wzięłam odprężającą kąpiel. Po 20 minutach wyszłam z zaparowanego pomieszczenia w szlafroku i wyciągnęłam z walizki jakieś nowe ubrania.Wysuszyłam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Włączyłam laptopa i weszłam na Facebooka i Twittera. Odpisałam paru fanom i sprawdziłam konta swoich najbliższych przyjaciół. Włączyłam na swoim iPhone’nie aplikację Instagram i zrobiłam sobie selfie. Napisałam opis "Powrót do blondu" i dodałam zdjęcie.
 Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Nie spodziewałam się nikogo, a do rozpoczęcia M&G przed koncertem miałam jeszcze dużo czasu, więc to na pewno nie był nikt z ekipy. Poprawiłam swoje włosy w lustrze przed drzwiami, po czym otworzyłam je. Moje oczy rozeszły się do granic możliwości, gdy zobaczyłam przed sobą osobę, której w życiu bym się tu nie spodziewała. 
- Co ty tu robisz ? - zapytałam zaskoczona. 
- Przyleciałem odwiedzić przyjaciółkę. Chyba nic w tym dziwnego - zaśmiał się blondyn i przytulił mnie.
- Myślałam, że nagrywacie album w Los Angeles - powiedziałam, zamykając drzwi za chłopakiem. 
- Mamy parę dni przerwy. John musiał pilnie lecieć do Nowego Jorku i nagrania zostały przerwane. 

Usiedliśmy na moim łóżku i zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim, co ślina przyniosła nam na język. Nie wiem czemu, ale z całej czwórki z 5SOS najlepiej dogadywałam się właśnie z Lukiem. Rozumieliśmy się bez słowa. Zawsze wiedział, o co mi chodzi i starał się pomóc. Miał w nim wielkie po parcie. Wiedziałam, że mogłam zadzwonić do niego o każdej porze dnia, czy nocy, a ten chłopak zawsze mnie wysłucha. Jestem mu za to ogromnie wdzięczna.  
***
Wyszliśmy z kawiarni niedaleko hotelu i skierowaliśmy się do tour busu, którym mieliśmy pojechać pod teatr, w którym miał odbyć się dzisiejszy koncert. Zajęłam miejsce na kanapie obok Lucasa. Po pół godzinnej drodze w końcu dotarliśmy na miejsce. Z przepustkami weszliśmy do teatru i każdy zajął się swoimi czynnościami. Jo przygotowała mnie do spotkania z fanami, a Luke zniknął mi z oczu od razu po tym jak weszłam do garderoby. Gdy byłam już gotowa razem z Mark’iem poszłam na ściankę do zdjęć. Wychodząc z pomieszczenia przez przypadek uderzyłam kogoś z drzwi. 
- O mój Boże ! Luke przepraszam - powiedziałam 
- Nic mi nie jest - odpowiedział. - Możemy pogadać ? - zapytał.
- Nie mogę muszę iść na Meet&Great, ale możemy zrobić to po koncercie ?

- Jasne - blondyn uśmiechnął się. 

~~Luke ~~

Od razu po tym, gdy Meg była gotowa by wejść na scenę, udałem się na widownie.  Stanąłem pod scenę, tak żeby móc wszystko dobrze widzieć. Muszę przyznać, mimo że dziewczyna gra zupełnie inny rodzaj muzyki, którego słuchałam jej piosenki wpadają w ucho. Na koncercie bawiłem się świetnie i cały czas ruszałem głową w rytm utworów. Nie mogłem oderwać wzroku od niej. Widać, że na scenie czuje się jak ryba w wodzie.
Po tym jak blondynka pożegnała się z widownią ruszyłem na back stage. Wiedziałem, że teraz będę musiał z nią porozmawiać. Boję się jej reakcji, na to co chcę jej powiedzieć. Jeżeli w ogóle otworzę przed nią buzię. Zapukałem do drzwi jej garderoby i poczekałem, aż dziewczyna pozwoli mi wejść do środka. Otworzyłem drzwi i ujrzałem swoją przyjaciółkę, która leżała na sofie z zamykającymi się oczami. Do garderoby weszła jej menadżerka z kolacją. 
- Przyniosłam mi coś do zjedzenia, bo nie jadłaś przed koncertem - powiedziała kobieta.
- Nie mam ochoty nic jeść. Czuję, że wszystko co zjem zwymiotuję w ciągu sekundy - odpowiedziała
Menadżerka opuściła pomieszczenie poddając się. Wziąłem jej nogi i położyłem je na swoich kolanach. 
- Mieliśmy porozmawiać, ale chyba nie czujesz się najlepiej - powiedziałem, głaskając ją po kolanie. 
- Nie jesteś na mnie zły ? - powiedziała, a raczej wymamrotała.
- Nie - zaśmiałem się.
Pomogłem dziewczynie zabrać jej rzeczy z pokoju i poszliśmy do tour busa, którym wróciliśmy do hotelu. Dziewczyna na prawdę nie wygląda za dobrze. Mam nadzieję, że do wesela i imprezy halloween’owej dojdzie do siebie. W czasie drogi Meg zasypiała na moich kolanach. Mimowolnie uśmiechnąłem się na ten widok. Odgarnąłem jej włosy z buzi. Nie mogłem się powstrzymać i zrobiłem jej zdjęcie. 
- Hemmings usuń to teraz - powiedziała dziewczyna. 
- Przecież ja nic nie zrobiłem - powiedziałem na swoją obronę.
- Wiem, że robiłeś mi zdjęcie. Proszę usuń je. 
- Jak będziesz grzeczna.
- Idiota -skomentowała dziewczyna resztkami sił. 
Dojechaliśmy do hotelu. Odprowadziłem blondynkę do pokoju i odstawiłem jej rzeczy w korytarzu.
- Lepiej ci trochę ? - zapytałem. 
- Jest jeszcze gorzej. Zaraz zwymiotuję chyba wszystko, co jadłam. Pójdę wziąć prysznic, zaraz wracam - powiedziała.
W czasie jej kąpieli poszedłem do swojego pokoju i poszukałem jakiś tabletek. Po 15 minutach Meg wróciła do pokoju i od razu położyła się spać. Wyglądała naprawdę marnie. 
- Luke ? - zapytała, gdy chciałem wychodzić z jej pokoju.
- Mógłbyś zostać u mnie na noc ? - zapytała.
- Jasne, tylko pójdę do siebie po rzeczy i zaraz wracam.
Tak jak powiedziałem tak zrobiłem. Po 10 minutach wróciłem do jej pokoju umyty i ubrany w szare dresowe spodnie i bluzkę Nirvany. Położyłem się na kanapie w jej pokoju i przykryłem się kocem.

~~Mady ~~

Obudziłam się w nocy i spojrzałam na zegarek, który pokazywał 2:34. Było mi strasznie gorąco więc podeszłam do okna. Mijając kanapę w pokoju potknęłam się o nogę od niej i przewróciłam się. Przeklnęłam pod nosem i szybko wstałam. 
- Wszystko w porządku - zapytał Luke.
- Wystraszyłeś mnie. Czemu śpisz na kanapie ? - zapytałam.
- Jakoś tak...Jak się czujesz ? 
- Lepiej. Połóż się w łóżku, nie chcę mieć na sumieniu twojego bólu pleców. 
Chłopak przetarł twarz ręką i ruszył w kierunku łóżka. Po chwili sama się w nim położyłam. Wyłączyłam lampkę nocną i ułożyłam się wygodnie do snu. Luke objął mnie w tali i lekko przysunął do siebie. Czułam na szyji jego ciepły oddech. Zamknęłam oczy i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

____________________________________________________________________________


~~Oliv~~

Włącz > to.

Spałam sobie smacznie, gdy nagle poczułam, że ktoś mnie pocałował. Otwarłam oczy i zobaczyłam Josh'a. 

- Jak się spało skarbie? - zapytał.
- Bardzo dobrze. - odpowiedziałam. 

Następnie chłopak mnie pocałował. Poleżeliśmy trochę i wstaliśmy. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 10. O kurde. Nie wiedziałam, że jest już tak późno. Podniosłam się gwałtownie z łóżka i zaczęłam wybierać jakieś ubrania. Chłopak podszedł do mnie i złapał za rękę.

- Chodź zjemy ze spokojem śniadanie, a następnie będziesz się szykować. - powiedział spokojnie.
- Ale się śpieszę. Mam dzisiaj tyle rzeczy do zrobienia. - odpowiedziałam.
- Spokojnie. Nic ani nikt ci nie ucieknie. Zresztą chcę spędzić z tobą więcej czasu. A praca ci nie ucieknie. 
- No dobrze. Chodź pójdziemy przygotować coś do jedzenia. 


Udaliśmy się do kuchni i zaczęliśmy myśleć co mamy zrobić.  Postanowiliśmy, że zjemy croissanty. Po kilku minutach wszystko było gotowe. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Gdy zjedliśmy, włożyliśmy brudne naczynia do zmywarki. Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Następnie ubrałam się w rzeczy, które wcześniej przygotowałam. Ubrana w to, rozczesałam włosy, które zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam nie za mocny makijaż. W czasie, gdy ja się ubierałam Josh poszedł wykąpać się. Byłam już gotowa.

- Musisz jechać? - spytał chłopak.
- Tak. Mam tyle spraw do załatwienia. - odpowiedziałam.
Chwilę się zastanowiłam i zapytałam.
- A czemu?
- Chciałbym cię gdzieś dzisiaj zabrać. 
- Gdzie?
- Niespodzianka.
- No dobrze. Postaram się pozałatwiać wszystko do 15 i się spotkamy.
- Okej.

Pożegnałam się z chłopakiem i wyszłam z jego domu. Wsiadłam do swojego samochodu i najpierw pojechałam do mnie do domu. Po kilku minutach byłam na miejscu. Weszłam do środka i myślałam, że wygląd wewnątrz domu będzie już lepszy. No, ale niestety. Nadal wygląda tam jakby jakieś tornado tam przeszło. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Jack'a i Evy. Powiedziałam im żeby przyjechali do mnie jak najszybciej. Zjawili się w szybkim czasie.

- Mam do was wielką prośbę. - powiedziałam.
- Jaką? - spytał Jack.
- Czy możecie przez kilka tygodni dopilnować ten remont? Posprawdzać, czy wszystko przebiega według planu. 
- Pewnie. Ale coś się stało? - odpowiedziała i zapytała Eva.
- Po prostu mam za dużo na głowie. Nie mogę wciąż tutaj siedzieć i pilnować wszystkiego.
- No dobrze. - odpowiedziała.
- Dziękuję wam.
- Nie ma za co. - odpowiedzieli razem. 

Posprawdzałam jeszcze kilka rzeczy i opuściłam dom. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do mojego salonu mody. Weszłam do środka i zauważyłam moją mamę oraz moją kuzynkę Kim. Dawno się  nie widziałyśmy. 

- Cześć. - przywitałam się z nimi.
- Dawno cię nie widziałam Olivia. - powiedziała Kim.
- Ja ciebie też. Musimy się kiedyś spotkać i pogadać.
- Koniecznie. Słyszałam i widziałam, że u ciebie się sporo pozmieniało. - powiedziała i zaczęła się uśmiechać.
- No można tak powiedzieć. - uśmiechnęłam się. 
- No dobrze, zaprosiłam tutaj Kim, ponieważ ja sama nie daję rady z salonem i chciałam ją tutaj zatrudnić. Oczywiście chciałam zapytać cię o zdanie. - powiedziała mama. 
- No dobrze, zgadzam się. Może tutaj pracować. - odpowiedziałam.

Kim jest również projektantką oraz stylistką, więc pomoże nam dopilnować salonu. Nawet dobrze, że mama pomyślała, aby ją zatrudnić.
- Dziękuję wam. - powiedziała dziewczyna. 
- Nie ma za co. - odpowiedziałam.
- To co może napijemy się kawy? - zaproponowała mama.
- Na szybko wypiję. - powiedziałam.

Mama poszła zrobić nam kawę a my usiadłyśmy. Zaczęłyśmy rozmawiać oraz pić kawę. Wypiłam kawę i spojrzałam na zegarek, który wskazywał 14.19. O kurde, ale się zasiedziałam. Pożegnałam się z mamą i kuzynką i wyszłam z budynku. Następnie pojechałam do studia filmowego mojego taty. W szybkim tempie byłam na miejscu. Weszłam i udałam się do pomieszczenia, gdzie znajdowali się wszyscy. 

- Dziękuję, że wszyscy przybyli. Chciałem porozmawiać na temat filmu. Nasz jeden z aktorów już niedługo będzie mógł nagrywać dalej, więc chciałbym wszystkim oznajmić, że za miesiąc będziemy dokańczać nagrywanie. - powiedział mój tata, po czym dodał.
- Jesteśmy trochę do tyłu, ale myślę , że uda nam się zdążyć i nakręcić jak najszybciej.

Tata mówił coś jeszcze i później mogliśmy już iść.  Zauważyłam Douglas'a i do niego podeszłam.
- Jak tam twoja noga? - spytałam.
- Już lepiej. Dzięki. - odpowiedział.

Porozmawialiśmy chwilę i wyszłam z budynku. Szłam w stronę samochodu. Wyciągnęłam telefon z torebki i spojrzałam na niego. Była 16.13. Trochę jestem spóźniona. Zadzwoniłam do Josh'a, zapytać się gdzie mam jechać i czy jest w domu, bo ja śpieszyłam się rano i zapomniałam zabrać ze sobą klucze.

- Hej. Jesteś w domu? - zapytałam.
- Nie. George przyjechał do mnie i razem z chłopakami pojechaliśmy do niego.
- Okej.
- Wiesz gdzie mieszka?
- Tak.
- To pa.
- Pa.

Rozłączyłam się i pojechałam do domu George. Po kilku minutach byłam na miejscu. Zadzwoniłam do drzwi, które otworzył mi Geo. Weszłam do środka do salonu, gdzie siedział Josh.

- Przepraszam za spóźnienie. - powiedziałam.
- Nic się nie stało. Domyślałem się, że się spóźnisz. - odpowiedział.
- Siadaj. - powiedział Geo.
Usiadłam, po czym spytałam się Josh'owi.
- Nie mieliśmy czasem jechać?
- Mieliśmy. Zaraz pojedziemy.
- Okej.

Posiedzieliśmy trochę, a następnie pożegnaliśmy się z Geo i udaliśmy się do mojego samochodu. Josh wsiadł za kierownicę, a ja obok i ruszyliśmy. - Dokąd jedziemy? - zapytałam.

- Niespodzianka. - odpowiedział.
- Nie możesz mi powiedzieć?
- Nie. Jak będziemy na miejscu to się dowiesz.

Trochę byłam ciekawa, gdzie pojedziemy. Po kilku minutach chłopak podjechał pod jakiś dom. Nie wiedziałam, gdzie jesteśmy. Zgasił samochód i chciał już wychodzić, gdy zapytałam.

- Gdzie my jesteśmy? 
- Aktualnie siedzimy w samochodzie.
- Ha ha ha , ale śmieszne. Możesz mi powiedzieć?
- No dobrze. Jesteśmy pod domem mojej mamy. Zaprosiła nas na kolację.
- Co? Czemu mi nie powiedziałeś wcześniej? Bym się chociaż przebrała w inne rzeczy.
- Wyglądasz ślicznie, a teraz chodź, bo moja mama czeka.
- No dobrze. - powiedziałam niepewnie.

Wyszliśmy z samochodu i udaliśmy się pod drzwi, gdzie chłopak zadzwonił do dzwonka. Trochę się bałam tego spotkania, ponieważ nigdy nie spotkałam się z rodziną Josh'a. Wiem tylko, że jego rodzice się rozwiedli i że ma młodsze rodzeństwo. W sumie to chłopak nigdy nie opowiadał mi o jego rodzinie. W pewnym momencie ktoś otworzył drzwi. Nie powiem byłam trochę zdenerwowana. Gdy drzwi się otworzyły ujrzałam mamę Josh'a. Od razu zaprosiła nas do środka i przywitała się z nami. Jak na razie to nie jest źle. Następnie poszliśmy do salonu, gdzie nas zaprosiła. Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać. Ma bardzo miłą mamę. Po pewnym czasie przyszło rodzeństwo Josh'a. Chłopak nas przedstawił. Ma on siostrę Victorię i brata Callum'a. Następnie ich mama zaprosiła nas do stołu, gdzie było mnóstwo jedzenia. Zaczęliśmy jeść, a w między czasie rozmawiać. Chłopak ma na prawdę bardzo miłą i fajną rodzinę. Po skończonej kolacji pomogłam jego mamie posprzątać. Zbliżała się już 21, więc postanowiliśmy już wracać do domu.

- Dziękuję za kolację. - powiedziałam.
- Myślę, że ci smakowała. - powiedziała jego mama.
- Tak, bardzo.
- To musicie częściej przyjeżdżać.
- Na pewno.

Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i udaliśmy się do samochodu. Ruszyliśmy w stronę jego domu. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Chłopak szybciej wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi. Wyszłam i chłopak zaczął do mnie mówić.

- I co? Nie było tak źle, co?
- Nie, było bardzo fajnie.

Chłopak objął mnie a następnie pocałował. Później weszliśmy do środka do domu. Od razu po wejściu poszłam do łazienki. Wzięłam dłuższą kąpiel. Następnie ubrałam piżamę i zeszłam na dół do salonu. Chciałam sprawdzić co robi chłopak, ale na dole go nie było. Poszłam do góry do sypialni. Josh leżał już w łóżku. Zdziwiłam się trochę.

- A ty nie kąpiesz się? - spytałam.
- Przecież już się wykąpałem. Poszedłem do drugiej łazienki. 
- Aha. Szybko się wykąpałeś.
- Ja nie kąpiel się godzinę tak, jak ty. - powiedział i zaczął się śmiać.
- Ale śmieszne. Nie kąpie się godzinę. Jesteś bardzo zabawny, wiesz?
- Wiem. 

Położyłam się do łóżka i razem z chłopakiem zaczęliśmy oglądać telewizję. Leciała jakaś śmieszna komedia. Po przeszło godzinie zrobiłam się zmęczona, więc położyłam się wygodnie i zasnęłam.