Translate :))

poniedziałek, 27 października 2014

Chapter 34

~~Pat~~
Włącz > to.

Smacznie sobie spałam, jednak czas wstawać. Otworzyłam swoje zaspane oczy i ujrzałam śpiącego Niall'a. Postanowiłam, że tym razem to ja wstanę wcześniej i przygotuję śniadanie. Wstałam po cichu i ruszyłam do kuchni. Jednak nie miałam siły żeby cokolwiek przygotować. Kac robi swoje. Postanowiłam, że zamówię pizze, tak bardzo oryginalnie. Wzięłam telefon po czym wyszłam do ogrody, gdzie było bardzo zimno, aby zamówić nasze śniadanie. Wykręciłam numer i zamówiłam pizze. Po złożeniu zamówienia wróciłam do domu. Na zewnątrz jest strasznie zimno! Wróciłam do salonu, gdzie ogień w kominku już całkiem wygasł. Jednak ja mistrz z powrotem go rozpaliłam! Znowu w domku będzie cieplutko, z resztą cały czas jest, ale teraz będzie bardziej! Szczęśliwa z tego, że rozpaliłam ogień odwróciłam się w stronę chłopaka, który już nie spał tylko słodko się uśmiechał.
  • Cześć kochanie.- dodał.
  •  Cześć Niallerku.- oznajmiłam, po czym chłopak usiadł i się na mnie patrzył uśmiechając się.
  • No co?- spytałam.
  • A nic, ślicznie wyglądasz bez tego makijażu.- oznajmił i dopiero wtedy zorientowałam się, że go nie mam po czym szybko zasłoniłam swoją twarz.
  •  Nie fuu..- dodałam po czym chłopak wstał i stanął przede mną i wziął moją rękę.
  • Ślicznie.- dodał i czule mnie pocałował.
Tą romantyczną chwilę musiał jednak przerwać dostawca pizzy.
  • No nie.- dodał wkurzony chłopak.
  • Haaha, pizza przyjechała.- oznajmiłam i ruszyłam w stronę drzwi.
Odebrałam nasze śniadanko po czym udałam się do jadalni odkładając nasze pyszne danie.
  • Zapraszam do stołu!- oznajmiłam pokazując na pizze.
  • Oh, już idę księżniczko.- dodał śmiejąc się.
Mmm pycha, pizza, frytki i do tego pepsi w puszcze idealnie. Zazwyczaj jadam zdrowo, jednak raz na jakiś czas trzeba zjeść jakiegoś Fast Food'a.
Razem z chłopakiem zabraliśmy się za jedzenie wspaniałego śniadania, które zamówiłam. :D Po zjedzeniu naszego królewskiego breakfast razem z chłopakiem posprzątaliśmy po nim. Kiedy chciałam się napić akurat zadzwonił mój telefon. Była to Eleanor.

  • No cześć.- oznajmiłam.
  • Pat, możesz się dzisiaj spotkać ze mną i Danielle?
  • No jasne, a coś się stało?
  • Nie, po prostu chcę żebyście mi pomogły w przygotowaniach do ślubu.
  • Oczywiście, nie ma sprawy.- oznajmiłam uśmiechnięta.
  • To może tak za godzinę? Przyjadę po ciebie razem z Dani.
  • Okej, do zobaczenia.
  • Pa.- dodała i się rozłączyła.
Spojrzałam na godzinę, było już po 11, później odłożyłam telefon na stolik i usiadłam obok Niall'a na kanapie.
  • Kto to był?- spytał blondyn.
  • El, chce żebym jej pomogła w przygotowaniach do ślubu.- oznajmiłam.
  • O, to świetnie. W czasie, kiedy ty będziesz jej pomagać ja poszukam domu.- dodał uśmiechnięty.
  • No okej. To idę się ubrać.- oznajmiłam po czym pobiegłam szybko na górę.
Weszłam do garderoby i zaczęłam szukać jakieś ciekawej stylizacji. Po długim namyśle postanowiłam, że ubiorę sweter, legginsy, buty, do tego ten płaszczyk i torebkę. Później ruszyłam do łazienki. Standardowo zrobiłam sobie loki i delikatny makijaż. Już w pełno gotowa zeszłam na dół. Chłopak właśnie zakładał kurtkę.
  • To do zobaczenia, mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj znajdę ten dom.- dodał uśmiechając się.
  • Aż tak ci się śpieszy?
  • Taaak, bo jak najszybciej chce zamieszkać z tobą w naszym domu.- oznajmił.- Dobra lecę, do zobaczenia słońce.- oznajmił i pocałował mnie w usta po czym otworzył drzwi w celu wyjścia, ale akurat El chciała pukać więc była nieco zdziwiona.
  • Uuuu Niall, cześć. - dodała uśmiechnięta El.
  • Cześć i pa. - dodał po czym opuścił mój dom i wsiadł w taksówkę i odjechał.
  • Uuu Patricia.- oznajmiła.
  • Idziemy?- spytałam śmiejąc się.
  • Jasne.
Zakluczyłam drzwi i razem z El wsiadłyśmy do auta, gdzie już znajdowała się Dani. Przywitałam się z dziewczyną i ruszyłyśmy. Chwilę później znalazłyśmy się już w centrum. El zaparkowała auto i udałyśmy się do kawiarni, gdzie miałyśmy obgadać listę gości. Zajęłyśmy miejsca niestety na zewnątrz i zaczęłyśmy wszystko planować.
Dziewczyna postanowiłam, że ślub odbędzie się w Halloween w Miami. To był na prawdę niezły pomysł, najpierw wszyscy elegancko w Kościele, a potem przebieranki i impreza. Świetny pomysł. El od razu zadzwoniła do hotelu w Miami i wszystko załatwiła. Louis miał zorganizować katering, swój garnitur, wybrać świadków od swojej strony i załatwić wszystko co najlepsze. Ten ślub będzie jak z bajki.

  • Właśnie, zdecydowałam już, kto będzie świadkiem od mojej strony.- oznajmiła.
  • No mów, mów.- dodałam zaciekawiona jej decyzją.
  • Chcę, żebyś była to ty i Niall.- oznajmiła uśmiechając się.
  •  Że co? Na prawdę?- spytałam szczęśliwa.

  • Tak! Lou wybrał Dani i Liam'a, więc już wszystko jest gotowe!- dodała.
  • Matko, El, kochamy cię.- oznajmiłyśmy z Dani.
  • Ja was też!- dodała.
Rozmawiałyśmy jeszcze ze sobą jakieś 20 minut, po czym zamówiłyśmy cappuccino i naleśniki. Kelner przyniósł nam nasze zamówienie bardzo szybko. Jadłyśmy posiłek i dalej rozmawiałyśmy. Po skończeniu kelner zabrał talerze, a my zapłaciłyśmy za nasz "obiad".
  • To co, idziemy wybierać sukienkę?- spytała El.
  • Jasne!- dodała po czym opuściłyśmy kawiarnię.
Szłyśmy chodnikami Londynu, aż w końcu doszłyśmy do jednego sklepu z sukniami ślubnymi. Od razu weszłyśmy do środka, gdzie przywitała nas miła ekspedientka. Wzięła ze sobą Eleanor po czym zaczęła jej pokazywać najróżniejsze suknie jakie tutaj były. Po długich zastanowieniach dziewczyna zdecydowała się na jedna z nich i od razu udała się ją przymierzyć. Chwilę później wróciła do nas w prześlicznej sukni ślubnej.
  • Matko, El wyglądasz cudownie!- dodała Dani.
  • Dziękuję! A patrzcie, jakie mam fajne buty!- oznajmiła i pokazała nam swoje obuwie.
  • Śliczne są!- oznajmiłam.
  • Nie sądziłam, że wybranie sukni będzie takie łatwe.- oznajmiła do nas, po czym odwróciła się do ekspedientki. - Biorę to wszystko!- dodała uśmiechnięta, na co ja i Dani wybuchnęłyśmy śmiechem.
Dziewczyna do tej sukienki wzięła jeszcze śliczny welon. Dziewczyna za wszystko zapłaciła i ruszyłyśmy z jej zakupami do auta, jeszcze dzisiaj miała iść do kosmetyczki, która miała jej zrobić paznokcie, oraz przyjechać razem z nami do Miami, aby zrobić dziewczynie makijaż i włosy. Weszłyśmy do kosmetyczki, po czym dziewczyna ruszyła do jednej z kosmetyczek, aby ta zrobiła jej śliczne paznokcie. Po jakiś 15 minutach brunetka wróciła do nas ze ślicznymi paznokciami. Podziękowaliśmy wszystkim i ruszyłyśmy do kwiaciarni, która miała przygotować El prześliczny bukiet ślubny.
Weszłyśmy do środka i odebrałyśmy zamówienie dziewczyny po czym pożegnaliśmy się i opuściłyśmy kwiaciarnie. Na szczęście to było już wszystko na dzisiaj, byłam strasznie zmęczona dzisiejszym dniem. Po drodze do samochodu weszłyśmy z dziewczynami do Starbucks'a po kawę.

Po odebraniu naszych zamówień w końcu dotarłyśmy z kawami do samochodu. Wsiadłyśmy do auta po czym ruszyłyśmy w stronę mojego domu. Chwilę później byłyśmy już na miejscu, pożegnałam się z dziewczynami i ruszyłam do środka mojego mieszkania. Weszłam do środka i zamknęłam drzwi. Nawet nie zdążyłam ściągnąć kurtki a do drzwi już ktoś się dobijał. Odwróciłam się po czym otwarłam drzwi i zobaczyłam w nich Niall'a.
  • Cześć.- dodałam witając się z chłopakiem.
  • Cześć, nie uwierzysz.- oznajmił.
  • No nie wiem, zobaczymy.- dodałam uśmiechając się i wchodząc do domu, a chłopak za mną.
  • Znalazłem świetny dom dla nas!- dodał szczęśliwy.
  • Na prawdę? To super.- oznajmiłam uśmiechając się.
  • Chodź.- oznajmił łapiąc mnie za rękę.
  • Ale gdzie?
  • Obejrzeć ten dom.
  • Okej.- oznajmiłam śmiejąc się.
Wyszliśmy z domu i udaliśmy się do Land Rover'a Niall'a po czym ruszyliśmy. Byłam bardzo ciekawa jak będzie wyglądał nasz przyszły dom. Chwilę później stanęliśmy przed jakimś domem. Chłopak otworzył mi drzwi i do czekającego już na nas agenta nieruchomości. Jedynie co widzieliśmy to ogromny płot. Przeszliśmy przez niego i moim oczom okazał się wielki cudowny dom.
  • I jak podoba się?- spytał Niall prawie szeptem.
  • Bardzo.- oznajmiłam.
  • Zapraszam państwa do środka.- oznajmił mężczyzna a my posłusznie weszliśmy za nim. Gdy zobaczyłam wnętrze tego domu oniemiałam.
Wszystko było przecudne. Ten dom był przecudny. Udaliśmy się za mężczyzną, który chciał nam pokazać tył domu. Wyszliśmy do ogrodu i znowu prawie dostałam zawału. Ten dom ma nawet basen! Z wrażenia nie byłam w stanie cokolwiek powiedzieć.
  • Więc jak, decydują się państwo na kupno tego domu?- spytał uśmiechnięty mężczyzna.
  • Da nam pan chwilę?- spytałam.
  • Oczywiście, będę w kuchni.- dodał i ruszył do domu zostawiając nas w ogrodzie.
  • Kupujemy.- oznajmiła Niall.
  • No nie wiem.- dodał.
  • Nie ma żadnego nie wiem! Kupię go dzisiaj, a wprowadzimy się do niego po powrocie z Miami. Okej?
  • Niall nie wiem, czy to nie za wcześnie? A co będzie jak nam się nie uda?- spytałam trochę zdziwiona tym co ja w ogóle mówię.
  • Nawet tak nie mów! Wszystko będzie dobrze, a teraz chodź.- oznajmił i złapał mnie za rękę po czym weszliśmy do domu i udaliśmy się do kuchni.
  • I co zdecydowali się państwo?- spytał cały czas uśmiechający się mężczyzna.
  • Tak, kupujemy.
  • To świetnie, podpiszecie państwo jeszcze papiery i gotowe.- dodał po czym razem z Niall'em zaczęliśmy podpisywać potrzebne dokumenty.
Po kilku minutach byliśmy już właścicielami domu. Jednak na razie jeszcze się do niego nie wprowadzimy. Mężczyzna wręczył nam kluczę i wszystkie potrzebne rzeczy po czym pożegnał się z nami i odjechał. My zakluczyliśmy dom i powłączaliśmy wszystkie alarmy. Po skończeniu wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy do starego domu. Chwilę później byliśmy już na miejscu. Razem z chłopakiem weszliśmy do środka. Zmęczona usiadłam na kanapie w salonie. Chwilę później dołączył do mnie Niall.
  • Głodna?- spytał.
  • Trochę.- oznajmiłam.
  • To idę zrobić nam kolację.
  • Kochany jesteś.- oznajmiłam całując go w policzek.
Chwilę później chłopak wstał i ruszył do kuchni a ja ruszyłam do szafy odłożyć swoje buty i kurtkę. Chwilę później wróciłam do kuchni, gdzie chłopak przygotowywał kolację z wielkim skupieniem.
Usiadłam na krześle i przyglądałam się mojemu kucharzowi. Jednak w końcu chłopak zauważył, że się na niego patrzę. Uśmiechnął się na to szeroko i zaczął dalej przygotowywać jakiś posiłek. Postanowiłam, że w między czasie zdążę się ubrać w piżamę. Opuściłam kuchnię i ruszyłam do łazienki. Wzięłam bardzo szybki prysznic, po czym ubrałam się w piżamę i zrobiłam sobie koka, aż w końcu powróciłam do chłopaka. Akurat zdążyłam bo chłopak już wszystko przygotował i właśnie siadał do stołu. Usiadłam obok niego po czym zabraliśmy się za jedzenie wspaniałych kanapek. Danie zniknęło z talerzy bardzo szybko. Razem z chłopakiem posprzątaliśmy po kolacji. Ja ruszyłam do salonu, a chłopak do łazienki. Chwilę później znudziło mi się siedzenie w salonie, więc ruszyłam do sypialni. Byłam strasznie zmęczona. Położyłam się na łóżku, a chwilę później dołączył do mnie Niall. Pocałował mnie w czoło i powiedział dobranoc. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. *__*

__________________________________________________________________________




~~Alex~~

Włącz to.


-Co do cholery się tu dzieje?!- usłyszałam głos... Emmy? Otwarłam swoje zaspane oczy i...
-A nic.- wymamrotał śpiący Cody. No właśnie Cody?! O kurde! Zapomniałam, że zasnęłam z nim tu. Ups..
-Mieliśmy maraton filmowy.- powiedziałam usiłując wstać. Średnio mi to wychodziło. Pomógł mi chłopak.
-Mhm... tak to się teraz nazywa.
-Oj Emma... nie wymyślaj...- powiedziałam do dziewczyny. Minęłam ją i poszłam do kuchni.

-Jesteście głodni?- zapytałam, kiedy oboje weszli do kuchni.
-Jak coś dobrego nam dasz to zjemy.- zaśmiał się Cody. Emma wciąż miała takie wściekłe spojrzenie.
-Hm... no to może... płatki?
-Serio? Wysil się troszkę.- odezwała się Em.
-To może ty coś zrób a ja pójdę się ubrać, co?
-Nie, nie. Płatki są w porządku.

Zjedliśmy płatki i Em pojechała gdzieś tam coś załatwić. Ja ubrałam dresy i bokserkę i zeszłam na dół. Włączyłam radio. Akurat leciała świetna piosenka. Mianowicie "Lady Marmalade". Zaczęłam sobie tańczyć i śpiewać razem z nimi. Odkurzyłam w pokoju i starłam kurze. Cody cały czas mi się przyglądał, aż w pewnym momencie do mnie dołączył. O.o

No to cały domek wysprzątany. Szczerze to jestem zmęczona już.... Cały czas tańczyliśmy, śpiewaliśmy i jednocześnie sprzątaliśmy. Ale była zabawa :D

-Może chodźmy na spacer?- zaproponował chłopak.
-Masz jeszcze siłę?
-No a ty nie?
-Nie bardzo.- zaśmiałam się.
-Oj chodź.- pociągnął mnie za rękę w stronę drzwi.
-No dobra, dobra.

Tak więc spacerowaliśmy powoli po całym Londynie z kawami ze Starbucksa. 



-To myślałaś już jak chcesz wyglądać na ślubie?- zapytał.
-Ech... nie mam pojęcia...- westchnęłam.
-Spokojnie masz jeszcze trochę czasu.- przytulił mnie.
-No wiem, wiem. Szkoda, że ciebie tam nie będzie.
-Oj tam... przecież spotkasz się z Luke'iem. Nie tego chciałaś?
-Ej... a co to miało znaczyć?- zatrzymałam się na chwilę.
-Ale co?
-Nie tego chciałaś? A czy ja coś zrobiłam?
-Nie. Ale o co ci chodzi teraz bo nie rozumiem?- zaśmiał się.
-Dobra już nie ważne.- pokręciłam głową i ruszyłam przed siebie.

Jak dziś pięknie. Aż się chcę żyć. A ja muszę szukać jakiegoś przebrania na imprezę. No i co ja mam włożyć? Zawsze ten sam problem...

-No dobra mamy kilkadziesiąt sklepów do ogarnięcia. Od którego zaczynamy?- zapytał Cody.
-No to może najpierw centra handlowe?
-Dobry pomysł.

Przymierzyłam tyle sukienek i stroi na Halloween, że aż mi się nie chcę dalej tego robić.
-A ta? Co myślisz?- zapytałam obracając się w pięknej sukience.
-Dawaj dalej.- uśmiechnął się.
-Ugh...
-Oj nie marudź.- zaśmiał się.
-Łatwo ci mówić. Może teraz ty po przymierzaj setki sukienek co?- podniósł ręce w geście poddania się.
-No więc właśnie.- rzuciłam i wróciłam do przymierzalni. Ubrałam swoje poprzednie ciuchy i wyszłam z niej.


Wyszliśmy z galerii i szliśmy do kolejnej po drodze się wygłupialiśmy. Cody wziął mnie na ręce i okręcił a ja się śmiałam. Ludzie się na nas patrzyli jak na jakiś idiotów, ale trochę mieli rację. My nie jesteśmy normalni. Zwłaszcza jak się wygłupiamy.


-Mam nadzieję, że uda nam się coś wybrać.- powiedział za nim weszliśmy do sklepu.
-No nie wiem.- westchnęłam. Rozdzieliliśmy się i każdy miał coś poszukać. Przeglądałam po kolei te ciuchy i czasami to aż mi nie dobrze było.
-Fu...
-Alex?
-Co?
-Tam są sukienki.- odwróciłam się i ujrzał cudowną suknię. Od razu do niej podbiegłam i przytuliłam do siebie.
-Idealna.- stwierdziłam. Przymierzyłam ją i rzeczywiście- leżała jak ulał. Wzięłam ją. Teraz tylko jeszcze dodatki i strój na Halloween.

Wróciliśmy do domu z torbami pełnymi zakupów. To można nazwać udanymi zakupami. Na kanapie leżało ponad 30 toreb i siatek z rzeczami.
-Wow...- westchnęłam patrząc na nie.
-Robi wrażenie, nie? Trochę tego jest.- zaśmiał się.
-Jeszcze jak.
-Dobra ja idę z Drew i chłopakami na koszykówkę.
-Czyli nie zostajesz?
-No nie.- uśmiechnął się.
-Ale kto to rozpakuje?
-Ty.- zaśmiał się.
-A gdzie gracie?
-Na hali sportowej szkoły.
-Jakiej?
-Nie powiem ci.
-Dobra... będziesz coś chciał to też ci nie powiem.- usiadłam udając obrażoną.
-Och... dobra przebież się. Pójdziesz z nami.
-Tak! Dziękuję!- uściskałam go i pobiegłam na górę się przebrać. Oczywiście wzięłam moje Jordany.                 <KLIK>

Drew nas zawiózł na halę. Ale tam chłopaków... No i ich dziewczyn też. Tyle, że one kibicowały. Ale kiedy mnie zobaczyły miały miny jakbym im kogoś zabiła. Dziwnie się poczułam. Pod dresami miałam krótkie spodenki, więc zdjęłam dresy, ale w bluzie na razie zostałam. Było troszkę chłodno.
-One są przerażające.- szepnęłam do Drew.
-Spokojnie, nie zwracaj na nie uwagi.- uśmiechnął się.
-Okey.


No i zaczęliśmy grać. Byłam w drużynie z Drew i kilkoma chłopakami, których imion 
nie pamiętam. Cody był w przeciwnej drużynie. Tak się złożyło, że mnie krył. Tyle, że z moją zwinnością nie ma szans. Cały czas miałam dziwne wrażenie, że chłopacy patrzą się na moje cycki. Skąd ta myśl? Hm.. przyłapałam kilku na gapieniu się...Ciekawe co na to ich dziewczyny... Cały czas mnie mierzyły swoimi ciętymi spojrzeniami.
Przez przypadek wpadłam na jednego z przystojnych chłopaków i od razu usłyszałam głos jednej z kobiet siedzących na widowni.
-Zostaw go szmato!- powoli odwróciłam się w jej stronę ze spojrzeniem budzącym niepokój.
-Że co kurwa?- zapytałam patrząc na nią. Byłam pewna siebie. Super. Ale ja byłam jeszcze pewniejsza.
-To co słyszałaś.
-Jane przestań.- powiedział spokojnie chłopak.
-Ogarnij swoją dziewczynę, bo jak nie to jej przywalę.- zwróciłam się do niego pewnym tonem. On od razu do niej podbiegł i rozmawiał.

-Alex spokojnie.- powiedział Drew obejmując mnie jednym ramieniem.
-Nie pozwolę tej suce i żadnej innej tak do siebie mówić.- wysyczałam przez zęby. Cody podszedł do mnie.
-Serio jej przyłożysz?- widziałam w jego oczach ten błysk.
-Jak któraś jeszcze coś powie na mój temat to tak.
-Chciałbym to zobaczyć.
-Być może będziesz miał okazję.
-Alexis spokojnie. Nie wywołuj skandali. - dodał Drew.
-Postaram się, ale jestem cierpliwa do pewnego momentu.
W drugiej połowie meczu prowadziliśmy 15 punktami. Dwa razy trafiłam do kosza. To dobrze jak na mnie. Teraz co drugi dzień będziemy grać. No oczywiście jeżeli będę tu na miejscu. Wszystkie dziewczyny siedziały cicho. W sumie to nie miały wyboru. Panowie je ostrzegli. No i bardzo dobrze. A jak coś im się nie podoba to niech tu nie przychodzą. Proste.

Około 22 wróciłam do domu. Ale byłam tak zmęczona, że od razu poszłam spa
ć.


____________________________________________
________________________________


~~Mady ~~


Włącz --> to.


Otworzyłam oczy i zaczęłam ziewać. Zegar wskazywał godzinę 6:33, co oznaczało, że powoli powinnam wstawać, jeżeli chciałam zdążyć uszykować się na sesję. O 7 musiałam pojawić się na śniadaniu w hotelowej restauracji, gdzie moja menadżerka zawsze omawiała plan na dany dzień. 
Nie było szans na większą dawkę snu, więc postanowiłam udać się do łazienki. Niestety czynność tą uniemożliwił mi Luke, który mocno przyciskał mnie do siebie. Lekko uszczypnęłam jego rękę. Blondyn otworzył oczy i przeciągnął się.
  • Dzień dobry - powiedziałam.
  • Hej - odpowiedział porannym głosem, który był mega seksowny.
  • Jak się czujesz ? - zapytał
  • Bardzo dobrze. Zero mdłości, bólu brzucha i senności, co nie oznacza, że nie pospałabym jeszcze.
Wstałam z łóżka i wyciągnęłam z szafy swoje ubrania. Udałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic i zrobiłam poranną toaletę. Gotowa po 20 minutach opuściłam pomieszczenie i

odłożyłam piżamę do walizki. W pokoju nie było już nawet śladu po Luke’u.
Włączyłam swój laptop i usiadłam na łóżku. Położyłam Mac Booka na kolanach i wpisałam w wyszukiwarkę adres YouTube'a. Gdy na zegarze wybiła godzina 7 zamknęłam komputer i wyszłam z pokoju. Zjechałam windą na parter i udałam się do hotelowej restauracji. Usiadłam na jednym z wolnych miejsc przy stole, który był zarezerwowany dla całej ekipy. Po zjedzeniu śniadania moja menadżerka wzięła się za omawiane dzisiejszych planów. O 9 miałam ostatnie zdjęcia do teledysku połączone z sesją zdjęciową. Z tego co mówiła moja menadżerka nie potrwa do dłużej niż 3 godziny, co oznaczało, że potem będę mogła iść na Miami Beach. Wróciłam do pokoju i wysłałam SMS do Luke, czy nie poszedłby ze mną na plażę. Chłopak odpisał dosyć szybko, oczywiście się zgodził.
Przed 9 pojechałam do studia, gdzie mieliśmy dzisiaj nagrywać. Od razu po przyjeździe Jo zajęła się moją twarzą, włosami i stylizacjami, które miałam ubrać do sesji.

~~ Luke ~~


Gdy Meg pojechała do studia nagrać ostatnie sceny teledysku, ja zostałem w hotelu i oglądałem jakiś nudy reality show. Cały czas zbierałem się w sobie, żeby powiedzieć w końcu blondynce o swoich uczuciach. Za każdym razem powracałem wspomnieniami do ostatniej nocy. Cudownie było trzymać ją w objęciach przez całą noc i mieć świadomość, że jest obok ciebie. Moje rozmyślania przerwał dźwięk mojego telefonu.
  • Status już zmieniony ? - zapytał Michael.
  • Co wyście się na mnie uwzięli ? - zapytałem. Za każdym razem, gdy tylko rozmawiałem z Meg zadawali to samo pytanie.
  • Nie uwzięliśmy się na ciebie tylko czekamy, aż przestaniecie się bawić w kotka i myszkę.- powiedział tym razem Ash.
  • To nie takie proste, ale zamierzam jej dzisiaj wszystko powiedzieć.
  • W końcu jedno z was zrozumiało.
Chłopacy przed jakieś pół godziny powtarzali mi jaka to byłaby z nas wspaniała para. Po skończonej rozmowie wyłączyłem telewizor i wyszedłem na balkon. Po jakimś czasie Meg wysłała mi SMS, że właśnie skończyła sesję i że za jakieś pół godziny powinna pojawić się na plaży. Zabrałem swoją sportową torbę, w której miałem potrzebne rzeczy na te kilka godzin nad wodą i z słuchawkami w uszach wyszedłem z pokoju. 

~~Mady ~~

Sesja skończyła się trochę szybciej więc wysłałam SMS do Luke, że skończyłam i niedługo powinnam pojawić się na plaży. Przebrałam się w swoje rzeczy i zmyłam makijaż. Założyłam jeszcze na nos okulary marki Ray Ban i byłam gotowa, by opuścić plan. Pożegnałam z ludźmi, z którymi pracowałamprzy sesji i wyszłam z budynku. Na plażę nie miałam daleko, więc


postanowiłam przejść ten kawałek na pieszo. Po 10 minutach spokojnego spaceru byłam już przy plaży. Zadzwoniłam do Luke.
  • Hej Meg, jesteś już ? - zapytał.
  • Tak właśnie przyszyłam stoję przy barze o nazwie Blue Beach.
  • Wiem, gdzie to. Nie ruszaj się raz tam przyjdę. 
Rozłączyłam się i po chwili mogłam zauważyć zbliżającą się sylwetkę blondyna. Przytuliliśmy się na przywitanie. Postanowiliśmy zamówić sobie jakieś drinki w barze. Z napojami usadowiliśmy się na leżakach niedaleko.
Słońce niesamowicie grzało, więc postanowiłam zdjąć swoje rzeczy i poopalać się w stroju kąpielowym. Po godzinie siedzenia na leżakach i rozmawiania Luke poszedł po coś do jedzenia. Nie dało się zauważyć paru paprazzi kręcących się po całej Miami Beach. Nic dziwnego, w końcu wielkimi krokami zbliża się jedno z najbardziej oczekiwanych ślubów tego roku.
  • Wiem, że byłaś już na koncercie All Time Low, ale może chciałabyś pójść znowu. Alex załatwił mi wejściówki na dzisiejszy koncert oczywiście z wejściem za kulisy.
  • Żartujesz sobie ? Oczywiście, że chcę ! - powiedziałam.
  • W takim razie dam znać chłopakom, że się pojawimy.
Po paru godzinach siedzenia na plaży wróciliśmy do hotelu. Mam nadzieję, że nie spaliłam się na słońcu i na ślubie nie będę wyglądała jak rak.
Umówiłam się z Lukiem, że przyjdzie po mnie o 18, więc miałam jeszcze półtora godziny na uszykowanie się. Podłączyłam mojego iPhone pod wieżę i włączyłam muzykę. Udałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Nawilżyłam ciało i owinęłam się w ręcznik i utworzyłam tak zwany turban na głowie i opuściłam łazienkę. Podeszłam do szafy i wybrałam z niego ubrania na koncert. Ubrałam go i wróciłam do łazienki w celu wysuszenia włosów i zrobienia makijażu. Postanowiłam, że wyprostuję swoje blond włosy. Z kosmetyczki wyjęłam korektor i zaczęłam nakładać go pod oczami i w miejscach, gdzie występują jakieś niedoskonałości. Następnie nałożyłam podkład i bronzer, po czym zajęłam się moimi oczami. Wybrałam trochę ciemniejsze cienie niż zwykle i zrobiłam kreski eyelinerem. Gotowa opuściłam pomieszczenie i spakowałam do torebki potrzebne rzeczy. Chwilę później Luke zapukał do drzwi i mogliśmy wychodzić. Byłam podekscytowana, że znów idę na koncert ALT oraz, że będę mogła ich spotkać osobiście dzięki Lucasowi.

***
Zespół po zakończeniu ostatniej piosenki pożegnał się z widownią i zszedł ze sceny. Ludzie powoli zaczęli opuszczać arenę. Luke chwycił moją rękę i pokierował mnie za kulisy. Odszukał drzwi z nalepioną kartką “All Time Low” i wszedł bez pukania.
  • Luke ! Dobrze cię widzieć - powiedział piosenkarz.
  • Was też. Przyprowadziłem wam fankę - powiedział blondyn i wskazał na mnie.
  • Ty musisz być Meg - powiedział gitarzystka - Luke dużo mówił, o tobie przy tworzeniu albumu.
Byłam bardzo szczęściliwa, że w końcu poznałam swoich idoli mogłam z nimi normalnie porozmawiać.
Z areny wyszliśmy przed północą. Nie zamawialiśmy taksówki tylko postanowiliśmy przejść się na pieszo. Szliśmy w całkowitej cichy. W pewnym momencie Luke splótł nasze dłonie razem. Lekko się uśmiechnęłam i przeniosłam wzrok na ręce.
  • Meg…- zaczął blondyn.
Spojrzałam w jego niebieskie oczy, w których było widać strach i obawę.
  • Chcesz teraz dokończyć tą rozmowę ? - zapytałam, na co pokiwał tylko głową.
  • Nie mogę uwierzyć w to jaka głupia jestem - powiedziłam, kręcąc głową. - Wierzyłam, że zostaniemy tylko przyjaciółmi. Widocznie mają rację przyjaźń damsko-męska nie istnieje.
  • Przepraszam, że nie ma tu za dużo romantyzmu, ale nie mogłem już dłużej czekać. Uświadomiłem sobie, że jeżeli nie zrobię jakiegoś kroku...to mogę cię stracić na zawsze....
Przybliżyłam się do chłopaka i musnęłam jego usta swoimi. Luke oddał pocałunek, który stał się po pewnym czasie pewniejszy.
  • Zostaniesz moją dziewczyną ? - zapytał, patrząc mi prosto w oczy.
  • Tak - powiedziałam.
Blondyn uśmiechnął się i przybliżył się do mnie i mocno pocałował.
  • Obiecuję ci, że nasza pierwsza randka będzie dużo bardziej romantyczniejsza - powiedział i ponownie splutł nasze palce razem.
Gdy wróciliśmy do hotelu, odprowadził mnie do drzwi i pocałował na dobranoc. Weszłam do pokoju i przebrałam się w piżamę. Szybko wskoczyłam do łóżka i zasnęłam z myślą o dzisiejszym dniu.


                                 





____________________________________________________________________________


~~Oliv~~

Włącz > to.


Obudziły mnie jakieś zapachy. Otwarłam oczy i zauważyłam, że nie ma obok mnie Josh'a. Podniosłam się i zauważyłam na stoliku obok tace ze śniadaniem. Nagle do sypialni wszedł chłopak z bukietem kwiatów. Byłam zaskoczona i nie wiedziałam co mam powiedzieć.

- Akurat zdążyłem. - powiedział.
- Co? - zapytałam zdziwiona. W myślach pomyślałam o co mu chodzi.
- Myślałem, że nie zdążę przyjść i że już się dawno obudziłaś. Proszę to dla ciebie. - odpowiedział i podał mi bukiet kwiatów.
- A z jakiej to okazji?
- Bez okazji. Tak po prostu.
- Aha. To w takim razie dziękuję. - odpowiedziałam i pocałowałam chłopaka.

Następnie podał mi śniadanie. O kurde. Kwiaty i śniadanie? Nadal nie wiedziałam o co chodzi. Ale to miłe co zrobił. Zaczęliśmy jeść śniadanie. Nie powiem było nawet pyszne.

- Sam zrobiłeś te naleśniki? - zapytałam.
- Oczywiście, że ja. Gdybym to nie ja je zrobił to nie smakowały by tak pysznie. - powiedział, a ja zaczęłam się śmiać. 
Skończyliśmy jeść.

- Która jest godzina. - zapytałam i chłopak spojrzał na zegarek, który miał na ręce.
- Aktualnie jest 11.36.
- Co?! Żartujesz? 
- Nie, jest 11.36. Ale spokojnie, nie musisz się o nic martwić. Dzwoniłem do twojej menadżerki i kazałem jej odmówić dzisiaj wszystkie twoje spotkania. - powiedział ze spokojem.

Chciałam na niego nakrzyczeć. Byłam wkurzona, ale w sumie dobrze, że odwołał to wszystko, niż bym miała się spóźnić. Trochę się uspokoiłam.

- To dobrze. - odpowiedziałam.
- Nie jesteś zła?
- Nie. - powiedziałam i chłopak mnie pocałował.

Następnie pomogłam chłopakowi zanieść brudne naczynia do kuchni i włożyłam bukiet kwiatów do wazonu. Poszłam do łazienki wziąć kąpiel. Ubrałam się tak, rozczesałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Poszłam do salonu, gdzie znajdował się chłopak.

- Dzwonił twój brat i masz do niego oddzwonić. - powiedział.
- Okej.
Wzięłam telefon i zadzwoniłam do niego. Charlie zaprosił nas dzisiaj na kolację. 

Bardzo dawno się nie widzieliśmy. Odłożyłam telefon, który po kilku minutach znowu zaczął dzwonić. Odebrałam go.

- No hej. Co tam? Od kilku dni się nie odzywasz. - powiedziała Julia.
- Hej. Ostatnio nie mam prawie na nic czasu. Wciąż jestem czymś zajęta. Musimy się spotkać jak najszybciej.
- No musimy. Kiedy ci pasuje?
- Nie wiem. Dzisiaj?
- No okej. Przyjdzie też Charlie. Nie będzie ci przeszkadzać?
- Nie, skąd.
- No to fajnie. To za godzinę w kawiarni co zawsze się spotykamy?
- Okej.

Rozłączyłam się i opowiedziałam Josh'owi o moich planach. Chłopak postanowił, że pojedzie ze mną. Oczywiście nie miałam nic przeciwko, ale wiedziałam, że Josh z Charlie'm nie przepadają za sobą. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu chłopaka. Najpierw pojechaliśmy do mnie do domu. Muszę sprawdzić co się tam dzieje. Gdy wszystko było w porządku pojechaliśmy do kawiarni. Na miejscu byli już przyjaciele. Przywitaliśmy się z nimi i usiedliśmy. Wszyscy zamówiliśmy kawę. Przynieśli nam bardzo szybko zamówienie. Zaczęliśmy rozmawiać.

 Nawet Josh z Charlie'm rozmawiali. Trochę się zdziwiłam, ale to dobrze, że próbują normalnie ze sobą rozmawiać. Następnie Josh poszedł zamówić nam desery lodowe. Na dworze zimno, a my będziemy jeść lody, tak. Jesteśmy mądrzy. I to bardzo. Po pewnym czasie kelner przyniósł nam nasze desery. Wszyscy zamówiliśmy takie same, czyli czekoladowe. Gdy zobaczyłam ten deser to się trochę przeraziłam. Był on strasznie duży. Na pewno nie zjem całego. Spróbowałam i smakował pysznie. Zjadłam przeszło połowę i resztę zostawiłam. Nie dałam już rady. 
Spojrzałam na zegarek i było już po 17. Ale ten czas szybko leci.
 Zapłaciliśmy rachunek i wyszliśmy z kawiarni. Następnie pożegnaliśmy się z przyjaciółmi i razem z Josh'em wsiadłam do samochodu. 
Pojechaliśmy do mojego brata. Byliśmy trochę przed czasem no, ale trudno. Zadzwoniliśmy do dzwonka na drzwi, które otwarł mój brat. Przywitaliśmy się z nim i weszliśmy do środka.
 W salonie siedziała Susane, dziewczyna mojego brata. Przywitaliśmy się z nią i usiedliśmy. Zaczęliśmy rozmawiać. Dawno się nie widzieliśmy, więc musieliśmy sobie trochę poopowiadać coś wydarzyło. Dowiedziałam się, że Chris zamieszkał z Susane i chcą się ożenić w najbliższym czasie. Trochę zszokowała mnie ta wiadomość, ale pogratulowałam im. Jeszcze dokładnie nie znają daty ślubu, ale już rozmyślają. Później dziewczyna zaprosiła nas do stołu, gdzie było mnóstwo jedzenia. Ja szczególnie nie byłam za bardzo głodna. Zjadłam tylko sałatkę. Po kolacji pomogłam jej posprzątać, gdzie  w tym czasie Chris rozmawiał z Josh'em. 
Usiadłam i brat przyniósł butelkę wina. Nalał mi i Susane kieliszek. Za bardzo to nie chciałam no, ale się skusiłam. Było bardzo dobre. Wypiłam tylko kieliszek. 

Później pożegnaliśmy się i pojechaliśmy do domu. Po kilku minutach byliśmy już w domu. Weszłam do środka i odłożyłam torebkę na krześle. Następnie podszedł do mnie chłopak.

- Kocham cię. - powiedział.
- Ja ciebie też. - odpowiedziałam i chłopak mnie pocałował. 

Później poszłam do łazienki. Wzięłam dłuższą kąpiel i ubrałam piżamę. Udałam się do sypialni, gdzie znajdował się już chłopak.

- Idziesz już spać? - zapytałam.
- Tak. Jestem wykończony dzisiejszym dniem. A ty?
- Ja też.
Położyłam się w łóżku obok chłopaka i bardzo szybko zasnęłam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz