Translate :))

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Chapter 8

~~2 dni później...~~

~~Pat~~

Obudziłam się przed 5 i szybko pobiegłam do łazienki. Zrobiłam sobie lekki makijaż i wyprostowałam włosy. Gotowa pobiegłam do garderoby. Szybko ubrałam to i zeszłam na dół. Przygotowałam sobie kilka kanapek, które zjadłam w biegu. Gotowa już w 100% wzięłam swoją walizkę i udałam się do mojego Astona. Spakowałam swoją walizkę do bagażnika, po czym wsiadłam do samochodu i ruszyłam na lotnisko. Zaparkowałam auto na parkingu, wzięłam walizkę i szybko poszłam na odprawę. Kilka minut później siedziałam już w samolocie. Byłam tak zmęczona, że zasnęłam. Lot trwał ponad 7 godzin. Punktualnie o 13 ( czasu londyńskiego ) wylądowaliśmy w Nowym Jorku. Tutaj była godzina 8 rano.Po wyjściu z lotniska udałam się do wypożyczalni samochodów. Musiałam sobie jakiś wziąć, przecież nie będę chodzić na pieszo, a tutaj złapać taksówkę to cud.
Po obejrzeniu samochodów wybrałam sobie takiego. <Klik>  Był śliczny, cudowny wręcz. Zakochałam się w nim i dlatego postanowiłam go kupić. 10 minut później byłam już właścicielką pięknego porsche. Wrzuciłam walizkę do jego bagażnika i ruszyłam w poszukiwaniu najbliższego Starbucks'a. W czasie jazdy wielu ludzi mi machało, a ja odwzajemniałam ich czyn. Niektórzy są tu naprawdę mili. 
Zaparkowałam samochód i szybki krokiem weszłam do kawiarni. Zamówiłam sobie kawę mocha na wynos. Po 5 minutach moje zamówienie było już gotowe. Odebrałam je i szłam do auta. Po drodzę :
 - Cześć Pat.- usłyszałam. - Odwróciłam niepewnie głowę i zobaczyłam go...
- Cześć Niall.- powiedziałam i uśmiechnęłam się. 
- Co u ciebie słychać?- spytał.
- A nic, a u ciebie?
- Raczej też. :) Przepraszam, ale muszę już iść. Do zobaczenia.- oznajmił.
- Ok, cześć. - było mi trochę smutno. Spojrzałam jeszcze na zegarek i zobaczyłam godzin 9:30. Kurczę o 10 muszę być na miejscu. Wsiadłam w swoje porsche i ruszyłam. Był tu niezły ruch, z resztą jak zawsze. Pełno taksówek, różnych samochodów i oczywiście ludzi.
Dojechałam na miejsce jakoś po 10. Ładnie, moje spóźnienia będą sławne. Zamknęłam swój samochód i ruszyłam do budynku. Po wejściu od razu się przywitałam z wszystkimi. Przebrałam się w strój i ruszyłam na miejsce, gdzie mieliśmy kręcić teledysk. Jest to teledysk do naszej nowej piosenki "It's alright" którą zaśpiewałam z poznaną wcześniej Ritą Orą i Juicy J. Dziwnie się czułam w tym "moim stroju" jednak nie byłam sama. Rita ubrana była w to. Gotowe obejrzałyśmy plan naszego teledysku i wzięliśmy się wszyscy do pracy. Skończyliśmy po 5 godzinach, świetnie się przy tym bawiliśmy. Zmęczona przebrałam się w swój poprzedni strój. Pożegnałam się z wszystkimi i ruszyłam do auta. Byłam strasznie głodna i zmęczona, a jeszcze dziś muszę wrócić do Londynu. Grrr. Pojechałam do najbliższej restauracji, która znajdowała się w jednym z wieżowców. Zajęłam miejsce po czym przyszedł kelner i wręczył mi Menu. Mnóstwo pyszności, nie mogłam się zdecydować, pewnie szybko bym tego nie zrobiła, ale mój żołądek zaczął się odzywać. Więc na 1 danie zamówiłam łososia, a na 2 szaszłyki. Po 15 minutach czekania kelner przyniósł mi 1 danie.  Wyglądało wspaniale <Klik> i równie wyśmienicie smakowało. Kiedy skończyłam jeść kelner przyniósł mi 2 danie <klik> zjadłam je również z wielkim smakiem. Zapłaciłam i chciałam już wychodzić, jednak kelner mnie zatrzymał.
- Może pani wejdzie na taras, wspaniałe widoki.- oznajmił uśmiechnięty.
- Dobrze, dziękuję.- powiedziałam i udałam się na ten "taras". Był on ogromny, udałam się bliżej barierki i ujrzałam wspaniały widok na cały Nowy Jork. 
Popatrzyłam jeszcze chwilę na wspaniałe widoki i porobiłam kilka zdjęć po czym spojrzałam na zegarek. Było już po 16, a w NY niebo robiło się pomarańczowe. Samolot mam o 18, więc jest jeszcze trochę czasu. Postanowiłam wybrać się do studia tatuażu. Pomachałam wszystkim w lokalu na pożegnanie i ruszyłam do windy.  Zjechałam na sam dół i udałam się do samochodu. Wzięłam swój telefon i sprawdziłam, gdzie znajduję się najbliższe studio tatuaży po czym wpisałam adres do GPS i ruszyłam. Po 15 minutach jechaniu w korku byłam już na miejscu. Weszłam do studia i przywitałam się z wszystkimi. Potem obejrzałam albumy z różnymi motywami tatuażów. Po wielu namysłach wiedziałam już jaki chce mieć. Usiadłam na krześle, a tatuażysta zaczął swoją pracę. Po skończeniu wyglądało to niesamowicie <Klik>. Zabandażowali mi rękę i uśmiechnięta pożegnałam się z nimi. Kiedy wyszłam przed budynek zaczęło się już ściemniać. Spojrzałam na zegarek było już grubo po 17. 
Wsiadłam szybko do samochodu i z piskiem opon próbowałam dostać się na lotnisko. Na początku była pusta droga, a potem korek, jednak nie długo w nim stałam. 10 minut później byłam już na lotnisku. Ponieważ samolot ten transportuje różne rzeczy wzięli moje porsche na tył. Także moje kochanie leci ze mną do Londynu. Usiadłam więc wygodnie w fotelu i czekałam aż będziemy startować. Po 7 godzinach lotu wylądowaliśmy na lotnisku Heathrow w Londynie. W Nowym Jorku była by teraz godzina 24, a tutaj jest dopiero 19. Kiedy już wyjechali moim samochodem z pokładu samolotu wsiadłam w niego i chciałam wyjechać z lotniska, kiedy przypomniało mi się, że rano zostawiłam tu mojego Astona. Wzięłam więc szybko mój telefon i zadzwoniłam do mojej menadżerki Katy.
- Cześć, ważna sprawa.- powiedziałam szybko.
- Tak? - spytała.
- Bo zaparkowałam Astona na parkingu na lotnisku, a kupiłam Porsche, a nie mogę przecież jechać 2 samochodami naraz.- oznajmiłam.
- Dobra powiem Matt'owi, żeby mnie podwiózł i przyjadę do ciebie zostawić auto.- oznajmiła.
- Ok, dziękuję, kochana jesteś.- powiedziałam.
- Nie ma za co. Do zobaczenia.- powiedziała i się rozłączyłam. 
Ja pojechałam do swojego domu. Kiedy byłam już na miejscu zauważyłam kilka osób stojących przed moim domem. Otwarłam bramę i wjechałam samochodem, po zaparkowaniu udałam się do tych osób.
- W czymś mogę pomóc?- spytałam.
- Pani Patricia New? - spytał.
- Tak.
- My przewieźliśmy Pani auto z Los Angeles, które kazała pani menadżerka.
- Dobrze.- powiedziałam zdziwiona.
Udałam się za nimi do ciężarówki, kiedy ją otwarli ujrzałam Audi. Moje kochane Audi.
Wyjechali nim z ciężarówki i wjechali na moje podwórko. Dobrze, że z tyłu domu, gdzie mam ogród są jeszcze 2 garaże, inaczej nie wiem, gdzie bym postawiła te samochody. Kiedy już wjechali nim do garażu pożegnali się i pojechali, a chwilę później przyjechała Kate moim Astonem i wjechała nim do 2 garażu w ogrodzie. 
- Dobra, to ja będę lecieć, do zobaczenia.- powiedziała po czym wręczyła mi klucze.
- Dziękuję papa.
Ja wjechałam jeszcze porsche do garażu obok domu i zamknęłam bramę po czym zmęczona weszłam do domu. Rzuciłam swoje rzeczy na kanapę w salonie i ruszyłam do łazienki. Postanowiłam wziąć długą kąpiel. Po 15 minutach wyszłam z wanny i zaczęłam się wycierać. Gotowa ubrałam się w piżamę. Zmęczona udałam się do swojej sypialni, położyłam się na łóżku i zasnęłam.*_* 

~~Alex~~

Minusy w nagrywaniach różnych filmów, klipów itp. jest to, że trzeba wcześnie wstawać. I to bardzo... Także tego.... pobudka o 5.
- Alex wstajemy.- usłyszałam delikatny, męski głos. Chwila... Męski?!!! Otwarłam gwałtownie oczy.
-Jak się spało?- zapytał uśmiechnięty chłopak, siedzący nade mną.
-Oliver? Co ty tu...- przerwałam. Jego uśmiech był tak zniewalający, że nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa.
-To jak się spało?- zaśmiał się chłopak i wtedy się ocknęłam.
-Przepraszam, ale masz zniewalający uśmiech.- ojej :3 zarumienił się.
-Dziękuję. Chyba...- oboje się zaśmialiśmy.
-Dobrze mi się spało, ale pobudka tez niezła.
-Wyczuwam flirt.- zaśmiał się.
-Haha, może to faktycznie tak brzmi, ale serio masz nieziemski uśmiech.
-A ty masz nieziemskie spojrzenie.
-Dobra, dobra... głodna jestem już.
-Śniadanie czeka na ciebie. A teraz idź się ubrać. Będę czekać.
-Okeeey...

Ubrałam się na spokojnie i rozczesałam moje poplątane włosy, oraz przejechałam rzęsy tuszem i nawilżyłam usta kremem. Szybko zjadłam śniadanko i razem z Olivierem pojechaliśmy na plan, gdzie czekała już moja menadżerka i reszta aktorów.

-Okey, a więc dziś do 16 musimy skończyć wszystkie zdjęcia i zaczynamy kręcić film! Tak ja też się cieszę, do roboty leniuszki moje kochane! O 10 będzie kawa i coś słodkiego.- powiedział reżyser i wszyscy zaczęliśmy pracować jak mrówki. Dobra dziwne porównanie, ale dość trafne :D Za 15 minut będzie 16, a to oznacz gorsze użeranie się z Lukiem -,- Wkurza mnie, ale jak na razie się opanowywał.

Pierwsze sceny są spoko, a to dlatego, że jego w nich nie ma, pojawia się on dopiero później. Ale przeraża mnie fakt, że będę z nim się całowała pod koniec całego filmu. Fuuuu.... -,-

Na szczęście praca minęła nam szybko. Jest tutaj zimno, ale nie jest tak źle. Jest nawet śnieg, a przecież nie ma zimy. Mamy wiosnę <3 Uwielbiam ją, ale tutaj w górach nie jest tak ciepełko ;c Ale da się wytrzymać. Na szczęście, świeci słonko ^.^ Za pół godziny kończymy dzisiejszą pracę, z czego się cieszę :3 Koniec patrzenia na tego palanta! ^_^ Dobra trochę przesadzam, no ale nie lubię go...
-Podwieźć cię do hotelu?- zapytał Oliver po skończonej pracy. Cały czas przyglądał nam się Luke, co mnie trochę wkurzało, ale starałam się nie zwracać na niego uwagi.
-Nie dzięki, ale przejdę się, trochę ruchu mi nie zaszkodzi, po za tym z tego co wiem, masz napięty grafik, więc pozałatwiaj swoje sprawy na spokojnie.- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-No dobrze. W takim razie do jutra.- przytulił mnie.
-Do jutra.- pocałowałam go w policzek i wyszłam. Za mną wychodzili po kolei wszyscy, więc nie szłam w pewnym sensie sama. Przechodziłam przez ulicę, kiedy ktoś mnie zawołał, więc zatrzymałam się i odwróciłam za siebie. To była Jenifer, koleżanka z planu.
-Pamiętaj o dzisiejszym spotkaniu!- krzyknęła.
-Okey!- odkrzyknęłam i odwróciłam się idąc na drugą stronę. Ktoś dzwonił do mnie an komórkę, więc próbowałam jej poszukać w mojej torebce i nie zauważyłam rozpędzonego samochodu, który jechał prosto na mnie....
-Alex!
-Uważaj!- krzyknęło kilka osób, ale ja nie zdążyłam nawet zareagować. Kierowca próbował wyhamować, ale nie mógł. Było za ślisko. Wtedy poczułam, że ktoś... mnie wypchnął z ulicy i oboje leżeliśmy na chodniku, po drugiej stronie, a samochód jechał dalej. Bardzo bolała mnie ręka, a konkretnie nadgarstek, ale i tak cieszę się, że żyję. Tylko.. kto mnie uratował. Podniosłam głowę i ujrzałam...
-Luke?- zdziwiłam się.
-Nic ci nie jest?- zapytał tylko. Widziałam w jego oczach przerażenie. Ale jestem pewna, że on tak samo jak ja, czuł ten wysoki poziom adrenaliny we krwi.
-Boli mnie nadgarstek.- powiedziałam cały czas trzymając się za prawy nadgarstek.
-Pokaż.- ujął delikatnie moją rękę i przyglądał się. Zaczęli się schodzić ludzie. A przynajmniej próbowali przejść przez ruchliwą ulicę.
-Chyba masz skręcony nadgarstek.- powiedział. Po raz pierwszy nie czułam do niego obrzydzenia. Wręcz przeciwnie.
-Możliwe, bo strasznie mnie boli.- dotknął moją rękę w jednym miejscu i aż zasyczałam z bólu.
-Przepraszam. Chodź, jedziemy do szpitala.- powiedział stanowczo. Wstał i podniósł moją torebkę, a następnie pomógł mi wstać nie dotykając mojej ręki.
-Alex, nic ci nie jest?!- ktoś podbiegł do nas.
-Nie. Jest dobrze. Nie martwcie się.- powiedziałam i poszłam razem z Lukiem do jego samochodu.
Szybko dojechaliśmy do szpitala. Luke nieźle się kłócił z panią w recepcji, która nie chciała nas przyjąć. Jednak on nie dawał za wygraną i w końcu ustąpiła. Wzięli mnie na prześwietlenie. Luke miał rację- skręcona. Wsadzili mi gips na rękę i powiedzieli, że mam przyjść za tydzień. Kiedy wyszłam już od chirurga, na korytarzu czekał Luke.
-I jak?- zapytał podchodząc do mnie. Nigdy bym nie pomyślała, że on może być do mnie taki miły. Jednak wypadek pokazał jego oblicze. On mnie uratował. A ja jeszcze mu nie podziękowałam.
-Za tydzień mam przyjść znowu.- powiedziałam. Pierwszy raz mam gips, to jest okropne...
-Gips? Serio? To ładnie...- powiedział lekko się uśmiechając.
-Taa... pierwszy raz mam gips i to okropne uczucie.- powiedziałam zirytowana.
-Haha... to i tak dobrze. Kiedyś musi być ten pierwszy raz.- zaśmiał się.
-Luke, dziękuję ci za uratowanie. Pewnie gdybyś tego nie zrobił leżałabym w ciężkim stanie w szpitalu, albo już nawet nie żyła.- powiedziałam. Wiem, że to głupio zabrzmi, ale tak słodko się uśmiechnął.
-Nie ma sprawy. W sumie nawet nie wiem co mną kierowało.- zastanowił się chwilę.
-Też się dziwię, że coś takiego zrobiłeś.- zaśmiałam się.
-Wiem, widziałem twoje zdziwienie w oczach, kiedy to mnie zobaczyłaś obok.- powiedział. Odebraliśmy kilka papierów z recepcji i ruszyliśmy do wyjścia. Mijaliśmy sporo drzwi i każde z nich mi otwierał Luke. Jaki dżentelmen haha xD
-Za to ja widziałam przerażenie w twoich.- powiedziałam.
-Tak.. możliwe. Byłem przerażony, ale ty zapewne też. - uśmiechnął się.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. Całe życie miałam przed oczami.- powiedziałam. Serio tak było... to było straszne.
-Ale wiesz... przepraszam cię, bo to przeze mnie masz teraz rękę w gipsie.
-Serio? Będziesz mnie za to przepraszał? To się nie liczy teraz... Teraz liczy się to, że jesteś moim bohaterem i dzięki tobie mam teraz tylko to - wskazałam na gips- a nie leże w szpitalu pod kroplówkami i tymi wszystkimi gównami.- powiedziałam. Chyba poprawiłam mu tym humor. Co jest więcej niż pewne.
-Dziwnie to brzmi, że jestem twoim bohaterem, bo przecież my się nie lubimy.- zaśmiał się.
-No właśnie. Dlatego się dziwię, że mnie uratowałeś. Przecież uprzykrzasz mi życie jak tylko możesz i denerwujesz mnie każdym kroku a ja potem ci się odpłacam.- zaśmiałam się.
-Tak szczerze, to nawet nie wiem czemu tak robię. Po prostu tak jakoś wyszło.- znów się zaśmiał.
-Serio? I po co ci to było, co?! A ja się tak na ciebie wkurzałam... codziennie rano się wkurzałam, bo miałam tą świadomość, że znowu cię spotkam i takie tam....- powiedziałam, ale już bez śmiechu. Tym razem to on znów się śmiał.
-Nie wiem, po co. Tak jakoś. Chyba byłem zły, że wszyscy tak nad tobą naskakiwali i że jak się spóźniłaś to nikt nic nie mówił tylko się cieszyli, że jesteś.
-Czyli byłeś, albo jesteś zazdrosny?- O.o
-Ej.. nie mów tak. To głupi brzmi, ale chyba trochę tak.- no teraz to mnie zbił z tropu...
-Dobra nie ogarniam cię. Możesz odwieźć mnie do hotelu?- powiedziałam.
-Pewnie nie wiesz, ale mieszkamy w tym samym hotelu. Dzielą nas 3 pokoje.- zaśmiał się.
-Chyba sobie żartujesz...
-Niestety nie. Dobra chodź, jedziemy.- objął mnie ramieniem.

Dojechaliśmy do NASZEGO hotelu. Pięknie... nawet nie wiedziałam, że ma pokój praktycznie obok. Co raz lepiej...
-Dobra, to do jutra.- powiedział zatrzymując się przy swoim pokoju.
-Cześć. Jeszcze raz, bardzo ci dziękuję za uratowanie.- powiedziałam. Uśmiechnął się szczerze. Jak pięknie ;3 Ale odwzajemniłam ten uśmiech i wtedy się... przytuliliśmy.
-Nie ma sprawy. Już się przyzwyczaiłem do oglądanie ciebie codziennie na planie, więc dziwnie by było, kiedy ktoś by cię zastępował.- to było nawet fajne.
-Serio? Przyzwyczaiłeś się?- rozmawialiśmy wtuleni w siebie. Bosko pachniał ^.^ Tak.. słodko? Tak to dobre określenie.
-Wiesz... to może...koniec z docinaniem sobie, co?- jąkał się. On się jąkał :O Aż oderwałam głowę od jego torsu i spojrzałam mu w oczy.
-Z uprzykrzaniem sobie życia?
-Dokładnie.
-Czemu nie.- uśmiechnęłam się, a chłopak mi zawtórował.
-To dobrze. Cieszę się.- już nie chciałam wnikać w to.
-Ja też. Dobra idę do siebie. - powiedziałam.
-Okey. 3m się.- powiedział.
-Ty też.- pocałowałam go w policzek...O kur... głupie nauczenie. Chyba oboje się troszkę zgasiliśmy. Ale zaraz potem uśmiechnął się i... zrobił to samo...
-To na razie Alex.- uśmiechnął się i wtedy się oderwaliśmy.
-Na razie Luke.- odwzajemniłam uśmiech. Odwróciłam się z rumieńcami na policzkach i poszłam w stronę drzwi do mojego pokoju. Wyjęłam klucz i od kluczyłam drzwi. Spojrzałam w jego stronę i on tam cały czas stał z tym samym uśmiechem i przyglądał mi się. Po chwili jednak oboje weszliśmy do swoich mieszkanek. Zamknęłam drzwi i oparłam się plecami o nie. Z uśmiechem na twarzy i zagryzając dolną wargę.
-Co ty taka wesoła? O matko... gips?!- podeszła do mnie Emma.
-Tak, gips. Za tydzień mam przyjść do szpitala jeszcze raz.- powiedziałam tylko powstrzymując już uśmiech.
-Ech... złamana?
-Nie, skręcona.
-Dziwie się, że uszłaś z życiem, po tym co słyszałam.
-Tsaa... zdziwisz się bardziej jak ci powiem kto mnie uratował.
-Kto?
-Luke Benward.- powiedziałam.
-Żartujesz...- zdziwiła się.
-Nie. Serio, potem zawiózł mnie do szpitala.
-O kurdę.... tego się nie spodziewałam.- mówiła wciąż zaskoczona Em.
-A gdybyś ty widziała jak się kłócił z tymi babkami w recepcji.- zaśmiałam się.
-Czemu się z nimi kłócił?- usiadłyśmy na kanapie.
-Bo nie chciały nas przyjąć. Ale nie dawał za wygraną i w końcu odpuściły.
-No, no, no... ładnie.- zaśmiała się moja menadżerka.
-A wiedziałaś, że ma pokój 3 pokoje dalej?
-Tak, ale nie chciałam ci mówić, żebyś się nie wkurzała.
-Pogodziliśmy się.
-Co?!- znów się zdziwiła.
-To.
-Jak to?
-Teraz jak przyjechaliśmy tutaj. Zatrzymaliśmy się przy drzwiach do jego pokoju i tak wyszło.
-To dlatego byłaś taka uradowana przy drzwiach teraz?- zaśmiała się.
-Też. Przytulił mnie.- mogłam tego nie mówić, kiedy akurat napiła się soku z jabłek. Wypluła go.
-Że jak?!- zaczęłam się z niej śmiać.
-Sory, ale to komicznie wyglądało.
-Spoko, na pewno masz rację. I to, że cię przytulił tak cię ucieszyło? Dziwne...- znów się napiła, ale już nie zwracałam na to uwagi.
-Nie tylko to. Potem pocałowałam go odruchowo w policzek, a on zrobił to samo.- znów wypluła. Mogłam to przewidzieć.
-Chyba sobie żartujesz....
-Niestety nie..- uśmiechnęłam się.
-Dobra mniejsza o to. Dobrze, że się pogodziliście, bo nastąpiły zmiany w scenariuszu.- oznajmiła wycierając twarz i ławę, którą opluła. Fuj...
-Jakie?
-Zobacz sobie, jest na stoliku nocnym w twojej sypialni.
-Okey.- poszłam do mojej sypialni. Wzięłam do ręki scenariusz i szukałam tych zmian. No pięknie... nasz pocałunek będzie wcześniej niż miał być... Ale to co ma być przy końcu to jest jakaś masakra.... Wolę nawet tego nie czytać. Idę się umyć i spać.
-Dobranoc.- powiedziałam do Emmy.
-Dobranoc.- odpowiedziała. Zamknęłam drzwi od mojej sypialni i położyłam się do łóżka. Wygodnie się ułożyłam i zasnęłam..
 


~~Mady~~

 O 4:30 obudził mnie dzwoniący budzik. Leniwie wstałam z łóżka i biorąc swoje rzeczy poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i umyłam włosy. Po jakiś 20 minutach wyszłam z pomieszczenia i zeszłam na dół wraz z moją walizką.Wyciągnęłam z lodówki jogurt i zaczęłam go jeść. 
Jeszcze raz sprawdziłam czy mam przy sobie scenariusz. Zadzwoniłam po taksówkę i wyszłam na zewnątrz. Po jakiś 5 minutach zauważyłam taksówkę. Mężczyzna włożył mój bagaż do bagażnika, a ja wsiadłam do pojazdu. Gdy byliśmy już na miejscu, zapłaciłam taksówkarzowi i zabierając swoją walizkę udałam się do budynku. 
Kupiłam bilet na najbliższy pociąg do Newcastle i usiadłam na krześle. Odjazd miałam o 5;35, więc miałam jeszcze 10 minut. 
Weszłam do pociągu i zajęłam miejsce w jednym z przedziałów. 
Cała podróż trwała ponad 3 godziny. Na miejscu byłam po 9. Na dworcu czekał na mnie specjalnie wynajęty samochód, który zawiózł mnie do hotelu, gdzie mieszkała także reszta ekipy. 
Nie miałam czasu, żeby zostać w hotelu dłużej niż 5 minut. Wsiadłam do auta i ruszyłam na plan.
Na miejscu byli już wszyscy. Przywitałam się z nimi i ruszyłam do garderoby. Dzisiaj mieliśmy próby. Usiadłam na kanapie, żeby chwilę odpocząć. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. 
- Meg, zaczynamy próby.- powiedziała asystentka reżysera. 
- Już idę.- odpowiedziałam i wyszłam z garderoby. 
Próby poszły dosyć szybko. Wspaniale pracowało mi się z Evanem Petersem
Reżyser ogłosił godziną przerwę. 
- Idziesz ze mną na lunch ?- zapytał Evan. 
- Jasne.
Wyszliśmy z planu i poszliśmy do Subway'a, który był niedaleko. Zamówiliśmy po kanapce i jakimś napoju. 
- Zmieniłaś się.- zaczął chłopak.
- Nie prawda.
- Prawda. Gdy nagrywaliśmy poprzedni sezon nie byłaś taka.
- To znaczy, że jestem gorsza ?- zapytałam go.
- Nie, o to mi chodziło. Po prostu jesteś zdecydowanie bardziej pewniejsza siebie i nie jesteś już takim aniołkiem jak w tamtym roku.- zaśmiał się Evan.
- Chodzi ci o tą imprezę w Hiszpanii ?
- Po części, ale spójrz sama w tamtym roku ciężko było namówić cię przykładowo na jakąkolwiek imprezę.
- Racja, ale teraz raczej nie będziesz miał z tym problemu. Mamy jeszcze 20 minut idziemy się gdzieś przejść ?- zaproponowałam.
- Możemy. 

~~3 godziny później ~~

Próba skończyła się dzisiaj wyjątkowo wcześnie. Od razu gdy przyjechałam z planu poszłam do łazienki i po wzięciu prysznica przebrałam się w coś bardziej wygodnego. Usiadłam na łóżku z laptopem na kolanach. Włączyłam muzykę, gdy usłyszałam pukanie.
- Proszę.- powiedziałam, a już po chwili drzwi otworzyły się i stanęła w nich moja menadżerka
- Musimy porozmawiać i doskonale wiesz o czym. 
- Domyślam się.
- Twoja matka powierzyła mi opiekę nad tobą i twoją karierą. Wszystko toczy się w dobrym kierunku, aż do momentu kiedy zaczynają się te twoje imprezy z twoimi znajomymi ! Czy ty wiesz jak one niszczą twoją reputację ! Jesteś nie pełnoletnia, a zachowujesz się jakbyś mogła wszystko !
- Możesz mi powiedzieć kiedy się tak zachowałam ? Zrozum, że poza karierą mam także swoje życie prywatne. 
- Ale to nie oznacza, że po każdej imprezie można czytać o twoim zachowaniu w gazetach. Jeszcze jeden taki numer i koniec z imprezami !
- Nie możesz mi tego zakazać. Nie jesteś moją matką !
- Widzimy się jutro na planie. Radzę ci być punktualnie.- powiedziała, po czym zamknęła drzwi. 
Mam jej dość. Niby robi wszystko, żeby moja kiera szła w jak najlepszym kierunku, ale zapomina o tym, że jestem nastolatką i też chce czasami spotkać się ze znajomymi i zaszaleć jak każdy z moich przyjaciół.
Wróciłam do swoich zajęć. Włączyłam telewizor na E! akurat leciały wiadomości. 
- A teraz dobre wiadomości dla fanów George'a Shelley i Lucy Moore. Para wróciła do siebie. Wiadomość jest potwierdzona przez wokalistę...
Że co ?! Przecież ... to niemożliwe. Przez tą informację byłam jeszcze bardziej wkurzona. Postanowiłam zadzwonić do Matta. Dawno z nim nie rozmawiałam. 

  • No nie wierzę, czemu sobie o mnie tak nagle przypomniałaś ?- mówiąc to próbował udawać powagę, jednak zupełnie mu to nie wychodziło.
  • O tobie ciężko zapomnieć. Przepraszam, że się nie odzywałam, ale naprawdę nie miałam czasu.
  • Rozumiem, takie życie sławnej.
  • Nienawidzę tego słowa dobra mniejsza z tym co tam w LA ?
  • Od twojego wyjazdu nic się nie zmieniło. Przyleć do mnie niedługo.
  • Przylecę obiecuję. 
  • Mam nadzieję, że dotrzymasz tej obietnicy. Wiesz Meg muszę kończyć bo właśnie zadzwonił dzwonek i muszę iść na lekcje. Pa.
  • Ok,pa. 
Gdy chłopak się rozłączył odłożyłam telefon na szafkę nocną. Nie miałam co robić więc postanowiłam iść biegać. Przebrałam się w to i wyszłam z hotelu. 
Po jakiś 2 godzinach biegania wróciłam do pokoju. Wzięłam długi prysznic i przebrałam się w piżamę.  Byłam strasznie zmęczona po dzisiejszym dniu, więc postanowiłam iść spać.


~~Oliv~~

Obudziłam się przed 8. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Następnie udałam się do garderoby wybrać jakieś ubrania.
 Wybrałam to.
Zrobiłam lekki makijaż i uczesałam się . Dzisiaj mam zdjęcia do nowej kolekcji ubrań, które zaprojektowałam. Poszłam do kuchni przygotować coś do jedzenia. Przygotowałam to. Posprzątałam i udałam się do samochodu. Po kilkunastu minutach byłam już na miejscu. Poszłam do garderoby uszykować się. 
Przyszła Laura moja stylistka, która zrobiła mi makijaż i uczesała mnie. Następnie ubrałam ubrania. Wyszłam i udałam się na wybieg, gdzie czekali na mnie fotografowie. Zaczęli robić mi zdjęcia. Musiałam pozować. Każda poza musiała być inna. Było fajnie. Po niecałych 3 godzinach skończyliśmy. Przebrałam się w moje rzeczy. Udałam się w stronę samochodu i pojechałam do studia do mojego taty. Po dotarciu weszłam do budynku. Gdy wchodziłam ktoś mnie zawołał. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiech na twarzy  Douglas'a. 
- Cześć Olivia. -powiedział i się uśmiechnął. 
- Cześć.- odpowiedziałam.
- Dawno się nie widzieliśmy. Co tam u siebie słychać?
- A nic ciekawego. Cały czas prawie pracuję i zbytnio nie mam na nic czasu. Ostatnio miałam trochę wolnego i wybrałam się na wakacje.  A u ciebie co tam?
- Też prawie cały czas pracuję. Próbuję jakoś rozplanować te obowiązki. Musimy się kiedyś spotkać i pogadać. Może chodźmy bo się spóźnimy.
- Tak musimy. Dobrze chodźmy.- odpowiedziałam.
Poszliśmy i zaczęliśmy przygotowywać się. Dzisiaj mieliśmy jeszcze zdjęcia do filmu. Zrobiono mi lekki makijaż oraz fryzurę. 
 Po 2 godzinach skończyliśmy. 
- Może pójdziemy na kawę? Tutaj niedaleko jest Starbucks.- zapytał.
- Pewnie. 
Poszliśmy do kawiarni. Zajęliśmy miejsce i usiedliśmy. Zamówiliśmy po kawie. Ja zrobiłam się głodna, więc zamówiłam jeszcze to. Douglas zamówił to samo. Przynieśli nam zamówienie. Zjedliśmy oraz wypiliśmy kawę.
- To co może deser?- zapytał.
- Haha... nie. -odpowiedziałam śmiejąc się.
- Zamówię. Dla ciebie i dla mnie.
- Ale ja nie chcę. 
- Ja ci chętnie zamówię.
Chłopak poszedł zamówić nam deser.Po kilku minutach przynieśli nam to. Wyglądało i smakowało pysznie. Po godzinie pojechałam do domu. Poszłam do garderoby zabrać jakieś ubrania sportowe. Postanowiłam, że pojadę na siłownię. Po kilku minutach byłam na miejscu. Poszłam do mojej garderoby. Po drodze spotkałam Tom'a mojego trenera.
- Cześć. Dawno ciebie tu nie było. -powiedział chłopak.
- Cześć. Byłam na wakacjach. Musiałam trochę odpocząć. No, ale już wróciłam i muszę się trochę wziąć za siebie. - powiedziałam po czym zaczęłam się śmiać.
- Haha...No to przygotuję dla ciebie podwójne ćwiczenia.
- Nie musisz. Te co mam to mi wystarczą. -odpowiedziałam śmiejąc się. 
Udałam się w końcu do garderoby przebrać się. Założyłam strój i poszłam na siłownię. Skończyłam po 1,5 godzinie. Poszłam wziąć prysznic i ubrać się w swoje ubrania. Spojrzałam na mój telefon, który pokazywał, że jest 18.30. Wyszłam z budynku i szłam w stronę samochodu. Nagle usłyszałam, że dzwoni mój telefon. Odebrałam go .Dzwonił Josh.
- Cześć Olivia. Nie przeszkadzam? - zapytał chłopak.
- Cześć. Nie, właśnie wyszłam z siłowni i jadę do domu. Coś się stało? - zapytałam.
- Nie, nic się nie stało chciałem się zapytać czy nie poszłabyś ze mną i z kolegami na drinka?
- Yyy...na jednego drinka mogę iść.- odpowiedziałam. 
- Dobrze. To o 20 przyjadę po ciebie. 
- Ok.
Wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu. Po kilku minutach byłam w domu. Poszłam odłożyć torbę i udałam się do kuchni. Postanowiła, że przygotuję sobie coś na szybko do jedzenia.  Zrobiłam to. Było pyszne. Posprzątałam i  poszłam do garderoby po jakieś ubrania. Założyłam to . Następnie uczesałam się i poprawiłam makijaż. 
Zbliżała się 20. Zauważyłam, że przyjechał Josh swoim samochodem. Ma on ładny samochód. Wyszłam i wsiadłam do samochodu. Pojechaliśmy do jakiegoś klubu, gdzie było mnóstwo fotoreporterów. Weszliśmy do środka. Poszliśmy zająć jakiś stolik. Usiedliśmy, gdy nagle przyszli koledzy Josh'a. Poznałam wszystkich z jego zespołu z Union J. Josh poszedł zamówić nam jakieś drinki. Przyszedł i wszyscy zaczęli pić. Dobrze nam się rozmawiało mimo. Josh zaprosił mnie do tańca , więc poszliśmy zatańczyć kilka piosenek. Była już 22.30. Postanowiłam, że pojadę już do domu. Zadzwoniłam po taksówkę. Wyszłam razem z Josh'em na zewnątrz poczekać aż nie przyjedzie zamówino taksówka. Na dworze było mnóstwo paparazzi, którzy robili nam zdjęcia. W pewnym momencie Josh mnie pocałował. Nie wiedziałam co się dzieje. Byłam zaskoczona. Oczywiście paparazzi zrobili nam zdjęcie. 
- Co ty robisz?- zapytałam zaskoczona.
- Przepraszam chyba za dużo wypiłem .-powiedział chłopak.
- No chyba za dużo. -powiedziałam.
- Chciałem ci powiedzieć, że bardzo mi się podobasz. 
- Ty chyba na prawdę za dużo wypiłeś. 
- Nie. Mówię ci prawdę i to co czuję.
- Ja muszę już iść. Pa. -powiedziałam i udałam się w stronę taksówki, która już przyjechała. 
- Olivia... zaczekaj...- powiedział chłopak.
Niestety nie wiem co powiedział, ponieważ byłam już w samochodzie. Podczas jazdy cały czas myślałam o tym co się stało. Przyjechałam do domu. Byłam już zmęczona. Poszłam do łazienki wziąć długą kąpiel.  Następnie poszłam do sypialni. Położyłam się do łóżka i z trudem zasnęłam.

niedziela, 20 kwietnia 2014

Chapter 7

~~Pat~~

Smacznie sobie spałam do póki nie usłyszałam szumu... wody? Otworzyłam swoje zaspane oczy i go ujrzałam. Wielki ocean i my śpiące na plaży. Poczułam tylko ból głowy i spojrzałam na dziewczyny, które spały obok mnie. Było wcześnie rano. Wstałam żeby poszukać mojego telefonu i nic. Nie było go. Świetnie. Po prostu fantastycznie. Teraz to ja nie wiem jak się gdziekolwiek dostane. 
- Ej dziewczyny.- powiedziałam szturchając je.
- Co?!?! Gdzie mój drink!?- krzyknęła ledwo przytomna Carmen
- Jesteśmy chybaa... na plaży.- dodałam rozglądając się wokoło. 
- Co? Co my tu robimy?- powiedziała Oliv otrzepując się z piasku.
Byłyśmy w krótkich sukienkach, a nasze szpilki leżały gdzieś na plaży. Nie miałyśmy telefonów ani nie wiedziałyśmy za bardzo gdzie jesteśmy. Ciekawe jak tam Austin, czy też ma takiego kaca. Bez przesady impreza to impreza, ale to co my odwaliłyśmy to chyba przegięcie.
- Nie wiem. Ale musimy dostać się gdzieś do telefonu i zadzwonić.- dodała Meg.
- A pamiętasz może kogoś numer?- spytała Aleks.
- Tak, zadzwonię do George'a i powiem, żeby dał Dwayna. Może jakoś trafimy do nich.
- No ok.- powiedziała Aleks. 
Pozbierałyśmy więc swoje buty i udałyśmy się w poszukiwaniu jakiegoś hotelu, gdzie użyczą nam telefonu. W końcu w oddali zauważyliśmy hotel, a na nim było napisane " Acapulco" . Postanowiłyśmy więc udać się do niego zadzwonić, jednak Cam usiadła na murku i...
- Nigdzie nie idę, nie będę się ośmieszać jestem gwiazdą w końcu!?!- dodała.
- Idziesz.- oznajmiłam.
- Nie zmusisz mnie.- dodała.
- Zobaczymy.
Wzięłam ją za ręce i zaczęłam ciągnąć. 
Oczywiście musiało pojawić się paparazzi i zaczęli robić nam zdjęcia. Teraz to dopiero będzie przerąbane.
Nie chciała się ośmieszać, niestety coś jej nie wyszło. Dziewczyna tylko się śmiała, nie sądziłam, że ma aż takiego kaca. 
Weszłyśmy do hotelu i udaliśmy się od razu do recepcji.
- Dzień dobry.- dodałam, jednak nie usłyszałam odpowiedzi.
- Przepraszam, mówi pani może po angielsku?- dodałam ponownie.
- Chyba się nie dogadamy.- powiedziałam reszcie. 
- Buenos Dias!- powiedziała Cami usłyszała to samo.
Rozmawiała z nią dalej, a ja nie zrozumiałam za wiele. Niestety nie umiem hiszpańskiego, ale umiem włoski =D
Chwilę później Cam trzymała już telefon hotelowy.
- Okok, możemy dzwonić.- dodała i podała telefon Meg.
Dziewczyna wykręciła numer i zadzwoniła do Geo. 
Po skończonej rozmowie oznajmiła..
- George powiedział, że Dwayne wysłał nam limuzynę i że zaraz przyjedzie. 
- Ok.- oznajmiłyśmy i wyszłyśmy przed hotel. 
Na zewnątrz było niezłe zamieszanie, pełno fotoreporterów i ludzi. Chwilę później zauważyłyśmy limuzynę i szybko do niej weszłyśmy. 5 minut później byłyśmy już w domu Dwayne'a.
- Gdzie wy dziewczyny zniknęłyście?- spytał zdziwiony.
- Stary, obudziłyśmy się na plaży. Ja zwariuję, mam sesje niedługo!?!- powiedziała oburzona Cami.
- O kurde. Która godzina?- spytałam zdziwiona.
- Jest jakoś po 8.- oznajmił Dwayne.
- O matko?!?! O 10 mam samolot, sesja w Londynie a ja wyglądam jak potwór.- zaczęłam panikować.
Pobiegłam szybko do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Potem z mokrymi włosami pobiegłam do pokoju. W Londynie nie jest za ciepło, więc założę leginsy.- powiedziałam sama do siebie i zaczęłam szukać jakiegoś ubrania.
Chwilę później już byłam ubrana w to. Pobiegłam jeszcze do łazienki, wysuszyłam trochę włosy, rozczesałam je i zrobiłam sobie koka.
Zrobiłam sobie jeszcze lekki makijaż i wróciłam do pokoju. Spakowałam swoją "walizkę" i szybko zeszłam na dół.
- Widzieliście może mój telefon?- spytałam.
- Leżał gdzieś w ogrodzenie.-dodał Jus wchodzący na korytarz.
- Okej, dzięki.-powiedziałam i szybko poszłam w jego poszukiwaniu.
Znalazłam go leżącego na jednym z krzeseł. Wzięłam go szybko i włączyłam.
15 nieodebranych połączeń : 4 Niall, 3 mama o.O , 5 od Austina i 3 od brata James'a.
Stało się coś czy jak? o.O 
Na dodatek jeszcze 3 wiadomości : "Niedługo będę w Londynie, mam nadzieję, że mnie odwiedzisz.~~Mama" :O / "Coś się stało? ~~Niall / "Gdzie wy jesteście?~~Jus/
O matko :O
Ta impreza to było przegięcie na maksa. Już nigdy więcej takich imprez. Wróciłam szybko do środka i spojrzałam na zegarek, który wskazywał już godzinę 9:25 czasu hiszpańskiego czy coś. 
Pożegnałam się więc z wszystkimi i oczywiście z Austinem. Aleks już nie było ponieważ wcześniej miała lot do Kolorado i zapomniała kluczy, więc wysłałam je przed chwilą. 
Gotowa wzięłam walizkę i udałam się do samochodu, który miał mnie zawieść na lotnisko. Szybko przeszłam odprawę i weszłam na pokład. Od razu po zajęciu miejsca wystartowaliśmy. Byłam mega zmęczona i na dodatek głowa mnie strasznie bolała, wzięłam tabletkę, jednak nie pomagała mi coś. 
2 godziny później znaleźliśmy się już na lotnisku w Londynie. 
Wyszłam z samolotu i przez lotnisko udałam się do wyjścia. Wyszłam przed budynek i zadzwoniłam po taksówkę. 10 minut później jechałam już do swojego domu. Była już 12, a o 14 mam sesję dla "Glamour". 
Kiedy już znalazłam się pod moją posesją ujrzałam mój ukochany domek! Wzięłam swój bagaż i weszłam do środka mojego cudeńka. 
Weszłam do salonu i odłożyłam walizkę obok kanapy, po czym rzuciłam się na nią. Kiedy tak leżałam stwierdziłam, że jestem głodna. Wstałam więc i udałam się do kuchni z nadzieją, że coś znajdę. Nic, kompletnie nic. 
Weszłam więc szybko na stronę internetową sklepu i złożyłam zamówienie, otrzymałam potwierdzenie zakupu i godzina o której mi przywiozą była to godzina 16. Mam nadzieję, że zdążę wrócić. Teraz zamówiłam sobie pizze. W czasie, kiedy czekałam na moje jedzenie zaniosłam walizkę do garderoby. Kiedy już się rozpakowałam usłyszałam dzwonek do drzwi. Natychmiast udałam się je otworzyć, było to moje zamówienie. Odebrałam je i poszłam do jadalni. Otworzyłam pizzę i wzięłam się do jedzenia. Uwielbiam pizze włoską mm...pełno zdrowych warzyw i wszystkiego <3. Po zjedzeniu posprzątałam i wróciłam do salonu. Spojrzałam na zegarek i była już 13:30 więc postanowiłam już jechać. Zamknęłam dom i wsiadłam do mojego kochanego auta i ruszyłam do centrum. 
Kiedy tak jechałam podziwiałam widoki mojego wspaniałego miasta. Dawno tu nie byłam i bardzo tęskniłam za nim. Dzisiaj wyjątkowo była ładna pogoda, nie za ciepło, nie za zimno a plusem było to, że nie padał deszcz, więc postanowiłam, że wieczorem pójdę pobiegać. 
Więc jadąc tak zadzwoniłam do Vicki...
- Tak kocie?- spytała.
- Jesteś w Londynie?- spytałam.
- Właśnie lecę, a co?
- Pobiegałabyś ze mną wieczorem?
- Ok, o 16:30 bądź gotowa.- oznajmiła.
- Ok, to do zobaczenia papa.
- Pa :*- dodała po czym się rozłączyła.
Chwilę później zaparkowałam już na parkingu i udałam się do budynku, gdzie miała odbyć się sesja. 
- Dzień Dobry.- powiedziałam wchodząc i się uśmiechając.
- Witaj Pat, dobrze,że jesteś wcześniej, bo mamy dużo roboty.- oznajmiła.
- Ok.
Udałyśmy się najpierw do przebieralni. Miałam tam założyć sukienkę. Przebrałam się szybko i wróciłam do nich. Później zrobiły mi śliczną fryzurę <Klik> i wspaniały makijaż. Kiedy skończyli mi go robić udałam się na miejsce zdjęć. Wtedy rozpoczęła się sesja. Była ona wspaniała, różne pozy, i moje oczy, które idealnie pasowały do sukienki. Wszystko wyglądało wspaniale. Po skończeniu zdjęć poszłam do przebieralni, kiedy już ubrałam się w moją poprzednią stylizacje wróciłam na plan zdjęciowy. Jakaś modelka miała zdjęcia po mnie. Przyznam, że była mega śliczna. Kiedy miała przerwę podeszłam do niej.
- Cześć.-oznajmiłam.
- Cześć, jestem Barbara.- dodała uśmiechnięta.
- Ja Patricia, miło cię poznać. ~~ Porozmawiałam z nią trochę i stwierdziłam, że jest naprawdę świetną dziewczyną. Umówiłam się z nią na dzisiejsze wieczorne biegi. Po naszej rozmowie pożegnałam się z nią i poszłam do samochodu.
Wróciłam do domu zmęczona. Nie miałam siły na nic. O 16 ktoś zadzwonił do moich drzwi, więc poszłam otworzyć. Odebrałam swoje zakupy i odłożyłam je do lodówki. 
Postanowiłam przygotować się do wyjścia na biegi. Poszłam najpierw do łazienki i zrobiłam sobie koka. Potem poszłam do garderoby i zaczęłam szukać czegoś sportowego. Po przeszukaniu wszystkiego postanowiłam, że założę to. Gotowa wróciłam do salonu. Chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi. Kiedy je otwarłam zobaczyłam Carmen ubraną w śliczny strój
- Gotowa?- spytała.
- Jasne.
Zamknęłam dom i pobiegłyśmy w stronę parku, gdzie miała czekać Barbara. Nie zabrakło oczywiście paparazzich, którzy za nami biegli i robili zdjęcia. 
Na miejscu zastałyśmy Baśkę, która wyglądała fantastycznie. Przywitałyśmy się i wszystkie już razem pobiegłyśmy na pobliski stadion sportowy. Wbiegłyśmy na niego i zaczęłyśmy robić okrążenia po jego bieżni. 
Po 30 minutach zrobiłyśmy sobie przerwę i poszłyśmy po wodę. Kiedy ją kupiłyśmy usiadłyśmy na stadionie patrząc na innych. Kiedy tak patrzyłyśmy zauważyłam Oliv.
- Cześć Oliv!- krzyknęłam razem z Cami.
- No cześć- powiedziała dziewczyna stając na przeciwko nas.
- To jest Barbara..- powiedziała wskazując na dziewczynę.
- Cześć.- powiedziała uśmiechając się.
- Miło mi.- dodała Oliv.
Porozmawiałyśmy jeszcze trochę i zaczęłyśmy znowu biegać, jednak teraz we 4. 
Pobiegałyśmy jeszcze trochę, a potem każda pobiegłam w swoją stronę. Ja wróciłam do domu, jednak nie sama, paparazzi mnie odprowadzili jacy oni mili. 
Najpierw udałam się do łazienki i wzięłam długi prysznic. Po skończeniu założyłam na siebie piżamę i poszłam do kuchni. Postanowiłam przygotować sobie sałatkę. Po skończeniu wyglądała niesamowicie, zjadłam ją z wielkim smakiem. Posprzątałam jeszcze kuchnie i poszłam do sypialni. Byłam tak zmęczona, że od razu zasnęłam. *__*

~~Alex~~

Tak dobrze mi się spało, gdy nagle ktoś zaczął mnie szturchać. Zirytowana otwarłam oczy i...Czy to ocean? Gdzie my do cholery jesteśmy? Piasek? Co się stało? O.o

- Ej dziewczyny.- powiedziała Pat szturchając nas.
- Co?!?! Gdzie mój drink!?- krzyknęła ledwo przytomna Carmen
- Jesteśmy chybaa... na plaży.- dodała Pat rozglądając się wokoło. 
- Co? Co my tu robimy?- powiedziała Oliv otrzepując się z piasku.
Byłyśmy w krótkich sukienkach, a nasze szpilki leżały gdzieś na plaży. Nie miałyśmy telefonów ani nie wiedziałyśmy za bardzo gdzie jesteśmy. Dopiero teraz poczułam konsekwencje zbyt dużej ilości alkoholu. A tak właściwie... Gdzie jest Emett? 
Bez przesady impreza to impreza, ale to co my odwaliłyśmy to chyba przegięcie.
- Nie wiem. Ale musimy dostać się gdzieś do telefonu i zadzwonić.- dodała Meg.
- A pamiętasz może kogoś numer?- spytałam.
- Tak, zadzwonię do George'a i powiem, żeby dał Dwayna. Może jakoś trafimy do nich.
- No ok.- powiedziałam.. 
Pozbierałyśmy więc swoje buty i udałyśmy się w poszukiwaniu jakiegoś hotelu, gdzie użyczą nam telefonu. W końcu w oddali zauważyliśmy hotel, a na nim było napisane " Acapulco" . Postanowiłyśmy więc udać się do niego zadzwonić, jednak Carmen usiadła na murku i...
- Nigdzie nie idę, nie będę się ośmieszać jestem gwiazdą w końcu!?!- dodała.
- Idziesz.- oznajmiła Pat.
- Nie zmusisz mnie.- dodała.
- Zobaczymy.
Pat wzięła ją za ręce i zaczęła ciągnąć. Wyglądał to przekomicznie, ale paparazzi zrobili kilka ciekawych ujęć, więc.... nie zdziwię się, jak jutro w gazetach pojawią się nasze zdjęcia. Teraz to dopiero będzie przerąbane.Dziewczyna tylko się śmiała, nie sądziłam, że ma aż takiego kaca. 
Weszłyśmy do hotelu i udaliśmy się od razu do recepcji.
- Dzień dobry.- dodała Pat jednak nie usłyszała odpowiedzi.
- Przepraszam, mówi pani może po angielsku?- dodała ponownie.
- Chyba się nie dogadamy.- powiedziała do nas.. 
- Buenos Dias!- powiedziała Cami usłyszała to samo.
Rozmawiała z nią dalej, ale nie zrozumiałam za wiele.
Chwilę później Carmen trzymała już telefon hotelowy.
- Okok, możemy dzwonić.- dodała i podała telefon Meg.
Dziewczyna wykręciła numer i zadzwoniła do Geo. 
Po skończonej rozmowie oznajmiła..
- George powiedział, że Dwayne wysłał nam limuzynę i że zaraz przyjedzie. 
- Ok.- oznajmiłyśmy i wyszłyśmy przed hotel. 
Na zewnątrz było niezłe zamieszanie, pełno fotoreporterów i ludzi. Chwilę później zauważyłyśmy limuzynę i szybko do niej weszłyśmy. 5 minut później byłyśmy już w domu Dwayne'a. Ja szybko pożegnałam się z wszystkimi i pojechałam do hotelu, bo za 48 minut mam samolot do Kolorado. 

Szybko się pakowałam, kiedy ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę!- krzyknęłam, nie chcąc marnować czasu.
-Gdzie ty byłaś co?! Odchodziłem od zmysłów, a ty nawet nie raczyłaś odbierać telefonu!- wydarł się na mnie wkurzony Emett.
-Wiem, wiem.. przepraszam... nie wiem co myśmy odwaliły, ale obudziłyśmy się na plaży. Z trudem znalazłam swoją komórkę u Dwayne'a, a za 40 minut muszę być na lotnisku, więc mnie nie naciskaj okej?!- odpowiedziałam poddenerwowana.
-Okey, okey, spokojnie. Kupiłem ci butelkę wody i kanapki, bo na pewno jesteś głodna.- oznajmił chłopak. Odwróciłam się do niego, po raz pierwszy dziś patrząc na niego i rzuciłam się mu na szyję.
-Jesteś wspaniały.- uściskałam go i wróciłam do pakowania. Szybko się jeszcze przebrałam i już  po chwili razem z Emettem byliśmy w drodze na lotnisko.

-Do zobaczenia Alex.- przytulił mnie chłopak.
-3maj się Emett.- powiedziałam w jego szyję.
-Daj znać, jak już będziesz na miejscu.
-Dobrze. Obiecaj mi, że mnie odwiedzisz.
-Jasne, ale nie obiecuję, że sam.- powiedział poważnie. Spojrzałam na niego i zaczęliśmy się śmiać.
-Nie musisz sam.- zaśmiałam się.
-Dobra leć, bo się spóźnisz.- powiedział chłopak.
-Okey, to papa.- ostatni raz go przytuliłam, a ten pocałował mnie w policzek i szybko pobiegłam na odprawę.

Kiedy zajęłam miejsce, od razu wystartowaliśmy a ja spostrzegłam, że zostawiłam kluczę u Pat. Szybko do niej zadzwoniłam i poprosiłam, żeby mi je wysłała do Kolorado, na plan. Tam je odbiorę.

Wyszłam z samolotu i wzięłam swoje bagaże. Przed lotniskiem czekał już na mnie Oliver w gronie paparazzi i fanów. Kiedy oboje na siebie spojrzeliśmy od razu się do siebie uśmiechnęliśmy. Podeszłam do niego i przytuliłam.
-Witaj mała. Jak podróż?- zapytał przytulając mnie. Paparazzi pstrykali mnóstwo fotek, ale nie specjalnie się tym przejmowałam.
-Cześć, dobrze.- odpowiedziałam odrywając się od chłopaka. Oliver wziął moje walizki i poszliśmy do samochodu, który czekał na nas na parkingu.


Z lotniska jechaliśmy prosto na plan, bo nie było już czasu na wstępowanie do mojego hotelu. Jechaliśmy niecałe 30 minut.
-O! Alex! Szybko wróciłaś.- przywitał mnie fotograf.
-Tak, starałam się. - uśmiechnęłam się.
-Proszę, twoja przesyłka.- podał mi małą paczuszkę. Otwarłam ją, a w środku znalazłam...
-O moje klucze, szybko doszły.- zaśmiałam się i schowałam je do mojej torebki.
-Leć się przebrać i na makijaż. - powiedział fotograf. Tak też zrobiłam.

W tym filmie gram kobietę, która jest tajną agentką. To bardzo fajna rola ^.^ Uwielbiam czarne, skórzane ciuchy <3 One są MEGA *.* Tak więc... mój strój wygląda mniej więcej tak <klik>.
-Dobrze, a więc proszę Alex na plan!- zarządził fotograf. 3 godziny trwały zdjęcia. Co chwilę inna poza, inni ludzie, inne tło, inne dodatki, inne miejsca, inne miny... no ciągłe zmiany. Wszystko było by spoko, gdyby nie jeden "przydupas", który doprowadzał mnie do szału....
-Ale ona wchodzi mi w paradę!- usłyszałam. Momentalnie się skupiłam, na słowach, który wypowiadał, ten wkurzający typ.
-Oj Luke... kiedy ty się w końcu nauczysz, że nie jesteś pępkiem świata i nie wszystko kręci się wokół ciebie, co?- zakpiłam sobie z niego. Luke Benward... hm... może na pozór, jest słodki, miły i zabawny, ale tak na prawdę, jest wkurzającym, zapatrzonym w siebie dupkiem.
-Hm... może wtedy, kiedy przestaniesz, mnie tak wkurzać, co?- dodał tym samym tonem co ja. Ręka mnie świerzbiła, żeby mu przywalić w ten jego pysk.
-Ugh.... skończmy jak najszybciej te sesję, bo mu przywalę.- powiedziałam zirytowana.
-Och... jaka wkurzona. Uważaj bo ci zmarszczki wyjdą.- zaśmiał się Luke. Stanęłam i spojrzałam na niego wzrokiem jakbym chciała go zabić.
-Nie zadzieraj ze mną Benward. Nie radzę.- warknęłam i poszłam na plan. Nic nie powiedział. Zgasił się. O to mi chodziło. On mnie nie lubi i z wzajemnością. Też go nie lubię...

O tak! W końcu wolna... na dziś to koniec zdjęć, a jutro zaczynam kręcić pierwsze sceny. W samolocie przejrzałam na szybko dalsze sceny, ale nie wczytywałam się w niego. Wreszcie wróciłam do hotelu, gdzie czekała już na mnie moja menadżerka.
-Hej.- przywitałam ją wchodząc do naszego apartamentu.
-Hej, jak sesja?- zapytała uśmiechając się z ekranu laptopa.
-Dobrze, po za tym wkurzającym typkiem...
-Lukiem?
-Tsa... nawet nie wiesz, jak mnie dziś ręka świerzbiła, żeby mu przywalić w twarz.- zaśmiała się dziewczyna.
-Tylko mu nie przywal, bo zrobi się afera. A jego menadżer jest równie wpływowy, jak ja.- oznajmiła dziewczyna, siorbiąc colę.
-A w dupie to mam.... jak mnie jeszcze raz tak wpieni to wezmę go za kudły i do parteru. Albo będę trzaskać jego głową o podłogę...- aż mi się oczy zaświeciły. To by było piękne ^.^
-Ej, ej, ej... nie bądź taka do przodu. Tam masz jedzenie, idź zjeść puki ciepłe.- wskazała na stół za kanapą, na której siedziała.


-Dzięki.- zasiadłam do jedzenia. Byłam już bardzo głodna.
-Ooo... mój ulubiony koktajl ♥ Dzięki kochana.- przytuliłam Emmę.
-Nie ma za co, wiem, że go ubóstwiasz. :)

Zjadłam pyszną kolację i wypiłam mój jeden z ukochanych koktajli. Czułam się dużo lepiej. W końcu mogę odpocząć.
-O kurczę...- powiedziałam do siebie.
-Co się stało?- zapytałam Em, a ja zaczęłam szperać w torebce w poszukiwaniu komórki.
-Zapomniałam, że miałam zadzwonić do Emetta, jak dojadę tutaj. Fuck!...
-Oj tam.. zrozumie... to teraz zadzwoń.
-Idę właśnie.- wyszłam na balkon naszego apartamentu i czekałam, aż odbierze. Jeden sygnał, drugi, trzeci... Nie odbiera. Zaczęłam chodzić w kółko, aż w końcu on sam oddzwonił.

  • Emett...
  • Cześć Alex. Jak podróż?
  • Dobrze. Przepraszam, że nei zadzwoniłam jak dojechałam, ale...
  • Spokojnie. Rozumiem. Byłaś zabiegana, wiem.
  • Przepraszam... na serio...
  • Nie ma sprawy. Nie przejmuj się. Ważne, że chociaż teraz zadzwoniłaś.
  • Na pewno nie jesteś zły? Bo ja ci obiecałam...
  • Na pewno. No opowiadaj jak tam na planie.
  • Wszystko spoko, ale wkurza mnie taki jeden...
  • Kto?
  • Luke Benward.
  • Aaaa... znam go. To .. czemu cię wkurza?
  • Ja go nie lubię i on mnie też nie. Także to jest git. 
  • Haha... no to chociaż w tym jesteście zgodni. 
  • Tsaaa... rozumiesz to, że on uważa się za najważniejszego? Ps... twierdzi, że wchodzę mu w paradę... Te jego głupie teksty... Ugh...
  • Haha... oj tam... dogadacie się.
  • Że co?! No chyba nie...
  • No nie wiem, nie wiem... wszystko może się zdarzyć.
  • Ani nawet mi tu nie kracz... 
  • Dobra. Wiesz, jestem trochę zmęczony i ty pewnie też.
  • Tak idę spać.
  • Dobra, ja też. Dobranoc mała.
  • Dobranoc, dzięki za wszystko.
  • Nie ma sprawy.
  • Śpij dobrze.
  • Ty też. Pa kochana.
  • Pa.- rozłączyłam się.

Weszłam do środka i zamknęłam drzwi od balkonu.
-I co?- zapytała Em.
-Nie jest na mnie zły... fiu...- odpowiedziałam.
-No to dobrze.
-Idę wziąć kąpiel. Bardzo dłuugą i gorącą kąpiel.- oznajmiłam idąc w stronę łazienki.
-Okey.- dodała Emma.

Napuściłam gorącej wody do wielkiej wanny, a w tym czasie poszłam po moją piżamkę. Wróciłam i weszłam do wanny z gorącą wodą. Zrobiłam też bąbelki. Gorąca woda, dobrze wpływa, na krążenie krwi oraz rozluźnia mięśnie i można się odprężyć. Tak... raz na jakiś czas można się odprężyć *__* Po długiej kąpieli, niechętnie wyszłam z wody i 
okryłam się ręcznikiem. Owinęłam włosy ręcznikiem, w taki jakby "turban" i ubrałam piżamkę. Potem podsuszyłam trochę włosy i związałam je w luźnego dobierańca. 
-Dobranoc.- powiedziałam do Emmy.
-Dobranoc.- odpowiedziała i poszłam w końcu wypocząć, po długim i męczącym dniu.


~~Mady~~

Smacznie sobie spałam, gdy poczułam szturchanie.
 - Ej dziewczyny.- powiedziała Pat. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się wokoło. 
-Co ja robię na plaży ?- pomyślałam.
- Co?!?! Gdzie mój drink!?- krzyknęła ledwo przytomna Carmen
- Jesteśmy chybaa... na plaży.- dodała Pat rozglądając się wokoło. 
- Co? Co my tu robimy?- powiedziała Oliv otrzepując się z piasku.
Wszystkie byłyśmy ubrane w krótkie spodenki. Chwila przecież na imprezę przyszłam w sukience. Stałyśmy na boso. Zaczęłam nerwowo szukać mojego telefonu, ale nie mogłam go znaleźć. To samo dziewczyny. Żadna z nas nie wiedziała także gdzie jesteśmy. Strasznie mnie suszyło na dodatek myślałam, że zaraz głowa pęknie mi z bólu. Nie mam pojęcia ile wypiłam. Po chwili przypomniałam sobie o George'u. 
- Nie wiem, ale musimy dostać się gdzieś do telefonu i zadzwonić.- dodała Meg.
- A pamiętasz może kogoś numer?- spytała Aleks.
- Tak, zadzwonię do George'a i powiem, żeby dał Dwayna. Może jakoś trafimy do nich.- powiedziała Meg.
- No ok.- powiedziała Aleks. 
Wzięłyśmy swoje rzeczy i poszłyśmy szukać jakiegoś telefonu. Po dłuższym czasie zlazłyśmy się pod hotelem "Acapulco". Postanowiłyśmy wejść i skorzystać z telefonu. Wszystko szło dobrze do momentu, aż Vicki usiadła pod hotelem i nie chciała wejść do środka. 
- Nigdzie nie idę, nie będę się ośmieszać jestem gwiazdą w końcu!?!- dodała Carmen.
- Idziesz.- oznajmiła Pat.
- Nie zmusisz mnie.- dodała.
- Zobaczymy. -powiedziała.
Wzięła ją za ręce i zaczęła ciągnąć po ulicy. To było trochę śmieszne. Niestety paparazzi się zjawiło i najpierw zaczęło robić zdjęcia Carmen i Pat , a następnie nam. Jutro na pewno będziemy na jakiejś okładce gazety. 
- Dzień dobry.- dodała Pat, jednak nie usłyszała odpowiedzi.
- Przepraszam, mówi pani może po angielsku?- dodała ponownie.
- Chyba się nie dogadamy.- powiedziała do nas.
- Buenos Dias!- powiedziała Carmen i usłyszała to samo.
Rozmawiała z nią. Zbytnio nie rozumiałam o czym rozmawiają. Nie umiem hiszpańskiego. 
Chwilę później Carmen trzymała już telefon hotelowy.
- Okok, możemy dzwonić.- dodała i podała mi telefon.
Wykręciłam numer do Geo. 
Po jakiś 10 minutach skończyłam z nim rozmawiać i powiedziałam dziewczyną, że Dwayne wysłał nam limuzynę. 
Razem z dziewczynami wyszłam przed hotel i czekałyśmy na wóz. Na zewnątrz kręciło się mnóstwo paparazzi. Gdy przyjechała po nas limuzyna szybko wsiadłyśmy do niej i pojechaliśmy do naszego hotelu. 
Weszłam do swojego pokoju i zobaczyłam na łóżku śpiącego przyjaciela. Uśmiechnęłam się pod nosem. Od razu wyciągnęłam z mojej torby tabletki i wzięłam za szafki nocnej dużą butelkę wody. Wypiłam prawie całą. Uszykowałam sobie rzeczy i już chciałam iść do łazienki wziąć długi, zimny prysznic, gdy zaczął dzwonić telefon George'a. Nie chciałam, żeby się obudził więc odebrałam.
  • Halo ?- powiedziałam.
  • Mady ?- zapytał znajomy mi głos. Spojrzałam na telefon. Dzwonił Austin, mój brat.
  • Tak, czemu dzwonisz do Geo ?
  • Od rana nie mogę się do ciebie dodzwonić. Czemu nie odbierasz ?
  • Zgubiłam telefon. Dobra lepiej mów po co tak dzwonisz ?
  • Razem z Sophie zapraszamy cię na kolacje do nas. Możesz przyjechać z George'm.
  • Ok, zapytam Geo. Przepraszam cię, ale muszę kończyć.
Rozłączyłam się i udałam się do łazienki. Po jakiś 30 minutach wyszłam gotowa z łazienki. Wzięłam swojego laptopa i wyszłam z nim na balkon.- Już jesteś ?- zapytał Geo.
- Jak widać. 
- Mogłabyś mi powiedzieć jak się tu znalazłem, bo nie za bardzo pamiętam.
- Odpowiem w strucie. Upiłeś się na imprezie u Austina i musiałam przyprowadzić cię do hotelu. 
- No dobra, ale czemu u ciebie spałem ?
- Bo nie mogłam znaleźć kluczy od twojego pokoju, a raczej nie chciałbyś spędzić nocy na korytarzu.
- No nie. Dzięki Meg. Mam jeszcze jedno pytanie. Jak to się stało, że obudziłyście się na plaży ?
- Sama chciałabym to wiedzieć- zaśmiałam się.- Na stoliku nocnym są tabletki i woda. Weź sobie.
- Jesteś aniołem- powiedział całując mnie w policzek.
Jakoś przed 9 postanowiliśmy zejść na śniadanie. George wyglądał już zdecydowanie lepiej niż po obudzeniu się. 
Zjedliśmy posiłek po czym Geo poszedł do recepcji po nowy klucz do swojego pokoju, a ja poszłam do swojego. Spakowałam wszystkie swoje rzeczy do walizki. Po 30 minutach przyszedł loczek. Postanowiliśmy przejść się po plaży. Od jutra czeka nas powrót do rzeczywistości. Tak bardzo nie chce mi się wracać do tego pochmurnego Londynu.

~~ 3 godziny później ~~ 

Jesteśmy już w samolocie lecącym do Londynu. Na lotnisko było pełno paparazzi i fanów. Niestety ochrona lotniska nie pozwoliła nam się zatrzymać nawet na chwilę, alby zrobić sobie z nimi zdjęcie czy dać autograf. Od wczorajszego wieczoru pojawiło się wiele plotek o tym, że ja i George jesteśmy parą, także o moim wybryku z rana. Szykuje się jutro poważna rozmowa z menadżerką. 
Lot będzie trwał jeszcze jakąś  godzinę. Lotnisko stało się ostatnio moim drugim, a właściwie trzecim domem. Cały czas latam z jednego miejsca do drugiego. 
-  Co robisz ?- zapytał Geo.
- Nudzę się. Ile jeszcze będziemy lecieć.
- Jakieś 55 minut.
- Właśnie zapomniałam ci się zapytać czy pojedziesz ze mną do Austina na kolację, zaprasza nas.
- Austin ? 
- Mój brat. Razem z Sophie robią kolację i pytali czy wpadnę z tobą. 
- Jeżeli nie będę przeszkadzał to zgoda.

~~ 2 godziny później ~~

- Przyjadę po ciebie przed 18- powiedział loczek siedzący na miejscu kierowcy.
- To jesteśmy umówieni. Do 18.- pocałowałam go w policzek.
Wyszłam z samochodu i ruszyłam w stronę willi. Geo poczekał aż wejdę do środka i odjechał. 
Otworzyłam drzwi i weszłam z walizkami do domu. Zdjęłam swoje buty i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Odłożyłam w kąt walizkę i wyciągnęłam z szafy jakieś dresy. Położyłam się na łóżku gdzie po chwili wskoczył pies mojej siostry. 
- Co jest Devil ?- powiedziałam do psa na co on zaczął potrącać głową o moje ramię.
- Devil miałeś nie wchodzić do pokoju Ma...Mady !- zawołała Emily.
- To tam mała ? Tęskniłaś za swoją kochaną siostrą ?
- Tak ! Następnym razem masz mnie ze sobą zabrać. Jasne ?- zapytała blondynka. 
- Jasne. 
- Obejrzymy jakiś film ?- zapytałam
- Tak ! Uwielbiam oglądać z tobą filmy. Możemy ten ?- moja siostra podała mi płytę z filmem "Jak ukraść księżyc". 
Zeszłam na dół i zrobiłam popcorn. Wróciłam do sypialni i włączyłam film. 
Sama nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się jakoś po 17. Gdy spojrzałam na zegarek przeklęłam pod nosem i biegiem udałam się w stronę garderoby. Wybrałam z niej rzeczy i poszłam do łazienki. Umyłam szybko włosy i wysuszyłam je suszarką. Założyłam na siebie wybrane rzeczy i zrobiłam makijaż.
Wyszykowałam się na czas. Zeszłam na dół. Poszłam się czegoś napić do kuchni i zauważyłam karteczkę.

Weź ze sobą Emily do Austina. Ja z tatą przyjedziemy trochę później.
Mama
Poszłam na górę do pokoju mojej siostry i powiedziałam jej o tym, że zabieram ją ze sobą do Austina. Młoda szybko się ubrała i zeszła na dół. 
Punktualnie o 18 usłyszałam dźwięk klaksonu razem z Em wyszłyśmy z domu i wsiadłyśmy do samochodu mojego przyjaciela. 
- Hej młoda. Co tam ?- zapytał mój przyjaciel.
- Dobrze, a tam stary ?- odpowiedziała Emily na co ja tylko się zaśmiałam. 
Po 20 minutach byliśmy już pod apartamentowcem, w którym mieszkał mój brat ze swoją dziewczyną. Wyszliśmy z salonu i zadzwoniliśmy na domofon. Po chwili zostaliśmy wpuszczeni do środka. Wjechaliśmy windom na samą górę i udaliśmy się pod drzwi nr. 85. 
Po jakiś 30 minutach w mojego brata zjawili się także nasi rodzice. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam także rodziców Sophie. Pomogłam dziewczynie zanieść wszystkie talerze na stół i usiadłam między George'm, a moją mamą. 
- W takim razie skoro jesteśmy już wszyscy...- zaczął Austin- To chcielibyśmy coś ogłosić.
- W maju bierzemy ślub.- dokończyła Sophie.
- To gratulacje, ale czemu taki pośpiech.- powiedziała moja mama.
- Ponieważ... będziemy mieli dziecko.- oznajmił mój brat.
Gdy usłyszałam wieść o ciąży o mało nie zakrztusiłam się winem. Wszyscy spojrzeliśmy na parę. 
- Nie cieszycie się ?- zapytał Austin.
- Oczywiście, że cieszymy tylko, że jesteśmy w szoku.- powiedziała mama Sophie.
- No to zdrowie młodych i ich dziecka.- powiedział mój tata. 
Mój brat wyciągnął z lodówki szampana i nalał każdemu. 
Do domu wróciliśmy jakoś po 23. Od razu poszłam do swojego pokoju i wzięłam do ręki scenariusz do mojego serialu. Jutro wracam na plan po dosyć długiej przerwie i muszę nauczyć się tekstu. 
Około 1 w nocy poszłam do łazienki i  wzięłam gorącą kąpiel. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać.

~~Oliv~~

Spałam sobie, gdy nagle poczułam , że ktoś mnie szturcha.
- Ej dziewczyny.- powiedziała Pat  szturchając nas.
- Co?!?! Gdzie mój drink!?- krzyknęła ledwo przytomna Carmen. 
- Jesteśmy chyba... na plaży.- dodała Pat rozglądając się wokoło. 
- Co? Co my tu robimy?- powiedziałam otrzepując się z piasku.
Byłyśmy w krótkich sukienkach, a nasze szpilki leżały gdzieś na plaży. Nie miałyśmy telefonów ani nie wiedziałyśmy za bardzo gdzie jesteśmy. Nigdy nie wypiłam tyle alkoholu co na wczorajszej imprezie. Strasznie chciało mi się pić. Głowa mi pękała. Strasznie mnie bolała. Ciekawa jestem jak się czuje Josh. On też wczoraj dużo wypił, ale na pewno nie znalazł się na plaży tak jak my. Nie wiem jak my to zrobiłyśmy, że znalazłyśmy się na plaży. Nic nie pamiętam. 
- Nie wiem. Ale musimy dostać się gdzieś do telefonu i zadzwonić.- dodała Meg.
- A pamiętasz może kogoś numer?- spytała Aleks.
- Tak, zadzwonię do George'a i powiem, żeby dał Dwayna. Może jakoś trafimy do nich.- powiedziała Meg.
- No ok.- powiedziała Aleks. 
Pozbierałyśmy więc swoje buty i udałyśmy się w poszukiwaniu jakiegoś hotelu, gdzie użyczą nam telefonu. W końcu w oddali zauważyliśmy hotel, a na nim było napisane " Acapulco" . Postanowiłyśmy więc udać się do niego zadzwonić, jednak Vicki usiadła na murku i...
- Nigdzie nie idę, nie będę się ośmieszać jestem gwiazdą w końcu!?!- dodała Carmen.
- Idziesz.- oznajmiła Pat.
- Nie zmusisz mnie.- dodała.
- Zobaczymy. -powiedziała.
Wzięła ją za ręce i zaczęła ciągnąć po ulicy. To było trochę śmieszne. Niestety paparazzi się zjawiło i najpierw zaczęło robić zdjęcia Carmen i Pat , a następnie nam. Jutro na pewno będziemy na jakiejś okładce gazety. 
- Dzień dobry.- dodała Pat, jednak nie usłyszała odpowiedzi.
- Przepraszam, mówi pani może po angielsku?- dodała ponownie.
- Chyba się nie dogadamy.- powiedziała do nas.
- Buenos Dias!- powiedziała Carmen i usłyszała to samo.
Rozmawiała z nią. Zbytnio nie rozumiałam o czym rozmawiają. Nie umiem hiszpańskiego. 
Chwilę później Carmen trzymała już telefon hotelowy.
- Okok, możemy dzwonić.- dodała i podała telefon Meg.
Dziewczyna wykręciła numer i zadzwoniła do Geo. 
Po skończonej rozmowie oznajmiła..
- George powiedział, że Dwayne wysłał nam limuzynę i że zaraz przyjedzie. 
- Ok.- oznajmiłyśmy i wyszłyśmy przed hotel. 
Wyszłyśmy przed hotel, gdzie było mnóstwo reporterów. Po kilku minutach przyjechała po nas limuzyna. Weszłyśmy do niej i pojechaliśmy. Najpierw kierowca odwiózł mnie do hotelu. Pożegnałam się z dziewczynami i wyszłam z limuzyna. Weszłam do hotelu i szybko udałam się do swojego pokoju. Gdy weszłam od razu wzięłam tabletkę oraz wypiłam chyba całą butelkę wody. Strasznie chciało mi się pić. Poszłam do łazienki wziąć kąpiel, która była długa. Następnie poszłam się jeszcze położyć do łóżka. Była dopiero 8 godzina, a o 12 mam samolot do Londynu. Niestety muszę wracać do pracy. Miałam bardzo długie wakacje. 
Obudziłam się o 10. Dobrze mi to zrobiło, że się przespałam. Trochę lepiej się czuję. Poszłam wyciągnąć z walizki jakiejś ubrania. W Londynie nie jest tak gorąco, więc ubrałam to. Następnie uczesałam się i zrobiłam makijaż. Zaczęłam się pakować, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Przyszedł Josh. 
- Cześć. Gdzie ty byłaś?- zapytał chłopak. 
- Cześć. Byłam z dziewczynami na plaży.- odpowiedziałam po czym chłopak zaczął się śmiać.
- Haha... Na prawdę tam byłyście?- zapytał śmiejąc się.
- Tak. Nie wiem jak my się tam znalazłyśmy. Nic nie pamiętam. A ty wróciłeś do hotelu?
- Wróciłem ale dzisiaj. Byłem u Dwayna i tam spałem. Pamiętasz co wczoraj zrobiłaś? - zapytał chłopak. 
- Nie. Co ja zrobiłam? o.O - zapytałam ze zdziwieniem.
Skąd ja mam wiedzieć co zrobiłam. Nie pamiętam nic.
- Pocałowałaś mnie. - powiedział.
- Co? Ja? :O
- Tak. 
- Przepraszam, ale ja nie pamiętam co wczoraj robiłam. Możemy o tym zapomnieć. Jesteśmy przyjaciółmi i chciałabym żeby tak zostało. 
- Pewnie. -odpowiedział nie pewnie.
- Wszystko w porządku ?- zapytałam.
- No tak. Jesteśmy przyjaciółmi.
Już chyba nigdy tyle nie wypije i nie pójdę na taką imprezę. To było przegięcie co ja robiłam. Jakaś masakra. Dopakowałam walizki i zeszłam z Josh'em do recepcji oddać klucze. 
Następnie przyjechał po nas samochód, który miał nas zawieść na lotnisko. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy na pokład i zajęliśmy miejsca. Weszliśmy na pokład i zajęliśmy miejsca. Po około 2 godzinach byliśmy już w Londynie. Wsiadłam do taksówki, która po nas przyjechała po nas. Po kilku minutach byliśmy już przed moim domem. Pożegnałam się z Josh'em i jeszcze raz go przeprosiłam. 
Weszłam do domu i odłożyłam walizki. Nareszcie jestem w domu. Poszłam sprawdzić czy mam coś do jedzenia w lodówce. Okazało się, że lodówka jest pusta. Zamówiłam sobie pizze. Zadzwoniłam do mojej menadżerki żeby zrobiła mi zakupy jak przyjedzie do mnie. Poszłam wypakować walizki.
 Wzięłam scenariusz i zaczęłam się go uczyć. Muszę się nauczyć dwóch scenariuszy, Nie wiem kiedy ja się ich nauczę. Najpierw muszę się nauczyć do filmu z Douglasem, a później z Zac'iem. Po godzinie przywieźli mi pizze. Odebrałam i poszłam do kuchni jeść. Po zjedzeniu posprzątałam. W oknie zauważyłam, że przyjechała Eva moja menadżerka. Poszłam jej otworzyć drzwi. 
- Cześć Olivia. - powiedziała
- Cześć. -odpowiedziałam i wpuściłam ją do środka.
- Jak tam na wakacjach?- zapytała.
- No powiedzmy, że dobrze. Tylko na imprezie u Austina trochę za dużo wypiłam. 
- No właśnie wiem. Dzisiaj widziałam zdjęcie przed hotelem z dziewczynami oraz ktoś tobie i Josh'owi zrobił zdjęcie jak się całujecie.- powiedziała.
Nie wiedziałam co mam jej powiedzieć. Skąd mogłam wiedzieć co ja robiłam.
- To chyba dobrze, że całowałam się s Josh' em. W końcu mamy udawać parę. 
- Tak, ale to drugie zdjęcie nie powinno być. Dobrze nie rozmawiajmy o tym teraz. Przywiozłam ci zakupy. 
- Dobrze. Dzięki. 
- Nauczyłaś się już scenariusza?- zapytała
- Jeszcze nie. Właśnie się uczę.- odpowiedziałam.
- To radzę ci się pośpieszyć. Masz czas do końca miesiąca bo później masz jeszcze jeden. 
- Ok. Jeszcze muszę dzisiaj jechać do salonu sprawdzić co i jak. - powiedziałam.
- Zaglądałam tam. Twoja mama się tam tym wszystkim zajęła. Możesz być spokojna.
- Do dobrze.
Eva musiała już jechać. Poszłam ją odprowadzić. Ja muszę jechać do salonu. Poszłam do samochodu. Wsiadłam i pojechałam. 
Po kilku minutach byłam już na miejscu. Weszłam do środka. Zauważyłam moją mamę, więc podeszłam do niej. 
- Cześć mamo. - powiedziałam podchodząc do niej.
- O cześć córciu. Już wróciłaś z wakacji? Jak tam było?- zapytała.
- Tak. Dzisiaj przyleciałam. Powiedzmy, że było fajnie. 
- No to fajnie. Nie musisz się o nic martwić zajęłam się wszystkim. Nową kolekcję ubrań już wysłałam. Za tydzień będzie pokaz twojej kolekcji i masz w niej wystąpić. -powiedziała.
- Dobrze. Dziękuję ci, że się wszystkim zajęłaś. A co w salonie w Los Angeles?
- Byłam tam wczoraj i wszystko jest w porządku.
- To dobrze. Dziękuję.- powiedziałam.
Sprawdziłam jeszcze kilka rzeczy i udałam się do wyjścia. Dzisiaj nie chce mi się tutaj siedzieć. Jutro przyjadę i trochę popracuję.  Poszłam do samochodu i pojechałam. Po drodze wjechałam do Starbucks'a na kawę. Dawno tu nie byłam. Zamówiłam sobie kawę i do tego muffinkę, która wyglądała pysznie. Po zjedzeniu i wypiciu pojechałam do domu. Weszłam do domu i nie wiedziałam co mam robić. Postanowiłam, że pójdę pobiegać. Poszłam do garderoby po jakieś ubrania sportowe. Ubrałam to. Wyszłam z domu i pobiegłam w stronę stadionu sportowego, który był nie daleko. Biegałam chyba godzinę. Nagle usłyszałam, że ktoś do mnie krzyczy. Były to dziewczyny. 
- Cześć Oliv!- krzyknęła Pat razem z Carmen.
- No cześć- powiedziałam  stając na przeciwko nich.
- To jest Barbara..- powiedziała Pat wskazując na dziewczynę.
- Cześć.- powiedziała uśmiechając się.
- Miło mi.- dodałam.
Porozmawiałyśmy jeszcze trochę i zaczęłyśmy znowu biegać, jednak teraz we 4. 
Pobiegałyśmy jeszcze trochę, a potem każda pobiegłam w swoją stronę. Ja udałam się do domu. Byłam zmęczona. Weszłam do domu. Podczas tego biegania trochę zgłodniałam. Postanowiłam, że zjem musli. Posprzątałam i poszłam do łazienki wziąć kąpiel. Ubrałam piżamę i udałam się w stronę sypialni. Położyłam się do łóżka i zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Radosnych Świąt Wielkanocnych,
dobrego odpoczynku, smacznego jajka,
szalonego i wyjątkowego mokrego Śmigusa Dyngusa
oraz samych słonecznych, spokojnych i cudownych dni
z okazji Świąt Wielkanocnych
życzą Pat, Aleks, Meg i Oliv :**!