Translate :))

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Chapter 8

~~2 dni później...~~

~~Pat~~

Obudziłam się przed 5 i szybko pobiegłam do łazienki. Zrobiłam sobie lekki makijaż i wyprostowałam włosy. Gotowa pobiegłam do garderoby. Szybko ubrałam to i zeszłam na dół. Przygotowałam sobie kilka kanapek, które zjadłam w biegu. Gotowa już w 100% wzięłam swoją walizkę i udałam się do mojego Astona. Spakowałam swoją walizkę do bagażnika, po czym wsiadłam do samochodu i ruszyłam na lotnisko. Zaparkowałam auto na parkingu, wzięłam walizkę i szybko poszłam na odprawę. Kilka minut później siedziałam już w samolocie. Byłam tak zmęczona, że zasnęłam. Lot trwał ponad 7 godzin. Punktualnie o 13 ( czasu londyńskiego ) wylądowaliśmy w Nowym Jorku. Tutaj była godzina 8 rano.Po wyjściu z lotniska udałam się do wypożyczalni samochodów. Musiałam sobie jakiś wziąć, przecież nie będę chodzić na pieszo, a tutaj złapać taksówkę to cud.
Po obejrzeniu samochodów wybrałam sobie takiego. <Klik>  Był śliczny, cudowny wręcz. Zakochałam się w nim i dlatego postanowiłam go kupić. 10 minut później byłam już właścicielką pięknego porsche. Wrzuciłam walizkę do jego bagażnika i ruszyłam w poszukiwaniu najbliższego Starbucks'a. W czasie jazdy wielu ludzi mi machało, a ja odwzajemniałam ich czyn. Niektórzy są tu naprawdę mili. 
Zaparkowałam samochód i szybki krokiem weszłam do kawiarni. Zamówiłam sobie kawę mocha na wynos. Po 5 minutach moje zamówienie było już gotowe. Odebrałam je i szłam do auta. Po drodzę :
 - Cześć Pat.- usłyszałam. - Odwróciłam niepewnie głowę i zobaczyłam go...
- Cześć Niall.- powiedziałam i uśmiechnęłam się. 
- Co u ciebie słychać?- spytał.
- A nic, a u ciebie?
- Raczej też. :) Przepraszam, ale muszę już iść. Do zobaczenia.- oznajmił.
- Ok, cześć. - było mi trochę smutno. Spojrzałam jeszcze na zegarek i zobaczyłam godzin 9:30. Kurczę o 10 muszę być na miejscu. Wsiadłam w swoje porsche i ruszyłam. Był tu niezły ruch, z resztą jak zawsze. Pełno taksówek, różnych samochodów i oczywiście ludzi.
Dojechałam na miejsce jakoś po 10. Ładnie, moje spóźnienia będą sławne. Zamknęłam swój samochód i ruszyłam do budynku. Po wejściu od razu się przywitałam z wszystkimi. Przebrałam się w strój i ruszyłam na miejsce, gdzie mieliśmy kręcić teledysk. Jest to teledysk do naszej nowej piosenki "It's alright" którą zaśpiewałam z poznaną wcześniej Ritą Orą i Juicy J. Dziwnie się czułam w tym "moim stroju" jednak nie byłam sama. Rita ubrana była w to. Gotowe obejrzałyśmy plan naszego teledysku i wzięliśmy się wszyscy do pracy. Skończyliśmy po 5 godzinach, świetnie się przy tym bawiliśmy. Zmęczona przebrałam się w swój poprzedni strój. Pożegnałam się z wszystkimi i ruszyłam do auta. Byłam strasznie głodna i zmęczona, a jeszcze dziś muszę wrócić do Londynu. Grrr. Pojechałam do najbliższej restauracji, która znajdowała się w jednym z wieżowców. Zajęłam miejsce po czym przyszedł kelner i wręczył mi Menu. Mnóstwo pyszności, nie mogłam się zdecydować, pewnie szybko bym tego nie zrobiła, ale mój żołądek zaczął się odzywać. Więc na 1 danie zamówiłam łososia, a na 2 szaszłyki. Po 15 minutach czekania kelner przyniósł mi 1 danie.  Wyglądało wspaniale <Klik> i równie wyśmienicie smakowało. Kiedy skończyłam jeść kelner przyniósł mi 2 danie <klik> zjadłam je również z wielkim smakiem. Zapłaciłam i chciałam już wychodzić, jednak kelner mnie zatrzymał.
- Może pani wejdzie na taras, wspaniałe widoki.- oznajmił uśmiechnięty.
- Dobrze, dziękuję.- powiedziałam i udałam się na ten "taras". Był on ogromny, udałam się bliżej barierki i ujrzałam wspaniały widok na cały Nowy Jork. 
Popatrzyłam jeszcze chwilę na wspaniałe widoki i porobiłam kilka zdjęć po czym spojrzałam na zegarek. Było już po 16, a w NY niebo robiło się pomarańczowe. Samolot mam o 18, więc jest jeszcze trochę czasu. Postanowiłam wybrać się do studia tatuażu. Pomachałam wszystkim w lokalu na pożegnanie i ruszyłam do windy.  Zjechałam na sam dół i udałam się do samochodu. Wzięłam swój telefon i sprawdziłam, gdzie znajduję się najbliższe studio tatuaży po czym wpisałam adres do GPS i ruszyłam. Po 15 minutach jechaniu w korku byłam już na miejscu. Weszłam do studia i przywitałam się z wszystkimi. Potem obejrzałam albumy z różnymi motywami tatuażów. Po wielu namysłach wiedziałam już jaki chce mieć. Usiadłam na krześle, a tatuażysta zaczął swoją pracę. Po skończeniu wyglądało to niesamowicie <Klik>. Zabandażowali mi rękę i uśmiechnięta pożegnałam się z nimi. Kiedy wyszłam przed budynek zaczęło się już ściemniać. Spojrzałam na zegarek było już grubo po 17. 
Wsiadłam szybko do samochodu i z piskiem opon próbowałam dostać się na lotnisko. Na początku była pusta droga, a potem korek, jednak nie długo w nim stałam. 10 minut później byłam już na lotnisku. Ponieważ samolot ten transportuje różne rzeczy wzięli moje porsche na tył. Także moje kochanie leci ze mną do Londynu. Usiadłam więc wygodnie w fotelu i czekałam aż będziemy startować. Po 7 godzinach lotu wylądowaliśmy na lotnisku Heathrow w Londynie. W Nowym Jorku była by teraz godzina 24, a tutaj jest dopiero 19. Kiedy już wyjechali moim samochodem z pokładu samolotu wsiadłam w niego i chciałam wyjechać z lotniska, kiedy przypomniało mi się, że rano zostawiłam tu mojego Astona. Wzięłam więc szybko mój telefon i zadzwoniłam do mojej menadżerki Katy.
- Cześć, ważna sprawa.- powiedziałam szybko.
- Tak? - spytała.
- Bo zaparkowałam Astona na parkingu na lotnisku, a kupiłam Porsche, a nie mogę przecież jechać 2 samochodami naraz.- oznajmiłam.
- Dobra powiem Matt'owi, żeby mnie podwiózł i przyjadę do ciebie zostawić auto.- oznajmiła.
- Ok, dziękuję, kochana jesteś.- powiedziałam.
- Nie ma za co. Do zobaczenia.- powiedziała i się rozłączyłam. 
Ja pojechałam do swojego domu. Kiedy byłam już na miejscu zauważyłam kilka osób stojących przed moim domem. Otwarłam bramę i wjechałam samochodem, po zaparkowaniu udałam się do tych osób.
- W czymś mogę pomóc?- spytałam.
- Pani Patricia New? - spytał.
- Tak.
- My przewieźliśmy Pani auto z Los Angeles, które kazała pani menadżerka.
- Dobrze.- powiedziałam zdziwiona.
Udałam się za nimi do ciężarówki, kiedy ją otwarli ujrzałam Audi. Moje kochane Audi.
Wyjechali nim z ciężarówki i wjechali na moje podwórko. Dobrze, że z tyłu domu, gdzie mam ogród są jeszcze 2 garaże, inaczej nie wiem, gdzie bym postawiła te samochody. Kiedy już wjechali nim do garażu pożegnali się i pojechali, a chwilę później przyjechała Kate moim Astonem i wjechała nim do 2 garażu w ogrodzie. 
- Dobra, to ja będę lecieć, do zobaczenia.- powiedziała po czym wręczyła mi klucze.
- Dziękuję papa.
Ja wjechałam jeszcze porsche do garażu obok domu i zamknęłam bramę po czym zmęczona weszłam do domu. Rzuciłam swoje rzeczy na kanapę w salonie i ruszyłam do łazienki. Postanowiłam wziąć długą kąpiel. Po 15 minutach wyszłam z wanny i zaczęłam się wycierać. Gotowa ubrałam się w piżamę. Zmęczona udałam się do swojej sypialni, położyłam się na łóżku i zasnęłam.*_* 

~~Alex~~

Minusy w nagrywaniach różnych filmów, klipów itp. jest to, że trzeba wcześnie wstawać. I to bardzo... Także tego.... pobudka o 5.
- Alex wstajemy.- usłyszałam delikatny, męski głos. Chwila... Męski?!!! Otwarłam gwałtownie oczy.
-Jak się spało?- zapytał uśmiechnięty chłopak, siedzący nade mną.
-Oliver? Co ty tu...- przerwałam. Jego uśmiech był tak zniewalający, że nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa.
-To jak się spało?- zaśmiał się chłopak i wtedy się ocknęłam.
-Przepraszam, ale masz zniewalający uśmiech.- ojej :3 zarumienił się.
-Dziękuję. Chyba...- oboje się zaśmialiśmy.
-Dobrze mi się spało, ale pobudka tez niezła.
-Wyczuwam flirt.- zaśmiał się.
-Haha, może to faktycznie tak brzmi, ale serio masz nieziemski uśmiech.
-A ty masz nieziemskie spojrzenie.
-Dobra, dobra... głodna jestem już.
-Śniadanie czeka na ciebie. A teraz idź się ubrać. Będę czekać.
-Okeeey...

Ubrałam się na spokojnie i rozczesałam moje poplątane włosy, oraz przejechałam rzęsy tuszem i nawilżyłam usta kremem. Szybko zjadłam śniadanko i razem z Olivierem pojechaliśmy na plan, gdzie czekała już moja menadżerka i reszta aktorów.

-Okey, a więc dziś do 16 musimy skończyć wszystkie zdjęcia i zaczynamy kręcić film! Tak ja też się cieszę, do roboty leniuszki moje kochane! O 10 będzie kawa i coś słodkiego.- powiedział reżyser i wszyscy zaczęliśmy pracować jak mrówki. Dobra dziwne porównanie, ale dość trafne :D Za 15 minut będzie 16, a to oznacz gorsze użeranie się z Lukiem -,- Wkurza mnie, ale jak na razie się opanowywał.

Pierwsze sceny są spoko, a to dlatego, że jego w nich nie ma, pojawia się on dopiero później. Ale przeraża mnie fakt, że będę z nim się całowała pod koniec całego filmu. Fuuuu.... -,-

Na szczęście praca minęła nam szybko. Jest tutaj zimno, ale nie jest tak źle. Jest nawet śnieg, a przecież nie ma zimy. Mamy wiosnę <3 Uwielbiam ją, ale tutaj w górach nie jest tak ciepełko ;c Ale da się wytrzymać. Na szczęście, świeci słonko ^.^ Za pół godziny kończymy dzisiejszą pracę, z czego się cieszę :3 Koniec patrzenia na tego palanta! ^_^ Dobra trochę przesadzam, no ale nie lubię go...
-Podwieźć cię do hotelu?- zapytał Oliver po skończonej pracy. Cały czas przyglądał nam się Luke, co mnie trochę wkurzało, ale starałam się nie zwracać na niego uwagi.
-Nie dzięki, ale przejdę się, trochę ruchu mi nie zaszkodzi, po za tym z tego co wiem, masz napięty grafik, więc pozałatwiaj swoje sprawy na spokojnie.- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-No dobrze. W takim razie do jutra.- przytulił mnie.
-Do jutra.- pocałowałam go w policzek i wyszłam. Za mną wychodzili po kolei wszyscy, więc nie szłam w pewnym sensie sama. Przechodziłam przez ulicę, kiedy ktoś mnie zawołał, więc zatrzymałam się i odwróciłam za siebie. To była Jenifer, koleżanka z planu.
-Pamiętaj o dzisiejszym spotkaniu!- krzyknęła.
-Okey!- odkrzyknęłam i odwróciłam się idąc na drugą stronę. Ktoś dzwonił do mnie an komórkę, więc próbowałam jej poszukać w mojej torebce i nie zauważyłam rozpędzonego samochodu, który jechał prosto na mnie....
-Alex!
-Uważaj!- krzyknęło kilka osób, ale ja nie zdążyłam nawet zareagować. Kierowca próbował wyhamować, ale nie mógł. Było za ślisko. Wtedy poczułam, że ktoś... mnie wypchnął z ulicy i oboje leżeliśmy na chodniku, po drugiej stronie, a samochód jechał dalej. Bardzo bolała mnie ręka, a konkretnie nadgarstek, ale i tak cieszę się, że żyję. Tylko.. kto mnie uratował. Podniosłam głowę i ujrzałam...
-Luke?- zdziwiłam się.
-Nic ci nie jest?- zapytał tylko. Widziałam w jego oczach przerażenie. Ale jestem pewna, że on tak samo jak ja, czuł ten wysoki poziom adrenaliny we krwi.
-Boli mnie nadgarstek.- powiedziałam cały czas trzymając się za prawy nadgarstek.
-Pokaż.- ujął delikatnie moją rękę i przyglądał się. Zaczęli się schodzić ludzie. A przynajmniej próbowali przejść przez ruchliwą ulicę.
-Chyba masz skręcony nadgarstek.- powiedział. Po raz pierwszy nie czułam do niego obrzydzenia. Wręcz przeciwnie.
-Możliwe, bo strasznie mnie boli.- dotknął moją rękę w jednym miejscu i aż zasyczałam z bólu.
-Przepraszam. Chodź, jedziemy do szpitala.- powiedział stanowczo. Wstał i podniósł moją torebkę, a następnie pomógł mi wstać nie dotykając mojej ręki.
-Alex, nic ci nie jest?!- ktoś podbiegł do nas.
-Nie. Jest dobrze. Nie martwcie się.- powiedziałam i poszłam razem z Lukiem do jego samochodu.
Szybko dojechaliśmy do szpitala. Luke nieźle się kłócił z panią w recepcji, która nie chciała nas przyjąć. Jednak on nie dawał za wygraną i w końcu ustąpiła. Wzięli mnie na prześwietlenie. Luke miał rację- skręcona. Wsadzili mi gips na rękę i powiedzieli, że mam przyjść za tydzień. Kiedy wyszłam już od chirurga, na korytarzu czekał Luke.
-I jak?- zapytał podchodząc do mnie. Nigdy bym nie pomyślała, że on może być do mnie taki miły. Jednak wypadek pokazał jego oblicze. On mnie uratował. A ja jeszcze mu nie podziękowałam.
-Za tydzień mam przyjść znowu.- powiedziałam. Pierwszy raz mam gips, to jest okropne...
-Gips? Serio? To ładnie...- powiedział lekko się uśmiechając.
-Taa... pierwszy raz mam gips i to okropne uczucie.- powiedziałam zirytowana.
-Haha... to i tak dobrze. Kiedyś musi być ten pierwszy raz.- zaśmiał się.
-Luke, dziękuję ci za uratowanie. Pewnie gdybyś tego nie zrobił leżałabym w ciężkim stanie w szpitalu, albo już nawet nie żyła.- powiedziałam. Wiem, że to głupio zabrzmi, ale tak słodko się uśmiechnął.
-Nie ma sprawy. W sumie nawet nie wiem co mną kierowało.- zastanowił się chwilę.
-Też się dziwię, że coś takiego zrobiłeś.- zaśmiałam się.
-Wiem, widziałem twoje zdziwienie w oczach, kiedy to mnie zobaczyłaś obok.- powiedział. Odebraliśmy kilka papierów z recepcji i ruszyliśmy do wyjścia. Mijaliśmy sporo drzwi i każde z nich mi otwierał Luke. Jaki dżentelmen haha xD
-Za to ja widziałam przerażenie w twoich.- powiedziałam.
-Tak.. możliwe. Byłem przerażony, ale ty zapewne też. - uśmiechnął się.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. Całe życie miałam przed oczami.- powiedziałam. Serio tak było... to było straszne.
-Ale wiesz... przepraszam cię, bo to przeze mnie masz teraz rękę w gipsie.
-Serio? Będziesz mnie za to przepraszał? To się nie liczy teraz... Teraz liczy się to, że jesteś moim bohaterem i dzięki tobie mam teraz tylko to - wskazałam na gips- a nie leże w szpitalu pod kroplówkami i tymi wszystkimi gównami.- powiedziałam. Chyba poprawiłam mu tym humor. Co jest więcej niż pewne.
-Dziwnie to brzmi, że jestem twoim bohaterem, bo przecież my się nie lubimy.- zaśmiał się.
-No właśnie. Dlatego się dziwię, że mnie uratowałeś. Przecież uprzykrzasz mi życie jak tylko możesz i denerwujesz mnie każdym kroku a ja potem ci się odpłacam.- zaśmiałam się.
-Tak szczerze, to nawet nie wiem czemu tak robię. Po prostu tak jakoś wyszło.- znów się zaśmiał.
-Serio? I po co ci to było, co?! A ja się tak na ciebie wkurzałam... codziennie rano się wkurzałam, bo miałam tą świadomość, że znowu cię spotkam i takie tam....- powiedziałam, ale już bez śmiechu. Tym razem to on znów się śmiał.
-Nie wiem, po co. Tak jakoś. Chyba byłem zły, że wszyscy tak nad tobą naskakiwali i że jak się spóźniłaś to nikt nic nie mówił tylko się cieszyli, że jesteś.
-Czyli byłeś, albo jesteś zazdrosny?- O.o
-Ej.. nie mów tak. To głupi brzmi, ale chyba trochę tak.- no teraz to mnie zbił z tropu...
-Dobra nie ogarniam cię. Możesz odwieźć mnie do hotelu?- powiedziałam.
-Pewnie nie wiesz, ale mieszkamy w tym samym hotelu. Dzielą nas 3 pokoje.- zaśmiał się.
-Chyba sobie żartujesz...
-Niestety nie. Dobra chodź, jedziemy.- objął mnie ramieniem.

Dojechaliśmy do NASZEGO hotelu. Pięknie... nawet nie wiedziałam, że ma pokój praktycznie obok. Co raz lepiej...
-Dobra, to do jutra.- powiedział zatrzymując się przy swoim pokoju.
-Cześć. Jeszcze raz, bardzo ci dziękuję za uratowanie.- powiedziałam. Uśmiechnął się szczerze. Jak pięknie ;3 Ale odwzajemniłam ten uśmiech i wtedy się... przytuliliśmy.
-Nie ma sprawy. Już się przyzwyczaiłem do oglądanie ciebie codziennie na planie, więc dziwnie by było, kiedy ktoś by cię zastępował.- to było nawet fajne.
-Serio? Przyzwyczaiłeś się?- rozmawialiśmy wtuleni w siebie. Bosko pachniał ^.^ Tak.. słodko? Tak to dobre określenie.
-Wiesz... to może...koniec z docinaniem sobie, co?- jąkał się. On się jąkał :O Aż oderwałam głowę od jego torsu i spojrzałam mu w oczy.
-Z uprzykrzaniem sobie życia?
-Dokładnie.
-Czemu nie.- uśmiechnęłam się, a chłopak mi zawtórował.
-To dobrze. Cieszę się.- już nie chciałam wnikać w to.
-Ja też. Dobra idę do siebie. - powiedziałam.
-Okey. 3m się.- powiedział.
-Ty też.- pocałowałam go w policzek...O kur... głupie nauczenie. Chyba oboje się troszkę zgasiliśmy. Ale zaraz potem uśmiechnął się i... zrobił to samo...
-To na razie Alex.- uśmiechnął się i wtedy się oderwaliśmy.
-Na razie Luke.- odwzajemniłam uśmiech. Odwróciłam się z rumieńcami na policzkach i poszłam w stronę drzwi do mojego pokoju. Wyjęłam klucz i od kluczyłam drzwi. Spojrzałam w jego stronę i on tam cały czas stał z tym samym uśmiechem i przyglądał mi się. Po chwili jednak oboje weszliśmy do swoich mieszkanek. Zamknęłam drzwi i oparłam się plecami o nie. Z uśmiechem na twarzy i zagryzając dolną wargę.
-Co ty taka wesoła? O matko... gips?!- podeszła do mnie Emma.
-Tak, gips. Za tydzień mam przyjść do szpitala jeszcze raz.- powiedziałam tylko powstrzymując już uśmiech.
-Ech... złamana?
-Nie, skręcona.
-Dziwie się, że uszłaś z życiem, po tym co słyszałam.
-Tsaa... zdziwisz się bardziej jak ci powiem kto mnie uratował.
-Kto?
-Luke Benward.- powiedziałam.
-Żartujesz...- zdziwiła się.
-Nie. Serio, potem zawiózł mnie do szpitala.
-O kurdę.... tego się nie spodziewałam.- mówiła wciąż zaskoczona Em.
-A gdybyś ty widziała jak się kłócił z tymi babkami w recepcji.- zaśmiałam się.
-Czemu się z nimi kłócił?- usiadłyśmy na kanapie.
-Bo nie chciały nas przyjąć. Ale nie dawał za wygraną i w końcu odpuściły.
-No, no, no... ładnie.- zaśmiała się moja menadżerka.
-A wiedziałaś, że ma pokój 3 pokoje dalej?
-Tak, ale nie chciałam ci mówić, żebyś się nie wkurzała.
-Pogodziliśmy się.
-Co?!- znów się zdziwiła.
-To.
-Jak to?
-Teraz jak przyjechaliśmy tutaj. Zatrzymaliśmy się przy drzwiach do jego pokoju i tak wyszło.
-To dlatego byłaś taka uradowana przy drzwiach teraz?- zaśmiała się.
-Też. Przytulił mnie.- mogłam tego nie mówić, kiedy akurat napiła się soku z jabłek. Wypluła go.
-Że jak?!- zaczęłam się z niej śmiać.
-Sory, ale to komicznie wyglądało.
-Spoko, na pewno masz rację. I to, że cię przytulił tak cię ucieszyło? Dziwne...- znów się napiła, ale już nie zwracałam na to uwagi.
-Nie tylko to. Potem pocałowałam go odruchowo w policzek, a on zrobił to samo.- znów wypluła. Mogłam to przewidzieć.
-Chyba sobie żartujesz....
-Niestety nie..- uśmiechnęłam się.
-Dobra mniejsza o to. Dobrze, że się pogodziliście, bo nastąpiły zmiany w scenariuszu.- oznajmiła wycierając twarz i ławę, którą opluła. Fuj...
-Jakie?
-Zobacz sobie, jest na stoliku nocnym w twojej sypialni.
-Okey.- poszłam do mojej sypialni. Wzięłam do ręki scenariusz i szukałam tych zmian. No pięknie... nasz pocałunek będzie wcześniej niż miał być... Ale to co ma być przy końcu to jest jakaś masakra.... Wolę nawet tego nie czytać. Idę się umyć i spać.
-Dobranoc.- powiedziałam do Emmy.
-Dobranoc.- odpowiedziała. Zamknęłam drzwi od mojej sypialni i położyłam się do łóżka. Wygodnie się ułożyłam i zasnęłam..
 


~~Mady~~

 O 4:30 obudził mnie dzwoniący budzik. Leniwie wstałam z łóżka i biorąc swoje rzeczy poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i umyłam włosy. Po jakiś 20 minutach wyszłam z pomieszczenia i zeszłam na dół wraz z moją walizką.Wyciągnęłam z lodówki jogurt i zaczęłam go jeść. 
Jeszcze raz sprawdziłam czy mam przy sobie scenariusz. Zadzwoniłam po taksówkę i wyszłam na zewnątrz. Po jakiś 5 minutach zauważyłam taksówkę. Mężczyzna włożył mój bagaż do bagażnika, a ja wsiadłam do pojazdu. Gdy byliśmy już na miejscu, zapłaciłam taksówkarzowi i zabierając swoją walizkę udałam się do budynku. 
Kupiłam bilet na najbliższy pociąg do Newcastle i usiadłam na krześle. Odjazd miałam o 5;35, więc miałam jeszcze 10 minut. 
Weszłam do pociągu i zajęłam miejsce w jednym z przedziałów. 
Cała podróż trwała ponad 3 godziny. Na miejscu byłam po 9. Na dworcu czekał na mnie specjalnie wynajęty samochód, który zawiózł mnie do hotelu, gdzie mieszkała także reszta ekipy. 
Nie miałam czasu, żeby zostać w hotelu dłużej niż 5 minut. Wsiadłam do auta i ruszyłam na plan.
Na miejscu byli już wszyscy. Przywitałam się z nimi i ruszyłam do garderoby. Dzisiaj mieliśmy próby. Usiadłam na kanapie, żeby chwilę odpocząć. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. 
- Meg, zaczynamy próby.- powiedziała asystentka reżysera. 
- Już idę.- odpowiedziałam i wyszłam z garderoby. 
Próby poszły dosyć szybko. Wspaniale pracowało mi się z Evanem Petersem
Reżyser ogłosił godziną przerwę. 
- Idziesz ze mną na lunch ?- zapytał Evan. 
- Jasne.
Wyszliśmy z planu i poszliśmy do Subway'a, który był niedaleko. Zamówiliśmy po kanapce i jakimś napoju. 
- Zmieniłaś się.- zaczął chłopak.
- Nie prawda.
- Prawda. Gdy nagrywaliśmy poprzedni sezon nie byłaś taka.
- To znaczy, że jestem gorsza ?- zapytałam go.
- Nie, o to mi chodziło. Po prostu jesteś zdecydowanie bardziej pewniejsza siebie i nie jesteś już takim aniołkiem jak w tamtym roku.- zaśmiał się Evan.
- Chodzi ci o tą imprezę w Hiszpanii ?
- Po części, ale spójrz sama w tamtym roku ciężko było namówić cię przykładowo na jakąkolwiek imprezę.
- Racja, ale teraz raczej nie będziesz miał z tym problemu. Mamy jeszcze 20 minut idziemy się gdzieś przejść ?- zaproponowałam.
- Możemy. 

~~3 godziny później ~~

Próba skończyła się dzisiaj wyjątkowo wcześnie. Od razu gdy przyjechałam z planu poszłam do łazienki i po wzięciu prysznica przebrałam się w coś bardziej wygodnego. Usiadłam na łóżku z laptopem na kolanach. Włączyłam muzykę, gdy usłyszałam pukanie.
- Proszę.- powiedziałam, a już po chwili drzwi otworzyły się i stanęła w nich moja menadżerka
- Musimy porozmawiać i doskonale wiesz o czym. 
- Domyślam się.
- Twoja matka powierzyła mi opiekę nad tobą i twoją karierą. Wszystko toczy się w dobrym kierunku, aż do momentu kiedy zaczynają się te twoje imprezy z twoimi znajomymi ! Czy ty wiesz jak one niszczą twoją reputację ! Jesteś nie pełnoletnia, a zachowujesz się jakbyś mogła wszystko !
- Możesz mi powiedzieć kiedy się tak zachowałam ? Zrozum, że poza karierą mam także swoje życie prywatne. 
- Ale to nie oznacza, że po każdej imprezie można czytać o twoim zachowaniu w gazetach. Jeszcze jeden taki numer i koniec z imprezami !
- Nie możesz mi tego zakazać. Nie jesteś moją matką !
- Widzimy się jutro na planie. Radzę ci być punktualnie.- powiedziała, po czym zamknęła drzwi. 
Mam jej dość. Niby robi wszystko, żeby moja kiera szła w jak najlepszym kierunku, ale zapomina o tym, że jestem nastolatką i też chce czasami spotkać się ze znajomymi i zaszaleć jak każdy z moich przyjaciół.
Wróciłam do swoich zajęć. Włączyłam telewizor na E! akurat leciały wiadomości. 
- A teraz dobre wiadomości dla fanów George'a Shelley i Lucy Moore. Para wróciła do siebie. Wiadomość jest potwierdzona przez wokalistę...
Że co ?! Przecież ... to niemożliwe. Przez tą informację byłam jeszcze bardziej wkurzona. Postanowiłam zadzwonić do Matta. Dawno z nim nie rozmawiałam. 

  • No nie wierzę, czemu sobie o mnie tak nagle przypomniałaś ?- mówiąc to próbował udawać powagę, jednak zupełnie mu to nie wychodziło.
  • O tobie ciężko zapomnieć. Przepraszam, że się nie odzywałam, ale naprawdę nie miałam czasu.
  • Rozumiem, takie życie sławnej.
  • Nienawidzę tego słowa dobra mniejsza z tym co tam w LA ?
  • Od twojego wyjazdu nic się nie zmieniło. Przyleć do mnie niedługo.
  • Przylecę obiecuję. 
  • Mam nadzieję, że dotrzymasz tej obietnicy. Wiesz Meg muszę kończyć bo właśnie zadzwonił dzwonek i muszę iść na lekcje. Pa.
  • Ok,pa. 
Gdy chłopak się rozłączył odłożyłam telefon na szafkę nocną. Nie miałam co robić więc postanowiłam iść biegać. Przebrałam się w to i wyszłam z hotelu. 
Po jakiś 2 godzinach biegania wróciłam do pokoju. Wzięłam długi prysznic i przebrałam się w piżamę.  Byłam strasznie zmęczona po dzisiejszym dniu, więc postanowiłam iść spać.


~~Oliv~~

Obudziłam się przed 8. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Następnie udałam się do garderoby wybrać jakieś ubrania.
 Wybrałam to.
Zrobiłam lekki makijaż i uczesałam się . Dzisiaj mam zdjęcia do nowej kolekcji ubrań, które zaprojektowałam. Poszłam do kuchni przygotować coś do jedzenia. Przygotowałam to. Posprzątałam i udałam się do samochodu. Po kilkunastu minutach byłam już na miejscu. Poszłam do garderoby uszykować się. 
Przyszła Laura moja stylistka, która zrobiła mi makijaż i uczesała mnie. Następnie ubrałam ubrania. Wyszłam i udałam się na wybieg, gdzie czekali na mnie fotografowie. Zaczęli robić mi zdjęcia. Musiałam pozować. Każda poza musiała być inna. Było fajnie. Po niecałych 3 godzinach skończyliśmy. Przebrałam się w moje rzeczy. Udałam się w stronę samochodu i pojechałam do studia do mojego taty. Po dotarciu weszłam do budynku. Gdy wchodziłam ktoś mnie zawołał. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiech na twarzy  Douglas'a. 
- Cześć Olivia. -powiedział i się uśmiechnął. 
- Cześć.- odpowiedziałam.
- Dawno się nie widzieliśmy. Co tam u siebie słychać?
- A nic ciekawego. Cały czas prawie pracuję i zbytnio nie mam na nic czasu. Ostatnio miałam trochę wolnego i wybrałam się na wakacje.  A u ciebie co tam?
- Też prawie cały czas pracuję. Próbuję jakoś rozplanować te obowiązki. Musimy się kiedyś spotkać i pogadać. Może chodźmy bo się spóźnimy.
- Tak musimy. Dobrze chodźmy.- odpowiedziałam.
Poszliśmy i zaczęliśmy przygotowywać się. Dzisiaj mieliśmy jeszcze zdjęcia do filmu. Zrobiono mi lekki makijaż oraz fryzurę. 
 Po 2 godzinach skończyliśmy. 
- Może pójdziemy na kawę? Tutaj niedaleko jest Starbucks.- zapytał.
- Pewnie. 
Poszliśmy do kawiarni. Zajęliśmy miejsce i usiedliśmy. Zamówiliśmy po kawie. Ja zrobiłam się głodna, więc zamówiłam jeszcze to. Douglas zamówił to samo. Przynieśli nam zamówienie. Zjedliśmy oraz wypiliśmy kawę.
- To co może deser?- zapytał.
- Haha... nie. -odpowiedziałam śmiejąc się.
- Zamówię. Dla ciebie i dla mnie.
- Ale ja nie chcę. 
- Ja ci chętnie zamówię.
Chłopak poszedł zamówić nam deser.Po kilku minutach przynieśli nam to. Wyglądało i smakowało pysznie. Po godzinie pojechałam do domu. Poszłam do garderoby zabrać jakieś ubrania sportowe. Postanowiłam, że pojadę na siłownię. Po kilku minutach byłam na miejscu. Poszłam do mojej garderoby. Po drodze spotkałam Tom'a mojego trenera.
- Cześć. Dawno ciebie tu nie było. -powiedział chłopak.
- Cześć. Byłam na wakacjach. Musiałam trochę odpocząć. No, ale już wróciłam i muszę się trochę wziąć za siebie. - powiedziałam po czym zaczęłam się śmiać.
- Haha...No to przygotuję dla ciebie podwójne ćwiczenia.
- Nie musisz. Te co mam to mi wystarczą. -odpowiedziałam śmiejąc się. 
Udałam się w końcu do garderoby przebrać się. Założyłam strój i poszłam na siłownię. Skończyłam po 1,5 godzinie. Poszłam wziąć prysznic i ubrać się w swoje ubrania. Spojrzałam na mój telefon, który pokazywał, że jest 18.30. Wyszłam z budynku i szłam w stronę samochodu. Nagle usłyszałam, że dzwoni mój telefon. Odebrałam go .Dzwonił Josh.
- Cześć Olivia. Nie przeszkadzam? - zapytał chłopak.
- Cześć. Nie, właśnie wyszłam z siłowni i jadę do domu. Coś się stało? - zapytałam.
- Nie, nic się nie stało chciałem się zapytać czy nie poszłabyś ze mną i z kolegami na drinka?
- Yyy...na jednego drinka mogę iść.- odpowiedziałam. 
- Dobrze. To o 20 przyjadę po ciebie. 
- Ok.
Wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu. Po kilku minutach byłam w domu. Poszłam odłożyć torbę i udałam się do kuchni. Postanowiła, że przygotuję sobie coś na szybko do jedzenia.  Zrobiłam to. Było pyszne. Posprzątałam i  poszłam do garderoby po jakieś ubrania. Założyłam to . Następnie uczesałam się i poprawiłam makijaż. 
Zbliżała się 20. Zauważyłam, że przyjechał Josh swoim samochodem. Ma on ładny samochód. Wyszłam i wsiadłam do samochodu. Pojechaliśmy do jakiegoś klubu, gdzie było mnóstwo fotoreporterów. Weszliśmy do środka. Poszliśmy zająć jakiś stolik. Usiedliśmy, gdy nagle przyszli koledzy Josh'a. Poznałam wszystkich z jego zespołu z Union J. Josh poszedł zamówić nam jakieś drinki. Przyszedł i wszyscy zaczęli pić. Dobrze nam się rozmawiało mimo. Josh zaprosił mnie do tańca , więc poszliśmy zatańczyć kilka piosenek. Była już 22.30. Postanowiłam, że pojadę już do domu. Zadzwoniłam po taksówkę. Wyszłam razem z Josh'em na zewnątrz poczekać aż nie przyjedzie zamówino taksówka. Na dworze było mnóstwo paparazzi, którzy robili nam zdjęcia. W pewnym momencie Josh mnie pocałował. Nie wiedziałam co się dzieje. Byłam zaskoczona. Oczywiście paparazzi zrobili nam zdjęcie. 
- Co ty robisz?- zapytałam zaskoczona.
- Przepraszam chyba za dużo wypiłem .-powiedział chłopak.
- No chyba za dużo. -powiedziałam.
- Chciałem ci powiedzieć, że bardzo mi się podobasz. 
- Ty chyba na prawdę za dużo wypiłeś. 
- Nie. Mówię ci prawdę i to co czuję.
- Ja muszę już iść. Pa. -powiedziałam i udałam się w stronę taksówki, która już przyjechała. 
- Olivia... zaczekaj...- powiedział chłopak.
Niestety nie wiem co powiedział, ponieważ byłam już w samochodzie. Podczas jazdy cały czas myślałam o tym co się stało. Przyjechałam do domu. Byłam już zmęczona. Poszłam do łazienki wziąć długą kąpiel.  Następnie poszłam do sypialni. Położyłam się do łóżka i z trudem zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz