Translate :))

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Chapter 51

~~Pat~~
Włącz > to.


Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do mojego pokoju. Ah tak, przecież jestem w Los Angeles gdzie ciągle świeci słońce. Podniosłam się do poziomu siedzącego i rozejrzałam się po pokoju. Jak bardzo nie chciało mi się wstawać. Jednak kiedyś trzeba. Wstałam z łóżka i ruszyłam do kuchni. Na szczęście królewicza nigdzie nie było, więc zdążę zrobić spokojnie śniadanie. Wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i zabrałam się za przygotowywanie zdrowego śniadanka. Kiedy wszystko było już gotowe nalałam do szklanek jeszcze sok pomarańczowy. Kiedy układam już wszystko na stół usłyszałam otwieranie drzwi, spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam Jus'a. 
  • Pat, ładne?- spytał po czym pokazał mi zdjęcie zrobione w mojej łazience.
  • No śliczne wręcz.- oznajmiłam śmiejąc się z jego miny na zdjęciu.
  • Wiem przecież.- dodał po czym pocałował mnie w policzek.
  • Nie pozwalaj sobie.- oznajmiłam.
  • Będę.- dodał i uśmiechnął się.
Usiedliśmy razem do stołu i zabraliśmy się za jedzenie pysznego śniadanka. Nie trwało to długo, bo danie było bardzo dobre. Po skończeniu posprzątaliśmy po sobie wszystkie talerze.
  • Ej Pat.- spytał po chwili chłopak.
  • Co?
  • Chodź na selfie.- oznajmił po czym wybuchnęliśmy nieopanowanym śmiechem i zabraliśmy się za wykonywanie naszego profesjonalnego selfie. Po jakiś 30 minutach nasze session profession było skończone! ♥ Chłopak wrzucił zdjęcie do sieci, a ja postanowiłam się w końcu ubrać. Ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic po czym ubrałam się w wcześniej przygotowany strój. Zostawiłam swoje różnego koloru włosy rozpuszczone i zrobiłam jeszcze lekki makijaż.
Gotowa wróciłam do pokoju. 
  • Pat, ja jadę do studia, do zobaczenia później.- oznajmił o czym pocałował mnie w policzek i opuścił mój dom.
Tak, teraz co tu zrobić. Wiem, że Justin jest moim najlepszym przyjacielem, ale on chyba oczekuje czegoś więcej. Ja jednak nie. Myślałam, że jak ucieknę tu, to będę miała więcej spokoju, ale się myliłam. Zamiast pozbyć się problemów zaczęłam stwarzać następne. Postanowiłam więc w czasie, kiedy nie ma tu Jus'a spakować się i wylecieć gdzieś, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Na początku wzięłam Atlas i zaczęłam przeglądać różne miasta w Ameryce. W końcu mój wybór padł na Winnipeg. Wzięłam telefon i zarezerwowałam bilet na najbliższy lot, który miał się odbyć za 1,5h. Wzięłam więc walizkę i zaczęłam pakować rzeczy. Na początku pewnie zatrzymam się w hotelu, dopóki nie znajdę sobie jakiegoś mieszkania. Trochę mi głupio tak zostawiać chłopaka, więc postanowiłam napisać mu list:
Cześć Jus,
wyjechałam na jakiś czas.
Muszę sobie wszystko przemyśleć.
Spokojnie mieszkaj sobie tu :)
Trzymaj się...
Podpisałam się jeszcze po czym położyłam kartkę na stole w jadalni. Wzięłam jeszcze parę rzeczy i zamknęłam walizkę. Sprawdziłam jeszcze pogodę w Winnipeg i stwierdziłam, że muszę zmienić swoją stylizację. Przebrałam się więc w to. Ludzie się pewnie będą dziwnie patrzeć, że w LA chodzę w zimowym stroju. Kiedy już się ubrałam taksówka czekała już na mnie. Wyszłam z domu zamykając drzwi i wsiadając do taksówki. 
  • Dzień Dobry.- powiedziała miła kobieta.
  • Dzień Dobry.- uśmiechnęłam się.
  • Na lotnisko tak? A gdzie pani leci, jeśli można spytać?
  •  Do Winnipeg.- oznajmiłam.
  • Rozumiem. Powiem coś pani, jak kocha to wróci.- oznajmiła kobieta, a ja spojrzałam na nią przerażona.
  • Jak kocha to nie zostawi.- oznajmiłam. 
Na całe szczęście znalazłyśmy się już na lotnisku. Pożegnałam się z kobieta i ruszyłam do środka. Przeszłam przez odprawę i po kilku minutach siedziałam już w samolocie. Wystartowaliśmy. Za 5 godzin w końcu będę mogła być sama tak jak kiedyś. 
Po 5 godzinach byłam już w Winnipeg. Wylądowaliśmy. Opuściłam lotnisko razem z bagażem zastanawiając się co dalej. Na początku muszę zmienić coś w swoim wyglądzie, aby paparazzi ani fani mnie nie poznali. Właśnie fani..czy ja ich w ogóle mam? Już dawno nie występowałam na żywo. Prawdę mówiąc skończyłam swoją karierę nie wiedząc o tym. Nawet nie wiem co z Kate i Matt'em. Od kąd zmieniłam numer telefonu nikt nie dzwonił. Ja miałam numery wszystkich, jednak oni mojego nie. Razem z walizkami udałam się do najbliższego Biura Wypożyczalni Domków. Nie będę kupować domu, skoro nie wiem, jak długo tu będę. Na szczęście miałam jeszcze pieniądze, które zostały z koncertów. Weszłam do budynku po czym jakaś pani zaprowadziła mnie do jednego z pokoi.
  • Więc co by panią zainteresowało?- spytała kobieta.
  • Jakiś nie za duży domek.- oznajmiłam.
  • Dobrze, właśnie nie dawno wybudowaliśmy coś takiego. - oznajmiła po czym pokazała mi cudowny domek.
  • Tak, jest idealny. Chcę go.- dodałam.
  • Dobrze, a na jaki czas go pani chcę wypożyczyć?- spytała.
  • Na razie na tydzień.- dodałam.
  • Dobrze. 
Zapłaciłam za wynajęcie go i otrzymałam kluczę. Miała przyjechać po mnie taksówka, która zawiezie mnie do niego. Postanowiłam w między czasie zadzwonić do Kate.
  • Hej Kate.- dodałam.
  • Patricia?!?! No w końcu! Myślałam, że nie żyjesz!- krzyczała do słuchawki.
  • Ciebie też miło słyszeć.- oznajmiłam.
  • Więc w jakiej sprawie dzwonisz?- spytała.
  • Słuchaj mogłabyś wysłać mojego Cadillac'a do Winnipeg?
  • Co ty robisz w Winnipeg? 
  • Na razie tu zamieszkam.
  • A co z Niall'em?
  • Nic. Jestem znowu wolna.- oznajmiłam.
  • Dobra, pojadę dzisiaj do niego i zabiorę samochód, jakieś rzeczy jeszcze tam masz?
  • Nie, chyba nie.
  • Dobra, sprawdzę. 
  • Tylko nie mów nikomu, gdzie teraz jestem.
  • Dobrze, do zobaczenia, pa.
Kiedy skończyłam swoją rozmowę akurat przyjechała taksówka do której od razu wsiadłam. Po kilku minutach jazdy znaleźliśmy się po domem. Wyglądał jeszcze lepiej niż na zdjęciu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka a moim oczom ukazał się śliczny salon. Niedaleko niego była kuchnia połączona z jadalnią. Idąc korytarzem było jeszcze kilka drzwi. Za jednymi kryła się łazienka. Za kolejnymi moja sypialnia i za ostatnimi pokój gościnny. W mojej sypialni kryły się jeszcze jedne drzwi do garderoby. Niby taki mały domek a ile się w nim zmieści. Rozpakowałam wszystkie swoje rzeczy, jednak trochę mi to zajęło. Kiedy już właściwie wszystko rozpakowałam spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 16, czyli Jus ma dopiero 14 i na pewno nie wrócił jeszcze do domu. Moje rozmyślanie przerwał dzwonek telefonu. 
  • Pat, wysłaliśmy z Matt'em już tobie samochód, a i wpłaciliśmy pieniądze na twoje konto.
  • Jakie pieniądze?- spytałam.
  • Niall sprzedał dom, w którym mieszkaliście i dał twoją cześć nam, abyśmy ci dali. - kiedy to usłyszałam zrobiło mi się przykro, ponieważ byłam już w stanie nawet do niego wrócić. Nadal nie rozumiem o co w tym wszystkim chodzi. Tu na pewno nie chodzi tylko o Sophie. O coś jeszcze.
  • Dobrze, dziękuję.- oznajmiłam.
  • Trzymaj się, niedługo się odezwę, papa.
Zanim jednak mój samochód tu dotrze to trochę potrwa. Postanowiłam więc nie czekać i iść na jakieś zakupy,ale najpierw przede wszystkim zmienić swój wygląd. Zamknęłam dom i ruszyłam w stronę miasta, które było naprawdę wielkie. Szłam powolnym krokiem chodnikiem podziwiając widoki. W końcu doszłam do jakiegoś fryzjera, więc od razu weszłam do środka. Kobieta przefarbowała mi włosy na czarno i trochę skróciła. Po 30 minutowym przerabianiu opuściłam w końcu fryzjera. Miałam teraz bardzo ciemne włosy, więc nie powinni się jakoś zorientować. Zawsze chciałam mieć jeszcze jedną rzecz, którą właśnie teraz odważę się zrobić. Weszłam do pewnego budynku, gdzie robi się piercing. Miałam już wcześniej kolczyk w nosie, jednak nie taki jaki chciałam i z resztą nie nosiłam go, więc zarósł. Teraz w końcu odważyłam się zrobić to, co zawsze chciałam. Kiedy już miałam swój kolczyk opuściłam budynek. Teraz to już raczej nie pomyślą, że to ja skoro wyglądam całkiem inaczej a na dodatek mam kolczyk. Miałam iść na zakupy, jednak najpierw chce zwiedzić miasto. Jak to ja zawsze muszę najpierw zwiedzić park. Park jak na te porę wyglądał ślicznie, widać na razie jeszcze nie miał okazji tu spaść śnieg. Pospacerowałam trochę po parku po czym postanowiłam usiąść na ławce. Usiadłam wygodnie po czym odchyliłam głowę do tyłu i spojrzałam w niebo i słońce, które grzało w moją twarz. Zamknęłam oczy i siedziałam tak chwilę. Poczułam jednak jak ktoś siada obok mnie. Niechętnie otworzyłam oczy i spojrzałam w tamtą stronę. Chłopak, tak to był chłopak. Nie spojrzał się na mnie, ja jednak patrzyłam się aby zobaczyć kto to.
  • Cześć Patricia.- oznajmił. To był Harry.
  • Skąd wiedziałeś?- spytałam.
  • To, że zmieniłaś kolor włosów i masz kolczyk nie znaczy, że cię nie poznam. 
  • Miałam jednak taką nadzieję. Co ty tu w ogóle robisz?- spytałam.
  • Chciałem się oderwać od wszystkiego a ty?
  • Też. Dlaczego akurat Winnipeg?
  • Nie wiem, losowałem i akurat padło na to, a ty dlaczego wybrałaś właśnie to?- dodał uśmiechając się.
  • Losowałam.- oznajmiłam uśmiechając się.
  • Co u..Niall'a?- spytałam niepewnie.
  • Z tego co wiem sprzedał wasz dom.- dodał.
  • Harry ty na pewno coś wiesz. Powiedz mi tak na prawdę o co chodziło w tym wszystkim.- dodałam.
  • Przecież już wiesz. Sophia. To ona była tym głównym powodem.- oznajmił nawet nie patrząc się na mnie. Kłamał. Na 100% kłamał.
  • Ona też. Ale coś jeszcze Harry. Wiem, że coś ukrywasz.- dodałam, a chłopak spojrzał się na mnie w końcu. Nigdy w życiu nie patrzyłam się w jego zielone na prawdę warte uwagi oczy.
  • Dobra, trudno mi to powiedzieć, ale tak na prawdę, kiedy poznaliśmy się wszyscy ten pierwszy raz na sesji zdjęciowej to Niall założył się z naszym menadżerem o to, że będziecie razem i zrobicie furorę w świecie gwiazd. Chłopaki nie wiedzieli o tym, a ja podsłuchałem ich rozmowę. Później wszystko poszło z ich planem. Ja tylko przyglądałem się temu bo myślałem, że w końcu się opanuję i przestanie, albo chociaż zakocha się w tobie i zrozumie co robi. A on? Nic. Kontynuował to aż do zaręczyn. Robił to wszystko tak perfekcyjnie, że nikt nigdy by nie pomyślał, że to tylko gra. Gdyby nie to, że Sophia, to nie dowiedziałabyś się tego i pewnie byłabyś teraz jego żoną. Cieszę się jednak, że to się skończyło tak jak powinno. Niall teraz pewnie siedzi sobie w domu i nawet nie interesuję się co się właśnie z tobą dzieje.- kiedy skończył swoją opowieść spojrzałam na niego po czym zaczęłam płakać. Jak można tak się zachować wobec ludzkich uczuć.
  • Nienawidzę go...- powiedziałam.
  • Ja też. Jednak za nim wyjechałem powiedziałem to reszcie zespołu. Chciałem, żeby znali prawdę. Przykro mi jednak, że trafiłaś akurat na niego.
  • Dziękuję.- dodałam cicho. Jak ja mogłam być tak ślepa i nie widzieć  tego. Jest niezłym aktorem. Życzę mu, aby kiedyś cierpiał tak samo jak ja...
  • Pat, zapomnij o nim i nie płacz on nie jest tego wart.- mówił.- A teraz chciałbym, aby nasza znajomość zaczęła się od nowa. Więc..= dodał po czym wstał, odszedł kawałek i wrócił siadając z powrotem na ławce. - Cześć piękna nieznajoma jestem Harry.- dodał uśmiechając się. 
  • Cześć Harry, jestem Patricia.- dodałam śmiejąc się.
  • Co robisz w Winnipeg?- spytał.
  • Zaczynam żyć.- oznajmiłam.- A ty?
  • To samo. 
Siedzieliśmy tak rozmawiając. Tak na prawdę jak byłam z Niall'em nigdy nie rozmawiałam dłużej z Harrym może to był błąd? Może wcześniej by mi powiedział prawdę? Harry jest na prawdę bardzo miłym chłopakiem, wcześniej myślałam, że jest zakochany w sobie. Jednak to jest prawda, pozory mylą. 
  • Kurczę, miałam zrobić zakupy.- oznajmiłam.
  • To chodź, pomogę ci.
  • Dziękuję, a ty śpisz w hotelu?- spytałam.
  • Niestety tak, a ty?
  • Wypożyczyłam dom. Wiesz, mam jeszcze jeden pokój, jeśli chcesz możesz zamieszkać ze mną. Po prostu chcę ci się jakoś odwdzięczyć.- mówiłam.
  • Z wielką chęcią.- dodał uśmiechając się. Mówiłam już jakie słodkie ma dołeczki? sdfvxdd stop. PAT opanuj się. 
Po jakimś czasie w końcu doszliśmy do sklepu. Było to dość wyczerpujące.
  • Hmm, chyba do domu też będziemy musieli tak iść, bo jeszcze nie przysłali mi samochodu.- dodałam robiąc dziwną minę.
  • Spacer jeszcze nikomu nie zaszkodził.- dodał uśmiechnięty.
  • W sumie fakt. 
Wzięliśmy na prawdę mnóstwo rzeczy biegając po sklepie i śmiejąc się. Ludzie patrzyli się na nas jak na idiotów. Kiedy już mieliśmy wszystko podeszliśmy do kasy i zapłaciliśmy za wszystko. Nie mam pojęcia jak my teraz dojdziemy do domu. To kawał drogi. 
  • Może zamówimy taksówkę?- spytałam z nadzieją. 
  • Dobra, ale najpierw musimy dojść do hotelu po moje rzeczy.
  • Okej.
Pomaszerowaliśmy dalej. Po kilku minutach doszliśmy w końcu do jakiegoś hotelu. Harry poszedł po swoje rzeczy a ja zostałam na dole i zamówiłam taksówkę. Zaczęło się ściemniać, więc dobrze, że pojedziemy taksówką. Po kilku minutach na dole znalazł się uśmiechnięty brunet, nie mogłam się powstrzymać na ten widok, więc sama się uśmiechnęłam. Taksówka akurat przyjechała, więc wsiedliśmy do niej jadą prosto na ulicę Greenland 41. Po kilku minutach znaleźliśmy się już na miejscu. Razem z chłopakiem wzięliśmy wszystkie rzeczy i weszliśmy do mojego domu, który musiałam najpierw otworzyć. Weszliśmy do środka i ja zaniosłam wszystkie produkty do kuchni odkładając je w odpowiednie miejsca. 
  • Ale ładnie tu jest  .- oznajmił.
  • Dzięki.- uśmiechnęłam się.- Chodź, pokażę ci twój pokój.- dodałam. 
  • To on.- oznajmiłam otwierając drzwi.
  • Jaki ładny. Dziękuję, że nie muszę się kręcić po hotelach.
  • Nie ma za co.- uśmiechnęłam się.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał już godzinę 20. 
  • To ja idę wziąć prysznic. - dodałam i ruszyłam do łazienki
Zamknęłam drzwi na zamek i wzięłam bardzo długi i ciepły prysznic. Po skończeniu ubrałam na siebie cieplutką piżamkę i skarpetki. Gotowa opuściłam łazienkę idąc w stronę kuchni, gdzie właśnie gotował Harry (?). 
  • Ty umiesz gotować?- spytałam patrząc się na niego z uśmiechem.
  • Jestem mistrzem.- oznajmił. 
  • Nie wątpię.
  •  Danie podano.- oznajmił podając mi jedzenie.
  • Dziękuję i smacznego.
  • Wzajemnie.
Zabraliśmy się za jedzenie. Danie niby zwyczajne, ale samo w sobie było świetne. To jest coś, co lubię jeść. Po zjedzeniu posprzątałam po sobie i wyciągnęłam butelkę wina, które kupiłam w sklepie. Nalałam sobie do kieliszka i chłopakowi po czym podałam mu kieliszek.
  • Wznieśmy toast.- dodał.
  • Za co?
  • Za nowy kierunek życia.- oznajmił.
Wznieśliśmy toast po czym wypiłam wszystko. Nalałam sobie jeszcze raz i znowu wypiłam. Gdyby Harry nie zabrał mi butelki dalej bym piła.
  • Dzięki.- dodałam, kiedy chłopak chował wino.
  • Dobranoc.- oznajmił i ruszył do łazienki.
To, że jest tu Harry nie zmienia faktu, że zapomniałam o Niall'u. Jak on mógł tak po prostu się mną bawić. Postanowiłam zadzwonić do niego i wygarnąć mu wszystko. Wzięłam telefon i wykręciłam jego numer...
  • Halo?- spytał.
  • Jak to jest się bawić czyimiś  uczuciami?- spytałam.
  • Pat?! 
  • Już wszystko wiem, Niall. Powiem ci tylko tyle, że jesteś nikim. Może i masz mnóstwo fanów, ale to i tak nic nie zmienia. Życzę ci, żebyś kiedyś cierpiał tak jak ja. 
  • Pat, rozumiem cię, ale ja się zmieniłem! Zrozumiałem co zrobiłem!
  • Daruj sobie..w tym momencie jesteś żałosny.- oznajmiłam i się rozłączyłam.
Dobrze, że dzwoniłam z zastrzeżonego numeru. Rzuciłam telefonem, który roztrzaskał się na ziemi. Już po iphonie. Rozbiłam przy okazji jeszcze kieliszek w który trafił telefon. Usiadłam na ziemi i przyglądałam się szkłu. W tym momencie z łazienki wyleciał jak poparzony Harry, który od razu do mnie podbiegł.
  • Nic ci nie jest?- spytał patrząc się na otaczające mnie szkło.
  • Mi nie.
  • Słuchaj, pomogę ci zapomnieć o nim. Zobaczysz, daj mi tydzień, potem nie będziesz nawet pamiętać jak ma na imię.
  • Nie rozumiem.- dodałam.
  • Jest jeszcze jedna rzecz o której ci nie powiedziałem. Zrobię to w odpowiednim czasie, a teraz chodź.- dodał po czym pomógł mi wstać i zaprowadził mnie do sypialni. 
Położyłam się w łóżku a chłopak opuścił mój pokój zamykając drzwi. Próbowałam przeanalizować sobie jego słowa, jednak na marne. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. *___________*     

_____________________________________________________


~~Alex~~

Włącz ~> to.

Kiedy się obudziłam i wzięłam telefon do ręki zobaczyłam 10 nieodebranych połączeń od mojej menadżerki. Jak ja mogłam nie słyszeć telefonu? Przecież zawsze się budziłam... dziwne... Szybko do niej oddzwoniłam. Odebrała po 3 sygnale.
  • Nareszcie! Gdzieś ty była?! Dzwoniłam chyba z 10 razy!- zdenerwowała się.
  • Byłam na spotkaniu z daleką podświadomością.- odpowiedziałam jeszcze sennie.
  • Że co?!- chyba nie rozumiała.
  • No, że spałam noo...- powtórzyłam jaśniej.
  • Aa... dobra już ogarniam. Tak więc, dzwoniłam do ciebie, ponieważ jutro dasz koncert w Cleveland o 18. Samolot masz o 7.35. Ja właśnie tam lecę, pozałatwiać parę spraw. Więc do zobaczenia jutro. Buziaczki.
  • Do zobaczenia.- powiedziałam mało entuzjastycznie i się rozłączyłam. 
Zjadłam na szybko naleśniki i wypiłam cappuccino. Włożyłam naczynia do zmywarki i poszłam się ubrać. Włosy związałam w niestarannego koka i wyszłam na zewnątrz. Postanowiłam się przejść na zakupy. Dawno nie byłam, a to może mi wyjść na dobre. Połaziłam najpierw po sklepach, które były po drodze do wielkiej galerii handlowej. W jednym z wielu sklepów natknęłam się na reklamę "The Vampire Diaries". Świetny serial, polecam. Chwilę się na niego patrzyłam i uśmiechałam do siebie. Jakieś nastolatki piszczały między sobą i gadały jacy ci aktorzy są przystojni i takie tam. Ale przyznam się bez bicia, że przysłuchiwałam się co też mówią ciekawego.
  • Noo... a ten Damon to takie ciacho.- zachwycała się jedna.
  • Dokładnie! Ale Stefan też jest przystojny i taki uroczy.- dodała druga.
  • Pf... Jeremi Gilbert. To dopiero usposobienie greckiego boga.- skomentowała druga.
Na chwilę się wyłączyłam, bo zastanawiałam się, który to ten cały Jeremi. Patrzyłam cały czas na reklamę i się zastanawiałam. Oglądałam to przecież... Jak mogę nie pamiętać?! Chyba znów wrócę do tego serialu...
Wyszłam ze sklepu nadal zamyślona, aż na kogoś wpadłam. 
  • Ojejku przepraszam.- powiedziałam odruchowo, a potem spojrzałam kto to był.
  • Cześć Alex.- uśmiechnął się niepewnie.
  • Luke?- zdziwiłam się trochę... Dawno go nie widziałam.
  • Co u ciebie?- zapytał.
  • W porządku.- odpowiedziałam.
  • Słyszałem, że się zaręczyłaś. Gratulację.- powiedział to z takim bólem, że nie wiedziałam co się dzieje.
  • Dziękuję.- uśmiechnęłam się w końcu.
  • A co u ciebie?- zapytałam.
  • Właśnie wyszedłem trochę na powietrze. 
  • Oo... no ja też właśnie.
  • Pójdziesz ze mną na lunch?
  • Dzięki, ale może innym razem. Przepraszam, ale muszę lecieć. Trzymaj się.- uśmiechnęłam się i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź z jego strony ruszyłam przed siebie.
 Dlaczego akurat na niego musiałam wpaść? Ugh... myślałam, że nie będę musiała go spotykać na mieście... Ale jak widać nie ma tak dobrze. Muszę powiedzieć Cody'emu, że jutro lecę do Cleveland.  Ciekawe co on na to powie. Właściwie on musi jechać kręcić dalej serial. Teraz była za długa przerwa. A ja muszę nadrobić inny serial :D

W galerii byłam już od 3 godzin, a jeszcze tyle sklepów do ogarnięcia. Weszłam do 4F i spotkałam Drew van Acker'a. Uśmiechnięta podeszłam do niego.

  • Cześć.- powiedziałam, a chłopak się odwrócił do mnie.
  • Alex! Hej, co u ciebie?- przytulił mnie.
  • Dobrze. A u ciebie?- uśmiechnęłam się.
  • W sumie to też. Jedziemy kręcić dalej film.- oznajmił.
  • Wiem... szkoda.
  • A no, taka praca. Rodzina się znalazła?- zapytał nieco ciszej.
  • Brat tak, ale mama wciąż nie.- posmutniałam, a ten znów mnie przytulił.
  • Bądź cierpliwa, na pewno się znajdzie. 
  • Dzięki, ale zaczynam już wariować. To nie fair, że musiało mnie to spotkać.
  • Ech... wierzę w ciebie maleńka. Dasz radę. Chciałbym ci jakoś pomóc, ale sam nie wiem jak.
  • Ja też nie... 
Zgłodniałam, więc postanowiłam coś zjeść. Poszłam do KFC i zamówiłam zestaw Qurrito z frytkami i napojem. Dostałam kubeczek i nalałam sobie Seven up. Znalazłam jakieś miejsce i czekałam na moje zamówienie. Po niecałych 3 minutach już było, więc usiadłam na miejsce. Wszystkie miejsca już były pozajmowane, oprócz tego obok mnie. W końcu podszedł do mnie jakiś chłopak.
  • Przepraszam, czy mógłbym tutaj usiąść?- zapytał.
  • Jasne.- uśmiechnęłam się.
  • Dziękuję.- zawtórował mi. Spojrzałam na jego zamówienie i  uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, a ten zrobił to samo.
  • Najlepsze jedzenie tutaj.- zaśmiał się.
  • Dokładnie tak.- zawtórowałam.
  • Jestem Alex.- powiedziałam w końcu.
  • A ja Steven.- miałam na stole ulotkę z reklamą tego serialu, który muszę nadrobić. Stev spojrzał na nią.
  • Oglądasz?- zapytał wskazując na nią.
  • Oglądałam, ale chyba znów wrócę.- uśmiechnęłam się.
  • Czemu chcesz wrócić?
  • Zobaczyłam plakat reklamujący w jednym sklepie i tak jakoś...
  • Tak jakoś?- powtórzył.
  • No i słyszałam rozmowę jakiś dziewczyn.
  • Oo... a co mówiły?
  • Zachwycały się aktorami.- zaśmiałam się.
  • A ty nie? 
  • No nie powiem, że nie są przystojni, ale nie sądziłam, że można się aż tak zachwycać.- znów się zaśmiałam.
  • Rozumiem. No to ciekawie. A kim się zachwycały?
  • Ym... Damonem i Stefanem.
  • Chyba większość za nimi lata.
  • A i jeszcze o Jeremim Gilbercie.- przypomniałam sobie.
  • Serio?- zdziwił się. Jeszcze chwile rozmawialiśmy, a potem ten już poszedł. Przyjrzałam się mu jeszcze i spojrzałam na ulotkę. Czy to nie... czy on nie jest... czy on nie gra w tym serialu? Teraz to się zgasiłam...

Wyszłam z KFC i poszłam dalej szaleć po sklepach. Pojechałam windą na górę i poczułam wiatr, kiedy grupa dziewczyn biegła przed siebie piszcząc. Spojrzałam w stronę, w którą biegły. Stała tam już dość duża grupa dziewczyn, więc się nie dowiem o co chodzi. Po chwili mnie zatrzymała też jakaś grupka fanów.
Dasz mi autograf?- pytali, więc rozdawałam autografy i robiłam z nimi zdjęcia.
Okupiona wyszłam z galerii. Tak się składa, że znów spotkałam tego chłopaka.
  • Cześć.- przywitałam się.
  • O hej.- uśmiechnął się.
  • Mam takie pytanko...
  • Jakie?- przybliżył się do mnie.
  • No więc... - wyciągnęłam ulotkę i wskazałam na niego- Ty tu grasz, prawda?
  • Ym... no wiesz...
  • Oj nie udawaj, wiem, że to ty. To wokół ciebie była ta grupa dziewczyn.
  • No... tak.- zaśmiał się. - Są niemożliwe.- dodał.
  • Tak, wiem... o mało mnie nie przewróciły tak szybko biegły do ciebie.
  • Serio? Ojejku.. ale nic ci nie jest?
  • Nie. Spokojnie. W razie co Jeremy Gilbert, łowca wampirów mnie uratuje.- uśmiechnęłam się szeroko.
  • Pf... haha- zaczęliśmy się śmiać.
  • Jak na to wpadłaś, ze to ja?
  • Przyjrzałam się tobie a potem zdjęciu.
  • No to fajnie. Dasz się zaprosić na kawę?
  • Chętnie, ale najpierw chciałabym to wszystko zostawić w domu.
  • Podwieźć cię?
  • Jeśli to nie problem.

W domu był Cody, John i Nathaniel. Kiedy weszłam do domu, od razy ucichli. Kazałam zostać chłopakowi w aucie, więc na mnie czekał.
  • Co tak ucichliście?- zapytałam obładowana zakupami.
  • A nic, nic. Az tyle kupiłaś?- zdziwił się Cody.
  • To nie jest wszystko co chciałam, ale tak.- zaśmiałam się.
  • To nie wszystko? O matko...- dodał mój brat.
  • Oj przesadzacie. A właśnie, jutro o 7.35 mam samolot do Cleveland. Mam tam koncert.- rzuciłam i wyszłam z domu.

Pojechaliśmy do mniej znanej knajpki, żeby nikt nas nie zaczepił. Rozmawialiśmy ze sobą około 4 godzin, ale było już późno i czas wracać do domu. Obejrzałam z moim narzeczonym 2 odcinki The Vampire Diaries i poszliśmy spać. Świetnie się oglądało Stevena w akcji. :D
_____________________________________________________



~~Oliv~~

Włącz > to.


Obudziłam się około 10. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, a następnie poszłam do garderoby. Wybrałam sobie stylizacje i ubrałam się. Uczesałam się i zrobiłam makijaż. Zeszłam na dół przygotować coś do jedzenia. Zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam do stołu i zaczęłam jeść. Po skończeniu włożyłam brudne naczynia do zmywarki i włączyłam ją. Później usłyszałam, że dzwoni mój telefon, więc poszłam go odebrać. Dzwonił mój brat Chris.


  • Cześć. - powiedział.
  • Cześć.
  • Możemy się spotkać?
  • Pewnie. Kiedy?
  • Teraz.
  • Okey. Coś się stało?
  • Nie. Za 15 minut bądź w tej kawiarni co zawsze.
  • Dobrze. To pa.
  • Pa.
Rozłączyłam się. Ciekawa jestem o co chodzi mojemu bratu, że chce się spotkać. Ubrałam się siebie kurtkę i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i pojechałam w umówione miejsce. W szybkim czasie byłam już na miejscu. Weszłam do kawiarni i zauważyłam Chris'a siedzącego przy jednym ze stolików. Podeszłam do niego i przywitałam się z nim. Usiadłam i zamówiłam sobie kawę, którą otrzymałam bardzo szybko.
  • Stało się coś? - zapytałam.
  • No tak jakby... yyy...
  • No powiesz mi czy nie?
  • Za kila dni razem z Susane pobieramy się i chciałem żebyś została moją świadkową.
Zaniemówiłam. Mój brat bierze ślub. To chyba jakiś cud. Na prawdę.
  • No to gratulację. - powiedziałam.
  • Dzięki. I co zgadzasz się?
  • Oczywiście. A dlaczego się w ogóle nie odzywałeś?
  • No bo właśnie załatwialiśmy wszystko i nie miałem kiedy.
  • Aha. A gdzie będzie ten ślub?
  • W Tajlandii.
  • O no to fajnie. A mama już wie?
  • Jeszcze nie. Później do niej pojadę i o wszystkim jej powiem. A no i oczywiście jesteś zaproszona razem z Josh'em.
  • Okey.
Porozmawialiśmy jeszcze jakąś godzinę, a później pożegnaliśmy się i opuściłam budynek. Jak byłam już na mieście to postanowiłam pójść i rozejrzeć się za jakąś sukienką na ten ślub. Wchodziłam chyba prawie do każdego sklepu, ale nic mi się nie podobało. Nagle podszedł do mnie Charlie.
  • O co ty tu robisz? - zapytałam.
  • A tak rozglądam się. A ty?
  • Szukam jakieś sukienki, ale nic mi się nie podoba.
  • Na ślub Chris'a?
  • A ty skąd wiesz?
  • Widziałem się z nim wczoraj i powiedział mi o wszystkim i dostałem też zaproszenie. 
  • Aha. No to się spotkamy.
  • No. Może masz ochotę na jakąś kawę albo obiad?
  • Kawę piłam niedawno, więc może obiad. Ale może ja ugotuję? Na dzisiaj mam dosyć restauracji i w ogóle miasta.
  • Okey. To chodźmy.
Wsiadłam do swojego samochodu a przyjaciel do swojego. Cieszę się, że mam tak wspaniałego przyjaciela. Teraz gdy Julia wyjechała to tylko on mi został. Po kilku minutach byłam przed domem. Weszliśmy do środka. Udałam się do kuchni i wzięłam książkę kucharską. W końcu coś wybrałam. Przyjaciel pomógł mi przy gotowaniu. Po jakimś czasie obiad był już gotowy. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Przy okazji też trochę rozmawiać.
  • Kiedy wraca Josh? - zapytał.
O kurde zapomniałam, że dzisiaj wraca. 

  • Dzisiaj, ale nie wiem o której. W sumie to miał już być. Może wczoraj impreza im się przedłużyła.
  • Może.
Dokończyliśmy obiad, a następnie posprzątaliśmy. Nagle do domu wszedł Josh. Ucieszyłam się, że go zobaczyłam. Od razu podeszłam do niego i przywitałam się z nim. Oderwaliśmy się od siebie.

  • Ja już może pójdę. Nie będę wam przeszkadzać. - powiedział przyjaciel.
  • Zostań jeszcze chwilę. Napijemy się kawy.
  • Okey.

Udaliśmy się do salonu.

  • A ty miałaś być w Los Angeles. - powiedział chłopak.
  • Byłam, ale wczoraj przyleciałam. Chciałam zrobić ci niespodziankę.
  • I zrobiłaś. 
  • Miałeś wcześniej wrócić nie?
  • No miałem, ale wczoraj za dużo wypiłem. I tak jakoś wyszło.
  • No to ładnie się bawiłeś.
  • Tęskniłem za tobą.
  • No dobra nie podlizuj się tak. - chłopak pocałował mnie.
  • Ja zaraz wracam, idę wziąć prysznic.
  • Okey.

Josh poszedł, a ja zostałam razem z Charlie'm. Udałam się do kuchni w celu zrobienia kawy. 

  • Mogę włączyć telewizor? Chciałem sprawdzić czy mówią coś o mojej szkole. - zapytał przyjaciel.
  • Pewnie.

Zrobiłam kawy i zaniosłam je do salonu. Nagle w wiadomościach zaczęli mówić coś o Josh'u. Szybko usiadłam na kanapie i zaczęłam się przysłuchiwać. NIE DO WIARY! CZYŻBY JOSH CUTHBERT ZDRADZIŁ OLIVIE WILLIMAS?! WSZYSTKO NA TO WSKAZUJE! NAJPRAWDOPODOBNIEJ SPĘDZIŁ NOC Z MODELKĄ NICOLE LEE!!! Gdy to usłyszałam to myślałam, że padnę. Nie mogłam w to uwierzyć. Ale gdy pokazali ich zdjęcie w jakimś barze to zmieniłam zdanie. Jak on mógł mi coś takiego zrobić? Charlie, gdy to zobaczył też nie wiedział co ma powiedzieć. Próbowałam mnie pocieszać, ale to i tak nic nie da.

  • Wszystko będzie dobrze. - powiedział.
  • Charlie nie obraź się, ale wolałabym zostać teraz sama.
  • Pewnie, już idę. Jakby co to dzwoń.
  • Okey, dzięki. 

Przyjaciel wyszedł, a ja nadal nie wiedziałam co ma robić. Zaczęłam płakać. Najpierw zaczął mi mówić, że mnie kocha i w ogóle, a teraz mnie zdradził. Nie potrafię powiedzieć, jak się teraz czuję. Nagle przyszedł chłopak.
Strasznie stęskniłem się za tobą. - powiedział.
Podszedł do mnie i próbował mnie przytulić, ale ja go odepchnęłam od siebie. 

  • Coś się stało? - zapytał
  • Ty mi się jeszcze pytasz!
  • No tak, bo nie wiem o co ci chodzi.
  • Nie wiesz o co chodzi. To powiedz mi jak spędziłeś wczorajszy wieczór?!
  • No mówiłem ci, że mieliśmy z chłopakami imprezę.
  • Tak, i co na niej robiłeś?!
  • Nie wiem, nie pamiętam. Wczoraj za dużo wypiłem i nic nie pamiętam.
  • Yhym... no to ja ci powiem jak spędziłeś ten wieczór!
  • Jak?
  • Zdradziłeś mnie z Nicole. Widziałam w telewizji nawet o tym mówią. - powiedziałam, a chłopak nic mi nie odpowiedział.
  • Czyli to prawda? Nie wiem jak mogłam być z kimś takim jak ty!
  • Olivia zaczekaj. To nie tak.
  • A jak?!
  • Nie pamiętam co się wydarzyło. Wiem tylko, że jak się obudziłem to Nicole była w moim pokoju. Ona też nic nie pamiętała. Ja tylko ciebie kocham.
  • Nie wciskaj mi tu takich kitów!

Nie chciałam więcej z nim rozmawiać, ani przebywać w jednym pokoju. Poszłam do garderoby, wzięłam walizkę i spakowałam kilka rzeczy. Następnie zeszłam na dół.

  • Gdzie ty idziesz?
  • Nie twoja sprawa.
  • Olivia ja na prawdę cię kocham.
  • Pewnie, Nicole też to wczoraj mówiłeś?
  • Nie. Ty jesteś najważniejsza. 
  • Jasne. 

Ubrałam kurtkę i razem z walizką, wyszłam z domu. Oczywiście Josh próbował mnie zatrzymać, ale nie udało się mu to. Nie po czymś takim. Wsiadłam do samochodu i pojechałam przed siebie. W sumie to nie wiedziałam, gdzie mam pojechać. Mój dom już jest dawno sprzedany, a do rodziców nie pojadę w takim stanie. Byłam cała zapłakana. Do brata też nie, bo ma własne sprawy, a zwłaszcza teraz. Szkoda, że nie ma Julii. Ona na pewno by mnie przygarnęła. Ostatnią deską ratunku był Charlie. Pojechałam do niego. Zapukałam do drzwi i otwarł je przyjaciel. Wpuścił mnie do środka. Przez cały czas płakałam.

  • Nie martw się. - powiedział.

Podeszłam do niego i przytuliłam się do niego. Cieszę się, że jest moim przyjacielem. Zawsze mogę na niego liczyć.

~~Josh~~

Kurde co ja znowu narobiłem. Nie wiem jak do tego doszło. Nic nie pamiętam, nawet nie wiem jak Nicole się tam znalazła. Po prostu totalna pustka. Nie wiem co mam teraz robić. Olivia nie chce się ze mną widzieć. Nie odbiera ode mnie telefonów. Nie wiem nawet, gdzie się teraz znajduję. Jestem idiotą. Teraz to na pewno mi nie wybaczy. Muszę zadzwonić do chłopaków. Może któryś z nich coś pamięta. Wziąłem telefon i zadzwoniłem do George. 

  • Cześć. - powiedziałem.
  • No cześć.
  • Słuchaj George pamiętasz może co się wczoraj wydarzyło?
  • Wiesz, nie za bardzo. Pamiętam tylko, że pod koniec imprezy wyszedłeś z tą Nicole, ale co dalej to nie wiem.
  • O kurde. Dobra dzięki. 
  • Stało się coś?
  • Później pogadamy.
  • Okey.

Rozłączyłem się. Czyli jednak zdradziłem Olivie. Boże, ale ja jestem głupi.

~~Oliv~~


  • Mogę u ciebie dzisiaj przenocować? - zapytałam.
  • Pewnie. 

Przyjaciel zaprowadził mnie do pokoju gościnnego.

  • Charlie dziękuję ci za wszystko.
  • Nie ma za co. Przecież przyjaźnimy się.

Podeszłam do niego i przytuliłam się. Przez cały czas łzy spływały mi po polikach. 

  • Może chcesz coś do picia albo do jedzenia? - zapytał.
  • Nie dziękuję. Ja położę się już. Nie mam na nic sił.
  • No dobrze. Jakby co to mów.
  • Okey.

 Położyłam się w łóżku i z trudem zasnęłam.

~~Josh~~

Muszę się jak najszybciej skontaktować z Olivią. Muszę z nią porozmawiać. Tylko, gdzie ona może teraz być. Pierwsze co mi wpadło do głowy to to, że może być u Charlie'ego. To jej najlepszy przyjaciel. Wyszedłem z domu i pojechałem do niego. Otwarł mi drzwi.

  • Jest u ciebie Olivia? - zapytałem.
  • Tak, jest.
  • Muszę się z nią zobaczyć.
  • Teraz śpi, więc dzisiaj daj jej już spokój.
  • Ale ty nic nie rozumiesz.
  • Ja wszystko rozumiem. Daj jej spokój.
  • Ja muszę z nią porozmawiać.
  • Przyjdź jutro.


Zamknął mi drzwi przed oczami. Wkurzyłem się. Wróciłem do domu. Próbowałem jeszcze kilka razy dodzwonić się do Olivii, ale ona miała wyłączony telefon. Wziąłem telefon i chciałem jeszcze porozmawiać z Nicole o tym co się wydarzyło, ale ta również nie odbierała, więc napisałem jej sms'a, żebyśmy spotkali się i porozmawiali. Nie wiedziałem co mam robić. Usiadłem w salonie, włączyłem telewizor i chyba zasnąłem.

    poniedziałek, 19 stycznia 2015

    Chapter 50

    ~~Pat~~
    Włącz > to.

    Obudziłam się i otwarłam swoje zaspane oczy i ujrzałam chłopaka robiącego coś w kuchni. Podniosłam się do poziomu siedzącego i spojrzałam na niego.
    • Co ty robisz?- spytałam po chwili.
    • Śniadanko.- oznajmił.- Zapraszam.- dodał po czym rozłożył wszystko na stole.
    Wstałam z łóżka i usiadłam przy stole. Byłam strasznie głodna, wczoraj nie miałam po prostu czasu na jedzenie.
    • Smacznego.- dodał uśmiechając się.
    • Wzajemnie.- dodałam odwzajemniając uśmiech. 
    Zjedliśmy wspólnie pyszne śniadanko po czym chłopak posprzątał po nim.
    • Wiesz co, muszę już lecieć, może spotkamy się później?- spytał.
    • Ok.
    • To do zobaczenia.
    Pożegnaliśmy się i chłopak opuścił mój dom, a ja zakluczyłam drzwi. Udałam się do sypialni, aby wybrać jakieś letnie ubrania. W końcu jestem w Los Angeles, gdzie ciągle jest ciepło. Po kilku minutach ubrałam przygotowaną stylizację. Następnie udałam się do łazienki, gdzie zrobiłam sobie makijaż i poprawiłam fryzurę. Kiedy już byłam całkowicie gotowa wróciłam do salonu. Wzięłam swój telefon i spojrzałam na godzinę. Zegarek wskazywał 12AM. Postanowiłam pojechać do jakiegoś supermarketu zrobić zakupy, ponieważ moja lodówka świeciła pustkami. Wzięłam swoją białą torebkę i kluczę od samochodu. Wyszłam z domu po czym zakluczyłam drzwi. Otworzyłam swoje drzwi od garażu i ujrzałam mój kochany samochodzik. Wyjechałam nim z garażu i zamknęłam go po czym ruszyłam w stronę centrum Los Angeles. Po kilku minutach jazdy znalazłam się już przy najbliższym wielkim sklepie. Zaparkowałam auto i ruszyłam do środka. W środku na szczęście nie było dużo ludzi, więc mogłam spokojnie zrobić zakupy. Wzięłam wszystkie produkty, które tylko zmieściłam do koszyka i ruszyłam do kasy. Zapłaciłam za wszystko i razem z zakupami wróciłam do samochodu. Włożyłam je do bagażnika i zajęłam miejsce kierowcy. To dziwne, ale cały czas myślę o tym, co się wydarzyło. To jest chore. Być z kimś zdradzając go z osobą, która cię niby szantażowała.. Nie da się o tym tak po prostu zapomnieć. Ale byłam pewna jednego, że na razie nie wrócę do Niall'a, być może, że już nigdy do niego nie wrócę. Odpaliłam silnik i ruszyłam.

    ~~Justin~~ 

    Smacznie sobie spałem, jednak czas w końcu wstać. Otworzyłem swoje zaspane oczy i zdziwiłem się, bo nie było obok mnie Sel. Gdzie ona jest? Wstałem szybko z łóżka i udałem się do naszego salonu, nic, nie ma jej. Zdziwiłem się trochę, bo zawsze mówiła, że gdzieś wychodzi. Usiadłem w salonie i przez chwilę się zastanawiałem, gdzie może być. Akurat dziewczyna szybko otworzyła wejściowe drzwi i już prawie by mnie ominęła.
    • Ekhem..-oznajmiłem.
    • Justin?- spytała przerażona.- Nie śpisz już?
    • No wiesz, jakoś nie mogłem skoro moja dziewczyna wychodzi sobie z domu w środku nocy.- dodałem.
    • Wiesz, chciałam się przewietrzyć.- tłumaczyła się.
    • Od 4 w nocy, aż do teraz?- spytałem.- 8 godzinny spacer, ładnie.- oznajmiłem.
    • Byłam u Pat tak na prawdę, ale nie mów jej, że ci mówiłam, to była prywatna rozmowa.
    • No dobrze.- oznajmiłem, ale i tego tak nie zostawię. To trochę podejrzane jak dla mnie. 
    Zrobiliśmy sobie wspólne śniadanie po czym zabraliśmy się za jego zjedzenie. Kiedy już skończyliśmy dziewczyna zabrała się za sprzątanie, a ja postanowiłem ubrać się. Kiedy już to zrobiłem poprawiłem jeszcze swoje włosy i postanowiłem jechać do przyjaciółki.
    • Niedługo wrócę.- dodałem.
    • A gdzie jedziesz?- spytała wystraszona.
    • Pograć w kosza z Lil'em.- skłamałem, co mi zawsze świetnie wychodziło. Jakoś nie miałem wyrzutów sumienia.
    Opuściłem mieszkanie po czym wsiadłem do swojego Fisker'a i ruszyłem w stronę domu dziewczyny. Po kilku minutach byłem już na miejscu. Akurat Pat chyba właśnie przyjechała bo wyszła z samochodu i udała się do bagażnika aby wyciągnąć torby. 
    Zaparkowałem auto obok niej i podbiegłem aby pomóc.
    • Hej.- dodałem.
    • Cześć Jus, co ty tu robisz?- spytała.
    • A musimy porozmawiać, ale najpierw pomogę ci to zanieść.- wziąłem wszystkie torby po czym weszliśmy do jej mieszkania.
    Pomogłem jej jeszcze wszystko rozpakować. Po skończeniu usiedliśmy w jej salonie i zacząłem rozmowę.
    • Więc Pat, powiedz mi szczerze. Czy dzisiaj była u ciebie Sel?- spytałem.
    • Nie...nie było jej, a coś się stało? - spytała.
    • Tak..wyobraź sobie, że wstałem o 4 w nocy bo akurat zachciało mi się pić no i nie było jej w domu, ale nie chciało mi się wnikać, gdzie jest, więc poszedłem spać. Jednak jak obudziłem się po 11 nadal jej nie było. No to usiadłem w salonie i wtedy ona szybko wbiegła do mieszkania, a jak jej się spytałem gdzie była to powiedziała, że spała u ciebie.- oznajmiłem.
    • Coo... to nie prawda. Nie było jej tu..
    • Już od dawna tak robi, ale wcześniej mówiła, że u koleżanek tam sobie jest i w ogóle, a wiesz jak to ja to zlałem sprawę, ale teraz jakoś mnie to zaczyna irytować.
    • Musisz z nią porozmawiać, może ukrywa coś.- dodała.
    • Masz rację.. 

    ~~Pat~~  

    Słuchałam uważnie przyjaciela i pomagałam mu rozwiązać tą sprawę. Nie wierze, najpierw Niall mnie zdradza, a jeśli teraz się okażę, że Selena Justin'a to już w ogóle będzie jakaś kompletna katastrofa. My chyba nigdy nie trafimy na dobrych ludzi. 
    Porozmawialiśmy jeszcze trochę, po czym chłopak postanowił już jechać, bo umówił się na granie w kosza i oznajmił, że po powrocie od razu porozmawia z dziewczyną. Pożegnaliśmy się i ja postanowiłam posprzątać trochę w tym domu. Zabrałam się więc za wszystkie porządki. Po jakiejś godzinie cały dom wyglądał całkiem nieźle. Zbliżała się już godzina 14, a ja już byłam głodna, więc postanowiłam zabrać się za przygotowanie jakiegoś obiadku. Znalazłam całkiem dobry przepis po czym zabrałam się za jego przygotowanie. Przygotowałam frytki i smacznie wyglądające mięsko, do tego jeszcze sos i mój obiadek był już gotowy. Ustawiłam wszystko ładnie na stole po czym zabrałam się za jedzenie. Kiedy już skończyłam posprzątałam wszystko po sobie. Cały czas myślałam o Selenie i Justinie. Ciekawe co teraz będzie. Może szykuję mu jakąś niespodziankę a nie od razu go zdradza. Nie wiem, pożyjemy zobaczymy. 

    ~~Justin~~ 

    ~~Jakiś czas później...~~

    Kiedy skończyłem już grać w kosza nadszedł w końcu czas, żeby pojechał do domu i porozmawiał z Sel. Pożegnałem się z kolegom i wsiadłem w swój samochód po czym ruszyłem w stronę domu. Po kilku minutach byłem już na miejscu. Zobaczyłem jakiś obcy samochód na moim parkingu. Jestem pewien, że nie należał do dziewczyny. Wysiadłem z samochodu i ruszyłem powolnym krokiem do domu. Otwarłem powoli drzwi i po cichu je zamknąłem. Nikt nie przebywał w salonie, jednak usłyszałem jakieś dziwne dźwięki dochodzące z sypialni. Powoli udałem się w kierunku pokoju skąd dobiegały te dźwięki. Złapałem za klamkę i otwarłem drzwi. Żałowałem, że to zrobił, bo to co zobaczyłem trochę mnie rozśmieszyło, ale i wkurzyło bo poczułem się trochę zirytowany tą sytuacją. Dziewczyna, kiedy mnie zobaczyła od razu odepchnęła od siebie tego chłopaka.
    • Jus to nie tak jak myślisz!- krzyknęła.
    • Skąd ty wiesz co ja myślę!- wyśmiałem ją.
    • Ja cię kocham!- krzyknęła.
    • Daruj sobie.- udałem się do garderoby i zacząłem pakować swoje rzeczy. Nie miałem zamiaru zostać dłużej w tym domu, a na pewno nie mieszkać już tu, a co gorsze spać w tym łóżku.
    • Kochanie, gdzie ty idziesz?- spytała, kiedy szedłem już w stronę drzwi.
    • Jak najdalej od ciebie. Szczęścia wam życzę.- oznajmiłem i opuściłem te norę.
    Wsiadłem do samochodu. Dziewczyna wybiegła za mną krzycząc jeszcze jakieś gówna i dobijając się do mojego samochodu. Co za głupia dziwka. Najpierw mnie zdradza, a teraz wielce kocham cię. Ona pewnie nawet nie wie co to znaczy. Odjechałem z piskiem opon i ruszyłem nie wiem czemu w stronę domu Pat. Wiedziałem, że tylko ona mi może pomóc w tej całej sytuacji. Jest jedyną normalną dziewczyną jaką znam. Po 5 minutach znalazłem się pod jej domem. Było już trochę po 16, więc mam nadzieję, że jest jeszcze w domu. Zaparkowałem auto obok jej samochodu i wziąłem walizkę po czym podszedłem pod jej drzwi. 

    ~~Pat~~   

    Siedziałam sobie w salonie nadal zastanawiając się co z chłopakiem. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam więc z kanapy i ruszyłam otworzyć drzwi. Złapał klamkę i otwarłam je a moim oczom ukazał się nie nikt inny jak mój przyjaciel. >>>>>>>>>
    Ale zaraz dlaczego on był z walizką?
    • Wejdź.- oznajmiłam wpuszczając przyjaciela do środka. 
    • Przepraszam, jeśli przeszkadzam, ale czy mógłbym zostać u ciebie na kilka dni?- spytał.
    • Możesz nawet na zawsze.- oznajmiłam.
    • Dzięki słońce.-dodał.
    • Porozmawiałeś z nią?
    • Nie musiałem, uwierz mi. Kiedy wróciłem do domu, nakryłem ją z jakiś gościem w dwuznacznej sytuacji. - dodał uśmiechając się.
    • I to jest śmieszne?- spytałam z małym uśmiechem.
    • Tak. Jak ty byś widziała jej minę jak mnie zobaczyła! Hah..a potem jeszcze za mną biegła i krzyczała...KOCHAM CIĘ JUS...to było śmieszne..- dodał śmiejąc się.
    • Nie wierzę, że tak po prostu zlałeś te sprawę!- dodałam. 
    • A co miałem zacząć płakać? Ona nie jest tego warta wcale!- dodał.- Wiesz, gdybyś to była ty to bym inaczej postąpił.- uśmiechnął się i zaczął poruszać dziwacznie brwiami.
    • Jeszcze słowo , a będziesz spał na wycieraczce.- oznajmiłam. 
    ~~Justin~~ 
    • Mówiłem ci ,że cię kocham?- spytałem.
    • Ow słonko, bo się zarumienię.-dodała dziewczyna na co wybuchnąłem nieopanowany śmichem.
    • Mogę cię pocałować?- spytałem.
    • Jus kochanie, zaraz dam ci coś na uspokojenie, bo chyba z tobą coś nie tak.- oznajmiła dziewczyna.

    Muszę przyznać, jedyną ważną osobą w moim życiu była właśnie Pat. Dlaczego oboje wpakowaliśmy się w jakieś chore związki zamiast już na początku dać sobie szansę? Spojrzałem się na dziewczynę po czym postanowiłem zrobić ten pierwszy krok. Co tam najwyżej wyląduję na wycieraczce. Zbliżyłem się do niej po czym zacząłem całować. Kiedy już oderwaliśmy się od siebie uśmiechnąłem się do dziewczyny. 
    • Więc co robimy?- spytałem.
    • Możemy obejrzeć jakiś film.- oznajmiła.
    • Okej.
    Usiedliśmy wygodnie na kanapie włączając telewizor. Wybraliśmy w wypożyczalni filmowej jakiś fajny film i zabraliśmy się za jego oglądanie. Cały czas robiłem z siebie głupka dając jakieś bezsensowne komentarze. Film skończył się jakoś przed 19. Przyznam byłem trochę śpiący. Wiele razy Selenka do mnie dzwoniła, a ja mając zabawę odrzucałem połączenia. Dziewczyna zniknęła za drzwiami łazienki, więc ja postanowiłem zrobić jakąś kolację. Dobrze, że dziewczyna zrobiła zakupy. Wziąłem ciasto od tortilli i postanowiłem przygotować właśnie ją. Włożyłem jakiegoś kurczaka i sałatkę po czym wszystko zawinąłem. Znalazłem jeszcze w jej szafie fajne kubki, więc postanowiłem zrobić w nich kakałko. Kiedy wszystko już było gotowe rozłożyłem ładnie to na stole. Kiedy zająłem już miejsce akurat wróciła gotowa dziewczyna. Muszę przyznać, że w piżamie i mokrych włosach nadal wygląda ślicznie. Boże co ja gadam...
    Dziewczyna usiadła obok mnie i zabraliśmy się za jedzenie. Muszę sobie przyznać jakąś nagrodę za gotowanie, oh jestem świetny. Zjedliśmy pyszną kolację i popiliśmy wszystko ciepłą cieczą. Razem z dziewczyną posprzątaliśmy wszystko po czym ja udałem się do łazienki. 

    ~~Pat~~ 

    Chłopak poszedł do łazienki, a ja dokończyłam sprzątanie. Dobrze, że jest tu jeszcze jeden pokój. Po 10 minutach wrócił z powrotem.
    •  To gdzie mam spać?- spytał poprawiając grzywkę.
    • W pokoju gościnny.- oznajmiłam po czym zaprowadziłam go do niego.
    • Dobranoc.- dodał.
    • Dobranoc.- oznajmiłam i ruszyłam do swojej sypialni.
     Weszłam do pokoju po czym zamknęłam drzwi. Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. *_______*
    _____________________________________________________




    ~~Alex~~

    Włącz ~> to.


    Tak jak mówił- śniadanie było o 7. Dziwnie się czułam wśród tych rzeczywiście szurniętych ludzi. Patrzyli się na mnie jakby chcieli mnie zabić czy coś. Jakby tego było mało nie spuszczano ze mnie oka. Starałam się tym nie przejmować. Szybko zjadłam swoje naleśniki z syropem truskawkowym i wróciłam do pokoju. Odprowadziły mnie pielęgniarki. Patrzyły na mnie z taką pogardą w oczach, że miałam ochotę im przyjebać, ale musiałam się powstrzymać. Usiadłam na łóżku i czekałam aż przyjdzie Nathaniel.

    ~~Cody~~

    Wróciłem z komisariatu policji do domu mojej narzeczonej i bardzo się zdziwiłem, kiedy zobaczyłem obcy samochód na podjeździe. Zaparkowałem obok i poszedłem w stronę domu. Przed drzwiami stał chłopak mojego wzrostu. Miał ręce w kieszeni i akurat się odwrócił w moją stronę. 

    • Witaj Cody.- powiedział.
    • Co ty tu robisz?
    • No coś ty... brata nie poznajesz?
    • Jesteś przyrodnim bratem.
    • Ale i tak bratem.
    • Czego chcesz?
    • Telefonu twojej narzeczonej.
    • Że co?
    • To co słyszysz. Chce żebym jej go przyniósł. Ty go masz, co nie?
    • No mam ale skąd mam mieć pewność, że mnie nie oszukujesz?
    • Posłuchaj, obiecałem jej, że go przyniosę po śniadaniu, więc daj mi go i po sprawie.
    • Czekaj... rozmawiałeś z nią?
    • Dasz mi ten cholerny telefon czy nie?
    • Niech ci będzie.- podałem mu telefon.
    • No... dzięki. To na razie.- odwrócił się i już szedł.
    • Przekażesz jej, że za nią tęsknie?
    • Może tak, a może nie...- no i odszedł.

    Wiem, że nie mogę wchodzić do środka, ale no kurde... On się z nią widzi, rozmawia z nią. Ja nie mogę... Zazdroszczę mu. Co ja wygaduję?! Jeśli on jej coś nagada to osobiście go uduszę.

    ~~Alex~~

    Już straciłam nadzieję, że on przyjdzie. Kiedy właśnie wpadł do mojego pokoiku.

    • Jesteś.- uśmiechnęłam się. 
    • Obiecałem ci przecież.
    • Wiem, ale...
    • Nie wierzyłaś mi?
    • Może.- było mi troszkę głupio. Znowu...
    • Byłbym szybciej, ale Cody nie bardzo chciał mi oddać twoją właśność.
    • Cody? Co u niego? Mówił coś? Tak bardzo mi go brakuję...
    • Mówił, że za tobą tęskni.- uśmiechnął się.
    • Ojej... ja za nim też. Co mu powiedziałeś, że ci w końcu o dał? Nie oddałbym nic nieznajomemu. Chyba, że... wy się znacie?
    • Ym... no bo widzisz... w sumie to tak. Znamy się. Jak już stąd wyjdziesz to ci opowie.
    • Masz mój telefon.
    • Proszę.- podał mi go. Byłam tak uradowana, że nie wiedziałam co zrobić.
    • Dziękuję ci. To dla mnie ważne.

    Przyszły 3 pielęgniarki, które zabrały mnie jeszcze na jakieś dziwne badania. Podały mi jakieś tabletki, przez które strasznie bolała mnie głowa. Ból rozniósł się po całym moim ciele. To było okropne. Krzyczałam z bólu ale nikt nie reagował.

    • Pomocy! Moja głowa...- wciąż nic. W końcu straciłam przytomność.
    Obudziłam się w jakieś piwnicy. Słyszałam głos Nathaniela, który za wszelką cenę chciał się dostać do mnie i kłócił się z pielęgniarkami. W końcu o wpuściły.
    • Alex, jak się czujesz?
    • Moja głowa...- wymamrotałam.
    • Twoja przyjaciółka Agnes była tu. 
    • Rozmawiałeś z nią?
    • Tak. Ma dla ciebie wiadomości, ale nie chciała mi powiedzieć o co chodzi.
    • Co ja tu robię? Co mi podali?
    • Środki usypiające. Badali twój mózg. Wyniki są dobre. Za 2 godziny przyjedzie lekarz ze szpitala i oceni co z tobą zrobić dalej.
    • Najlepiej wypuścić. Mam już dosyć... Chcę do mojego narzeczonego. Chce odzyskać moją rodzinę i spotkać się z przyjaciółką. Dlaczego do cholery zawsze coś mi się musi przytrafić do cholery...
    • Spokojnie. Wyciągnę cię stąd jakoś. Może pogadam z lekarzem.
    • Lepiej nie, bo się wyda, że mi pomagasz.
    • Nie powinnaś tutaj być. Wiesz o tym.
    • Sama nie wiem już co powinnam... To jest trudne...
    • Panie Nathanielu proszę stąd wyjść.- zarządziła jakaś blondynka.
    • A co z pacjentką.
    • Niech ją pan odprowadzi do pokoju. Skończyliśmy już badania. 
    • Dobrze.- kobieta wyszła, a chłopak pomógł mi przejść na górę do pokoju. 

    Zamknął mój pokój na klucz od wewnątrz. Podszedł do okna i  zaniemówił.

    • Alex... podejdź.- powiedział niepewnie.
    • Co jest?- zapytałam i podeszłam. Na szybie była przyczepiona karteczka z napisem.
    • "Główka boli? Powiedz coś jeszcze twojemu pielęgniarzowi, a zaboli dużo mocniej. -A"- przeczytałam po cichu.
    • O co tu chodzi?- on był przerażony. Zresztą... ja też. Skąd "A" wie co mu mówiłam? Chyba, że było tu i nas podsłuchiwało.
    • Nie powinieneś mi pomagać. To się może źle skończyć.- powiedziałam do niego.
    • Alex, kim jest "A" i czego od ciebie chce?
    • Nie mogę ci nic powiedzieć. Przepraszam.


    • Czego od ciebie chce? Powiedz mi. Alex...
    • Nathaniel... błagam cię. Idź stąd. Nie przychodź do mnie.
    • Nie zrobię tego. Wiesz o tym. Chce ci pomóc. Co jest grane, musisz mi powiedzieć...
    • Nie, nie... nie mogę... nie... Proszę odpuść. Nie wiem co ci może zrobić. Nie chcę cię narażać. Proszę idź stąd.- próbowałam go wypchnąć z pokoju, ale on jest dużo silniejszy. 
    • Nie wyjdę stąd do póki mi nie powiesz kim jest "A" i co jest grane.- usiadł na łóżku. 
    • Nie rozumiesz, że nie mogę? Jeśli coś ci się stanie to będzie moja wina.
    • Nie mów tak. Daj sobie pomóc.
    • Mnie się nie da pomóc.- zaczęłam płakać i krążyć niespokojnie po pokoju. Chłopak wstał i mnie przytulił.
    • Shh... spokojnie. Uspokój się. Wszystko będzie dobrze.- w tym momencie moja komórka zadrżała.

    Wzięłam ją do ręki i zobaczyłam wiadomość... Wiedziałam, że to jest od "A". Co tym razem... Oboje przeczytaliśmy treść. To było zdjęcie Pat i Justina. Oni się ... całują?!!

    justin, &, selena, kiss, boyfriend, set - justin-bieber PhotoA co z Niall'em? Już nie są razem? A Selena? Przecież ona była z nim, no nie? Po chwili przyszedł kolejny sms. "To zdjęcie zaraz trafi do sieci, jeśli nie zrobisz tego co ci każe. -A"- przeczytałam.
    • Czego on chce?- zapytał chłopak.
    • Nie wiem, ale będę musiała to zrobić. Nie chce, żeby to się rozpowszechniło w internecie. Przyszła wiadomość. 
    • "Jeśli przejdziesz na moją stronę, to zdjęcie będzie bezpieczne. Jeśli jednak się nie pokażesz za 10 minut przy tylnich drzwiach, to zdjęcie ląduję w internecie. Całusy- A."- przeczytałam na głos.
    • O kurde... Masz zamiar przyjść tam, co nie?
    • A mam inne wyjście? To moja przyjaciółka. Nie chce, żeby miała przeze mnie przypał.
    • W takim razie, chodź.- złapał mnie za rękę i wyszliśmy z pokoju. 
    Potem zeszliśmy do piwnicy i już po chwili byłam przy drzwiach. W oddali zobaczyłam jakąś postać. Była pomiędzy drzewami. Wystraszyłam się trochę, ale moja ciekawość była silniejsza. Powoli zbliżałam się do postaci. Wydawało się, że jest ... powieszona na drzewie! Przyśpieszyłam kroku i wtedy ktoś jakby odciął linę, a postać spadła na ziemie. Bałam się jak cholera, ale kierowała mną adrenalina. Teraz dzieliło mnie kilka kroków od tej osoby. Miała worek na głowie i związane nogi oraz ręce. Powoli podniosłam worek z głowy.
    • John...- to był mój brat. Nie mogłam w to uwierzyć.
    • O mój Boże... to ty...- płakałam ze szczęścia, tuliłam go, całowałam i odwiązywałam. 
    • Alex? Ty żyjesz...- on też płakał. Przytuliliśmy się mocno do siebie.
    • Nie wierzę, że w końcu cię odzyskałam...
    • Ja też w to nie wierzę... Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem. Tak bardzo cię kocham siostrzyczko.- słyszałam jego głos, czułam jego dotyk, ciepło bijące z jego ciała, to naprawdę on. 
    • Gdzie ty byłeś? Co ci robiono? Gdzie mama?- zadawałam być może za dużo pytań, ale tyle czasu go nie widziałam...
    • Siedziałem zamknięty w pokoju motelowym. Mamy ze mną nie było. Nie wiem co się z nią stało i gdzie jest. Ale teraz odzyskałem ciebie i to jest w tej chwili najważniejsze.
    • Oh John... chodźmy do środka.- powiedziałam i ruszyliśmy do drzwi, w których był Nathaniel.

    Chłopak odwiózł mojego brata do Cody'ego a ja musiałam iść do pokoju. Zastanawiałam się dlaczego "A" oddało mi brata. To było dla mnie dziwne... Nawet bardzo. Pomyślałam, że pewnie nie miał z tego pożytku i go wypuścił. Chociaż miałam przejść na jego stronę, więc... dobra nie ważne. Odzyskałam brata. Nareszcie...

    Przyjechał lekarz, który ma osądzić co ze mną będzie dalej. Nathaniel razem z nim zniknęli na jakieś 20 minut. Kiedy wrócili Nathaniel uśmiechnięty wziął mnie za  rękę i zaprowadził do pokoiku. Przez ten czas nie chciał mi powiedzieć co jest grane.

    • Co jest grane?
    • Lekarz stwierdził, że trafiłaś tu przez pomyłkę.
    • Żartujesz...
    • Nie. To znaczy, że podpiszesz kilka papierów i odwiozę cię do domu.
    • Ojej... dziękuję ci.- rzuciłam się mu na szyję. Może nie powinnam, ale tak się cieszyłam. Wrócę do narzeczonego i brata. No i będę mogła kontynuować rozwiązywanie zagadki, kim jest "A".

    Wróciłam do domu około 19. Nikt nie wiedział, że wracam. To ma być niespodzianka. Chłopak zaparkował kilka domów dalej, żeby nikt nic nie zauważył. Weszliśmy na ogród. Widziałam przez wielkie okna, że Cody siedzi z Agnes i John'em w salonie. 
    • Nathanielu?
    • Tak Alex?
    • Czy mógłbyś pójść od frontu i powiedzieć im, że ... no nie wiem... że kazałam przekazać, że tęsknie czy coś?
    • A ty wejdziesz od tyłu tak?
    • Dokładnie.
    • To idę.
    Kiedy zadzwonił dzwonkiem cała trójka poszła otworzyć drzwi. Więc ja szybciutko weszłam do środka i rozsiadłam się na fotelu w salonie. Kiedy wrócą zobaczą mnie. Słyszałam ich rozmowę.
    • Coś się stało?- zapytała Agnes.
    • Alex kazała mi wam powiedzieć, że strasznie za wami tęskni.
    • Ojej... my za nią też. - westchnęła dziewczyna.
    • Mówiła coś jeszcze?- zapytał Cody.
    • Powiedziała, że niedługo się zobaczycie. Nawet prędzej niż myślicie.
    • Może wejdziesz?- zaproponował John. Usłyszałam trzask drzwi i po chwili wszyscy weszli do salonu.
    • O czym tam gawędziliście?- zapytałam patrząc na nich. Wszyscy byli tak zaskoczeni, że wyglądali jakby ducha zobaczyli.
    • Alex!!!- zapiszczała Agnes i pierwsza wręcz wskoczyła na mnie.
    • To naprawdę ty! O matko... Tak tęskniłam!- tuliła mnie płacząc ze szczęścia. Cody odwrócił się do Nathaniela i chyba mu podziękował czy coś. Nawet nie wiem... Agnes się ode mnie oderwała, żeby dać szanse innym. 
    • Cześć.- powiedziałam do Cody'ego. Chyba sam nie wierzył w to co widzi.
    • Wróciłaś.
    • Wróciłam.- staliśmy kawałek od siebie. Żadne się nie ruszyło.
    • Tęskniłem.
    • Ja też.- nadal nic.
    • Oj chodź tu maleńka.- rozpostarł szeroko ramiona, a ja bardzo szybko się w nich znalazłam. Potem się pocałowaliśmy.
    • Kocham cię.- szepnął.
    • Ja ciebie też.- odszepnęłam.

    Potem zrobiliśmy kolację, którą szybko zjedliśmy i znów usiedliśmy w salonie. Rozmawialiśmy o wszystkim co się wydarzyło w najbliższym czasie. Nagle przerwał nam dzwonek do drzwi. Poszłam więc otworzyć. A moim oczom ukazał się...

    • Emett!- momentalnie znalazłam się kilka centymetrów nad ziemią, ponieważ chłopak mnie podniósł.
    • No cześć mała. Tęskniłaś?
    • Jeszcze jak.- zaśmiałam się. Odstawił mnie na podłogę, a zanim zobaczyłam Alison.
    • Wejdziesz?- zwróciłam się do niej.
    • Tak. A możemy pójść na chwilę na górę?
    • Jasne.- poszłyśmy porozmawiać w 4 oczy.
    Dziewczyna weszła pierwsza do mojego pokoju, a ja zaraz za nią. Ona usiadła na łóżku, a ja chciałam zamknąć drzwi, żeby nikt nas nie słyszał.
    • No więc o co chodzi?- zapytałam zamykając pokój.
    • Odzyskałaś brata. Matki nadal nie.
    • Wiem.
    • A ja wiem gdzie ona jest.
    • Serio?
    • Przeniesiono ją do tego samego pokoju co twojego brata.
    • Ale gdzie jest ten motel?
    • Możemy tam pojechać, ale "A" chyba i tak już coś podejrzewa.
    • To jedziemy?
    • Same? Lepiej weźmy kogoś.
    • To może Cody'ego?
    • Powiedziałaś mu o co chodzi z "A"?
    • No ... nie...
    • Pojedzie z nami Nathaniel i Emett. Twój narzeczony i brat niech zostaną z Agnes. I tak już zostali narażeni. Będą musieli się szczelnie zamknąć w domu.
    • Jasne. No to w drogę.

    Wzięłyśmy samochód i pojechaliśmy. Okazało się, że w motelu jest balanga, więc nie było przejazdu. Wokół kręciło się pełno młodzieży z alkoholem. Staraliśmy się trzymać blisko siebie. Problem w tym, że Alison nie wiedziała, w którym
    dokładnie jest pokoju. Ale szukaliśmy jej. Nagle muzyka została nagłośniona a ja straciłam z oczu dziewczynę. Po chwili zobaczyłam jak stoi tyłem jakieś 2 metry ode mnie a prosto w nią jechał samochód. O nie...


    • Alison uciekaj!!!- krzyczałam, ale nic nie słyszałam. Biegłam do niej, ale nie zdążyłam. Dziewczyna w ostatniej chwili odskoczyła na bok. Za to po sekundzie rozległ się strzał i dziewczyna już leżała martwa na ziemi.
    • Alison! Niee!!!- w końcu do niej dobiegłam, ale już za późno. 
    • Poszukaj mamy.- zdołała powiedzieć i straciła puls. Dostała prosto w tętnice szyjną. Zmarła na moich rękach... 
    • Alex!- po chwili obok mnie znaleźli  się chłopcy. Nathaniel dzwonił na policję i po karetkę, a ja Emett mnie od niej odciągnął. Płakałam. Nie mogłam się uspokoić.
    Ona zginęła... zabito ją... On mi za to zapłaci.- mówiłam zrozpaczona. Ale to jeszcze nie koniec. Skoro jestem już tak blisko to nie mogę teraz tak po prostu się poddać. Wyswobodziłam się z objęć Emett'a i ruszyłam dalej szukać matki. Emett mi pomógł ale... znalazłam tylko drzwi, na których było napisane "Już za późno. -A". To znaczy, że ona tu była. W tym pokoju. Ale... nie zdążyłam... Kurwa... Poszperałam jeszcze w tym pokoju. Na ścianach były resztki taśmy. Czyli... musiało tu być coś przyczepione. Zajrzałam pod łóżko i znalazłam... zegarek mamy. To tylko potwierdziło moje przypuszczenia, że serio tu była. Wzięłam go, schowałam do kieszeni i razem z chłopakiem wybiegłam z tego pokoju motelowego. Spotkaliśmy się z Nathanielem, który powiedział policji, co się stało.
    • Co teraz?- zapytał.
    • Znalazłam zegarek mamy.- oznajmiłam.
    • To już coś, ale co my z nim zrobimy?- wtrącił Emett.
    • Powinniśmy to zanieść na policje.- dodał Nath.
    • No to jedziemy.- rzuciłam i poszliśmy do auta. 
    Na komisariacie byliśmy po jakiś 20 minutach drogi. Na początku nie chcieli nas przyjąć. Potem stwierdzili, że nie mają czasu ale w końcu nas wpuścili. Nie mogłam jednak zdradzić wszystkiego. Za bardzo się bałam konsekwencji. Już weszliśmy do gabinetu komisarza Brown'a.
    • No to co dla mnie macie?- zapytał siadając w swoim fotelu. Spojrzał po kolei n naszą  trójkę wyczekując jakiejś odpowiedzi. Już chciałam zacząć coś mówić, kiedy dostałam wiadomość. Przeczytałam ją ukradkiem i spanikowałam. "Jeśli coś wspomnisz policji to gwarantuje, że stracisz dużo więcej niż matkę. -A". Tylko jak teraz się z tego wyplątać? O Mój Boże... pomocy...
    • No więc?- dopytywał się.
    • Przepraszam pana, to pomyłka. Przepraszamy za zawracanie głowy. Do widzenia.- chwyciłam chłopców za ręce i wyprowadziłam szybko z budynku.

    Nie wiedzieli skąd ta nagła zmiana. Tym bardziej, że oni nie wiedzą do końca o "A". Więc powiedziałam im, że to chyba zły pomysł. Zwrócilibyśmy tylko na siebie uwag niepotrzebnie. Po za tym nie powinniśmy rozwiązywać tej sprawy sami. Chociaż wszyscy dobrze wiemy, że oni są za głupi na ściganie się z "A". Nawet ja nie potrafie go rozgryźć, a co dopiero policja. Wróciliśmy więc do domu, opowiedzieliśmy jak Alison zmarła mi na rękach i jaki to był wstrząs. Nie miałam już na nic ochoty i byłam zmęczona. Wszyscy dziś zostają w moim domu. Pozamykaliśmy wszystko szczelnie i poszliśmy spać. Wykąpałam się i położyłam już do łóżka, a w tym czasie Cody poszedł wziąć kąpiel. Kiedy wrócił, położył się obok mnie i objął.
    • Jesteś pewnie już wyczerpana. Dobranoc skarbie.- pocałował mnie w ramie.
    • Dobranoc.- odpowiedziałam. Po dłuższej chwili w końcu odpłynęłam.
    ____________________________________________________________________________



    ~~Oliv~~

    Włącz > to.



    Obudziłam się około 10. Wyspana wstałam i poszłam na dół przygotować coś do jedzenia. Nie miałam pomysłu co zrobić. W końcu przygotowałam sobie małe kanapeczki i do tego kawę. Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść. Po skończeniu posprzątałam po sobie. Następnie poszłam do łazienki. Nalałam sobie wody do wanny i weszłam do niej. Położyłam się w niej i przez chwilę poleżałam. Gdy woda robiła się zimna, wyszłam z wanny. Wytarłam się ręcznikiem i założyłam na siebie szlafrok. Udałam się do garderoby po ubrania. 

    Wybrałam sobie rzeczy i ubrałam się w to. Założyłam buty i poszłam do lusterka zrobić sobie makijaż. Jak byłam gotowa to zeszłam na dół. Ubrałam na siebie kurtkę, wzięłam kluczyki od auta i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do rodziców. Chciałam sprawdzić co u nich słychać. Po kilku minutach byłam na miejscu. Drzwi otwarła mi mama. Weszłam do środka. Ściągnęłam kurtkę i poszłam usiąść do salonu. Mama zrobiła mi ciepłą herbatę i usiadła później obok mnie.


    • Taty nie ma? - zapytałam.
    • Nie. Jak zwykle pracuję. Opowiadaj co tam u ciebie i u Josh'a? Jak tam?
    • Wszystko w porządku. Josh teraz ma trasę koncertową i musiał wyjechać.
    • A na długo wyjechał?
    • Nie wiem. Za kilka dni powinien wrócić. A co tam u Chris'a?
    • Chyba wszystko dobrze. Wyjechał gdzieś razem z Susane i nawet nic nie powiedział.
    • Dziwne.
    • No trochę. Może pojechali na jakieś wakacje albo coś.
    • Może. Później muszę do niego zadzwonić. 


    Bardzo długo rozmawiałam z mamą. Mimo, że czasem mnie strasznie denerwuje to i tak lubię z nią rozmawiać i spędzać czas. 


    • Może pojedziemy na zakupy? - zaproponowała.
    • W sumie to czemu nie.



    Postanowiłyśmy, że pojedziemy do miasta. Ubrałam się i razem z mamą wyszłyśmy z domu. Wsiadłyśmy do mojego samochodu i odjechałyśmy. Zaparkowałam i razem z mamą poszłyśmy w stronę sklepów. Wchodziłyśmy od sklepu do sklepu. Uwielbiam robić zakupy. 
    Gdy szłyśmy zauważyłam Julię. Strasznie dawno się z nią nie widziałam. Dziewczyna podeszła do nas i się przywitała.


    • Jak ja ciebie dawno nie widziałam. - powiedziała.
    • Ja ciebie też.
    • Musimy koniecznie porozmawiać. Musisz mi opowiedzieć o wszystkim.
    • No dobrze, to ja już idę a wy sobie spokojnie porozmawiajcie. - powiedziała mama.
    • Już idziesz? - zapytałam.
    • Tak. Muszę przygotować coś na obiad.
    • No dobrze.

    Pożegnałam się z mamą i razem z przyjaciółką poszłyśmy do najbliższej restauracji. Usiadłyśmy i kelner przyniósł nam Menu. Postanowiłam zamówić sobie coś do jedzenia, bo zaczynałam robić się głodna. Następnie Julia zaczęła mi zadawać pytania, na co jej odpowiadałam. Bardzo długo się nie widziałyśmy i musiałyśmy nadrobić ten czas. Kelner przyniósł nam zamówienie. Zaczęłyśmy jeść. Danie było dość duże, ale smakowało pysznie. Z ledwością je zjadłam. Po zjedzeniu jeszcze jakąś godzinę rozmawiałyśmy a następnie zapłaciłyśmy za obiad. Wyszłyśmy z budynku. 

    • To musimy się jeszcze spotkać. - oznajmiłam.
    • Pewnie, tylko ja jutro mam samolot do LA.
    • Co?
    • No tak. Dostałam tam propozycje dotyczącą pracy i się zgodziłam.
    • No to fajnie. Tylko szkoda, że nie będziemy się tak często widywać.
    • No właśnie wiem. No, ale ty na pewno będziesz często przylatywać, więc na pewno się spotkamy.

    Pożegnałyśmy się i wróciłam do domu. Usiadłam na kanapie w salonie i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Josh'a.

    • No cześć kochanie. Co tam? - powiedział.
    • Hej. A nic ciekawego. Właśnie nie wiem co mam robić. A jesteś przed koncertem?
    • Tak. Dzisiaj mamy ostatni koncert i później robimy taką większą imprezę i następnego dnia najprawdopodobniej wracamy do domu.
    • No to super.
    • A ty kiedy wracasz z LA? - zapytał. Nie powiedziałam mu, że wróciłam do Londynu, bo chcę mu zrobić niespodziankę.
    • Jeszcze nie wiem. Za kilka dni.
    • To wracaj jak najszybciej.
    • Ty też.
    • Muszę już kończyć. Kocham cię. Pa.
    • Pa.


    Rozłączyłam się i odłożyłam telefon. Poszłam po kocyk i wróciłam z powrotem do salonu. Włączyłam sobie film ,,If I Stay''. Położyłam się wygodnie na kanapie i przykryłam kocykiem i zaczęłam oglądać. Na początku filmu za bardzo nie wiedziałam o co chodzi, ale pod koniec zaczęłam płakać. Był to dość smutny film, ale mimo to bardzo mi się spodobał. Później poszłam do kuchni i przygotowałam sobie sałatkę owocową. Trochę zgłodniałam podczas oglądania tego filmu. Usiadłam i zaczęłam jeść. Po skończeniu posprzątałam i poszłam do łazienki wykąpać się. Następnie ubrałam piżamę i poszłam do sypialni. Położyłam się w łóżku i zasnęłam.