Translate :))

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Chapter 51

~~Pat~~
Włącz > to.


Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do mojego pokoju. Ah tak, przecież jestem w Los Angeles gdzie ciągle świeci słońce. Podniosłam się do poziomu siedzącego i rozejrzałam się po pokoju. Jak bardzo nie chciało mi się wstawać. Jednak kiedyś trzeba. Wstałam z łóżka i ruszyłam do kuchni. Na szczęście królewicza nigdzie nie było, więc zdążę zrobić spokojnie śniadanie. Wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i zabrałam się za przygotowywanie zdrowego śniadanka. Kiedy wszystko było już gotowe nalałam do szklanek jeszcze sok pomarańczowy. Kiedy układam już wszystko na stół usłyszałam otwieranie drzwi, spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam Jus'a. 
  • Pat, ładne?- spytał po czym pokazał mi zdjęcie zrobione w mojej łazience.
  • No śliczne wręcz.- oznajmiłam śmiejąc się z jego miny na zdjęciu.
  • Wiem przecież.- dodał po czym pocałował mnie w policzek.
  • Nie pozwalaj sobie.- oznajmiłam.
  • Będę.- dodał i uśmiechnął się.
Usiedliśmy razem do stołu i zabraliśmy się za jedzenie pysznego śniadanka. Nie trwało to długo, bo danie było bardzo dobre. Po skończeniu posprzątaliśmy po sobie wszystkie talerze.
  • Ej Pat.- spytał po chwili chłopak.
  • Co?
  • Chodź na selfie.- oznajmił po czym wybuchnęliśmy nieopanowanym śmiechem i zabraliśmy się za wykonywanie naszego profesjonalnego selfie. Po jakiś 30 minutach nasze session profession było skończone! ♥ Chłopak wrzucił zdjęcie do sieci, a ja postanowiłam się w końcu ubrać. Ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic po czym ubrałam się w wcześniej przygotowany strój. Zostawiłam swoje różnego koloru włosy rozpuszczone i zrobiłam jeszcze lekki makijaż.
Gotowa wróciłam do pokoju. 
  • Pat, ja jadę do studia, do zobaczenia później.- oznajmił o czym pocałował mnie w policzek i opuścił mój dom.
Tak, teraz co tu zrobić. Wiem, że Justin jest moim najlepszym przyjacielem, ale on chyba oczekuje czegoś więcej. Ja jednak nie. Myślałam, że jak ucieknę tu, to będę miała więcej spokoju, ale się myliłam. Zamiast pozbyć się problemów zaczęłam stwarzać następne. Postanowiłam więc w czasie, kiedy nie ma tu Jus'a spakować się i wylecieć gdzieś, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Na początku wzięłam Atlas i zaczęłam przeglądać różne miasta w Ameryce. W końcu mój wybór padł na Winnipeg. Wzięłam telefon i zarezerwowałam bilet na najbliższy lot, który miał się odbyć za 1,5h. Wzięłam więc walizkę i zaczęłam pakować rzeczy. Na początku pewnie zatrzymam się w hotelu, dopóki nie znajdę sobie jakiegoś mieszkania. Trochę mi głupio tak zostawiać chłopaka, więc postanowiłam napisać mu list:
Cześć Jus,
wyjechałam na jakiś czas.
Muszę sobie wszystko przemyśleć.
Spokojnie mieszkaj sobie tu :)
Trzymaj się...
Podpisałam się jeszcze po czym położyłam kartkę na stole w jadalni. Wzięłam jeszcze parę rzeczy i zamknęłam walizkę. Sprawdziłam jeszcze pogodę w Winnipeg i stwierdziłam, że muszę zmienić swoją stylizację. Przebrałam się więc w to. Ludzie się pewnie będą dziwnie patrzeć, że w LA chodzę w zimowym stroju. Kiedy już się ubrałam taksówka czekała już na mnie. Wyszłam z domu zamykając drzwi i wsiadając do taksówki. 
  • Dzień Dobry.- powiedziała miła kobieta.
  • Dzień Dobry.- uśmiechnęłam się.
  • Na lotnisko tak? A gdzie pani leci, jeśli można spytać?
  •  Do Winnipeg.- oznajmiłam.
  • Rozumiem. Powiem coś pani, jak kocha to wróci.- oznajmiła kobieta, a ja spojrzałam na nią przerażona.
  • Jak kocha to nie zostawi.- oznajmiłam. 
Na całe szczęście znalazłyśmy się już na lotnisku. Pożegnałam się z kobieta i ruszyłam do środka. Przeszłam przez odprawę i po kilku minutach siedziałam już w samolocie. Wystartowaliśmy. Za 5 godzin w końcu będę mogła być sama tak jak kiedyś. 
Po 5 godzinach byłam już w Winnipeg. Wylądowaliśmy. Opuściłam lotnisko razem z bagażem zastanawiając się co dalej. Na początku muszę zmienić coś w swoim wyglądzie, aby paparazzi ani fani mnie nie poznali. Właśnie fani..czy ja ich w ogóle mam? Już dawno nie występowałam na żywo. Prawdę mówiąc skończyłam swoją karierę nie wiedząc o tym. Nawet nie wiem co z Kate i Matt'em. Od kąd zmieniłam numer telefonu nikt nie dzwonił. Ja miałam numery wszystkich, jednak oni mojego nie. Razem z walizkami udałam się do najbliższego Biura Wypożyczalni Domków. Nie będę kupować domu, skoro nie wiem, jak długo tu będę. Na szczęście miałam jeszcze pieniądze, które zostały z koncertów. Weszłam do budynku po czym jakaś pani zaprowadziła mnie do jednego z pokoi.
  • Więc co by panią zainteresowało?- spytała kobieta.
  • Jakiś nie za duży domek.- oznajmiłam.
  • Dobrze, właśnie nie dawno wybudowaliśmy coś takiego. - oznajmiła po czym pokazała mi cudowny domek.
  • Tak, jest idealny. Chcę go.- dodałam.
  • Dobrze, a na jaki czas go pani chcę wypożyczyć?- spytała.
  • Na razie na tydzień.- dodałam.
  • Dobrze. 
Zapłaciłam za wynajęcie go i otrzymałam kluczę. Miała przyjechać po mnie taksówka, która zawiezie mnie do niego. Postanowiłam w między czasie zadzwonić do Kate.
  • Hej Kate.- dodałam.
  • Patricia?!?! No w końcu! Myślałam, że nie żyjesz!- krzyczała do słuchawki.
  • Ciebie też miło słyszeć.- oznajmiłam.
  • Więc w jakiej sprawie dzwonisz?- spytała.
  • Słuchaj mogłabyś wysłać mojego Cadillac'a do Winnipeg?
  • Co ty robisz w Winnipeg? 
  • Na razie tu zamieszkam.
  • A co z Niall'em?
  • Nic. Jestem znowu wolna.- oznajmiłam.
  • Dobra, pojadę dzisiaj do niego i zabiorę samochód, jakieś rzeczy jeszcze tam masz?
  • Nie, chyba nie.
  • Dobra, sprawdzę. 
  • Tylko nie mów nikomu, gdzie teraz jestem.
  • Dobrze, do zobaczenia, pa.
Kiedy skończyłam swoją rozmowę akurat przyjechała taksówka do której od razu wsiadłam. Po kilku minutach jazdy znaleźliśmy się po domem. Wyglądał jeszcze lepiej niż na zdjęciu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka a moim oczom ukazał się śliczny salon. Niedaleko niego była kuchnia połączona z jadalnią. Idąc korytarzem było jeszcze kilka drzwi. Za jednymi kryła się łazienka. Za kolejnymi moja sypialnia i za ostatnimi pokój gościnny. W mojej sypialni kryły się jeszcze jedne drzwi do garderoby. Niby taki mały domek a ile się w nim zmieści. Rozpakowałam wszystkie swoje rzeczy, jednak trochę mi to zajęło. Kiedy już właściwie wszystko rozpakowałam spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 16, czyli Jus ma dopiero 14 i na pewno nie wrócił jeszcze do domu. Moje rozmyślanie przerwał dzwonek telefonu. 
  • Pat, wysłaliśmy z Matt'em już tobie samochód, a i wpłaciliśmy pieniądze na twoje konto.
  • Jakie pieniądze?- spytałam.
  • Niall sprzedał dom, w którym mieszkaliście i dał twoją cześć nam, abyśmy ci dali. - kiedy to usłyszałam zrobiło mi się przykro, ponieważ byłam już w stanie nawet do niego wrócić. Nadal nie rozumiem o co w tym wszystkim chodzi. Tu na pewno nie chodzi tylko o Sophie. O coś jeszcze.
  • Dobrze, dziękuję.- oznajmiłam.
  • Trzymaj się, niedługo się odezwę, papa.
Zanim jednak mój samochód tu dotrze to trochę potrwa. Postanowiłam więc nie czekać i iść na jakieś zakupy,ale najpierw przede wszystkim zmienić swój wygląd. Zamknęłam dom i ruszyłam w stronę miasta, które było naprawdę wielkie. Szłam powolnym krokiem chodnikiem podziwiając widoki. W końcu doszłam do jakiegoś fryzjera, więc od razu weszłam do środka. Kobieta przefarbowała mi włosy na czarno i trochę skróciła. Po 30 minutowym przerabianiu opuściłam w końcu fryzjera. Miałam teraz bardzo ciemne włosy, więc nie powinni się jakoś zorientować. Zawsze chciałam mieć jeszcze jedną rzecz, którą właśnie teraz odważę się zrobić. Weszłam do pewnego budynku, gdzie robi się piercing. Miałam już wcześniej kolczyk w nosie, jednak nie taki jaki chciałam i z resztą nie nosiłam go, więc zarósł. Teraz w końcu odważyłam się zrobić to, co zawsze chciałam. Kiedy już miałam swój kolczyk opuściłam budynek. Teraz to już raczej nie pomyślą, że to ja skoro wyglądam całkiem inaczej a na dodatek mam kolczyk. Miałam iść na zakupy, jednak najpierw chce zwiedzić miasto. Jak to ja zawsze muszę najpierw zwiedzić park. Park jak na te porę wyglądał ślicznie, widać na razie jeszcze nie miał okazji tu spaść śnieg. Pospacerowałam trochę po parku po czym postanowiłam usiąść na ławce. Usiadłam wygodnie po czym odchyliłam głowę do tyłu i spojrzałam w niebo i słońce, które grzało w moją twarz. Zamknęłam oczy i siedziałam tak chwilę. Poczułam jednak jak ktoś siada obok mnie. Niechętnie otworzyłam oczy i spojrzałam w tamtą stronę. Chłopak, tak to był chłopak. Nie spojrzał się na mnie, ja jednak patrzyłam się aby zobaczyć kto to.
  • Cześć Patricia.- oznajmił. To był Harry.
  • Skąd wiedziałeś?- spytałam.
  • To, że zmieniłaś kolor włosów i masz kolczyk nie znaczy, że cię nie poznam. 
  • Miałam jednak taką nadzieję. Co ty tu w ogóle robisz?- spytałam.
  • Chciałem się oderwać od wszystkiego a ty?
  • Też. Dlaczego akurat Winnipeg?
  • Nie wiem, losowałem i akurat padło na to, a ty dlaczego wybrałaś właśnie to?- dodał uśmiechając się.
  • Losowałam.- oznajmiłam uśmiechając się.
  • Co u..Niall'a?- spytałam niepewnie.
  • Z tego co wiem sprzedał wasz dom.- dodał.
  • Harry ty na pewno coś wiesz. Powiedz mi tak na prawdę o co chodziło w tym wszystkim.- dodałam.
  • Przecież już wiesz. Sophia. To ona była tym głównym powodem.- oznajmił nawet nie patrząc się na mnie. Kłamał. Na 100% kłamał.
  • Ona też. Ale coś jeszcze Harry. Wiem, że coś ukrywasz.- dodałam, a chłopak spojrzał się na mnie w końcu. Nigdy w życiu nie patrzyłam się w jego zielone na prawdę warte uwagi oczy.
  • Dobra, trudno mi to powiedzieć, ale tak na prawdę, kiedy poznaliśmy się wszyscy ten pierwszy raz na sesji zdjęciowej to Niall założył się z naszym menadżerem o to, że będziecie razem i zrobicie furorę w świecie gwiazd. Chłopaki nie wiedzieli o tym, a ja podsłuchałem ich rozmowę. Później wszystko poszło z ich planem. Ja tylko przyglądałem się temu bo myślałem, że w końcu się opanuję i przestanie, albo chociaż zakocha się w tobie i zrozumie co robi. A on? Nic. Kontynuował to aż do zaręczyn. Robił to wszystko tak perfekcyjnie, że nikt nigdy by nie pomyślał, że to tylko gra. Gdyby nie to, że Sophia, to nie dowiedziałabyś się tego i pewnie byłabyś teraz jego żoną. Cieszę się jednak, że to się skończyło tak jak powinno. Niall teraz pewnie siedzi sobie w domu i nawet nie interesuję się co się właśnie z tobą dzieje.- kiedy skończył swoją opowieść spojrzałam na niego po czym zaczęłam płakać. Jak można tak się zachować wobec ludzkich uczuć.
  • Nienawidzę go...- powiedziałam.
  • Ja też. Jednak za nim wyjechałem powiedziałem to reszcie zespołu. Chciałem, żeby znali prawdę. Przykro mi jednak, że trafiłaś akurat na niego.
  • Dziękuję.- dodałam cicho. Jak ja mogłam być tak ślepa i nie widzieć  tego. Jest niezłym aktorem. Życzę mu, aby kiedyś cierpiał tak samo jak ja...
  • Pat, zapomnij o nim i nie płacz on nie jest tego wart.- mówił.- A teraz chciałbym, aby nasza znajomość zaczęła się od nowa. Więc..= dodał po czym wstał, odszedł kawałek i wrócił siadając z powrotem na ławce. - Cześć piękna nieznajoma jestem Harry.- dodał uśmiechając się. 
  • Cześć Harry, jestem Patricia.- dodałam śmiejąc się.
  • Co robisz w Winnipeg?- spytał.
  • Zaczynam żyć.- oznajmiłam.- A ty?
  • To samo. 
Siedzieliśmy tak rozmawiając. Tak na prawdę jak byłam z Niall'em nigdy nie rozmawiałam dłużej z Harrym może to był błąd? Może wcześniej by mi powiedział prawdę? Harry jest na prawdę bardzo miłym chłopakiem, wcześniej myślałam, że jest zakochany w sobie. Jednak to jest prawda, pozory mylą. 
  • Kurczę, miałam zrobić zakupy.- oznajmiłam.
  • To chodź, pomogę ci.
  • Dziękuję, a ty śpisz w hotelu?- spytałam.
  • Niestety tak, a ty?
  • Wypożyczyłam dom. Wiesz, mam jeszcze jeden pokój, jeśli chcesz możesz zamieszkać ze mną. Po prostu chcę ci się jakoś odwdzięczyć.- mówiłam.
  • Z wielką chęcią.- dodał uśmiechając się. Mówiłam już jakie słodkie ma dołeczki? sdfvxdd stop. PAT opanuj się. 
Po jakimś czasie w końcu doszliśmy do sklepu. Było to dość wyczerpujące.
  • Hmm, chyba do domu też będziemy musieli tak iść, bo jeszcze nie przysłali mi samochodu.- dodałam robiąc dziwną minę.
  • Spacer jeszcze nikomu nie zaszkodził.- dodał uśmiechnięty.
  • W sumie fakt. 
Wzięliśmy na prawdę mnóstwo rzeczy biegając po sklepie i śmiejąc się. Ludzie patrzyli się na nas jak na idiotów. Kiedy już mieliśmy wszystko podeszliśmy do kasy i zapłaciliśmy za wszystko. Nie mam pojęcia jak my teraz dojdziemy do domu. To kawał drogi. 
  • Może zamówimy taksówkę?- spytałam z nadzieją. 
  • Dobra, ale najpierw musimy dojść do hotelu po moje rzeczy.
  • Okej.
Pomaszerowaliśmy dalej. Po kilku minutach doszliśmy w końcu do jakiegoś hotelu. Harry poszedł po swoje rzeczy a ja zostałam na dole i zamówiłam taksówkę. Zaczęło się ściemniać, więc dobrze, że pojedziemy taksówką. Po kilku minutach na dole znalazł się uśmiechnięty brunet, nie mogłam się powstrzymać na ten widok, więc sama się uśmiechnęłam. Taksówka akurat przyjechała, więc wsiedliśmy do niej jadą prosto na ulicę Greenland 41. Po kilku minutach znaleźliśmy się już na miejscu. Razem z chłopakiem wzięliśmy wszystkie rzeczy i weszliśmy do mojego domu, który musiałam najpierw otworzyć. Weszliśmy do środka i ja zaniosłam wszystkie produkty do kuchni odkładając je w odpowiednie miejsca. 
  • Ale ładnie tu jest  .- oznajmił.
  • Dzięki.- uśmiechnęłam się.- Chodź, pokażę ci twój pokój.- dodałam. 
  • To on.- oznajmiłam otwierając drzwi.
  • Jaki ładny. Dziękuję, że nie muszę się kręcić po hotelach.
  • Nie ma za co.- uśmiechnęłam się.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał już godzinę 20. 
  • To ja idę wziąć prysznic. - dodałam i ruszyłam do łazienki
Zamknęłam drzwi na zamek i wzięłam bardzo długi i ciepły prysznic. Po skończeniu ubrałam na siebie cieplutką piżamkę i skarpetki. Gotowa opuściłam łazienkę idąc w stronę kuchni, gdzie właśnie gotował Harry (?). 
  • Ty umiesz gotować?- spytałam patrząc się na niego z uśmiechem.
  • Jestem mistrzem.- oznajmił. 
  • Nie wątpię.
  •  Danie podano.- oznajmił podając mi jedzenie.
  • Dziękuję i smacznego.
  • Wzajemnie.
Zabraliśmy się za jedzenie. Danie niby zwyczajne, ale samo w sobie było świetne. To jest coś, co lubię jeść. Po zjedzeniu posprzątałam po sobie i wyciągnęłam butelkę wina, które kupiłam w sklepie. Nalałam sobie do kieliszka i chłopakowi po czym podałam mu kieliszek.
  • Wznieśmy toast.- dodał.
  • Za co?
  • Za nowy kierunek życia.- oznajmił.
Wznieśliśmy toast po czym wypiłam wszystko. Nalałam sobie jeszcze raz i znowu wypiłam. Gdyby Harry nie zabrał mi butelki dalej bym piła.
  • Dzięki.- dodałam, kiedy chłopak chował wino.
  • Dobranoc.- oznajmił i ruszył do łazienki.
To, że jest tu Harry nie zmienia faktu, że zapomniałam o Niall'u. Jak on mógł tak po prostu się mną bawić. Postanowiłam zadzwonić do niego i wygarnąć mu wszystko. Wzięłam telefon i wykręciłam jego numer...
  • Halo?- spytał.
  • Jak to jest się bawić czyimiś  uczuciami?- spytałam.
  • Pat?! 
  • Już wszystko wiem, Niall. Powiem ci tylko tyle, że jesteś nikim. Może i masz mnóstwo fanów, ale to i tak nic nie zmienia. Życzę ci, żebyś kiedyś cierpiał tak jak ja. 
  • Pat, rozumiem cię, ale ja się zmieniłem! Zrozumiałem co zrobiłem!
  • Daruj sobie..w tym momencie jesteś żałosny.- oznajmiłam i się rozłączyłam.
Dobrze, że dzwoniłam z zastrzeżonego numeru. Rzuciłam telefonem, który roztrzaskał się na ziemi. Już po iphonie. Rozbiłam przy okazji jeszcze kieliszek w który trafił telefon. Usiadłam na ziemi i przyglądałam się szkłu. W tym momencie z łazienki wyleciał jak poparzony Harry, który od razu do mnie podbiegł.
  • Nic ci nie jest?- spytał patrząc się na otaczające mnie szkło.
  • Mi nie.
  • Słuchaj, pomogę ci zapomnieć o nim. Zobaczysz, daj mi tydzień, potem nie będziesz nawet pamiętać jak ma na imię.
  • Nie rozumiem.- dodałam.
  • Jest jeszcze jedna rzecz o której ci nie powiedziałem. Zrobię to w odpowiednim czasie, a teraz chodź.- dodał po czym pomógł mi wstać i zaprowadził mnie do sypialni. 
Położyłam się w łóżku a chłopak opuścił mój pokój zamykając drzwi. Próbowałam przeanalizować sobie jego słowa, jednak na marne. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. *___________*     

_____________________________________________________


~~Alex~~

Włącz ~> to.

Kiedy się obudziłam i wzięłam telefon do ręki zobaczyłam 10 nieodebranych połączeń od mojej menadżerki. Jak ja mogłam nie słyszeć telefonu? Przecież zawsze się budziłam... dziwne... Szybko do niej oddzwoniłam. Odebrała po 3 sygnale.
  • Nareszcie! Gdzieś ty była?! Dzwoniłam chyba z 10 razy!- zdenerwowała się.
  • Byłam na spotkaniu z daleką podświadomością.- odpowiedziałam jeszcze sennie.
  • Że co?!- chyba nie rozumiała.
  • No, że spałam noo...- powtórzyłam jaśniej.
  • Aa... dobra już ogarniam. Tak więc, dzwoniłam do ciebie, ponieważ jutro dasz koncert w Cleveland o 18. Samolot masz o 7.35. Ja właśnie tam lecę, pozałatwiać parę spraw. Więc do zobaczenia jutro. Buziaczki.
  • Do zobaczenia.- powiedziałam mało entuzjastycznie i się rozłączyłam. 
Zjadłam na szybko naleśniki i wypiłam cappuccino. Włożyłam naczynia do zmywarki i poszłam się ubrać. Włosy związałam w niestarannego koka i wyszłam na zewnątrz. Postanowiłam się przejść na zakupy. Dawno nie byłam, a to może mi wyjść na dobre. Połaziłam najpierw po sklepach, które były po drodze do wielkiej galerii handlowej. W jednym z wielu sklepów natknęłam się na reklamę "The Vampire Diaries". Świetny serial, polecam. Chwilę się na niego patrzyłam i uśmiechałam do siebie. Jakieś nastolatki piszczały między sobą i gadały jacy ci aktorzy są przystojni i takie tam. Ale przyznam się bez bicia, że przysłuchiwałam się co też mówią ciekawego.
  • Noo... a ten Damon to takie ciacho.- zachwycała się jedna.
  • Dokładnie! Ale Stefan też jest przystojny i taki uroczy.- dodała druga.
  • Pf... Jeremi Gilbert. To dopiero usposobienie greckiego boga.- skomentowała druga.
Na chwilę się wyłączyłam, bo zastanawiałam się, który to ten cały Jeremi. Patrzyłam cały czas na reklamę i się zastanawiałam. Oglądałam to przecież... Jak mogę nie pamiętać?! Chyba znów wrócę do tego serialu...
Wyszłam ze sklepu nadal zamyślona, aż na kogoś wpadłam. 
  • Ojejku przepraszam.- powiedziałam odruchowo, a potem spojrzałam kto to był.
  • Cześć Alex.- uśmiechnął się niepewnie.
  • Luke?- zdziwiłam się trochę... Dawno go nie widziałam.
  • Co u ciebie?- zapytał.
  • W porządku.- odpowiedziałam.
  • Słyszałem, że się zaręczyłaś. Gratulację.- powiedział to z takim bólem, że nie wiedziałam co się dzieje.
  • Dziękuję.- uśmiechnęłam się w końcu.
  • A co u ciebie?- zapytałam.
  • Właśnie wyszedłem trochę na powietrze. 
  • Oo... no ja też właśnie.
  • Pójdziesz ze mną na lunch?
  • Dzięki, ale może innym razem. Przepraszam, ale muszę lecieć. Trzymaj się.- uśmiechnęłam się i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź z jego strony ruszyłam przed siebie.
 Dlaczego akurat na niego musiałam wpaść? Ugh... myślałam, że nie będę musiała go spotykać na mieście... Ale jak widać nie ma tak dobrze. Muszę powiedzieć Cody'emu, że jutro lecę do Cleveland.  Ciekawe co on na to powie. Właściwie on musi jechać kręcić dalej serial. Teraz była za długa przerwa. A ja muszę nadrobić inny serial :D

W galerii byłam już od 3 godzin, a jeszcze tyle sklepów do ogarnięcia. Weszłam do 4F i spotkałam Drew van Acker'a. Uśmiechnięta podeszłam do niego.

  • Cześć.- powiedziałam, a chłopak się odwrócił do mnie.
  • Alex! Hej, co u ciebie?- przytulił mnie.
  • Dobrze. A u ciebie?- uśmiechnęłam się.
  • W sumie to też. Jedziemy kręcić dalej film.- oznajmił.
  • Wiem... szkoda.
  • A no, taka praca. Rodzina się znalazła?- zapytał nieco ciszej.
  • Brat tak, ale mama wciąż nie.- posmutniałam, a ten znów mnie przytulił.
  • Bądź cierpliwa, na pewno się znajdzie. 
  • Dzięki, ale zaczynam już wariować. To nie fair, że musiało mnie to spotkać.
  • Ech... wierzę w ciebie maleńka. Dasz radę. Chciałbym ci jakoś pomóc, ale sam nie wiem jak.
  • Ja też nie... 
Zgłodniałam, więc postanowiłam coś zjeść. Poszłam do KFC i zamówiłam zestaw Qurrito z frytkami i napojem. Dostałam kubeczek i nalałam sobie Seven up. Znalazłam jakieś miejsce i czekałam na moje zamówienie. Po niecałych 3 minutach już było, więc usiadłam na miejsce. Wszystkie miejsca już były pozajmowane, oprócz tego obok mnie. W końcu podszedł do mnie jakiś chłopak.
  • Przepraszam, czy mógłbym tutaj usiąść?- zapytał.
  • Jasne.- uśmiechnęłam się.
  • Dziękuję.- zawtórował mi. Spojrzałam na jego zamówienie i  uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, a ten zrobił to samo.
  • Najlepsze jedzenie tutaj.- zaśmiał się.
  • Dokładnie tak.- zawtórowałam.
  • Jestem Alex.- powiedziałam w końcu.
  • A ja Steven.- miałam na stole ulotkę z reklamą tego serialu, który muszę nadrobić. Stev spojrzał na nią.
  • Oglądasz?- zapytał wskazując na nią.
  • Oglądałam, ale chyba znów wrócę.- uśmiechnęłam się.
  • Czemu chcesz wrócić?
  • Zobaczyłam plakat reklamujący w jednym sklepie i tak jakoś...
  • Tak jakoś?- powtórzył.
  • No i słyszałam rozmowę jakiś dziewczyn.
  • Oo... a co mówiły?
  • Zachwycały się aktorami.- zaśmiałam się.
  • A ty nie? 
  • No nie powiem, że nie są przystojni, ale nie sądziłam, że można się aż tak zachwycać.- znów się zaśmiałam.
  • Rozumiem. No to ciekawie. A kim się zachwycały?
  • Ym... Damonem i Stefanem.
  • Chyba większość za nimi lata.
  • A i jeszcze o Jeremim Gilbercie.- przypomniałam sobie.
  • Serio?- zdziwił się. Jeszcze chwile rozmawialiśmy, a potem ten już poszedł. Przyjrzałam się mu jeszcze i spojrzałam na ulotkę. Czy to nie... czy on nie jest... czy on nie gra w tym serialu? Teraz to się zgasiłam...

Wyszłam z KFC i poszłam dalej szaleć po sklepach. Pojechałam windą na górę i poczułam wiatr, kiedy grupa dziewczyn biegła przed siebie piszcząc. Spojrzałam w stronę, w którą biegły. Stała tam już dość duża grupa dziewczyn, więc się nie dowiem o co chodzi. Po chwili mnie zatrzymała też jakaś grupka fanów.
Dasz mi autograf?- pytali, więc rozdawałam autografy i robiłam z nimi zdjęcia.
Okupiona wyszłam z galerii. Tak się składa, że znów spotkałam tego chłopaka.
  • Cześć.- przywitałam się.
  • O hej.- uśmiechnął się.
  • Mam takie pytanko...
  • Jakie?- przybliżył się do mnie.
  • No więc... - wyciągnęłam ulotkę i wskazałam na niego- Ty tu grasz, prawda?
  • Ym... no wiesz...
  • Oj nie udawaj, wiem, że to ty. To wokół ciebie była ta grupa dziewczyn.
  • No... tak.- zaśmiał się. - Są niemożliwe.- dodał.
  • Tak, wiem... o mało mnie nie przewróciły tak szybko biegły do ciebie.
  • Serio? Ojejku.. ale nic ci nie jest?
  • Nie. Spokojnie. W razie co Jeremy Gilbert, łowca wampirów mnie uratuje.- uśmiechnęłam się szeroko.
  • Pf... haha- zaczęliśmy się śmiać.
  • Jak na to wpadłaś, ze to ja?
  • Przyjrzałam się tobie a potem zdjęciu.
  • No to fajnie. Dasz się zaprosić na kawę?
  • Chętnie, ale najpierw chciałabym to wszystko zostawić w domu.
  • Podwieźć cię?
  • Jeśli to nie problem.

W domu był Cody, John i Nathaniel. Kiedy weszłam do domu, od razy ucichli. Kazałam zostać chłopakowi w aucie, więc na mnie czekał.
  • Co tak ucichliście?- zapytałam obładowana zakupami.
  • A nic, nic. Az tyle kupiłaś?- zdziwił się Cody.
  • To nie jest wszystko co chciałam, ale tak.- zaśmiałam się.
  • To nie wszystko? O matko...- dodał mój brat.
  • Oj przesadzacie. A właśnie, jutro o 7.35 mam samolot do Cleveland. Mam tam koncert.- rzuciłam i wyszłam z domu.

Pojechaliśmy do mniej znanej knajpki, żeby nikt nas nie zaczepił. Rozmawialiśmy ze sobą około 4 godzin, ale było już późno i czas wracać do domu. Obejrzałam z moim narzeczonym 2 odcinki The Vampire Diaries i poszliśmy spać. Świetnie się oglądało Stevena w akcji. :D
_____________________________________________________



~~Oliv~~

Włącz > to.


Obudziłam się około 10. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, a następnie poszłam do garderoby. Wybrałam sobie stylizacje i ubrałam się. Uczesałam się i zrobiłam makijaż. Zeszłam na dół przygotować coś do jedzenia. Zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam do stołu i zaczęłam jeść. Po skończeniu włożyłam brudne naczynia do zmywarki i włączyłam ją. Później usłyszałam, że dzwoni mój telefon, więc poszłam go odebrać. Dzwonił mój brat Chris.


  • Cześć. - powiedział.
  • Cześć.
  • Możemy się spotkać?
  • Pewnie. Kiedy?
  • Teraz.
  • Okey. Coś się stało?
  • Nie. Za 15 minut bądź w tej kawiarni co zawsze.
  • Dobrze. To pa.
  • Pa.
Rozłączyłam się. Ciekawa jestem o co chodzi mojemu bratu, że chce się spotkać. Ubrałam się siebie kurtkę i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i pojechałam w umówione miejsce. W szybkim czasie byłam już na miejscu. Weszłam do kawiarni i zauważyłam Chris'a siedzącego przy jednym ze stolików. Podeszłam do niego i przywitałam się z nim. Usiadłam i zamówiłam sobie kawę, którą otrzymałam bardzo szybko.
  • Stało się coś? - zapytałam.
  • No tak jakby... yyy...
  • No powiesz mi czy nie?
  • Za kila dni razem z Susane pobieramy się i chciałem żebyś została moją świadkową.
Zaniemówiłam. Mój brat bierze ślub. To chyba jakiś cud. Na prawdę.
  • No to gratulację. - powiedziałam.
  • Dzięki. I co zgadzasz się?
  • Oczywiście. A dlaczego się w ogóle nie odzywałeś?
  • No bo właśnie załatwialiśmy wszystko i nie miałem kiedy.
  • Aha. A gdzie będzie ten ślub?
  • W Tajlandii.
  • O no to fajnie. A mama już wie?
  • Jeszcze nie. Później do niej pojadę i o wszystkim jej powiem. A no i oczywiście jesteś zaproszona razem z Josh'em.
  • Okey.
Porozmawialiśmy jeszcze jakąś godzinę, a później pożegnaliśmy się i opuściłam budynek. Jak byłam już na mieście to postanowiłam pójść i rozejrzeć się za jakąś sukienką na ten ślub. Wchodziłam chyba prawie do każdego sklepu, ale nic mi się nie podobało. Nagle podszedł do mnie Charlie.
  • O co ty tu robisz? - zapytałam.
  • A tak rozglądam się. A ty?
  • Szukam jakieś sukienki, ale nic mi się nie podoba.
  • Na ślub Chris'a?
  • A ty skąd wiesz?
  • Widziałem się z nim wczoraj i powiedział mi o wszystkim i dostałem też zaproszenie. 
  • Aha. No to się spotkamy.
  • No. Może masz ochotę na jakąś kawę albo obiad?
  • Kawę piłam niedawno, więc może obiad. Ale może ja ugotuję? Na dzisiaj mam dosyć restauracji i w ogóle miasta.
  • Okey. To chodźmy.
Wsiadłam do swojego samochodu a przyjaciel do swojego. Cieszę się, że mam tak wspaniałego przyjaciela. Teraz gdy Julia wyjechała to tylko on mi został. Po kilku minutach byłam przed domem. Weszliśmy do środka. Udałam się do kuchni i wzięłam książkę kucharską. W końcu coś wybrałam. Przyjaciel pomógł mi przy gotowaniu. Po jakimś czasie obiad był już gotowy. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Przy okazji też trochę rozmawiać.
  • Kiedy wraca Josh? - zapytał.
O kurde zapomniałam, że dzisiaj wraca. 

  • Dzisiaj, ale nie wiem o której. W sumie to miał już być. Może wczoraj impreza im się przedłużyła.
  • Może.
Dokończyliśmy obiad, a następnie posprzątaliśmy. Nagle do domu wszedł Josh. Ucieszyłam się, że go zobaczyłam. Od razu podeszłam do niego i przywitałam się z nim. Oderwaliśmy się od siebie.

  • Ja już może pójdę. Nie będę wam przeszkadzać. - powiedział przyjaciel.
  • Zostań jeszcze chwilę. Napijemy się kawy.
  • Okey.

Udaliśmy się do salonu.

  • A ty miałaś być w Los Angeles. - powiedział chłopak.
  • Byłam, ale wczoraj przyleciałam. Chciałam zrobić ci niespodziankę.
  • I zrobiłaś. 
  • Miałeś wcześniej wrócić nie?
  • No miałem, ale wczoraj za dużo wypiłem. I tak jakoś wyszło.
  • No to ładnie się bawiłeś.
  • Tęskniłem za tobą.
  • No dobra nie podlizuj się tak. - chłopak pocałował mnie.
  • Ja zaraz wracam, idę wziąć prysznic.
  • Okey.

Josh poszedł, a ja zostałam razem z Charlie'm. Udałam się do kuchni w celu zrobienia kawy. 

  • Mogę włączyć telewizor? Chciałem sprawdzić czy mówią coś o mojej szkole. - zapytał przyjaciel.
  • Pewnie.

Zrobiłam kawy i zaniosłam je do salonu. Nagle w wiadomościach zaczęli mówić coś o Josh'u. Szybko usiadłam na kanapie i zaczęłam się przysłuchiwać. NIE DO WIARY! CZYŻBY JOSH CUTHBERT ZDRADZIŁ OLIVIE WILLIMAS?! WSZYSTKO NA TO WSKAZUJE! NAJPRAWDOPODOBNIEJ SPĘDZIŁ NOC Z MODELKĄ NICOLE LEE!!! Gdy to usłyszałam to myślałam, że padnę. Nie mogłam w to uwierzyć. Ale gdy pokazali ich zdjęcie w jakimś barze to zmieniłam zdanie. Jak on mógł mi coś takiego zrobić? Charlie, gdy to zobaczył też nie wiedział co ma powiedzieć. Próbowałam mnie pocieszać, ale to i tak nic nie da.

  • Wszystko będzie dobrze. - powiedział.
  • Charlie nie obraź się, ale wolałabym zostać teraz sama.
  • Pewnie, już idę. Jakby co to dzwoń.
  • Okey, dzięki. 

Przyjaciel wyszedł, a ja nadal nie wiedziałam co ma robić. Zaczęłam płakać. Najpierw zaczął mi mówić, że mnie kocha i w ogóle, a teraz mnie zdradził. Nie potrafię powiedzieć, jak się teraz czuję. Nagle przyszedł chłopak.
Strasznie stęskniłem się za tobą. - powiedział.
Podszedł do mnie i próbował mnie przytulić, ale ja go odepchnęłam od siebie. 

  • Coś się stało? - zapytał
  • Ty mi się jeszcze pytasz!
  • No tak, bo nie wiem o co ci chodzi.
  • Nie wiesz o co chodzi. To powiedz mi jak spędziłeś wczorajszy wieczór?!
  • No mówiłem ci, że mieliśmy z chłopakami imprezę.
  • Tak, i co na niej robiłeś?!
  • Nie wiem, nie pamiętam. Wczoraj za dużo wypiłem i nic nie pamiętam.
  • Yhym... no to ja ci powiem jak spędziłeś ten wieczór!
  • Jak?
  • Zdradziłeś mnie z Nicole. Widziałam w telewizji nawet o tym mówią. - powiedziałam, a chłopak nic mi nie odpowiedział.
  • Czyli to prawda? Nie wiem jak mogłam być z kimś takim jak ty!
  • Olivia zaczekaj. To nie tak.
  • A jak?!
  • Nie pamiętam co się wydarzyło. Wiem tylko, że jak się obudziłem to Nicole była w moim pokoju. Ona też nic nie pamiętała. Ja tylko ciebie kocham.
  • Nie wciskaj mi tu takich kitów!

Nie chciałam więcej z nim rozmawiać, ani przebywać w jednym pokoju. Poszłam do garderoby, wzięłam walizkę i spakowałam kilka rzeczy. Następnie zeszłam na dół.

  • Gdzie ty idziesz?
  • Nie twoja sprawa.
  • Olivia ja na prawdę cię kocham.
  • Pewnie, Nicole też to wczoraj mówiłeś?
  • Nie. Ty jesteś najważniejsza. 
  • Jasne. 

Ubrałam kurtkę i razem z walizką, wyszłam z domu. Oczywiście Josh próbował mnie zatrzymać, ale nie udało się mu to. Nie po czymś takim. Wsiadłam do samochodu i pojechałam przed siebie. W sumie to nie wiedziałam, gdzie mam pojechać. Mój dom już jest dawno sprzedany, a do rodziców nie pojadę w takim stanie. Byłam cała zapłakana. Do brata też nie, bo ma własne sprawy, a zwłaszcza teraz. Szkoda, że nie ma Julii. Ona na pewno by mnie przygarnęła. Ostatnią deską ratunku był Charlie. Pojechałam do niego. Zapukałam do drzwi i otwarł je przyjaciel. Wpuścił mnie do środka. Przez cały czas płakałam.

  • Nie martw się. - powiedział.

Podeszłam do niego i przytuliłam się do niego. Cieszę się, że jest moim przyjacielem. Zawsze mogę na niego liczyć.

~~Josh~~

Kurde co ja znowu narobiłem. Nie wiem jak do tego doszło. Nic nie pamiętam, nawet nie wiem jak Nicole się tam znalazła. Po prostu totalna pustka. Nie wiem co mam teraz robić. Olivia nie chce się ze mną widzieć. Nie odbiera ode mnie telefonów. Nie wiem nawet, gdzie się teraz znajduję. Jestem idiotą. Teraz to na pewno mi nie wybaczy. Muszę zadzwonić do chłopaków. Może któryś z nich coś pamięta. Wziąłem telefon i zadzwoniłem do George. 

  • Cześć. - powiedziałem.
  • No cześć.
  • Słuchaj George pamiętasz może co się wczoraj wydarzyło?
  • Wiesz, nie za bardzo. Pamiętam tylko, że pod koniec imprezy wyszedłeś z tą Nicole, ale co dalej to nie wiem.
  • O kurde. Dobra dzięki. 
  • Stało się coś?
  • Później pogadamy.
  • Okey.

Rozłączyłem się. Czyli jednak zdradziłem Olivie. Boże, ale ja jestem głupi.

~~Oliv~~


  • Mogę u ciebie dzisiaj przenocować? - zapytałam.
  • Pewnie. 

Przyjaciel zaprowadził mnie do pokoju gościnnego.

  • Charlie dziękuję ci za wszystko.
  • Nie ma za co. Przecież przyjaźnimy się.

Podeszłam do niego i przytuliłam się. Przez cały czas łzy spływały mi po polikach. 

  • Może chcesz coś do picia albo do jedzenia? - zapytał.
  • Nie dziękuję. Ja położę się już. Nie mam na nic sił.
  • No dobrze. Jakby co to mów.
  • Okey.

 Położyłam się w łóżku i z trudem zasnęłam.

~~Josh~~

Muszę się jak najszybciej skontaktować z Olivią. Muszę z nią porozmawiać. Tylko, gdzie ona może teraz być. Pierwsze co mi wpadło do głowy to to, że może być u Charlie'ego. To jej najlepszy przyjaciel. Wyszedłem z domu i pojechałem do niego. Otwarł mi drzwi.

  • Jest u ciebie Olivia? - zapytałem.
  • Tak, jest.
  • Muszę się z nią zobaczyć.
  • Teraz śpi, więc dzisiaj daj jej już spokój.
  • Ale ty nic nie rozumiesz.
  • Ja wszystko rozumiem. Daj jej spokój.
  • Ja muszę z nią porozmawiać.
  • Przyjdź jutro.


Zamknął mi drzwi przed oczami. Wkurzyłem się. Wróciłem do domu. Próbowałem jeszcze kilka razy dodzwonić się do Olivii, ale ona miała wyłączony telefon. Wziąłem telefon i chciałem jeszcze porozmawiać z Nicole o tym co się wydarzyło, ale ta również nie odbierała, więc napisałem jej sms'a, żebyśmy spotkali się i porozmawiali. Nie wiedziałem co mam robić. Usiadłem w salonie, włączyłem telewizor i chyba zasnąłem.

    Brak komentarzy:

    Prześlij komentarz