Translate :))

czwartek, 1 stycznia 2015

Chapter 47

~.~Sylwestrowy Kac~.~

__________________________________________________________________________

~~Pat~~
Włącz > to.

Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno do pokoju. Nie miałam ochoty otwierać oczu, ale światło nie dawało mi spać. Westchnęłam i spróbowałam przekręcić się na drugi bok, jednak uniemożliwiło mi to ramię Niall'a (?).
  • Paaat.- usłyszałam zaspany głos blondyna.
Otworzyłam oczy po czym zorientowałam się, że na ziemi leżą nasze ubrania. Kiedy to zobaczyłam miałam ochotę jak najszybciej wyskoczyć z łóżka, jednak chłopak pociągnął mnie za dłoń, po czym wylądowałam na jego nagim torsie. Spojrzałam chłopakowi w oczy ze strachem. Byłam przerażona sytuacją, która wydarzyła się wczoraj.
  • Czyy, czy my...?- spytałam odsuwając się od niego i zakrywając kołdrą.
  • Wydaję mi się, że tak.- oznajmił z przerażoną miną, widząc to parsknęłam śmiechem.
  • Co cię tak śmieszy księżniczko?
  • Twoja mina. - oznajmiłam nie mogąc się opanować.
  • No wiesz co! Zaraz ci dam powód do śmiechu!- oznajmił po czym znalazł się nade mną.
  • A teraz musisz mnie prosić, żeby cię wypuścił.- dodał z łobuzerskim uśmiechem.
  • Nie muszę kochanie.- dodałam po czym namiętnie go pocałowałam.

  • Dobra, nie musisz.- dodał uśmiechając się. - A teraz...nie przeraża cię fakt, że zrobiliśmy to nie wiedząc o tym?
  • Przeraża, bo nawet nie wiem jak było.- dodałam śmiejąc się.
  • Możemy to powtórzyć.-oznajmił całując mnie.
  • Nie.- dodałam po czym wstałam i ruszyłam do łazienki zakryta kołdrą.   
Ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż i przeczesałam swoje włosy. Kiedy byłam już gotowa wróciłam do pokoju, gdzie czekał już gotowy Niall. Oboje wyszliśmy i udaliśmy się do ogromnego stolika, który znajdował się przy domku Liam'a, Sophi, Dani i Harry'ego. Usiedliśmy obok Carmen i Brent'a, a chwilę później dołączyła do nas reszta. Zabraliśmy się za jedzenie.
  • I jak minęła noc?- spytała Dani.
  • Bardzo pociągająco.- oznajmiła Cam spoglądając na Brent'a.
  •  Słyszałam tą waszą noc.- oznajmiłam biorąc kęsa kanapki.
  • To wiedz, że było dobrze.- dodała dziewczyna śmiejąc się. - A u was też ten teges? Bo też słyszałam różne jęki.- oznajmiła.
  • Nie. Ale i Jus'a i Sel chyba tak.- rzuciłam.
  • U Alex też było gorąco.- oznajmiła Meg.
Po tym wszystkim wybuchnęliśmy nieopanowanym śmiechem. Myślałam, że aż się uduszę tą kanapką. Kiedy już wszyscy skończyliśmy śniadanko posprzątaliśmy po sobie brudne talerze. Ja, Niall, Harry, Liam, Dani i Sophia mamy niedługo samolot do Londynu, więc trzeba się spakować. Jus i Selena lecą do Los Angeles, a jak z resztą to nie wiem, gdzie lecą, ale wszyscy jadą na lotnisko. Wiem tylko tyle, że po powrocie do Londynu od razu musimy z Niall'em się spakować i lecieć do San Francisco. Po śniadanku wszyscy  udali się do swoich domków, aby spakować swoje rzeczy. Szkoda, że tak szybko to wszystko minęło, no ale nic nie trwa wiecznie. Otwarłam swoją walizkę i zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy do niej. Kiedy już wszystko ładnie ułożyłam, zamknęłam walizkę i byłam już gotowa. Razem z chłopakiem pożegnaliśmy nasz domek i z uśmiechem wyszliśmy na zewnątrz. Kiedy wszyscy zebraliśmy się już przy stoliku przyszedł pan, który wynajmuje właśnie takie jachty. 
Oddaliśmy mu go i z uśmiechem pożegnaliśmy się opuszczając statek i schodząc na przystanek, gdzie czekały już na nas 2 limuzyny. Wsiedliśmy w nie i ruszyliśmy w drogę na lotnisko. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Wzięliśmy swoje walizki i weszliśmy do budynku po czym udaliśmy się do odprawy. Kiedy przeszliśmy przez nią udaliśmy się do swoich samolotów żegnając się ze sobą. Weszliśmy do samolotu i zajęliśmy miejsca. Usiadłam z Niall'e, Dani, Sophią, Harrym i Liam'em. Dostaliśmy po szklance Pepsi i mieliśmy poczekać, aż wystartuje samolot do Los Angeles, w którym była Sel, Jus, Carmen i Brent. 
Samolot wystartował punktualnie o 10 czasu Emiratów Arabskich. Czyli dolecimy do Londynu o 16, więc wtedy będzie tam godzina 12 czasu Brytyjskiego. Matko.. jakie go wszystko pokręcone.  Kiedy już wystartowaliśmy podziwiałam Dubaj, który właśnie żegnamy.Przez okno samolotu było widać, jak mnóstwo ludzi nadal bawi się na wypożyczonych jachtach. Ah..jak jak bym chciała, żeby ten sylwester nadal trwał. Byłam trochę "skacowana" po tej nocy, więc nawet nie wiem kiedy w sumie zasnęłam.Z tego co wiem lot "przez mój sen" minął bardzo szybko. Obudziłam się wtedy, kiedy akurat podchodziliśmy do lądowania. 
  • Wyspana?- spytał mnie Hazz.
  • A żebyś wiedział.- oznajmiłam.
  • To dobrze, że chociaż ty.- dodał uśmiechając się. 
WŁAŚNIE WYLĄDOWALIŚMY. WITAJ ZAŚNIEŻONY LONDYNIE.- pomyślałam wychodząc z samolotu. Weszliśmy do budynku i odebraliśmy swoje bagaże. Pożegnaliśmy się wszyscy i każdy udał się do swojej taksówki. Oczywiście przed lotniskiem znajdowało się mnóstwo paparazzi. Przecież to sensacja życia, gwiazdy wróciły z sylwestra. Wow. 
Wsiedliśmy do taksówki i ruszyliśmy do naszego domku niestety nie na długo. Po 10 minutach jazdy byliśmy już na miejscu. Podziękowaliśmy kierowcy i razem z walizkami przez zimno udaliśmy się do domu. Weszliśmy szybko do środka i ukazał nam się widok naszego kochanego salonu. Uśmiechnęłam się na sam widok. Ściągnęliśmy z chłopakiem kurtki i usiedliśmy w salonie aby chwilę odpocząć. O godzinie 14 mamy samolot. Czyli dolecimy tam o północy czasu Brytyjskiego, więc w San Francisco będzie godzina 8 rano. Super, na pewno nie będę zmęczona. W San Francisco będziemy tylko jeden dzień, a potem lecimy z cały One Direction i ich partnerami w góry Utah. Więc za szybko nie zobaczę Londynu. Więc wracając do rzeczywistości mamy z Niall'em 2 godziny żeby się spakować i wrócić z powrotem na to pieprzone lotnisko. Wstałam z kanapy i ruszyłam do garderoby. Otworzyłam swoją walizkę i wyciągnęłam letnie rzeczy po czym zaczęłam wkładać bardziej cieplejsze. Kiedy włożyłam wszystko co by mi się przydało do walizki wzięłam przygotowane ubranie i ruszyłam do łazienki. Ubrałam na siebie przygotowane ubranie i gotowa wróciłam do chłopaka. 
  • Idź się spakuj a ja przygotuję coś do jedzenia.- oznajmiłam.
  • No dobra.- dodał po czym ruszył z walizką na górę, a ja w stronę kuchni.
O matko jak ja dawno tu nie byłam. Otwarłam książkę kucharską i zainspirowało mnie jedno danie. W mgnieniu oka znalazłam się przy lodówce i zabrałam się za przygotowywanie posiłku. Nie zajęło mi to długo. Kiedy wszystko było już gotowe ładnie położyłam to na stole a chłopak właśnie wszedł do kuchni. 
  • Przez te zapachy zrobiłem się bardziej głodny.- oznajmił siadając przy stole.
  • Smacznego.- dodałam siadając obok i zaczynając jeść.
  • Wzajemnie.- dodał.
Zabraliśmy się za jedzenie. Danie samo w sobie było na prawdę niezłe. Kiedy skończyliśmy kosztować już to przepyszne danie posprzątaliśmy po sobie talerze. Mieliśmy jeszcze 30 min, więc usiedliśmy na kanapie w salonie aby chwilę odpocząć od rzeczywistości. Czas jednak minął bardzo szybko, więc ubraliśmy na siebie kurtki i wzięliśmy walizki wychodząc z domu. Zakluczyliśmy drzwi i gotowi udaliśmy się do czekającej na nas już wcześniej zamówionej taksówki. Zajęliśmy miejsca i ruszyliśmy na lotnisko. Po 15 minutach śnieżnej jazdy byliśmy już na miejscu. Opuściliśmy samochód i weszliśmy do budynku. Przeszliśmy przez odprawę i w końcu ruszyliśmy do samolotu. Zajęliśmy w nim miejsca i chwilę później pojawiła się reszta zespołu 1D i ich dziewczyny. Tak, lecimy do San Francisco z powodu ważnego wywiadu chłopaków, a potem od razu w góry Utah. Kiedy byliśmy już wszyscy wystartowaliśmy z Londynu uśmiechnięci.Wszyscy byliśmy bardzo zmęczeni tym całym lataniem. Siedzieliśmy w samolocie właściwie grupami, ale i tak rozmawialiśmy wszyscy na cały samolot. Minęły nam już 2 godziny, kiedy lecieliśmy. Nawet nie wiem, kiedy w czasie rozmowy zasnęłam. Jednak długo sobie nie pospałam. 
  • Patricia! Słoneczko obudź się!- zaczął krzyczeć Hazza do mojego ucha.
  •  Co?!- wydarłam się równie głośno jak on po otwarciu oczu.
  • Myślałem, że śpisz.- dodał.
  • Myliłeś się, kochanie.- rzuciłam, po czym zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu Niall'a.
  • Gdzie Niall?- spytałam po chwili.
  • Poszedł chyba do toalety, bejbee- dodał.
  • Bejbee? Naprawdę?
  • Tak.- powiedział po czym szybko pocałował mnie w policzek..
  • Wiesz, że jak Niall się dowie to ci wpierdoli, prawda?
  • Wiem.- dodał śmiejąc się.
Właśnie w tym momencie w naszym kierunku szedł Niall, który chwilę później usiadł na przeciwko nas. Porozmawialiśmy ze sobą aż w końcu przyszedł czas na lądowanie. SAN FRANCISCO WITA!. Wylądowaliśmy o 8 rano na lotnisku. Podziękowaliśmy pilotowi i opuściliśmy samolot. Na zewnątrz właśnie miasto budziło się do życia. Zayn szedł za rękę z Perrie co chwilę się całując, wyglądało to tak słodko. Weszliśmy do budynku i przeszliśmy przez niego udając się do taksówki z naszymi bagażami.
Wsiedliśmy do taksówki i ruszyliśmy do naszego hotelu. Po 15 minutach jazdy dojechaliśmy do "The Fairmont San Francisco". 
Weszliśmy do środka, gdzie powitała nas miła obsługa po czym zaprowadzili nas do swoich pokoi i oznajmili, że na dole jest restauracja, w której można jeść posiłki. Razem z Niall;em za rękę poszliśmy do naszego pokoju, który znajdował się na 6 piętrze. 
Na szczęście całe 1D miało obok nas. Weszliśmy do pokoju nr. 1469 po czym zamknęliśmy drzwi. Byliśmy naprawdę zmęczenie więc ruszyliśmy od razu w stronę łóżka, z którego był niezły widok na San Francisco. Zasłoniliśmy jednak okna zasłonami, żeby móc się trochę wyspać, po czym położyliśmy się do łóżka. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.



__________________________________________________________________________




~~Alex~~

Włącz ~> to.


Było mi tak wygodnie, że nie bardzo chciało mi się ruszać z łóżka. Nawet nie otworzyłam oczu. za to poczułam wilgotnego całusa na moim ramieniu.
  • Dzień dobry kochanie.- zamruczał.
  • No cześć.- przeciągnęłam się.
  • To co... może powtórkę z wczoraj?
  • Och... Cody...- zamruczałam, kładąc swoje dłonie na jego twarzy, po czym dodałam - Nie dziś.
  • Ale Aleks! No wiesz... ale jesteś tego pewna? Na sto procent?
  • Ubieraj się. Zaraz idziemy na śniadanie.- rzuciłam zanim weszłam do łazienki.
Wzięłam prysznic, ubrałam się a jeszcze mokre włosy spięłam w koka i wyszłam z łazienki. Zastałam chłopaka dalej śpiącego w stercie poduszek.
  • Czyli mam iść sama, tak? 
  • Nie chce mi się ruszyć.- wymamrotał.
  • Dobrze... jak będziesz chciał się kochać to też ci powiem, że nie chce mi się.- powiedziałam i wyszłam z domku. 
  • Aleks!-usłyszałam z domku, więc się cofnęłam.
  • Poczekaj na mnie.- powiedział i szybko się ubrał.
  • To rozumiem.- puściłam mu oczko.

Wszyscy zasiedliśmy przy wielkim stole, pełnym jedzenia. Pierwsze co wzięłam to coś do picia. Potem zabrałam się za jedzenie. Dorwałam się z Pat do pysznych kanapek. Aż zaczął się temat...

  • I jak minęła noc?- spytała Dani.
  • Bardzo pociągająco.- oznajmiła Cam spoglądając na Brent'a.
  •  Słyszałam tą waszą noc.- rzuciła Pat biorąc kęsa kanapki.
  • To wiedz, że było dobrze.- dodała dziewczyna śmiejąc się. - A u was też ten teges? Bo też słyszałam różne jęki.- oznajmiła.
  • Nie. Ale i Jus'a i Sel chyba tak.- powiedziała Pat.
  • U Alex też było gorąco.- oznajmiła Meg.
Po chwili wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, a ja prawie bym się udusiła sokiem. Szkoda, że dziś to już koniec. Wracamy do naszych obowiązków. Stęskniłam się już za mamą i bratem. Ciekawe co u nich...

Poszłam się pakować z Cody'm. Nie wierzę, że ten rok tak szybko zleciał. A teraz? Jesteśmy narzeczeni.  Cudowne uczucie ♥ Chłopak zarezerwował nam bilety do Londynu. Za godzinkę będziemy już siedzieć na swoich miejscach.

  • Cody?
  • Tak skarbie?
  • Widziałeś może moje szorty?
  • Które?
  • Te czarne z ćwiekami.
  • Hm... a sprawdzałaś pod łóżkiem?
  • No nie przesadzaj, przecież nie bałaganię aż tak ...- nachyliłam się i spojrzała pod łóżko. One tam były.- już nic...- dodałam.
  • Jesteś bałaganiarą, ale i tak cię bardzo kocham.- pocałował mnie w policzek i zaczął się również pakować.
Pożegnaliśmy się z naszymi przyjaciółmi i poszliśmy na samolot. Właśnie go przygotowywano do lotu. Stałam przy szybie i przyglądałam się jak to robią. Już po chwili mogliśmy wejść do niego i zająć miejsca. Oparłam głowę o jego ramię i zasnęłam. Obudzono mnie, dopiero kiedy mieliśmy podchodzić do lądowania.
Niedługo później byłam już w swoim domku. Cody pojechał do siebie, więc teraz byłam sama. Zadzwoniłam do John'a, ale nie odbierał, więc zadzwoniłam do mamy ale ona też nie odbierała. Postanowiłam pojechać do nich. Ale... nikogo nie zastałam... Po 5 próbach wciąż nie dodzwoniłam się do żadnego.

Nie wiedząc co robić, zadzwoniłam do Cody'ego. Jednak kiedy usłyszałam jego głos.. wiedziałam, ze to nie wróży nic dobrego... Spotkaliśmy się na parkingu szpitala.

  • Co się stało?- zapytałam nawet się z nim nie witając.
  • Aleks... dzwoniłaś do brata?- zapytał.
  • Tak, ale nie odbierał. Mama tak samo.
  • No bo widzisz... 
  • Cody, powiedz co się dzieje. Boję się.- byłam przerażona. Zachowywał się nienaturalnie, a ja nadal nie wiedziałam o co chodzi.
  • Oni zniknęli. Nie wiadomo gdzie są.- wydukał w końcu. Chwilę po prostu tam stałam i na niego patrzyłam.
  • Że co kurwa?! Jak to?!- wybuchnęłam niemal płacząc. 
  • Aleks.. shh.. spokojnie.- przytulił mnie. 
  • I co?! Nikt nie może ich znaleźć?! Przecież to jest kurwa niemożliwe! Kiedy oni zniknęli?!
  • Kochanie spokojnie... chodź, mamy pojechać na komisariat.
  • Nie uspokajaj mnie! Ja chce wiedzieć co się do cholery stało! - zaczęłam płakać - Cody pomóż mi...
Ostatecznie w końcu pozwoliłam się zawieźć na komisariat. Ale jak widać policja gówno wiedziała. Zadawali mi tak durne pytania, że z każdym kolejnym dostawałam szału...
  • Kiedy to się stało?! Kiedy oni niby zniknęli?!- targały mną setki myśli i emocji.
  • Niech się pani uspokoi, pani Palmer. Na razie nic nie ustalono. Pani brat zgłosił zaginięcie matki około 23 w Sylwestra.- powiedział mężczyzna.
  • I ja nic o tym nie wiedziałam?! Dlaczego mnie nie powiadomiono o ich zniknięciu?! 
  • Takie zgłoszenia można składać dopiero po 48 godzinach od zaginięcia.- odpowiedział funkcjonariusz.
  • Zajebiście...skoro mój brat złożył to głupie zgłoszenie i nie chcieliście mu pomóc to gdzie on teraz jest? Hm?! 
  • No właśnie nie wiemy tego.- przyznał policjant.
  • Oo... no to super... Wy nic nie wiecie! Co za barany tutaj pracują?!!!- nie wytrzymywałam. Cody nie wiedział co ma zrobić, żebym się uspokoiła.
  • Najlepsi w mieście.- uśmiechnął się drugi z policjantów.
  • Ach tak... skoro wy mi nie potraficie pomóc to sama ich znajdę.- chwyciłam moją skórzaną kurtkę i jak gdyby nigdy nic, po prostu wyszłam. Chłopak pobiegł za mną.

Sama nie wiedziałam gdzie mam iść... Gdzie zacząć? Co zrobić? Do kogo się zgłosić? Stanęłam przy samochodzie i zaczęłam płakać. Opadłam na kolana i po prostu płakałam. Po chwili Cody znalazł się obok mnie i po prostu mnie tulił do siebie.

Wróciliśmy do domu. Siedziałam w salonie zamyślona, z opuchniętymi oczami i przekrwionymi białkami od łez. Mój narzeczony robił dla nas kawy w kuchni, kiedy dostałam SMSa. A zaraz po nim, następny. Lekko zdziwiona wzięłam komórkę i zaczęłam czytać wiadomość.


  • No nie... tego już za wiele...- mruknęłam do siebie.
  • Co jest?- zapytał chłopak, który przyniósł nam kawy. Nie chciałam mu nic mówić. Dlatego skłamałam...
  • Nie nic. Tylko sprawdzałam, czy nikt do mnie dzwonił.- uśmiechnęłam się blado.
  • Mhm.. i co? Dzwonił ktoś?- zapytał i wziął łyk kawy.
  • Niestety nie. - to trudne okłamywać kogoś, kogo się kocha i tak bardzo chce się go chronić, że nie można nic powiedzieć. Ale... teraz tak myślę... Skąd "A" wie, że moja rodzina zniknęła? I... dlaczego wrócił? A może to jego sprawka?! Może to on mi zabrał brata i mamę.... Tylko kto to jest? I skąd on tyle wie?
  • Aleks, nawet nie wypiłaś kawy.- zauważył Cody.
  • Co? A no tak... przepraszam. Wiesz, trochę się przejmuje. Ale to nic. Znajdę ich.

Po chwili chłopak poszedł umyć nasze szklanki a ja w tym czasie zastanawiałam się -> Kim jest A, czego ode mnie chce i co zrobił z moją rodziną? Oczywiście wiedziałam, że tej nocy nie zasnę tak szybko. Postanowiłam więc czekać na kolejną wiadomość od "A". Cody zasnął na łóżku, obok mnie. Wyglądał tak słodko i niewinnie. 
Zazdrościłam mu, że on może sobie spać, a ja nie. Było około 3 nad ranem i dostałam wiadomość. Na szczęście chłopak się nie obudził. Kiedy go odczytałam.... zamarłam. 
Jak byliśmy mali, na wakacje jeździliśmy do naszego domku nad jeziorem. Tam pisałam swoje pamiętniki. Wszystkie tam zostały. A skoro "A" je czyta, to znaczy, że tam jest... O MÓJ BOŻE!!! On czyta moje pamiętniki! I to w moim domku nad jeziorem! To jest szczyt wszystkiego.... muszę tam pojechać. Tylko jak to zrobić, żeby nie wciągać w to Cody'ego?

Główkowałam tak jeszcze przez godzinę, bo w końcu zachciało mi się spać. Wtuliłam się w narzeczonego i powoli zasypiałam. Przychodziło mi to z trudem...
W końcu.... zasnęłam spokojnie.



 ____________________________________________________________________________


~~Oliv~~

Włącz > to.


Smacznie sobie spałam, jednak obudził mnie budzik, który wcześniej ustawiłam. Gwałtownie się podniosłam i zaczęłam rozglądać się po pokoju. Był w nim lekki bałagan. Spojrzałam w bok, gdzie spał Josh. Następnie spojrzałam na siebie i zauważyłam, że nie mam na sobie ubrań. Byłam zdziwiona oraz nie pamiętałam co się wczoraj wydarzyło. Nie mogłam sobie nic przypomnieć. Nagle obudził się chłopak.


  • Coś się stało? - zapytał.
  • No właśnie nie wiem. Nic nie pamiętam. - odpowiedziałam.
  • Ja właśnie też. Chyba za dużo wczoraj wypiłem. 
  •  Ja też. Ale zastanawiam się, jak moje ubrania znalazły się na podłodze i dlaczego nie mam ich na sobie. 
  • To chyba oznacza tylko jedno... my zrobiliśmy to. - powiedział to z uśmiechem na twarzy. 
  • Dlaczego się śmiejesz?
  • Jest to dziwne uczucie, bo nic nie pamiętam z wczoraj.
  •  Tak jakby ktoś wymazał mi część pamięci z głowy.
  •  Co? Haha. - teraz to ja zaczęłam się śmiać z tego co on mówił.
  •  No tak. To nie jest śmieszne.
  •  Nie wcale. - odpowiedział, a ja w tym czasie wzięłam kołdrę i owinęłam się nią  oraz próbowałam wstać.
  •  Ale ja nie pozwoliłem ci wstać.


Wtedy chłopak złapał mnie i przyciągnął do siebie, a później pocałował mnie.

  •  No to teraz możesz iść. - powiedział.

Ja nic nie odpowiedziałam tylko udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic, następnie ubrałam się i założyłam buty. Rozczesałam włosy, które zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam makijaż. Gdy byliśmy gotowi poszliśmy usiąść do wielkiego stołu, gdzie 
siedziała reszta. Zabrałam się za jedzenie śniadania.


  •  I jak minęła noc?- spytała Dani.
  • Bardzo pociągająco.- oznajmiła Cam spoglądając na Brent'a.
  •  Słyszałam tą waszą noc.- rzuciła Pat biorąc kęsa kanapki.
  • To wiedz, że było dobrze.- dodała dziewczyna śmiejąc się. - A u was też ten teges? - - Bo też słyszałam różne jęki.- oznajmiła.
  • Nie. Ale i Jus'a i Sel chyba tak.- powiedziała Pat.
  • U Alex też było gorąco.- oznajmiła Meg.

Po chwili wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Niektórzy nawet by się udławili po tej krótkiej rozmowie. 
Po skończonym posiłku każdy posprzątał po sobie brudne naczynia.
 Następnie udaliśmy się razem z Josh'em do pokoju w celu spakowania się. 
Za niedługo mamy samolot. Najgorsze jest to, że ja lecę do Los Angeles a Josh do Londynu. W LA mam zdjęcia do magazynu i muszę tam być jak najszybciej, a chłopak ma koncert w Londynie i też musi tam być. Właśnie nienawidzę  takich momentów, jak ja jestem gdzie indziej i on też. Gdy byliśmy już gotowi opuściliśmy domek i pojechaliśmy na lotnisko. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. 

Przeszliśmy przez odprawę i pożegnaliśmy się ze sobą. Moje żegnanie z Josh'em trochę trwało. Później wsiadłam do swojego samolotu i zajęłam miejsce. Od razu wystartowaliśmy. W czasie lotu spałam. Po kilku godzinnym locie, byłam już w LA. Wzięłam swoją walizkę i taksówką pojechałam do domu. Weszłam do środka i poszłam odłożyć bagaże. Następnie udałam się do kuchni zobaczyć czy mam coś do jedzenia. Oczywiście nic nie było. Wzięłam kluczyki od samochodu i wsiadłam do niego. Pojechałam do najbliższego sklepu. Weszłam do marketu, wzięłam koszyk i poszłam po potrzebne rzeczy. Zatrzymałam się przy jednym z regałów i nagle ktoś podszedł do mnie.


  •  Cześć Olivia. - powiedział Charlie.
  •  O cześć. Co ty tutaj robisz? - zapytałam. 
  •  Robię zakupy.
  •  Myślałam, że jesteś w Londynie.
  •  Musiałem tutaj przylecieć, bo mam kilka spraw do załatwienia. A ty?
  •  Ja mam jutro zdjęcia do magazynu. 
  •  A Josh'a nie ma?
  •  Nie, jest w Londynie, bo ma koncert i nie mógł ze mną przylecieć.
  •  Aha. Dawno się nie widzieliśmy. Może masz ochotę na kawę?
  •  Wiesz bardzo chętnie, ale muszę jechać do domu przygotować sobie coś do jedzenia, bo jestem strasznie głodna a niedawno zresztą przyleciałam, więc może przyjedziesz do mnie i u mnie się napijemy i porozmawiamy. 
  •  Okey. Tylko pojadę do domu i zawiozę zakupy. Za niecałą godzinę będę u ciebie.
  •  Okey. To pa. 
  •  Pa. 

Dokończyłam zakupy i poszłam zapłacić. Następnie zapakowałam torby z zakupami do samochodu i ruszyłam. W szybkim czasie byłam już na miejscu.

 Wzięłam torby i udałam się z nimi do kuchni. Rozpakowałam wszystko i zaczęłam myśleć co mam sobie ugotować na obiad. Postanowiłam, że ugotuję sobie łososia. 
Zaczęłam przygotowywać danie. 
Po pewnym czasie było już gotowe. Miałam właśnie siadać do stołu, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Przyszedł przyjaciel. Wpuściłam go do środka i poszliśmy do jadalni.



  •  Siadaj. - powiedziałam.
  •  Chcesz może łososia, bo przygotowałam więcej?
  •  Nie dziękuję.
  •  Nałożę ci. Siadaj.


Podałam danie i zaczęliśmy jeść. Było na prawdę smaczne. 


  •  Nie widziałem, że umiesz tak świetnie gotować. - powiedział, po czym ja wybuchnęłam śmiechem. 
  •  Dziękuję. 


Po skończeniu posiłku Charlie pomógł mi posprzątać. Później przygotowałam dwie kawy. Razem z napojami udałam się do salonu. Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać. 


  •  Co tam u ciebie słychać? - zapytał.
  • Zaręczyłam się z Josh'em.
  •  Na prawdę?! To gratulację. - powiedział bardzo głośno, a następnie przytulił mnie. 
  •  Dziękuję. 


Rozmawialiśmy bardzo długo. Później włączyliśmy jakiś film i zaczęliśmy oglądać. Film skończył się dość późno. Przyjaciel postanowił iść już do domu.


  •  Spotkamy się jutro? - zapytał.
  •  Pewnie, ale nie wiem jak długo będę na tych zdjęciach.
  •  A mógłbym jechać z tobą? Jeszcze nigdy nie widziałem takiej profesjonalnej sesji.
  •  Jeśli nie będziesz się nudzić, to możesz jechać.
  •  Okey. To zadzwonię do ciebie jutro.
  •  Okey.


Pożegnałam się z przyjacielem i poszłam do łazienki. Wzięłam dłuższą kąpiel i ubrałam piżamę. Następnie poszłam do sypialni. Położyłam się w łóżku i wzięłam jeszcze telefon i napisałam sms'a do Josh'a, że u mnie wszystko w porządku. Odłożyłam telefon na stolik i położyłam się w łóżku. Bardzo szybko zasnęłam. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz