Translate :))

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Chapter 48

~~Pat~~
Włącz > to.
San Francisco:>

Nie spaliśmy długo. Od razu po obudzeniu poczuliśmy się głodni, więc postanowiliśmy przebrać się dopiero po "śniadaniu". Opuściliśmy pokój i ruszyliśmy w stronę restauracji, gdzie znajdowało się 3/5 One Direction. Usiedliśmy obok nich i złożyliśmy zamówienie, które po 10 minutach było już gotowe. Brawa dla nich! ♥ Nasze 2 mini pizze były już obok nas i oczywiście gorące Cappuccino. Byłam bardzo głodna, więc zabrałam się za jedzenie. Nawet nie wiem, kiedy całe śniadanie zniknęło z mojego talerza. Dopiłam jeszcze Cappuccino i spojrzałam na godzinę w moim telefonie. Zegarek wskazywał 11:30. Chłopaki mają mieć wywiad o 13:30, więc mamy 2h żeby się przygotować. Każdy z nas miał się przygotować i za 1,5h mieliśmy się spotkać przy recepcji. Każdy udał się do swojego pokoju. Ja natychmiast weszłam do pięknej łazienki. Wzięłam bardzo, ale to bardzo długi prysznic. Kiedy już skończyłam owinęłam się ręcznikiem i podeszłam do lustra. Dobrze, że wzięłam do łazienki wszystkie potrzebne rzeczy. Wytarłam twarz drugim ręcznikiem i zrobiłam sobie lekki makijaż. Następnie ubrałam się w przyniesiony do łazienki zestaw. Kiedy już byłam ubrana wzięłam suszarkę i zaczęłam suszyć swoje włosy. Potem je rozczesałam i moja fryzura po spięciu sówkami była już gotowa. Wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku a chłopak chwilę później wszedł do pomieszczenia, w którym znajdowałam się kilka minut wcześniej. Nie miałam siły na nic, a najgorsze jest to, że jeszcze dzisiaj o 19 mamy samolot do Utah. Nie wyśpię się chyba w najbliższym czasie. Na szczęście jednak Utah od San Francisco nie jest za daleko, więc samolotem polecimy około 30 minut. Po jakiś 25 minutach chłopak wrócił z powrotem do pokoju. 
Zostało nam jeszcze 30 minut do naszego spotkania przy recepcji. Chciałam sobie jeszcze trochę posiedzieć, jednak do naszego pokoju wparował Zayn.
  • Człowieki! Jedziemy teraz bo korki na mieście. Chodźcie!- krzyknął po czym wybiegł z pokoju biegnąc poinformować resztę. 
Ubrałam na siebie jeszcze czarną kurteczkę i wzięłam torebkę, po czym razem z blondynem zeszliśmy na dół. Kiedy wszyscy już się zebraliśmy wyszliśmy przed hotel, gdzie czekała na nas już limuzyna. Wsiedliśmy do niej po czym ruszyliśmy. Przed nami do pokonania był jeszcze ogromny most Golden Gate Bridge. Jechaliśmy podziwiając go przed nami. Jeszcze chwila i wjedziemy na niego. W końcu przyszedł ten czas. Jechaliśmy mostem nad oceanem podziwiając na prawdę niesamowite widoki. Nie mogłam się powstrzymać, więc zrobiłam kilka zdjęć MOSTU, a do tego jeszcze zdjęcie z Niall'em, Harrym i Liam'em. Potem złączyłam wszystkie 4 zdjęcia razem i postanowiłam wejść na Twittera. Dodałam to zdjęcie z podpisem : "Pozdrawiamy z San Francisco ♥" i opublikowałam. Tak samo zrobiłam także na Instagramie po czym odłożyłam telefon i zaczęłam podziwiać dalej widoki. Kiedy znaleźliśmy się już po drugiej stronie mostu zostało nam już kilka minut do końca jazdy. Po 5 minutach znaleźliśmy się już pod ogromnym budynkiem, gdzie niedługo miał się odbyć wywiad na żywo. Opuściliśmy limuzynę i razem z ochroniarzami udaliśmy się do budynku przed którym było pełno fanów i paparazzi. Weszliśmy do środka i udaliśmy się do miejsca gdzie były już przygotowania do wywiadu. Chłopacy zajęli swoje miejsca, a my z dziewczynami usiadłyśmy na specjalnych miejscach, skąd miałyśmy idealne widoki na zespół. Rozpoczął się wywiad. Nam jakieś panie przyniosły nam kawy. Wzięłam łyka zimnej cieczy. Mhm. Fajnie. Gdyby nie ta kawa to chyba bym zasnęła. Wywiad trwał, trwał i trwał. Z każdą minutą było coraz gorzej. Pytania bezsensowne tak jak i kobieta prowadząca, która wzrokiem przeleciała chyba każdego z nich. Bezczelna. Po 1,5 h wywiad w końcu dobiegł końca, a my z dziewczynami zmęczone udałyśmy się do chłopaków. Kiedy w końcu mogliśmy opuścić ten budynek ruszyliśmy do drzwi. Wyszliśmy przed budynek i my z Niall'em postanowiliśmy iść na spacer. Każdy udał się w swoją stronę i mieliśmy się spotkać przy Starbucksie za godzinę. Razem z chłopakiem ruszyliśmy do pobliskiego parku. Na szczęście żadne paparazzi nie szło za nami. 
  • I jak podoba ci się w San Francisco?- spytał po chwili chłopak.
  • Tak, jest ślicznie.- dodałam.
  • Zobaczysz jak pięknie jest w Utah.- oznajmił.
Rozmawialiśmy cały czas idąc przez park, gdzie mnóstwo ludzi bawiło się ze swoimi psami, dziećmi. To miasto było na prawdę niesamowite. Pochodziliśmy jeszcze trochę po parku i postanowiliśmy iść do Starbucks'a na jakiś deserek. Po 5 minutach byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do środka i udaliśmy się zamówić jakąś kawę. Wzięliśmy 2 Mocha na wynos i opuściliśmy kawiarnię przed którą czekało już na nas One Direction. Wszyscy wsiedliśmy do limuzyny po czym ruszyliśmy w stronę hotelu. Nie chcieliśmy dłużej czekać, więc postanowiliśmy spakować się i lecieć już na naszą zimową przygodę. Po kilkunastu minutach jazdy byliśmy już przy hotelu. Spakowałam swoją walizkę i w ciągu 15 minut wszyscy gotowi znaleźliśmy się przy recepcji wymeldowując się. Wsiedliśmy w limuzynę i ruszyliśmy w stronę lotniska. Po jakiejś 30 minutowej jeździe w mega korku w końcu znaleźliśmy się na lotnisku! :) 
Wzięliśmy swoje bagaże, chociaż właściwie to ochroniarze je wzięli i weszliśmy do budynku, gdzie było mnóstwo ludzi. Trochę sobie poczekamy zanim przejdziemy przez odprawę. W pewnym momencie za szklanymi drzwiami zobaczyłam. Jai'a mojego byłego chłopaka, który właśnie przytulał swoje fanki. Matko, jak ja dawno go nie widziałam. Właściwie ostatni raz to w Nowym Jorku gdy z nim zrywałam. Chłopak chyba mnie zauważył bo od razu uśmiechnięty znalazł się w środku. 
  • Patricia!- krzyknął po czym chwilę później rzucił się na mnie.
  •  Nawet nie wiesz jak tęskniłem.- oznajmił.
  • Cześć.- rzuciłam odsuwając się trochę. 
  • Co u ciebie w ogóle? Gdzie mieszkasz teraz?- zaczął zasypywać mnie pytaniami a reszta moich towarzyszy tylko stała patrząc się na nas, a Niall posyłał mi pytający wzrok.
  • Mieszkam w Londynie i wszystko w porządku.- dodałam.
  • Dawno cię nie widziałem.- mówił.- Lecisz gdzieś, czy właśnie przyleciałaś?- pytał dalej.
  • Lecę do Utah.
  • Na prawdę? Ja też. To wspaniale. Będziemy mogli w końcu normalnie porozmawiać.- kiedy skończył to zdanie aż mnie ciarki przeszły. 
  • Tak, fajnie.- dodałam.
  • Hmm...Pat, my tu ciągle jesteśmy.- rzucił wkurzony blondyn.
  • Miło was poznać.- dodał Jai witając się z nimi.  
  • Taa..ciebie też.- oznajmił Hazz.
Muszę przyznać trochę za nim tęskniłam. Ostatni raz widzieliśmy się jakiś rok temu i to jeszcze w nie miłej sytuacji. Jednak kiedy go dzisiaj zobaczyłam zrobiło mi się go żal (?). Tak, chyba tak, bo to w końcu ja olałam go opuszczając Amerykę i na początku nie mówiąc nic nikomu. A potem to już działo się dalej. Razem z wszystkim przeszliśmy odprawę i znaleźliśmy się w jednym samolocie z NIM. Na szczęście usiadł ze swoim zespołem, więc przez 30 minutowy lot mam trochę spokoju. 
  • Kto to jest ten cały Jai?- spytał chłopak po pewnym czasie siedzenia w ciszy.
  • Jai Brook to...to...mój były chłopak, z którym rozstałam się właściwie przez pomyłkę.- oznajmiłam.     
  • Że co?- spytał.
  • To co powiedziałam. 
  • Przez pomyłkę? To znaczy, że ja też jestem pomyłką, która stoi wam na drodze może co?- znacznie podniósł ton głosu.
  • Nie powiedziałam tego.
  • Dałaś to do zrozumienia przytulając się z nim.
  • Przestań! Nie jesteśmy małżeństwem żebyś osądzał mnie o takie rzeczy!- teraz to ja podniosłam swój ton.
  • Masz rację i może nie powinniśmy nim być.- oznajmił po czym wstał i zwyczajnie sobie poszedł. DUPEK.
Widać żałuje tego, że mi się oświadczył. I dobrze, do ślubu nie dojdzie na jego szczęście. Chwilę później przyszedł do mnie Jai. Ta, jeszcze tego tu brakowało. Coś czuję, że ten wyjazd nie skończy się dobrze. 
  • Coś się stało?- spytał.
  • Nie, wszystko w porządku.- oznajmiłam.
  • Pokłóciłaś się z chłopakiem przeze mnie prawda?
  • Nie jest moim chłopakiem.- skłamałam i nawet nie wiem czemu. Chyba moja miłość do niego wróciła, ale co z Niall'em? 
  • Aha...to nawet dobrze.- mówił.- Bo krzycząc na ciebie nie zasługuję się na to miano.- teraz to już w ogóle mnie zgasił.
Ale miał trochę racji. Kiedy byłam z nim nigdy w życiu nie podniósł na mnie głosu, bo mówił, że nawet gdy jest zły ja nie jestem tego winna. A Niall? Ile razy już to zrobił, ale i tak go kocham.
Spojrzałam wtedy na drzwi, które właśnie otworzył Niall. Spojrzał się na nas wzrokiem zabójcy i usiadł koło Harry'ego.

~~Niall~~ 

Usiadłem koło Hazz'y i patrzyłem na tego kretyna, który właśnie próbuje odebrać mi moją jedyną miłość. Jak ja nienawidzę siebie za to, że wybrałem właśnie te pieprzone góry! Wiem, że wiele razy skrzywdziłem Pat, ale zawsze ją przepraszałem, bo po prostu nie mogłem patrzeć jak cierpi. Jednak teraz nie byłem w stanie tego zrobić, ale jak nie zrobię tego to jeszcze on mi ją zabierze. A tego bym mu nie darował. Cały lot obserwowałem ich, jednak nie miałem odwagi podejść do niej i przeprosić. Nie mam pojęcia dlaczego. 

~~Pat~~

W końcu wylądowaliśmy. Opuściłam samolot nadal rozmawiając o czymś z Jai'em. On zawsze znalazł jakiś temat do rozmowy. Nigdy razem się nie nudziliśmy. Zbliżała się godzina 18, więc jak dojedziemy do domków od razu pójdę spać. Pożegnałam się z chłopakiem, który razem z zespołem pojechali inną taksówką do swojego hotelu. Sophia podeszła do mnie i zaczęła rozmowę w czasie, kiedy szliśmy do limuzyny.
  • To twój były?- spytała.
  • Tak.
  • Niall mówił. Strasznie się zdenerwował, bo myśli, że zabierze cie mu.
  • Przecież to nie prawda.
  • Pat, rozumiem, że może twoje uczucia do niego powróciły, ale lepiej będzie jak o nim zapomnisz, albo jak powiesz to Niall'owi to na pewno zrozumie, bynajmniej będzie się starał.
  • CO? Co ty sobie wmawiasz!?! Ja nic nie czuje do niego. Przyznaj dla ciebie by było lepiej, gdybym zostawiła Niall'a. Cały czas robisz wszystko w tym kierunku. Przyznaj się, ty kochasz go, nie Liam'a.- krzyknęłam, a blondyn się odwrócił.  
  • Może to prawda i co z tego!- oznajmiła.
  • Pat..-oznajmił blondyn.
  • Wiecie co, lepiej będzie jak zostaniecie sobie tu wszyscy na tych waszych wakacjach. Nie będę wam przeszkadzać.- oznajmiłam zawracając na lotnisko.
  • Pat..czekaj.- oznajmił. - Co ty robisz? O co chodziło z tą rozmową z Sophią?
  • Wracam do Londynu. Niall przez to co mi powiedziała zrozumiałam, że tylko wam przeszkadzam i nie jestem tobie w ogóle potrzebna. Tak na prawdę dowiedziałam się, że Sophia kocha ciebie, nie Liam'a. Już od dawna robiła wszystko bym tylko była zazdrosna. 
  • Co? Od zawsze kochała Liam'a, musiałaś coś źle zrozumieć.
  • Wykrzyczała to na ulicy nie słyszałeś!- wrzasnęłam. - Może ty też coś do niej czujesz i mi nie powiedziałeś!
Po tych słowach chłopak spojrzał się na mnie zdziwionym wzrokiem, ale nic nie odpowiedział.
  • Tak myślałam.- oznajmiłam po czym weszłam z powrotem do budynku. 
Przejrzałam wszystkie loty do Londynu i najbliższy był za 30 minut. Usiadłam na krześle i zaczęłam myśleć co dalej. Miały to być fajne zimowe wakacje, a tu nagle tyle spraw wyszło na jaw. Postanowiłam napisać sms'a do Jus'a. W tej sytuacji mogłam liczyć tylko na niego. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer po czym wpisałam treść sms'a.  >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Kocham go. Jest moim najlepszy przyjacielem i po prostu wiem, że mogę na niego liczyć. Kocham go za to. Dopiero w takich sytuacjach uświadamiamy sobie, kto tak na prawdę jest dla nas ważny. Właśnie. Dawno nie kontaktowałam się z moją przyjaciółką z Nowego Jorku. Od dzieciństwa była dla mnie ważna, a ja tak po prostu zapomniałam o niej. Emily Peyton. Siedziałam tak i myślałam. W końcu przyszedł czas na mój samolot. Przeszłam szybką odprawę i zajęłam miejsce w samolocie. Teraz jeszcze 10h lotu i będę na miejscu. Czyli na miejscu będę o 13. Obudziłam biednego Jus'a o 3 w nocy :(.

~~Niall~~

I tak po prostu pozwoliłem jej odejść. Dlaczego? Może bałem się prawdy. Wmawiałem jej, że mnie nie kocha. Sophia. Tak, to była jej wina. Przed lotem tu i w samolocie wmawiała mi, że Pat nadal kocha Jai'a i prędzej czy później do niego wróci, a ja głupi jej słuchałem. Dlaczego? Hm..od początku chodzenia z Liam'em podrywała mnie i Hazz'e bo jako jedyni z zespołu byliśmy wolni. Ale kiedy pojawiła się Patricia, nie mogła wytrzymać, że ktoś zajmie jej miejsce. Nie mogę uwierzyć w to, że Liam nigdy nie zauważył tego. Zostawił Danielle, która i tak nadal spędza z nami mnóstwo czasu dla tej kretynki. Nie raz już szantażowała tancerkę, jednak nie udawało jej się to do końca bo albo ja albo Hazz zawsze byliśmy w pobliżu. 
Patricia wraca do domu, a ja zamiast zrobić wszystko by była ze mną po prostu pozwoliłem jej zrobić to co chciała. Jednak miałem inne plany. Chciałem w końcu, żeby prawda wyszła na jaw. Żeby Liam dowiedział się co się tu dzieje. Porozmawiałem z Hazzą i zgodził się ze mną powiedzieć wszystko Li. Tylko dlaczego tak późno. Kiedy byliśmy już w hotelu razem z chłopakiem zwołaliśmy wszystkich. Za chwilę życie Liam'a znacznie się zmieni.
    ______________________________________________________




    ~~Alex~~

    Włącz ~> to.

    Kiedy się obudziłam chłopaka już nie było. Pomyślałam, że pewnie jest na dole i robi śniadanie czy coś w tym stylu. Byłam pewna tego co chce zrobić. Muszę koniecznie pojechać nad jezioro. Jeżeli "A" tam było to może nadal jest? Ale w razie co... wezmę Agnes ze sobą. Jest moją przyjaciółką i bardziej zrozumie co chce zrobić niż mój narzeczony. A przynajmniej miałam nadzieję, że mnie zrozumie...

     Ubrana zeszłam na dół. Tak jak myślałam, chłopak właśnie krzątał się w kuchni. Weszłam do niej, chwyciłam jabłko i już miałam iść...

    • Gdzie się wybierasz? - zapytał.
    • Umówiłam się z Agnes. Dawno się nie widziałyśmy. Potrzebuję jej wsparcia.- udałam. .
    • Mhm... kiedy będziesz?
    • Nie wiem. Zadzwonię do ciebie później. - pocałowałam go w policzek.
    • Jak się trzymasz?- widać, że się martwił.
    • Źle. Ale daję radę.- uśmiechnęłam się
      blado i wyszłam z domu.
    Z Agnes miałam się spotkać przed wjazdem do lasu. Tak jak było umówione, była tam. Wsiadła do mojego auta i pojechałyśmy ścieżką w lesie, prosto do domku nad jeziorem. Chociaż nikt nie był od bardzo dawna, to i tak domek wyglądał całkiem dobrze.

    Od razu, gdy tylko stanęłyśmy przed głównymi drzwiami zobaczyłam, że ktoś zwyczajnie wyrwał zamek. Dziwnie się poczułam... aż przeszedł mnie dreszcz.

    • Wchodzimy?- zapytała dziewczyna. 
    • A jeśli ktoś tam jest?- ściszyłam głos.
    • Jesteśmy we dwie. Spokojnie, damy radę.- uśmiechnęła się i poszła przodem. 
    Bałam się jak cholera. Dokładnie oglądałyśmy każdy centymetr, każdego pomieszczenia. Mogłam jednak wziąć Cody'ego. Przynajmniej bym się tak nie bała... Dół był czysty, ale... została jeszcze góra. Powoli weszłyśmy na górę i od razu rzucił się nam w oczy pewien napis na ścianie. Był czerwony i wyglądał jak...
    • Krew...- zamarłyśmy. Strach sparaliżował nas od stóp do głów. 
    • "Nic tu nie ma. Ale spokojnie... to tylko kwestia czasu aż się spotkamy. Strzeż się. Całuski - A" - przeczytała Agnes na głos.
    • Umie nieźle nastraszyć...- stwierdziła po chwili.
    • I nieźle wkurzyć.- dodałam. 
    Przejrzałyśmy wszystkie rodzinne rzeczy w poszukiwaniu czegokolwiek. Jak się okazało.... z jednego albumu brakuje zdjęcia, na którym byłam z bratem w starym domku dziadków. Wydaję mi się, że to kolejne miejsce, gdzie się pojawi "A". Nie tracąc czasu, wzięłyśmy ten album i pojechałyśmy na miejsce.

    Sytuacja była podobna jak w domku nad jeziorem. Różnicą było jednak to, że schron był otwarty, a nie powinien. o domku weszłyśmy właśnie przez ten schron. To było przerażające. Nie było światła, więc byłyśmy zdane na światło komórek. Weszłyśmy na górę. Znalazłyśmy się w holu. Ja weszłam do kuchni, a Agnes została na miejscu. Obie usłyszałyśmy coś, co dobiegało z góry. Spojrzałyśmy na siebie i pierwsza ruszyłam po schodach. Dziewczyna cały czas była tuż za mną. Przynajmniej tak myślałam... Ale kiedy się odwróciłam.. jej nie było.


    • Agnes? Agnes gdzie jesteś? Agnes?! To nie jest śmieszne... - wołałam ją, ale nie odpowiadała. Stare panele skrzypiały pod moimi stopami. Nagle usłyszałam głośny krzyk z dołu. To była Agnes.
    • Aaaa...!!! Zostaw mnie! Nie!....- a potem krzyk ucichł a ja zbiegałam już ze schodów.
    • Agnes?! Agnes! Gdzie jesteś?! Agneeees!!!- krzyczałam płacząc. Wbiegłam do salonu i zobaczyłam krew... To wyglądało jakby ktoś ją ciągnął po podłodze. Boże pomocy...- błagałam o pomoc w myślach.
    Bałam się. Cholernie się bałam. Żałuję, że nie wzięłam Cody'ego. Nie mogę znaleźć Agnes, jestem sama. Robi się ciemno a ja nie wiem co mam zrobić. Stanęłam przy wielkiej plamie krwi i modliłam się, żeby  Agnes była cała.
    • Dobra A... nie wiem czego ty kurwa ode mnie chcesz, ale mam dość. Słyszysz?! Weź się ode mnie kurwa odpierdol dobra? Niszcz życie komu innemu a mnie zostaw w spokoju! Oddaj mi rodzinę i przyjaciółkę! Wiem, że mnie słyszysz kutasie! Obiecuję, że jak cię dorwę to cię kurwa zabije! Rozumiesz?! - krzyczałam tak głośno, żeby  dotarło. Wiem, że on gdzieś tam jest. I miałam rację... Panele na górze zaskrzypiały, więc szybko wzięłam nóż i pobiegłam na górę. 

    No dobra... ale gdzie się schował, co? Przeszukałam każdy pokój i nic nie znalazłam, po za stertą kurzu. Teraz byłam w łazience. Z okna był widok na tyły posesji, między innymi na starą szopę. Ale.... myślałam, że mam urojenia... Ona się paliła.... A na drzwiach pisało "Zaraz stracisz przyjaciółkę.". To znaczy, że ona... tam jest! OMG :O

    Szybko pobiegłam do szopy. Drzwi były zamknięte i nie mogłam wejść. Postanowiłam więc rozwalić ścianę... Wzięłam rozbieg i po prostu wskoczyłam do środka przez kruchą ścianę z desek. 




    • Agnes?! Agns, jesteś tu?! Odezwij się! Proszę! Zaraz się tu spalimy! Agneees!!!- krzyczałam. Zobaczyłam, że coś obok siana się poruszyło. Podeszłam tam i znalazłam ją. Była przywiązana do czegoś.. Sznur prowadził do starego, już nie działającego traktora. No to zajebiście... Ogień pochłaniał całe pomieszczenie. Szybko się rozprzestrzeniał. Zaraz zginiemy- pomyślałam. Straciłam już nadzieję. Nie mogłam jej uwolnić. 
    • Alexis?! Alex pomóż mi!- to był znajomy głos... jakby... John'a? 
    Udało mi się rozwiązać supeł i pomogłam jej wyjść z szopy, a sama do niej wróciłam. Już nie widziałam nic, po za ogniem. Ale on wciąż mnie wołał. Słyszałam go. Dobiegał z góry. On tam był. To mój brat. Wspięłam się po drabinie na górę. Tam było pełno siana. Nie widziałam go. Szukałam w sianie, ale nie znalazłam.
    • Alex pomóż mi!- cały czas krzyczał.
    • Gdzie jesteś?! John!!!- płakałam, krzyczałam i nerwowo przerzucałam siano.
     Nagle ktoś zabrał drabinę i nie mogłam zejść na dół. Zaczęłam się dusić, bo nie miałam czym oddychać. Upadłam na siano. Przed oczami przeleciało mi całe życie. Wiedziałam, że już po mnie... To mój koniec. Przysunęłam rękę i poczułam coś. Odwróciłam głowę i zobaczyłam magnetofon. W środku była płyta, na której było nagrane jak bawiliśmy się nad jeziorem i John zaczepił się o gałąź drzewa i nie mógł się ruszyć. Wtedy właśnie tak krzyczał, żebym mu pomogła. Tata nas nagrywał wtedy.
    • "A" mnie oszukało.- zdołałam powiedzieć.
     Potem widziałam wszystko przez mgłę. Zamknęłam oczy i czekałam na śmierć. Wygrał. Nie odzyskałam rodziny, a teraz zginę. Już nigdy ich nie zobaczę. Ani ich, ani mojego narzeczonego. Jestem taka głupia... mogłam od razu mu powiedzieć o co chodzi.

    ~~Cody~~

    Dostałem SMSa od zastrzeżonego numeru, że "Oj... chyba zaraz umrze. Śpiesz się z nią pożegnać. To jej koniec. - A". Przestraszyłem się. I to bardzo... Alex niee odbierała telefonu i nie wiem gdzie jest. 


    • A niech to szlak!!!- wkurzyłem się. Po chwili dostałem kolejną wiadomość. 
    • "Nie denerwuj się tak. I tak nie zdążysz jej pomóc, więc mogę ci zdradzić, że zaraz się spali w posiadłości dziadków. Całuski - A".- przeczytałem, wziąłem kurtkę i pobiegłem do samochodu. 
    Po 8 minutach bardzo szybkiej jazdy byłem na miejscu. Kiedy zobaczyłem dym i ogień przeraziłem się. Cała szopa się paliła. Znalazłem z tyłu Agnes, która leżała pół przytomna.
    • Agnes co się dzieje?!- zapytałem, ale on wskazała na szopę.
    • Ona tam jest.- powiedziała z trudem. 
    Dałem jej telefon żeby zadzwoniła po pomoc, a sam wlazłem do środka. Ktoś połamał drabinę. Zobaczyłem jej rękę jak zwisała z góry. O matko... Co ja mam zrobić?! Udało mi się jako tam wejść. I zobaczyłem ją. Leżała nieprzytomna. Wziąłem ją na ręce i zjechałem po belce. Słyszałem sygnały straży pożarnej. Wjechali na  posesje. Wzięli się do akcji ugaszania pożaru, a ja położyłem Alex na trawie. Agnes płakała i cała krwawiła. Kilku ratowników do nas podbiegło i próbowali jej pomóc. Zadzwoniłam na pogotowie, które przyjechało po 5 minutach. Zabrali dziewczyny do wozu, a ja jechałem za nimi.
    Nie wpuszczali mnie do sal, więc czekałem na korytarzu. Około 23 dołączył do mnie  Drew. Siedzieliśmy na korytarzu wyczekując. W końcu usnęliśmy.


    ____________________________________________________________________________



    ~~Oliv~~

    Włącz > to.


    Obudziłam się i od razu wstałam. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Następnie poszłam do garderoby ubrać się. Zastanawiałam się co mam ubrać. W końcu postanowiłam, że ubiorę to. Rozczesałam swoje włosy i zrobiłam makijaż
    Później poszłam do kuchni w celu przygotowania czegoś do jedzenia. Po namyśle zrobiłam sobie naleśniki. Po przygotowaniu wyglądały pysznie. Usiadłam i zaczęłam jeść. Po skończeniu włożyłam naczynia do zmywarki i włączyłam urządzenie. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Josh'a.


    • Cześć kochanie. - powiedział.
    • Cześć. - odpowiedziałam.
    • Już po zdjęciach?
    • Dopiero przed. A ty kiedy masz ten koncert?
    • Dzisiaj mam samolot do Cork i tam gramy dwa koncerty. Jeden jeszcze dzisiaj a drugi jutro. 
    • No to fajnie. To w takim razie nie będę ci przeszkadzać. Zadzwonię jutro. 
    • Okey. Kocham cię.
    • Ja ciebie też. Pa.
    • Pa. 

    Rozłączyłam się, a następnie napisałam do Charlie'ego, że jadę na sesje. Nie wiem po co on chce tam jechać. Będzie się tam tylko nudzić. No, ale jak chce to już jego sprawa. Wzięłam kluczyki od auta oraz torebkę, którą dostałam od Pat. Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu. Po kilku minutach byłam już na miejscu. Przed budynkiem czekał na mnie mój przyjaciel. Podeszłam do niego i przywitałam się z nim. 

    • Na pewno chcesz tam iść? - zapytałam.
    • Tak.
    • Ale wiesz, że może być nudno. Ciągłe patrzenie jak ktoś robi zdjęcia.
    • Spokojnie. Wytrzymam.
    • No okey. To idziemy.



    Chłopak otwarł mi drzwi i weszliśmy do środka. Od razu po wejściu poszłam do garderoby przebrać się. Założyłam ubrania, które mi przygotowano, a następnie zrobiono mi makijaż oraz fryzurę. Gdy byłam już gotowa poszłam pozować do zdjęć. Przyjaciel siedział na krześle i przypatrywał się. Czasami mnie nawet rozśmieszał, co nie za bardzo podobało się fotografowi. Po kilku godzinach skończyliśmy. Poszłam przebrać się w swoje ubrania. Pożegnałam się z wszystkimi i opuściłam budynek.


    • I jak nie zanudziłeś się?
    • Nie. Było bardzo fajnie. Pozowałaś jak prawdziwa modelka. Tak bardzo poważnie, do momentu, kiedy nie zacząłem cię rozśmieszać. - powiedział, po czym wybuchnęłam śmiechem. 
    • To co, może pójdziemy na jakiś obiad? - zaproponował.
    • W sumie to czemu nie. Już nawet zgłodniałam.

    Niedaleko studia znajdowała się restauracja, więc poszliśmy do niej. Zajęliśmy stolik i kelner przyniósł nam MENU. Zamówiliśmy sobie danie dnia.  Po jakimś czasie przynieśli nam nasze zamówienie. Danie smakowało pysznie.  Po skończeniu chłopak zapłacił i opuściliśmy budynek oraz poszliśmy w stronę samochodu. 


    • Dziękuję za obiad. - powiedziałam.
    • Nie ma za co. Co robisz wieczorem?
    • A jeszcze nie wiem, ale chyba będę siedzieć w domu.
    • To może masz ochotę przejść się do kina?
    • W sumie to czemu nie. Dawno nie byłam.
    • To przyjadę po ciebie.
    • Okey.


    Pożegnałam się z przyjacielem i pojechałam do domu. Po kilku minutach byłam już na miejscu. Byłam zmęczona. Poszłam do salonu i położyłam się na kanapie. Włączyłam jakiś film w telewizji. Leżałam sobie wygodnie, aż w pewnym momencie zasnęłam. 


    • Smacznie sobie spałam do momentu, gdy usłyszałam jakiś dzwonek. Był to dzwonek do drzwi. Zaspana wstałam z łóżka i poszłam je otworzyć.
    • Gotowa? - spytał Charlie.
    • No prawie. Daj mi 10 minut. - odpowiedziałam ziewając.
    • Spałaś? Obudziłem cię?
    • Tak mi się tylko przysnęło. Zaraz będę gotowa. Wejdź do środka. Ja zaraz wrócę.
    • Okey.

    Poszłam do łazienki i trochę ogarnęłam się. Gdy byłam już gotowa, razem z przyjacielem wyszliśmy z mojego domu. Wsiadłam do jego samochodu i pojechaliśmy do kina. Jak byliśmy na miejscu chłopak poszedł kupić bilety, a następnie poszliśmy zająć miejsca. Film się zaczął i zaczęliśmy oglądać. Po 22 seans dobiegł końca. Charlie odwiózł mnie do domu.

    • Dziękuję za miłe spędzenie dnia. - oznajmiłam.
    • Nie ma za co. Cieszę się, że w ogóle chciałaś spędzić ze mną ten czas. Musimy jeszcze się kiedyś spotkać.
    • Koniecznie. 

    Pożegnałam się z przyjacielem i weszłam do domu. Poszłam do łazienki i wzięłam kąpiel. Następnie ubrałam się w piżamę. Udałam się do sypialni. Chciałam zadzwonić do Josh'a, ale zapomniałam, że u niego jest inny czas. Na pewno już śpi. Położyłam się w łóżku i zasnęłam. 

    Brak komentarzy:

    Prześlij komentarz