Translate :))

poniedziałek, 25 maja 2015

Chapter 68

~~Pat~~
Włącz > to.

Miesiąc później...

Obudziłam się dość wcześnie. Mhm..spanie na kanapie nie jest wygodne. A tak właściwie, gdzie jest Harry? Podniosłam się do poziomu siedzącego i rozejrzałam po domu. Jak zwykle zastałam go w samej bieliźnie przygotowującego śniadanie w kuchni. Po cichu więc udałam się jego stronę i od tyłu zasłoniłam mu oczy.
  • Pat, kochanie, wiem, że to ty. Tylko my mieszkamy w tym domu.- oznajmił śmiejąc się i biorąc moje ręce ze swoich oczu.
  • Ślicznie wyglądasz.- oznajmił opierając się o blat i przyciągając mnie do siebie. 
  • Ty też.- oznajmiłam uśmiechając się.
Staliśmy tak jeszcze przez chwilę patrząc sobie w oczy. 

  • Dobrze, kochanie, może zjemy już to śniadanie?- spytał po chwili.
  • Jasne, kotku.
Usiedliśmy do stołu po czym zabraliśmy się za jedznie pysznych kanapek oczywiście na początku życząc sobie smacznego. 
Zjedliśmy pyszne śniadanie po czym razem posprzątaliśmy. 

  • Jakie plany na dziś? - spytał idąc za mną do salonu Hazz.
  • Mam ochotę siedzieć cały dzień przed tv i jeść.- dodałam śmiejąc się.
  • Kuszące.- uśmiechnął się całując mnie w policzek. 
  • Chyba, że masz jakieś plany, albo zdradzasz mnie z jakąś atrakcyjniejszą. - mówiłam siadając na kanapie.
  • Nigdy w życiu nie zdradziłbym WAS. - dodał podkreślając ostatnie słowo.
  • Kocham cię.-dodałam całując go w policzek.
  • Ja ciebie też, ale teraz ubierz się, jedziemy na zakupy. - dodał uśmiechnięty.
  • Dobrze.
Udałam się więc do góry. Wzięłam potrzebne ubrania i udałam się do łazienki. Ubrałam się tam w to i zrobiłam jeszcze fryzurę i lekki makijaż po czym gotowa zeszłam na dół. Dobrze, że na zewnątrz jest coraz cieplej.
Oboje już gotowi ruszyliśmy do auta. Chłopak odpalił silnik po czym ruszyliśmy w stronę centrum Londynu naszym nowym Mercedes'em. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do supermarketu po czym rozpoczął się szał zakupowy. 
Wzięliśmy wszystkie produkty, które wydawały się nam akurat potrzebne. Z pełnym wózkiem udaliśmy się do kasy, gdzie na szczęście nie było dużo osób. Zapłaciliśmy za wszystkie produkty i z zakupami opuściliśmy market.
Włożyliśmy wszystko do bagażnika i ruszyliśmy, jednakk nie w stronę domu.

  • Gdzie jedziemy?- spytałam po chwili.
  • Na bardzo dobry obiad.- oznajmił chłopak.
Uśmiechnęłam się i czekałam tylko aż dojedziemy na miejsce. Przyznam przez te ciażę ciągle chce mi się jeść. 
Po paru minutach byliśmy już na miejscu. Zajeliśmy miejsca przy oknie i zamówiliśmy jedzenie. 
Po pewnym czasie kelner przyniósł nam nasze dania a my życząc sobie smacznego zabraliśmy się za jedzenie.
Danie było na prawdę bardzo smaczne i szybko zniknęło z naszych talerzy. 
Zapłaciliśmy za obiad i postanowiliśmy już powoli wracać do domu.Szliśmy spacerkiem do domu. Pogoda była ładne, jednak na nasze nie szczęście zaczęło padać i grzmieć. Przyspieszyliśmy więc kroku, aby szybciej znaleść się w domu. Dobrze, że nie było daleko. Weszliśmy do mieszkania cali mokrzy. Oboje udaliśmy się do góry, aby zmienić mokre ubrania. Weszliśmy do naszej garderoby i zaczęliśmy się przebierać śmiejąc się przy tym niemiłosciernie.
Po skończeniu robienia z siebie psychicznie chorych zeszliśmy na dół, aby przygotować sobie jakąś kolację. Postanowiliśmy zjeść kanapki z łososiem.

  • Jak myślisz, będzie to dobre?- spytał mój wybranek.
  • Na pewno.- dodałam śmiejąc się.
  • Dobra, to spróbuj i mów.- przysunął mi danie a ja wzięłam kęsa.
  • Przepyszne.- mówiłam.- Smacznego.
  • Smacznego, kochanie.- oznajmił.   
Zjedliśmy kanapki śmiejąc się. Następnie posprzątaliśmy wszystko po sobie i udaliśmy się razem do sypialni. Ułożyliśmy się wygodnie w łóżku i włączyliśmy telewizor. Postanowiliśmy spędzić miło czas razem.
Oglądaliśmy śmiejąc się i komentując bez powodu. Było to z jednej strony śmieszne.

  • Harry, przepraszam cię, ale pozwolisz, że pójdę już spać.- dodałam.
  • Jasne, kochanie. Też już się kładę, dobranoc, słodkich snów ze mną.- mówił po czym mnie pocałował.
  • Dobranoc, kocham cię. - oznajmiłam.
Chłopak zgasił telewizor i przykryliśmy się kołdrą. Zamknęłam oczy wtulona w chłopaka i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. *--* 

_____________________________________________________


~~Alex~~

Włącz ~> to.

Samolot wylądował około 14. Na lotnisku, zanim wzięłam swoje bagaże, napisałam SMS-a do Daesung'a, że jestem w Londynie. Odpisał mi, że to dobrze i tęskni. Ja też bardzo tęsknię... Znów miałam łzy w oczach. Jednak słyszałam już krzyki fanów, którzy przyszli mnie przywitać. Wytarłam oczy i poszłam do nich już z bagażem.

  • Jak się macie?- zapytałam.
  • Widzieliśmy twoje koncerty z BigBang. Były genialne!-  mówili.
  • Też tak sądzę. Świetnie się z nimi grało.- uśmiechnęłam się.

Dałam kilka autografów i dołączyłam do moich przyjaciół. John czekał na mnie przy głównym wejściu z małą Jordan. Uśmiechnęłam się do nich. Przytuliłam brata i małą. Wsiadłam do auta i pojechaliśmy. Dawno nie byłam w moim domu ale tak szczerze już nie chce tu mieszkać. Przeprowadzkę sobie zrobię.

  • Sprzedam ten dom.- oznajmiłam.
  • Jak to? Nie chcesz już tu mieszkać?- zdziwił się chłopak.
  • Nie. Chciałabym mieszkać w Berlinie.
  • Żartujesz tak?
  • Nie. Ja tak na poważnie. Albo wiem! Przerobie ten dom na sierociniec! Tu jest ponad 10 sypialni i 12 łazienek. Dzieci by się na pewno ucieszyły z basenu. Muszę zadzwonić do Emmy.

Przedstawiłam jej mój pomysł. Była zadowolona, ale z mojej przeprowadzki już mniej. Obiecała do wieczora załatwić wszystkie sprawy związane z moim pomysłem. John zabrał dziewczynkę do jej mamy i sam też miał u niej zostać. Ja poszłam wziąć długą kąpiel. Owinięta ręcznikiem usiadłam w fotelu, w salonie na dole i włączyłam mój laptop. Szukałam jakiegoś mieszkania w Berlinie. Znalazłam kilka ciekawych miejsc. Już nawet miałam wizję jak się tam urządzić. Zadzwoniłam do właścicieli. Na szczęście właścicielem jednego z nich jest Brytyjczyk, więc dogadałam się bez problemu. Zależało mu na szybkiej transakcji, bo chce mieć pieniądze na ślub córki. W prezencie dla młodej pary dam mu zupełnie nową lodówkę i mikrofale. To się zawsze przydaje a sam powiedział, że to potrzebują do ich domu.

Szkoda, że Agnes mieszka w Nowym Jorku. Będziemy miały do siebie dalej. Ale i tak będziemy trzymać kontakt. Emmett wpadł do mnie i powiedziałam mu wszystko. On też nie był zadowolony z mojej przeprowadzki, no ale cóż...

Zadzwoniłam do Daesunga. Akurat był z Tae, więc dał mnie na głośno mówiący.
  • Cześć kochani.- przywitałam się.
  • Wracaj tu dziewczyno.- powiedział błagalnym tonem Tae.
  • No wlaśnie. Nawet nie wiesz jak tu jest nudno bez Ciebie. Tęsknimy za tobą.- dodał Dae.
  • Ja też za wami bardzo tęsknię. Cały lot płakałam. Ciągle mnie pytano co mi jest.
  • Ojej... Alex... Biedactwo.- znów Dae.
  • Ogólnie to kupiłam mieszkanie.
  • A gdzie?- zapytał Tae.
  • W Berlinie.- oznajmiłam.
  • W Niemczech?!- zdziwili się.
  • Tak. Londyn mi się znudził.
  • No to może przeprowadź się do Azji?- zaproponował Taeyang.
  • A może teraz wasza kolej, żeby do mnie przyjechać? - zaczęłam się śmiać.
  • Odwiedzimy Cię. Zobaczysz. Znów będziemy razem się cofać w rozwoju.- wyznał Daesung i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
  • Tylko na to czekam. Ech... jak bym chciała Was teraz wyściskać i wycałować. - kiedy to powiedziałam przypomniał mi się pocałunek z Tae i uśmiechnęłam się sama do siebie.

Skończyłam z nimi rozmawiać bo właśnie wpadła Emma z całą masą papierów. Musieliśmy wszystko dokładnie przejrzeć. Siedziałam nad tym z nią do 2 w nocy. Na szczęście wszystko ogarnęłyśmy. Nawet dostałam już plany mojego nowego mieszkania w Niemczech. Tak się cieszyłam. Emma już poszła a ja zamknęłam za nią drzwi. Miałam dziwne wrażenie, że ktoś tu jest, chociaż nikogo nie widziałam. Że też mój pies musi być teraz u brata...
Cicho obeszłam dom wkoło. Nic nie znalazłam. Nagle ktoś mnie złapał za rękę a ja wrzasnęłam. Ale gdy się odwróciłam.
  • Mama?!- przede mną stała moją rodzicielka we własnej osobie.
  • Alexis kochanie.- zaczęłyśmy płakać i się tulić.
  • Gdzie ty byłaś tyle czasu?!- wypytywałam ją o każdy szczegół.
  • Dostałam list, w którym był kupon na 3 miesięczną opiekę w seminarium nad Morzem Bałtyckim. Dzwoniłam do Ciebie wiele razy, ale za każdym razem nie było sygnału.
  • Mamo nie dostałam od ciebie ani jednej wiadomości. Wiesz co ja przeszłam?! Totalne piekło. Nie było ani Ciebie, ani Johna. Ktoś mnie prześladował i dawał mi różne wiadomości. Cały czas myślałam, że Was oboje porwał. Odzyskałam brata po jakimś czasie, kiedy byłam w psychiatryku. Mówił, że go zamknięto w jakimś pokoju motelowym i, że słyszał twój głos zza ściany ale nie mógł nic zrobić. Potem znalazłam kilka razy twoje rzeczy i wtedy już byłam pewna, że ta osoba Cię ma. A Ty przez ten cały czas bawiłaś się w seminarium. Ja pierdole.... Nawet policja Cię nie mogła znaleźć. Wyzywałam ich od najgorszych. Zginęła bym kilka razy. Były na mnie zamachy, które na szczęście się nie udały. Agnes o mało nie spłonęła w starej stodole dziadków!- opowiadałam jej wszystko płacząc.

Tyle się na cierpiałam... zadzwoniłam do brata. Potem w 3 płakaliśmy i mówiliśmy o wszystkim co się działo. Odpowiedziałam jej nawet o moim rozpadzie związku z Cody'm. A gdy John poszedł zadzwonić do Charlotte, powiedziałam jej nawet o pocałunku z Taeyang'iem. Gdy już wrócił opowiadałam im obojgu o koncertach tam, z chłopakami.
Przegadaliśmy całą noc. W końcu ją odzyskałam. Była już 6 rano, więc poszliśmy spać chociaż na kilka godzin. Kiedy jeszcze spałam wyczułam zapach naleśników. Mama je robiła słuchając radia. Razem z bratem spojrzeliśmy po sobie z uśmiechem.
  • Wróciła.- szepnął.
  • Nie mogę w to uwierzyć.- westchnęłam.
  • Ja też, ale to prawda. Nie porwali jej ze mną. Nawet mnie oszukali. Na serio słyszałem jej głos tam.
  • Mieli nasze taśmy z domku nad jeziorem. Może akurat oglądali coś.
  • Bardzo możliwe.- powiedział zamyślony.
Zjedliśmy śniadanie. John pojechał do siebie a my z mamą zajęłyśmy 2 łazienki i wzięliśmy kąpiele. Chciałam spędzić ten dzień z mamą, więc zabrałam ją do spa.

Ciąg dalszy nastąpi...
_______________________________________________


~~Oliv~~

Włącz > to.


Obudziłam się i od razu podniosłam się do poziomu siedzącego. Wstałam po cichu z łóżka żeby nie obudzić Josh'a i poszłam do garderoby. Ubrałam się w sportowy strój. Następnie poszłam biegać. Najpierw biegłam przez park a potem w pobliżu centrum. Po przeszło godzinie wróciłam do domu, gdzie czekał na mnie chłopak. 

  • Gdzie ty byłaś? Martwiłem się. - powiedział, podszedł do mnie i mnie przytulił.
  • Spokojnie, byłam tylko pobiegać. 
  • Czemu mi nie powiedziałaś?
  • Nie chciałam cię budzić. Zaraz przyjdę, idę wziąć prysznic.

Odeszłam od chłopaka i udałam się do łazienki. Wzięłam długi prysznic. Ubrałam na siebie tymczasowo szlafrok i zeszłam na dół. W kuchni na stole było już uszykowane śniadanie. Usiadłam do stołu i chłopak zrobił to samo. Zaczęliśmy jeść śniadanie, przygotowane przez Josh'a. Po skończeniu wstałam z krzesła i chciałam posprzątać.

  • Idź się ubrać ja posprzątam. - powiedział.
  • Pomogę ci.
  • Dam radę sam, idź.
  • Okey.

Udałam się do garderoby i włożyłam na siebie to. Rozczesałam swoje włosy, które zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam makijaż.  Następnie zeszłam na dół. 
  • Gotowa?
  • Tak. A jedziemy gdzieś?
  • W sumie to tak.
  • Dokąd?
  • Niespodzianka.
  • No powiedz.
  • No przecież mówię. - odpowiedział, na co ja się na niego spojrzałam. 
  • A, bo bym zapomniał, weź ze sobą jakieś ubrania, bo wrócimy dopiero jutro.
  • Co? Możesz mi powiedzieć, gdzie jedziemy?
  • Dowiesz się w swoim czasie, a teraz idź się spakować.
Zrezygnowana poszłam do garderoby. Wzięłam swoją małą walizkę i włożyłam do niej kilka rzeczy. Nawet nie wiedziałam co mam ze sobą zabrać. Zeszłam na dół i chłopak wziął ode mnie torbę. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta. Przez drogę nie odzywałam się. Po kilku minutach gdzieś się zatrzymaliśmy. Myślałam, że pojedziemy gdzieś dalej.
  • Po co przyjechaliśmy na lotnisko? - spytałam.
  • Niespodzianka. 
  • Nie lubię niespodzianek. Możesz mi w końcu powiedzieć.
  • Nie kochanie. Dowiesz się jak będziemy na miejscu.
Trochę się wkurzyłam. Weszliśmy do budynku i przeszliśmy przez odprawę. Tak szybko poszliśmy, że nawet nie zdążyłam przeczytać dokąd lecimy. Udaliśmy się do samolotu i zajęliśmy miejsca. W końcu wystartowaliśmy. Podczas lotu nie powiedzieliśmy do siebie ani słowa. Siedziałam przy oknie i patrzyłam dokąd tak naprawdę lecimy, ale za dużo nic nie zobaczyłam. Po około godzinie zaczęliśmy lądować. Opuściliśmy samolot i znajdowaliśmy się na lotnisku. Nadal nie wiedziałam gdzie jesteśmy. 


  • Teraz powiesz mi gdzie jesteśmy? - zapytałam.
  • Oczywiście kochanie. Jesteśmy w Amsterdamie.
  • W Amsterdamie? 
  • Tak. Dawno razem nigdzie nie byliśmy, więc stwierdziłem, że przyda nam się jakaś wycieczka i odpoczynek. Nie cieszysz się?
  • Cieszę. 
  • No to fajnie. W takim razie teraz pojedziemy do hotelu i zostawimy tam torby,  potem zabieram cię na miasto a nad wieczorem jeszcze się zastanowimy co będziemy robić.
  • Okey. 



Wsiedliśmy do auta, które najprawdopodobniej chłopak wypożyczył i pojechaliśmy do hotelu. Po kilku minutach byliśmy już przed hotelem. Weszliśmy do środka i udaliśmy się do recepcji. Josh odebrał klucz od pokoju i poszliśmy do niego. Weszliśmy do pokoju i odłożyliśmy bagaże. Nie myślałam, że będzie tutaj tak ładnie. Wyszliśmy i pojechaliśmy do centrum. Zaparkowaliśmy auto i udaliśmy się w stronę sklepów. 

  • Teraz pochodzimy po sklepach, gdzie będziesz mogła sobie coś kupić a potem pójdziemy coś zjeść. - powiedział.
  • Okey. - odpowiedział. Trochę się zdziwiłam, bo Josh nigdy nie chciał ze mną chodzić na zakupy. Po chwili milczenia dodałam:
  • A ty się dobrze czujesz?
  • Tak, a czemu pytasz?
  • Bo nigdy nie chciałeś ze mną iść do miasta a tym bardziej na zakupy.
  • No bo ogólnie to za bardzo nie lubię chodzić na zakupy, ale dla ciebie robię wyjątek. No i chcę z tobą spędzić trochę czasu.
Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam. Następnie poszliśmy w stronę sklepów. Wchodziłam od sklepu do sklepu. Uwielbiam kupować ubrania. Ja chodziłam w poszukiwaniu czegoś dla siebie a chłopak za mną. Było widać, że jest znudzony. Po około 3 godzinach poszliśmy na obiad. Josh się ucieszył. Zajęliśmy miejsce i kelner przyniósł nam Menu. W szybkim czasie otrzymaliśmy nasz obiad. Był naprawdę smaczny. 


  • Gdzie teraz idziemy? - spytałam.
  • Do hotelu.
  • Nie, pójdziemy się jeszcze przejść.
  • Nie, kochanie jestem zmęczony. Na dzisiaj mam już dosyć. 
  • Oj, kochanie nie przesadzaj. Wstawaj, idziemy. 


Wstałam z krzesła i chłopak nie zdążył nic odpowiedzieć. Zapłaciliśmy i opuściliśmy restauracje. Najpierw poszliśmy przejść się  obok kanału. Później poszliśmy do Museum Van Loon. Było tam pięknie. Po kilku godzinach sama już odczuwałam zmęczenie. Postanowiliśmy wracać do hotelu. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy. Na szczęście szybko byliśmy na miejscu. Po wejściu do pokoju Josh odłożył torby z zakupami i położył się na łóżko. 

  • Dokąd idziesz skarbie? - zapytał.
  • Wykąpać się.
  • O to w takim razie idę z tobą. 
  • Haha nie. Jesteś przecież zmęczony, więc idź spać. 
  • No, ale...
  • Dobranoc. 
Odpowiedziałam i zamknęłam drzwi od łazienki. Nalałam sobie wody do wanny a potem weszłam do niej. Później ubrałam się w piżamę i wróciłam do pokoju. Po mnie do łazienki wszedł Josh. Po jakimś czasie wrócił do pokoju. Ja w tym czasie leżałam w łóżku. Podszedł bliżej i położył się nade mną. Później zaczął mnie całować a potem... Chyba wiadomo o co chodzi +18. 

_____________________________________________________

poniedziałek, 18 maja 2015

Chapter 67

~~Miesiąc później...~~

~~Pat~~
Włącz > to.

Obudziłam się jak zwykle dość wcześnie, bo znowu poczułam się głodna. Matko... Od czasu, kiedy dowiedziałam się o ciąży minął już miesiąc, a brzuch zaczął robić się coraz większy. Eh... 
Wstałam z łóżka i spojrzałam na śpiącego chłopaka. Nie, nie będę go budzić. Uśmiechnęłam się i złożyłam soczystego buziaka w policzek. Na szczęście nie obudził się. Podążyłam więc do kuchni, aby przygotować jakieś śniadanie na szybko.  Weszłam do kuchni i otwarłam lodówkę w poszukiwaniu czegoś, co można zrobić na szybko. Po krótkim namyślę w końcu wpadłam na dobry pomysł. Wzięłam więc wszystkie potrzebne produkty i zabrałam się za przygotowywanie śniadania. Po skończeniu przygotowałam cały stół na śniadanie. Nalałam jeszcze soku porzeczkowego do szklanki. Wtedy właśnie na dół zszedł zaspany Harry. Nieułożone włosy, bez koszulki wyglądał nieziemsko. Wow.
  • Cześć kochanie.- dodał całując mnie.- Dlaczego mnie nie obudziłaś? Zrobił bym śniadanko dla nas trzech.- uśmiechnął się.
  • Za słodko spałeś.- dodałam uśmiechając się.
  • Ty jesteś słodka.- dodał muskając moje usta.
  • Siadaj i jedz.- uśmiechnęłam się.
  • Dobrze kochanie, zjemy śniadanko, a potem jedziemy obejrzeć co zmieniło się w Londynie, dzisiaj jest na prawdę bardzo ładna pogoda.- dodał zadowolony, a ja uśmiechnęłam się.
Usiedliśmy na przeciwko siebie i życząc smacznego zabraliśmy się za jedzenie śniadania. Nie trwało to długo. Później posprzątaliśmy po sobie i postanowiliśmy przygotować się na naszą wyprawę. Udałam się więc do góry i zabrałam się za przygotowywanie stylizacji. Po jakimś czasie zastanawiania ubrałam się w to. Następnie udałam się do łazienki, gdzie przeczesałam swoje włosy i zrobiłam lekki makijaż. Gotowa zeszłam na dół, gdzie czekał już na mnie Harry. Uśmiechnięci wyszliśmy z domu i spacerem ruszyliśmy w stronę Londynu. O tej porze pewnie będzie mnóstwo ludzi. Wycieczki zagraniczne i tym podobne. Szliśmy za ręce uśmiechając się do wszystkich. Cieszę się, że to wszystko właśnie tak się potoczyło. Nie długo trzeba będzie spotkać się z wszystkimi znajomymi. Porozmawiać, dowiedzieć się co u nich.  
  • Trzeba by było zorganizować jakieś spotkanie ze znajomymi z imprezy sylwestrowej.- oznajmiłam.
  • Masz rację, jednak przeczuwam, że niedługo już się wszyscy spotkamy na wyjątkowym wydarzeniu.- dodał uśmiechnięty.
  • Możliwe.- odwzajemniłam jego gest. 
Szliśmy dalej podziwiając piękno tego miasta. Mnóstwo wycieczek zagranicznych z uśmiechem na twarzy podziwiało zabytki. Razem z chłopakiem przeszliśmy obok Big Ben'a i udaliśmy się w stronę Tower Bridge, aby dotrzeć nad Tamizę. Swoją drogą Big Ben bardzo ładnie wygląda oświetlony promieniami słonecznymi. Kiedy zbliżaliśmy się już do mostu zauważyłam rozpromienioną Carmen i Brenta. Wyglądali na bardzo zakochanych. W końcu się Carmen ustatkowała. Wow, dopiero teraz zauważyłam, jak Brent się zmienił. Obciął swoje włosy, z resztą nawet mu ładniej w tych.
  • Pat!.- krzyknęła uśmiechnięta dziewczyna i rzuciła się na mnie.
  • Ej, ej spokojnie.- oznajmił Harry mówiąc do Cam i witając się z Brentem.
  • Co u ciebie? OMG! Ty jesteś w ciąży!?- spytała podekscytowana.
  • Tak.- dodałam uśmiechnięta. 
  • Wow gratuluję! Harry postarałeś się!- oznajmiła śmiejąc się.
  • Wiem.- dodał uśmiechnięty.
  • My z Brentem też planujemy.- dodała dziewczyna przytulając swojego chłopaka.
  • Powodzenia wam życzę.- dodałam uśmiechnięta.
  • Dziękujemy. Wiecie chcielibyśmy tak rozmawiać cały dzień, ale musimy już lecieć, bo mama Brenta czeka na nas z obiadek, także do zobaczenia.- dodała żegnając się z nami pokolei.
  • Do zobaczenia.- dodałam i pożegnałam się z nimi.
  • Miło było ich spotkać.- dodałam, gdy znaleźliśmy się już na moście. 
  • Masz rację.- dodał uśmiechnięty. 
Szliśmy mostem i w pewnym momencie zatrzymaliśmy się aby podziwiać widoki z Tower Bridge.
  • Wiesz Pat...- zaczął.-Czy mógłbym zadać ci jedno pytanie?- spytał patrząc mi się prosto w oczy.
  • Jasne.- oznajmiłam. 
  • Więc..- zaczął nie pewnie po czym uklęknął na jedno kolano i wyciągnął kryształowe pudełko. - Czy sprawisz mi tą radość i uczynisz mnie najwspanialszym mężem na świecie i ojcem naszego dziecka? Czy zostaniesz moją Panią Styles?- spytał po czym otworzył pudełko, ujrzałam tak różę a w niej cudowny pierścionek. 
Spojrzałam się na niego jednocześnie z przerażeniem w oczach jak i szczęściem. Nie miałam pojęcia co powiedzieć. Nie chcę przechodzić tego samego co z Niallem. Wiem, Harry jest inny, ale po zaręczynach wtedy też wszystko się popsuło. Nie chcę tego. Jednak wiem, że jak się nie zgodzę Harry'emu pęknie to jego cudowne serduszko. 
  • Ja...- zaczęłam.- Tak..zostanę panią Styles.- uśmiechnęłam się.
  • Jezu, nawet nie wiesz, jak się cieszę. Dziękuję Ci.- dodał po czym założył mi pierścionek na palec i oparł o most i zaczął całować
Zwykły dzień, a zmienił się w coś niesamowitego. Kiedy oderwaliśmy się już od siebie uśmiechnięci udaliśmy się na dalszy spacer.
  • Kocham Cię, kocham was.- powiedział po chwili.
  • Ja ciebie też, my ciebie też, Harry.- oznajmiłam uśmiechnięta, a chłopak znowu mnie pocałował.
  • Nigdy nie będę żałował dnia, w którym dowiedziałaś się prawdy.- uśmiechnął się.
  • Ja też. Zdecydowanie był to mój drugi najlepszy dzień w moim życiu. 
  • A jaki jest pierwszy?- spytał.
  • Dzisiejszy dzień. Jest najlepszy.- uśmiechnęłam się. 
Chłopak tylko szeroko się uśmiechnął po czym kolejny raz mnie pocałował. 
Szliśmy dalej za ręce uśmiechając się. Po jakiś 30 minutach spacerowania mój narzeczony postanowił, że czas iść na obiad, bo powinnam się regularnie odżywiać. :) Kochany. Weszliśmy więc do jakiejś restauracji i zajęliśmy miejsce przy stoliku po czym złożyliśmy zamówienia. Chwilę później przynieśli nam już nasz obiad. Życzyliśmy sobie smacznego i zabraliśmy się za jedzenie przepysznego obiadu. Gdy zjedliśmy już wszystko napiłam się jeszcze wody. Zapłaciliśmy za posiłek i opuściliśmy restaurację. Gdy znaleźliśmy się już na zewnątrz zauważyłam dość ciemne chmury. Pewnie będzie burza, jak to na maj przystało. Harry przerażony zamówił taksówkę, abyśmy cali dotarli do domu. 
Po kilku minutach siedzieliśmy już w taksówce w drodze do mieszkania Hazzy. Gdy taksówka zatrzymała się przed domem zaczęło strasznie padać i w dodatku grzmieć. Rozpoczęła się prawdziwa burza. Od razu na zewnątrz zrobiło się strasznie ciemno. Dosłownie nic nie było widać. Harry wyciągnął klucze i pożegnaliśmy taksówkarza i z prędkością światła doszliśmy do drzwi. Chłopak szybko je otworzył i znaleźliśmy się w środku cali mokrzy. Niby ułamek sekundy, a na naszych ubraniach nie było śladu suchej nitki. 
  • Przebieraj się szybko, bo będziesz chora!- oznajmił nadopiekuńczy Hazzuś.
  • Za chwilkę.- oznajmiłam ściągając buty.
  • Bo ja cię przebiorę!- dodał, na co ja wybuchnęłam śmiechem.
  • Ja nie żartuję.-dodał.
Spojrzałam się na niego przerażona. Chłopak tylko się uśmiechnął po czym złapał mnie za rękę i ruszyliśmy do góry. Harry wziął nasze piżamy i udaliśmy się do łazienki. Wzięłam ręcznik i zaczęłam przecierać swoje włosy. 
Kiedy już były w miarę suche odwróciłam się w stronę chłopaka, który stał w samych bokserkach. Uśmiechnęłam się tylko po czym zabrałam się za przebieranie. Ubrałam się w moją piżamkę  i cieplusie skarpetki po czym byłam już gotowa. Zeszliśmy razem na dół. Zapaliliśmy lampki bo było strasznie ciemno.Usiadłam na kanapie w salonie i chwilę później dołączył do mnie Hazz z babeczkami. Ojej ♥. Wzięłam jedną i zabrałam się za jedzenie. W tym czasie chłopak chciał włączyć telewizor jednak wyłączyli prąd i w całym domu nastała ciemność. Przeraziłam się.
  • Spokojnie.- zaczął trzymając moją dłoń.- Idę po świeczki i koc, będziemy spać tutaj, bo jak pójdziemy do góry to jeszcze spadniemy ze schodów.- oznajmił po czym wstał i zniknął w ciemnościach. 
  • Jestem.- dodał całując mnie w policzek. Omal nie dostałam zawału.
Zapalił świeczki i położył je na stole przed kanapą, po czym okrył mnie cieplutkim kocem. Wstał i napalił jeszcze w kominku, aby rozjaśnić pomieszczenie po czym wrócił do mnie pod kocyk. Zjedliśmy wszystkie babeczki i wygodnie się położyliśmy. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. *__*     
_____________________________________________________


~~Alex~~

Włącz ~> to.


Wstałam z łóżka, poszłam do mini salonu i zobaczyłam mnóstwo krwi. Byłam przerażona... podeszłam bliżej kanapy i krzyknęłam. Na kanapie leżała martwa przyjaciółka. Wybiegłam z pokoju i potknęłam się o
coś lądując na kolanach. Odwróciłam się i zobaczyłam kolejną, martwą osobę. Znów krzyknęłam i pobiegłam na górę do Tae. Jego drzwi były otwarte. Weszłam do środka. Zobaczyłam go. Jeszcze żył... chciałam do niego podejść ale coś nas oddzielało. Jakaś niewidzialna siła. Nagle coś mnie jakby wyciągnęło z pokoju i targało przez korytarz aż wypchnęło mnie na schody. Kiedy zleciałam na sam dół, też już byłam martwa...



Obudziłam się z tego koszmarnego koszmaru cała rozpalona, przerażona i zdenerwowana. Agnes dalej spała. Usiadłam na łóżku i powtarzałam, że to tylko zły sen. Nie mogłam się uspokoić. Moje serce biło jak szalone a głowa bolała nie miłosiernie. Nawet czułam gorączkę... założyłam dresy i czarną bokserkę, do tego Jordany i wyszłam na korytarz. Zeszłam po schodach na dół. Musiałam się przewietrzyć. Oj tak... potrzebowałam świeżego powietrza. Brałam głębokie wdechy, żeby ochłonąć. Masakra...

Wróciłam do hotelu i spotkałam Daesunga. Uśmiechnięty podszedł do mnie.

  • Cześć - powiedziałam.
  • Jesteś cała blada.-stwierdził. Dotknął mojego czoła- I na dodatek masz gorączkę.
  • Miałam zły sen. To pewnie od zdenerwowania.-wyznałam.
  • Ech... chodź, idziemy do apteki.- objął mnie ramieniem i poszliśmy.

Kupiliśmy jakiś syrop na gorączkę. Nie jestem w stanie przeczytać tej nazwy ale Dae mówi, że mi pomoże. Jak już dotarliśmy do hotelu, wzięłam go. Chłopak odprowadził mnie do pokoju. Agnes była w łazience i brała prysznic. Położyłam się na łóżku a ten mnie otulił kołdrą. Przysiadł obok mnie.
  • Jeśli będziesz czegoś potrzebować to dzwoń.
  • Dziękuję ci. Mam nadzieję, że pojadę z wami na próbę.
  • Nie byłbym tego taki pewien. Powinnaś odpoczywać. Znasz każdy ruch. A nawet jeśli nie to możesz improwizować.-uśmiechnął się.
  • Dobrze mamo. Będę grzecznie leżeć w łóżku.- zaczęłam się śmiać.
  • I tak ma być.- znów posłał mi swój powalający uśmiech.
Zanim wyszedł, pocałował mnie w czubek głowy. Agnes w końcu wyszła i powiedziałam jej, że mam gorączkę. Poszła powiedzieć to Emmie, która przyszła do mnie po 10 minutach. Kazała mi leżeć cały czas, a co z koncertem okaże się później. Aż się boję, że nie wystąpię. Kurwa... dlaczego akurat teraz? Ugh...

Chłopcy pojechali na próbę a ja? Trzęsłam się z zimna. Gorączka mi znów rosła. Nakryłam się jeszcze kocem a wciąż było mi bardzo zimno. Moje ciało drżało. Nie mogłam nic zrobić. Modliłam się, żeby ktoś tu przyszedł. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Nagle weszło moje zbawienie w postaci Dae. Zobaczył mnie i rzucił się biegiem.
  • O matko...- szepnął.
  • Dae... ratunku...- wymamrotałam.
Moje czoło aż patrzyło. Chłopak gdzieś dzwonił. Po chwili przyszła obsługa hotelowa i Taeyang. Usiadł obok mnie i tulił do siebie. Powtarzałem, że mi zimno i pomocy. Daesung gdzieś zniknął i zostałam z Tae.
  • Wszystko będzie dobrze.- mówił.
Wciąż się trzęsłam. Głowa znów zaczęła mnie boleć. Czułam się okropnie... Dae wrócił z lekarzem. Tae wciąż mnie tulił, nawet kiedy mnie badano. Dostałam jakiś zastrzyk. Lekarz rozmawiał jeszcze z Daesung'iem i poszedł. Chłopak usiadł po mojej drugiej stronie.
  • Mam nadzieję, że to ci pomoże. Nie możesz być chora Alex. Wiesz o tym.- mówił coś jeszcze ale pod wpływem zastrzyku zasnęłam.
Kiedy się obudziłam siedział przy mnie TOP. Aż się zdziwiłam. Głaskał mnie po głowie i nucił jakąś melodię. Teraz już mi nie było zimno.
  • Długo spałam?- zapytałam.
  • Bardzo. Za 40 minut koncert.
  • To dlaczego tu siedzisz? -zdziwiłam się.
  • Sam nie wiem... Ty potrzebowałaś stróża a ja chwili ciszy i spokoju.- wyznał nie przestają mnie głaskać. W sumie fajne uczucie.
Chłopak poszedł na koncert. Za to przyszedł Dae żeby sprawdzić jak się czuję. Uściskałam go i podziękowałam za wszystko. Powiedziałam że będę z nimi duchem i miał to przekazać reszcie. Po ich koncercie wracają do hotelu, pakują się i żegnamy się. Dziś już koniec tego dobrego...

Wrócili. Ja już się spakowałam. Czułam się dużo lepiej. Agnes zniosła swoją walizkę a ja sprawdzałam czy wszystko wzięłam. Nagle poczułam czyjeś silne ramiona na mojej talii i ciepły oddech na szyi.
  • Jak się czujesz?- poznałam, że to Taeyang.
  • Lepiej.
  • To dobrze. Ale i tak lepiej pójdź do lekarza jak już będziesz w Londynie.- odwróciłam się do niego przodem. 
Patrzyliśmy sobie w oczy.
  • Będę za wami wszystkimi tęsknić.
  • Powiesz to przy wszystkich jak już będziemy na lotnisku.
  • Za tobą będę tęsknić.- wyznałam z łzami w oczach.
  • Nie płacz. Wolę Cię szczęśliwą i uśmiechnięta.-uśmiechnął się.
  • Nie mogę uwierzyć, że to już koniec.- łza spłynęła a chłopak szybko ją otarł.
  • Alex... obiecuje ci, że się jeszcze spotkamy.
  • Biorę Cię za słowo.- powiedziałam a ten się szerzej uśmiechnął.
  • Dobrze. Mam coś dla Ciebie.- dodał zakładając mi na szyję nieśmiertelnik.
  • Ojej... -westchnęłam. 
Dopiero teraz zobaczyłam, że on też ma jeden ale z moim imieniem.
  • Nigdy o mnie nie zapomnij.- powiedział.
  • Ani ty o mnie.- odpowiedziałam i wtedy...
Pocałował mnie a ja pogłębiłam pocałunek. Całkowicie się w nim zatraciłam. Moje serce przyspieszyła a w brzuchu czułam motylki. Nie spodziewałam się tego ale jest nieziemsko.
Nasz pocałunek bardzo długo trwał. W końcu się oderwaliśmy. Spojrzeliśmy sobie w oczy i oboje znów się uśmiechnęliśmy. Rozpierała nas radość.
  • Nie mogłeś tego wcześniej zrobić, tylko dopiero dziś jak już wyjeżdżamy?- zapytałam.
  • No wiesz...- nie skończył bo tym razem ja go pocałowałam. Chłopak mnie podniósł i okręcił. To było słodkie.
  • Teraz będę tęsknić jeszcze bardziej.- wyznałam tuląc się do niego.
  • Ja też. Wiesz... nie planowałem tego ale było super.
  • To jak będziemy chcieli więcej to musimy do siebie przyjechać.- stwierdziłam.
  • Pewnie tak. Chodźmy już na dół.
  • Ok.- powiedziałam.
Zanim jeszcze wyszliśmy z pokoju cmoknęliśmy się. Chłopak zniósł moją walizkę a ja jego.
Wszyscy wsiedliśmy do aut i pojechaliśmy na lotnisko. Każdy się żegnał z każdym. Najpierw pożegnałam się z Seungrim, którego pocałowałam w czoło, potem z TOPem. Dał mi buziaka w policzek a chłopcy się śmiali, że on jest taki całuśny. Oczywiście płakałam jak się z nimi żegnałam. GD zaśpiewał ze mną "Don't worry, be happy". Ech... uwielbiam ich. Potem pożegnałam się z Tae. Dość długo to trwało no ale... Na koniec zostawiłam sobie Daesung'a.
  • Tak wiele dla mnie zrobiłeś. Dziękuję ci za wszystko.- szeptałam.
  • Wiesz... mimo że będziemy na różnych krańcach ziemi pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Pisz, dzwoń kiedy tylko chcesz. Nigdy Cię nie zapomnę. Sam też już miał łzy w oczach. Uścisnęłam co mocniej.
  • Ty też możesz na mnie liczyć.- dodałam i się odsunęłam kawałek.

    Po chwili powiedziałam już do nich wszystkich kilka słów.
  • Praca z wami była najlepsza rzeczą, jaka mnie spotkała. Bardzo się cieszę, że Was poznałam. Jesteście niesamowici nie tylko w teledyskach i na koncertach, ale również po za nimi. Będę za wami cholernie tęsknić. Pamiętajcie, że nie licząc waszych rodzin, jestem wasza fanka numer 1.- wszyscy się uśmiechnęli. - Jeśli będziecie mieli czas i chęć to zadzwońcie lub napiszcie. Zawsze się odezwę. Jejku... nie wierzę, że to już koniec... - wytarłam łzy i mówiłam dalej.- Kocham Was chłopcy. Jesteście jak moi kolejni starsi bracia.
  • Jak to kolejni?- zapytał TOP.
  • Mam starszego brata, który czeka na mnie w domu.- uśmiechnęłam się.
  • Dobra chodźcie tu wszyscy. Uścisk grupowy!- powiedziała Emma.
Agnes raz jeszcze pożegnała się z GD. Emmett z Seungri i TOPem, a ja z Tae i Daesungiem.  Przytuliłam ich obu.
  • Za waszą dwójką będę tęsknić najbardziej.- wyznałam.
  • My za tobą też.- odpowiedział Taeyang.
  • Napisz jak już będziesz w Londynie.
  • Jasne. Nie ma sprawy. Mogę zrobić jeszcze ostatnie zdjęcie z wami?
  • Lepiej kilka. - zaśmiał się Dae.

Zrobiliśmy sobie kilka zdjęć i nasze drogi się rozeszły...
W samolocie miałam słuchawki w uszach i słuchałam ich piosenek płacząc. Stewardessa 2 razy mi się pytała czy wszystko w porządku. Nawet Emmett nie mógł mi pomóc. Już mi ich brakuje a co dopiero jak będę w domu... Było już późno a lot jeszcze będzie trwał kilka godzin, więc zasnęłam.
_____________________________________________________


~~Oliv~~

Włącz > to.


Otwarłam oczy i ujrzałam śpiącego Josh'a. Cudownie jest tak się budzić u jego boku. Postanowiłam, że nie będę do na razie budzić. Przez kilka minut leżałam i patrzyłam się na niego. Aż w końcu sam się obudził.

  • Cześć kochanie. - powiedział zaspanym głosem.
  • Cześć. - odpowiedziałam a ten mnie pocałował.
  • Jak się spało?
  • Bardzo dobrze.
  • A tobie?
  • Również.
Przytulił mnie do siebie a potem pocałował. Leżeliśmy tak przez parę minut a potem wstaliśmy. Ja poszłam do kuchni przyrządzić śniadanie a chłopak poszedł wziąć prysznic. Przygotowałam nam śniadanie. Gdy było już wszystko gotowe usiadłam do stołu i przyszedł również Josh. Zaczęliśmy jeść posiłek. Po skończeniu narzeczony posprzątał a ja poszłam wziąć prysznic. Potem ubrałam się, zrobiłam makijaż i rozczesałam swoje włosy. Gdy byłam gotowa wyszłam z łazienki. 

  • A ty gdzieś się wybierasz? - zapytał chłopak.
  • No tak. Mam kolejne nagranie do reklamy perfum.
  • A no tak, zapomniałem. W takim razie jadę z tobą.
  • Ze mną? Po co? Zanudzisz się tam.
  • Dam radę. Spokojnie. A z resztą potem pojedziemy do mojej mamy. Obiecałem jej, że jak będę w domu to ją odwiedzę.
  • No okey.
Wzięłam torebkę i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do środka. W środku znajdowała się już moja menadżerka. 
  • Olivia, po nagraniu zostań na chwilę muszę z tobą porozmawiać.
  • Dobrze, ale coś się stało?
  • Nie. Musimy porozmawiać na temat twojej kariery. To zajmie tylko chwilę.
  • Okey.


Nie wiedziałam o czym chciała ze mną rozmawiać. Poszłam do reżysera, który miał mi opowiedzieć co mam robić i co mówić. Gdy już wszystko wiedziałam, poszłam do garderoby przebrać się oraz stylistki zrobiły mi makijaż i uczesały mnie. Następnie zaczęliśmy kręcić reklamę. W czasie nagrań patrzyłam na Josh'a. Uśmiechał się, ale nie tak jak zawsze. Tak inaczej. Trochę było to wszystko skomplikowane, ale po kilku godzinach reklama była już gotowa. Później obejrzałam siebie i byłam trochę zaskoczona. Nie sądziłam, że wyjdzie to tak świetnie. Reżyser sam stwierdził, że całkiem dobrze mi poszło i mnie nawet pochwalił. Gdy skończyliśmy poszłam się przebrać, a następnie poszłam poszukać Evy. Szukanie jej na szczęście nie zajęło mi dużo czasu. 
  • O czym chciałaś ze mną rozmawiać?
  • A więc... niedawno skończył ci się próbny kontrakt z Victoria's Secret. Oni są zachwyceni twoją pracą i masz do podpisania następny kontrakt, ale tym razem na dłużej.
  • O no to świetnie. A na ile jest ten kontrakt?
  • Tym razem na rok, ale... No właśnie jest małe ale. Ostatnio kontrakt miałaś na miesiąc, więc ich za bardzo tak jakby nie obchodziło twoje życie prywatne. 
  • Nie rozumiem.
  • Chodzi o to, że nie możesz zachodzić w ciąże, nie możesz zachorować i musisz wyjeżdżać na wszystkie pokazy. Tym razem będziesz bardziej zaangażowana do tej pracy. Nie będziesz również mogła brać żadnych dni wolnych w czasie pokazów oraz przygotowań. Musisz to sobie w domu przemyśleć, czy zgadzasz się na to. Ten kontrakt dla twojej kariery oznaczał by bardzo dużo, ale to ty musisz podjąć decyzję.
  • O kurde... no okey. Przemyślę to.
  • A tutaj jeszcze masz tą umowę. Przeczytaj ją sobie dokładnie i masz dwa dni na podjęcie decyzji. 
  • Okey, dzięki.
  • W takim razie, do zobaczenia. 
  • Pa.
Wzięłam teczkę, w której znajdowała się ta umowa i poszłam w stronę samochodu. W pojeździe znajdował się Josh. Nie wiem co mam myśleć nad tą umową. Z jednej strony chciałabym ją podpisać a z drugiej nie. Ogólnie na razie nie planujemy dziecka, ale nigdy nic nie wiadomo. Gorzej z tymi wyjazdami. Wsiadłam do samochodu.

  • Co chciała Eva? - zapytał. Wahałam się, czy mam mu powiedzieć o tej umowie czy nie.
  • Rozmawiałyśmy na temat mojej kariery.
  • No i co? - myślałam, że go uduszę przez te pytania.
  • A nic takiego.
  • Na pewno? 
  • Tak, wszystko w porządku. 
Jechaliśmy w ciszy.Cały czas myślałam jaką mam podjąć decyzję. Nie wiedziałam co mam robić. Po około 2 godzinach byliśmy już przed domem mamy Josh'a. Zadzwoniliśmy do drzwi, które otwarła mama chłopaka. Przywitaliśmy się z nią i weszliśmy do środka. Usiedliśmy w salonie. 

  • I co tam u was słychać? - spytała.
  • Wszystko w porządku. - odpowiedział chłopak. Ja siedziałam cały czas zamyślona.
  • Olivia, dobrze się czujesz? Nie wyglądasz za dobrze. - zapytała.
  • Tak, tylko jestem trochę zmęczona. Miałam dzisiaj nagrania.
  • Rozumiem. W takim razie usiądźcie do stołu. Zaraz podam obiad.
Zrobiliśmy tak jak nam kazała. Po kilku minutach podała obiad. Nie byłam za bardzo głodna. Nałożyłam sobie trochę zapiekanki warzywnej. Po skończonym obiedzie pomogłam posprzątać. 

  • Może przejdziemy się? - zaproponował.
  • Tak. - odpowiedziałam.
Wyszliśmy z domu i poszliśmy się przejść kawałek. Dobrze, że było w miarę ciepło na dworze. 
  • No dobrze, to teraz powiedz mi co się stało. - powiedział.
  • Nic się nie stało.
  • Przecież widzę. Rano inaczej się zachowywałaś. Więc?
  • No dobrze... dostałam nowy kontrakt do podpisania na rok z Victoria's Secret.
  • No ty chyba świetnie, nie?
  • No nie do końca. Gdy podpiszę z nimi tą umowę to tak jakby moje życie prywatne trochę się zmieni.
  • W jakim sensie?
  • Nie będę mogła brać żadnych dni wolnych, nie mogę zachorować, nie mogę zachodzić w ciążę i dosyć często będę wyjeżdżać, co oznacza, że będziemy się coraz mniej widzieć.
  • Yhy... a dlaczego nie możesz zachodzić w ciąże ?
  • No, a wyobrażasz sobie modelkę z wielkim brzuchem na wybiegu w bieliźnie? Bo ja nie.
  • No dobrze, a co jeśli podpiszesz ten kontrakt a w połowie na przykład będziesz w ciąży?
  • Moja kariera modelki się zakończy. 
Przez chwilę milczeliśmy. 

  • Podjęłaś już jakąś decyzję? 
  • Nie. Nie wiem co mam zrobić. Chciałabym to podpisać, bo wiele by znaczyło dla mojej kariery, ale będziemy się prawie nie widywać. Już teraz widujemy się dwa razy na miesiąc, a wyobrażasz sobie później?
  • No wiem właśni. Pomyślimy o tym później.
Chłopak podszedł do mnie i mnie przytulił.
  • Jakoś sobie poradzimy. - dodał.

Potem mnie pocałował. Wróciliśmy do domu. Mama chłopaka zrobiła nam kawę oraz podała nam ciasto, które sama przygotowała. Posiedzieliśmy i porozmawialiśmy. Gdy zaczęło robić się późno postanowiliśmy wracać do domu. Pożegnaliśmy się i wsiedliśmy do auta oraz ruszyliśmy. Po jakimś czasie byliśmy już w domu. Udałam się do łazienki. Wzięłam długą kąpiel. Potem ubrałam na siebie piżamę i poszłam do sypialni. Położyłam się w łóżku a później przyszedł do mnie chłopak. Byłam dzisiejszym dniem strasznie zmęczona. Położył się obok mnie. Przytuliłam się do niego i zasnęłam. 





_____________________________________________________

poniedziałek, 11 maja 2015

Chapter 66

~~Pat~~
Włącz > to.


Obudziłam się dość wcześnie. O nie...Znowu chce mi się jeść. Najgorsze jest to, że teraz będzie tak ciągle. Ah... Otworzyłam więc swoje zaspane oczy i podniosłam się do poziomu siedzącego. 
Chłopaka nigdzie nie było, więc wstałam z łóżka i podążyłam na dół. Ujrzałam tam Hazzę, który właśnie robił śniadanie. Jaki on kochany. 
Usiadłam przy stole patrząc się na chłopaka. Przyniósł kanapki na stół i sok pomarańczowy po czym usiadł na przeciwko mnie. 
  • Smacznego księżniczko.- dodał uśmiechnięty.
  • Smacznego, kochanie.- dodałam :).
Oboje zabraliśmy się za jedzenie przepysznych kanapek przygotowanych przez mojego ukochanego. Były niesamowite i bardzo szybko znalazły się w naszych brzuchach. Po skończeniu śniadania posprzątaliśmy po nim i postanowiliśmy się już ubrać. Dzisiaj wieczorem mamy spotkać się wszyscy u Liam'a. Udałam się więc do góry i ubrałam się tam w przygotowaną stylizację. Gotowa zeszłam na dół, gdzie Harry już był.
  • Pat, musimy już jechać, ponieważ mamy się spotkać w domu Liam'a nad jeziorem za miastem.- oznajmił uśmiechnięty.
  • Okej.- dodałam szczęśliwa.
Wzięliśmy jeszcze nasze podręczne torby i udaliśmy się do samochodu. Zapięłam pasy po czym ruszyliśmy. Słońce cudownie świeciło, co sprawiało, że wszystko w około robiło się coraz piękniejsze. Postanowiłam, więc zrobić sobie selfie podczas naszej jazdy. 
Zrobiłam więc sobie zdjęcie po czym weszłam na Instagram i dodałam z podpisem : " Time with Friends ☺ love xx ". I chwilę później zaczęły już lecieć lajki i komentarze typu : miłej zabawy, pozdrów ich... Jacy oni są słodcy. Uśmiechnęłam się do siebie i wylogowałam z portalu społecznościowego. Jechaliśmy tak w ciszy nie odzywając się. Co jakiś czas, ktoreś z nas palnęło coś głupiego tylko dlatego, żeby utrzymać jakiś kontakt.
Po godzinnej jeździe dojechaliśmy na miejsce. Idealny domek, przed którym było jezioro, obok las i w ogrodzie duży basen w kształcie skrzypiec, a na tarasie jacuzzi. Czego chcieć więcej? Razem z Harrym wyszliśmy z samochodu podziwiając otaczające nas widoki.
  • Wow, wiedziałeś, że on ma taki dom?- spytałam.
  • Nigdy w życiu. - dodał podekscytowany tak samo jak ja.- Chodź do środka.- dodał łapiąc mnie za rękę i prowadząc w stronę drzwi. 
Chłopak zadzwonił i chwilę później drzwi otwarł nam Liam.
  • Cześć, zapraszam.- oznajmił wpuszczając nas do środka.
  • Dziękujemy za zaproszenie.- oznajmiłam.
  • Nie ma za co. Trzeba się spotykać z przyjaciółmi.- dodał uśmiechajac się.
Weszliśmy do salonu, gdzie siedziała Danielle, Sophia i Niall. Przywitaliśmy się z nimi i usiedliśmy obok na kanapie. Chwilę później dołączyli do nas Zayn, Perrie, El i Lou. Byliśmy już wtedy wszyscy w komplecie. Liam i Sophia przynieśli napoje i usiedliśmy wszyscy w salonie.
  • No to opowiadać co u was ciekawego się wydarzyło od czasu sylwestra.- dodał Liam.
  • Hm..w sumie nic ciekawego, dalej tańczę i nic poza tym.- mówiła Dani.
  • My z Zayn'em trzymamy się świetnie. Byliśmy na Hawajach i miło spędziliśmy czas we dwoje.- dodała Perrie. 
  • My z Elką wróciliśmy z Seszeli, gdzie mam nadzieję, że zaszła w ciążę.- mówił Lou.
  • Ej!- krzyknęła El uderzając go w ramię. 
  • A u was co ciekawego?- spytał Li.
Harry spojrzała się na mnie jakby chciał dostać zgodę na pochwalenie się. Kiwnęłam głową po czym się uśmiechnęłam.
  • Więc.- zaczął Harry..- Będę tatusiem.- dodał szczęśliwy, na co wszyscy prawie wypluli picie, które akurat w tym momencie zaczęli pić.
  • Naprawdę? Nie robicie sobie jaj?- spytał Niall. 
  • Nie, będziemy rodzicami.- dodałam uśmiechnięta.
  • No to gratulujemy!- zaczęli wszyscy mówić. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na Hazze, który cieszył się z tego jak małe dziecko.
Rozmawialiśmy tak cały czas śmiejąc się. Później Liam przyszedł z pizzą, mówiąc, że to nasz wspaniały obiad. Nadal rozmawiając zabraliśmy się za jedzenie. 
Po obiedzie wszyscy posprzątaliśmy i postanowiliśmy przejść się i ogarnąć teren. Ten las, jezioro i wszystko było magiczne. Ja z Harrym postanowiliśmy przejść się brzegiem jeziora przy lesie. Każdy udał się swoja drogą na spacer, a po spacerze mamy wrócić do domu na seans filmowy i kolację. Dzisiaj będziemy tu spać u Liam'a. Szliśmy za ręce aż doszliśmy do mostu. Weszliśmy więc na niego patrząc na zachód słońca. Był cudowny. W pewnym momencie Harry zbliżył swoją twarz do mojej i musnął moje usta. Uwielbiam się z nim całować. Postaliśmy tak jeszcze trochę uśmiechając się do siebie. Jednak zaczęło się robić coraz ciemniej i zimniej, więc postanowiliśmy wracać. Po drodze spotkaliśmy El i Lou więc razem wróciliśmy do domu Liama. Kiedy wszyscy już byliśmy udaliśmy się do sali kinowej chłopaka. Zajęliśmy miejsca po czym chłopak zgasił światło i włączył pierwszy film. " 50 twarzy Grey'a". W całym pokoju było ciemno, więc za bardzo nie było nic, a tym bardziej nikogo widać. Jedynie ekran. Oglądaliśmy film w skupieniu, jednak kiedy przyszły momenty +18 zaczęłam się śmiać. Jakoś śmieszy mnie to. Wtedy Harry pocałował mnie w policzek i bardziej złapał moją rękę. Zdezorientowana spojrzałam się na niego.
  • Mmmm...- wymruczał mi do ucha.
  • Harry, lecz się.- oznajmiłam śmiejąc się.
  • Ty możesz mnie wyleczyć kotku.- oznajmił.
  • Nie.-- rzuciłam śmiejąc się.
Wtedy chłopak zaczął mnie całować. Wszyscy siedzieli w skupieniu na filmie, no oprócz El i Lou bo gdzieś wyszli. Nie chcę wiedzieć gdzie :D. 
Kiedy film się skończył mieliśmy zrobić sobie przerwę na kolacje. Film trwał 2 godziny! ;o Udaliśmy się wszyscy do jadalni, gdzie Liam i Sophia przygotowali nam przepyszną kolację. Zjedliśmy ją z wielkim smakiem i wypiliśmy bardzo dobry sok jabłkowy. Po skończeniu pomogliśmy im posprzątać i wróciliśmy do sali kinowej. Kolejnym filmem było American Pie. Matko, nic ciekawszego nie mają. Oglądaliśmy film co jakiś czas wybuchając nieopanowanym śmiechem. Dobra, jednak śmieszny film. Cofam tamto. Kiedy już się skończył Liam zaprowadził nas do pokoi. Ja udałam się najpierw do łazienki, gdzie wzięłam prysznic, a następnie ubrałam się w piżamę. Gotowa wróciłam do pokoju gdzie znajdował się Hazz w samych bokserkach. Matko, czy on nie może jak normalny człowiek ubrać piżamy? Położyłam się obok niego na łóżku i przykryłam kołdrą. 
  • Mm..jaka ładna piżamka.- oznajmił przybliżając się do mnie.
  • Wiem.- uśmiechnęłam się.
  • Ale wiesz, lepiej wyglądasz bez niej.- uśmiechnął się zadziornie.
  • Jesteś głupi.- rzuciłam śmiejąc się z niego.
  • A ty mądra.- oznajmił całując mnie.
  • Wiem.- rzuciłam odsuwając się od niego.
  • Też wiem.- uśmiechnął się.- A może tak...- zaczął znów przybliżać się do mnie.
  • Harry..przecież już jestem w ciąży!- zaczęłam się śmiać.
  • To co.- oznajmił po czym znów zaczęliśmy się całować, jednak tym razem coraz bardziej namiętnie.
Dalej to już wiecie jak to się potoczyło +18. :-) 

_____________________________________________________


~~Alex~~

Włącz ~> to.


Obudziłam się, kiedy byliśmy już w Szanghaju. Tu jest tak pięknie. Właściwie jak w każdym mieście w tym kraju. Wylądowaliśmy. Niestety tym razem jechaliśmy prosto na próbę. Potem chłopcy mają zdjęcia do jakiegoś magazynu dla nastolatek. Jeszcze krótki wywiad ich czeka. Ja w tym czasie będę się nabijać z ich min.

Miałam rację... robili tak zabawne miny, że płakałam ze śmiechu. Agnes poszła po kawę, bo jak to powiedziała : "potrzebuje kofeiny." Emmett załatwił nam chusteczki. Fotograf nas ostrzegał, że zaraz nas wyrzuci jeśli nie przestaniemy przeszkadzać mu w pracy. Ostatecznie sami wyszliśmy. Serio... to wyglądało komicznie. Jeszcze te ich stroje.

Wysłano nas do pomieszczenia, w którym mogliśmy ich oglądać w telewizji. Przeprowadzano z nimi wywiad. Oczywiście nie zabrakło pytań na mój temat. Nie lubię słuchać takich rzeczy, ale zauważyłam, że Taeyang jest trochę zmieszany.
  • Jakie są wasze relacje z nową koleżanką, Alexis Palmer?- zapytano ich.
  • To świetna artystka. Jest zabawna.- odpowiedział Seungri.
  • Ma wielkie serce i potrafi słuchać.- przyznał z uśmiechem lider zespołu.
  • Jest kochana i daje świetne rady. - dodał Daesung.
Było mi miło słuchać tych wszystkich rzeczy. Zastanawiałam się tylko, co też powie Tae.
  • A Ty Taeyang? Co możesz o niej powiedzieć?- zapytano go.
  • Chyba dokładnie to samo, co chłopcy powiedzieli.
  • Nie dopowiesz nic do tego?
  • Cóż.... Alex jest wspaniałą dziewczyną. Jest bardzo uczuciowa i szlachetna. Jest dobra i ma wielkie serce. Umie się bawić nie tylko na scenie, ale i po za nią. Uwielbiam to, w jaki sposób mówi o muzyce. Jest szczera i... to chyba wszystko.
Zaskoczył mnie. Nawet bardzo. Wywiad się zakończył i mieliśmy już wyjść. Emmett i Agnes wyszli przede mną. Musiałam przetworzyć informacje. Spotkaliśmy chłopaków.
  • Wy też jesteście zabawni, kochani i uczuciowi. Nawet nie macie pojęcia jak się cieszę, że Was spotkałam. Nigdy o Was nie zapomnę.- miałam łzy w oczach.
  • Ooo... chodź tu.- Daesung rozpostarł ramiona, w których po chwili się znalazłam.
Zrobiliśmy grupowy uścisk. Wszyscy członkowie zespołu, ja i moi przyjaciele.

Pojechaliśmy na obiad. Atmosfera była zupełnie inna niż dotąd. Wszyscy byli uśmiechnięci i patrzyliśmy na siebie inaczej. Teraz już naprawdę, żadne z nas nie chcę się rozstawać. Niestety jutro nasza współpraca dobiega końca. Będę za nimi tęsknić ale na razie wolę o tym nie myśleć.

Koncert był równie dobry, co każdy poprzedni. Postanowiliśmy spędzić ostatni wieczór wszyscy razem na wspólnej zabawie. Wpadliśmy na pomysł, żeby zrobić sobie własną imprezę. Tak zwane after party z fanami. Zabawa niesamowita. Jeden gość cały czas usiłował mi wcisnąć drinki, ale wiedziałam jak to się skończy. Nie mogłam już wytrzymać, tak mnie ten typ wkurzał. W końcu wtrącił się Daesung.
  • Mogę prosić do tańca?- zwrócił się do mnie.
  • Jest zajęta.-mruknął nachalny idiota.
  • No pewnie, że jest. Mną.- puścił mu oczko i wziął mnie za rękę.
  • Dzięki za pomoc. Był strasznie nachalny.- powiedziałam podczas tańca.
  • Zauważyłem.- zaśmiał się.- Kolejny raz Cię ratuje.
  • No widzisz... jesteś moim zbawieniem.- teraz oboje się śmialiśmy.

Potem Dae zajęła jakaś laska a ja znów wróciłam do kanapy. Po chwili dołączył do mnie Taeyang. Siedzieliśmy w ciszy. W końcu się odezwałam.

  • Zmieszałeś się.
  • Co?
  • Na wywiadzie.
  • Aa to.
  • Dlaczego?
  • Nie lubię być pytany o takie rzeczy.
  • Nie lubisz, czy nie chciałeś czegoś powiedzieć?- usiadłam prosto w jego stronę.
  • Musimy teraz o tym mówić?
  • A co wolisz jutro?
  • Nie rozumiem po co się o to pytasz.
  • Bo widziałam to i martwię się o Ciebie.
  • Ale Alex -spojrzał na mnie - Nie masz powodów do martwienia się.- uśmiechnął się.
  • Skoro tak mówisz...

Pojechaliśmy do hotelu. Agnes brała prysznic a ja siedziałam na parapecie i patrzyłam na piękny widok, który się rozciągał za oknem. Mimo zapewnień chłopaka i tak się martwiłam. Dziewczyna wyszła z łazienki owinięta ręcznikiem.

  • Coś Cię martwi?- zapytała spadając przy mnie.
  • Tak.
  • Ale co?
  • Że ci się ręcznik zsunie.- zaczęłyśmy się śmiać.
  • A tak na poważnie?- zapytała jak się u spokoiła.
  • Martwię się o Taeyanga. Podczas wywiadu był strasznie zmieszany i mam wrażenie, że nie chciał czegoś istotnego powiedzieć.
  • Hm... wiesz, że każdy ma sprawy, którymi nie chce się dzielić z innymi.- przytuliła się.
  • Ech... pewnie masz rację.

Wzięłam kąpiel, wysuszyłam włosy i założyłam pidżamę. Położyłam się na łóżku i rozmyślałam. Nie mogłam zasnąć. Za to moja przyjaciółka spała jak zabita. Wymknęłam się po cichu na korytarz i wpadłam na Tae.  Oboje byliśmy zaskoczeni swoim widokiem.

  • Właśnie szlam do ciebie.-szepnęłam.
  • Masz rację. Nie chciałem udzielać tego wywiadu bo nie mogę się pogodzić z tym, że jutro to już koniec.
  • Oo... tulimy?- wyciągnęłam do niego ręce.
  • Jasne.- odpowiedział i zamknęłam go w uścisku. Długo tak staliśmy ale było nam dobrze.

Pogadaliśmy jeszcze przez 30 minut i wróciłam, żeby się położyć. Teraz, kiedy już wszystko wyjaśnione mogłam spokojnie iść spać.
_____________________________________________________


~~2 tygodnie później~~

~~Oliv~~

Włącz > to.


Obudziłam się po 8. Dzisiaj nareszcie jadę ściągnąć ten nieszczęsny gips. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Ubrałam się, zrobiłam makijaż i uczesałam się. Następnie poszłam do kuchni przygotować coś do jedzenia. Pokroiłam sobie owoce na talerz, usiadłam do stołu i zaczęłam jeść. Później posprzątałam po sobie. Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Muszę zaczekać za Charlie'm żeby mnie zawiózł do lekarza. Sama nie dam rady prowadzić samochodu. 
Miałam poprosić rodziców, ale pilnie musieli wylecieć do LA, a Josh'a od przeszło 2 tygodni nie było w domu. Nie widzieliśmy się bardzo długo. Jedyne co, to rozmawialiśmy przez telefon. Strasznie za nim tęsknie. Spojrzałam na zegarek i przyjaciel już powinien być. Zaczęłam się trochę denerwować. Uszykowałam się i czekałam. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do niego.

  • Jedziesz już? - zapytałam.
  • Tak, tylko stoję w korku. Zaraz u ciebie będę.
  • Okey to będę czekać na zewnątrz.
  • Okey.
Sprawdziłam, czy wszystko powyłączałam i powolnym krokiem udałam się do drzwi. Otwarłam drzwi.

  • Co ty tu robisz? - zapytałam.
  • Przyleciałem zawieść się do lekarza oraz zająć się tobą przez kilka dni żebyś sobie znowu nic  nie zrobiła.
  • Ale śmieszne.
  • No a tak poza tym to strasznie tęskniłem za tobą.
  • Ja za tobą też.
Josh mnie pocałował, a potem poszliśmy do samochodu. Wsiedliśmy i pojechaliśmy do lekarza. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu.
 Chłopak pomógł mi wysiąść a później weszliśmy do budynku. 
Musieliśmy chwilę zaczekać, więc usiedliśmy w poczekalni. W końcu przyszła moja kolej i weszłam do lekarza. Najpierw zaczął mnie badać. 
  • I jak noga? - spytałam.
  • Wszystko jest w porządku, więc możemy dzisiaj ściągnąć gips.
  • O to całe szczęście.
  • Tak, tylko przez kilka dni nie może pani przemęczać tej nogi.
  • Tak, tak wiem.
  • Słyszysz co lekarz mówi. - wtrącił się Josh.
  • Słyszę spokojnie.
  • Na razie nie będzie siłowni, ani noszenia wysokich butów. - dodał chłopak.
  • Wiem.
  • I niech pani uważa na tą nogę, zwłaszcza przy pani pracy.
  • Dobrze.
Ale mnie denerwują. Jak będę chciała to założę szpilki. Im nic do tego. 
Po pewnym czasie miałam już ściągnięty gips. Ale ulga. Wyszliśmy od lekarza i udaliśmy się do samochodu. Usiadłam w środku pojazdu i wzięłam swoją torbę. Wyciągnęłam z niej moje szpilki. Już je ubierałam, gdy nagle Josh wyrwał mi je z rąk.
  • Ej no! - powiedziałam.
  • Nie słyszałaś co lekarz mówił? Zero szpilek ani sportu.
  • No ale...
  • Nie ma żadnego ale. Masz się mnie słuchać.
  • Haha.
  • No, to gdzie jedziemy?
  • Na siłownie. - powiedziałam na co chłopak się na mnie spojrzał, a ja zaczęłam się śmiać.
  • Na siłownie pojedziesz za tydzień. Wcześniej cię nie puszcze. 
  • Jasne. 
Jutro mam reklamę perfumu Dior. Muszę to jakoś wykombinować. 

  • Gdzie jedziemy?
  • Do jakieś restauracji coś zjeść. Nic dzisiaj jeszcze nie jadłem. 
Po pewnym czasie byliśmy już na miejscu. Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do restauracji. 
Zajęliśmy stolik i kelner przyniósł nam Menu. Ja w sumie to nie byłam za bardzo głodna. Zamówiłam sobie tylko sałatkę. Swoje zamówienie otrzymałam dosyć szybko.  
Po skończeniu Josh zapłacił i pojechaliśmy do domu. Po drodze wjechaliśmy do sklepu zrobić zakupy. Chłopak wziął koszyk na zakupy i poszliśmy wybierać produkty. Gdy wzięliśmy wszystkie potrzebne rzeczy, udaliśmy się do kasy. Zapłaciliśmy i razem z zakupami poszliśmy do auta. 
W szybkim czasie byliśmy już w domu. Ja udałam się do kuchni a narzeczony do salonu. Poszłam rozpakować zakupy a potem udałam się do chłopaka. Siedział i oglądał telewizor. Dołączyłam do niego. Włączyliśmy jakiś film i zaczęliśmy oglądać. Po około 2 godzinach  film się skończył.

  • Co robimy? - spytał.
  • Nie wiem, a co chciałbyś robić?
  • No domyśl się. - zaczął się uśmiechać oraz przybliżać do mnie. Potem pocałował mnie, ale ja przerwałam nasze pocałunki.
  • Idziemy na spacer. - powiedziałam.
  • Spacer?
  • Tak.
  • A może zostaniemy w domu?
  • Nie, idziemy. Dalej wstawaj.
  • Nie chce mi się.
  • Dalej chodź. Skoro nie mogę jechać na siłownie to chociaż się przejdę.
  • No dobrze, ale później dokończymy.
  • Co dokończymy? - spytałam lekko się uśmiechając. Dobrze wiedziałam o co mu chodzi.
  • To co przerwałaś kochanie.
Wstałam z kanapy i udałam się w stronę drzwi. Josh niechętnie szedł za mną. Wyszliśmy z domu i szliśmy przed siebie.

  • A może jednak zostaniemy w domu? - zapytał.
  • Nie, nie będziemy siedzieć cały dzień w domu. A z resztą ja już mam dosyć siedzenia.
  • No dobrze.
Chłopak już zrezygnowany nie odzywał się. Złapał mnie za rękę i szliśmy w stronę parku. Mieliśmy akurat szczęście, bo była ładna pogoda. Byliśmy już w parku, gdzie znajdował się mały staw a obok stała ławka. Poszliśmy usiąść tam. Było tak cudownie. Siedzieliśmy w ciszy. Po dłuższym czasie wstaliśmy i poszliśmy dalej. Szliśmy w stronę miasta. Zaczęło już się ściemniać na dworze. 
  • Może pójdziemy na drinka? Dawno nie byliśmy. - zaproponował.
  • W sumie czemu nie.
  • Tutaj niedaleko jest taki bar.
  • Okey.
Szliśmy jeszcze kawałek a później ukazał nam się budynek, o którym mówił Josh. Weszliśmy do środka i usiedliśmy przy jednym ze stolików. Zamówiliśmy sobie po drinku. Gdy już je otrzymaliśmy zaczęliśmy pić. Wypiliśmy po dwa drinki a później postanowiliśmy wracać do domu. Josh'owi nie chciało się iść na pieszo, więc zadzwonił po taksówkę. Po jakimś czasie byliśmy już w domu. Od razu poszłam do łazienki. Nalałam sobie wody di wanny i weszłam do niej. Przez jakiś czas leżałam sobie w niej, a później, gdy woda robiła się coraz zimniejsza wyszłam z niej. Ubrałam na siebie piżamę i poszłam do sypialni, w której był już Josh. 

  • No nareszcie jesteś. - powiedział uśmiechając się.
Położyłam się obok niego. Zaczął mnie całować a później... Chyba nie muszę dokańczać +18. 







_____________________________________________________