Translate :))

poniedziałek, 4 maja 2015

Chapter 65

~~Pat~~
Włącz > to.

Po 11 godzinach lotu wylądowaliśmy w słonecznym Londynie. 15, już jest tutaj 15. -.- Opuściliśmy samolot żegnając się ze sobą. Ja z Harrym odebraliśmy swoje walizki i wsiedliśmy do taksówki. Byłam strasznie zmęczona, jednak zanim pójdę spać muszę jeszcze jechać do lekarza, bo Harry mi spokoju nie da. Przez cały lot nawijał to samo. Po 10  minutowej jeździe byliśmy już na miejscu. Harry wziął nasze bagaże i weszliśmy do domu. Był idealnie posprzątany. 
  • Harry...- dodałam zatrzymując się.- Ktoś tu jest.- rzuciłam. Chłopak odłożył walizki i powoli ruszył  w stronę kuchni skąd było czuć cudowne zapachy.
  • Cześć mamo.- usłyszałam głos chłopaka. 
Ruszyłam więc do kuchni. 
  • Dzień Dobry.- przywitałam się z kobietą.
  • Miło cię poznać.- uśmiechnęła się.
  • Harry już mi o tobie opowiadał Pat, miło się w końcu poznać.- dodała po chwili.
  • Wzajemnie.- uśmiechnęłam się.
  • A teraz siadajcie i jedzcie, bo na pewno po tak długiej podróży jesteście głodni.
Usiedliśmy więc z chłopakiem grzecznie przy stole. Uśmiechnęliśmy się do siebie po czym jego mama podała nam cudowny posiłek. Podziękowaliśmy ładnie i zabraliśmy się za jedzenie. Obiad był świetny w cudownym towarzystwie. Posprzątaliśmy po posiłku i postanowiliśmy rozpakować swoje walizki. Wzięliśmy więc je i udaliśmy się do góry. Tam rozpakowaliśmy nasze bagaże. Postanowiliśmy teraz jechać do lekarza. Harry już zamówił wizytę. Nie fajnie. 
Mama Hazzy pożegnała się z nami życząc powodzenia i pojechała do swojego miasta Holmes Chapel. 
Wsiedliśmy do czarnego Land Rover'a chłopaka i ruszyliśmy do centrum Londynu. Po 10 minutach dojechaliśmy pod prywatną klinikę. 
Chłopak zaparkował auto i udaliśmy się w stronę wejścia do szpitala. Matko, jeszcze nigdy się tak nie denerwowałam. 
Po wejściu do środka zajęliśmy miejsce w kolejce do lekarza. Było tu dość dużo kobiet w ciąży co jeszcze bardziej mnie przeraziło. 
Po 15 minutowym czekaniu przyszła moja kolej. W końcu. Weszłam do gabinetu sama. Na szczęście nie pozwolili Harry'emu wejść ze mną. Ufff...
Usiadłam na przeciwko lekarza. Po czym rozpoczęły się pytania.
  • Więc co się dzieje z pani zdrowiem?- spytał.
  • Hm..właściwie nic szczególnego. Po prostu czasami wymiotuję, brzuch mnie boli i raz straciłam prawie przytomność.- oznajmiłam.
  • To nie jest takie nic. Zapraszam panią, zrobimy USG.- dodał.
Usiadłam na specjalnym łóżku po czym rozpoczęło się USG. Wpatrywałam się przerażona w ten mały ekranik szukając jakiejkolwiek odpowiedzi. 
  • Gratuluję, jest pani w 3 tygodniu ciąży. - dodał uśmiechnięty lekarz kończąc badania.
  • Jak to? Przecież to jest niemożliwe.- oznajmiłam nie dowierzając.
  •  Jak najbardziej możliwe. Proszę to jest USG, może pani pochwalić się swojemu chłopakowi, na pewno będzie szczęśliwy.- dodał.
  • Z pewnością.- rzuciłam wymuszając uśmiech.
Nie, nie powiem mu. Schowałam to USG szybko do torebki i wyszłam z gabinetu próbując ogarnąć swoje emocje.
  • I jak?- spytał chłopak obejmując mnie ramieniem. Ruszyliśmy w stronę wyjścia.
  • Wszystko w porządku. Mówiłam ci.- dodałam oschle.
  • Hej, co jest?- spytał. 
  • Nic. - rzuciłam. - Możemy już jechać do domu?
  • Tak, chodź.- dodał otwierając mi drzwi. 
Ruszyliśmy. Droga minęła nam w ciszy. Cały czas biłam się z myślami, czy mu to powiedzieć, czy nie. Powinien to wiedzieć...  Dojeżdżaliśmy prawie pod dom.
  • Będziemy mieli dziecko.- oznajmiłam na co chłopak gwałtownie zatrzymał auto tuż przed domem.
  • Co?- spytał nie dowierzając. 
Wyszłam z prędkością światła z auta. Weszłam szybko do domu i zamknęłam się w łazience. Teraz to się dopiero zacznie. Chwilę później usłyszałam pukanie. 
  • Pat... wyjdź, musimy porozmawiać.- oznajmił. Wyszłam więc z łazienki. Trzeba to załatwić jak najszybciej.
  • Ja wiem, to będzie tylko jeden wielki problem.- rzuciłam siadając na ziemi.
  • Nie! Ja się cieszę. Nawet nie wiesz jak bardzo.- dodał uśmiechnięty.- Spokojnie, jakoś sobie poradzimy. - dodał trzymając moją dłoń. - Muszę tylko jakoś się oswoić z tą wiadomością, że będę tatą. - dodał.
  • Pamiętaj jak to będzie dziewczynka, to ma być Darcy.- dodał uśmiechnięty.
  • Dobrze.- dodałam :). 
  • Harry..
  • Tak?
  • Mam ochotę na coś słodkiego.- rzuciłam śmiejąc się.
  • Dobrze, muszę się przygotować, że tak będzie codziennie.- uśmiechnął się.
Udaliśmy się do kuchni, gdzie Harry odkrył jakieś ciasto, które zostawiła jego mama.
  • Ratuję mi życie.- oznajmił na co wybuchnęłam śmiechem. 
Zabraliśmy się więc z chłopakiem za jedzenie bardzo dobrego ciasta. Było fanstastycznie. Jego mama cudownie gotuję i piecze. Jedząc nasz deser przenieśliśmy się do salonu. Włączyliśmy telewizor i jakiś ciekawy film. Siedzieliśmy tak oglądając go. Byłam bardzo zmęczona dzisiejszy dniem, a tym bardziej tym, że nie dawno minął mnie 17 godzinny lot. Postanowiłam więc kłaść się już spać. Udałam się więc najpierw do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w piżamę i gotowa udałam się do sypialni. Położyłam się wygodnie na łóżku i chwilę później dołączył do mnie chłopak. 
  • Dobranoc, kocham cię.- wyszeptał mi na ucho.
  • Ja ciebie też.- dodałam i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. *__*
_____________________________________________________


~~Alex~~

Włącz ~> to.

Kiedy się obudziłam było po 9. Czyli w miarę wcześnie. Zajrzałam do gołąbków, które dalej spały. Słodko razem wyglądają. Zwłaszcza jak śpią.
Ubrałam się i wyszłam na korytarz. Zobaczyłam G Dragona i Tae. Dołączyłam do nich i razem zeszliśmy na śniadanie. Oni wszyscy mnie onieśmielają, ale staram się temu nie ulegać bo chyba bym mdlała co chwilę.

Kiedy my skończyliśmy jeść przyszły gołąbki i reszta chłopców. Nasza trójka poszła nad basen i usiadła na leżakach. W wodzie było sporo osób, tak samo jak na leżakach. Cudem znaleźliśmy miejsca.

  • Dziś już koniec siedzenia tutaj. Czas wracać do koncertów.- westchnął GD.
  • A no... A jak wam się tu podoba?- zapytałam.
  • Jest super. Chciałbym tu jeszcze przyjechać.- stwierdził Tae.
  • Może będziesz miał okazję na następnej gali. Albo pojedziesz w dużo lepsze miejsce. Polecam Sylwester w Dubaju, albo wyspy Bali.
  • Byłaś tam?-zapytał GD.
  • Jasne. Pokaże wam zdjęcia.- wyjęłam telefon i znalazłam folder zdjęć z tamtych wycieczek. 

Obejrzeli każde zdjęcie i pytali kto na nim jest i takie tam. Widzieli też zdjęcia z Luke'iem. Moja mina mówiła sama za siebie. Nie mogłam patrzeć na niego, ale nie mogłam usunąć tych zdjęć, bo pomimo tych krzywd jakie mi wyrządził, dawał mi też szczęście. A nie można się wyrzekać kogoś, kto kiedyś był dla nas ważny.

Tae wyjął swój telefon i włączył aparat. Zrobił sobie zdjęcia  GD a potem w trójkę.
  • Ale tu gorąca. Idę do pokoju.- stwierdził GD.
Tak więc zostawił nas samych. Usiadłam na miejscu chłopaka i zamknęłam oczy.
  • Selfi?- zapytał.
  • Jasne.- zaśmiałam się.
Zrobiliśmy sobie taki jakby kolarz z kilku zdjęć. Na jednym robiliśmy głupie miny, potem smutne, wesołe, przerażone, potem jak on dawał mi całusa w policzek, potem ja mu a na końcu znów uśmiechy.
  • Hahahaha genialne są te zdjęcia.- powiedziałam śmiejąc się.
  • No no wiesz... W końcu my, co nie?- poruszał brwiami góra, dół a ja wybuchłam śmiechem.
  • Tak, tak. A prześledź mi te zdjęcia? Jak będę u siebie to je wywołam i po wiedzę sobie.
  • Dobry pomysł. Ale możemy je wywołać w Szanghaju przed koncertem.- oznajmił.
  • Ok. Ważne żeby o tym nie zapomnieć.-uśmiechnęła się.
Coś mnie pokusiło, żeby sprawdzić wiadomości i znalazłam filmik i zdjęcia z gali.
  • Tae, spójrz.- razem czytaliśmy artykuły i oglądaliśmy zdjęcia, filmiki.
  • Ktoś nagrał mnie z tamtą kobietą jak jej mówiłam, że jest niesamowitą matką i ją podziwiam. 
Było słychać każde słowo. Pod tym filmem, znalazł się wywiad z nią.
  • Co pani teraz czuję?
  • Niesamowita radość. Nawet nie wiem jak mam dziękować Alexis za pomoc. To bardzo ważne dla nas. Moja córka spełniła jedno z marzeń i ją poznała osobiście, w dodatku towarzyszyła jej na gali. To niesamowite przeżycie.
  • Czy kwota, która dostała pani na operacje córki, starczy?
  • Myślę, że tak. To bardzo duża suma. Jestem jej dogłębnie wdzięczna.
Czytając to, płakałam. Tae mnie przytulił i próbował uspokoić.
  • Ty również jesteś wspaniała. Mało kto by zrobił coś takiego.
  • Na świecie jest dużo takich osób. Po prostu uważam, że zasługuje na dłuższe życie. Wyobrażasz sobie teraz żyć ze świadomością, że za tydzień już Cię nie będzie na tym świecie? To okropne...
  • Masz rację. Pewnie w tym czasie chciałbym spełnić jak najwięcej marzeń i zrobić wszystko na co nigdy nie miałem odwagi.
  • A na co nigdy nie miałeś odwagi?- zapytałam wycierając łzy, które już przestały płynąć.
  • Hmm... sam nie wiem. A Ty?
  • Mogę ci coś powiedzieć w sekrecie?- spojrzałam mu w oczy.
  • Jasne, że tak.
  • No więc... nadal, kiedy jestem w waszym towarzystwie, rozmawiam z wami albo koncertuje to boję się, że coś źle powiem czy zrobię. Mam ochotę krzyczeć i piszczeć i płakać ze szczęścia. Zawsze chciałam Was spotkać a teraz mam o wiele więcej. A to wszystko zupełnie przypadkiem. To jest niesamowite.-wyznałam. Chłopak patrzył się na mnie z taką fascynacją w oczach, że przypomniało mi się coś jeszcze.
  • Po za tym nie miałam pojęcia, że jesteście tacy kochani. To jak mówicie o muzyce i uczuciach, no to jest... Robicie to z taką fascynacją i szczerością, że jestem pod wrażeniem.
  • Zdradzić ci sekret?- zapytał po chwili.
  • Jeśli chcesz.
  • Kocham tańczyć tak samo jak śpiewać, ale kiedy powiedziałaś, że podobają ci się nasze występy, że nas podziwiasz, że mogłabyś słuchać nas do końca życia pokochałem to jeszcze bardziej. Po poznaniu ciebie daje z siebie jeszcze więcej bo wiem, że warto.- oznajmił.
  • Wiesz, fajnie, że sława wam nie odbija i jesteście wciąż tacy sami.
Lubię czasem taką szczerą rozmowę. Wróciliśmy do pokoi i zaczęliśmy się pakować. Nie mogłam znaleźć jednego stanika. Pomyślałam, że może Agnes przypadkiem bo wzięła i wtedy na korytarzu spotkałam BigBang z moim stanikiem...

  • Ekhem.- chrząknęłam i skrzyżowałam ramiona.
  • Oo Alexis.- zdziwił ich mój widok.
  • Możecie mi powiedzieć, dlaczego maltretujecie mój biustonosz?
  • No wiesz.... my właśnie chcieliśmy ci co oddać.-podał mi go Daesung.
  • Tylko się nie zdziwię jak przed waszym występem coś wam zabiorę.-puściłam im oczko i wróciłam do pokoju. 

Muszę coś wymyślić w ramach zemsty. Kiedy już się spakowałam i próbowałam zamknąć walizkę dostałam SMS-a od Taeyanga.

  • Jak wróciłem do pokoju to już go mieli, więc mnie nie karz bo byłem z tobą. ;*
  • Jasne. Spokojnie Tae tylko nie pokazuj im naszych zdjęć bo mogą coś podejrzewać :D
  • Spoko ale jak by chcieli to już dawno by mogli coś wymyślić. Cały czas praktycznie spędzam z tobą czas, więc... :P
  • Możesz mi pomóc zapiąć walizkę?

Po chwili już był u mnie. Próbował ją sam zamknąć ale nie mógł. Najpierw ja usiadłam na niej a on próbował zapiąć, potem na odwrót i nadal nic. Poszłam po Daesunga. Dopiero kiedy oboje usiedli na mojej walizce jakoś ją dopięłam.

  • No w końcu. Dziękuję za pomoc.
  • Spoko, ale co Ty tam masz, że nie mogłaś jej zapiąć?- zapytał Dae.
  • Głównie ciuchy. Wiesz... suknia i strój z występu trochę zajmuje miejsca.-uśmiechnęłam się szeroko.

Zjedliśmy jeszcze obiad i mieliśmy iść po walizki. Moja była tak ciężka, że nie mogłam sobie dbać rady. Ma szczęście udało mi się ją dowieźć na tych malutkich kółkach do schodów. Jednak nie wiedziałam jak mam ją znieść i przypomniało mi się jak Kevin zjechał po schodach. Wiec położyłam walizkę na leżąco, usiadłam na niej, wzięłam 3 głębokie wdechy i przechyliłam się do przodu. Tym sposobem jechałam na walizce po schodach. Zatrzymałam się idealnie przed wszystkimi, czyli Em, Agnes, Emmett, Daesung, Seungrii, GD, Tae i TOP. Patrzyli się na mnie zdziwieni.

  • Szalona.- zaśmiał się Tae i pomógł mi wstać.
  • Ale odlot!- powiedziałam śmiejąc się. Cała reszta śmiała się ze mną.

Pojechaliśmy na lotnisko. Była spora kolejka. W tym tłumie dostrzegłam Damien'a. Podeszłam do niego. Jest wyższy ode mnie. Wow...

  • Cześć- przywitałam się.
  • Alexis! Już jedziesz?- uśmiechnął się.
  • Niestety. Tu jest super, ale muszę skończyć trasę w Chinach.
  • Ooo... ja też już muszę wracać. Przyjechałem tu do siostry, żeby móc iść na galę. Ale teraz muszę wracać do Londynu.
  • Mieszkasz w Londynie? -zdziwiłam się.
  • Dwa domy dalej, od Twojego brata.- uśmiechnął się szerzej.

W samolocie siedziałam z Dae po prawej stronie i Tae po prawej. Za nami siedział GD, TOP i Seungrii. A przed nami Emmett, Agnes i ktoś tam jeszcze. Na samym przodzie siedzieli nasi menadżerowie. Świetnie się dogadywali. Właściwie tak jak my wszyscy. Po godzinie śmiania się z chłopakami zasnęłam. Tym razem oparta o mojego ulubieńca. Tak, to Taeyang.
_____________________________________________________


~~Oliv~~

Włącz > to.


Obudziłam się i lekko podniosłam się. Trochę ścierpłam na tej kanapie. Rozejrzałam się po pokoju i nie zauważyłam Josh'a. Nagle ktoś wszedł do środka trzaskając drzwiami. Był to chłopak.

  • Obudziłem cię? - zapytał.
  • Nie. Gdzie ty byłeś?
  • W sklepie. Myślałem, że będziesz jeszcze spać i chciałem przygotować ci śniadanie oraz zrobiłem ci zakupy już na kilka dni. 
  • Kochany jesteś.
  • No wiem. - uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.

Następnie Josh poszedł do kuchni a ja próbowałam się podnieść i z pomocą kuli poszłam do łazienki. Ubrałam się w dres i zrobiłam sobie lekki makijaż. Wróciłam do pokoju, gdzie był już Josh ze śniadaniem. Szybko przygotował to śniadanie. Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść. W między czasie powiedzieliśmy kilka słów. Po skończeniu posiłku chłopak posprzątał.
 Później przyszedł do mnie i usiadł obok mnie. 

  • O której masz samolot? - zapytałam.
  • Za 3 godziny, ale strasznie nie chce mi się nigdzie lecieć. Najchętniej zostałbym z tobą. A tak w ogóle to za ile masz jechać na ściągnięcie tego gipsu?
  • Za 2 tygodnie jadę na kontrolę i wtedy lekarz zadecyduję co z moją nogą. Już się nie mogę doczekać aż mi to ściągną z tej nogi.
  • Nie przesadzaj przecież nie jest tak źle. - powiedział lekko się uśmiechając.
  • Nie wcale.
  • No siedzisz sobie w domu nic nie musisz robić...
  • Rzeczywiście siedzenie w domu to moje marzenie. Niedługo to się nie ruszę z tej kanapy.
  • Oj nie przesadzasz wyglądasz ślicznie. 
  • No nie wiem. Od razu po wizycie od lekarza jadę na siłownię. 
  • Chyba żartujesz! Nie pozwolę ci.
  • Haha.
  • Mówię serio. I do swojej pracy też tak od razu nie wrócisz.
  • Ty chyba nie wiesz co mówisz.
  • Dobrze wiem. Jak ja tak mówię ta będzie.
  • Pewnie.
  • No tak tak. Ja idę spakować jeszcze trochę rzeczy. Zaraz wracam.
  • Okey.
Chłopak poszedł a ja włączyłam sobie telewizor. Całkowicie nie zgadzałam się z Josh'em. Jemu to wszystko łatwo jest mówić. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, więc wstałam z trudem i poszłam je otworzyć. W sumie to nie spodziewałam się nikogo. Otwarłam drzwi i moim oczom ukazali się moi rodzice. Jeszcze ich mi tylko brakowało.
  • O matko córciu co ci się stało?!
  • Spokojnie, nogę załamałam.
  • O kurcze. To coś poważnego?
  • Nie spokojnie mamo, za kilka tygodni już nie będę miała tego. Wejdźcie do środka
Wpuściłam rodziców i poszliśmy do salonu. Usiedliśmy i przyszedł Josh. Przywitał się z nimi i poszedł do kuchni przygotować coś do picia.
 Zaczęliśmy rozmawiać. Minęła godzina.

  • Ja już muszę jechać, bo chłopacy na mnie czekają.
  • Już?
  • Niestety tak. Pa kochanie.
  • Pa. 
Narzeczony podszedł do mnie i pożegnał się ze mną a później również z rodzicami. Później już pojechał.
  • A Josh na długo wyjechał? - spytała mama.
  • Na kilka miesięcy.
  • Tak długo?
  • No tak, ale zapewne niedługo będę gdzieś w pobliżu Londynu, więc przyjedzie do domu.
  • No dobrze, a tobą kto się teraz zajmie?
  • Ja sama dam sobie radę.
  • Jak to sama? Z nogą w gipsie nic sama w domu nie zrobisz. Nie przygotujesz sobie nic do jedzenia ani nie posprzątasz.
  • Jakoś sobie poradzę.
  • Przyjadę jutro do ciebie i się tobą zajmę.
  • Mamo, nie jestem małym dzieckiem. Poradzę sobie.
  • Wiem, ale ja i tak jutro do ciebie przyjdę, więc już się ze mną nie sprzeczaj.
Moja mama jest czasami tak denerwująca i natrętna, że to masakra. Gdy pojechali poszłam za nimi zamknąć drzwi i poszłam położyć się do salonu. Położyłam się i zasnęłam. Po około 17 obudziłam się. Trochę mi się przysnęło. Wzięłam telefon i zamówiłam sobie pizze. 
Po godzinie przywieziono mi ją. Zapłaciłam i poszłam jeść. Po zjedzeniu posprzątałam. 
Wzięłam swojego laptopa i zaczęłam przeglądać różne strony internetowe. Później pisałam z Julią. Dawno się nie widziałyśmy. Popisałyśmy z jakieś 2 godziny. Potem poszłam do łazienki. Wykąpałam się i ubrałam piżamę. Wróciłam do salonu. 
Położyłam się wygodnie i włączyłam sobie jakiś film. Po jakimś czasie zasnęłam. 






_____________________________________________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz