Translate :))

poniedziałek, 18 maja 2015

Chapter 67

~~Miesiąc później...~~

~~Pat~~
Włącz > to.

Obudziłam się jak zwykle dość wcześnie, bo znowu poczułam się głodna. Matko... Od czasu, kiedy dowiedziałam się o ciąży minął już miesiąc, a brzuch zaczął robić się coraz większy. Eh... 
Wstałam z łóżka i spojrzałam na śpiącego chłopaka. Nie, nie będę go budzić. Uśmiechnęłam się i złożyłam soczystego buziaka w policzek. Na szczęście nie obudził się. Podążyłam więc do kuchni, aby przygotować jakieś śniadanie na szybko.  Weszłam do kuchni i otwarłam lodówkę w poszukiwaniu czegoś, co można zrobić na szybko. Po krótkim namyślę w końcu wpadłam na dobry pomysł. Wzięłam więc wszystkie potrzebne produkty i zabrałam się za przygotowywanie śniadania. Po skończeniu przygotowałam cały stół na śniadanie. Nalałam jeszcze soku porzeczkowego do szklanki. Wtedy właśnie na dół zszedł zaspany Harry. Nieułożone włosy, bez koszulki wyglądał nieziemsko. Wow.
  • Cześć kochanie.- dodał całując mnie.- Dlaczego mnie nie obudziłaś? Zrobił bym śniadanko dla nas trzech.- uśmiechnął się.
  • Za słodko spałeś.- dodałam uśmiechając się.
  • Ty jesteś słodka.- dodał muskając moje usta.
  • Siadaj i jedz.- uśmiechnęłam się.
  • Dobrze kochanie, zjemy śniadanko, a potem jedziemy obejrzeć co zmieniło się w Londynie, dzisiaj jest na prawdę bardzo ładna pogoda.- dodał zadowolony, a ja uśmiechnęłam się.
Usiedliśmy na przeciwko siebie i życząc smacznego zabraliśmy się za jedzenie śniadania. Nie trwało to długo. Później posprzątaliśmy po sobie i postanowiliśmy przygotować się na naszą wyprawę. Udałam się więc do góry i zabrałam się za przygotowywanie stylizacji. Po jakimś czasie zastanawiania ubrałam się w to. Następnie udałam się do łazienki, gdzie przeczesałam swoje włosy i zrobiłam lekki makijaż. Gotowa zeszłam na dół, gdzie czekał już na mnie Harry. Uśmiechnięci wyszliśmy z domu i spacerem ruszyliśmy w stronę Londynu. O tej porze pewnie będzie mnóstwo ludzi. Wycieczki zagraniczne i tym podobne. Szliśmy za ręce uśmiechając się do wszystkich. Cieszę się, że to wszystko właśnie tak się potoczyło. Nie długo trzeba będzie spotkać się z wszystkimi znajomymi. Porozmawiać, dowiedzieć się co u nich.  
  • Trzeba by było zorganizować jakieś spotkanie ze znajomymi z imprezy sylwestrowej.- oznajmiłam.
  • Masz rację, jednak przeczuwam, że niedługo już się wszyscy spotkamy na wyjątkowym wydarzeniu.- dodał uśmiechnięty.
  • Możliwe.- odwzajemniłam jego gest. 
Szliśmy dalej podziwiając piękno tego miasta. Mnóstwo wycieczek zagranicznych z uśmiechem na twarzy podziwiało zabytki. Razem z chłopakiem przeszliśmy obok Big Ben'a i udaliśmy się w stronę Tower Bridge, aby dotrzeć nad Tamizę. Swoją drogą Big Ben bardzo ładnie wygląda oświetlony promieniami słonecznymi. Kiedy zbliżaliśmy się już do mostu zauważyłam rozpromienioną Carmen i Brenta. Wyglądali na bardzo zakochanych. W końcu się Carmen ustatkowała. Wow, dopiero teraz zauważyłam, jak Brent się zmienił. Obciął swoje włosy, z resztą nawet mu ładniej w tych.
  • Pat!.- krzyknęła uśmiechnięta dziewczyna i rzuciła się na mnie.
  • Ej, ej spokojnie.- oznajmił Harry mówiąc do Cam i witając się z Brentem.
  • Co u ciebie? OMG! Ty jesteś w ciąży!?- spytała podekscytowana.
  • Tak.- dodałam uśmiechnięta. 
  • Wow gratuluję! Harry postarałeś się!- oznajmiła śmiejąc się.
  • Wiem.- dodał uśmiechnięty.
  • My z Brentem też planujemy.- dodała dziewczyna przytulając swojego chłopaka.
  • Powodzenia wam życzę.- dodałam uśmiechnięta.
  • Dziękujemy. Wiecie chcielibyśmy tak rozmawiać cały dzień, ale musimy już lecieć, bo mama Brenta czeka na nas z obiadek, także do zobaczenia.- dodała żegnając się z nami pokolei.
  • Do zobaczenia.- dodałam i pożegnałam się z nimi.
  • Miło było ich spotkać.- dodałam, gdy znaleźliśmy się już na moście. 
  • Masz rację.- dodał uśmiechnięty. 
Szliśmy mostem i w pewnym momencie zatrzymaliśmy się aby podziwiać widoki z Tower Bridge.
  • Wiesz Pat...- zaczął.-Czy mógłbym zadać ci jedno pytanie?- spytał patrząc mi się prosto w oczy.
  • Jasne.- oznajmiłam. 
  • Więc..- zaczął nie pewnie po czym uklęknął na jedno kolano i wyciągnął kryształowe pudełko. - Czy sprawisz mi tą radość i uczynisz mnie najwspanialszym mężem na świecie i ojcem naszego dziecka? Czy zostaniesz moją Panią Styles?- spytał po czym otworzył pudełko, ujrzałam tak różę a w niej cudowny pierścionek. 
Spojrzałam się na niego jednocześnie z przerażeniem w oczach jak i szczęściem. Nie miałam pojęcia co powiedzieć. Nie chcę przechodzić tego samego co z Niallem. Wiem, Harry jest inny, ale po zaręczynach wtedy też wszystko się popsuło. Nie chcę tego. Jednak wiem, że jak się nie zgodzę Harry'emu pęknie to jego cudowne serduszko. 
  • Ja...- zaczęłam.- Tak..zostanę panią Styles.- uśmiechnęłam się.
  • Jezu, nawet nie wiesz, jak się cieszę. Dziękuję Ci.- dodał po czym założył mi pierścionek na palec i oparł o most i zaczął całować
Zwykły dzień, a zmienił się w coś niesamowitego. Kiedy oderwaliśmy się już od siebie uśmiechnięci udaliśmy się na dalszy spacer.
  • Kocham Cię, kocham was.- powiedział po chwili.
  • Ja ciebie też, my ciebie też, Harry.- oznajmiłam uśmiechnięta, a chłopak znowu mnie pocałował.
  • Nigdy nie będę żałował dnia, w którym dowiedziałaś się prawdy.- uśmiechnął się.
  • Ja też. Zdecydowanie był to mój drugi najlepszy dzień w moim życiu. 
  • A jaki jest pierwszy?- spytał.
  • Dzisiejszy dzień. Jest najlepszy.- uśmiechnęłam się. 
Chłopak tylko szeroko się uśmiechnął po czym kolejny raz mnie pocałował. 
Szliśmy dalej za ręce uśmiechając się. Po jakiś 30 minutach spacerowania mój narzeczony postanowił, że czas iść na obiad, bo powinnam się regularnie odżywiać. :) Kochany. Weszliśmy więc do jakiejś restauracji i zajęliśmy miejsce przy stoliku po czym złożyliśmy zamówienia. Chwilę później przynieśli nam już nasz obiad. Życzyliśmy sobie smacznego i zabraliśmy się za jedzenie przepysznego obiadu. Gdy zjedliśmy już wszystko napiłam się jeszcze wody. Zapłaciliśmy za posiłek i opuściliśmy restaurację. Gdy znaleźliśmy się już na zewnątrz zauważyłam dość ciemne chmury. Pewnie będzie burza, jak to na maj przystało. Harry przerażony zamówił taksówkę, abyśmy cali dotarli do domu. 
Po kilku minutach siedzieliśmy już w taksówce w drodze do mieszkania Hazzy. Gdy taksówka zatrzymała się przed domem zaczęło strasznie padać i w dodatku grzmieć. Rozpoczęła się prawdziwa burza. Od razu na zewnątrz zrobiło się strasznie ciemno. Dosłownie nic nie było widać. Harry wyciągnął klucze i pożegnaliśmy taksówkarza i z prędkością światła doszliśmy do drzwi. Chłopak szybko je otworzył i znaleźliśmy się w środku cali mokrzy. Niby ułamek sekundy, a na naszych ubraniach nie było śladu suchej nitki. 
  • Przebieraj się szybko, bo będziesz chora!- oznajmił nadopiekuńczy Hazzuś.
  • Za chwilkę.- oznajmiłam ściągając buty.
  • Bo ja cię przebiorę!- dodał, na co ja wybuchnęłam śmiechem.
  • Ja nie żartuję.-dodał.
Spojrzałam się na niego przerażona. Chłopak tylko się uśmiechnął po czym złapał mnie za rękę i ruszyliśmy do góry. Harry wziął nasze piżamy i udaliśmy się do łazienki. Wzięłam ręcznik i zaczęłam przecierać swoje włosy. 
Kiedy już były w miarę suche odwróciłam się w stronę chłopaka, który stał w samych bokserkach. Uśmiechnęłam się tylko po czym zabrałam się za przebieranie. Ubrałam się w moją piżamkę  i cieplusie skarpetki po czym byłam już gotowa. Zeszliśmy razem na dół. Zapaliliśmy lampki bo było strasznie ciemno.Usiadłam na kanapie w salonie i chwilę później dołączył do mnie Hazz z babeczkami. Ojej ♥. Wzięłam jedną i zabrałam się za jedzenie. W tym czasie chłopak chciał włączyć telewizor jednak wyłączyli prąd i w całym domu nastała ciemność. Przeraziłam się.
  • Spokojnie.- zaczął trzymając moją dłoń.- Idę po świeczki i koc, będziemy spać tutaj, bo jak pójdziemy do góry to jeszcze spadniemy ze schodów.- oznajmił po czym wstał i zniknął w ciemnościach. 
  • Jestem.- dodał całując mnie w policzek. Omal nie dostałam zawału.
Zapalił świeczki i położył je na stole przed kanapą, po czym okrył mnie cieplutkim kocem. Wstał i napalił jeszcze w kominku, aby rozjaśnić pomieszczenie po czym wrócił do mnie pod kocyk. Zjedliśmy wszystkie babeczki i wygodnie się położyliśmy. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. *__*     
_____________________________________________________


~~Alex~~

Włącz ~> to.


Wstałam z łóżka, poszłam do mini salonu i zobaczyłam mnóstwo krwi. Byłam przerażona... podeszłam bliżej kanapy i krzyknęłam. Na kanapie leżała martwa przyjaciółka. Wybiegłam z pokoju i potknęłam się o
coś lądując na kolanach. Odwróciłam się i zobaczyłam kolejną, martwą osobę. Znów krzyknęłam i pobiegłam na górę do Tae. Jego drzwi były otwarte. Weszłam do środka. Zobaczyłam go. Jeszcze żył... chciałam do niego podejść ale coś nas oddzielało. Jakaś niewidzialna siła. Nagle coś mnie jakby wyciągnęło z pokoju i targało przez korytarz aż wypchnęło mnie na schody. Kiedy zleciałam na sam dół, też już byłam martwa...



Obudziłam się z tego koszmarnego koszmaru cała rozpalona, przerażona i zdenerwowana. Agnes dalej spała. Usiadłam na łóżku i powtarzałam, że to tylko zły sen. Nie mogłam się uspokoić. Moje serce biło jak szalone a głowa bolała nie miłosiernie. Nawet czułam gorączkę... założyłam dresy i czarną bokserkę, do tego Jordany i wyszłam na korytarz. Zeszłam po schodach na dół. Musiałam się przewietrzyć. Oj tak... potrzebowałam świeżego powietrza. Brałam głębokie wdechy, żeby ochłonąć. Masakra...

Wróciłam do hotelu i spotkałam Daesunga. Uśmiechnięty podszedł do mnie.

  • Cześć - powiedziałam.
  • Jesteś cała blada.-stwierdził. Dotknął mojego czoła- I na dodatek masz gorączkę.
  • Miałam zły sen. To pewnie od zdenerwowania.-wyznałam.
  • Ech... chodź, idziemy do apteki.- objął mnie ramieniem i poszliśmy.

Kupiliśmy jakiś syrop na gorączkę. Nie jestem w stanie przeczytać tej nazwy ale Dae mówi, że mi pomoże. Jak już dotarliśmy do hotelu, wzięłam go. Chłopak odprowadził mnie do pokoju. Agnes była w łazience i brała prysznic. Położyłam się na łóżku a ten mnie otulił kołdrą. Przysiadł obok mnie.
  • Jeśli będziesz czegoś potrzebować to dzwoń.
  • Dziękuję ci. Mam nadzieję, że pojadę z wami na próbę.
  • Nie byłbym tego taki pewien. Powinnaś odpoczywać. Znasz każdy ruch. A nawet jeśli nie to możesz improwizować.-uśmiechnął się.
  • Dobrze mamo. Będę grzecznie leżeć w łóżku.- zaczęłam się śmiać.
  • I tak ma być.- znów posłał mi swój powalający uśmiech.
Zanim wyszedł, pocałował mnie w czubek głowy. Agnes w końcu wyszła i powiedziałam jej, że mam gorączkę. Poszła powiedzieć to Emmie, która przyszła do mnie po 10 minutach. Kazała mi leżeć cały czas, a co z koncertem okaże się później. Aż się boję, że nie wystąpię. Kurwa... dlaczego akurat teraz? Ugh...

Chłopcy pojechali na próbę a ja? Trzęsłam się z zimna. Gorączka mi znów rosła. Nakryłam się jeszcze kocem a wciąż było mi bardzo zimno. Moje ciało drżało. Nie mogłam nic zrobić. Modliłam się, żeby ktoś tu przyszedł. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Nagle weszło moje zbawienie w postaci Dae. Zobaczył mnie i rzucił się biegiem.
  • O matko...- szepnął.
  • Dae... ratunku...- wymamrotałam.
Moje czoło aż patrzyło. Chłopak gdzieś dzwonił. Po chwili przyszła obsługa hotelowa i Taeyang. Usiadł obok mnie i tulił do siebie. Powtarzałem, że mi zimno i pomocy. Daesung gdzieś zniknął i zostałam z Tae.
  • Wszystko będzie dobrze.- mówił.
Wciąż się trzęsłam. Głowa znów zaczęła mnie boleć. Czułam się okropnie... Dae wrócił z lekarzem. Tae wciąż mnie tulił, nawet kiedy mnie badano. Dostałam jakiś zastrzyk. Lekarz rozmawiał jeszcze z Daesung'iem i poszedł. Chłopak usiadł po mojej drugiej stronie.
  • Mam nadzieję, że to ci pomoże. Nie możesz być chora Alex. Wiesz o tym.- mówił coś jeszcze ale pod wpływem zastrzyku zasnęłam.
Kiedy się obudziłam siedział przy mnie TOP. Aż się zdziwiłam. Głaskał mnie po głowie i nucił jakąś melodię. Teraz już mi nie było zimno.
  • Długo spałam?- zapytałam.
  • Bardzo. Za 40 minut koncert.
  • To dlaczego tu siedzisz? -zdziwiłam się.
  • Sam nie wiem... Ty potrzebowałaś stróża a ja chwili ciszy i spokoju.- wyznał nie przestają mnie głaskać. W sumie fajne uczucie.
Chłopak poszedł na koncert. Za to przyszedł Dae żeby sprawdzić jak się czuję. Uściskałam go i podziękowałam za wszystko. Powiedziałam że będę z nimi duchem i miał to przekazać reszcie. Po ich koncercie wracają do hotelu, pakują się i żegnamy się. Dziś już koniec tego dobrego...

Wrócili. Ja już się spakowałam. Czułam się dużo lepiej. Agnes zniosła swoją walizkę a ja sprawdzałam czy wszystko wzięłam. Nagle poczułam czyjeś silne ramiona na mojej talii i ciepły oddech na szyi.
  • Jak się czujesz?- poznałam, że to Taeyang.
  • Lepiej.
  • To dobrze. Ale i tak lepiej pójdź do lekarza jak już będziesz w Londynie.- odwróciłam się do niego przodem. 
Patrzyliśmy sobie w oczy.
  • Będę za wami wszystkimi tęsknić.
  • Powiesz to przy wszystkich jak już będziemy na lotnisku.
  • Za tobą będę tęsknić.- wyznałam z łzami w oczach.
  • Nie płacz. Wolę Cię szczęśliwą i uśmiechnięta.-uśmiechnął się.
  • Nie mogę uwierzyć, że to już koniec.- łza spłynęła a chłopak szybko ją otarł.
  • Alex... obiecuje ci, że się jeszcze spotkamy.
  • Biorę Cię za słowo.- powiedziałam a ten się szerzej uśmiechnął.
  • Dobrze. Mam coś dla Ciebie.- dodał zakładając mi na szyję nieśmiertelnik.
  • Ojej... -westchnęłam. 
Dopiero teraz zobaczyłam, że on też ma jeden ale z moim imieniem.
  • Nigdy o mnie nie zapomnij.- powiedział.
  • Ani ty o mnie.- odpowiedziałam i wtedy...
Pocałował mnie a ja pogłębiłam pocałunek. Całkowicie się w nim zatraciłam. Moje serce przyspieszyła a w brzuchu czułam motylki. Nie spodziewałam się tego ale jest nieziemsko.
Nasz pocałunek bardzo długo trwał. W końcu się oderwaliśmy. Spojrzeliśmy sobie w oczy i oboje znów się uśmiechnęliśmy. Rozpierała nas radość.
  • Nie mogłeś tego wcześniej zrobić, tylko dopiero dziś jak już wyjeżdżamy?- zapytałam.
  • No wiesz...- nie skończył bo tym razem ja go pocałowałam. Chłopak mnie podniósł i okręcił. To było słodkie.
  • Teraz będę tęsknić jeszcze bardziej.- wyznałam tuląc się do niego.
  • Ja też. Wiesz... nie planowałem tego ale było super.
  • To jak będziemy chcieli więcej to musimy do siebie przyjechać.- stwierdziłam.
  • Pewnie tak. Chodźmy już na dół.
  • Ok.- powiedziałam.
Zanim jeszcze wyszliśmy z pokoju cmoknęliśmy się. Chłopak zniósł moją walizkę a ja jego.
Wszyscy wsiedliśmy do aut i pojechaliśmy na lotnisko. Każdy się żegnał z każdym. Najpierw pożegnałam się z Seungrim, którego pocałowałam w czoło, potem z TOPem. Dał mi buziaka w policzek a chłopcy się śmiali, że on jest taki całuśny. Oczywiście płakałam jak się z nimi żegnałam. GD zaśpiewał ze mną "Don't worry, be happy". Ech... uwielbiam ich. Potem pożegnałam się z Tae. Dość długo to trwało no ale... Na koniec zostawiłam sobie Daesung'a.
  • Tak wiele dla mnie zrobiłeś. Dziękuję ci za wszystko.- szeptałam.
  • Wiesz... mimo że będziemy na różnych krańcach ziemi pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Pisz, dzwoń kiedy tylko chcesz. Nigdy Cię nie zapomnę. Sam też już miał łzy w oczach. Uścisnęłam co mocniej.
  • Ty też możesz na mnie liczyć.- dodałam i się odsunęłam kawałek.

    Po chwili powiedziałam już do nich wszystkich kilka słów.
  • Praca z wami była najlepsza rzeczą, jaka mnie spotkała. Bardzo się cieszę, że Was poznałam. Jesteście niesamowici nie tylko w teledyskach i na koncertach, ale również po za nimi. Będę za wami cholernie tęsknić. Pamiętajcie, że nie licząc waszych rodzin, jestem wasza fanka numer 1.- wszyscy się uśmiechnęli. - Jeśli będziecie mieli czas i chęć to zadzwońcie lub napiszcie. Zawsze się odezwę. Jejku... nie wierzę, że to już koniec... - wytarłam łzy i mówiłam dalej.- Kocham Was chłopcy. Jesteście jak moi kolejni starsi bracia.
  • Jak to kolejni?- zapytał TOP.
  • Mam starszego brata, który czeka na mnie w domu.- uśmiechnęłam się.
  • Dobra chodźcie tu wszyscy. Uścisk grupowy!- powiedziała Emma.
Agnes raz jeszcze pożegnała się z GD. Emmett z Seungri i TOPem, a ja z Tae i Daesungiem.  Przytuliłam ich obu.
  • Za waszą dwójką będę tęsknić najbardziej.- wyznałam.
  • My za tobą też.- odpowiedział Taeyang.
  • Napisz jak już będziesz w Londynie.
  • Jasne. Nie ma sprawy. Mogę zrobić jeszcze ostatnie zdjęcie z wami?
  • Lepiej kilka. - zaśmiał się Dae.

Zrobiliśmy sobie kilka zdjęć i nasze drogi się rozeszły...
W samolocie miałam słuchawki w uszach i słuchałam ich piosenek płacząc. Stewardessa 2 razy mi się pytała czy wszystko w porządku. Nawet Emmett nie mógł mi pomóc. Już mi ich brakuje a co dopiero jak będę w domu... Było już późno a lot jeszcze będzie trwał kilka godzin, więc zasnęłam.
_____________________________________________________


~~Oliv~~

Włącz > to.


Otwarłam oczy i ujrzałam śpiącego Josh'a. Cudownie jest tak się budzić u jego boku. Postanowiłam, że nie będę do na razie budzić. Przez kilka minut leżałam i patrzyłam się na niego. Aż w końcu sam się obudził.

  • Cześć kochanie. - powiedział zaspanym głosem.
  • Cześć. - odpowiedziałam a ten mnie pocałował.
  • Jak się spało?
  • Bardzo dobrze.
  • A tobie?
  • Również.
Przytulił mnie do siebie a potem pocałował. Leżeliśmy tak przez parę minut a potem wstaliśmy. Ja poszłam do kuchni przyrządzić śniadanie a chłopak poszedł wziąć prysznic. Przygotowałam nam śniadanie. Gdy było już wszystko gotowe usiadłam do stołu i przyszedł również Josh. Zaczęliśmy jeść posiłek. Po skończeniu narzeczony posprzątał a ja poszłam wziąć prysznic. Potem ubrałam się, zrobiłam makijaż i rozczesałam swoje włosy. Gdy byłam gotowa wyszłam z łazienki. 

  • A ty gdzieś się wybierasz? - zapytał chłopak.
  • No tak. Mam kolejne nagranie do reklamy perfum.
  • A no tak, zapomniałem. W takim razie jadę z tobą.
  • Ze mną? Po co? Zanudzisz się tam.
  • Dam radę. Spokojnie. A z resztą potem pojedziemy do mojej mamy. Obiecałem jej, że jak będę w domu to ją odwiedzę.
  • No okey.
Wzięłam torebkę i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do środka. W środku znajdowała się już moja menadżerka. 
  • Olivia, po nagraniu zostań na chwilę muszę z tobą porozmawiać.
  • Dobrze, ale coś się stało?
  • Nie. Musimy porozmawiać na temat twojej kariery. To zajmie tylko chwilę.
  • Okey.


Nie wiedziałam o czym chciała ze mną rozmawiać. Poszłam do reżysera, który miał mi opowiedzieć co mam robić i co mówić. Gdy już wszystko wiedziałam, poszłam do garderoby przebrać się oraz stylistki zrobiły mi makijaż i uczesały mnie. Następnie zaczęliśmy kręcić reklamę. W czasie nagrań patrzyłam na Josh'a. Uśmiechał się, ale nie tak jak zawsze. Tak inaczej. Trochę było to wszystko skomplikowane, ale po kilku godzinach reklama była już gotowa. Później obejrzałam siebie i byłam trochę zaskoczona. Nie sądziłam, że wyjdzie to tak świetnie. Reżyser sam stwierdził, że całkiem dobrze mi poszło i mnie nawet pochwalił. Gdy skończyliśmy poszłam się przebrać, a następnie poszłam poszukać Evy. Szukanie jej na szczęście nie zajęło mi dużo czasu. 
  • O czym chciałaś ze mną rozmawiać?
  • A więc... niedawno skończył ci się próbny kontrakt z Victoria's Secret. Oni są zachwyceni twoją pracą i masz do podpisania następny kontrakt, ale tym razem na dłużej.
  • O no to świetnie. A na ile jest ten kontrakt?
  • Tym razem na rok, ale... No właśnie jest małe ale. Ostatnio kontrakt miałaś na miesiąc, więc ich za bardzo tak jakby nie obchodziło twoje życie prywatne. 
  • Nie rozumiem.
  • Chodzi o to, że nie możesz zachodzić w ciąże, nie możesz zachorować i musisz wyjeżdżać na wszystkie pokazy. Tym razem będziesz bardziej zaangażowana do tej pracy. Nie będziesz również mogła brać żadnych dni wolnych w czasie pokazów oraz przygotowań. Musisz to sobie w domu przemyśleć, czy zgadzasz się na to. Ten kontrakt dla twojej kariery oznaczał by bardzo dużo, ale to ty musisz podjąć decyzję.
  • O kurde... no okey. Przemyślę to.
  • A tutaj jeszcze masz tą umowę. Przeczytaj ją sobie dokładnie i masz dwa dni na podjęcie decyzji. 
  • Okey, dzięki.
  • W takim razie, do zobaczenia. 
  • Pa.
Wzięłam teczkę, w której znajdowała się ta umowa i poszłam w stronę samochodu. W pojeździe znajdował się Josh. Nie wiem co mam myśleć nad tą umową. Z jednej strony chciałabym ją podpisać a z drugiej nie. Ogólnie na razie nie planujemy dziecka, ale nigdy nic nie wiadomo. Gorzej z tymi wyjazdami. Wsiadłam do samochodu.

  • Co chciała Eva? - zapytał. Wahałam się, czy mam mu powiedzieć o tej umowie czy nie.
  • Rozmawiałyśmy na temat mojej kariery.
  • No i co? - myślałam, że go uduszę przez te pytania.
  • A nic takiego.
  • Na pewno? 
  • Tak, wszystko w porządku. 
Jechaliśmy w ciszy.Cały czas myślałam jaką mam podjąć decyzję. Nie wiedziałam co mam robić. Po około 2 godzinach byliśmy już przed domem mamy Josh'a. Zadzwoniliśmy do drzwi, które otwarła mama chłopaka. Przywitaliśmy się z nią i weszliśmy do środka. Usiedliśmy w salonie. 

  • I co tam u was słychać? - spytała.
  • Wszystko w porządku. - odpowiedział chłopak. Ja siedziałam cały czas zamyślona.
  • Olivia, dobrze się czujesz? Nie wyglądasz za dobrze. - zapytała.
  • Tak, tylko jestem trochę zmęczona. Miałam dzisiaj nagrania.
  • Rozumiem. W takim razie usiądźcie do stołu. Zaraz podam obiad.
Zrobiliśmy tak jak nam kazała. Po kilku minutach podała obiad. Nie byłam za bardzo głodna. Nałożyłam sobie trochę zapiekanki warzywnej. Po skończonym obiedzie pomogłam posprzątać. 

  • Może przejdziemy się? - zaproponował.
  • Tak. - odpowiedziałam.
Wyszliśmy z domu i poszliśmy się przejść kawałek. Dobrze, że było w miarę ciepło na dworze. 
  • No dobrze, to teraz powiedz mi co się stało. - powiedział.
  • Nic się nie stało.
  • Przecież widzę. Rano inaczej się zachowywałaś. Więc?
  • No dobrze... dostałam nowy kontrakt do podpisania na rok z Victoria's Secret.
  • No ty chyba świetnie, nie?
  • No nie do końca. Gdy podpiszę z nimi tą umowę to tak jakby moje życie prywatne trochę się zmieni.
  • W jakim sensie?
  • Nie będę mogła brać żadnych dni wolnych, nie mogę zachorować, nie mogę zachodzić w ciążę i dosyć często będę wyjeżdżać, co oznacza, że będziemy się coraz mniej widzieć.
  • Yhy... a dlaczego nie możesz zachodzić w ciąże ?
  • No, a wyobrażasz sobie modelkę z wielkim brzuchem na wybiegu w bieliźnie? Bo ja nie.
  • No dobrze, a co jeśli podpiszesz ten kontrakt a w połowie na przykład będziesz w ciąży?
  • Moja kariera modelki się zakończy. 
Przez chwilę milczeliśmy. 

  • Podjęłaś już jakąś decyzję? 
  • Nie. Nie wiem co mam zrobić. Chciałabym to podpisać, bo wiele by znaczyło dla mojej kariery, ale będziemy się prawie nie widywać. Już teraz widujemy się dwa razy na miesiąc, a wyobrażasz sobie później?
  • No wiem właśni. Pomyślimy o tym później.
Chłopak podszedł do mnie i mnie przytulił.
  • Jakoś sobie poradzimy. - dodał.

Potem mnie pocałował. Wróciliśmy do domu. Mama chłopaka zrobiła nam kawę oraz podała nam ciasto, które sama przygotowała. Posiedzieliśmy i porozmawialiśmy. Gdy zaczęło robić się późno postanowiliśmy wracać do domu. Pożegnaliśmy się i wsiedliśmy do auta oraz ruszyliśmy. Po jakimś czasie byliśmy już w domu. Udałam się do łazienki. Wzięłam długą kąpiel. Potem ubrałam na siebie piżamę i poszłam do sypialni. Położyłam się w łóżku a później przyszedł do mnie chłopak. Byłam dzisiejszym dniem strasznie zmęczona. Położył się obok mnie. Przytuliłam się do niego i zasnęłam. 





_____________________________________________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz