Translate :))

poniedziałek, 11 maja 2015

Chapter 66

~~Pat~~
Włącz > to.


Obudziłam się dość wcześnie. O nie...Znowu chce mi się jeść. Najgorsze jest to, że teraz będzie tak ciągle. Ah... Otworzyłam więc swoje zaspane oczy i podniosłam się do poziomu siedzącego. 
Chłopaka nigdzie nie było, więc wstałam z łóżka i podążyłam na dół. Ujrzałam tam Hazzę, który właśnie robił śniadanie. Jaki on kochany. 
Usiadłam przy stole patrząc się na chłopaka. Przyniósł kanapki na stół i sok pomarańczowy po czym usiadł na przeciwko mnie. 
  • Smacznego księżniczko.- dodał uśmiechnięty.
  • Smacznego, kochanie.- dodałam :).
Oboje zabraliśmy się za jedzenie przepysznych kanapek przygotowanych przez mojego ukochanego. Były niesamowite i bardzo szybko znalazły się w naszych brzuchach. Po skończeniu śniadania posprzątaliśmy po nim i postanowiliśmy się już ubrać. Dzisiaj wieczorem mamy spotkać się wszyscy u Liam'a. Udałam się więc do góry i ubrałam się tam w przygotowaną stylizację. Gotowa zeszłam na dół, gdzie Harry już był.
  • Pat, musimy już jechać, ponieważ mamy się spotkać w domu Liam'a nad jeziorem za miastem.- oznajmił uśmiechnięty.
  • Okej.- dodałam szczęśliwa.
Wzięliśmy jeszcze nasze podręczne torby i udaliśmy się do samochodu. Zapięłam pasy po czym ruszyliśmy. Słońce cudownie świeciło, co sprawiało, że wszystko w około robiło się coraz piękniejsze. Postanowiłam, więc zrobić sobie selfie podczas naszej jazdy. 
Zrobiłam więc sobie zdjęcie po czym weszłam na Instagram i dodałam z podpisem : " Time with Friends ☺ love xx ". I chwilę później zaczęły już lecieć lajki i komentarze typu : miłej zabawy, pozdrów ich... Jacy oni są słodcy. Uśmiechnęłam się do siebie i wylogowałam z portalu społecznościowego. Jechaliśmy tak w ciszy nie odzywając się. Co jakiś czas, ktoreś z nas palnęło coś głupiego tylko dlatego, żeby utrzymać jakiś kontakt.
Po godzinnej jeździe dojechaliśmy na miejsce. Idealny domek, przed którym było jezioro, obok las i w ogrodzie duży basen w kształcie skrzypiec, a na tarasie jacuzzi. Czego chcieć więcej? Razem z Harrym wyszliśmy z samochodu podziwiając otaczające nas widoki.
  • Wow, wiedziałeś, że on ma taki dom?- spytałam.
  • Nigdy w życiu. - dodał podekscytowany tak samo jak ja.- Chodź do środka.- dodał łapiąc mnie za rękę i prowadząc w stronę drzwi. 
Chłopak zadzwonił i chwilę później drzwi otwarł nam Liam.
  • Cześć, zapraszam.- oznajmił wpuszczając nas do środka.
  • Dziękujemy za zaproszenie.- oznajmiłam.
  • Nie ma za co. Trzeba się spotykać z przyjaciółmi.- dodał uśmiechajac się.
Weszliśmy do salonu, gdzie siedziała Danielle, Sophia i Niall. Przywitaliśmy się z nimi i usiedliśmy obok na kanapie. Chwilę później dołączyli do nas Zayn, Perrie, El i Lou. Byliśmy już wtedy wszyscy w komplecie. Liam i Sophia przynieśli napoje i usiedliśmy wszyscy w salonie.
  • No to opowiadać co u was ciekawego się wydarzyło od czasu sylwestra.- dodał Liam.
  • Hm..w sumie nic ciekawego, dalej tańczę i nic poza tym.- mówiła Dani.
  • My z Zayn'em trzymamy się świetnie. Byliśmy na Hawajach i miło spędziliśmy czas we dwoje.- dodała Perrie. 
  • My z Elką wróciliśmy z Seszeli, gdzie mam nadzieję, że zaszła w ciążę.- mówił Lou.
  • Ej!- krzyknęła El uderzając go w ramię. 
  • A u was co ciekawego?- spytał Li.
Harry spojrzała się na mnie jakby chciał dostać zgodę na pochwalenie się. Kiwnęłam głową po czym się uśmiechnęłam.
  • Więc.- zaczął Harry..- Będę tatusiem.- dodał szczęśliwy, na co wszyscy prawie wypluli picie, które akurat w tym momencie zaczęli pić.
  • Naprawdę? Nie robicie sobie jaj?- spytał Niall. 
  • Nie, będziemy rodzicami.- dodałam uśmiechnięta.
  • No to gratulujemy!- zaczęli wszyscy mówić. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na Hazze, który cieszył się z tego jak małe dziecko.
Rozmawialiśmy tak cały czas śmiejąc się. Później Liam przyszedł z pizzą, mówiąc, że to nasz wspaniały obiad. Nadal rozmawiając zabraliśmy się za jedzenie. 
Po obiedzie wszyscy posprzątaliśmy i postanowiliśmy przejść się i ogarnąć teren. Ten las, jezioro i wszystko było magiczne. Ja z Harrym postanowiliśmy przejść się brzegiem jeziora przy lesie. Każdy udał się swoja drogą na spacer, a po spacerze mamy wrócić do domu na seans filmowy i kolację. Dzisiaj będziemy tu spać u Liam'a. Szliśmy za ręce aż doszliśmy do mostu. Weszliśmy więc na niego patrząc na zachód słońca. Był cudowny. W pewnym momencie Harry zbliżył swoją twarz do mojej i musnął moje usta. Uwielbiam się z nim całować. Postaliśmy tak jeszcze trochę uśmiechając się do siebie. Jednak zaczęło się robić coraz ciemniej i zimniej, więc postanowiliśmy wracać. Po drodze spotkaliśmy El i Lou więc razem wróciliśmy do domu Liama. Kiedy wszyscy już byliśmy udaliśmy się do sali kinowej chłopaka. Zajęliśmy miejsca po czym chłopak zgasił światło i włączył pierwszy film. " 50 twarzy Grey'a". W całym pokoju było ciemno, więc za bardzo nie było nic, a tym bardziej nikogo widać. Jedynie ekran. Oglądaliśmy film w skupieniu, jednak kiedy przyszły momenty +18 zaczęłam się śmiać. Jakoś śmieszy mnie to. Wtedy Harry pocałował mnie w policzek i bardziej złapał moją rękę. Zdezorientowana spojrzałam się na niego.
  • Mmmm...- wymruczał mi do ucha.
  • Harry, lecz się.- oznajmiłam śmiejąc się.
  • Ty możesz mnie wyleczyć kotku.- oznajmił.
  • Nie.-- rzuciłam śmiejąc się.
Wtedy chłopak zaczął mnie całować. Wszyscy siedzieli w skupieniu na filmie, no oprócz El i Lou bo gdzieś wyszli. Nie chcę wiedzieć gdzie :D. 
Kiedy film się skończył mieliśmy zrobić sobie przerwę na kolacje. Film trwał 2 godziny! ;o Udaliśmy się wszyscy do jadalni, gdzie Liam i Sophia przygotowali nam przepyszną kolację. Zjedliśmy ją z wielkim smakiem i wypiliśmy bardzo dobry sok jabłkowy. Po skończeniu pomogliśmy im posprzątać i wróciliśmy do sali kinowej. Kolejnym filmem było American Pie. Matko, nic ciekawszego nie mają. Oglądaliśmy film co jakiś czas wybuchając nieopanowanym śmiechem. Dobra, jednak śmieszny film. Cofam tamto. Kiedy już się skończył Liam zaprowadził nas do pokoi. Ja udałam się najpierw do łazienki, gdzie wzięłam prysznic, a następnie ubrałam się w piżamę. Gotowa wróciłam do pokoju gdzie znajdował się Hazz w samych bokserkach. Matko, czy on nie może jak normalny człowiek ubrać piżamy? Położyłam się obok niego na łóżku i przykryłam kołdrą. 
  • Mm..jaka ładna piżamka.- oznajmił przybliżając się do mnie.
  • Wiem.- uśmiechnęłam się.
  • Ale wiesz, lepiej wyglądasz bez niej.- uśmiechnął się zadziornie.
  • Jesteś głupi.- rzuciłam śmiejąc się z niego.
  • A ty mądra.- oznajmił całując mnie.
  • Wiem.- rzuciłam odsuwając się od niego.
  • Też wiem.- uśmiechnął się.- A może tak...- zaczął znów przybliżać się do mnie.
  • Harry..przecież już jestem w ciąży!- zaczęłam się śmiać.
  • To co.- oznajmił po czym znów zaczęliśmy się całować, jednak tym razem coraz bardziej namiętnie.
Dalej to już wiecie jak to się potoczyło +18. :-) 

_____________________________________________________


~~Alex~~

Włącz ~> to.


Obudziłam się, kiedy byliśmy już w Szanghaju. Tu jest tak pięknie. Właściwie jak w każdym mieście w tym kraju. Wylądowaliśmy. Niestety tym razem jechaliśmy prosto na próbę. Potem chłopcy mają zdjęcia do jakiegoś magazynu dla nastolatek. Jeszcze krótki wywiad ich czeka. Ja w tym czasie będę się nabijać z ich min.

Miałam rację... robili tak zabawne miny, że płakałam ze śmiechu. Agnes poszła po kawę, bo jak to powiedziała : "potrzebuje kofeiny." Emmett załatwił nam chusteczki. Fotograf nas ostrzegał, że zaraz nas wyrzuci jeśli nie przestaniemy przeszkadzać mu w pracy. Ostatecznie sami wyszliśmy. Serio... to wyglądało komicznie. Jeszcze te ich stroje.

Wysłano nas do pomieszczenia, w którym mogliśmy ich oglądać w telewizji. Przeprowadzano z nimi wywiad. Oczywiście nie zabrakło pytań na mój temat. Nie lubię słuchać takich rzeczy, ale zauważyłam, że Taeyang jest trochę zmieszany.
  • Jakie są wasze relacje z nową koleżanką, Alexis Palmer?- zapytano ich.
  • To świetna artystka. Jest zabawna.- odpowiedział Seungri.
  • Ma wielkie serce i potrafi słuchać.- przyznał z uśmiechem lider zespołu.
  • Jest kochana i daje świetne rady. - dodał Daesung.
Było mi miło słuchać tych wszystkich rzeczy. Zastanawiałam się tylko, co też powie Tae.
  • A Ty Taeyang? Co możesz o niej powiedzieć?- zapytano go.
  • Chyba dokładnie to samo, co chłopcy powiedzieli.
  • Nie dopowiesz nic do tego?
  • Cóż.... Alex jest wspaniałą dziewczyną. Jest bardzo uczuciowa i szlachetna. Jest dobra i ma wielkie serce. Umie się bawić nie tylko na scenie, ale i po za nią. Uwielbiam to, w jaki sposób mówi o muzyce. Jest szczera i... to chyba wszystko.
Zaskoczył mnie. Nawet bardzo. Wywiad się zakończył i mieliśmy już wyjść. Emmett i Agnes wyszli przede mną. Musiałam przetworzyć informacje. Spotkaliśmy chłopaków.
  • Wy też jesteście zabawni, kochani i uczuciowi. Nawet nie macie pojęcia jak się cieszę, że Was spotkałam. Nigdy o Was nie zapomnę.- miałam łzy w oczach.
  • Ooo... chodź tu.- Daesung rozpostarł ramiona, w których po chwili się znalazłam.
Zrobiliśmy grupowy uścisk. Wszyscy członkowie zespołu, ja i moi przyjaciele.

Pojechaliśmy na obiad. Atmosfera była zupełnie inna niż dotąd. Wszyscy byli uśmiechnięci i patrzyliśmy na siebie inaczej. Teraz już naprawdę, żadne z nas nie chcę się rozstawać. Niestety jutro nasza współpraca dobiega końca. Będę za nimi tęsknić ale na razie wolę o tym nie myśleć.

Koncert był równie dobry, co każdy poprzedni. Postanowiliśmy spędzić ostatni wieczór wszyscy razem na wspólnej zabawie. Wpadliśmy na pomysł, żeby zrobić sobie własną imprezę. Tak zwane after party z fanami. Zabawa niesamowita. Jeden gość cały czas usiłował mi wcisnąć drinki, ale wiedziałam jak to się skończy. Nie mogłam już wytrzymać, tak mnie ten typ wkurzał. W końcu wtrącił się Daesung.
  • Mogę prosić do tańca?- zwrócił się do mnie.
  • Jest zajęta.-mruknął nachalny idiota.
  • No pewnie, że jest. Mną.- puścił mu oczko i wziął mnie za rękę.
  • Dzięki za pomoc. Był strasznie nachalny.- powiedziałam podczas tańca.
  • Zauważyłem.- zaśmiał się.- Kolejny raz Cię ratuje.
  • No widzisz... jesteś moim zbawieniem.- teraz oboje się śmialiśmy.

Potem Dae zajęła jakaś laska a ja znów wróciłam do kanapy. Po chwili dołączył do mnie Taeyang. Siedzieliśmy w ciszy. W końcu się odezwałam.

  • Zmieszałeś się.
  • Co?
  • Na wywiadzie.
  • Aa to.
  • Dlaczego?
  • Nie lubię być pytany o takie rzeczy.
  • Nie lubisz, czy nie chciałeś czegoś powiedzieć?- usiadłam prosto w jego stronę.
  • Musimy teraz o tym mówić?
  • A co wolisz jutro?
  • Nie rozumiem po co się o to pytasz.
  • Bo widziałam to i martwię się o Ciebie.
  • Ale Alex -spojrzał na mnie - Nie masz powodów do martwienia się.- uśmiechnął się.
  • Skoro tak mówisz...

Pojechaliśmy do hotelu. Agnes brała prysznic a ja siedziałam na parapecie i patrzyłam na piękny widok, który się rozciągał za oknem. Mimo zapewnień chłopaka i tak się martwiłam. Dziewczyna wyszła z łazienki owinięta ręcznikiem.

  • Coś Cię martwi?- zapytała spadając przy mnie.
  • Tak.
  • Ale co?
  • Że ci się ręcznik zsunie.- zaczęłyśmy się śmiać.
  • A tak na poważnie?- zapytała jak się u spokoiła.
  • Martwię się o Taeyanga. Podczas wywiadu był strasznie zmieszany i mam wrażenie, że nie chciał czegoś istotnego powiedzieć.
  • Hm... wiesz, że każdy ma sprawy, którymi nie chce się dzielić z innymi.- przytuliła się.
  • Ech... pewnie masz rację.

Wzięłam kąpiel, wysuszyłam włosy i założyłam pidżamę. Położyłam się na łóżku i rozmyślałam. Nie mogłam zasnąć. Za to moja przyjaciółka spała jak zabita. Wymknęłam się po cichu na korytarz i wpadłam na Tae.  Oboje byliśmy zaskoczeni swoim widokiem.

  • Właśnie szlam do ciebie.-szepnęłam.
  • Masz rację. Nie chciałem udzielać tego wywiadu bo nie mogę się pogodzić z tym, że jutro to już koniec.
  • Oo... tulimy?- wyciągnęłam do niego ręce.
  • Jasne.- odpowiedział i zamknęłam go w uścisku. Długo tak staliśmy ale było nam dobrze.

Pogadaliśmy jeszcze przez 30 minut i wróciłam, żeby się położyć. Teraz, kiedy już wszystko wyjaśnione mogłam spokojnie iść spać.
_____________________________________________________


~~2 tygodnie później~~

~~Oliv~~

Włącz > to.


Obudziłam się po 8. Dzisiaj nareszcie jadę ściągnąć ten nieszczęsny gips. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Ubrałam się, zrobiłam makijaż i uczesałam się. Następnie poszłam do kuchni przygotować coś do jedzenia. Pokroiłam sobie owoce na talerz, usiadłam do stołu i zaczęłam jeść. Później posprzątałam po sobie. Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Muszę zaczekać za Charlie'm żeby mnie zawiózł do lekarza. Sama nie dam rady prowadzić samochodu. 
Miałam poprosić rodziców, ale pilnie musieli wylecieć do LA, a Josh'a od przeszło 2 tygodni nie było w domu. Nie widzieliśmy się bardzo długo. Jedyne co, to rozmawialiśmy przez telefon. Strasznie za nim tęsknie. Spojrzałam na zegarek i przyjaciel już powinien być. Zaczęłam się trochę denerwować. Uszykowałam się i czekałam. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do niego.

  • Jedziesz już? - zapytałam.
  • Tak, tylko stoję w korku. Zaraz u ciebie będę.
  • Okey to będę czekać na zewnątrz.
  • Okey.
Sprawdziłam, czy wszystko powyłączałam i powolnym krokiem udałam się do drzwi. Otwarłam drzwi.

  • Co ty tu robisz? - zapytałam.
  • Przyleciałem zawieść się do lekarza oraz zająć się tobą przez kilka dni żebyś sobie znowu nic  nie zrobiła.
  • Ale śmieszne.
  • No a tak poza tym to strasznie tęskniłem za tobą.
  • Ja za tobą też.
Josh mnie pocałował, a potem poszliśmy do samochodu. Wsiedliśmy i pojechaliśmy do lekarza. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu.
 Chłopak pomógł mi wysiąść a później weszliśmy do budynku. 
Musieliśmy chwilę zaczekać, więc usiedliśmy w poczekalni. W końcu przyszła moja kolej i weszłam do lekarza. Najpierw zaczął mnie badać. 
  • I jak noga? - spytałam.
  • Wszystko jest w porządku, więc możemy dzisiaj ściągnąć gips.
  • O to całe szczęście.
  • Tak, tylko przez kilka dni nie może pani przemęczać tej nogi.
  • Tak, tak wiem.
  • Słyszysz co lekarz mówi. - wtrącił się Josh.
  • Słyszę spokojnie.
  • Na razie nie będzie siłowni, ani noszenia wysokich butów. - dodał chłopak.
  • Wiem.
  • I niech pani uważa na tą nogę, zwłaszcza przy pani pracy.
  • Dobrze.
Ale mnie denerwują. Jak będę chciała to założę szpilki. Im nic do tego. 
Po pewnym czasie miałam już ściągnięty gips. Ale ulga. Wyszliśmy od lekarza i udaliśmy się do samochodu. Usiadłam w środku pojazdu i wzięłam swoją torbę. Wyciągnęłam z niej moje szpilki. Już je ubierałam, gdy nagle Josh wyrwał mi je z rąk.
  • Ej no! - powiedziałam.
  • Nie słyszałaś co lekarz mówił? Zero szpilek ani sportu.
  • No ale...
  • Nie ma żadnego ale. Masz się mnie słuchać.
  • Haha.
  • No, to gdzie jedziemy?
  • Na siłownie. - powiedziałam na co chłopak się na mnie spojrzał, a ja zaczęłam się śmiać.
  • Na siłownie pojedziesz za tydzień. Wcześniej cię nie puszcze. 
  • Jasne. 
Jutro mam reklamę perfumu Dior. Muszę to jakoś wykombinować. 

  • Gdzie jedziemy?
  • Do jakieś restauracji coś zjeść. Nic dzisiaj jeszcze nie jadłem. 
Po pewnym czasie byliśmy już na miejscu. Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do restauracji. 
Zajęliśmy stolik i kelner przyniósł nam Menu. Ja w sumie to nie byłam za bardzo głodna. Zamówiłam sobie tylko sałatkę. Swoje zamówienie otrzymałam dosyć szybko.  
Po skończeniu Josh zapłacił i pojechaliśmy do domu. Po drodze wjechaliśmy do sklepu zrobić zakupy. Chłopak wziął koszyk na zakupy i poszliśmy wybierać produkty. Gdy wzięliśmy wszystkie potrzebne rzeczy, udaliśmy się do kasy. Zapłaciliśmy i razem z zakupami poszliśmy do auta. 
W szybkim czasie byliśmy już w domu. Ja udałam się do kuchni a narzeczony do salonu. Poszłam rozpakować zakupy a potem udałam się do chłopaka. Siedział i oglądał telewizor. Dołączyłam do niego. Włączyliśmy jakiś film i zaczęliśmy oglądać. Po około 2 godzinach  film się skończył.

  • Co robimy? - spytał.
  • Nie wiem, a co chciałbyś robić?
  • No domyśl się. - zaczął się uśmiechać oraz przybliżać do mnie. Potem pocałował mnie, ale ja przerwałam nasze pocałunki.
  • Idziemy na spacer. - powiedziałam.
  • Spacer?
  • Tak.
  • A może zostaniemy w domu?
  • Nie, idziemy. Dalej wstawaj.
  • Nie chce mi się.
  • Dalej chodź. Skoro nie mogę jechać na siłownie to chociaż się przejdę.
  • No dobrze, ale później dokończymy.
  • Co dokończymy? - spytałam lekko się uśmiechając. Dobrze wiedziałam o co mu chodzi.
  • To co przerwałaś kochanie.
Wstałam z kanapy i udałam się w stronę drzwi. Josh niechętnie szedł za mną. Wyszliśmy z domu i szliśmy przed siebie.

  • A może jednak zostaniemy w domu? - zapytał.
  • Nie, nie będziemy siedzieć cały dzień w domu. A z resztą ja już mam dosyć siedzenia.
  • No dobrze.
Chłopak już zrezygnowany nie odzywał się. Złapał mnie za rękę i szliśmy w stronę parku. Mieliśmy akurat szczęście, bo była ładna pogoda. Byliśmy już w parku, gdzie znajdował się mały staw a obok stała ławka. Poszliśmy usiąść tam. Było tak cudownie. Siedzieliśmy w ciszy. Po dłuższym czasie wstaliśmy i poszliśmy dalej. Szliśmy w stronę miasta. Zaczęło już się ściemniać na dworze. 
  • Może pójdziemy na drinka? Dawno nie byliśmy. - zaproponował.
  • W sumie czemu nie.
  • Tutaj niedaleko jest taki bar.
  • Okey.
Szliśmy jeszcze kawałek a później ukazał nam się budynek, o którym mówił Josh. Weszliśmy do środka i usiedliśmy przy jednym ze stolików. Zamówiliśmy sobie po drinku. Gdy już je otrzymaliśmy zaczęliśmy pić. Wypiliśmy po dwa drinki a później postanowiliśmy wracać do domu. Josh'owi nie chciało się iść na pieszo, więc zadzwonił po taksówkę. Po jakimś czasie byliśmy już w domu. Od razu poszłam do łazienki. Nalałam sobie wody di wanny i weszłam do niej. Przez jakiś czas leżałam sobie w niej, a później, gdy woda robiła się coraz zimniejsza wyszłam z niej. Ubrałam na siebie piżamę i poszłam do sypialni, w której był już Josh. 

  • No nareszcie jesteś. - powiedział uśmiechając się.
Położyłam się obok niego. Zaczął mnie całować a później... Chyba nie muszę dokańczać +18. 







_____________________________________________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz