Translate :))

poniedziałek, 31 marca 2014

Chapter 4

~~Pat~~

Mój budzik zadzwonił równo o 5:30. Przeciągnęłam się po czym ruszyłam do łazienki. 
Zrobiłam sobie lekki makijaż i uczesałam się w to. Potem powolnym krokiem udałam się do garderoby. Na szczęście wczoraj dostarczyli mi kilka ubrań z Londynu inaczej nie miałabym się w co ubrać. Musiałam wybrać coś wygodnego. Po długich namysłach postanowiłam założyć to. Gotowa udałam się do kuchni. Moja menadżerka i ochroniarz latali po domu sprawdzając czy wszystko wzięli. Kiedy skończyłam swoje śniadanie udałam się do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Nic ciekawego nie mówili, na razie, pewnie jutro będzie już huczeć na temat moich wakacji z Austinem.
- Pat! Dalej, nasza limuzyna przyjechała!- krzyknęła Kate. 
Faktycznie była już 7. Wzięłam szybko swoją walizkę i udaliśmy się wszyscy do limuzyny. 15 minut później byliśmy już na lotnisku. Przeszliśmy odprawę i udaliśmy się na pokład samolotu. Oczywiście nie zabrakło powitania nas przez paparazzi. Kiedy znalazłam się już na pokładzie samolotu zobaczyłam Austina.
- Hej.- powiedziałam uśmiechnięta.
- Cześć.- dodał po czym powtórzył moją poprzednią czynność.
Usiadłam na miejscu na przeciwko niego. Nasz samolot wspiął się do góry. Ja wzięłam swojego iPhona i włączyłam sobie muzykę. Lot trwał około 6 godzin. 
Czas minął nam bardzo szybko, trochę rozmawialiśmy i ćwiczyliśmy nasze aktorstwo związane z byciem parą. W sumie to nie musimy być aż tak źle, będzie nawet niezły ubaw. 
10 minut później znaleźliśmy się już przed samolotem i ruszyliśmy do środka budynku. 
Zostaliśmy mile powitani przez wspaniałych tutejszych ludzi. Byli bardzo mili. Nie sądziłam, że za nami przylecą paparazzi z Los Angeles. Nie było ich za dużo, ale jednak byli, ale w sumie zabawa to zabawa. 
Poszliśmy do samochodu, który został dla nas wypożyczony. Ja usiadłam z przodu, a Matt za kierownicę po czym ruszyliśmy do hotelu.
Kilka minut później już byliśmy na miejscu, hotel był wspaniały. Widoki z tych balkonów pewnie jeszcze lepsze. Lokaje wzięli nasze walizki i zanieśli je do pokoju, a my poszliśmy za nimi. 
Każdy miał swój pokój na szczęście. Ja rozpakowałam swoje rzeczy i byłam już gotowa udać się na basen. Poszłam po Austina i razem z nim udaliśmy się na wypoczynek. Wcześniej założyłam na siebie ten strój <Klik>. Siedzieliśmy tak przy basenie i podziwialiśmy wspaniałe widoki. Później kelner przyniósł nam wspaniałe hawajskie drinki. Wyglądały niesamowicie i były ogromne. Można powiedzieć, że szybko go wypiłam był tak pyszny. 
Chyba nie skończy się tylko na jednym drinku coś stwierdzam. ✔ 
Kiedy tak siedzieliśmy dalej przy tym basenie usłyszałam czyjeś wołanie.
- Pat ! aaa Pat, kochanie.- odwróciłam głowę i zobaczyłam ją... Taylor. Co ona do cholery tu robi? Zepsuje nam cały plan. 
- Cześć Taylor.- powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
- O matko, nie sądziłam że się tutaj spotkamy, jak ja tęskniłam za tobą maleńka.- dodała.
- Ja też.
Trzeba wymyślić coś na nią bo zwariuje. Napisałam szybko sms'a do Austina, żeby pomógł mi się jej jakoś pozbyć. Naszym planem było kupienie jej najmocniejszego drinka jaki tu jest. Austin udał się więc do baru a ja zostałam z dziewczyną. Chwilę później chłopak przeszedł z kilkoma najmocniejszymi drinkami na Hawajach.
- Proszę, to dla ciebie.- oznajmił podając jej drinki.
- A wy ?- spytała.
- Zaraz nam przyniosą, z resztą piliśmy już dzisiaj, teraz ty musisz spróbować.- oznajmił.
- No ok.- powiedziała po czym zaczęła pić.
- Ale dobre.
W ciągu kilku minut wypiła je wszystkie. Ja nie wiem jak ona to zrobiła.. Była mistrzem. 
Chwilę później, kiedy kelner przyniósł nasze drinki zamówiła sobie kolejne. 
- Widać smakują ci.- dodałam.
- Najle..psze jaki..e pi..łam.- ledwo mówiła. 
Wypiła jeszcze 2 drinki i padła. Perfidnie, zasnęła na leżaku. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Zawołaliśmy lokaja, żeby ją "odholował" do pokoju. My uśmiechnięci udaliśmy się na zwiedzanie wysp. Najpierw poszliśmy na łódkę, która zawiozła nas do pobliskiej wyspy. Od razu po zatrzymaniu wskoczyliśmy do wody. Woda była mega ciepła, w porównaniu do Londynu :D Popływaliśmy sobie jeszcze trochę po czym udaliśmy się na zwiedzanie. Szliśmy wzdłuż plaży, po czym udaliśmy się schodami do góry. Tak, dziwnie to brzmi schodami na wyspie, ale tak było. 

Kiedy tak wchodziliśmy po tych schodach turyści zaczynali nam robić zdjęcia, co trochę mnie zdziwiło, wiem, że jestem rozpoznawalna, ale bez przesady. 
Jedna dziewczynka przybiegła do mnie i poprosiła mnie o autograf a to już było po prostu mega zdziwienie. Weszliśmy na pole widokowe, a powiem wam, że widoki były niesamowite. Gdyby nie to, że zaczynało się ściemniać pewnie dalej byśmy tam byli. Udaliśmy się na łódkę i popłynęliśmy na wyspę. Po dotarciu udaliśmy się na kolację. Gdy weszliśmy do stołówki bo inaczej nie dało się tego nazwać zobaczyliśmy mnóstwo jedzenia. Nie było tu za dużo ludzi w końcu 8 gwiazdkowy hotel. Nie mogłam się zdecydować co mam zjeść, ciężko było.  
Po pewnym czasie już zapełniłam swój talerze jedzeniem. Razem z Austinem zajęliśmy stolik. Chwilę później dołączyła do nas Kate, Matt oraz menadżer Austina Dave. Zjedliśmy razem wspaniałą kolacje hmm ta nawet niezła była, jednak niestety musiałam oglądać tego Dave. Nienawidzę gościa. Kiedy skończyliśmy razem z Austinem szybko wyszliśmy z pomieszczenia. Udaliśmy się znowu na basen. Położyłam się na leżaku i podziwiałam widoki pijąc kolejnego drinka. 
Słońce powoli zachodziło a Hawaje dopiero budziły się do życia. Jutro ma się tutaj odbyć jakaś impreza, na którą Austin chce mnie zabrać. Właśnie zapomnieliśmy o Taylor :0 Nie było jej w stołówce, więc pewnie śpi po dosyć ciekawym dniu :D Ten dzień był niesamowity. Nie sądziłam, że Austin jest tak fajny chłopakiem, ale jest jeden minus haha, on jest ode mnie młodszy, a ja dziwnie się czuję będąc starsza od chłopaka. 
Pewnie już cały Londyn wie, że niby jesteśmy parą, a ja jestem starsza -_- 
Posiedzieliśmy tak nad basenem do czasu, kiedy się ściemniło, a potem poszliśmy do swoich pokoi. Ten dzień był mega wyczerpujący. Udałam się pod prysznic i chwilę później wróciłam do pokoju ubrana w moją sexi piżamę haha. Położyłam się na łóżku i zasnęłam *__*


~~Alex~~

Spałam sobie smacznie, kiedy usłyszałam jak drzwi mojego pokoju się otwierają. Momentalnie podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć.- uśmiechnął się Błażej.
-Spoko, ojejku...- powiedziałam kiedy spostrzegłam, że trzyma na rękach tacę ze śniadankiem.
-Życzę smacznego.- zaśmiał się podając mi tacę.
-Dziękuję.- posłałam mu ciepły uśmiech. - A może zjesz ze mną?
-Nie, dzięki, już jadłem. Uszykowałem ci walizki.- oznajmił, prawie bym zapomniała, że lecę do Utah na zdj do filmu . Jestem tylko w tle, ale zawsze coś.
-Dzięki jesteś kochany.- ucałowałam go w policzek. Troszkę posmutniał.
-Co jest?- zapytałam.
-No bo ty wylatujesz do Utah, a ja wracam do Leeds.
-Że co?!
-No wiesz... ty masz tutaj tera swoje życie i nie będziesz miała dla mnie czasu, więc... ale cieszę się, że się spotkaliśmy po tylu latach.
-Chyba sobie żartujesz...- czułam wielką gulę w gardle.
-Alex.. przepraszam...- i masz... łzy zaczęły mi spływać po policzkach.- Proszę cię nie płacz. Nie masz ku temu powodów.- przytulił mnie. Początkowo nawet go nie dotykałam, ale potem wręcz rzuciłam się mu na szyję i płakałam w jego tors.
-Będziemy mieli kontakt ze sobą?
-No pewnie, że tak kochanie.- powiedział. Ale zaraz... czy on powiedział do mnie kochanie?! A dobra...
-Dobrze, ale obiecaj mi, że jak tylko dojedziesz do Leeds to mi dasz znać, okey?
-Tak jest, szefowo.- zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam.
Pożegnałam się z przyjacielem i zaczęłam się pakować do wyjazdu. W tych górach jest kręconych mnóstwo filmów. Są świetne, ponoć, ale będę miała okazję się sama o tym przekonać.
Właśnie zapinałam ostatnią walizkę, kiedy w całym domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Szybko pobiegłam odtworzyć.
-O cześć John- przywitałam mojego ochroniarza.
-No cześć, Emmy jeszcze nie ma?- zapytał kiedy szliśmy już na górę po moje walizki.
-Nie, myślałam, że to ona, ale jednak nie.- zaśmiałam się. Wzięliśmy walizki i zeszliśmy z nimi na dół i wtedy ponownie zadzwonił dzwonek. Tym razem to Emma.
-Cześć, wejdź. - wpuściłam Emmę i Adelajdę.
-Spakowana?- zapytała Em.
-No pewnie a wy?
-Też. Ale musimy jeszcze poczekać 10 min. na twojego brata Alex.- powiedziała Adelajda.
-Ugh... na niego zawsze musimy tyle czekać. W takim razie idę jeszcze na chwilkę do sobie zobaczyć czy czegoś nie zapomniałam.- oznajmiłam wchodząc na górę. Przeglądałam każdy kąt w moim pokoju i nawet nie wiedziałam kiedy John- mój brat wszedł do pokoju.
-Wszystko masz?- zapytał, aż się wzdrygnęłam.

-Tak, chyba tak.- uśmiechnęłam się do niego. Przytulił mnie.
-To dobrze, bo nie będziemy się po nic wracali.- zaśmialiśmy się i zeszliśmy na dół. Pora wyjeżdżać.

Wsiedliśmy do samolotu i zajęliśmy swoje miejsca. Ja siedziałam z moim ochroniarzem, za mną brat z Adelajdą, a za nimi wiecznie zapracowana Emma. Czy ona chodź raz nie może sobie zrobić przerwy? O.o Ale z tego co widzę to jej pasuję tamto miejsce. W końcu siedzi z jakimś ciachem. Tylko nie mogę mu się przyjrzeć, bo za daleko jest. Założyłam słuchawki na uszy i puściłam sobie muzykę, co spowodowało, że usnęłam. Zostałam obudzona dopiero kiedy podchodziliśmy do lądowania. Wyszliśmy z samolotu i czekaliśmy na nasze bagaże, a w tym czasie rozdawałam autografy i robiłam sobie zdj z fanami. Tutaj jest zimno, więc cieszę się, że się tak ciepło ubrałam. Kiedy wyszliśmy na tę świeże, górskie powietrze, aż miałam ochotę położyć się na śniegu i robić orły. Ale niestety nie mogłam bo czekały mnie obowiązki. Pojechaliśmy do hotelu. Odebraliśmy klucze do naszych pokoi i poszliśmy się trochę w nich ogarnąć. Chyba nie muszę mówić, że tutaj jest cudownie. Te widoki, te powietrze i ludzie, no odjazdowo! Rozpakowałam mniej więcej walizki, kiedy zadzwonił mój telefon.
-Cześć.- powiedziałam.
-Siemka, jestem już w Leeds, a ty jak tam?
-Też już jestem. Tutaj jest cudownie- westchnęłam z zachwytem.
-To świetnie.- zaśmiał się.- Muszę kończyć, na razie.
-Pa.- rozłączył się.

-Alex za 5 minut jedziemy na plan, pośpiesz się!- usłyszałam głos Emmy.
-Już idę!- odkrzyknęłam szybko wychodząc. Na planie byliśmy po 20 minutach, potem szybko makijaż i zdjęcia. Przeraża mnie to, że dziś muszę szybko lecieć na Hawaje, bo jutro Pat ma urodzinki. Nie mogę się doczekać, kiedy ją zobaczę. To moja przyjaciółka, ale dawno się nie widziałyśmy, bo każda ma swoje obowiązki. Na naszych zdjęciach była słynna aktorka Cameron Diaz.
-Cześć.- przywitała się ze mną.
-Oo.. cześć.- uśmiechnęłam się do niej. Nie bardzo wiedziałam jak mam jej odpowiedzieć. W końcu jest ode mnie dużo starsza i wgl..
-Coś cię nie pokoi? Wyglądasz na zmartwioną.- powiedziała.
-Nie, nie .. wszystko w porządku.- zaśmiałam się.
-A no okey. Jeżeli jednak będziesz chciała o czymś pogadać, to możesz się do mnie odezwać.- położyła mi rękę na ramieniu dla wsparcia.
-Dobrze, dziękuję.- dotknęłam jej dłoni i wtedy mnie zawołano.
-Alex, chodź, chodź.- powiedział fotograf.
-Już idę.- zaśmiałam się.
Zdjęcia skończyły się około 22 , oczywiście licząc jeszcze przerwy na obiad, kolację i takie tam. Za 40 minut mam samolot na Hawaje. Mam nadzieję, że Pat spodoba się mój prezent. Poskładałam nasze zdjęcia i zrobiłam z tego taki jakby film, a do tego piękny naszyjnik i bransoletka. szybko pojechałam do hotelu i wzięłam to co mi będzie potrzebne na dziś i jutro, bo i tak tutaj wracam na dalsze zdjęcia. Na lotnisko zawiózł mnie kolega z planu- Oliver. Z tego co wiem, jest starszy ode mnie o rok, ale muszę przyznać, że jest całkiem fajny.
-To dasz mi znać, jak wrócisz?- zapytał podając mi walizkę z bagażnika.
-A co?
-Mogę po ciebie przyjechać, jeśli chcesz.- uśmiechnął się.
-Hm.. no dobra, mam twój numer, więc ci najwyżej napiszę, okey?
-No okey. To miłego lotu.- przytulił mnie, co mnie zdziwiło troszkę.
-Dzięki, do zobaczenia niedługo.- zaśmiałam się i poszłam. Zdążyłam w ostatniej chwili. Koło mnie siedziało jakiś 3 chłopaków, ale jakoś nie chciało mi się do nich zagadywać czy coś. Zasnęłam. Ale kiedy się obudziłam na ramieniu jednego z nich to aż się trochę zarumieniłam. Chciałam go przeprosić czy coś, ale mi na to nie pozwolił.
-Spoko, nie masz za co przepraszać, sam zasnąłem zaraz po tobie.- zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam.
-Mimo to i tak przepraszam.
-Nie masz za co, ale niech ci będzie. Pięknym kobietą zawsze się przyznaję rację.- poruszał śmiesznie brwiami wiec się zaczęłam śmiać.
-Ciii...- przyłożył palec do ust i wskazał na chłopaków, którzy spali obok.
-A.. okey, sory.- ściszyłam głos.
-Dobra Alex, to co powiesz?- zapytał mnie. Trochę mnie zaskoczył tym, że mnie zna. Nawet nie zauważyłam, że ma słuchawkę w uszach a druga zwisała mu wzdłuż klatki piersiowej. Podał mi tą jedną i wtedy usłyszałam mój cover z Pat, który zaśpiewałyśmy na Gali. Oboje się uśmiechnęliśmy.
-Miło.- zaśmiałam się cicho.
-No widzisz ;3
-Dobra ty mnie znasz, ale... - nawet nie dokończyłam.
-Jestem twoim księciem do snu, droga pani.- skłonił mi się. Nie mogłam z niego... albo jak my to z Pat mówimy "beka z typa".
-Dobre, dobre .. haha xD A tak na poważnie?
-Jestem Emet.- podał mi rękę, a ja ją uścisnęłam.
-Miło mi, a ja jestem Alexis, ale to już  wiesz.- uśmiechnął się. Ma piękny uśmiech.
-No wiem, wiem Esme. Mogę mówić Esme? Tak też jest ładnie.
-Nikt tak na mnie nie mówi, ale możesz być tym jednym.- zaśmialiśmy się.
-Szkoda, że za godzinę, już się nie  zobaczymy.- posmutniał. Ma rację. Pewnie o sobie zapomnimy.. a fajny jest. Podałam mu swój telefon, a on dał mi swój, każde z nas wpisało swój numer i zapisaliśmy, a potem odzyskaliśmy telefony.
-No i pięknie.- zaśmiałam się.
-No pewka.- puścił mi oczko.
-Ale powiem ci, że ładny masz uśmiech.- miałam polew bo się tak słodko zarumienił jak mu to powiedziałam.
-Dziękuję, ale ty masz dużo piękniejszy.- tym razem się nie zarumieniłam.
-Już nie zmieniaj tematu haha... ale w rumieńcach też ci do twarzy.- uśmiechnęłam się.
-Dzięki, ale koniec, nie komplementuj mnie już.
-Dlaczego?
-Bo ludzie dużo mówią, żeby się podlizać, a potem kiedy dasz się im dostać o twojego świata, to rujnują ci go.- aż się zgasiłam, ale wow... on ma rację.
-Wow... masz rację. Zgadzam się z tym, też tak miałam.
-Ta.. ja zbyt często się przejechałem na ludziach.- mruknął patrząc w siedzenie przed sobą.
-Uwierz mi, że ja też. Jedynymi osobami, które zawsze były ze mną i mnie wspierały to rodzice i brat. W szkole cały czas byłam poniżana, brat mnie bronił, ale jak wyszedł ze szkoły to już nie było tak łatwo. Dzieciaki mną pomiatały i śmiały się ze mną. Ale przez to zaczęłam pisać piosenki. Zaczęłam się poświęcać muzyce, a teraz jestem tu gdzie jestem i teraz mogłabym podziękować wszystkim. I przyjaciołom i moim wrogom, bo nawet te przyjeby, które mną pomiatały mnie czegoś nauczyły.
-Mianowicie?
-Że nie warto się poddawać i przejmować się innym. A no i żebym komuś zaufała to trzeba się nieźle natrudzić.
-Wiesz co? Dziękuję.
-Za?
-Teraz to ty mnie nauczyłaś czegoś.
-Mianowicie?
-Nie mogę się przejmować każdą osobą i robić wszystko, żeby ją uszczęśliwić, bo czas, robić coś a by siebie uszczęśliwić.- nawet nie wiedziałam że płaczę do puki mi nie podał chusteczki.
-Dzięki. - powiedziałam wycierając łzy chusteczką.
-Zaraz lądujemy.- westchnął. Wtedy obudzili się jego kumple.
Po wylądowaniu pojechałam do jakiegoś hotelu, żeby się szybko zameldować i iść spać, bo jestem zmęczona. Wykąpałam się już w pokoju i poszłam spać.


~~Mady~~

Nie spałam już od ponad godziny, ale cały czas leżałam w łóżku. Byłam bardzo podekscytowana, ponieważ właśnie dzisiaj wyjeżdżam na krótkie wakacje z moimi najlepszymi przyjaciółmi. Wczoraj do tego grona grona dołączył Matt. Bardzo się cieszę, że jedzie z nami. Wreszcie możemy odnowić kontakty. Samolot mieliśmy o 5, a była dopiero 3:21. Leniwie wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam zimny prysznic i umyłam włosy. Po jakiś 30 minutach wyszłam z łazienki ubrana i umalowana. Wróciłam do swojego pokoju i dopakowałam jeszcze walizki. Mam nadzieję, że spakowałam wszystko. Sprawdziłam chyba ze sto razy, ale zapewne i tak o czymś zapomniałam. 
Zeszłam do kuchni, żeby zrobić sobie śniadanie. Usmażyłam sobie jajka i zrobiłam do tego tosty. Usiadłam przy stole i zaczęłam delektować się zrobionym własnoręcznie śniadaniem. W jedzeniu przerwał mi dzwonek do drzwi. Z niechęcią poszłam je otworzyć. W drzwiach stał Matt.
- Co ty tu robisz ?!- zapytałam zaskoczona.- Przecież samolot dopiero o 5. 
- No wiem, ale pomyślałem, że pewnie będziesz miała problem ze spakowaniem walizki więc przyszedłem.
- Miło z twojej strony, ale muszę cię rozczarować, bo walizki są już spakowane- powiedziałam wpuszczając go do środka. 
- Mmm... i ja mam cię uczyć gotować- zaśmiał się brunet.- Kto będzie z nami na tych Bahamach ?
- Moi znajomi. 
- Czyli ? Wiesz nie znam ich. 
- To poznasz. Znasz 5 Second Of Summer ?
- Nie, ale co to ma wspólnego z wakacjami.
- Trochę ma, bo to z nimi tam będziemy.
Po zjedzeniu śniadania włożyłam naczynia do zmywarki, po czym udałam się na górę po moje walizki. Matt uparł się, że zniesie je na dół za mnie. Mój szofer zapakował nasze bagaże to bagażnika, a my wsiedliśmy do samochodu. W czasie drogi myślałam czy wszystko zabrałam. Byłam pewna, że o czymś zapomniałam, ale nie wiedziałam co dokładnie. Droga do LAX zajęła dokładnie 45 minut. Szofer zaparkował na parkingu i pomógł nam z walizkami, po czym pożegnał się z nami i życzył nam udanych wakacji. Razem z brunetem poszliśmy w stronę lotniska. Gdy byliśmy już w środku udaliśmy się do odpowiedniego terminalu. Wyjęłam z mojej torebki paszport i udałam się na odprawę.
 Do wylotu zostało nam jeszcze 50 minut. Usiadłam na jednym z krzeseł i wyciągnęłam mój telefon. Po 15 minutach po lotnisku rozszedł się kobiecy głos.
- Pasażerowie lotu numer B5 528 na Bahamy są proszeni o udanie się na pokład samolotu. 
Wstaliśmy z zajmowanych wcześniej miejsc i zgodnie z prośbą kobiety udaliśmy się w stronę statku powietrznego. Zajęłam swoje miejsce przy oknie. 

~~ parę godzin później~~

Lot trwał ponad 6 godzin. Wyszliśmy z lotniska z naszymi walizkami i udaliśmy się do samochodu. Nie chcieliśmy wynajmować żadnych limuzyn, ponieważ nikt poza naszym gronem nie wiedział o naszych wakacjach. Auto zawiozło nas pod Atlantis Paradise Island. Kierowca pomógł nam z walizkami i udaliśmy się w stronę holu. Gdy dostaliśmy już klucze, każde z nas poszło do swojego pokoju, które były dwuosobowe. Razem z Mattem weszliśmy do naszego tymczasowego królestwa. Od razu udałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic przebrałam się w to. Wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku. Wygląda na to, że będę musiała je dzielić z przyjacielem. Wzięłam moją walizkę i zaczęłam ją rozpakowywać. Po 30 minach moje ubrania były już na półkach. 
Po 13 postanowiliśmy iść na basen. Ubrałam strój kąpielowy.Zamknęliśmy pokój i windom zjechaliśmy na dół. 
Usiadłam na jednym z leżaków, a Matt poszedł po drinki. Oparłam się i zamknęłam oczy, próbując się trochę opalić. Gdy tak leżałam zaczepił mnie jakiś chłopak. 
- Może wysmarować pani plecy.
- Podziękuję- powiedziałam to po czym otwarłam oczy i zdjęłam moje okulary. Ujrzałam przystojnego blondyna.-  Przecież mieliście zadzwonić jak już przylecicie.

- Tak właściwie to jesteśmy tu już od wczoraj.
- Oto twój drink Mady- powiedział Matt.
- Dzięki, a właśnie Matt to Luke, Luke to Matt. 
Chłopaki podali sobie ręce, po czym dołączyliśmy do reszty 5sos. 
- Idziemy pływać ?- zapytał Ash.
- Oczywiście.- powiedzieli chłopacy.
- Ja zostanę tutaj i się poopalam- powiedziałam.
- I serio myślisz, że zostawimy tutaj taką piękną dziewczynę, a sami pójdziemy do basenu ?- zapytał Calum
- Nie rozumiem- powiedziałam zdezorientowana, a Michael i Luke wrzucili mnie do wody.
- Dzięki chłopaki.
W basenie pływaliśmy chyba jakąś godzinę, a potem znowu usiedliśmy na swoich leżakach. 
- Co wy na to, żeby wieczorek zrobić sobie ognisko na plaży ?- zapytał Luke. 
- Dobry pomysł, weźmiemy swoje gitary i będzie jak na jakimś obozie harcerskim- zaśmiał się Michael.
- To co jesteśmy umówieni o 19 przed hotelem- dokończył Ash.
- Chce wam się siedzieć nad basenem ? Na Bahamach nie będziemy za długo i może chodźmy coś zwiedzić ? Ktoś idzie ze mną ?
- Ja idę, przynajmniej trochę będziemy mogli pogadać skoro tylko my idziemy - powiedział Luke.
Po jakiś 20 minutach wyszliśmy z hotelu.
- To gdzie chcesz iść ?- zapytał blondyn. 
- Na pewno nie do żadnego muzeum itp. 
- Już wiem gdzie możemy iść. Zabieram cię do Atlantis Aquarium. Masz do wyboru zwiedzanie go na sucho i na mokro.
- Że co ? haha.
- No to na mokro.
- Ale Luke...- nie zdążyłam nic powiedzieć, ponieważ chłopak pociągnął mnie w stronę wybranego przez niego miejsca. 
W oceanarium byliśmy do 17 i muszę przyznać, że świetnie się bawiłam. 
Wróciliśmy do hotelu. Miałam 2 godziny do ogniska. Postanowiłam włączyć mojego laptopa. Weszłam na Skype i po chwili ktoś chciał się ze mną połączyć. Tym kimś był George.Wyszłam na balkon, ponieważ Matt oglądał w pokoju telewizję. Odebrałam połączenie i po chwili na ekranie zobaczyłam jego twarz. 
- Hej Mads, muszę z tobą pogadać tylko, że wolał bym pogadać z tobą osobiście, a nie przez kamerkę. Jestem jeszcze w Los Angeles.
- Tylko, że mnie nie ma w LA. Jestem na wakacjach ze znajomymi. 
- Będziesz na imprezie Pat ? 
- Tak, obiecuję ci, że wtedy na 100% porozmawiamy. 
Gdy skończyłam rozmawiać z Geo była już 18:40. Wróciłam do pokoju i zaczęłam się szykować. Wzięłam moją gitarę i po 15 minutach wyszliśmy przed hotel. Gdy byliśmy już wszyscy poszliśmy na plażę. Rozłożyliśmy koce i szukaliśmy jakiś gałęzi. Gdy wszystko było gotowe rozpaliliśmy ognisko i wyciągnęliśmy swoje gitary. Na początku zagraliśmy I'm your , potem I miss you i Teenage Dirtbag ,a także parę innych piosenek. Ashton załatwił piwa. 
Gdy byliśmy już lekko podpici postanowiliśmy zagrać w butelkę. Pierwszy kręcił Matt. Wypadło na Calum'a, który wybrał zadanie. 
- Pocałuj Luke. 
- Ej, a ja mam tu coś do gadania ?- zapytał oburzony blondyn.
- Nic.-powiedzieliśmy, gdy Cal podszedł do niego.
Nie pamiętam wszystkich zadań, ale wiem, że Matt musiał się rozebrać do bielizny za to, że kazał się całować Lukowi z Calumem, ja musiałam zrobić 5 malinek. Ughh..
Do hotelu wróciliśmy jakoś przed 3. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać.


~~Oliv~~

Obudziłam się o 6. Nie mogłam spać. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki wziąć prysznic. Dzisiaj wyjeżdżam na wakacje na Bora Bora. Następnie poszłam do garderoby wziąć jakieś ubrania. Ubrałam to, a następnie zrobiłam sobie lekki makijaż i uczesałam się. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie znajdował się Chris.
- A ty już wstałeś?- zapytałam.
- Tak. Nie mogłem coś spać w nocy. Mam dzisiaj próbę do nowego teledysku oraz ma dla ciebie dobrą wiadomość. Wyprowadzam się od ciebie. U mnie w domu już wszystko naprawione.- odpowiedział.
- Ja też nie mogłam spać. Przygotuję coś do jedzenia. Siadaj.
- Ok. O której masz samolot? - zapytał.
- O 13.- odpowiedziałam.
Poszłam do lodówki wyciągnąć jakieś składniki. Przygotowałam toNastępnie włożyłam naczynia do zmywarki i poszłam dokończyć pakowanie walizki. Następnie zadzwoniła do mnie Eva moja menadżerka, abym przyjechała do studia. Odłożyłam wszystko i udałam się do samochodu. Po dojechaniu na miejsce udałam się w stronę budynku. Zauważyłam Evę i podeszłam do niej.
- O witaj Olivia. -powiedziała.
- Cześć.- odpowiedziałam.
- Chcę ci przedstawić Josh'a Cuthbert'a oraz jego menadżera. 
- Cześć. - przedstawiłam się.
- Od dzisiaj zostajecie z Josh'em parą. -oznajmiła.
- Co?- zapytałam zaskoczona.
- Niestety nie my to wymyśliliśmy. To pomysł Modest'u. Macie udawać, że jesteście razem. Jeśli nie to będzie koniec waszej kariery. - oznajmiła.
- Tylko, że jeszcze dzisiaj wylatuje na wakacje.- powiedziałam.
- No to Josh leci z tobą. Więc idźcie się pakować i spotkamy się na lotnisku.- powiedziała Eva.
- To do zobaczenia.- powiedziałam.
Udałam się w stronę wyjścia. Byłam zdziwiona tym co usłyszałam. Niestety moja menadżerka nie mogła nic z tym zrobić. 
- Cieszę się, że mogę cię poznać.- powiedział chłopak.
- Ja również.- odpowiedziałam.
- Ja również byłem w lekkim szoku, gdy to usłyszałem. No, ale niestety nie możemy nic z tym zrobić. Myślę, że jakoś damy radę.
- Tak na pewno. Muszę już iść, dokończyć pakowanie. Do zobaczenia. - powiedziałam.
- Cześć. -odpowiedział.
Poszłam do samochodu i razem z Evą pojechałyśmy do mojego domu. Udałam się na górę po walizki. Było już po 12, więc postanowiłam, że pojadę na lotnisko.  Razem z Jack'iem i Evą poszliśmy do samochodu. Jack włożył walizki do samochodu i ruszyliśmy w stronę lotniska. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu, gdzie nie zabrakło fotoreporterów oraz paparazzi. Przeszliśmy odprawę i udaliśmy się zająć miejsca w samolocie. Zajęłam miejsce przy oknie. Następnie przyszedł Josh.
- Cześć.- powiedział.
- Cześć. -odpowiedziałam.
Chłopak zajął miejsce, a następnie wzbiliśmy się w górę. Lot trwał 10 godzin. Przez ten czas słuchałam muzyki oraz rozmawiałam z Josh'em. Bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Musieliśmy się trochę poznać zanim będziemy udawać parę. Gdy wylądowaliśmy przyjechała po nas limuzyna, która zawiozła nas pod hotel. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Poszliśmy odebrać kluczę do pokoi. Każdy z nas miał oddzielny pokój. Obsługa pomogła nam wnieść walizki do pokoi. Weszłam do mojego pokoju, który był śliczny.
 Miał piękne widoki.  Rozpakowałam walizki, a później poszłam wziąć prysznic. Jest tutaj strasznie gorąco. Następnie ubrałam strój kąpielowy i udałam się na basen. Był tam już Josh. Ja poszłam usiąść na leżak a on poszedł po coś do picia. Zamówił nam po drinku.Wyglądały i smakowały pysznie. Po wypiciu poszłam popływać do basenu. Następnie dołączył do mnie Josh. Dobrze się dogadywaliśmy.  W pewnym momencie położyłam się na wodzie i nagle ktoś mnie ochlapał. Oczywiście był to Josh. Trochę się wkurzyłam i mu oddałam.
 Zrobiła się z tego bitwa na wodę. Oczywiście paparazzi zrobiło nam zdjęcia w basenie. Jutro na pewno będziemy na okładce jakieś gazety. Następnie poszłam się osuszyć i usiąść na leżak. Po chwili przyszedł na mną chłopak. Zachciało nam się pić, więc tym razem ja poszłam po coś do picia. Przyniosłam nam drinkaPo wypiciu poszliśmy się przejść po wyspie. Przez całą drogę rozmawialiśmy. Nie myślałam, że będę się tak dobrze rozumieć z osobą, którą znam bardzo krótko. Po 2 godzinach spaceru wróciłam wyczerpana do pokoju. Poszłam do łazienki wziąć kąpiel i ubrać piżamę. Następnie napisałam do mojej mamy, że wszystko jest w porządku. Udałam się do łóżka i bardzo szybko zasnęłam. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witamy :))
Chcieliśmy wam przekazać, że jeżeli dobrze pójdzie to niedługo powstanie zwiastun do naszego bloga :*
Czytasz = Komentujesz :))
Pat, Aleks, Oliv, Meg :))

poniedziałek, 24 marca 2014

Chapter 3

2 dni później...Los Angeles.

~~Pat~~

Obudziłam się przed 10. Wczoraj byłam tak zmęczona po gali, że spałam cały dzień. Dzisiaj postanowiłam, że wybiorę się na plażę. Najpierw udałam się do łazienki i wzięłam długi prysznic. Potem postanowiłam wybrać jakąś ciekawą stylizację na dziś. 
Postanowiłam, że założę to. Zrobiłam sobie jeszcze lekki makijaż i koka. Gotowa udałam się do kuchni, gdzie już znajdowała się Kate. Chwilę później dołączył do nas Matt. Zaczęliśmy przygotowywać naleśniki. Wyszły nam naprawdę pyszne. 
- Wybierasz się gdzieś?- spytała dziewczyna.
- Tak, na plaże.
- Ok. Tylko uważaj na tych natrętnych ludzi.
- Okej.- uśmiechnęłam się. 
Po skończeniu śniadania udałam się do góry po torebkę. Potem pożegnałam się i poszłam do samochodu. Włożyłam kluczyk do stacyjki i ruszyłam po Aleks. Przywitałam się z dziewczyną i ruszyłyśmy w stronę plaży. Rozłożyłyśmy nasze koce na piasku i usiadłyśmy na nich. Wokół było pełno przystojnych facetów, fanów i paparazzi. Czyli norma. Opalałyśmy się i kąpałyśmy, a nawet grałyśmy w siatkówkę z chłopakami. 
Kiedy Aleks flirtowała z jakimś gościem zadzwonił do mnie telefon.
- Halo?
- Hej Pat, możemy się dzisiaj spotkać?- spytał.
- Cześć Austin, może wpadniesz do nas na plażę?- spytałam.
- Z przyjemnością. - dodał.
- Ok, to my czekamy, papa.- oznajmiłam po czym się rozłączyłam. 
Aleks poszła po picie, więc udałam się do niej. 
- Daj łyka.- powiedziałam biorąc butelkę ice tea.- Dzięki.- dodałam oddając butelkę.
-Spoko. Jak tam chłopcy?- zapytała.
-Słodcy są ;3- dodałam uśmiechnięta.
-Tsaa... idziemy na tą imprezę?
-No pewnie! Chłopacy też będą. Będzie super!- powiedziałam uradowana.

Powoli zaczęło się ściemniać, więc to oznaczało rozpoczęcie imprezy. 
-Widzisz gdzieś tu chłopaków?- spytałam dziewczynę.
-W tym tłumie? Coś ty....- ludzi było pełno i ciężko było ich znaleźć.
-Są!- krzyknęłam uradowana i pociągnęłam Aleks za sobą za rękę.
-Cześć dziewczyny!- przywitali nas. 
- No cześć.- powiedziałam uśmiechnięta.
Zaczęła się impreza, a Aleks gdzieś zniknęła. -_-. Fajnie,z resztą nie będę jej szukać. 
Chwilę później dostałam sms'a od Austina.
-" Odwróć się". - Zrobiłam to co kazał i zobaczyłam to.
- Austin!- krzyknęłam. 
- Pat moja kochana!- dodał. 
Po przywitaniu udaliśmy się na parkiet. Potańczyliśmy trochę i postanowiliśmy przejść się wzdłuż plaży, z dala od wszystkich ludzi. Rozmawialiśmy trochę i wygłupialiśmy się. Austin to wspaniały kolega, a nawet przyjaciel, ale nic więcej. W pewnym momencie ktoś zadzwonił do chłopaka.
- Przepraszam.- powiedział po czym odebrał telefon.
- Musimy jechać do agencji Modest, podobno ważne.- oznajmił.
- No ok.
Udaliśmy się do swoich samochód i ruszyliśmy do agencji.
Weszliśmy tak szybko, jak się dało. Udaliśmy się do jakiegoś pomieszczenie, kiedy weszliśmy do środka zauważyłam Kate, moją menadżerkę, i jakiegoś chłopaka, pewnie to menadżer Austina. 
- Dobrze, że się tu pojawiliście.- oznajmił.
- A o co chodzi proszę pana?- spytałam niby miła.
- Mów mi Dave, jestem menadżerem Austina, teraz będziemy częściej rozmawiać.-oznajmił.
- Co? Czemu?-spytałam.
- Więc od dzisiaj będziecie jako para, a jutro wylatujecie na Hawaje.-dodał szczęśliwy.
- Co?- powiedzieliśmy oboje zdziwieni.
- Wiecie, rozgłos, przedstawiciel Modest'u to wymyślił, a wy i my niestety musimy się do tego dostosować,inaczej koniec waszej kariery.Ok,koniec na dzisiaj, lot macie o 8, więc idźcie się spakować.
- Dobrze.-oznajmiliśmy nadal zszokowani.
- Pat, chodź.- powiedziała Kate.
- Cześć.- powiedziałam do chłopaka, po czym udałam się za menadżerką.
10 minut później znaleźliśmy się już pod domem. Ja udałam się do swojego pokoju i zaczęłam się pakować. Kiedy włożyłam do walizki najpotrzebniejsze rzeczy postanowiłam wziąć prysznic. Nadal nie mogłam tego zrozumieć czemu nas zmuszają do takich rzeczy.
Kiedy ubrałam się w piżamę zeszłam do kuchni. Zjadłam kilka kanapek i udałam się do pokoju. Położyłam się na łóżku i zasnęłam.

 ~~Alex~~

Spałam sobie w najlepsze kiedy ktoś zaczął dzwonić do mojego domu. Więc wstałam jeszcze zaspana i zeszłam na dół, a by otworzyć drzwi.
-Dzień dobry. Proszę tutaj podpisać.- powiedział kurier, podając mi kartkę i długopis.
-Dzień dobry.- powiedziałam i podpisałam oddając panu kartkę. Po czym od dał mi wielką paczkę.
-Proszę.- powiedział podając.
-Dziękuję.
-Do widzenia i miłego dnia.- zawołał uśmiechnięty mężczyzna.
-Dziękuję, wzajemnie.- odpowiedziałam i zamknęłam drzwi zabierając paczkę do salonu. Była mega duża i zastanawiałam się co też w niej może być. Poszłam do kuchni po nóż i zabrałam się za otwieranie jej. Widok trochę mnie zaskoczył. Zaczęłam wyciągać po kolei wszystkie rzeczy. Bluza, spodnie dresowe, dżinsy, koszulka a nawet dwie :D , sweterek czapkę, buty i jeszcze jedne buty. A na końcu koperta z listem. Otworzyłam ją i zaczęłam czytać.
-Nie wierzę....- wstrzymałam oddech. To był prezent od jakiegoś chłopaka. Podpisał się tylko inicjałami "B.Ż". Przyjrzałam się jeszcze raz czapce, bo wydawała mi się bardzo znajoma. I wtedy naszła mnie myśl... Czy ja kiedyś takiej nie miałam?

Było dopiero po 12, ale zaczynałam być trochę głodna, więc postanowiłam zjeść sobie musli z truskawkami i shakiem waniliowym. Mniam ;3 Dzisiaj jadę na plaże z Pat. Nie mogę się już doczekać. Wciąż kombinowałam kto to jest ten B.Ż ale nic nei mogłam wymyślić.

Razem z Pat jesteśmy na plaży. Wokół pełno przystojnych facetów, fanów i paparazzi. Czyli norma. Opalałyśmy się i kąpałyśmy, a nawet grałyśmy w siatkówkę z chłopakami.
-Dobrze grasz.- powiedział jeden z całkiem przystojnych chłopaków.
-Dzięki, ty też.- uśmiechnęłam się. Chciałam iść się napić zimnej ice tea, ale chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
-Wieczorem na tej plaży jest impreza.- powiedział mi do policzka. Bardzo dobrze czułam jego ciepły oddech na moim policzku.
-Co w związku z tym?
-Ty i Pat będziecie na niej.- to nie było pytanie. On to powiedział bardzo stanowczo i tak jakby musiało tak być.
-Może będziemy, a może nie. A teraz sory, ale...- próbowałam się wyrwać z jego objęć, ale nie chciał mnie puścić.
-Przyjdziesz. Dla mnie, piękna. Do zobaczenia.- powiedział i pocałował mnie w szyję. On jest.... ugh... działa mi na nerwy. Wkurzona poszłam na nasze miejsca po moją ice tea. Usiadłam na leżaku i przez chwilę rozglądałam się po plaży. Miałam na sobie tą czapkę, którą mi dziś przysłano i strój kąpielowy.
-Daj łyka.- powiedziała Pat odbierając mi butelkę ice tea.- Dzięki.- powiedziała oddając mi butelkę.
-Spoko. Jak tam chłopcy?- zapytałam.
-Słodcy są ;3
-Tsaa... idziemy na tą imprezę?
-No pewnie! Chłopacy też będą. Będzie super!- powiedziała uradowana dziewczyna. Szkoda, że ja się tak nie cieszyłam jak ona.

Nadszedł czas imprezy. Nie chciałam się jakoś tam stroić. Więc ubrałam się na luzie.
-Widzisz gdzieś tu chłopaków?- spytała mnie Pat.
-W tym tłumie? Coś ty....- ludzi było ful i ciężko było ich znaleźć. Z resztą... jeśli z nimi będzie ten koleś, który już wcześniej mnie wkurzył to od razu sobie pójdę.
-Są!- krzyknęła uradowana i pociągnęła mnie za sobą za rękę. Troszkę bolało, ale w końcu udało nam się do nich przedostać.
-Cześć dziewczyny!- przywitali nas. Na szczęście nie było jeszcze tego kolesia. O ile dobrze pamiętam miał na imię Mark. Nagle poczułam czyjeś ręce na moim pasie.
-No cześć piękna.- szepnął.
-Elo.- powiedziałam, ściągając jego dłonie z mojego pasa.
-Tęskniłaś?
-Jakoś nie bardzo.
-Uwielbiam się tak droczyć z takimi ...- na szczęście moja przyjaciółka mnie uratowała.
-Chodź Alex, szybko.- wzięła mnie za rękę i tylko we dwie poszłyśmy tańczyć.
Po prawie godzinie tańca postanowiłam się napić, więc poszłam do baru.
-Co podać?- zapytała kelnerka.

-Najlepiej coś zimnego.- zaśmiałam się. Kobieta mi zawtórowała.
-Może ice tea?
-Może być.- wtedy ktoś mi zabrał czapkę. Odwróciłam się i już chciałam na kogoś nakrzyczeć.
-Ej!- po chwili - O mój boże...- miałam łzy w oczach. Rzuciłam się mu na szyję i się rozpłakałam.
-Ej no, nie płacz.
-Jesteś tu... nie widziałam cię od tylu lat.... A teraz.. po prostu ...- mówiłam przez łzy. Chłopak otarł mi łzy.
-Wiem. Nie mieliśmy za bardzo kontaktu, ale byłem na bierząco co się z tobą dzieję.- zaśmiał się.
-Ty o mnie tak, ale ja o tobie nie. Nie zmieniłeś się za bardzo. Tylko wyrośliśmy i ... kurczę... Wyglądasz jakbyś miał jakieś 17 lat.- zaśmiałam się.
-Tak jak ty.
-A ta czapka...
-Zostawiłaś mi ją wtedy kiedy wyjeżdżałaś. Żebym o tobie nie zapomniał. Kiedy byłem w Polsce kupiłem kilka rzeczy i wysłałem ci małą paczuszkę.- uśmiechnął się.
-Ojejku.... jesteś kochany♥- przytuliłam go mocniej i pocałowałam w policzek.
-Nieee.... tylko... wiesz Alex?
-Co?
-Cholernie mi ciebie brakowało przez te wszystkie lata.- i wtedy poleciały mi łzy.
-Mi ciebie też. Ciągle się zastanawiałam jak możesz wyglądać i wgl. Rok temu twoja kuzynka wysłała mi zdj na którym jesteś. Od tamtego czasu cały czas wracałam do tego zdj.
-Proszę ice tea.- powiedziała kelnerka dając mi moje zamówienie.
-Dziękuję.
-Dasz łyka?- zaśmiał się Błażej.
-Pewnie. Ale może... chodźmy na spacer, a potem tu wrócimy.
-Jasne.
Szliśmy wzdłuż wody. Księżyc pięknie rozświetlał niebo, a muzyka grała i ludzie się bawili.
-To opowiadaj co robiłeś kiedy wyjechałam.- zaczęłam.
-A co mogłem robić... tęskniłem za tobą. Nie chciałem wychodzić na dwór z nikim. Ciągle bywałem w tych miejscach gdzie zawsze razem chodziliśmy. Wciąż miałem nadzieję, że wrócisz, ale miałem też tą świadomość, że być może już nigdy się nie zobaczymy. To mnie najbardziej przerażało. Potem usłyszałem o tobie w telewizji i na internecie wciąż śledziłem  informacje o tobie. Nie wiem czemu nie miałem odwagi się z tobą skontaktować.. myślałem, że może już nie chcesz mnie znać, czy coś.- skończył patrząc na mnie.
-Kurczę... wiesz, że ja też bałam się do ciebie odezwać? To było okropne. Myślałam, że mnie nienawidzisz za to, że wyjechałam.
-Głupstwo. Ale bardzo się cieszę, że mnie poznałaś.- zaśmialiśmy się.
-Takiego przystojniaka zawsze poznam.- zaśmiałam się.
-A gdzie tam przystojniak.... dziewczyny nawet nie mam ...- posmutniał.
-Oj nie narzekaj. Może jeszcze nie trafiłeś na tę właściwą, albo żadna cię nie urzekła.- chciałam go jakoś podnieść na duchu. Szedł bliżej wody, więc popchnęłam go i wleciał do wody.

-O nie.... przesadziłaś mała.- powiedział groźnie, ale żartobliwie. Zaczął mnie gonić, a kiedy mnie złapał wziął na ręce i skoczył do wody. Nie puściłam się go. Nawet kiedy się wynurzyliśmy.
-Możesz mnie puścić, jesteś bezpieczna.- powiedział troskliwie.
-Tak, ale...- zawiesiłam się.
-Ale?
-Nic już.
-No powiedz, proszę.
-Dobra... niech ci będzie... Mogłabym się puścić i pływać sobie sama, ale sens w tym, że czuję się bezpiecznie, kiedy jesteś przy mnie.- nie wierzę, że to powiedziałam. Ale serio... Kiedy byłam w jego ramionach czułam się bezpiecznie i czułam moje dzieciństwo.
-Chodź tu.- przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
-Chciałabym być sucha.- na to zaśmialiśmy się oboje i wyszliśmy z wody. Wracaliśmy na imprezę. Zrobiło się trochę chłodno.
-Zimno ci?- zapytał.
-Nie.
-No przecież widzę, że ci zimno. Jak byliśmy mali to też tak mówiłaś, a tak na prawdę było ci zimno. To się nie zmieniło.
-Okey, okey... tak chłodno mi. Pasuje?- zaśmiałam się.
-Mam suchą bluzę, załóż ją.- podał mi czarną bluzę z kapturem.
-Dziękuję.
Wróciliśmy na imprezę. Z tego co wiem Pat pojechała gdzieś z Austinem. Nie chciałam im przeszkadzać, a z resztą było już późno więc nie dzwoniłam do niej. Powoli zaczynałam być śpiąca.
-Jesteś zmęczona, wracajmy do domu.- powiedział mój przyjaciel. Objął mnie w talii i poprowadził do domu. Zdziwił mnie fakt, iż wszystkie jego rzeczy były już u mnei w domu, ale jak się potem dowiedziałam- to było zaplanowane. Uknuł to z moim bratem, ale i tak bardzo się cieszę, że tutaj jest. Musze podziękować bratu jutro. Dałam mu pokój obok mojego. Wykąpałam się i wskoczyłam w moją piżamkę po czym ułożyłam się w łóżeczku i rozmyślałam o całym dzisiejszym dniu. W pewnej chwili do mojego pokoju wszedł Błażej.
-Śpisz?
-Nie.- odpowiedziałam.
-Przyszedłem cię utulić do snu, jak kiedyś.- powiedział. Pamiętam jak byliśmy mali i on u mnie spał, to wtedy mnie okrywał kołderką i mówił "Dobranoc".
-Ooo ;3
-Dobranoc piękna, śpij dobrze.- ucałował mnie w policzek.
-Dziękuje, kochany jesteś. Ty też śpij dobrze.- powiedziałam zanim wyszedł z mojego pokoju. Po jego wyjściu zasnęłam.


~~Mady~~


Jakoś przed 10 obudził mnie trzask drzwi w moim pokoju. Postanowiłam nie reagować i spróbować ponownie zasnąć. 
- Koniec spania leniu !!!- krzyknął mi ktoś nad uchem. Tak tym kimś okazał się Matt. 
- Wynocha, ja chce spać - powiedziałam wkurzona.
- Trzeba było położyć się wcześniej, a nie teraz marudzić. 
- Ciekawe przez kogo nie mogłam iść wcześnie spać. Jak to możliwe, że poszedłeś spać razem o tej godzinie co ja i wstałeś tak wcześnie ?
- Wcześnie ?! Dziewczyno już jest przed 10. 
- Dobra nie drzyj się ! Zejdź na dół. Ja zaraz przyjdę.
Chłopak zszedł na dół, a ja poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się. Zrobiłam delikatny makijaż i spięłam włosy w wysokiego koka. 
Gdy zeszłam do kuchni zobaczyłam Matta, który stał z patelnią w ręce. 
- Od kiedy gotujesz ?-zapytałam wyraźnie zdziwiona. 
- No wiesz ... praktycznie od zawsze. Zjedz te naleśniki bo zabieram cię gdzieś. 
- A można wiedzieć gdzie ? Jeju jakie to pyszne. Koniecznie musisz nauczyć mnie gotować.
- Haha ! Ej bo zaraz się zadławisz i będę musiał cię ratować, a w tym nie jestem aż tak dobry jak w gotowaniu.
- A odpowiesz na pytanie ?
- Niespodzianka słonko.
Okey? Od kiedy Matt nazywa mnie słonkiem ? Dobra mniejsze. 
Zjadłam śniadanie i pobiegłam na górę. Wzięłam torebkę, do której włożyłam najpotrzebniejsze rzeczy takie jak : telefon, portfel czy kosmetyki do poprawy makijażu. Po chwili byliśmy już w drodze do tajemniczego miejsca. 
Po 15 minutach byliśmy już jak się okazało na boisku do kosza.
- To była ta niespodzianka ?- zapytałam.
- Nie całkiem. Nie wiem czy zauważyłaś, ale nie jesteśmy już tymi 13-latkami i trochę się zmieniliśmy więc warto poznać się na nowo- uśmiechnął się podając mi piłkę.
- Masz w tym trochę racji. Czyli rozumiem, że dzisiaj mamy taki dzień Matta. Tak ?
- Dokładnie. Niedługo powinni przyjść tu moi kumple. 
- Aha. Czyli rozumiem, że ty grasz a ja siedzę i się nudzę. 
- Daj spokój Mads. 
Gdy przyszli kumple chłopaka ja usiadłam w rogu boiska i oglądałam ich zmagania w grze.  Matt był całkiem niezły.
- Dobra panowie ja mam dosyć- powiedział brunet kładąc się obok mnie.
- Nauczysz mnie grać w kosza ?- zapytałam gdy chłopak pożegnał się z chłopakami.
- Tylko daj mi chwilę ochłonąć.  Masz coś do picia ?
Podałam chłopakowi wodę i po chwili wzięłam piłkę i podeszłam pod kosz.  Rzuciłam piłkę, która bez problemu przeleciała przez kosz. Matt zaczął bić mi brawo. Podszedł do mnie z piłką i ustawił mnie w odpowiedniej pozycji do rzutu. 
Na boisku byliśmy do momentu, aż oboje zgłodnieliśmy. Postanowiliśmy iść coś zjeść. Poszliśmy do McDonald's. Chłopak powiedział żebym zajęła stolik, a on zamówi jedzenie. Gdy zobaczyłam z czym Matt wraca do stolika przeraziłam się. Na tacy miał ilość jedzenia, która ze spokojem nakarmiłaby wioskę w Afryce. 
- Ty masz zamiar to wszystko zjeść ?- zapytałam ze zdziwieniem.
- Chyba mamy
- Żartujesz ?
- Nie mówię całkiem serio. Jestem mega głodny więc lepiej coś weź puki jeszcze jest.
Po zjedzeniu wszystkiego ruszyliśmy w stronę domu chłopaka. Na początku jakoś nie chciałam tam iść, ale po długich namowach zgodziłam się. Gdy byliśmy już pod domem chłopak otworzył mi drzwi i wpuścił mnie pierwszą do środka. Dom był naprawdę duży i był ślicznie urządzony. Poszliśmy do jego pokoju, który znajdował się na samej górze. 
- Czuj się jak u siebie, ja raz przyjdę.- powiedział Matt i po chwili już go nie było w pokoju. 
Usiadłam nie pewnie na łóżku i zaczęłam rozglądać się trochę po pokoju. Moją uwagę przykuły zdjęcia nad biurkiem. Wstałam z miejsce i podeszłam bliżej na jednym ze zdjęć było dwoje nastolatków, którzy jak widać mieli ze sobą świetny kontakt. Tak to my: ja i Matt.



Usiadłam z powrotem na jego łóżko i wyciągnęłam z torebki mój telefon. Weszłam na parę porali społecznościowych i na jeden portal plotkarki. Jak zawsze pisali tam pełno bzdur, ale jedna przykuła moją uwagę. Nie znoszę gdy media zaczynają interesować się moim życiem prywatnym i moją rodziną. Co za idiota wymyślił, że moi rodzice się rozwodzą ?!  
- Co jest ? Masz minę jakbyś chciała kogoś zabić.- powiedział Matt, wchodząc do pokoju.
- Ktoś puścił polkę, że moi rodzice się rozwodzą.
- To prawda ?
- Oczywiście, że nie.
- To nie masz się czym przejmować- uśmiechnął się słodko.- Lubisz grać na konsoli czy nie za bardzo. - Wiesz nigdy nie grałam w takie gry jak ty, ale zawsze musi być ten pierwszy raz więc dawaj.
Chłopak podszedł po pułki i wybrał grę. Włożył płytę do konsoli i usiadł z padem w ręku na łóżku. 
- Pozwolisz mi wygrać ?- zapytałam robiąc oczy kota ze Shreka.
- Nie ma mowy gramy fair play.
~~ godzinę później ~~
- Jak to możliwe, że przegrałem z tobą 2 razy ?- zapytał Matt śmiejąc się.
- Jak widać szybko się uczę haha.
- Dobra tylko nikomu nie mów. Co chcesz teraz robić ? Jest dopiero 18.
- Chodźmy na miasto ?
- Nie może zostaniemy u mnie i obejrzymy jakiś film ?
- Niech ci będzie. Jakieś pomysły ?
- Koszmar z ulicy wiązów.
Przemilczałam jego propozycje co było błędem, ponieważ płyta po chwili znalazła się już w odtwarzaczu.
Najgorszy horror jaki kiedykolwiek oglądałam. Przy każdej straszniejszej scenie przytulałam się do Matta. Nigdy więcej nie mam zamiaru oglądać żadnych horrorów.
- To może teraz jakaś komedia ?-zaproponował.
- Ok, ale musisz wiedzieć, że już nigdy z tobą nie oglądam żadnych horrorów.
Włączyliśmy Jeszcze większe dzieci. Najlepsza komedia ever. Szczerze to z końcówki nic nie pamiętam, bo razem z Mattem byliśmy bardziej zajęci rozmową niż filmem.
Do domu wróciłam jakoś po 1. Od razu poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrana w piżamę poszłam spać.

~~Oliv~~


Obudziłam się o 9. Wczoraj odpoczywałam po gali, z której wróciłam bardzo późno. Dzisiaj muszę iść do pracy. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki wziąć prysznic. Następnie poszłam do garderoby ubrać się. Ubrałam się, uczesałam i zrobiłam lekki makijaż. Zeszłam na dół do kuchni zrobić sobie śniadanie. Przygotowałam to. Po zjedzeniu posprzątałam. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Okazało się, że dzwoni Zac.
- Cześć Olivia. Przepraszam, że przeszkadzam, ale mam do ciebie pytanie.- powiedział.
- Cześć nie przeszkadzasz. Jakie pytanie?- zapytałam.
- Poszłabyś ze mną dzisiaj w jedno miejsce? Chciałbym ci coś pokazać.- powiedział.
- Pewnie. 
- Fajnie. Później napiszę ci gdzie. To do zobaczenia.- powiedział.
- Ok. Pa. - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Po skończonej rozmowie postanowiłam, że pojadę tylko do mojego salonu mody. Miałam pozałatwiać jeszcze kilka spraw na mieście, ale zrobię to jutro. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do salonu. Weszłam do środka budynku. Miałam fajne pomysły projektów ubrań. Zaczęłam je szkicować. Następnie wybrałam tkaninę oraz kolor projektu. Bardzo lubię projektować oraz zajmować się wszystkim co jest związane z modą. Dostałam sms'a od Zac'a , że przyjedzie po mnie za 2 godziny. Postanowiłam, że dokończę to później. Szybko udałam się do wyjścia i do samochodu. Trochę jestem zdziwiona, że tak wcześnie po mnie przyjedzie. Zwłaszcza, że jest dopiero 12. Oczywiście w mieście były straszne korki. Nienawidzę czekać w korkach. Do domu wracałam chyba z 40 minut. Zamierzałam iść do góry przebrać się, ale usłyszałam dzwonek do drzwi, więc poszłam je otworzyć. 
- Cześć. Gotowa?- zapytał.
- Cześć. Właśnie miałam iść się przebrać. Chodź wejdź do środka.- powiedziałam i wpuściłam go do domu.
- Dzięki. Nie musisz się przebierać. I tak ładnie wyglądasz.- powiedział z uśmiechem.
- Yyy...dziękuję.- powiedziałam zawstydzona.
- To co możemy jechać?
- Tak. A dokąd jedziemy?- zapytałam.
- Niespodzianka.
Wzięłam torebkę i poszłam za chłopakiem do jego samochoduWsiadłam i pojechaliśmy. Byłam ciekawa ,gdzie jedziemy. Dojechaliśmy pod jakiś budynek. Nie wiedziałam gdzie jesteśmy i co tu robimy.Weszliśmy do środka budynku, gdzie zauważyłam najlepszego reżysera w tym mieście.
- Dzień dobry.Mam dla pani pytanie. Czy nie zechciałaby pani zagrać w moim nowym filmie?- zapytał reżyser.
- Yyy...nie wiem co mam powiedzieć.- odpowiedziałam zaskoczona.
- Spokojnie nie musi pani dzisiaj odpowiadać. Proszę to jest moja wizytówka. Jak pani się zdecyduję to proszę zadzwonić. 
- Naprawdę nie wiem co mam powiedzieć. Bardzo dziękuję.
- Proszę podziękować panu Zac'owi bo to on chciał, aby to pani z nim zagrała.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nie spodziewałam się, że będę tak szybko grać w następnym filmie. Będzie to już 3. Wyszliśmy z pomieszczenia i udaliśmy się w stronę samochodu. 
- Dziękuję ci. - powiedziałam.
- Nie masz za co. W ostatnim filmie bardzo dobrze mi się z tobą grało więc postanowiłem że chciałbym z tobą znowu wystąpić.- powiedział.
- Mi również. Nie wiem jak ci się odwdzięczę.
- Nie musisz. Przyjaźnimy się i lubię spędzać z tobą czas. Dobrze to wsiadaj i jedziemy.
- Dobrze. - powiedziałam.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Pojechaliśmy coś zjeść. Weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsca. Zamówiliśmy zamówienie, które przynieśli nam bardzo szybko. Zamówiliśmy to. Po zjedzeniu Zac odwiózł mnie domu. Pożegnałam się z nim i jeszcze raz podziękowałam.  Weszłam do mojego domu, w którym znajdował się mój brat. Zapomniałam, że ze mną mieszka.
- Jadę na siłownię, jedziesz ze mną?- zapytał.
- Tak tylko pójdę zabrać torbę i ubrania.- odpowiedziałam.
Poszłam po torbę i pojechałam z Chris'em. Nie chciałam siedzieć w domu, więc postanowiłam, że pojadę. Droga zajęła nam 10 minut. Poszłam do szatni przebrać się. Ubrałam się i wyszłam z szatni. Szłam w stronę siłowni, gdy nagle zauważyłam Evę. Była zdziwiona co ona tu robi.
- Cześć Olivia. To jest Tom. Będzie on twoim trenerem. -powiedziała.
- Cześć. Ale po co mi trener skoro zawsze sama ćwiczyłam?- zapytałam.
- Tom będzie pokazywać ci różne ćwiczenia. Twoi rodzice kazali go zatrudnić ze względu na  twoje bezpieczeństwo abyś sobie nic nie zrobiła tak jak ostatnio.
- No dobrze. Jestem Olivia.- odpowiedziałam i przedstawiłam się.
- Cześć. A ja Tom. Cieszę się, że będę mógł z tobą pracować.- powiedział.
- Miło mi. To może chodźmy ćwiczyć.- powiedziałam.
- Dobrze.
Poszliśmy na salę. Tom wydawał się w porządku. Nawet dobrze, że będę miała własnego trenera. Przynajmniej nic sobie nie zrobię tak jak ostatnio, gdy skręciłam kostkę. Po 2 godzinach skończyliśmy. Poszłam przebrać się w swoje rzeczy i wziąć prysznic. Następnie poszłam w stronę wyjścia, gdzie spotkałam Tom'ma.
- Mogę cię prosić o autograf? - zapytał.
- Pewnie. Dobrze mi się z tobą ćwiczyło.- opowiedziałam podpisując zdjęcie, które miał.
- Dziękuję. Mi również. Może masz ochotę pójść ze mną na kawę?- zapytał.
- Dobrze tylko napisze sms'a do brata, aby nie czekał.
Poszliśmy do kawiarni, która znajdowała się obok siłowni. Zamówiliśmy zamówienie. Zamówiliśmy to i to. Bardzo długo rozmawialiśmy jak byśmy znali się od zawsze. Było już dosyć późno więc Tom odwiózł mnie do domu swoim samochodem. Pożegnałam się i weszłam do domu. Dzisiaj ten dzień był bardzo wyczerpujący. Nie miałam na nic sił. Poszłam do łazienki wziąć kąpiel. Ubrałam piżamę.  Zeszłam do kuchni zjeść musli z owocami. Następnie udałam się do sypialni . Położyłam się w łóżku i zasnęłam.