Translate :))

poniedziałek, 24 marca 2014

Chapter 3

2 dni później...Los Angeles.

~~Pat~~

Obudziłam się przed 10. Wczoraj byłam tak zmęczona po gali, że spałam cały dzień. Dzisiaj postanowiłam, że wybiorę się na plażę. Najpierw udałam się do łazienki i wzięłam długi prysznic. Potem postanowiłam wybrać jakąś ciekawą stylizację na dziś. 
Postanowiłam, że założę to. Zrobiłam sobie jeszcze lekki makijaż i koka. Gotowa udałam się do kuchni, gdzie już znajdowała się Kate. Chwilę później dołączył do nas Matt. Zaczęliśmy przygotowywać naleśniki. Wyszły nam naprawdę pyszne. 
- Wybierasz się gdzieś?- spytała dziewczyna.
- Tak, na plaże.
- Ok. Tylko uważaj na tych natrętnych ludzi.
- Okej.- uśmiechnęłam się. 
Po skończeniu śniadania udałam się do góry po torebkę. Potem pożegnałam się i poszłam do samochodu. Włożyłam kluczyk do stacyjki i ruszyłam po Aleks. Przywitałam się z dziewczyną i ruszyłyśmy w stronę plaży. Rozłożyłyśmy nasze koce na piasku i usiadłyśmy na nich. Wokół było pełno przystojnych facetów, fanów i paparazzi. Czyli norma. Opalałyśmy się i kąpałyśmy, a nawet grałyśmy w siatkówkę z chłopakami. 
Kiedy Aleks flirtowała z jakimś gościem zadzwonił do mnie telefon.
- Halo?
- Hej Pat, możemy się dzisiaj spotkać?- spytał.
- Cześć Austin, może wpadniesz do nas na plażę?- spytałam.
- Z przyjemnością. - dodał.
- Ok, to my czekamy, papa.- oznajmiłam po czym się rozłączyłam. 
Aleks poszła po picie, więc udałam się do niej. 
- Daj łyka.- powiedziałam biorąc butelkę ice tea.- Dzięki.- dodałam oddając butelkę.
-Spoko. Jak tam chłopcy?- zapytała.
-Słodcy są ;3- dodałam uśmiechnięta.
-Tsaa... idziemy na tą imprezę?
-No pewnie! Chłopacy też będą. Będzie super!- powiedziałam uradowana.

Powoli zaczęło się ściemniać, więc to oznaczało rozpoczęcie imprezy. 
-Widzisz gdzieś tu chłopaków?- spytałam dziewczynę.
-W tym tłumie? Coś ty....- ludzi było pełno i ciężko było ich znaleźć.
-Są!- krzyknęłam uradowana i pociągnęłam Aleks za sobą za rękę.
-Cześć dziewczyny!- przywitali nas. 
- No cześć.- powiedziałam uśmiechnięta.
Zaczęła się impreza, a Aleks gdzieś zniknęła. -_-. Fajnie,z resztą nie będę jej szukać. 
Chwilę później dostałam sms'a od Austina.
-" Odwróć się". - Zrobiłam to co kazał i zobaczyłam to.
- Austin!- krzyknęłam. 
- Pat moja kochana!- dodał. 
Po przywitaniu udaliśmy się na parkiet. Potańczyliśmy trochę i postanowiliśmy przejść się wzdłuż plaży, z dala od wszystkich ludzi. Rozmawialiśmy trochę i wygłupialiśmy się. Austin to wspaniały kolega, a nawet przyjaciel, ale nic więcej. W pewnym momencie ktoś zadzwonił do chłopaka.
- Przepraszam.- powiedział po czym odebrał telefon.
- Musimy jechać do agencji Modest, podobno ważne.- oznajmił.
- No ok.
Udaliśmy się do swoich samochód i ruszyliśmy do agencji.
Weszliśmy tak szybko, jak się dało. Udaliśmy się do jakiegoś pomieszczenie, kiedy weszliśmy do środka zauważyłam Kate, moją menadżerkę, i jakiegoś chłopaka, pewnie to menadżer Austina. 
- Dobrze, że się tu pojawiliście.- oznajmił.
- A o co chodzi proszę pana?- spytałam niby miła.
- Mów mi Dave, jestem menadżerem Austina, teraz będziemy częściej rozmawiać.-oznajmił.
- Co? Czemu?-spytałam.
- Więc od dzisiaj będziecie jako para, a jutro wylatujecie na Hawaje.-dodał szczęśliwy.
- Co?- powiedzieliśmy oboje zdziwieni.
- Wiecie, rozgłos, przedstawiciel Modest'u to wymyślił, a wy i my niestety musimy się do tego dostosować,inaczej koniec waszej kariery.Ok,koniec na dzisiaj, lot macie o 8, więc idźcie się spakować.
- Dobrze.-oznajmiliśmy nadal zszokowani.
- Pat, chodź.- powiedziała Kate.
- Cześć.- powiedziałam do chłopaka, po czym udałam się za menadżerką.
10 minut później znaleźliśmy się już pod domem. Ja udałam się do swojego pokoju i zaczęłam się pakować. Kiedy włożyłam do walizki najpotrzebniejsze rzeczy postanowiłam wziąć prysznic. Nadal nie mogłam tego zrozumieć czemu nas zmuszają do takich rzeczy.
Kiedy ubrałam się w piżamę zeszłam do kuchni. Zjadłam kilka kanapek i udałam się do pokoju. Położyłam się na łóżku i zasnęłam.

 ~~Alex~~

Spałam sobie w najlepsze kiedy ktoś zaczął dzwonić do mojego domu. Więc wstałam jeszcze zaspana i zeszłam na dół, a by otworzyć drzwi.
-Dzień dobry. Proszę tutaj podpisać.- powiedział kurier, podając mi kartkę i długopis.
-Dzień dobry.- powiedziałam i podpisałam oddając panu kartkę. Po czym od dał mi wielką paczkę.
-Proszę.- powiedział podając.
-Dziękuję.
-Do widzenia i miłego dnia.- zawołał uśmiechnięty mężczyzna.
-Dziękuję, wzajemnie.- odpowiedziałam i zamknęłam drzwi zabierając paczkę do salonu. Była mega duża i zastanawiałam się co też w niej może być. Poszłam do kuchni po nóż i zabrałam się za otwieranie jej. Widok trochę mnie zaskoczył. Zaczęłam wyciągać po kolei wszystkie rzeczy. Bluza, spodnie dresowe, dżinsy, koszulka a nawet dwie :D , sweterek czapkę, buty i jeszcze jedne buty. A na końcu koperta z listem. Otworzyłam ją i zaczęłam czytać.
-Nie wierzę....- wstrzymałam oddech. To był prezent od jakiegoś chłopaka. Podpisał się tylko inicjałami "B.Ż". Przyjrzałam się jeszcze raz czapce, bo wydawała mi się bardzo znajoma. I wtedy naszła mnie myśl... Czy ja kiedyś takiej nie miałam?

Było dopiero po 12, ale zaczynałam być trochę głodna, więc postanowiłam zjeść sobie musli z truskawkami i shakiem waniliowym. Mniam ;3 Dzisiaj jadę na plaże z Pat. Nie mogę się już doczekać. Wciąż kombinowałam kto to jest ten B.Ż ale nic nei mogłam wymyślić.

Razem z Pat jesteśmy na plaży. Wokół pełno przystojnych facetów, fanów i paparazzi. Czyli norma. Opalałyśmy się i kąpałyśmy, a nawet grałyśmy w siatkówkę z chłopakami.
-Dobrze grasz.- powiedział jeden z całkiem przystojnych chłopaków.
-Dzięki, ty też.- uśmiechnęłam się. Chciałam iść się napić zimnej ice tea, ale chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
-Wieczorem na tej plaży jest impreza.- powiedział mi do policzka. Bardzo dobrze czułam jego ciepły oddech na moim policzku.
-Co w związku z tym?
-Ty i Pat będziecie na niej.- to nie było pytanie. On to powiedział bardzo stanowczo i tak jakby musiało tak być.
-Może będziemy, a może nie. A teraz sory, ale...- próbowałam się wyrwać z jego objęć, ale nie chciał mnie puścić.
-Przyjdziesz. Dla mnie, piękna. Do zobaczenia.- powiedział i pocałował mnie w szyję. On jest.... ugh... działa mi na nerwy. Wkurzona poszłam na nasze miejsca po moją ice tea. Usiadłam na leżaku i przez chwilę rozglądałam się po plaży. Miałam na sobie tą czapkę, którą mi dziś przysłano i strój kąpielowy.
-Daj łyka.- powiedziała Pat odbierając mi butelkę ice tea.- Dzięki.- powiedziała oddając mi butelkę.
-Spoko. Jak tam chłopcy?- zapytałam.
-Słodcy są ;3
-Tsaa... idziemy na tą imprezę?
-No pewnie! Chłopacy też będą. Będzie super!- powiedziała uradowana dziewczyna. Szkoda, że ja się tak nie cieszyłam jak ona.

Nadszedł czas imprezy. Nie chciałam się jakoś tam stroić. Więc ubrałam się na luzie.
-Widzisz gdzieś tu chłopaków?- spytała mnie Pat.
-W tym tłumie? Coś ty....- ludzi było ful i ciężko było ich znaleźć. Z resztą... jeśli z nimi będzie ten koleś, który już wcześniej mnie wkurzył to od razu sobie pójdę.
-Są!- krzyknęła uradowana i pociągnęła mnie za sobą za rękę. Troszkę bolało, ale w końcu udało nam się do nich przedostać.
-Cześć dziewczyny!- przywitali nas. Na szczęście nie było jeszcze tego kolesia. O ile dobrze pamiętam miał na imię Mark. Nagle poczułam czyjeś ręce na moim pasie.
-No cześć piękna.- szepnął.
-Elo.- powiedziałam, ściągając jego dłonie z mojego pasa.
-Tęskniłaś?
-Jakoś nie bardzo.
-Uwielbiam się tak droczyć z takimi ...- na szczęście moja przyjaciółka mnie uratowała.
-Chodź Alex, szybko.- wzięła mnie za rękę i tylko we dwie poszłyśmy tańczyć.
Po prawie godzinie tańca postanowiłam się napić, więc poszłam do baru.
-Co podać?- zapytała kelnerka.

-Najlepiej coś zimnego.- zaśmiałam się. Kobieta mi zawtórowała.
-Może ice tea?
-Może być.- wtedy ktoś mi zabrał czapkę. Odwróciłam się i już chciałam na kogoś nakrzyczeć.
-Ej!- po chwili - O mój boże...- miałam łzy w oczach. Rzuciłam się mu na szyję i się rozpłakałam.
-Ej no, nie płacz.
-Jesteś tu... nie widziałam cię od tylu lat.... A teraz.. po prostu ...- mówiłam przez łzy. Chłopak otarł mi łzy.
-Wiem. Nie mieliśmy za bardzo kontaktu, ale byłem na bierząco co się z tobą dzieję.- zaśmiał się.
-Ty o mnie tak, ale ja o tobie nie. Nie zmieniłeś się za bardzo. Tylko wyrośliśmy i ... kurczę... Wyglądasz jakbyś miał jakieś 17 lat.- zaśmiałam się.
-Tak jak ty.
-A ta czapka...
-Zostawiłaś mi ją wtedy kiedy wyjeżdżałaś. Żebym o tobie nie zapomniał. Kiedy byłem w Polsce kupiłem kilka rzeczy i wysłałem ci małą paczuszkę.- uśmiechnął się.
-Ojejku.... jesteś kochany♥- przytuliłam go mocniej i pocałowałam w policzek.
-Nieee.... tylko... wiesz Alex?
-Co?
-Cholernie mi ciebie brakowało przez te wszystkie lata.- i wtedy poleciały mi łzy.
-Mi ciebie też. Ciągle się zastanawiałam jak możesz wyglądać i wgl. Rok temu twoja kuzynka wysłała mi zdj na którym jesteś. Od tamtego czasu cały czas wracałam do tego zdj.
-Proszę ice tea.- powiedziała kelnerka dając mi moje zamówienie.
-Dziękuję.
-Dasz łyka?- zaśmiał się Błażej.
-Pewnie. Ale może... chodźmy na spacer, a potem tu wrócimy.
-Jasne.
Szliśmy wzdłuż wody. Księżyc pięknie rozświetlał niebo, a muzyka grała i ludzie się bawili.
-To opowiadaj co robiłeś kiedy wyjechałam.- zaczęłam.
-A co mogłem robić... tęskniłem za tobą. Nie chciałem wychodzić na dwór z nikim. Ciągle bywałem w tych miejscach gdzie zawsze razem chodziliśmy. Wciąż miałem nadzieję, że wrócisz, ale miałem też tą świadomość, że być może już nigdy się nie zobaczymy. To mnie najbardziej przerażało. Potem usłyszałem o tobie w telewizji i na internecie wciąż śledziłem  informacje o tobie. Nie wiem czemu nie miałem odwagi się z tobą skontaktować.. myślałem, że może już nie chcesz mnie znać, czy coś.- skończył patrząc na mnie.
-Kurczę... wiesz, że ja też bałam się do ciebie odezwać? To było okropne. Myślałam, że mnie nienawidzisz za to, że wyjechałam.
-Głupstwo. Ale bardzo się cieszę, że mnie poznałaś.- zaśmialiśmy się.
-Takiego przystojniaka zawsze poznam.- zaśmiałam się.
-A gdzie tam przystojniak.... dziewczyny nawet nie mam ...- posmutniał.
-Oj nie narzekaj. Może jeszcze nie trafiłeś na tę właściwą, albo żadna cię nie urzekła.- chciałam go jakoś podnieść na duchu. Szedł bliżej wody, więc popchnęłam go i wleciał do wody.

-O nie.... przesadziłaś mała.- powiedział groźnie, ale żartobliwie. Zaczął mnie gonić, a kiedy mnie złapał wziął na ręce i skoczył do wody. Nie puściłam się go. Nawet kiedy się wynurzyliśmy.
-Możesz mnie puścić, jesteś bezpieczna.- powiedział troskliwie.
-Tak, ale...- zawiesiłam się.
-Ale?
-Nic już.
-No powiedz, proszę.
-Dobra... niech ci będzie... Mogłabym się puścić i pływać sobie sama, ale sens w tym, że czuję się bezpiecznie, kiedy jesteś przy mnie.- nie wierzę, że to powiedziałam. Ale serio... Kiedy byłam w jego ramionach czułam się bezpiecznie i czułam moje dzieciństwo.
-Chodź tu.- przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
-Chciałabym być sucha.- na to zaśmialiśmy się oboje i wyszliśmy z wody. Wracaliśmy na imprezę. Zrobiło się trochę chłodno.
-Zimno ci?- zapytał.
-Nie.
-No przecież widzę, że ci zimno. Jak byliśmy mali to też tak mówiłaś, a tak na prawdę było ci zimno. To się nie zmieniło.
-Okey, okey... tak chłodno mi. Pasuje?- zaśmiałam się.
-Mam suchą bluzę, załóż ją.- podał mi czarną bluzę z kapturem.
-Dziękuję.
Wróciliśmy na imprezę. Z tego co wiem Pat pojechała gdzieś z Austinem. Nie chciałam im przeszkadzać, a z resztą było już późno więc nie dzwoniłam do niej. Powoli zaczynałam być śpiąca.
-Jesteś zmęczona, wracajmy do domu.- powiedział mój przyjaciel. Objął mnie w talii i poprowadził do domu. Zdziwił mnie fakt, iż wszystkie jego rzeczy były już u mnei w domu, ale jak się potem dowiedziałam- to było zaplanowane. Uknuł to z moim bratem, ale i tak bardzo się cieszę, że tutaj jest. Musze podziękować bratu jutro. Dałam mu pokój obok mojego. Wykąpałam się i wskoczyłam w moją piżamkę po czym ułożyłam się w łóżeczku i rozmyślałam o całym dzisiejszym dniu. W pewnej chwili do mojego pokoju wszedł Błażej.
-Śpisz?
-Nie.- odpowiedziałam.
-Przyszedłem cię utulić do snu, jak kiedyś.- powiedział. Pamiętam jak byliśmy mali i on u mnie spał, to wtedy mnie okrywał kołderką i mówił "Dobranoc".
-Ooo ;3
-Dobranoc piękna, śpij dobrze.- ucałował mnie w policzek.
-Dziękuje, kochany jesteś. Ty też śpij dobrze.- powiedziałam zanim wyszedł z mojego pokoju. Po jego wyjściu zasnęłam.


~~Mady~~


Jakoś przed 10 obudził mnie trzask drzwi w moim pokoju. Postanowiłam nie reagować i spróbować ponownie zasnąć. 
- Koniec spania leniu !!!- krzyknął mi ktoś nad uchem. Tak tym kimś okazał się Matt. 
- Wynocha, ja chce spać - powiedziałam wkurzona.
- Trzeba było położyć się wcześniej, a nie teraz marudzić. 
- Ciekawe przez kogo nie mogłam iść wcześnie spać. Jak to możliwe, że poszedłeś spać razem o tej godzinie co ja i wstałeś tak wcześnie ?
- Wcześnie ?! Dziewczyno już jest przed 10. 
- Dobra nie drzyj się ! Zejdź na dół. Ja zaraz przyjdę.
Chłopak zszedł na dół, a ja poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się. Zrobiłam delikatny makijaż i spięłam włosy w wysokiego koka. 
Gdy zeszłam do kuchni zobaczyłam Matta, który stał z patelnią w ręce. 
- Od kiedy gotujesz ?-zapytałam wyraźnie zdziwiona. 
- No wiesz ... praktycznie od zawsze. Zjedz te naleśniki bo zabieram cię gdzieś. 
- A można wiedzieć gdzie ? Jeju jakie to pyszne. Koniecznie musisz nauczyć mnie gotować.
- Haha ! Ej bo zaraz się zadławisz i będę musiał cię ratować, a w tym nie jestem aż tak dobry jak w gotowaniu.
- A odpowiesz na pytanie ?
- Niespodzianka słonko.
Okey? Od kiedy Matt nazywa mnie słonkiem ? Dobra mniejsze. 
Zjadłam śniadanie i pobiegłam na górę. Wzięłam torebkę, do której włożyłam najpotrzebniejsze rzeczy takie jak : telefon, portfel czy kosmetyki do poprawy makijażu. Po chwili byliśmy już w drodze do tajemniczego miejsca. 
Po 15 minutach byliśmy już jak się okazało na boisku do kosza.
- To była ta niespodzianka ?- zapytałam.
- Nie całkiem. Nie wiem czy zauważyłaś, ale nie jesteśmy już tymi 13-latkami i trochę się zmieniliśmy więc warto poznać się na nowo- uśmiechnął się podając mi piłkę.
- Masz w tym trochę racji. Czyli rozumiem, że dzisiaj mamy taki dzień Matta. Tak ?
- Dokładnie. Niedługo powinni przyjść tu moi kumple. 
- Aha. Czyli rozumiem, że ty grasz a ja siedzę i się nudzę. 
- Daj spokój Mads. 
Gdy przyszli kumple chłopaka ja usiadłam w rogu boiska i oglądałam ich zmagania w grze.  Matt był całkiem niezły.
- Dobra panowie ja mam dosyć- powiedział brunet kładąc się obok mnie.
- Nauczysz mnie grać w kosza ?- zapytałam gdy chłopak pożegnał się z chłopakami.
- Tylko daj mi chwilę ochłonąć.  Masz coś do picia ?
Podałam chłopakowi wodę i po chwili wzięłam piłkę i podeszłam pod kosz.  Rzuciłam piłkę, która bez problemu przeleciała przez kosz. Matt zaczął bić mi brawo. Podszedł do mnie z piłką i ustawił mnie w odpowiedniej pozycji do rzutu. 
Na boisku byliśmy do momentu, aż oboje zgłodnieliśmy. Postanowiliśmy iść coś zjeść. Poszliśmy do McDonald's. Chłopak powiedział żebym zajęła stolik, a on zamówi jedzenie. Gdy zobaczyłam z czym Matt wraca do stolika przeraziłam się. Na tacy miał ilość jedzenia, która ze spokojem nakarmiłaby wioskę w Afryce. 
- Ty masz zamiar to wszystko zjeść ?- zapytałam ze zdziwieniem.
- Chyba mamy
- Żartujesz ?
- Nie mówię całkiem serio. Jestem mega głodny więc lepiej coś weź puki jeszcze jest.
Po zjedzeniu wszystkiego ruszyliśmy w stronę domu chłopaka. Na początku jakoś nie chciałam tam iść, ale po długich namowach zgodziłam się. Gdy byliśmy już pod domem chłopak otworzył mi drzwi i wpuścił mnie pierwszą do środka. Dom był naprawdę duży i był ślicznie urządzony. Poszliśmy do jego pokoju, który znajdował się na samej górze. 
- Czuj się jak u siebie, ja raz przyjdę.- powiedział Matt i po chwili już go nie było w pokoju. 
Usiadłam nie pewnie na łóżku i zaczęłam rozglądać się trochę po pokoju. Moją uwagę przykuły zdjęcia nad biurkiem. Wstałam z miejsce i podeszłam bliżej na jednym ze zdjęć było dwoje nastolatków, którzy jak widać mieli ze sobą świetny kontakt. Tak to my: ja i Matt.



Usiadłam z powrotem na jego łóżko i wyciągnęłam z torebki mój telefon. Weszłam na parę porali społecznościowych i na jeden portal plotkarki. Jak zawsze pisali tam pełno bzdur, ale jedna przykuła moją uwagę. Nie znoszę gdy media zaczynają interesować się moim życiem prywatnym i moją rodziną. Co za idiota wymyślił, że moi rodzice się rozwodzą ?!  
- Co jest ? Masz minę jakbyś chciała kogoś zabić.- powiedział Matt, wchodząc do pokoju.
- Ktoś puścił polkę, że moi rodzice się rozwodzą.
- To prawda ?
- Oczywiście, że nie.
- To nie masz się czym przejmować- uśmiechnął się słodko.- Lubisz grać na konsoli czy nie za bardzo. - Wiesz nigdy nie grałam w takie gry jak ty, ale zawsze musi być ten pierwszy raz więc dawaj.
Chłopak podszedł po pułki i wybrał grę. Włożył płytę do konsoli i usiadł z padem w ręku na łóżku. 
- Pozwolisz mi wygrać ?- zapytałam robiąc oczy kota ze Shreka.
- Nie ma mowy gramy fair play.
~~ godzinę później ~~
- Jak to możliwe, że przegrałem z tobą 2 razy ?- zapytał Matt śmiejąc się.
- Jak widać szybko się uczę haha.
- Dobra tylko nikomu nie mów. Co chcesz teraz robić ? Jest dopiero 18.
- Chodźmy na miasto ?
- Nie może zostaniemy u mnie i obejrzymy jakiś film ?
- Niech ci będzie. Jakieś pomysły ?
- Koszmar z ulicy wiązów.
Przemilczałam jego propozycje co było błędem, ponieważ płyta po chwili znalazła się już w odtwarzaczu.
Najgorszy horror jaki kiedykolwiek oglądałam. Przy każdej straszniejszej scenie przytulałam się do Matta. Nigdy więcej nie mam zamiaru oglądać żadnych horrorów.
- To może teraz jakaś komedia ?-zaproponował.
- Ok, ale musisz wiedzieć, że już nigdy z tobą nie oglądam żadnych horrorów.
Włączyliśmy Jeszcze większe dzieci. Najlepsza komedia ever. Szczerze to z końcówki nic nie pamiętam, bo razem z Mattem byliśmy bardziej zajęci rozmową niż filmem.
Do domu wróciłam jakoś po 1. Od razu poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrana w piżamę poszłam spać.

~~Oliv~~


Obudziłam się o 9. Wczoraj odpoczywałam po gali, z której wróciłam bardzo późno. Dzisiaj muszę iść do pracy. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki wziąć prysznic. Następnie poszłam do garderoby ubrać się. Ubrałam się, uczesałam i zrobiłam lekki makijaż. Zeszłam na dół do kuchni zrobić sobie śniadanie. Przygotowałam to. Po zjedzeniu posprzątałam. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Okazało się, że dzwoni Zac.
- Cześć Olivia. Przepraszam, że przeszkadzam, ale mam do ciebie pytanie.- powiedział.
- Cześć nie przeszkadzasz. Jakie pytanie?- zapytałam.
- Poszłabyś ze mną dzisiaj w jedno miejsce? Chciałbym ci coś pokazać.- powiedział.
- Pewnie. 
- Fajnie. Później napiszę ci gdzie. To do zobaczenia.- powiedział.
- Ok. Pa. - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Po skończonej rozmowie postanowiłam, że pojadę tylko do mojego salonu mody. Miałam pozałatwiać jeszcze kilka spraw na mieście, ale zrobię to jutro. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do salonu. Weszłam do środka budynku. Miałam fajne pomysły projektów ubrań. Zaczęłam je szkicować. Następnie wybrałam tkaninę oraz kolor projektu. Bardzo lubię projektować oraz zajmować się wszystkim co jest związane z modą. Dostałam sms'a od Zac'a , że przyjedzie po mnie za 2 godziny. Postanowiłam, że dokończę to później. Szybko udałam się do wyjścia i do samochodu. Trochę jestem zdziwiona, że tak wcześnie po mnie przyjedzie. Zwłaszcza, że jest dopiero 12. Oczywiście w mieście były straszne korki. Nienawidzę czekać w korkach. Do domu wracałam chyba z 40 minut. Zamierzałam iść do góry przebrać się, ale usłyszałam dzwonek do drzwi, więc poszłam je otworzyć. 
- Cześć. Gotowa?- zapytał.
- Cześć. Właśnie miałam iść się przebrać. Chodź wejdź do środka.- powiedziałam i wpuściłam go do domu.
- Dzięki. Nie musisz się przebierać. I tak ładnie wyglądasz.- powiedział z uśmiechem.
- Yyy...dziękuję.- powiedziałam zawstydzona.
- To co możemy jechać?
- Tak. A dokąd jedziemy?- zapytałam.
- Niespodzianka.
Wzięłam torebkę i poszłam za chłopakiem do jego samochoduWsiadłam i pojechaliśmy. Byłam ciekawa ,gdzie jedziemy. Dojechaliśmy pod jakiś budynek. Nie wiedziałam gdzie jesteśmy i co tu robimy.Weszliśmy do środka budynku, gdzie zauważyłam najlepszego reżysera w tym mieście.
- Dzień dobry.Mam dla pani pytanie. Czy nie zechciałaby pani zagrać w moim nowym filmie?- zapytał reżyser.
- Yyy...nie wiem co mam powiedzieć.- odpowiedziałam zaskoczona.
- Spokojnie nie musi pani dzisiaj odpowiadać. Proszę to jest moja wizytówka. Jak pani się zdecyduję to proszę zadzwonić. 
- Naprawdę nie wiem co mam powiedzieć. Bardzo dziękuję.
- Proszę podziękować panu Zac'owi bo to on chciał, aby to pani z nim zagrała.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nie spodziewałam się, że będę tak szybko grać w następnym filmie. Będzie to już 3. Wyszliśmy z pomieszczenia i udaliśmy się w stronę samochodu. 
- Dziękuję ci. - powiedziałam.
- Nie masz za co. W ostatnim filmie bardzo dobrze mi się z tobą grało więc postanowiłem że chciałbym z tobą znowu wystąpić.- powiedział.
- Mi również. Nie wiem jak ci się odwdzięczę.
- Nie musisz. Przyjaźnimy się i lubię spędzać z tobą czas. Dobrze to wsiadaj i jedziemy.
- Dobrze. - powiedziałam.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Pojechaliśmy coś zjeść. Weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsca. Zamówiliśmy zamówienie, które przynieśli nam bardzo szybko. Zamówiliśmy to. Po zjedzeniu Zac odwiózł mnie domu. Pożegnałam się z nim i jeszcze raz podziękowałam.  Weszłam do mojego domu, w którym znajdował się mój brat. Zapomniałam, że ze mną mieszka.
- Jadę na siłownię, jedziesz ze mną?- zapytał.
- Tak tylko pójdę zabrać torbę i ubrania.- odpowiedziałam.
Poszłam po torbę i pojechałam z Chris'em. Nie chciałam siedzieć w domu, więc postanowiłam, że pojadę. Droga zajęła nam 10 minut. Poszłam do szatni przebrać się. Ubrałam się i wyszłam z szatni. Szłam w stronę siłowni, gdy nagle zauważyłam Evę. Była zdziwiona co ona tu robi.
- Cześć Olivia. To jest Tom. Będzie on twoim trenerem. -powiedziała.
- Cześć. Ale po co mi trener skoro zawsze sama ćwiczyłam?- zapytałam.
- Tom będzie pokazywać ci różne ćwiczenia. Twoi rodzice kazali go zatrudnić ze względu na  twoje bezpieczeństwo abyś sobie nic nie zrobiła tak jak ostatnio.
- No dobrze. Jestem Olivia.- odpowiedziałam i przedstawiłam się.
- Cześć. A ja Tom. Cieszę się, że będę mógł z tobą pracować.- powiedział.
- Miło mi. To może chodźmy ćwiczyć.- powiedziałam.
- Dobrze.
Poszliśmy na salę. Tom wydawał się w porządku. Nawet dobrze, że będę miała własnego trenera. Przynajmniej nic sobie nie zrobię tak jak ostatnio, gdy skręciłam kostkę. Po 2 godzinach skończyliśmy. Poszłam przebrać się w swoje rzeczy i wziąć prysznic. Następnie poszłam w stronę wyjścia, gdzie spotkałam Tom'ma.
- Mogę cię prosić o autograf? - zapytał.
- Pewnie. Dobrze mi się z tobą ćwiczyło.- opowiedziałam podpisując zdjęcie, które miał.
- Dziękuję. Mi również. Może masz ochotę pójść ze mną na kawę?- zapytał.
- Dobrze tylko napisze sms'a do brata, aby nie czekał.
Poszliśmy do kawiarni, która znajdowała się obok siłowni. Zamówiliśmy zamówienie. Zamówiliśmy to i to. Bardzo długo rozmawialiśmy jak byśmy znali się od zawsze. Było już dosyć późno więc Tom odwiózł mnie do domu swoim samochodem. Pożegnałam się i weszłam do domu. Dzisiaj ten dzień był bardzo wyczerpujący. Nie miałam na nic sił. Poszłam do łazienki wziąć kąpiel. Ubrałam piżamę.  Zeszłam do kuchni zjeść musli z owocami. Następnie udałam się do sypialni . Położyłam się w łóżku i zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz