Translate :))

poniedziałek, 6 października 2014

Chapter 31

~~Pat~~
Włącz > to.

Smacznie sobie spałam jednak obudził mnie telewizor. No tak, zasnęłam nie wyłączając go. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na niego, gdzie była data. Tak, to dzisiaj będę śpiewać jako support One Direction. Strasznie się denerwuję tym dniem. Pierwszy raz będę śpiewać przed tak sławnymi osobami. Wstałam z łóżka i postanowiłam już się ubrać. Udałam się do garderoby i zaczęłam przygotowywać jakąś stylizację. Po długim zastanowieniu stwierdziłam, że założę ten sweter, jeansy i Nike. Gotowa zeszłam na dół w celu przygotowania śniadania. Weszłam do kuchni. Nie czułam się dzisiaj najlepiej i nie miałam ochoty w ogólne jeść, ale zawsze coś trzeba. Zrobiłam sobie lekką sałatkę i nalałam wody do szklanki po czym usiadłam do stołu i zabrałam się za jedzenie. Zjadłam wszystko z ledwością i wypiłam wodę po czym posprzątałam po sobie wkładając brudne naczynia do zmywarki. Po skończeniu udałam się do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Jak zwykle nic ciekawego nie leciało. Postanowiłam się nie nudzić i iść na spacer do parku. Założyłam na siebie jeszcze płaszczyk. Wzięłam telefon i wyszłam z domu. Szłam ulicami Londynu podziwiając widoki jesieni. Liście spadały z drzew i tworzył się fantastyczny krajobraz. Wszystko wyglądało cudnie. Po długim spacerze weszłam do jesiennego parku. Wyglądał fantastycznie. Nie było tu za dużo ludzi, większość to tylko biegała, a ja podziwiałam widoki jesieni. Szłam chodnikiem i rozglądałam się dookoła. W końcu doszłam do jakiegoś mostu. Weszłam na niego i zatrzymałam się na środku patrząc w dół. Wszystko było takie idealne. Jak z obrazka. Przeszłam przez most i dalej podziwiałam widoki parku. Szłam dalej jednak w pewnym momencie ktoś biegnąc zatrzymał się obok mnie.
  • No cześć. -dodał Cameron.
  • Cześć.
  • No w końcu się spotykamy.- oznajmił uśmiechając się.- Co tam u ciebie?- spytał po chwili.
  • Nic ciekawego, a u ciebie?
  • Wszystko ok! Wiesz, nie będę ci przeszkadzał. Biegnę dalej, do zobaczenia!- oznajmił i pobiegł przed siebie.
  • Pa.
Dobrze, że tak szybko sobie poszedł. Nie, żebym była nie miła, ale on strasznie mnie denerwuje. Pospacerowałam jeszcze trochę po czym postanowiłam opuścić park. Wyszłam z niego i ruszyłam do Starbucks'a po kawę. Weszłam do kawiarni i zamówiłam Cappuccino. Chwilę później już była gotowa. Odebrałam zamówienie, zapłaciłam i opuściłam kawiarnie. Idąc spacerkiem popijałam ciepły napój, w środku aż się ciepło robiło. Mmmm. W trakcie mojego spaceru zadzwonił telefon. Była to Carmen. Szybko odebrałam.:
  • No cześć.- oznajmiłam.
  • Hej! Słyszałam, że masz dzisiaj koncert! Jest głośno o tym w telewizji. Wiesz, może przed tym koncertem pójdziemy razem na obiad, co?- spytała kończąc swoje przemówienie.
  • Jasne, a potem pojedziesz ze mną na koncert.- oznajmiłam.
  • Okej, a o której jest?- spytała.
  • 17:30, ale o 16:30 musimy już tam być.- dodałam.
  • Okej, to na obiad idziemy o 14! Przyjadę po ciebie!
  • Ok, to do zobaczenia. Pa- oznajmiłam i się rozłączyłam. 
Spojrzałam na zegarek i była już prawie 13. Postanowiłam wracać do domu. Po 10 minutowym spacerze dotarłam do swojego domu. Weszłam do środka i od razu rzuciłam się na kanapę. Siedziałam tam sobie i w końcu do mnie dotarło, że dzisiaj będę śpiewać przed Niall'em ?!? Właśnie co do niego to jakoś od kilku dni się nie odzywa. Ciekawe dlaczego. Może po prostu ma dziewczynę. Nie wiem, nie miałam teraz najmniejszej ochoty o tym myśleć. Poleżałam sobie jeszcze trochę myśląc o tym wszystkim. Jednak żadnego sensownego rozwiązania nie wymyśliłam. Kiedy podniosłam się już do poziomu siedzącego usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam z łóżka i ruszyłam je otworzyć. Była to Carmen. 
  • No cześć.- dodałam.
  • Hej, hej. Comon, lecimy! Nie ma czasu!- oznajmiłam i wyszłyśmy z domu idąc do jej auta. 
Zajęłyśmy miejsca i ruszyłyśmy. Byłam ciekawa, gdzie teraz nas zawiezie na obiad. Po kilku minutach jazdy zatrzymałyśmy się przy "Nandos". Super, ulubiona restauracja Niall'a i my. Fantastycznie. Miałam tylko ogromną nadzieję, żeby go nie było.
Wyszłyśmy z auta i weszłyśmy do restauracji. Zajęłyśmy miejsce, dostałyśmy MENU i złożyłyśmy zamówienie. Chwilę później otrzymałyśmy nasze jedzenie. Jestem po prostu geniuszem. Jest zimno, a ja zamówiłam sobie shake czekoladowego. Och tak, będę chora. Zaczęłyśmy jeść nasz posiłek w między czasie rozmawiając. Dowiedziałam się, że Cam ma chłopaka Brent'a z którym właśnie wczoraj się spotkała. Słodko. W końcu. Jak to się mówi, cieszę się jej szczęściem, tak. Skończyłam jeść i dopiłam jeszcze shake, choć już mnie gardło bolało. Jeszcze by tego brakowało, żebym nie mogła śpiewać. Dopiero bym się wkurzyła. Zapłaciłyśmy i opuściłyśmy restaurację. Spojrzałam na zegarek i było już przed 16. Matko, co my robiłyśmy tak długo w tej restauracji? Z resztą nie chcę wiedzieć. Wsiadłyśmy do jej auta i postanowiłyśmy podjechać do jakiejś kawiarni po herbatę na wynos. Podjechałyśmy pod jakąś kawiarnię, gdzie zamawia się w samochodzie. Przejrzałyśmy MENU i zamówiłyśmy 2 herbaty z wanilią i chwilę później wręczyli nam już nasze zamówienie. Razem z naszymi herbatkami ruszyłyśmy na stadion, gdzie miał się odbyć koncert. Dziewczyna zaparkowała auto i weszłyśmy tylnym wejściem przez które wpuścił nas ochroniarz. Na miejscu już była Kate i Matt. Przywitałam się z nimi. Na scenie chłopaki mieli już próbę. Oczywiście nie taką próbę normalną, tylko taką no wiecie. Oglądałam ich zza sceny, nie miałam najmniejszej ochoty dzisiaj z nimi rozmawiać. Kiedy skończyli śpiewać ruszyli za scenę a ja akurat kichnęłam, pierwszy, drugi, trzeci i w końcu ostatni! Skończyłam kichać, jednak wszyscy to usłyszeli. A niech by to szlag! 
  • Na zdrowie!- dodał Zayn, a po nim Liam, Hazz i Lou.
  • Dzięki.- dodałam i jak najszybciej opuściłam ich towarzystwo.
Wyszłam na scenę i rozejrzałam się dookoła. Matko, ile tu dzisiaj będzie ludzi! Ja chyba nie dam rady. Rozglądałam się dookoła cały czas i nie mogłam uwierzyć. Wielka scena, miliony ludzi i ja, śpiewająca jako support One Direction. To było nie do uwierzenia. Wróciłam za scenę, gdzie czekali już wszyscy. Niedługo zaczną wpuszczać fanów. 
Wszyscy czekali, kiedy już zacznie się występ, ale jeszcze pełno czasu. Przeszłam obok chłopaków nie zwracając na nich uwagi. Weszłam do garderoby, gdzie miałam się przebrać na występ. Moja stylistka przygotowała mi już ubranie. Ubrałam bluzkę, kamizelkę, jeansy i lity. Byłam już prawie gotowa. Byłam ubrana cała na czarno. Nie spodziewałam się tego, że stylistka przygotuję mi coś takiego, no ale niestety, muszę być tak ubrana. Poprawiła mi jeszcze makijaż i zakręciła lekko włosy. Gotowa udałam się bliżej sceny, gdzie już wszyscy czekali na mój występ. Prowadzący zapowiedzieli i wyszłam. Byłam bardzo zdenerwowana. Na szczęście, jak wchodziłam na scenę, nie było tam chłopaków. Znalazłam się na środku sceny. Powitałam wszystkich i zaczęłam śpiewać. Fani pomagali mi. Byli na prawdę świetni! Skończyliśmy piosenkę i podziękowałam im serdecznie za to, że mogłam tu dzisiaj z nimi być. Zaśpiewałam z nimi 3 piosenki. Czas bardzo szybko minął i opuściłam scenę. Po mnie mieli pojawić się 1D. Kiedy wchodzili na scenę...
  • Powodzenia.- dodałam.
  • Dziękujemy. Przyda się.- oznajmili prawie wszyscy. Niall nie raczył się nawet odwrócić.
Przyznam wkurzył mnie trochę. Dzisiaj w ogóle nie zwracał na mnie uwagi, jakby to ja coś zrobiła. Przyznam, zagrali wspaniały koncert. Wszyscy fani świetnie się bawili. Miałam jechać do domu w trakcie ich koncertu, jednak musiałam tutaj zostać i oglądać ich razem z Cam, menadżerką i ochroniarzami. Skończyli śpiewać i opuścili scenę idąc do nas. O proszę, teraz łaskawie mnie zauważył, brawo. Siedziałam na fotelu, a chłopak do mnie podszedł.
  • Musimy porozmawiać. Ale nie teraz, po Meet and Greet, ok?- spytał nawet nie patrząc na mnie. Nie no, ja chyba faktycznie coś mu zrobiłam, że się tak zachowuję.
  • Ja jadę do domu. Jak skończycie to przyjedź.- oznajmiłam po czym wstałam i ruszyłam do garderoby, aby przebrać się w swoje poprzednie rzeczy.
Przebrałam się i razem z Cam opuściłyśmy stadion żegnając się z Kate i Matt'em.
Carmen odwiozła mnie do domu, po czym pożegnała się i odjechała, a ja weszłam do środka. Na zewnątrz było na prawdę zimno. Kiedy znalazłam się już wewnątrz od razu rozpaliłam w kominku, żeby było cieplej. Usiadłam na kanapie i przyglądałam się ogniu. W domu od razu zrobiło się cieplej i przyjemniej niż wcześniej. Siedziałam tak już dłuższą chwilę, dopóki nie usłyszałam dzwonka do drzwi. Wstałam z kanapy i niechętnie ruszyłam je otworzyć. Kiedy już to zrobiłam zobaczyłam za nimi Niall'a.
  • Wejdź.- dodałam odsuwając się, a on chwilę później już znalazł się w środku. 
Zamknęłam drzwi i weszłam do salonu a chłopak za mną. Nie chciałam wiedzieć jaka dziwna rozmowa nas czeka, więc jak zwykle usiadłam na kanapie czekając na jego przemówienie. Po kilku minutach chłopak się w końcu odezwał.
  • Nasza znajomość jest dziwna.- oznajmił siadając obok.
  • Nie rozumiem.- dodałam.
  • Chciałbym wiedzieć kim dla siebie jesteśmy. 
  • Nie wiem. - dodałam patrząc na kominek. Było dobrze między nami tak jak jest teraz, jednak nie, jemu coś nie pasuje.
  • Wiesz, ja też nie wiem. Zastanawiam się nad tym od kilku dni i nie chce żeby tak dalej było.- dodał a moje serce chyba stanęło.
  • Że co?
  • To co jest teraz nie ma sensu. Dlatego chciałbym wiedzieć, czy chciałabyś być kimś więcej dla mnie. Patricia czy zostaniesz moją dziewczyną?- spytał a ja chyba umarłam.
  • Yyyyy....- nie mogłam nic z siebie wydusić.
  • Rozumiem.- dodał i już chciał wychodzić, jednak ja byłam szybsza i stanęłam przed nim.
  • Zgadzam się.- dodałam.
  • Na prawdę? Tak się cieszę.- oznajmił i od razu mnie pocałował.
Nie sądziłam, że taka straszna rozmowa może się tak fantastycznie skończyć. Po kilku sekundach oderwaliśmy się od siebie i uśmiechnęliśmy się. 
  • Pójdziesz juro ze mną na kolację?- spytał uśmiechając się.
  • Jasne.- dodałam.
  • To teraz niestety, ale będę leciał.
  • Nie!- dodałam i stanęłam przed drzwiami. Nie chciałam go nigdzie wypuszczać!
  • Muszę słońce, widzimy się jutro.- dodał i pocałował mnie w nos a ja wybuchnęłam śmiechem.
  • Nie musisz nigdzie iść.- dodałam stanowczo.
  • Muszę jechać jeszcze do studia z chłopakami.- oznajmił smutny.
  • No okej.-  dodałam smutna po czym odsunęłam się od drzwi.
  • Do jutra księżczniko.- dodał po czym pocałował mnie z policzek i wyszedł. 
Zakluczyłam drzwi i uśmiechnięta ruszyłam do łazienki. Wzięłam bardzo długą kąpiel i ubrałam się w piżamę. Wiem, te śpiochy są takie śmieszne, ale idealne do spania. Gotowa opuściłam łazienkę schodząc na dół. Cały czas miałam jednego wielkiego smile na twarzy. Weszłam do kuchni i postanowiłam przygotować sobie coś na szybko do jedzenia. Wyciągnęłam wszystkie potrzebne produkty i zaczęłam przygotować. Chwilę później moje kanapki były już gotowe. Zrobiłam sobie jeszcze herbatkę i usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Zjadłam kanapki po czym popiłam je gorącą herbatką. Mmmm fantastycznie. Posprzątałam po sobie i postanowiłam iść już spać. Byłam strasznie zmęczona. Udałam się do sypialni i położyłam się do łóżka. Chwilę później byłam już w krainie snów. *___*
____________________________________________________________________________



~~Alex~~

Włącz to ;)

Kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze po obudzeniu przeraziłam się. Wyglądałam jak jakieś straszydło. Miałam wory pod oczami, czerwone białka, poczochrane włosy i czerwoną twarz.
-O Boże...- westchnęłam.

 Nie chciało mi się  czesać, więc zrobiłam sobie tylko byle jakiego koka i przemyłam twarz zimną wodą. Założyłam dresy i zeszłam na dół. Skierowałam się do kuchni, jednak już na korytarzu poczułam jajka. A widok Cody'ego bez koszulki w kuchni był... no cóż... ciekawy.

-Ty w kuchni?- zapytałam wyciągając z lodówki wodę. Chłopak odwrócił się w moją stronę. Chyba troszkę go wystraszyłam.
-No... jak widać- zaśmiał się.
-Czuję jajka.- stwierdziłam.
-Tak, ale omlety też są- dodał z uśmiechem.
-Oo...- usiadłam do stołu.
-Co?- patrzył na mnie zdezorientowany.
-Pomogę ci zjeść te pyszności- zaśmiałam się. Ten się tylko uśmiechnął i podał mi talerz z omletem i jajecznicą. Dziwna mieszanka. Ważne, że dobre.

Zadzwoniłam do mojego brata, żeby zapytać co z Jenną i jak on się czuję. Nie chciałam już tam jechać, bo nie ma sensu. Nie wiem czy John się w ogóle rusza po za szpital od wypadku. Kurczę... tak bardzo mi go szkoda. A ja wciąż pamiętam tę kobietę. Żyła by. Może i miała racje co do dzieci. Mają całe życie przed sobą. Co nie zmienia faktu, że są teraz sierotami. Będę je odwiedzać.

Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Cody nie odstępował mnie na krok. Cały czas praktycznie się do niego przytulałam. Luke byłby bardzo zazdrosny jakby to widział czy ogólnie się o tym dowiedział. Chociaż... w sumie oni się znają, więc raczej nie było by aż takiego problemu. Chyba...

Zdałam sobie sprawę, że ostatnio nie odzywałam się do Agnes.
-Cody?
-Hm?
-Przyniesiesz mi laptopa z mojego pokoju?- zatrzepotałam zalotnie oczami, a on się zaśmiał.
-Chciałabyś.
-No właśnie chcę. Albo wiem... a zaniesiesz mnie?
-Chyba śnisz.- znów się zaśmiał. Zmarszczyłam czoło, a on przestał się śmiać.
-Wskakuj.- nachylił się troszkę, a ja weszłam na kanapę, a z niej na jego plecy.

Rzucił mnie na łóżko. Po chwili sam na nie opadł ciężko dysząc.
-Dziękuję.- dałam mu buziaka w policzek.
-Takie tam... mini trening.
-No widzisz? Co ty byś beze mnie zrobił?
-Żył?
-A teraz co robisz?
-Leże.
-Może nie mówmy o tym.- właśnie zrozumiałam o czym rozmawiamy i znów miałam ochotę rozryczeć się jak małe dziecko. Cody patrzył na mnie, a po chwili dostałam z poduszki w głowę.

-Osz ty... nie wiesz z kim zadarłeś.- zaśmiałam się. No i cóż.... po kilku minutach cały pokój był w pierzach z moich biednych poduszek. Ale zabawa była niezła. Właściwie pokój wyglądał całkiem fajnie taki biały. Nie no... trzeba to posprzątać. A trzeba przyznać, że trochę tego jest. Plus jest taki, że on mi pomoże. :D

Razem z Cody'm jeszcze chwile się potarzaliśmy w pierzu, a potem wzięliśmy się za sprzątanie. I tak najwięcej on posprzątał, bo ja zajmowałam się laptopem. Weszłam na facebook'a, którego już długo nie odwiedzałam i napisałam do akurat dostępnej Agnes.
  • Cześć :*- napisałam.
  • Ojej... witam panią ;3 Dawno tu nie wchodziłaś, co?- odpisała po chwili.
  • A no....
  • Co z bratem?
  • Ty wiesz?
  • O wypadku? No jasne. Nie chciałam ci się narzucać, czy coś. A ty jak się trzymasz?
  • Ech... szkoda słow. Cody mnie wspiera.
  • Ten Cody?
  • Nie... inny.
  • Jaki?
  • No ten sam! :D
  • Aaa... a co z Luke'iem?
  • Wyjechał do NY. Dokańczają film. 
  • Uu... szkoda, że nie mógł zostać.
  • A tam... niedługo znów będziemy razem. Tęsknie za nim bardzo. ;c
  • Biedulka.... A jak tam z Cody'm?
  • Sprząta pierza w moim pokoju :D
  • Pierza? W twoim pokoju? O matko... ja chyba wolę nie wnikać, co wy tam robicie... :D
  • Hahaha.... śmieszna jesteś :* Wygłupialiśmy się troszkę. Wiesz... trochę się kłóciliśmy i troszkę na wywijałam. Drew też tu jest. Ale nie u mnie.
  • Drew? Jaki? 
  • Drew van Acker.
  • Takie ciacho? :O Znasz go?!
  • No pewnie ;*
  • :OO Ja też chcę...
  • Ty masz Thomasa. A właśnie co u niego?
  • Wszystko w porządku ;3
  • To dobrze ;) A masz jakieś wieści o Toby'm?
  • Jakoś nie bardzo ;/ Przykro mi.
  • Wiesz, przepraszam Cię, ale muszę już lecieć. Odezwę się niedługo ;*
  • No dobrze ;c Pa ;*



Odłożyłam laptopa na bok i położyłam się na łóżku. Westchnęłam. Zaczęłam sobie rozmyślać...
-Może coś obejrzymy?- zaproponował Cody.
-Nie głupi pomysł.- wstałam z łóżka. Wzięłam go za rękę i zeszliśmy na dół do salonu.
-Może zamówimy coś?- zapytał wyciągając telefon.
-Pizza?
-Mniam...


Po niecałych 40 minutach przyjechało nasze zamówienie. Cody włączył film pt. "Gwiazd naszych wina". Ponoć jest świetny.
-Znów będziesz płakać.- powiedział smutno Cody.
-Oj nie przesadzaj.- ale miał rację. Gdzieś w trzech czwartych filmu zaczęłam ryczeć.

-Pocałowała go.- piszczałam z radości.

 Po jakimś czasie była scena, w której Gus chcę usłyszeć mowy swoich najbliższych. Hazel kiedy ją czytała popłakała się. Gus również no i ja też. To takie piękne. A potem... potem... on...on umarł. Hazel cały czas płakała. Ja w sumie też. Ale sama już nie wiedziałam, czy płakałam z powodu jego śmierci, czy jej straty. Film się skończył a ja wciąż płakałam. 

-Aleks.- przytulał mnie Cody. Jaki on kochany.
-On umarł...- szlochałam.
-Wiem, Aleks.
-Ale oni przecie się tak kochali...
-Shh...- gładził mnie po głowie.
-Dlaczego tak się stało?- dalej szlochałam.
-Mówiłem, że będziesz płakać.- odsunął mnie od siebie. Wziął chusteczki i podał mi jedną, a drugą wytarł moje policzki i oczy.
-Mówiłam, że to nic takiego.- próbowałam się uśmiechnąć.
-Pamiętasz kino w liceum?
-Ee...
-Szła wtedy cała szkoła. Spóźniliśmy się. Oboje. Musieliśmy usiąść obok siebie. Nie bardzo pamiętam co to był za film, ale pamiętam, że było dokładnie jak teraz.
-Jak teraz?
-Płakałaś. Wyglądałaś takk bezbronnie. Byłaś taka zrozpaczona, że wtedy też cię przytuliłem.
-A już pamiętam. Wtedy powiedziałam, że pomoczyłam ci koszulkę, a ty wtedy powiedziałeś, że... - przerwał mi.
-... to nic, bo to są twoje łzy.- zarumienił.
-Ojej... jaki ty uroczy kiedy się rumienisz.
-Ale dość już o mnie. Pamiętam to.
-Tak, ja też. Kocham cię.- przytuliłam go. Pocałował mnie w głowę. Luke nigdy mi tak nie zrobił ;/ A to takie słodkie jest. Mimo wszystko bardzo go kocham i tęsknie. <3
 


~~Luke~~
W końcu wróciłem do Nowego Jorku. Mam nadzieję, że Aleks da sobie radę. W końcu ją tam zostawiłem. Nie musiałem, ale... chciałem wyjechać. Olivia przyjechała po mnie swoim czerwonym porsche
-Fajnie, że w końcu wróciłeś.- powiedziała przygryzając wargę. Cholernie mnie to pociąga. A ona już dobrze wie, co mnie kręci.
-Też się cieszę.- delikatni ucałowałem ją.

Dziś kręcimy sceny miłosne. Uwielbiam je. Dobrze, że Aleks tu nie ma. Mam nadzieję, że nie przyjdzie jej do głowy, lot tutaj.
 
Tak to się nawet z Aleks w życiu nie całowałem. Dlatego kocham takie sceny. Olivia ulega każdemu z moich dotyków. Jest świetną aktorką, ale ... chyba wciąż ją kocham. Teraz to czuję. Jest taka seksowna. I jeszcze jej strój i to jak gra... Jest ode mnie młodsza, ale jest taka kobieca. Mógłbym ją wziąć tu i teraz, ale to za parę scen.
5cf483e90003a61a4f0f2c64.gif


Żeby pocałunek był naprawdę dobry, musi coś znaczyć. Musi być z kimś, kto dla  wiele znaczy. Żeby w momencie, kiedy zetkną się nasze usta, poczuć to w całym ciele. Pocałunek tak gorący i namiętny, że nie chciałbyś zaczerpnąć powietrza. Nie można oszukiwać przy pierwszym pocałunku. Uwierz, że kiedy już najdziesz już tę właściwą osobę, każdy pocałunek jest wszystkim.
Nadeszła długo wyczekiwana przeze mnie scena. Czyli- seks. Tutaj zawsze mamy puścić wodzę fantazji. Tak też zrobiliśmy. Cały czas całując się rozbieraliśmy się. W końcu rzuciłem ją na łóżko i zacząłem pieścić jej piersi. Są takie duże i jędrne. Ale niestety musiałem to robić przez stanik. Jednak potem nałożyłem na nas kołdrę na tyle, że nikt nie widział co tak właściwie pod nią się robi. Wsunąłem ręce pod stanik i znów pieściłem. Widziałem po jej twarzy i skurczach, że cholernie jej się podobało. O to mi chodzi...

~~Alex~~

Tak jak myślałam... Cody wyciągnął mnie na dwór. Tym razem postanowiliśmy sobie wieczorkiem pobiegać. Oczywiście od razu zaproponowałam, żeby wziąć Agnes i Drew. Bardzo jej się spodobało. Ona z Drew biegła z przodu, a ja z Cody'm z tyłu. Mimo, że podczas biegania nie powinno się rozmawiać my i tak to robiliśmy.
-To był dobry pomysł z tymi biegami.- powiedziałam.

-Wiem, bo mój- uśmiechnął się.
-Jesteś kochany.
-Wiem, ty też ale ja bardziej.- zaśmiał się.
-No popatrz jaki skromny.- zaśmiałam się. 

Agnes stwierdziła, że dziś śpi u mnie. Trochę szkoda, że Cody'ego już u mnie nie będzie. Chociaż?
-Ej chłopaki, a co wy na to, żeby może pojechać na jakąś dyskotekę, a potem wszyscy byśmy spali u mnie, co?- zaproponowałam. Chłopcy spojrzeli na siebie, po czym równo odpowiedzieli :
-Czemu nie?
-Świetnie. Do zobaczenia za 2 godzinki.- powiedziała Agnes biorąc mnie pod rękę.
-2 godzinki?- zdziwił się Cody.
-No właśnie... Agnes nie przesadzasz?- sama byłam zaskoczona.
-No dobra. To za godzinkę. Lepiej?- poprawiła się.
-Dużo lepiej. To na razie.- tym razem powiedział Drew. 

Ach to szykowanie na imprezę... Przynajmniej oderwę się trochę od tych przykrych rzeczy z ostatnich paru dni. Dobrze, że mam chociaż ukochanego chłopaka, który mnie bardzo kocha i wspiera, no i kochanych przyjaciół. Nie wiem co bym bez nich zrobiła. Zwłaszcza bez Luke'a.

Chłopcy czekali na nas w moim salonie, bo zostały nam jeszcze tylko drobne poprawki makijażu i mogliśmy już iść. Agnes wyglądała świetnie. Chociaż ja też nie najgorzej. To znaczy... tak myślę, bo Drew i Cody zaniemówili jak nas zobaczyli. Agnes i ja miałyśmy takie same sukienki, tyle że ja miałam beżową, a ona czarną. 

Daleko nie mieliśmy więc przeszliśmy się. Dużo młodzieży teraz gnało na imprezy. Fajnie tak czasem poimprezować. Agnes cały czas gadała z Drew. To chyba dobrze, nie? Sama nie wiem. Ja i Cody... no cóż... tak bardzo się cieszę, że znów się spotkaliśmy. Że jest przy mnie. Że mi pomaga. Kochany jest.

Drew był już troszkę podpity. Właściwie jak cała nasza czwórka. Ale zabawa była niesamowita. Spotkaliśmy kilku znajomych i bawiliśmy się z nimi.
-Agnes chodź ze mną do łazienki.- chwiałam się jak nie wiem co. Ledwo szłam. A kiedy odeszłam od baru o mały włos a upadłabym. Jednak... czyjeś ramiona mnie podtrzymały.
-Dzięki.- powiedziałam bezinteresownie.
-Nie ma sprawy.- ale ten głos przykuł moją uwagę.
-Bobby?- zgasiłam się. Jednak ocknęłam się i rzuciłam chłopakowi na szyję. Tak dawno go nie widziałam.
-Nie za dużo wypiłaś?- zaśmiał się. On był trzeźwy. No pięknie...
-Nie. Coś ty... Wszystko ze mną w porządku. To tylko przez te buty tak ciężko się chodzi.- ta no pewnie... jak się wypije 5 piw i 4 drinki to się chodzi slalomem. No ale przecież ja nie jestem pijana.
-Jesteś pijana.- stwierdził.
-Nie jestem pijana.- głupio zaprzeczałam.
-Jesteś.- zaśmiał się bo znów leciałam na podłogę. Wziął mnie na ręce i przeniósł obok toalet.

-Do środka z tobą nie wejdę.- powiedział uśmiechnięty. Kolejny porażający uśmiech.
-Dobra. Dam radę.- gdyby nie klamka już bym leżała.
-Na pewno?- zapytał za mną.
-Tak. Tylko... jak usłyszysz krzyk to wkraczaj.
-Jasne.

Próbowałam się wysiusiać. To w życiu nie było takie trudne jak teraz. Ja już więcej nie pije... masakra jakaś. Ale na szczęście sukienka nie ucierpiała. Chłopacy się poznali. Właściwie to kiedyś grali razem w bejsbol. Pamiętają się. Wszyscy zrobili i nadal robią kariery aktorskie. Jakie to piękne. Tylko ja taka odmienna- piosenkarka. No i Agnes. Zapisała się do wojska. To jej ostatnie dni wolności. Musi zabalować troszkę. Ciekawe co będzie z nią i Thomasem ;c

Ciąg dalszy nastąpi...
_________________________________________________________________________


~~Mady ~~

Włącz --> to.


Obudziłam się jakąś godzinę temu, ale nadal leżałam w łóżku. Tak bardzo nie chciało mi się ruszać z mojego królestwa, ale niestety musiałam się przygotować na konferencję. Nie chętnie wstałam i udałam się w stronę garderoby. Wybrałam z niej rzeczy i udałam się do łazienki. Po jakiś 20 minutach opuściłam pomieszczenie gotowa i zeszłam do kuchni. Nie byłam głodna więc nalałam sobie soku pomarańczowego do szklanki i wypiłam go. Spakowałam do torebki potrzebne rzeczy i wyszłam na zewnątrz, gdzie czekało na mnie auto.
- Dzień dobry - powiedziałam do kierowcy i Marka.
- Witaj Mady - odpowiedział ochroniarz.
Po kilku minutach stałam przed budynkiem, w którym miała odbyć się konferencja. Weszłam do środka i udałam się w stronę garderoby, gdzie makijażystki miały zająć się moim makijażem. Moja menadżerka cały czas przewracała karki, na których miała zapisane najważniejsze informacje do przekazania.
- Odpręż się trochę - powiedziała Jo.
- Próbuję, ale to trochę trudne.

- Zamknij oczy, poprawię ci kreski.
Zrobiłam to, co kazała mi moja makijażystka i starałam się trochę rozluźnić. Ktoś zacisnął dłonie na moich barkach i zaczął masować.
- Ale jesteś spięta - usłyszałam Luka.
- Co ty tu robisz ?
- Chłopaki gdzieś wyszyli, a ja nie miałem zamiaru zostać sam w hotelu, więc cię odwiedziłem - uśmiechnął się.
Chłopak przytulił mnie i szpenął mi do ucha, żebym się nie denerwowała.
- Z tego co wiem, to po konferencji masz 2 godziny wolnego więc zabieram cię na obiad, bo zapewne od rana nic nie jadłaś.
- Może.
- Mady wchodzimy - powiedziała moja menadżerka.
Po odpowiedzeniu na wszystkie pytania dotyczące najnowszej płyty i trasy mogłam wrócić do garderoby.
- I co ? Było aż tak źle ? - zapytał Luke.
- Nie było najgorzej - odpowiedziałam.
- A teraz się zbieraj idziemy na obiad - powiedział.
- Alee...- zaczęłam.
- Nie ma żadnych ale ! Idziemy - chłopak podał mi moją torebkę i chwycił mnie za rękę.
Wyszliśmy z budynku i udaliśmy się do pobliskiej restauracji. Zajęliśmy miejsce przy oknie i wybraliśmy dania z karty.
- Nie stresuj się tak - powiedział Luke.
- Łatwo mówić - powiedziałam.
- Uwierz mi, że niedługo nie będziesz miała takiej tremy. Sam to przerabiałem. Zaufaj mi Meg - uśmiechając się.
Zapłaciliśmy za obiad i opuściliśmy restauracje. Na zewnątrz było parę fanek, ale niestety nie mieliśmy czasu, żeby z nimi porozmawiać czy zrobić zdjęcia. Poszliśmy na parking i wsiedliśmy do auta Luka, które wypożyczył na czas ich pobytu w LA. Na miejscu koncertu byliśmy po 30 minutach. Weszliśmy do teatru tylnym wejściem i od razu poszłam zrobić próbę dźwiękową wraz z moim zespołem. Zaśpiewałam parę piosenek, po przyszła moja menadżerka i zaczęła czytać pytania zadane od fanów, którzy byli obecni na próbie. Później udałam się na ściankę, gdzie zrobiłam sobie z nimi zdjęcie i podpisałam im płyty lub plakaty z moją podobizną.
Koncert dobiegł końca po 21. Poszłam za kulisy, gdzie chłopacy z 5SOS rzucili się na mnie.
- Byłaś wspaniała na scenie - powiedział Luke.
- Dzięki - podziękowałam.
- Trzeba oblać twój udany koncert - stwierdził Calum.
- Możemy pojechać do mnie. Nie mam ochoty na kluby - powiedziałam.
- Okay - powiedzieli razem.
- To ja idę się odświeżyć - powiedziałam i ruszyłam w stronę garderoby.
Wzięłam szybki prysznic po czym przebrałam się w moje wcześniejsze ubranie i uczesałam włosy w niedbałego koka. Po jakiś 20 minutach wróciłam do chłopaków. Wsiedliśmy do auta Lucasa i pojechaliśmy do mojej willi. Po drodze wjechaliśmy do jednego z marketów kupić jakieś przekąski dla tych głodomorów.
              ***
- Ma ktoś numer do jakiejś dobrej pizzerii ? - zapytał Ashton.
Od razu jak weszliśmy do środka chłopcy poczuli się jak u siebie w domu. Calum i Mike rozsiedli się na mojej kanapie z nogami na stole, a Ashton przeszukiwał moją lodówkę i szafkę w poszukiwaniu czegoś nie zdrowego do zjedzenia. Razem z Lucasem położyliśmy na stoliku w salonie chipsy, napoje, żelki i jakieś inne słodycze.
- Nieźle się rozgościli - powiedział Luke, który właśnie wszedł do salonu.
- Jak widać - powiedziałam.
- Ej Ashton ! Mam numer do tej pizzerii - powiedział Mike.
- To na co czekasz, zadzwoń tam idioto - krzykną Ashton.
- Przepraszam za nich - powiedział Luke, obejmując mnie.
Weszliśmy do salony, gdzie zastaliśmy kłócących się chłopaków. Usiedliśmy na fotelu obok nich.
- Zamówicie tą pizze wreszcie czy trzeba wam wysłać specjalne zaproszenie ?- zapytał blondyn.
- Zapomnijcie sam to zrobię - powiedział po chwili i wstał z miejsca i wyciągnął swój telefon z kieszeni.
Michael poszedł do kuchni zrobić popcorn, a ja w zaczęłam szukać czegoś w telewizji.
- Cal...nogi - zwróciłam uwagę przyjacielowi.
Chłopak zdjął nogi ze stoliku i zaczął grzebać coś w swoim telefonie. Włączyłam MTV, gdzie leciał właśnie nowy odcinek Teen Wolf'a. Serial tak bardzo nas pochłoną, że prawie nie usłyszeliśmy dźwięku domofonu. Mike odebrał pizzę i przyniósł ją do salonu. Obejrzeliśmy jeszcze jeden odcinek, po czym chłopacy uparli się na włączenie horroru. Szczerze nie pamiętam jaki był jego tytuł. Oczywiście nie obeszło się bez straszenia się na wzajemnie.
- Idę do łazienki - powiedział Ashton, po skończonym seansie.
Wszyscy kiwnęliśmy głowami i czekaliśmy, aż blondyn zniknie z pola widzenia. Gdy to się stało razem z Luke'iem udałam się do przedpokoju, gdzie stało wielkie pudło, którego nie zdążyłam jeszcze sprzątnąć. Przy pomocy blondyna weszłam do środka i czekałam, aż perkusista wyjdzie z łazienki. Chłopaki zgasili światło w salonie, dzięki czemu w przedpokoju zapanowała ciemność. Długo nie musiałam czekać, a Irwin wyszedł z łazienki i skierował się z powrotem do salonu. Gdy blondyn był wystarczająco blisko wyskoczyłam z kartonu, tak jak dziewczyna w filmie. Blondyn zaczął krzyczeć jak dziewczyna i pobiegł do reszty chłopaków, która była w salonie.
- Dobra robota Meg - pochwalił mnie Michael.
- O mało nie dostałem zawału przez ciebie ! - powiedział Ashton.
- O to chodziło - powiedział Calum.
                    ****
Po 3 godzinach, które chłopaki spędzili w moim domu salon wyglądał jak po przejściu tornada. Jedzenie, które powinno trafić do ust walało się po podłodze. Założę się, że małe dzieci nie zrobiły by takiego bałaganu podczas pożywiania się. Westchnęłam i poszłam do schowka po odkurzacz i wróciłam do salonu. Zdecydowanie bardziej wolałam położyć się teraz spać, niż sprzątać ten cały bałagan. Niestety życie nie jest takie piękne i jutro z samego rana muszę lecieć do Nowego Jorku, więc nie będę miała czasu na posprzątanie tego.
- Koniec tego leżenia panowie. Bierzemy szufelki, zmiotki lub cokolwiek czym możemy posprzątać to wszytko - zaczął Luke.
- Sama mogę to zrobić - powiedziałam.
- My nabałaganiliśmy, więc my posprzątamy.
- Ale jesteście moimi gośćmi - powiedziałam,
- W takim razie ci pomożemy - uśmiechnął się do mnie.
                    ****
Po 20 minutach sprzątania salon lśnił, a chłopcy wrócili do swojego hotelu. Zabrałam swój telefon i poszłam na górę do swojej sypialni. Weszłam do łazienki i wzięłam odprężająca kąpiel po czym zmyłam swój makijaż i przebrana w piżamę, położyłam się spać.

____________________________________________________________________________


~~Oliv~~

Włącz > to.

Obudziłam się o 9. Wstałam z łóżka i od razu poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i udałam się do garderoby ubrać się. 
Ubrałam ubrania, które wczoraj przygotowałam. Ubrałam się, rozpuściłam włosy  i zrobiłam lekki makijaż. Poszłam do kuchni przygotować coś do jedzenia. Na szybko przygotowałam sobie musli z owocami. Mam dzisiaj tyle rzeczy do zrobienia, że nie wiem jak ja się wyrobię. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść śniadanie. Po skończeniu posprzątałam po sobie. Wzięłam telefon i zadzwonił do firmy, która przewozi meble. O 14 mają przyjechać, czyli mam jeszcze przeszło 3 godziny. Poszłam do kuchni i zaczęłam wyciągać naczynia z szafek. Jest tego strasznie dużo. Spakowane kartony zaniosłam do piwnicy. Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc poszłam je otworzyć. W drzwiach ujrzałam Julię oraz Charlie'ego. Byłam trochę zaskoczona co on tutaj robi, bo jeszcze wczoraj był w Los Angeles. 

- Hej. - powiedzieli równo.
- Hej. - odpowiedziałam, po czym dodałam:
- Co wy tutaj robicie?
- Przyszliśmy ci pomóc. - powiedziała Julia.
- Skąd wiedzieliście, że będę miała remont? - zapytałam.
- Spotkałam się z twoją mamą i powiedziała mi o wszystkim i że mieszkasz u niej. - powiedziała.
- Aha. A ty Charlie skąd się tutaj wziąłeś? - zapytałam.
- Podpisałem na rok kontrakt ze szkołą tańca i musiałem jak najszybciej przylecieć. - powiedział.
- No to gratulacje. 
- Dzięki. 



Wpuściłam przyjaciół do środka i pomagali mi w pakowaniu. Pozanosiłam pudełka do piwnicy. Gdy weszłam do piwnicy nie dało się przejść. Całe pomieszczenie było zastawione kartonami. Trochę się załamałam, bo w piwnicy nie ma już miejsca, a tu jest jeszcze z 2 razy tyle jak i nie więcej. Będę musiała zawieść resztę do rodziców. Zbliżała się 14. W oknie zauważyłam, że przyjechała firma, którą wcześniej zamówiłam. Dzisiaj zabiorą meble z sypialni i kuchni, a jutro resztę. Wywożenie zajęło im z jakieś 4 godziny. Byłam wyczerpana tym dniem. 

- Co to jedziemy coś zjeść? - zaproponował przyjaciel?
- Tak, jestem strasznie głodna. - powiedziała Julia.
- Ja też. - odpowiedziałam.

Wyszliśmy z domu i udaliśmy się do mojego samochodu. Po kilku minutach byliśmy przed restauracją.  Każdy z nas był bardzo głodny. Zajęliśmy miejsce i każdy z nas złożył zamówienie. Po paru minutach otrzymaliśmy dania. Każdy z nas zamówił sobie kurczaka z sałatką oraz pepsi do picia. Gdy zobaczyłam danie trochę się przeraziłam. Było strasznie duże. Zaczęliśmy jeść. Nawet nie wiem, kiedy posiłek zniknął mi z talerza. Musiałam być bardzo głodna. Po skończeniu zapłaciliśmy i wyszliśmy z restauracji. Podziękowałam przyjaciołom za pomoc i pożegnałam się z nimi. Pojechałam do swojego domu. Popakowałam jeszcze kilka pudełek i zapakowałam do samochodu. Następnie pojechałam do rodziców.

 Wypakowałam rzeczy z samochodu. Niektóre pudełka poszłam zanieść do sypialni w, której będę spać. Rozpakowałam się. Następnie poszłam do łazienki wykąpać się. Wzięłam kąpiel i ubrałam się w piżamę. Wróciłam do sypialni i wzięłam mojego laptopa. Usiadłam na łóżku i włączyłam komputer. Zaczęłam szukać jakiś nowych mebli do mojego domu. Spodobało mi się kilka. Weszłam jeszcze na kilka stron internetowych. Czułam, że oczy same mi się zamykają. Wyłączyłam komputer i położyłam go na szafce. Wróciłam do łóżka i położyłam się. Byłam strasznie zmęczona, więc bardzo szybko zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz