Translate :))

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Chapter 41

~~Kilka dni później...~~

__________________________________________________________________________

~~Pat~~
Włącz > to.

Dzisiaj ślub mojego brata. Jestem już w Grecji teraz pozostało tylko czekać na mojego chłopaka. Tak, jeszcze go nie ma, domyślam się, że jest teraz w samolocie z Filadelfii. Mam nadzieję, że niedługo się tu pojawi. Podniosłam się leniwie z łóżka i chwilę później ktoś zapukał do moich drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam obsługę hotelową ze śniadaniem. Mhm, super ten hotel. Mężczyzna wręczył mi śniadanie i życzył smacznego po czym ruszył do dalszych pokoi. Wzięłam je i usiadłam przy stoliku, który znajdował się w pokoju i zabrałam się za jedzenie śniadania. Chwilę później już skończyłam. Posprzątałam po sobie odkładając talerze do "pokojowej kuchni". Już chciałam iść się ubrać, jednak usłyszałam pukanie do drzwi, więc ruszyłam je otworzyć. Znalazłam się przy nich i złapałam klamkę, po czym powoli ją nacisłam i otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się Niall. 
  • Cześć Niall.- dodałam przytulając chłopaka.- Już myślałam, że nie przylecisz.
  • Cześć słońce. Jak mógłbym nie przylecieć na ślub szwagra.- dodał uśmiechając się.
  • Nie nakręcaj się tak kochanie.- dodałam zamykając drzwi od pokoju.
  • Co to ma znaczyć? Że nie chce być ze mną do końca, tak?- spytał zatrzymując mnie.
  • Nie, ale wszystko może się zmienić, my możemy się zmienić.- dodałam.
  • Dobra, nie rozmawiajmy już o tym.- rzucił odkładając walizki.

  • Tak będzie lepiej, a teraz chodź, pokażę ci cudowny widok z balkonu hotelowego.- dodałam i złapałam chłopaka za rękę po czym wyszliśmy na balkon i ukazał nam się cudowny widok.  
  • Ślicznie tu.- dodał.
  • Oh tak, ale i tak wolę Londyn.- oznajmiłam.
  • W Londynie jest cudownie, ale...
  • Ale co?
  • Ale i tak zawsze tam gdzie ty jesteś, jest cudownie.- rzucił.
  • Niall.- dodałam uśmiechając się. 
Postaliśmy jeszcze chwilę na balkonie po czym ja postanowiłam się ubrać. Ślub odbędzie się o 16. Teraz to ludziom tylko ślub w głowach, a potem się rozwodzą, matko tego świata nie da się zrozumieć. Założyłam na siebie coś luźnego + czarne vansy i  postanowiłam nie robić makijażu, skoro i tak niedługo będę musiała się przygotowywać do uroczystości. Wróciłam do chłopaka na balkon i postanowiłam zapalić. Blondyn pewnie się zdziwi, bo już dawno tego nie robiłam, jednak teraz no po prostu musiałam. Stanęłam obok niego i wyciągnęłam papierosa i włożyłam go do buzi , po czym wyciągnęłam zapalniczkę i podpaliłam go. Zaciągnęłam się porządnie i wypuściłam dym.
  • Miałaś nie palić.- dodał.
  • Wiem, ale po prostu nie mogę przestać.- oznajmiłam kolejny raz się zaciągając.
  • W taki razie, ja też zapale.- dodał i wyciągnął papierosa.
  • Niall, nie.- dodałam.
  • Jak ty przestaniesz, to ja też.- oznajmił zaciągając się nikotyną.- Nie wiem, czy to miał być szantaż, ale wkurzyłam się. Wyrzuciłam niedopalonego papierosa i weszłam z powrotem do pokoju. 
Chwilę później chłopak powtórzył moją czynność. 
  • Jak masz niszczyć sobie zdrowie, to ja zrobię to samo.- dodał.
Porozmawialiśmy jeszcze trochę, aż doszliśmy do porozumienia. Musiałam przestać palić. I zrobię to! Naszą rozmowę przerwał mi dzwonek telefonu.
  • Halo?- spytałam.
  • Cześć siostra, słuchaj przygotujcie już się na uroczystość i wyślę wam adres mojego mieszkania,ok?
  • Dobra.
I się rozłączyłam. 
  • Niall, musimy już się przebrać i zaraz pojedziemy do mieszkania brata.- dodałam.
  • Ok.
W biegu dotarłam do walizki, gdzie były moje buty, sukienka akurat wisiała, więc ją wzięłam tak jak resztę potrzebnych rzeczy i weszłam do łazienki. Najpierw zrobiłam sobie lekki makijaż i fryzurę, a potem ubrałam sukienkę i buty. Po prawie godzinnym przygotowaniu byłam już gotowa i wróciłam do chłopaka, który czekał już na mnie w swoim boskim garniturze. Wzięłam telefon i ujrzałam wiadomość od brata, w którym był adres jego domu. Razem z chłopakiem wzięliśmy wszystko co mieliśmy i zeszliśmy na dół do taksówki. Podaliśmy kierowcy adres i ruszyliśmy. Po 30 minutowej jeździe znaleźliśmy się na wzgórzu, gdzie było pełno przepięknych domów. Podziękowaliśmy taksówkarzowi i ruszyliśmy po bardzo ładnych schodach na górę. Kiedy już weszliśmy ukazał nam się prześliczny dom. Podeszliśmy do drzwi i zapukaliśmy. Po kilku minutach otworzył je mój brat.
  • Cześć bracie.- dodałam przytulając moje starsze rodzeństwo.
  • Cześć siostra, zaraz będziemy jechać do Kościoła, a wy jesteście naszymi świadkami.- dodał. Omg znowu!! :DD
  • Okej.
Weszliśmy za nim do jego domu, gdzie panował niezły bałagan. James zaprosił nas na balkon z którego widać cudowną Grecję. Wyszliśmy na balkon i ujrzeliśmy cudowne widoki z każdej strony. Jak tu jest pięknie.
Blair, przyszła żona brata była już gotowa. Razem z nią wsiedliśmy do limuzyny i ruszyliśmy do Kościoła.
Na miejscu znajdowało się już pełno gości. Przywitaliśmy się z większością i weszliśmy do środka świętego miejsca. Zaczęła się ceremonia. Na końcu przysięgi powiedzieli sobie tak i pocałowali się! Wszystko było takie magiczne, od dzisiaj jest Blair News. :3 Po uroczystości w Kościele pojechaliśmy do sali, którą wynajęła młoda para. Wszyscy wręczyli im prezenty i zaczął się pierwszy taniec, taniec młodej pary. Włączyli spokojną muzykę i zaczęli tańczyć. Impreza bardzo się rozkręciła większość gości już była wstawiona, co spowodowało kilka kłopotów, bo tańcząc wywalali się. Ja z Niall'em nie bawiliśmy się zbyt dobrze w towarzystwie tych ludzi. A mówiłam (?),że moja matka i mój ojciec, nie mogli przyjechać na ślub własnego syna? Ah tak, stwierdzili, że mają pracę i dlatego mają przylecieć tu jutro i ceremonia powtórzy się, ale tylko z moją rodziną. Ja nie zostaję tu do jutra, a moim rodzicom gratuluję, naprawdę! Razem z chłopakiem postanowiliśmy już wracać do hotelu. 
Dzisiaj wracamy do Londynu, a jest taka zasada w Grecji, że jak chce wylecieć to tylko dopóki się ciemno nie zrobi. Chodzi o to, że my jesteśmy na wyspie, a żeby lecieć na teren bez wysp trzeba przelecieć ocean małym samolotem, dlatego nie lata się nocą. Pożegnaliśmy mojego brata i jego żonę i pojechaliśmy do hotelu. Ten ślub był dobry, ale impreza po nim nie bardzo. 
Po kilku minutach zjawiliśmy się w hotelu i zaczęliśmy się pakować. Przebrałam się w coś luźnego i razem z chłopakiem i z walizkami wymeldowaliśmy się z hotelu. Pojechaliśmy na lotnisko, gdzie czekał już na nas samolot. Wzięli nasze walizki i umieścili je w samolocie. Z nami leciało jeszcze parę osób. Na tych co lecieli to zwracali się pani osobistość. Nie wnikam na prawdę kim oni muszą być, skoro tak się do nich zwracają, ale nawet nie obchodzi mnie to. Zajęliśmy miejsca i zapięliśmy pasy, po czym samolot wzbił się w powietrze. Lot na półwysep trwał około godziny. Potem zmieniliśmy samolot na większy. Ponownie zajęliśmy miejsca i wystartowaliśmy do Wielkiej Brytanii. Oglądając widoki przez okno nawet nie wiem kiedy zasnęłam. *___*
    
__________________________________________________________________________




~~Alex~~

Włącz to. ;3


Obudził mnie dźwięk SMSa. To Cody. "Miłego dnia ;*". Od razu miałam uśmiech na twarzy, Jst taki kochany. Odpisałam mu i znów okryłam się kołderką. 
  • O nie, nie wstajesz.- usłyszałam głos Emmy, ale nawet nie otwierałam oczu. 
  • Nie... jeszcze 5 minut.- wymamrotałam.
  • Nie, nie, nie.
  • Em...- znów wymamrotałam. 
  • Wstawaj!- powiedziała próbując mnie wyciągnąć z łóżka siłą. Ciągnęła mnie za nogi, a ja trzymałam się łóżka.

Po kilku minutach męczarni.... wstałam. Zajęłam łazienkę. Oparłam się o zlew i znów prawie przysypiałam.
  • Alex pośpiesz się! Za 3 minuty mamy śniadanie!
  • Tak, tak.- powiedziałam do siebie.

Po pysznym śniadaniu pojechałyśmy na plan serialu. Dziś spotkam się z całą ekipą i zrobię niespodziankę Cody'emu. Rozmawiałam już z reżyserem i niektórymi ludźmi i opowiedziałam im o tym co wymyśliłam. Cody cały czas miał grać. W pewnym momencie ja usiądę na ławce, a kiedy będzie się rozgrywała kłótnia między nim, a Lucy, czyli jego serialową siostrą on być może mnie zauważy. Jestem ciekawa jego reakcji. To takie ekscytujące! ;3
Teraz już siedzę na ławce, a on z jednym ze statystów ma wdać się w bójkę. Potem on wróci do szkoły, a ja z taką jedną dziewczyną też weszłam do szkoły. Moja kuzynka Lucy Hale też nie wie, że tu jestem, więc i dla niej będzie to niespodzianka.


No więc, kiedy szłam tym korytarzem i udawałam, że rozmawiam z tą dziewczyną, a Lucy mnie zauważyła, na jej ustach od razu pojawił się uśmiech. W oczach najpierw miała zaskoczenie, a potem szczęście. Wszystkie jej serialowe przyjaciółki odwróciły się za siebie i też mnie zobaczyły. Szczęśliwa Lucy podeszła do mnie, a raczej podbiegła i mocno uściskała. 
  • Co ty tu robisz?- zapytała cicho.
  • Gram.- puściłam jej oczko. 
  • A no własnie.- zaśmiała się. 
Trochę zmieniliśmy scenariusz. Lucy w serialu mnie zna, z jakiś dodatkowych zajęć, a Cody? Jeszcze mnie tu nie spotkał. Ale do czasu.

Następna scena to rozmowa Arii z Mike'iem. Czyli Lucy z Cody'm. W tym serialu jest on dość.. trudnym nastolatkiem. Jest świetnym aktorem. Oglądam ten serial, ale teraz wiem jaki jest dla mnie po za kamerą, a jaki kiedy gra. Jest niesamowity w obu wcieleniach. Ich rozmowa toczy się na ławce szkolnej, na boisku. Kiedy Lucy odejdzie od niego, wtedy ja wchodzę.

Zobaczył mnie. Był mega zdziwiony i nie wiedział co zrobić. Podeszłam bliżej niego. On wstał. Przez chwilę się na siebie patrzyliśmy. Był w lekkim szoku, ale zaraz się uśmiechnął.

  • Jesteś tu.- powiedział niemal szeptem. Ja się uśmiechnęłam.
  • Jestem przy tobie.- dodałam.
  • Nie wierzę.- uśmiechnął się jeszcze szerzej i mocno mnie do siebie przytulił.
  • O to mi chodziło. 
Zrobiliśmy 20 minutową przerwę. W tym czasie miałam czas dla Cody'ego.
  • Ale mnie zaskoczyłaś.- mówił cały czas uśmiechnięty.
  • O to mi chodziło.- przyznałam.
  • Od kiedy tu jesteś?
  • Dziś w nocy przyleciałam tu z Em.
  • Będziesz grać?
  • Dostałam wczoraj propozycję, którą już wcześniej mieli mi dostarczyć, ale...
  • Co zadecydowało?- zapytał. Uśmiechnęłam się.
  • My.
  • My?
  • Na gali.
  • Aa... no tak. Wiesz, co?
  • Co?
  • Tamtym też mnie zaskoczyłaś.- zaśmialiśmy się.
  • Wiem, ale... zrozumiałam, że... jesteś tego wart. 
  • Ojej...- zdziwił się.
  • Zrozumiałam, że cały czas byłam z facetem, który tak na prawdę jest tym jedynym.- ja to mówiłam i ja się wzruszyłam. Jednak chłopak szybko przetarł moje łzy.
Wieczorem poszliśmy na plaże. A właściwie na imprezę przy niej. W składzie ja, CodyLucy, Drew, Shay, Ashley,  Tyler i Troian z Patrickiem. Zabawa była niesamowita. Shay i Ashley tak się spiły, że Drew musiał je pilnować, żeby nie spadły z krzeseł. Ja z resztą też byłam trochę pijana. Wiem, że Cody i ja spacerem wróciliśmy do mojego hotelu. Ale co było dalej? Nie wiem. Czemu? Bo bardzo szybko zasnęłam.
____________________________________________________________________________




~~Oliv~~

Włącz > to.


Obudziłam się po 9. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. 
Następnie poszłam do garderoby ubrać się. Ubrałam się w to. Założyłam buty, uczesałam i zrobiłam lekki makijaż. Zeszłam na dół coś zjeść. Przygotowałam sobie sałatkę owocową. 
Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść. Po skończeniu posiłku posprzątałam.  Następnie poszłam spakować jeszcze ostatnie rzeczy. Po jakiś 2 godzinach skończyłam. Ubrałam kurtkę i wzięłam kluczyki od samochodu. Zapakowałam ostatnie kartony do auta i zawiozłam je do nowego domu. Rozpakowałam już wszystko. Całe szczęście.
 Jak na razie nie zamierzam się już nigdzie przeprowadzać. 
Mam dosyć tego pakowania i rozpakowywania. Usłyszałam dzwonek telefonu. Wyciągnęłam go z torebki i odebrałam. Dzwoniła Eva moja menadżerka. 
Okazało się, że muszę dzisiaj lecieć do Los Angeles, bo mam mieć jakieś do zdjęcia do jakiegoś czasopisma czy coś. Szczerze, to nie cieszyłam się z tego. Myślałam, że do końca roku nie będę musiała się niczym zajmować. Chciałam spędzić trochę czasu z Josh'em w naszym nowym domu. No trudno. Udałam się po walizkę i poszłam spakować najpotrzebniejsze rzeczy. Później zadzwoniłam do chłopaka.

- Hej. Muszę lecieć do LA i za godzinę mam samolot. - powiedziałam.
- Hej. A coś się stało? - zapytał.
- Nie. Mam jakieś zdjęcia i muszę lecieć.
- Okey. A gdzie teraz jesteś?
- U nas w domu.
- Okey. To zaczekaj, ja zaraz będę.
- Okey.

Rozłączyłam się. Uszykowałam swoją walizkę i położyłam ją na korytarzu. 
Po jakimś czasie przyjechał chłopak. Przywitałam się z nim. Następnie chłopak poszedł na górę. Po 5 minutach chłopak zszedł z walizką.

- Wyjeżdżasz gdzieś? - zapytałam.
- Lecę z tobą i tak nie będę miał co robić, więc..
- No dobrze.

Razem z walizkami pojechaliśmy na lotnisko. Przeszliśmy przez odprawę i poszliśmy zająć miejsce. Po kilku minutach wystartowaliśmy. Przez prawie cały lot spałam. 
O 15 wylądowaliśmy. Wsiedliśmy do taksówki i pojechaliśmy do mojego domu
Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Odłożyliśmy walizki. Poszłam się przebrać.
 W LA jest dużo cieplej niż w Londynie. Przebrałam się w to i założyłam te buty. Następnie wiedliśmy do mojego samochodu i pojechaliśmy coś zjeść. Byliśmy już przed restauracją. Zajęliśmy miejsce i kelner przyniósł nam Menu. Postanowiliśmy, że zamówimy danie dnia. Po pewnym czasie przynieśli nam nasze zamówienie. Danie było pyszne. Po skończeniu posiłku zapłaciliśmy i opuściliśmy restaurację. 

- Muszę teraz jechać na te zdjęcia. Jedziesz ze mną?- zapytałam.
- Zawiozę cię na te zdjęcia, a ja pojadę do miasta. Muszę coś załatwić i później przyjadę po ciebie, dobrze?
- No dobrze, ale po co jedziesz do miasta?
- Muszę coś załatwić. Jest to związane z zespołem, więc nic ciekawego.
- Okey. 

Nie za bardzo chciało mi się wierzyć w to co powiedział. No, ale nie wypytywałam go. Jak będzie chciał to mi powie. Wsiedliśmy do samochodu. Gdy byliśmy na miejscu, wyszłam z samochodu i weszłam do środka budynku. 
Na miejscu była moja menadżerka Eva.
 Przywitałam się z nią i wyjaśniła mi co to mają być za zdjęcia. Będą one robione do czasopisma modowego. Zrobiono mi makijaż i ubrałam się w stylizacje, które otrzymałam. Następnie pozowałam do zdjęć. 
Zrobiono mi kilka zdjęć i następnie musiał ubrać już inne ubrania. Po jakiś 2 godzinach skończyliśmy. Przebrałam się w swoje ubrania i zadzwoniłam po Josh'a. Chłopak już czeka za mną przed wejściem. Pożegnałam się ze wszystkimi i opuściłam budynek.
 Jestem strasznie zmęczona i wyczerpana tym dniem. Wsiadłam do auta i pojechaliśmy do domu. Od razu jak weszłam do poszłam wziąć kąpiel. Nalałam sobie wody do wanny i weszłam do niej. Po dłuższym czasie wyszłam z wanny i ubrałam piżamę. Byłam tek wyczerpana, że od razu po wyjściu z łazienki, poszłam do sypialni. Położyłam się w łóżku i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz