Translate :))

poniedziałek, 26 maja 2014

Chapter 12

~~Pat~~

Obudził mnie telewizor. No tak, przecież zasnęłam oglądając go, więc nic dziwnego. Podniosłam się do poziomu siedzącego i rozejrzałam po pokoju. Niezły bałagan. Resztki czipsów i popcornu. Będzie dużo sprzątania. Ściszyłam trochę telewizor i wstałam zbierając resztki opakowań po przekąskach, po czym udałam się do kuchni, aby je wyrzucić. Później wróciłam do salonu, aby go trochę posprzątać. Zajęło mi to z jakieś 20 minut. Po skończeniu postanowiłam zrobić sobie śniadanie. Zobaczyłam najpierw co mam w lodówce. Jednak nic nie było ciekawego, więc postanowiłam jechać na zakupy. Poszłam więc szybko do garderoby i wybrałam jakieś ubranie na dziś. Po zastanowieniu ubrałam to, a potem wciągnęłam na to jeszcze stabilizator. Poszłam jeszcze do łazienki i spięłam włosy w koka. Postanowiłam nie robić sobie żadnego makijaż z racji tego, że jest dopiero po 8 i raczej nikt mnie nie zobaczy. Chyba. Kiedy już byłam gotowa wyszłam przed dom i zamknęłam drzwi wejściowe po czym udałam się do mojego samochodu, czarnego Audi A8. Wsiadłam za kierownice i po zapięciu pasów ruszyłam w stronę sklepu.
Zaparkowałam auto na parkingu i powoli ruszyłam w stronę wejścia sklepowego. 

Wędrowałam po sklepie, a w między czasie wzięłam wszystkie potrzebne mi produkty i sprawdzeniu czy wszystko mam udałam się do kasy. Zapłaciłam i powędrowałam do samochodu. Kilka minut później byłam już w domu. Rozpakowałam zakupy i zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie. Po skończeniu danie było wspaniałe.
Zjadłam je z wielkim smakiem, po czym posprzątałam swój bałagan i wróciłam do salonu. Tutaj też wszystko wyglądało strasznie, więc postanowiłam trochę ogarnąć swój dom.
Sprzątałam go tak do 12 w między czasie robiąc sobie przerwy na picie. Po skończeniu usiadłam zmęczona na kanapie w salonie. Kiedy już prawie zasypiałam ktoś zaczął odkluczać moje drzwi. Zdezorientowana wstałam i szłam powoli w kierunku drzwi wejściowych, kiedy nagle wyskoczył mi Biebs
- Cześć!- krzyknął uśmiechnięty.
- O matko....- powiedziałam wystraszona.
- Aż tak źle wyglądam?- spytał.
- Nie, wystraszyłeś mnie. A tak w ogóle co tu robisz?
- Przyleciałem cię odwiedzić, żebyś się nie nudziła.
- O jak miło. - dodałam i poczochrałam jego włosy.
- Więc, jakie masz plany na dzisiaj siostrzyczko?
- Hmm..raczej nic.
- Więc, jak widzę jesteś ubrana. Pozwolę sobie wybrać jakiś twój samochód i jedziemy.- oznajmił.
- Ok.
- Może weźmiemy Porsche? - spytał.
- Ok, to idę po klucze i dokumenty.
 - Ok.
Poszłam do góry i wzięłam klucze oraz dokumenty od samochodu. Chwilę później stałam już koło chłopaka.
- Gotowa siostro?- spytał.
- Jasne.
Zamknęliśmy jeszcze mój dom i udaliśmy się do garażu po Porsche. Po kilku minutach byliśmy już na ulicy i pędziliśmy przed siebie.
- Gdzie jedziemy?- dodałam po chwili.
- Testować twój samochód siostro.- powiedział po czym mrugnął do mnie a ja się zaśmiałam.
Jechaliśmy przed siebie autostradą do czasu, kiedy nie skręciliśmy w boczną piaszczystą drogę. Jus nieźle driftował na tym piasku. Jechaliśmy z dużą szybkością przed siebie.
- I jak?- spytał.
- Uwielbiam takie klimaty.- oznajmiłam.
- I to mi się podoba.
- Zatrzymaj się.- powiedziałam po chwili a chłopak zrobił to co mu kazałam. 

- A teraz usiądź na moim miejscu.- rozkazałam mu i przesiedliśmy się.
 Teraz to ja byłam królową kierownicy. 
Ruszyłam przed siebie z wielką prędkością, 
w tylnym lusterku nic nie było widać 
przez kurz od piasku. Uwielbiam to.
- Wow, nie wiedziałem, że umiesz takie rzeczy.- oznajmił.
- No widzisz braciszku, teraz już wiesz.- powiedziałam i puściłam mu oczko. Jechałam przed siebie z dużą predkością. Wiedziałam jak prowadzić, ponieważ gdy miałam 17 lat ścigałam się w Kolorado. Do czasu, kiedy rodzice się nie dowiedzieli i potem to się niestety skończyło. Byli na mnie wściekli i od tamtego czasu byłam przez nich pilnowana 24/h przez ochroniarzy.  To się jednak skończyło, kiedy zaczęłam śpiewać, wtedy wiedzieli, że jeżeli bym wróciła do ścigania się to paparazzi by mnie wydało. Z resztą każdy ma jakieś marzenia, akurat moje to nie tylko muzyka, ale także prędkość osiągalna wspaniałymi samochodami. To jest coś co mnie kręci. Nikt nie wiedział o tym, że kiedyś jeździłam i to może nawet dobrze.
Zatrzymaliśmy się nad jeziorem i wyszliśmy z samochodu. Widoki były tutaj przepiękne.
Rozejrzeliśmy się trochę, a ja oczywiście powędrowałam obczaić teren. Znalazłam nawet fajny pomost na którego oczywiście powoli weszłam. On zaczął się wyginać kiedy szłam coraz dalej od brzegu. Wystraszyłam się trochę i postanowiłam się cofnąć. Zdążyłam zejść, jednak Jus nie. Usłyszałam tylko krzyk i odwróciłam się i zobaczyłam, że barierka ochronna była we wodze a chłopak razem z nią.
- Jus!- krzyknęłam.
- Miałaś farta!- krzyknął wychodząc z wody.
- Hahaha, oj braciszku fryzura ci się popsuła.
- Oj..wiesz co, zimno mi.- powiedział po czym mocno mnie uściskał.
- Justin! Puść mnie!
- Teraz ty też jesteś mokra.- powiedział i się uśmiechnął.
Chłopak udał się do samochodu i otworzył mój bagażnik, po czym wyciągnął z niego koc. Koc? Skąd on go wziął w ogóle? Najpierw ściągnął koszulkę i spojrzał się na mnie, gdy zauważył, że na niego patrze poruszył śmiesznie brwiami na co ja wybuchnęłam śmiechem. Wycisnął wodę z koszulki i wrzucił ją do bagażnika, a potem nakrył się kocem. Podeszłam do auta i
- Hm..braciszku może pojedziemy do mnie i zrobię jakiś obiad, a ty się przebierzesz, co?
- Ok.
Jus położył koc na fotel i usiadł. Chwilę później ruszyliśmy i jechaliśmy do mojego domu.  10 minut później byliśmy już na miejscu. Razem z chłopakiem weszliśmy do mojego domu, o mały włos co bym się nie wywaliła o walizkę chłopaka.
- Hahaha.
- To nie było śmieszne.- dodałam próbując przestać się śmiać.
- Ta..na pewno...ahah.
- Dobra, przebierz się, bo będziesz chory.
- Ok. = powiedział i poszedł do łazienki, a ja stałam za ladą w kuchni i przeglądałam książkę z przepisami chwilę później zobaczyłam jak Jus idzie w samych bokserkach w moją stronę.
- Talk Dirty To Me!- zaczął śpiewać.
- Bieber! Ubierz się!- krzyknęłam.
- Ooo..you sexy for my love, you sexy for my should...
- Justin!
- Spokojnie siostra, już, już...- powiedział nadal tańcząc. 

Wyciągnął z walizki swoje dresy i założył je na siebie.
- Ale z nas dresiarze.- powiedział podchodząc do mnie.
- A no..
- I co wybrałaś już coś?- spytał.
- Nie, przejżyj ty może coś znajdziesz.- oznajmiłam i podałam mu książkę.
- Wiem!- krzyknął.
- Co?- spytałam.
- Więc ja zrobię nam piersi z kurczaka faszerowane szpinakiem i do tego pieczone ziemniaki i jakaś sałatka, co ty na to?- spytał.
- Brzmi smakowicie.
- Ok, to ja się biorę za przygotowanie.- powiedział.
- A ja?
- Hmm...możesz jechać np. do sklepu i kupić jakieś przysmaki na wieczór i wybrać jakiś film.- dodał.
- Świetny pomysł! To lecę do sklepu.
- Ok.
Wzięłam swoją torebkę i szybko wsiadłam do mojego Astona po czym ruszyłam w stronę sklepu. Zaparkowałam na parkingu i udałam się do supermarketu. Zastanawiałam się co mam kupić. Wzięłam pełno przysmaków a także jakieś produkty na kolacje. Wzięłam jeszcze jakieś soki i udałam się do kasy. Zapłaciłam za produkty i udałam się do samochodu. 5 minut później byłam już pod domem. Wjechałam do garaży, wzięłam zakupy po czym zamknęłam garaż i ruszyłam w stronę domu. Po wejściu zastałam Justinka bez koszulki bawiącego się w kucharza. Wyglądał, jakby dopiero wstał. Taki słodki nie ogar. Mam fajnego braciszka.
- Jestem!- dodałam zamykając drzwi.
- Właśnie skończyłem.
- Ale to ładnie pachnie.
- Ciekawe czy tak smakuje.- zaśmiał się.
Odłożyłam produkty w kuchni i usiadłam 

koło chłopaka. 
Jedzonko wyglądało wspaniale i także tak smakowało.
 Zjadłam je z wielkim smakiem. Nie sądziłam, że mam 
braciszka kucharza i to jeszcze takiego przystojnego.Ciesze się, że go poznałam, wiem przynajmniej, że mogę na niego liczyć w trudnych sprawach.
Posprzątaliśmy razem po obiedzie. Poszliśmy 

do salonu i włączyliśmy mój big telewizor. 
Weszliśmy na najpopularniejsze i najbardziej oglądalne filmy. Po dłuższym zastanawianiu się wybraliśmy "Escape plan - Plan ucieczki". Uwielbiam filmy akcji, a zwłaszcza kiedy w nim grając moi ulubieni aktorzy. Włączyliśmy więc ten film jako pierwszy. Po obejrzeniu 1 filmu spojrzałam na zegarek a on wskazywał godzinę 16:59. No to szybko mija nam ten czas. Postanowiliśmy z Biebs'em zrobić popcorn. Chłopak wziął się za przygotowanie go, a ja wzięłam 2 duże miski i wsypałam do nich produkty takie jak : chipsy i do tego jeszcze jedna wielka miska z chipsami grubo krojonymi. Później wyrzuciłam na 2 inne talerze nachos jedne z sosem serowym a 2 z ostrym sosem. Włożyliśmy wszystko na tacę i wróciliśmy do salonu. Następnym wybranym przez nas filmem było "Wild Child". Włączyliśmy go i zaczęliśmy zajadać nasze przekąski. Film był fantastyczny a także szybko się skończył. Postanowiliśmy z chłopakiem ubrać się w piżamy, a potem wrócić na kolejne filmy. Ja udałam się do góry do łazienki i wzięłam prysznic. Po skończeniu ubrałam się w piżamę. Wzięłam jeszcze swoje 2 wielkie koce i 2 poduszki po czym zeszłam do salonu. Tutaj było jeszcze dużo poduszek, ale te są moje ulubione. Chłopaka jeszcze nie było, więc postanowiłam rozłożyć łóżko, żeby było większe. Potem rozwinęłam prześcieradło. Położyłam poduszki i koce po czym usiadłam. Wtedy chłopak był już obok. Włączyliśmy 3 film "Duże Dzieci". Oglądaliśmy go i śmialiśmy się za każdym razem, a także zajadaliśmy nasze pyszne przekąski. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam razem z Justinem. *__*


~~Alex~~ 


Nie spałam za długo. Mój mózg mi na to nie pozwolił. Śnił mi się mój tata... Teraz pewnie tak będzie. Była dopiero godzina 7.55. Próbowałam jeszcze zasnąć, ale już nie mogłam, więc leżałam. Leżałam i rozmyślałam... Nagle jednak coś usłyszałam. To coś na dole... Przyznam, że się troszkę wystraszyłam. Ale tylko troszkę... Wyskoczyłam z łóżka i po cichu zeszłam na dół. Od podłogi dzieliły mnie już tylko 2 stopnie i wtedy z kuchni ktoś wyszedł wpadając na mnie. Oboje się przewróciliśmy i narobiliśmy strasznego hałasu. Potem podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na drugą osobę.
-E.... Błażej?- no aż mnie zatkało jak go zobaczyłam.
-Cześć mała, sorki, że cię wystraszyłem.- uśmiechnął się.
-O matko to ty!- rzuciłam się mu na szyję w efekcie czego znów leżeliśmy na podłodze.
-A no ja. Też się bardzo cieszę, że znów cię widzę.- przygarnął mnie bliżej siebie.
-Ale co się stało, że wróciłeś?- zapytałam wciąż tuląc się do przyjaciela.
-Pogrzeb twojego taty. Alex tak mi przykro.- przytulił mnie mocniej a mi mimowolnie poleciało kilka łez.
-Tak mi również..- powiedziałam i wtedy na szczycie schodów pojawił się Luke.
-Co się tu dzieje?....- patrzył na nas. Nie potrafiłam odczytać jego emocji.
-Kto to jest?!- zapytał po krótkiej chwili schodząc do nas. Wstałam z podłogi równo z przyjacielem.
-To jest mój przyjaciel Błażej.- przedstawiłam go, ale widziałam, że Luke nie jest zadowolony.
-Mhm...- wymruczał tylko wciąż patrząc na niego.
-Chodźcie na śniadanie.- powiedziałam i każdego z nich wzięłam za rękę i zaprowadziłam do kuchni jak małe dzieci.
-To do kiedy zostajesz?- zapytałam kiedy cała nasza 3 jadła omlety i popijała je zielonym smoothie.
-Hm... sam nie wiem. Ale twój brat poprosił mnie, żebym został chociaż na 2 tygodnie, więc... zostanę tyle.- uśmiechnął się do mnie chłopak. Spojrzałam ukradkiem na Luke'a i zobaczyłam jak przewraca oczami.
-To fajnie, cieszę się.- posłałam mu najpiękniejszy uśmiech jaki mogłam zrobić, a chłopak, lekko się zarumienił.
-Idę się ubrać.- powiedział Luke i wyszedł.
-Chyba mnie nie lubi.- mruknął jakby do siebie mój przyjaciel.
-Oj przestań... jestem pewna, że się do siebie przekonacie.- powiedziałam na pocieszenie, chodź nie do końca w to wierzyłam.

***
-Cześć John.- przywitałam się z bratem, wchodząc do jego domu razem z Luke'iem i Błażejem. Kiedy mój brat zobaczył mojego przyjaciela od razu się uśmiechnął i przybił z nim piątkę. Dopiero potem z Luke'iem.
-To widzę, że dziś w 4 idziemy tak?- powiedział mój brat biorąc swoją torbę i wychodząc razem z nami na siłownię.
Ja pracuję nad brzuszkiem, bo nie jest za ładny a chłopacy raczej na mięśniami ramion i pleców. Po jakiś 40 minutach mojego treningu zrobiłam sobie małą przerwę. Dołączył do mnie Błażej.
-I jak tam wypalanie tłuszczyku?- zaśmiał się klepiąc mnie po brzuszku.
-Całkiem nie źle, a tobie?- zawtórowałam mu.
-Dobrze, dobrze szefowo.- znów się zaśmiałam.
-No. I tak ma być.- powiedziałam a ten objął mnie ramieniem i pocałował w policzek.
-Tęskniłem za tobą.- powiedział.
-Ooo.... ja za tobą też.- przytuliłam go.
-Dobra... koniec tego dobrego idę pobiegać sobie.- powiedziałam ruszając w stronę odpowiedniego sprzętu. On poszedł za mną i biegał obok mnie. Gadaliśmy trochę, ale nei za dużo bo to za bardzo męczy, a potem zobaczyłam jak do Luke'a przystawia się blondi. Nie powiem, że się nie wkurzyłam, chodź starałam się tego nie pokazywać. Mój przyjaciel od dziecka to zauważył.

-Nie pokazuj, że jesteś zazdrosna.- powiedział do mnie.
-Wiem, staram się.
-To się nie staraj i przestań o tym myśleć.
-Ja... ja nie mogę.- spojrzałam na niego, a potem na Luke'a. Zobaczyła, że się na nich patrzę i wtedy przystawiała się do niego jeszcze bardziej. A co najlepsze... jemu się to podobało.
 

http://i1.ryjbuk.pl/5c0580168c0fed7cc2b8b4e64efdd45f499d67fe/na-biezni-gif?w=500&h=700
Nie mogłam na to patrzeć. Przecież nic do niego nie czuję, a jednak byłam taka wściekła na tę laskę. Może i jest tam w miarę ładna, ale to co ona robi z nim to jest jakaś paranoja. O pięknie.... teraz to nawet ściągnęła koszulkę i jest w samym staniku. Po prostu super -,-
-Alex proszę cię.- mówił do mnie Błażej, ale ja nie do końca go słuchałam. Byłam taka wpatrzona w nich, że...
-Alex do jasnej cholery.- powiedział głośniej chłopak i dopiero wtedy spojrzałam na niego.
-Jejku.... przepraszam cię, ale ja tak nie potrafię....- jęknęłam.
-Wiem to mała. Ale chyba mam jeden pomysł, żeby przestał ci robić na złość.- uśmiechnął się łobuzersko. Kocham ten jego uśmiech. Wygląda przy tym tak przystojnie i zawadiacko jednocześnie :3 I chyba wtedy coś mnie podkusiło, żeby go pocałować. Ale nie chciałam tego zrobić od razu.
-Zrobimy sobie małe zawody?- zeszłam z bieżni.
-Hm... możemy.- również zszedł.
-Jeśli ja skoczę więcej razy na minutę to dostaję od ciebie całusa, a jeśli ty wygrasz to ty ode mnie. Zgoda?
-Spoko, ale muszę ci powiedzieć, że ze mną nie masz szans.- puścił do mnie oczko. Zaczęliśmy się śmiać a blondi i Luke patrzyli się na nas. No, no, no... siedzi mu na kolanach jak ładnie... A jeszcze przedwczoraj mnie całował.... Co za ... -,-
-Ha! Wygrałem!- krzyknął Błażej. Fakt.. wygrał. A ja przegrałam w co nie wierzyłam...
-Pff... oszukiwałeś.- powiedziałam z uśmiechem.
-Nie e.- zaśmiał się.
-No, no... tłumacz się, tłumacz...- zawtórowałam mu. Zaczęliśmy się wygłupiać, aż w końcu trafiłam w jego ramiona i oboje wpiliśmy się w swoje usta. To miał być nic nie znaczący pocałunek, ale....Tak się w nim zatraciłam, że
nie chciałam przestawać. On też nie. W końcu jednak przestaliśmy i patrzyliśmy sobie w oczy uśmiechając się do siebie szeroko.
-Och siostruś.... może nie w miejscu publicznym co?- zaśmiał się mój brat.
-Oj tam, oj tam....- zawtórowaliśmy mu i wrócilismy do ćwiczeń. Już nie zwracałam uwagi na Luke'a. Wiedziałam, że był zazdrosny. Dobrze mu tak. On się może lizać z blondi na moich oczach a ja nie? Pf...

Nadeszła pora powrotu do domu. Całą drogę szłam za rękę z Błażejem. Nie jesteśmy parą, ale....  w sumie chciałabym i mam nadzieję, że to niebawem nastąpi. Luke nie szedł z nami. Został z blondi. John wracał z nami. Widziałam kilku ludzi robiącym nam zdjęcia. Oj nie będzie się działo....

-Za 30 minut idę się spotkać Aimee. Chcesz iść ze mną?- zapytałam przyjaciela.
-Nie, nie będę wam przeszkadzał.- uśmiechnął się.
-Nie będziesz. No chodź. - prosiłam go.
-Dobra odprowadzę cię tam a sam pójdę na zakupy. Przyda mi się kilka rzeczy.
-Okey. To za 5 minut wychodzimy.- dałam mu buziaka w policzek.

***

-Cześć Aimee!- przywitałam dziewczynę, która siedziała już przy naszym stoliku na zewnątrz.
-Cześć Alex!- odpowiedziała.
-I jak tam?
-A dobrze. Mój chłopak mi się gdzieś zgubił. Tzn chciałam żebyś go poznała, ale on stwierdził, że nie będzie nam przeszkadzał i, że idzie na zakupy czy coś.- zaśmiałam się.
-Mój przyjaciel stwierdził to samo.- powiedziałam przez śmiech.
-Oo.. to widzę, że obaj tacy są.- zaśmiałyśmy się.
-Jejku jak ja cię dawno nie widziałam.- westchnęłam.
-No, to tak jak ja ciebie kochana.
-Od kiedy jesteście razem?- zapytałam.
-Od 3 lat.

***
Wróciliśmy wieczorem. Żadnemu z nas nie chciało się spać, więc oglądaliśmy fil w salonie. Zrobiło nam się chłodno, więc przykryliśmy się kocem. Nawet nie wiem keidy zasnęłam wtulona w przyjaciela.


~~Mady~~


Obudziłam się przed 9, otworzyłam swoje zaspane oczy. Myślałam, że śnie, gdy zobaczyłam siedzącą przy stoliku Emily z moim telefonem. 
- Emily ? Co ty tu robisz ?- zapytałam zaskoczona. 
- Przyleciałam laziem z mamą. - odpowiedziała mi czterolatka.
- Mhm...
- Weźmiesz mnie dzisiaj do Disneylandu?- siostra popatrzyła na mnie robiąc oczy ze Shreka.- Rodzice obiecali mi to tyle razy.
- Dzisiaj nie mam jakoś ochoty na to, ale obiecuję ci, że niedługo tam pójdziemy. Zgoda ? 
- Zgoda!- dziewczynka od razy rzuciła się na łóżko. 
- Idź do swojego pokoju, a ja pójdę się ubrać. 
Wstałam z łóżka i poszłam do szafy. Wyjęłam z niej pierwsze lepsze dresy i białą bokserkę następnie poszłam do łazienki wziąć prysznic. Po jakiś 20 minutach byłam gotowa. 
Weszłam do pokoju dziewczynki i razem z nią zeszłam na dół. W domu nie było nikogo. Od razu zabrałyśmy się za robienie śniadania. 
- Na co księżniczka Emily ma ochotę ?- zapytałam siostrę. 
- Omlety !- krzyknęła oblizując zabawnie wargi. 
Zaśmiałam się i zabrałam się do roboty. Gdy danie było gotowe, zaczęłyśmy je jeść.
- Co będziemy robić ?- zapytałam
- Mozie pójdziemy na plazie ?-zaproponowała.
- To nie jest zły pomysł. Poczekaj tylko po kogoś zadzwonię.
Szybko poszłam na górę w celu poszukania mojego telefonu. Znalazłam go na podłodze w moim pokoju. Wybrałam numer i zadzwoniłam.

  • Halo ?
  • Hej tu Meg, miałabyś ochotę wyskoczyć na plażę. Idę tam z Emily.
  • Z chęciom, to za godzinę na Santa Monica Beach ? 
  • Ok, do zobaczenia.

Schowałam swój telefon do  kieszeni  i zeszłam z powrotem na dół.
- Szykuj się na plaże młoda. Idź na górę i wybierz jakieś zabawki. 
- Dobzie. 
Weszłam do garderoby i wybrałam strój i jakieś ciuchy. Poszłam do łazienki i przebrałam się. 
Przed drzwiami mojego pokoju stała Em, która w ręce trzymała swój strój i sukienkę. Pomogłam się jej ubrać i spakować do plecaka jej zabawki. Wyjęłam z szafy większą torbę, gdzie spakowałam : koc, kremy z filtrem, ręczniki, okulary i inne rzeczy potrzebne na plażę. 
Gotowe wyszłyśmy z domu i wsiadłyśmy do mojego samochodu. Emily grzecznie usiadła w foteliku, a ja zapięłam jej pasy. W czasie drogi śpiewałyśmy piosenki, które leciały w radiu. Po chwili zajęłam miejsce kierowcy i przekręciłam kluczyk w stacyjce. Na plażę zajechałyśmy po jakiś 20 minutach. Wysiadłyśmy z auta i po wyciągnięciu naszych rzeczy udałyśmy się poszukać miejsc. W między czasie zadzwoniłam do Mirandy czy już jest. 
Rozłożyłyśmy koc w miejscu, gdzie nie było za dużo osób. Emily od razu zaczęła się bawić w piasku, a mu miałyśmy czas, aby pogadać. 
- Słyszałam, że masz teraz wolne, bo odwołali wam zdjęcia. 
- Dobrze słyszałaś. Nawet się cieszę z tego powodu. Mogę spędzić trochę czasu w LA i odnowić kontakty ze starymi znajomymi.
-  Jak się cieszę, że nie długo jest ten bal, a zaraz po nim zakończenie roku szkolnego. 
- Zapomniałaś o maturze haha.
- Pocieszyłaś mnie z resztą z tego, co wiem to sama ją zdajesz w tym roku.
- Dobra zmieńmy temat. 
- Witam panie.- powiedział znajomy mi głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam rozbawionego Ashton'a. 
- Ash!- rzuciłam się na chłopaka. Ostatni raz widzieliśmy się na Bahamach.
- Też się cieszę, że cię widzę. 
- Poznajcie się Miranda to Ashton, Ashton to Miranda. 
- Miło mi cię poznać. - powiedział chłopak z uśmiechem.- Mam takie pytanie możemy do was dołączyć ?
- Możemy ?- zapytałam, spoglądając na Ash'a.
- Ja i chłopaki. Poszli po coś do picia. 
- Aaa.. jasne, że możecie. 
Po chwili dołączyli chłopacy. Z każdym się przytuliłam na przywitanie. Położyłam się na kocu, żeby się trochę opalić.  

- Który będzie tak miły i wysmaruje mi plecy ?- zapytałam.
- Ja to zrobię. - powiedział Michael. 
- Dziękuję. 

Gdy chłopak skończył włożyłam słuchawki do uszu i zaczęłam słuchać muzyki. Nagle na swoich plecach poczułam coś zimnego. Nie miałam pojęcia co to jest. Po chwili usłyszałam śmiechy chłopaków. 
- Te mewy są na prawdę brutalne.- powiedział z ledwością Luke. 
Otwarłam szeroko oczy i ruszyłam w stronę wody. Chciałam jak najszybciej zmyć to z moich pleców. Po tym jak wróciłam z powrotem na koc mieli jeszcze większy ubaw. 
- Nie wiedziałem, że tak łatwo cię nabrać.- powiedział Ash. 
- Starczy tylko nalać ci na plecy krem i można wciskać ci najmniejszy kit.- stwierdził Cal.
- Zabiję was !- krzyknęłam i zaczęłam ich gonić. 
Długo nie dało się biegać, ponieważ było zdecydowanie za gorąco. Calum rzucił mi zimną puszkę pepsi, którą po chwili wypiłam. Spojrzałam na moją siostrę, którą Luke zakopał w piasku. Wzięłam swój telefon i zrobiłam im zdjęcie. Chłopacy razem z Em poszli do wody, a ja z Calumem zostaliśmy na kocu. Oboje siedzieliśmy w ciszy. Jednak, dla niego bycie przez 5 minut spokojnym jest rzeczą nie możliwą. Długo nie minęło a dostałam z piłki. Spojrzałam na niego złowrogim wzrokiem, a on tylko się uśmiechnął. Kiedyś naprawdę ich zabiję !
- Gramy ?- zapytał po chwili. 
Zgodziłam się. Zaczęliśmy grać w siatkówkę. Jeżeli można to w ogóle nazwać siatkówką. 
- Gram z wami.- powiedział Luke, a po nim do gry dołączył Michael. 
Po paru minutach graliśmy już wszyscy włącznie z moją siostrą. 
- Dobra nie wierzę, żeby ktoś nie był głodny więc kto idzie po coś do jedzenia ?
- Ja zlobię wylicanke.- powiedziała Em.- Ile osób ma iść ?
- Dwie osoby dadzą sobie radę.- powiedział Ash. 
Moja siostra zaczęła wyliczankę. W końcu wypadło na Michaela i Mirandę. Każdy powiedział na co miałby ochotę, a oni musieli iść spełniać nasze zachcianki. 
My w czasie ich nie obecności robiliśmy głupie zdjęcia, które znalazły się na Instagramie, czy jakieś filmiki na Vines. 
- Ja już niestety muszę wracać.- powiedziała Miri.- Miło było was poznać. Na razie.
Pożegnałam się z dziewczyną i usiadłam na kocu. Powoli zaczęło się ściemniać. Chłopacy przynieśli gitarę i zaczęli grać melodie różnych piosenek. Podczas śpiewania The a Team Eda Sheerana  zadzwonił mój telefon. Odeszłam kawałek i nie patrząc kto dzwoni odebrałam. 

  •  Mads gdzie jesteś ? Byłem u ciebie i nikt mi nie otwierał.
  •  Matt przepraszam cię, zapomniałam cię poinfirmować, że jadę dziś z Em na plażę. 
  •  Nie ma sprawy. Szkoda, że nie byłaś wczoraj na ognisku u chłopaków. 
  • To było wczoraj ?! A tak bardzo chciałam iść.
  • Spokojnie, na zakończenie roku szkolnego ogranizujemy jeszcze jedno. Więc się załapiesz. 
  • Mam nadzieję. 
  • Dobra to ja wam nie przeszkadzam. Pa
  • Pa

Rozłączyłam i wróciłam do przyjaciół. Zaśpiewaliśmy jeszcze 2 piosenki 1D, po czym wraz z Em postanowiłyśmy wrócić do domu. 

~~ 30 minut później ~~

Moja siostra zasnęła w samochodzie. Tak smacznie spała, że nie miałam serca jej budzić. Weszłam do domu i poprosiłam tatę, który był już w domu, aby wniósł ją do środka. Wyciągnęłam z bagażnika rzeczy i także udałam się do willi. Odłożyłam torbę w przed pokoju. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 22;21. Poszłam na górę. Wzięłam swoją piżamę i poszłam się wykąpać. Weszłam do swojego pokoju i wzięłam do ręki telefon. Zauważyłam, że mam 2 nowe wiadomości. 






Po odpisaniu położyłam się na łóżku i z telefonem w ręce odpłynęłam w krainę Morfeusza.


~~Oliv~~ 

Obudziłam się po 8. Muszę dzisiaj spotkać się z Josh'em i porozmawiać o tym co się zdarzyło wczoraj. Wstałam i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Następnie udałam się do garderoby po jakieś ubranie. Po dłuższym zastanowieniu się założyłam to. Uczesałam się i zrobiłam taki makijaż. Zeszłam na dół do kuchni. Otwarłam lodówkę i zastanawiałam się co mam zjeść na śniadanie. Po namyśle postanowiłam, że zrobię sobie omleta. Wyciągnęłam potrzebne produkty i zaczęłam robić. Po zrobieniu omlet wyglądał pysznie. Zjadłam, a następnie posprzątałam. Wzięłam mój telefon i próbowałam się skontaktować z Josh'em, ale znowu nie odbierał. Dzisiaj nie mam żadnych zdjęć ani nic. Na szczęście. Postanowiłam, że pojadę do mojego salonu. Dawno nie tam nie byłam i muszę sprawdzić co i jak. Wyszłam z domu i udałam się do samochodu. Oczywiście w mieście były straszne korki. Nienawidzę tego. Po kilkunastu minutach byłam na miejscu. Weszłam do środka i przywitałam się z moimi pracownikami. Zaczęłam projektować. Wzięłam mój zeszyt ze szkicami i ołówek i zaczęłam rysować. Miałam dużo pomysłów na ubrania. Uwielbiam to robić. 
Następnie pojechałam do miasta. Chciałam sobie pochodzić po sklepach. W oddali było widać paparazzi, którzy robili mi zdjęcia. Szłam i oglądałam sobie wystawy lub wchodziłam do sklepów. Nagle usłyszałam, że ktoś mnie woła.
- Olivia...!- ktoś krzyknął.
Odwróciłam się i ujrzałam dziewczynę. Była to moja przyjaciółka.
- Julia? -zapytałam i podeszłam do niej.
- Cześć.  Jak fajnie cię znowu widzieć. Kiedy my się ostatni raz widziałyśmy?- powiedziała dziewczyna.
- Cześć. Ciebie również. Ostatni raz to chyba na zakończenie szkoły. -odpowiedziałam.
- Tyle czasu minęło. Może masz czas iść na jakąś kawę porozmawiać?
- Pewnie.
Poszłyśmy do najbliższej kawiarni. Zajęłyśmy stolik i złożyłyśmy zamówienie. Zamówiłyśmy kawę i ciasto, które od razu nam przynieśli. Przez cały czas rozmawiałyśmy. Nie widziałyśmy się chyba od zakończenia podstawówki. 
W czasach szkolnych Julia była moją najlepszą przyjaciółką. Rozmawiałyśmy o wszystkim.
 Była dla mnie jak siostra. Cieszę się, że się spotkałyśmy. Jest ona świetną tancerką i to pewnie, dlatego straciłyśmy kontakt. Po długiej rozmowie wymieniłyśmy się numerami telefonów. 
- Musimy się jeszcze kiedyś spotkać.- powiedziała.
- Na pewno. Zadzwonię do ciebie.- powiedziałam.
- No dobrze, to ja już idę i do zobaczenia. Pa.- powiedziała.
- Pa.- odpowiedziałam.
Pożegnałam się z Julią. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu. 
Gdy już byłam na miejscu, udałam się do kuchni. Chciałam przygotować coś na obiad. 
Nie miałam pomysłu co zrobić, więc wzięłam jedną z książek kucharskich i zaczęłam przeglądać przepisy. Wybrałam spaghetti. Wyciągnęłam potrzebne produkty i zaczęłam przygotowywać. Po przygotowaniu spaghetti smakowało pysznie. Zjadłam, a następnie naczynia włożyłam do zmywarki. Byłam zmęczona, więc poszłam do sypialni  na chwilę się zdrzemnąć. Po 3 godzinach obudziłam się. Nie myślałam, że tak długo będę spać.  Nie myślałam, że tak długo będę spać. Wstałam wypoczęta i postanowiłam, że pójdę pobiegać. Poszłam do garderoby po jakieś ubranie sportowe. Ubrałam to, a następnie zeszłam na dół. Przed wyjściem zadzwoniłam do Josh'a, ale nie odbierał. Nie rozumiem go. Trudno się mówi. Wyszłam z domu. Zaczęłam biec w stronę parku. 
Po kilkunastu minutach byłam na miejscu. Chciałam trochę odpocząć. 
Pobiegłam usiąść na ławkę. Posiedziałam chwilę. W tym czasie napiłam się wody. Nagle zauważyłam Josh'a. Szybko do niego pobiegłam. Chciałam go dogonić. Na szczęście udało mi się.
- Josh!- krzyknęłam.
- O Olivia. Co ty tu robisz?- zapytał.
- Właśnie biegałam i ciebie zauważyłam. Dlaczego nie odbierałeś telefonu?- odpowiedziałam i zapytałam.
- Telefon mi się zepsuł i nie mogłem się z tobą skontaktować. A tak w ogóle chciałem jeszcze raz cię przerosić.- powiedział.
- Właśnie chciałam o tym z tobą porozmawiać. Ja...- przerwał mi chłopak.
- Naprawdę chcę cię przeprosić. Myślę, że się nie obraziłaś?- zapytał.
- Nie. Ale...- znowu mi przerwał.
- Wiem, że mieliśmy jakąś umową, a ja jej nie dotrzymałem.- powiedział.
- Spokojnie nie obraziłam się na ciebie, ja...- znowu mi przerwał.Chyba nigdy nie pozwoli mi dokończyć to co chce powiedzieć.
- Jeszcze raz chcę cię przepro...- chłopak mówił, gdy tym razem ja mu przerwałam.
Chciałam mu powiedzieć to co czuje, ale nie dał mi dojść do słowa. Pocałowałam go. Następnie wytłumaczyłam chłopakowi wszystko. Porozmawialiśmy i doszliśmy do wniosku, że będziemy razem. Josh był szczęśliwy zresztą ja też. 
Porozmawialiśmy i ja postanowiłam że wrócę już do domu.
- Zobaczymy się jutro? -zapytał chłopak.
- Bardzo bym chciała, ale jeszcze dzisiaj mam samolot do Londynu.- odpowiedziałam.
- Szkoda, że już wracasz.- powiedział smutny Josh.
- Nie mogę zostać. Mam zdjęcia do magazynu. Muszę wracać. Jak będziesz w Londynie to zadzwoń.- powiedziałam.
- Dobrze. A ty zadzwoń jak będziesz już na miejscu.
- Okej.
Pożegnałam się z chłopakiem i pobiegłam do domu. Jest mi trochę szkoda, że muszę wracać. No niestety. Ale niedługo się na pewno zobaczymy. Weszłam do domu. Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Następnie ubrałam coś luźnego. Zaczęłam się pakować. Za dużo rzeczy nie brałam, ale musiałam spakować najpotrzebniejsze rzeczy. Następnie zeszłam jeszcze do kuchni coś zjeść przed odlotem. Na szybko przygotowałam sobie sałatkę. Szybko zjadłam, a następnie posprzątałam.  Wyszłam przed dom, gdzie przyjechała Eva z Jack'iem. Pojechaliśmy na lotnisko. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Przeszliśmy odprawę i zajęliśmy miejsca w samolocie. Cały czas myślałam o Josh'u. Wylecieliśmy. W czasie lotu spałam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz