Translate :))

wtorek, 13 maja 2014

Chapter 10

~~Pat~~

Obudziłam się po 4 i zorientowałam się, że spałam w ubraniach. Rozejrzałam się po pokoju i postanowiłam zejść na dół. Powoli i po cichu schodziłam po schodach. Kiedy już znalazłam się w salonie zobaczyłam śpiącego na kanapie Niall'a. Dopiero teraz przypomniałam sobie co się wczoraj stało. Postanowiłam go nie budzić i wróciłam do pokoju. Wtedy właśnie zadzwonił mój telefon.
  • Halo?- spytałam.
  • Patricia?!?! Czemu nie odbierałaś wczoraj?!?!-krzyczała wkurzona Kate.
  • Byłam zmęczona i zasnęłam.-dodałam szybko.- A coś się stało, że dzwonisz o 4 nad ranem?
  • Tak!!! O 8 masz samolot do Paryża!!- krzyczała.
  • Co? Po co?- dodałam zdziwiona.
  • Masz koncert! Wczoraj dzwonili, że jakiś zespół zrezygnował, a nie mogą odwołać i proszą ciebie!
  • Dobra, to lecę się pakować!
  • Do zobaczenia na lotnisku.- powiedziała a ja się rozłączyłam.
Poszłam więc szybko do garderoby, wzięłam walizkę i zaczęłam się pakować. Gotowa zapięłam ją i szybko wybierałam ubranie na dziś. Po skończeniu ubrałam to. Poszłam jeszcze do łazienki, żeby się jakoś ogarnąć. Zrobiłam sobie makijaż i zakręciłam sobie jeszcze końcówki. Gotowa zeszłam na dół, gdzie chłopak jeszcze spał.
  • Niall! - krzyknęłam.
  • Co jest?!?!- szybko zerwał się z kanapy.
  •  Nic.- dodałam uśmiechnięta. :)
  • Już się ubrałaś? O 5 nad ranem? o.O- mówił zdziwiony.
  • Właśnie, lecę do Paryża o 8, lecisz ze mną?- spytałam :)
  • Co? Ja? 
  • Tak :)
  • No nie wiem.
  • To się dowiedz!- krzyknęłam.
  • To poczekaj zadzwonię do menadżera.- oznajmił.
  • Ok. - powiedziałam a chłopak udał się do góry, aby zadzwonić.
Ja natomiast poszłam do kuchni, żeby przygotować śniadanie. Postanowiłam zrobić jakąś sałatkę na szybko. Po skończeniu wyglądała niesamowicie. Nakryłam jeszcze do stołu i nalałam soku pomarańczowego do szklanek i usiadłam na krześle czekając za Niall'em. Chwilę później chłopak stał już w drzwiach.
  • Wow - dodał.
  • Co?
  • Szybka jesteś.- oznajmił tak śmiesznie ruszając brwiami.
  • Taaak.-dodałam. - I co, możesz lecieć ze mną?
  • Jasne, menadżer powiedział, że to świetny pomysł. Tylko nie podoba mu się to, że chodzisz z Austinem i wiesz, może być potem skandal .- oznajmił i usiadł na krześle naprzeciwko mnie. 
  • Wiem, dobra jedzmy.- powiedział i od razu przystąpiliśmy do jedzenia. 
Kiedy skończyliśmy postanowiłam posprzątać, jednak Niall zrobił to za mnie. Spojrzałam na zegarek w iphonie i zobaczyłam, że jest już po 6. 
  • Niall! - krzyknęłam.
  • Co?
  • Jest po 6, a ty musisz się jeszcze spakować!
  • O kurde. Weź walizkę i jedziemy do mnie, szybko.- mówił.
Wzięłam swoją walizkę i ruszyliśmy do jego Land Rover'a. Szybko wsiedliśmy i pojechaliśmy w stronę wspólnego domu One Direction. Kilka minut później już byliśmy na miejscu. Razem z Niall'em szybko weszliśmy do jego domu, ponieważ na zewnątrz było sporo reporterów. 
  • Cześć wszystkim!- krzyknął Niall i poleciał na górę.
  • Cześć, ooo cześć Pat.- powiedział Harry wychodząc zza drzwi.
  • Cześć. Przepraszam za wczoraj.- oznajmiłam.
  • Nic nie szkodzi.- powiedział uśmiechnięty.- A co Niall odwala?- spytał.
  • Eeeee..bo my lecimy do Paryża.
  • Co? Do Paryża?!?!Razem!?
  • Tak, mam tam koncert.- dodałam.
  • No chyba, że tak.
  • Z kim ty tu tak gadasz?- mówił Zayn dopóki mnie nie zobaczył.
  • O czeeść.- dodał mulat.
  • Hej.- uśmiechnęłam się.
  • Dobra, my już pojedziemy.-powiedział Niall stając za mną z walizką.
  • Ooo Niall wyprowadzasz się?- spytał wchodząc do salonu Lou.
  • Nie, lecą do Paryża na koncert Pat.- dodał Harry.
  • To świetnie, ale co z nami?- powiedział smutny Lou.
  • Wpadnijcie jak chcecie.- dodałam.
  • A o której koncert?- spytał Zayn.
  • O 19:30, ale jeszcze nie wiem gdzie dokładnie, to najwyżej Niall wysłałby wam sms'a z adresem.- dodałam.
  • Okej.- powiedzieli uśmiechnięci.
  • A mogę zabrać ze sobą Perrie?- spytał mulat.
  • Pewnie.
  • A ja El? - Lou.
  • Tak, jak macie dziewczyny to je weźcie.- oznajmiłam.
  • Dobra, to do zobaczenia. Bo niedługo samolot. Pa. - dodał Niall i szybko poszliśmy do jego samochodu. 
Od razu ruszyliśmy w stronę lotniska. Przeszliśmy szybko przez odprawę i udaliśmy się do samolotu, gdzie miała być moja menadżerka Kate. Weszliśmy na pokład i od razu poszłam się przywitać z menadżerką i ochroniarzem. Po skończeniu przeszliśmy do mojej "strefy" w tym samolocie. Zajęliśmy miejsca i kilka minut później już wystartowaliśmy. Po godzinnym locie znaleźliśmy się już na lotnisku w Paryżu. Wzięliśmy swoje walizki i poszliśmy do naszej limuzyny. Wsiedliśmy i ruszyliśmy do naszego hotelu po drodze podziwiając widoki. Był tutaj niezły ruch, więc musieliśmy niestety stać w korku. Po  30-minutowej jeździe znaleźliśmy się pod hotelem. Wyszłam razem z Niallem i udaliśmy się do środka hotelu.
Chwilę później dołączył do nas Matt. Poszliśmy razem z nim i Kate do recepcji. 
  • Dzień dobry, w czym mogę pomóc?- spytała kobieta z recepcji.
  • Poprosimy 2 pokoje jednoosobowe i 1 pokój dla nowożeńców.- powiedział Matt i zaczął się śmiać. Na co ja zareagowałam : 
  • Dobrze, o to kluczyki.- pani chciała je podać, a wtedy ja wzięłam te 2 klucze do pokoi jednoosobowych.
  • Ej, to nasze.- dodał Matt.
  • Już nie, macie teraz dla nowożeńców.- powiedziałam i ruszyłam śmiesznie brwiami.- A teraz pa.- oznajmiłam i ruszyłam z Niall'em z stronę naszych pokoi. 
  • To było niezłe.- dodał po chwili blondyn.
  • Ale że co?
  • Ta twoja reakcja na ten pokój i to, jak wzięłaś te klucze, to było coś!- dodał.
  • Wiem, wiem.- oznajmiłam i po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.
  • Okej, mam pokój numer 117 i 118, który chcesz?- spytałam.
  • Nie wiem, obojętnie.
  • Wiem! Najpierw ogarniemy jakie są!- oznajmiłam.
  • No ok.
Weszliśmy najpierw do pokoju nr. 117. Wyglądał on wspaniale 
. Świetny widok na Wieże Eiffla.
  • Mój!- dodałam po wyjściu na balkon. - Ten pokój miał jeszcze łazienkę do góry!- idealny. Po obczajeniu wszystkiego poszliśmy zobaczyć pokój 118.
  •  O widzisz, taki sam!- dodał szczęśliwy.
  • O nie!- dodałam.
  • Tak. - puścił mi buziaczka- na co ja wybuchnęłam śmiechem.
  • Dobra, rozpakuj się i jedziemy na wycieczkę.- oznajmiłam.
  • Ok, to za 30 min przy recepcji?
  • Ok.- powiedziałam i szybko wróciłam do pokoju. 
Wyciągnęłam swoje rzeczy i włożyłam je do szafek. Całe rozpakowanie zajęło mi jakieś 10 minut. Po skończeniu postanowiłam zmienić bluzkę, ponieważ na zewnątrz robiło się coraz cieplej, założyłam . Po skończeniu postanowiłam wyjść na balkon. Usiadłam na krześle i oglądałam wspaniałe widoki na Wieżę Eiffla. Była cudowna, z resztą jak cały Paryż. Nawet się nie spostrzęgłam kiedy cały ten czas minął. Poszłam jeszcze na chwilę do łazienki. Poprawiłam trochę makijaż i włosy, zamknęłam pokój i ruszyłam na dół w stronę recepcji, gdzie czekał już na mnie Niall. Kate i Matt nic nie wiedzieli, z resztą po co im to. Jeszcze by chcieli jechać z nami a lepiej nie. Jednak niestety musieli jechać z nami ochroniarze. Wsiedliśmy z Niall'em na tył auta, a ochroniarz z przodu. Przed i za nami jechała policja dla ochrony. Bez przesady nie jesteśmy aż tacy sławni. Znaczy ja nie jestem, blondyn to co innego. :D Zatrzymaliśmy się na jednej z bocznych ulic, gdzie nie było za dużo ludzi, ale za to idealny widok na Wieżę Eiffla. Ochrona szła za nami a my spacerowaliśmy bo ulicy oglądając stare budynki i podziwiając piękno tego miasta. Po zwiedzeniu części miasta postanowiliśmy udać się na polane znajdującą się pod wieżą. Kiedy znaleźliśmy się już na miejscu wchodząc na ten teren zostaliśmy zaatakowani przez fanów. Musieliśmy rozdać parę autografów, a także zrobić sobie zdjęcia z nimi. Robilibyśmy to cały czas, jednak ochroniarze i policja wzięli zabrali nas stamtąd. Byłam już wykończona, a to dopiero początek. Po 3 godzinach zwiedzania wróciliśmy do hotelu. Od razu po wejściu zaatakowała nas Kate.
  • Gdzie ty byłaś? - zaczęła krzyczeć.
  • Zwiedzałam miasto.- oznajmiłam w ogóle nie zwracając na to, że jest wściekła.
  • Ja tu wychodzę z siebie a ty sobie zwiedzasz! Myślałam, że cię porwali!
  • Dobra, spokojnie, jestem, żyje jest ok.
  • Ja zwariuje z tobą.- dodała uspokajając się powoli.
  • Życie.- dodałam i się uśmiechnęłam.
  • Chodźcie na obiado-kolacje, dalej.-- powiedziała i zaciągnęła nas do hotelowej restauracji. 
Usiedliśmy wszyscy przy jednym stole i czekaliśmy za jedzeniem. Chwilę później dostaliśmy wspaniałe dania. Dostaliśmy to, to, to i to. Wszystko wyglądało fantastycznie. Zjadłam wszystko z wielkim smakiem. Na szczęście nie dali tych ich dziwnych potraw. Po zjedzeniu Kate kazała mi iść do pokoju i czekać na stylistkę, która ma mnie przygotować na koncert. 
Kiedy czekałam na nią w pokoju od razu stylistka przybyła. Na początku dała mi śliczną sukienkę, kiedy ją ubrałam dała mi także wspaniałe buty. Kiedy już się ubrałam, to zaczęła mi robić fryzurę, efekt końcowy wręcz przecudny. Makijaż także był fantastyczny. Wszystko zajęło nam prawie 2 godziny. Gotowa razem ze stylistką zeszłam na dół. Kate stwierdziła, że możemy już jechać. Wsiedliśmy do czarnego Chryslera i tak jak poprzednio jechaliśmy za policją która z przodu i z tyłu nas ochraniała.
Po 10 minutowej jeździe znaleźliśmy się już na miejscu. Weszliśmy tyłami do środka i udaliśmy się w stronę garderob i tych różnych pomieszczeń. Przywitałam się z wszystkimi i oczywiście z naszymi wspaniałymi gośćmi One Direction oraz z Perrie, El i przyjaciółką Liam'a Danielle...
Punktualnie o 19:30 wyjechałam z pod sceny na platformie i zaczęłam śpiewać piosenkę : "Let it go". Publiczność szalała, a co najlepsze jeszcze nigdy nie śpiewałam przed tyloma ludźmi.Wszyscy byli wspaniali.To był chyba będzie mój najlepszy koncert. Po skończeniu pierwszej piosenki
  • Bonjour Paris!- powiedziałam a w zamian usłyszałam tylko krzyki i brawa.
  • Jak się bawicie?- dodałam, ale już po angielsku. Na co wszyscy znów zaczęli krzyczeć. - Dobra, bawimy się!
Po tym zaczęłam śpiewać "Party all day all night, everyone....". Cały koncert minął wspaniale, wszyscy śpiewali, a tancerze tańczyli obok mnie. Publiczność była najlepsza na świecie! Po skończeniu koncerty krzyknęłam :
  • Merci Paris! Thank you! - pomachałam im i zniknęłam za sceną.
  • Wspaniale śpiewasz.- oznajmił Liam.
  • Dziękuję.
  • Najlepszy koncert! - dodał Zayn i Perrie.
  • Dziękuję.- uśmiechnęłam się.
  • Ok, to ty jeszcze rozdasz autografy i wracamy do hotelu.- oznajmiła Kate.
  • My się zmywamy, mamy podwójną kolację .- dodał Lou.
  • Przyjemności życzę!- oznajmiłam.
  • Będą, ale to dopiero po kolacji.- powiedział Lou i spojrzał na El.
  • Louis ogarnij się.- dodała dziewczyna.
  • Dobra, to do zobaczenia.- powiedzieli i pożegnali się ze mną.
Ja natomiast udałam się rozdawać autografy i robić sobie zdjęcia. Po 1,5 h postanowiliśmy wracać do hotelu. Byłam wykończona dzisiejszym dniem. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Jednak trudno było nam się dostać do środka, fani nas zaatakowali. Kate i Matt poszli do swoich pokoi piętro niżej, a ja z Niall'em do swoich.
  • Dobranoc!- powiedział blondyn.
  • Wzajemnie!- powiedziałam i mrugnęłam, po czym zniknęłam za drzwiami.
Kiedy weszłam do pokoju od razu poszłam do łazienki. Wzięłam długą i odprężającą kąpiel. Po skończeniu ubrałam się w piżamę. Wyszłam z łazienki i powolnym krokiem zeszłam ze schodów. Usiadłam na łóżku i spojrzałam w okno. Otworzyłam szeroko okno od balkon i wyszłam na niego. Jednak Paryż nocą wygląda wspaniale. Posiedziałam chwilę na balkonie i postanowiłam już wrócić do środka, bo zaczęło się robić zimno. Zamknęłam okna i położyłam się na łóżku. 
Odwróciłam głowę w drugą stronę i zobaczyłam różę leżącą na poduszce obok. Uśmiechnęłam się. Wzięłam ją w ręce, nalałam do szklanki wody i włożyłam ją do niej, a by nie uschła. Potem ponownie się położyłam, zgasiłam światło i uśmiechnięta zasnęłam. *__*



 ~~Alex~~ 

Obudziłam się dość późno. Za późno, żeby zdążyć na plan. A no tak... Luke... Kiedy tylko o nim pomyślę mam łzy w oczach... To co mi powiedział to było.... nawet wolę już do tego teraz nie wracać. Dość się napłakałam wczoraj. Jestem już tym wszystkim zmęczona. Totalnie... Jednak moja menadżerka już jest u mnie. Trzask drzwi mówi sam za siebie.
-Alex? Wstałaś?- usłyszałam jej głos. Otworzyła drzwi od mojej sypialni i weszła.
-Cześć kochana. Jak widzisz obudziłam się, ale nie mam sił wstać.
-Ech.. wiem, że ci się nie chce. Mi też nie, ale trzeba. Wiesz o tym, prawda?
-No tak, ale...wczoraj się pokłóciłam ostro z Lukiem i jakoś nie chce go oglądać.
-O matko... o co tym razem?- usiadła obok mnie na łóżku.
-Powiedział mi dlaczego tak mi uprzykrzał życie i mnie wkurzał na każdym kroku i czemu mnie uratował z wypadku i wgl...
-Widzę, że masz łzy w oczach na samą myśl. Nie chce od ciebie tego wyciągać na siłę. Jak będziesz chciała mi się zwierzyć, to wiesz, że zawsze cię wysłucham.
-Dziękuję.- przytuliłam ją.- Na pewno ci to powiem, ale jeszcze nie teraz. Chyba nie dałabym rady bez płaczu.- obie się zaśmiałyśmy.
-No dobra,a teraz ubieraj się. Śniadanie zjesz potem bo się spóźnimy na plan.
-Tak jest, szefowo.- zasalutowałam jej, a ona pokręciła głową śmiejąc się. Wyszła z pokoju dając mi czas na ubranie się i ogarnięcie się na szybko.

Przyjechałyśmy na plan, ale wszyscy byli skupieni w jednej grupie. Jeszcze nie wiedziałam czemu.
-O Alex!- przywitała się ze mną Lori, koleżanka z planu.
-Cześć mała.- przywitałam ją.
-Musisz zobaczyć co nam przysłano na śniadanie!- aż zapiszczała z radości. Pociągnęła mnie za rękę do miejsca gdzie widniał wielki szwedzki stół z mnóstwem jedzenia, a nawet owoców. No proszę, proszę... :D Od razu wzięłam kilka owoców, które zjadłam z wielkim smakiem. Kiedy cała ekipa się najadła zabraliśmy się do pracy. Starałam się nie zwracać uwagi na Luke'a. I wychodziło mi to całkiem nieźle.... do czasu.
-Dobrze. Świetnie dziś gracie. Na serio. - pochwalił reżyser.
-Dziękuję.
-Dzięki.- powiedzieliśmy zadowoleni z samych siebie. Czas na scenę, w której ratuje porwanego prezydenta. A tak konkretnie to kila scen, w których mam go uratować. Ale nasz reżyser ma niesamowitą wizję co do takich scen, więc będzie ciężko spełnić jego oczekiwania. Chociaż myślę, że damy radę.

-Zarządzam, krótką przerwę. - powiedział zadowolony reżyser. W końcu upragniona przerwa. Muszę szybko do łazienki. Wychodząc z niej napotkałam Luke'a.
-Alex.
-Cześć.- powiedziałam i chciałam iść, ale zastawił mi drogę.
-Alex... przepraszam cię za wczoraj. Zachowałem się jak skończony dupek. Wiem to. Nie chciałem, żeby to tak wyszło. Chciałem, żebyś znała całą prawdę. Na serio. Działałem pod wpływem emocji. Wiem, że mi nie wybaczysz, ale będzie mi lepiej, jeśli chociaż powiesz, że rozumiesz...- przerwałam mu. Wtuliłam się w niego, a on przygarnął mnie do siebie bardziej.
-Czyli co?
-Wybaczam ci. Cieszę się, że mi powiedziałeś prawdę. Może będę tego potem żałowała, ale trudno. Obym się na tobie nie zawiodła Luke.
-Nie zawiedziesz się. Obiecuję.- powiedział i pocałował mnie w czubek głowy.
-No mam nadzieję.- powiedziałam. Wtedy niestety nastał koniec przerwy. Szłam na plan taka uradowana. To było wspaniałe uczucie. Wiem, że pewnie jestem głupia, że tyle się przez wczoraj napłakałam i tyle niechcianych słów wczoraj mu powiedziałam, ale jeśli już wiem o co chodzi, to dlaczego bym miała nie dać mu drugiej szansy? W końcu... każdy zasługuję na drugą szansę, o ile to jest serio druga szansa, a nie siódma, czy któraś. Zapomniałam wyciszyć telefon, więc zaczął mi dzwonić podczas kręcenia. Musieliśmy zrobić przerwę.
-Przepraszam- powiedziałam i odebrałam. Dzwoniła mama.

  • Cześć mamo.- powiedziałam, ale usłyszałam jej szloch. Przestraszyłam się.
  • Alex...- powiedziała przez płacz.
  • Mamo co się stało?- byłam zdenerwowana.
  • Dziś w nocy....
  • Co się stało?
  • Twój ojciec miał zawał.- nic nie mówiłam. Wiedziałam już co to znaczy. On nie żyję. 
  • Mamo..- powiedziałam łamiącym się głosem.
  • Córeczko... tak mi przykro...
  • Zadzwonię potem.- rozłączyłam się. Nie miałam siły już z nią gadać.

 Stałam tam jak słup i płakałam. Nie mogłam przestać. Luke podszedł do mnie.
-Alex?- powiedział. Podniosłam głowę i wtedy on zobaczył, że płaczę.
-Luke..- powiedziałam szlochając.
-Cii.... nic nie mów.- powiedział i mnie przytulił.

~~Luke~~
Przytuliłem ją. Kiedy tylko odebrała telefon wiedziałem, że coś jest nie tak.
 Ale kiedy zobaczyłem, że płaczę... wtedy to już byłem pewien, że coś się stało. W naszą stronę szedł reżyser.
-Co się dzieje?- zaczął iść. Tylko pokiwałem głową, żeby nie szedł i tak też zrobił. Z resztą nie tylko on, ale każdy.
-Chodź stąd.- powiedziałam i zaprowadziłem ją do łazienki.

Siedziała na zimnych kafelkach obok mnie i płakała w moich ramionach. Próbowałem ją pocieszać. Mówiłem do niej i głaskałem.
-Mój tata...on... on nie żyję... dziś w nocy...- mówiłam pomiędzy szlochami.
-Nie męcz się kochanie.- powiedziałem.
-Muszę tam jechać.- powiedziała.
-Dobrze. Pojadę z tobą. Nie puszczę cię samej.- spojrzała na mnie. A ja w tej piękne i pełne rozpaczy oczy.
-Dziękuję.- wydukała, a kolejna porcja łez spłynęła po jej policzkach. Cały makijaż się jej rozmazał, ale to było nie ważne. Najważniejsze było to, że ona cierpi. I to bardzo. A ja nie potrafię jej pomóc. Nikt nie jest w stanie. To normalne, przy takiej sytuacji. Ale to mnie boli...

~~Alex~~
Siedzieliśmy w tej łazience, pewnie dość długo, ale nikt nam nie przeszkadzał. Na szczęście. Jeszcze dziś muszę tam wrócić. Wrócić do Londynu. A Luke jedzie ze mną. Nie chcę, go ciągać ze sobą, ale skoro powiedział, że samej mnie puści... To nawet lepiej. W samolocie pewnie bym cały czas płakała. Nie miałabym nawet nikogo kto bym mnie chociaż przytulił. Trochę się uspokoiłam. Luke dał mi chusteczki, więc przemyłam całą twarz, zmywając cały makijaż, który zdążył już się niestety rozmazać.
-Luke?
-Tak kochanie?
-Chodźmy tam do wszystkich. Proszę.
-Jesteś tego pewna?
-Tak. Proszę..
-Dobrze, chodźmy.
-Dziękuję.- pomógł mi wstać z podłogi i wtulona w niego wyszłam z nim z łazienki i poszliśmy do reżysera i reszty.

-O matko, Alex kochana, co się stało?- kiedy znów usłyszałam to pytanie, momentalnie się rozpłakałam. Co najdziwniejsze to reżyser mnie przytulił tym razem. Luke mu powiedział, że mój ojciec zmarł. A wszyscy wokoło sami mieli łzy w oczach. Jednak żadne z nich nie przeżywało tego tak jak ja. Zawsze miałam bardzo dobre relację z tatą. Wspierał mnie. Był nie tylko moim tatą, ale i najlepszym przyjacielem. Rozumiał mnie i pomagał mi we wszystkim jak tylko mógł. Bardzo go kochałam. I nadal kocham. Nigdy go nie zapomnę i nigdy nie przestanę go kochać. A umawialiśmy się przed moim wyjazdem tutaj, że jak wrócę pojedziemy razem gdzieś. Tylko ja i on. Teraz to już koniec... czuję jakby większa część mnie umarła razem z nim.

-Dobrze. Dokończymy ten film, kiedy będziesz chciała, dobrze? Nie ma sensu, żebyś się męczyła. Jeśli już nie dasz rady, to możemy zrobić ciebie komputerowo. Poradzimy sobie jakoś, tylko żebyś się pozbierała spokojnie.- powiedział mi reżyser, wciąż mnie przytulając.
-Dobrze. Dziękuję ci bardzo.- powiedziałam.
-Nie ma sprawy kochana. Przyjmij moje wyrazy współczucia. Musi ci być ciężko. Wiem, jak to jest. Sam tak miałem kilka lat temu.
-Dziękuję, raz jeszcze. Ale masz rację to jest bardzo trudne. - odczepiliśmy się od siebie i znów "przejął" mnie Luke.
-Jedziemy.- powiedział Luke.
-Do widzenia. Powodzenia w filmie.- powiedziałam.
-3maj się Alex.- usłyszałam kilka osób. Jednak zatrzymał mnie jeszcze Oliver. Przytulił mnie bardzo mocno.
-Przykro mi Alex. Naprawdę współczuję ci.- powiedział mi do ucha.
-Wiem, Oliver. Przepraszam cię, ale zaraz wracam do Londynu. Chyba się już nie zobaczymy.- powiedziałam. Łzy cały czas spływały po moich policzkach.
-Będę na pogrzebie. Wiem jak ważny dla ciebie był tata. Będę tam. A teraz 3maj się mała.- powiedział.
-Ty też.- oderwaliśmy się od siebie i razem z Lukiem, pojechaliśmy do hotelu. Oboje poszliśmy do mojego apartamentu,w którym zastaliśmy zapłakaną Emmę.

-Alex, tak mi przykro.- przytuliła mnie.
-Wiem. Mi też.- powiedziałam. Płakała razem ze mną. A Luke w tym czasie mnie pakował.
-Przed chwilą zadzwonił do mnie twój brat i wszystko mi powiedział. - powiedziała.
-John?
-Tak. Samolot do Londynu mamy za 55 minut. Spakuj się.
-Luke też jedzie.- powiedziałam.
-Wiem. Dla niego też zarezerwowałam bilety.
-Ale skąd wiesz.
-Napisałem do niej.- powiedział Luke wchodząc do salonu, w którym cały czas stałyśmy.

Przeszliśmy przez odprawę i zajęliśmy nasze miejsca. Em od okna, ja obok niej, a obok mnie Luke. Wciąż płakałam. Nie mogłam uwierzyć, że to na prawdę się dzieję. Byłam już tak zmęczona tym ciągłym płakaniem, że zasnęłam. A obudzono mnie dopiero kiedy mieliśmy lądować.

Na lotnisku czekał już na nas John. Mój brat. Kiedy wzięliśmy nasze walizki i zobaczyłam brata czekającego na nas, zostawiłam wszelkie bagaże i pobiegłam do niego.
-John.- powiedziałam kiedy już byłam w jego ramionach.
-Jak się trzymasz siostra?- zapytał.
-Nie najlepiej, a ty?
-Tak samo. Mama jest u mnie, więc tam też jedziemy.
-Dobrze.- wtedy doszedł do nas Luke i Em. Luke wziął moje bagaże.
-Luke to mój brat John.- poznałam ich.
-Witam.- powiedział mój brat podając mu rękę.
-Cześć. Przykro mi, że poznajemy się w takich a nie innych okolicznościach.- powiedział Luke.
-Tak, mi też.

Pojechaliśmy do domu brata. Tam spotkałam się z mamą.
-Mamo.- powiedziałam wchodząc do salonu, w którym siedziała na kanapie.
-Alex, moja kochana.- podeszła do mnie. Po jej oczach widziałam, że sporo płakała. Tak samo jak ja.

Resztę dnia przesiedziałam w domu brata, razem z mamą, bratem i Lukiem. A potem wróciłam do swojego domu i poszłam spać. Jednak nie mogłam zasnąć bo wciąż płakałam. Co usłyszał Luke, z pokoju obok. Przyszedł do mnie i położył się na łóżku, a ja się wtuliłam w niego i płakałam. Potem jednak zmęczona tym wszystkim zasnęłam. A on razem ze mną.


~~Mady~~


Obudził mnie trzask drzwi. Szybko zerwałam się z łóżka i rozejrzałam się po pokoju. Przy balkonie stał Matt. 
- Jak tu wszedłeś ?- zapytałam zaspanym głosem.
- Przez drzwi.- powiedział chłopak.
- Bardzo śmieszne, a teraz tak serio jak tu się dostałeś ?
- Twój tata mnie wpuścił.- powiedział siadając na moim łóżku.
- Mój tata przyleciał do Los Angeles. Czemu ja nic o tym nie wiem ?
- Może chciał ci zrobić niespodziankę, tak samo jak ty mi. 
- Możliwe. Poczekaj tu, a ja idę się ogarnąć. Daj mi 15 minut.
- Nie zamierzam się nigdzie ruszać.
Wzięłam uszykowane wczoraj rzeczy i ruszyłam w stronę łazienki. Jak zawsze wzięłam prysznic i po jakiś 20 minutach wyszłam z łazienki gotowa. Wróciłam do swojego pokoju i wzięłam swój telefon. Razem z  przyjacielem zeszłam na dół i zjadłam śniadanie. Po włożeniu naczyń do zmywarki, usiedliśmy w salonie. Włączyliśmy jakiś film. Nagle usłyszałam dźwięk telefonu.

  • Halo ?
  • Mady, mogłabyś przyjechać teraz do studia ?- zapytała mój producent muzyczny.
  • A coś się stało ?
  • Musimy jeszcze nagrać jeszcze parę piosenek na płytę. Im wcześniej to nagramy tym lepiej. To jak ?
  • Jasne, zaraz będę. Do zobaczenia.
- Jedziesz ze mną do studia ?- zapytałam Matta.
- Jeżeli nie będę przeszkadzał to jasne.
Wzięłam swoją torebkę i wyszłam z domu. Wsiadłam do swojego samochodu i pojechałam do studia.  
Przywitałam się z Johnem  i byłam gotowa nagrywać. 
Nagrania trały jakoś do 18. Pożegnałam się z wszystkimi i razem z Mattem wróciłam do domu. Postanowiliśmy coś zamówić. Padło na chińszczyznę. Po 15 minutach usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Powiedziałam chłopakowi, żeby otworzył, a ja w tym czasie wybiorę jakiś film. 
- To co oglądamy ? Tylko proszę powiedź mi, że nie wybrałaś żadnej komedii romantycznych- zaczął marudzić. 
- Odczep się w końcu od tych komedii, bo zaraz na prawdę zrobię ci na złość i jakąś wybiorę. 
- Jestem już cicho.
- I tak wiem, że długo nie wytrzymasz z tym milczeniem. Jeżeli chodzi o film to wybrałam Dom w głębi lasu i wiem, że będę żałowała tego.
Włączyliśmy film i zaczęliśmy jeść. 
- Mads mogę cię o coś zapytać ?
- Jasne.
- Za tydzień mam w szkole Prom Night, a moja partnerka znalazła sobie nowego towarzysza ... i ... może ... miałabyś ochotę pójść tam ze mną ?
- Ok, mogę iść z tobą na ten bal. 
- Dzięki.- pocałował mnie w policzek.
- Nie ma za co. 
Film nie był jakoś wielce straszny i nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy na kanapie w salonie. 
 

~~Oliv~~

Obudziłam się po 4. Dzisiaj o  5 mam samolot do Los Angeles na zdjęcia do filmu. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic, a następnie poszłam do garderoby po ubrania, które wcześniej sobie uszykowałam. Założyłam to. Uczesałam się i zrobiłam makijaż.   Poszłam do kuchni przygotować coś do jedzenia. Nie chciało mi się nic robić, więc na szybko przygotowałam kanapki. Następnie posprzątałam. Po kilku minutach przyjechała Eva oraz mój ochroniarz Jack.

- Jesteś już gotowa?- zapytała.

- Tak.- odpowiedziałam.

- No to jedziemy na lotnisko.- powiedziała.

- Gdzie jest twoja walizka?- zapytał Matt.

- Na korytarzu jest.

- Ok.


Matt wziął moją walizkę i włożył do samochodu. Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu. Po kilku minutach byliśmy już na lotnisku. Myślałam, że żadnych reporterów nie będzie, jednak się pomyliłam. Zaczęli robić nam zdjęcie. Szybko udałam się do samolotu zająć miejsce.


Po 9 godzinnym locie byliśmy już na miejscu. Przyjechała po nas taksówka, która zawiozła nas do mojego domu. Po kilku minutach byliśmy już przed domem. Weszłam do środka. Rozpakowałam walizkę. Następnie poszłam do garderoby uszykować jakieś inne ubrania. Tutaj jest bardzo gorąco. Było dopiero po 7. A o 9 mam zdjęcia postanowiłam, że zdrzemnę się przez chwilę. Poszłam do sypialni. Usnęłam bardzo szybko. Bardzo dobrze mi się spało. Przebudziłam się i spojrzałam na zegarek. Była 8:54. Szybko podniosłam się z łóżka i założyłam ubrania, które uszykowałam. Zaczęłam strasznie wyzywać, że nikt mnie nie obudził. Zeszłam na dół i zobaczyłam kartkę, którą napisała Eva:

   

       Nie chcieliśmy razem z Jack'iem cię budzić. Pojechaliśmy  pozałatwiać kilka spraw związanych ze zdjęciami. Nie  zapomnij, że masz być o 9!

Eva


Nie miałam siły nic mówić. Poprawiłam włosy i makijaż i szybko udałam się do mojego samochodu. Oczywiście jak jechałam były straszne korki. Jak zwykle.  Po kilku minutach byłam na miejscu. Spóźniłam się 10 minut.


- Olivia szybko! Nie mamy czasu!- krzyczał fotograf.

- Dobrze.- odpowiedziałam.

Poszłam do garderoby, gdzie stylistki zaczęły mnie malować i czesać. Następnie poszłam na plan, gdzie mieliśmy robić zdjęcia.

- Cześć Olivia. Dobrze cię widzieć.- powiedział chłopak. Na początku nie wiedziałam kto to mówi, ale gdy się odwróciłam ujrzałam Zac'a..

- O cześć. Ciebie również. - odpowiedziałam.

Zaczęto robić nam zdjęcia. Po 4 godzinach skończyliśmy. Byłam wykończona. Poszłam przebrać się w swoje ubrania.

- Dawno się nie widzieliśmy. Co tam u ciebie?- zapytał chłopak.

- No tak. Nic ciekawego, ostatnio dużo pracuję. A u ciebie?

- W porządku. Może pójdziemy coś zjeść albo napić się? - zapytał.

- Dobrze.


Poszliśmy do jakieś restauracji, która znajdowała się nie daleko. Zajęliśmy miejsca i usiedliśmy. Byłam trochę głodna, więc chciałam zamówić coś do jedzenia. Nie wiedziałam co mam wybrać. Po dłuższym namyśle postanowiłam, że zamówię nuggetsy. Złożyliśmy zamówienie, które bardzo szybko nam przynieśli. Wyglądało i smakowało pysznie. Rozmawialiśmy bardzo długo. Następnie pojechałam do domu.  Nic mi się nie chce. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam drzwi i byłam trochę zdziwiona.


- Josh? Co ty tu robisz?- zapytałam. 
- Dzisiaj przyleciałem razem z zespołem. Chciałem cię zapytać, czy może masz ochotę iść z nami na jakiegoś drinka? -odpowiedział i zapytał.
- No nie wiem...
- Spokojnie. Oczywiście po przyjacielsku. Nie daj się prosić.
-  Dobrze. Kiedy?
- Teraz?
- Ok. Tylko może pójdę się przebrać.
- Nie musisz. Dobrze wyglądasz.
- No dobrze. To jedziemy.
Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu chłopaka. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Myślałam, że pojedziemy do jakiegoś klubu w mieście. Okazało się, że przyjechaliśmy na plażę, gdzie niedaleko znajduję się klub. Może być fajnie. Dawno nie byłam tutaj na plaży. Jestem tu dość często, ale zawsze nie mam czasu. Przyszli jego koledzy. Josh poszedł zamówić coś do picia, a my poszliśmy gdzieś usiąść. Piliśmy drinki i rozmawialiśmy. Gdy zaczęło się ściemniać zaczęło przychodzić coraz więcej ludzi. Zaczęła lecieć muzyka. Wszyscy poszli tańczyć. Ja postanowiłam posiedzieć. W pewnym momencie ktoś się do mnie dosiadł. Był to Zac.
- Znowu się widzimy. -powiedział chłopak.
- No tak. -odpowiedziałam.
- Nie tańczysz?
-  Nie chce mi się za bardzo. 
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Chłopacy wrócili z parkietu i zaczęli pić. Na twarzy Josh'a było widać zazdrość. Zresztą umówiliśmy się, że jesteśmy przyjaciółmi. Nagle usłyszałam głos osoby, której myślałam, że już jej więcej nie zobaczę ani nie usłyszę. Jednak się pomyliłam. 
- O cześć Josh. Co ty tu robisz?- zapytała dziewczyna.
Byłam trochę zdziwiona, że się znają.
- O Nicole. Cześć. Jestem na imprezie. A ty?- odpowiedział.
- Ja również. -odpowiedziała.
Chłopak zaczął przedstawić nas. Najpierw zaczął od chłopaków. Nagle przyszedł moment, gdy chłopak chciał nas przedstawić. No, ale my się już znałyśmy.
- Olivia jak ja cię dawno nie widziałam. Co tam u ciebie?- zapytała po czym ja za bardzo nie chciałam odpowiadać, ponieważ nie przepadam za nią. W sumie mówiąc to jej nienawidzę .
Znamy się ze szkoły. Chodziłyśmy razem do tej samej klasy w podstawówce. Teraz jest modelką. Jak była mała bardzo dobrze tańczyła. Ona zawsze uważała siebie za nie wiadomo kogo. Wszystkim się chwaliła i była o wszystko zazdrosna. Zachowuje się ona jak pusta blondynka. Do każdego chłopaka zarywa.
- Cześć. Wszystko w porządku. A u ciebie?- zapytałam.
- To wy
- Tak. Chodziłyśmy razem do klasy.- odpowiedziała.
- Aha. Nie wiedziałem.
- A wy skąd się znacie?- zapytałam.
- Byliśmy kiedyś razem.- powiedziała dziewczyna.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Byłam w szoku, że Josh mógł być z kimś takim jak ona.
- No dobrze to może napijemy się coś?- zapytała dziewczyna.
- Tak chętnie. -odpowiedziałam. 
- Musimy się kiedyś spotkać i porozmawiać.- powiedziała.
- Tak koniecznie. -powiedziałam nie chętnie.

Nadal nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nicole poszła zamówić napoje. Wszyscy razem usiedliśmy. Nagle Nicole poprosiła Josh'a do tańca. Byłam zaskoczona bo chłopak się zgodził. Nie wiem czemu, ale przyglądałam się im. Było widać, że dobrze się bawią a zwłaszcza ona. Wciąż się do niego przystawiała. Nie wiem czemu, ale poczułam się zazdrosna. Dziwnę uczucie. Gdy skończyli przyszli usiąść. Nie chciało mi się siedzieć i chciałam już jechać do domu. Jednak Josh poprosił abym jeszcze chwile została. Zaproponował mi abym poszła z nim potańczyć. Nie wiem czemu, ale się zgodziłam. Po kilku tańcach poszliśmy przejść się po plaży. Było bardzo miło. Spacerowaliśmy i rozmawialiśmy. Opowiedział mi jak to było z nim i Nicole. Nie byli długo razem tylko 3 miesiące. I tak się dziwię , że tyle z nią wytrzymał. Była już 22.40. Postanowiłam wracać do domu. Zamówiłam taksówkę, która szybko przyjechała. Pożegnałam się z chłopakiem i pojechałam. Gdy tylko weszłam do domu od razu poszłam do łazienki wykąpać się. Ubrałam piżamę i poszłam spać. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Skończone! :D Ale się namęczyłam pisaniem tego. Nie miałam pomysłu co na końcówkę no ale jest! :D Udało się, tak. :) Mam sprawę, jeżeli wiecie, jak zrobić ten zwiastun to proszę piszcie, bardzo potrzebujemy pomocy help help! :)) ~~Pat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz