Translate :))

poniedziałek, 19 maja 2014

Chapter 11

~~Pat~~


Obudziłam się dość wczesnym rankiem. Przeciągnęłam się jeszcze i wyślizgnęłam spod kołdry. Promienie słoneczne wdzierały się do mojego pokoju. Założyłam na siebie szlafrok i postanowiłam wyjść na balkon. Paryż wygląda wspaniale z rana, mówię wam. Usiadłam na krześle i rozglądałam się w około. W pewnym momencie zobaczyła jak Niall wchodzi na balkon. Na szczęście mnie nie zauważył, ponieważ nasze balkony oddzielały rośliny. Spojrzałam jeszcze na niego i wróciłam do pokoju. Drzwi od balkonu zostawiłam otwarte. Poszłam najpierw do łazienki. Załatwiłam swoje potrzeby i wróciłam do pokoju. Przejrzałam wszystkie swoje ubrania i nie wiedziałam co mam na siebie założyć. Na dworze jest strasznie ciepło, już powoli się lato zaczyna chyba. Po długich namysłach postanowiłam założyć to. Po ubraniu się chciałam iść do łazienki, jednak strasznie mnie coś zabolało w kolanie, że aż musiałam usiąść. Ból był niesamowicie straszny, nigdy mnie nic tak nie bolało. Po kilku minutach ból minął, a ja postanowiłam iść do tej łazienki. Weszłam do niej i spojrzałam w lustro. Szybko zrobiłam sobie makijaż, aby wyglądać jak człowiek. Po skończeniu uczesałam jeszcze swoje włosy i postanowiłam zostawić je rozpuszczone. Po skończeniu wróciłam do pokoju. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam godzinę 8. Stwierdziłam więc, że pójdę już zjeść śniadanie w restauracji na parterze. Zamknęłam pokój i udałam się do windy. Zjechałam na sam dół i poszłam zająć sobie miejsce. Usiadłam przy jednym ze stolików i chwilę później kelner przyniósł mi Menu. Obejrzałam wszystkie możliwe dania i po długich namysłach zamówiłam sobie omleta. Po kilku minutach moje danie już było gotowe. Zjadłam je z wielkim smakiem. Po skończeniu rozejrzałam się jeszcze po restauracji, czy nie ma czasem Nialla, ale nie było go. Potem postanowiłam wrócić do pokoju. Po wejściu wzięłam swoją torebkę i wyszłam z pokoju. Zakluczyłam go i podeszłam do drzwi Nialla. Zapukałam i czekałam aż ktoś mi otworzy. Chwilę później zobaczyłam w drzwiach blondyna.
⦁    No cześć.- powiedziałam uśmiechnięta.
⦁    Cześć, już wstałaś?- spytał zdziwiony.
⦁    Ja już byłam na śniadaniu.- oznajmiłam.
⦁    Ja też, przed chwilą wróciłem.
⦁    Idziemy gdzieś?- dodałam po chwili.
⦁    No okej.- zamknął swój pokój i poszliśmy razem do windy.Zjechaliśmy na sam dół i omijając recepcję wyszliśmy przed budynek.  Na zewnątrz nie było za dużo ludzi, więc postanowiliśmy się przejść.  Szliśmy ulicami Paryża i podziwialiśmy widoki. W pewnym momencie znowu strasznie zabolało mnie w kolanie, ale tym razem było gorzej. Czułam jakby coś mi wyskoczyło i od tracąc grawitację poleciałam na chłopaka, który mnie złapał.
⦁    Aaaaałaaa..- ledwo mówiłam.
⦁    O matko, wszystko ok?
⦁    Niee..chyba mi coś aaa...
⦁    Możesz iść?- spytał, a ja próbowałam iść, ale wtedy upadłam na ziemię.
⦁    Ałaaa...chyba nie dam rady.- dodałam po chwili, a chłopak próbował mnie podnieść.
⦁    Jedziemy do szpitala.-oznajmił.
⦁    Niby czym?
⦁    Taksówką. Poczekaj. - chłopak pobiegł po taksówkarza, a chwilę później siedzieliśmy już w samochodzie w drodze do pobliskiego szpitala.
Niall pomógł mi wejść do jego środka. Od razu lekarz się mną zajął. Okazało się, że wyskoczyła mi rzepka. Lekarz mi ją wstawił i dał stabilizator, który będę musiała nosić przez najbliższe 5 dni, a także zadzwonił do mojego lekarza w Londynie, abym za tydzień stawiła się na kontrole. Razem ze stabilizatorem na nodze wyszłam z gabinetu lekarskiego i poszłam do Nialla.
⦁    Stabilizator.- dodał z wykrzywioną miną.
⦁    Niestety.- :(
⦁    Też miałem, a właśnie słuchaj pojedziemy do hotelu, bo muszę razem z chłopakami lecieć do Toronto.- oznajmił chłopak.
⦁    Okej. - :(
Poszliśmy do taksówki i ruszyliśmy do hotelu. Chłopak pomógł mi wejść do hotelu i razem wjechaliśmy windą do góry. Ja poszłam do mojego pokoju i usiadłam na łóżku, w czasie kiedy Niall się pewnie pakował. Po 10 minutowym siedzeniu chłopak wleciał do mojego pokoju.
⦁    Przepraszam i do zobaczenia, cześć.- powiedział i pocałował mnie w policzek.
⦁    Pa.- oznajmiłam :).
Niall opuścił mój pokój a ja powolnym krokiem wyszłam na balkon i spojrzałam w dół. Chłopak wsiadał już do taksówki i chwilę później odjechał. Fajnie mieliśmy spędzić razem te 2 dni w Paryżu, a on musiał jechać do Toronto akurat teraz. No ale w końcu kariera. Kiedy siedziałam tak na łóżku stwierdziłam, że chcę wrócić już do Londynu. Tęsknie za moim domem, rzadko co w nim bywam, a jak już jestem to na 2-3 dni. Co to za życie.  Wzięłam więc swoją walizkę i zaczęłam się pakować. Po skończeniu postanowiłam iść do pokoju Kate. Po 5 minutach mojego "iścia" znalazłam się po pokojem mojej menadżerki i ochroniarza. Zapukałam do nich i chwilę później Kate już stała przede mną.
⦁    Co ci się stało?- spytała zdziwiona.
⦁    Rzepką, z resztą mój lekarz do ciebie zadzwoni, mniejsza, chce wracać do Londynu.- oznajmiłam.
⦁    Teraz?
⦁    Tak.
⦁    Dobra, zadzwonię i dowiem się co i jak a ty czekaj w pokoju.
⦁    Ok.
Poszłam więc z powrotem do swojego pokoju. Sprawdziłam jeszcze czy wszystko wzięłam i stwierdziłam, że jestem już gotowa. Chwilę później w moim pokoju pojawiła się Kate.
⦁    Za 30 minut mamy samolot, ostatni na dziś do Londynu, więc gotowa?
⦁    Tak.
⦁    To szybko.
Wzięliśmy szybko swoje walizki i do windy. Na dole pożegnaliśmy się w recepcji i wsiedliśmy w Land Rover'a po czym ruszyliśmy na lotnisko. To wszystko zajęło nam 20 minut. Przeszliśmy odprawę i wsiedliśmy do samolotu. 5 minut później wzbiliśmy się w powietrze.
Godzinę później wylądowaliśmy już na lotnisku w Londynie. Wszyscy wzięliśmy swoje walizki i poszliśmy do taksówki, która najpierw wysadziła mnie przy moim domu, a potem pojechała z Kate i Matt'em.
Przeszłam przez bramę, po czym ją zamknęłam i udałam się w kierunku drzwi. Weszłam do środka i zamknęłam drzwi na klucz. Tutaj lepiej nie zostawiać ich otwartych.
Odłożyłam swoją walizkę w salonie po czym usiadłam na kanapie. Nieźle się zmęczyłam wchodząc tu. Jakaś masakra. Chyba nie dam rady tak 5 dni, no ale trzeba się postarać.
W czasie kiedy oglądałam telewizję zaczęło mi burczeć w brzuchy. Fakt faktem, że 7 godzin temu jadłam śniadanie. Nie miałam siły nic przygotowywać, więc poszukałam szybko w moim iPhonie jakiejś restauracji z jedzeniem na wynos. Po obczajeniu McDonalda zadzwoniłam tam i zamówiłam sobie : To, To, To, To, To i To.
Mmmm...jestem taka głodna, że chyba nie wytrzymam czekając za tymi pysznościami. W tv nie było nic ciekawego więc przełączałam z kanały na kanał, aż w pewnym momencie trafiłam na mój ulubiony film Ghost Rider <3. Najlepszy film na całym świecie. Akurat kończyła się część 1, którą oglądałam, a potem miała jeszcze lecieć część 2 i 3. Mmmm..cały wieczorek zajęty. Po skończeniu 1 części oczywiście włączyli reklamę, akurat w tym czasie usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam więc i powoli do nich ruszyłam. Otwarłam je i odebrałam swoje zamówienie. Tak wspaniale pachniało aż na samą myśl chce się jeść. Przyszłam więc z jedzeniem do salonu. Odłożyłam je na stolik dla "kawy" i usiadłam na kanapie. Nie mogłam zginać kolana więc noga była na pufie obok stolika. 2 cześć się zaczęła a ja zabrałam się za jedzenie
tego.                                  Film zapowiadał się ciekawie, nawet lepiej niż w części 1.  Po skończeniu 2 spojrzałam na zegarek było już po 19. Jeszcze jedna cześć. Zjadłam do końca swoje przepyszne jedzonko i odniosłam je do kuchni. Posprzątała a potem rozejrzałam się za jakimiś słodkościami. Znalazłam popcorn, który od razu włożyłam do mikrofali. potem znalazłam jeszcze jakieś ciastka i chipsy. Włożyłam wszystko na tacę miski czy coś i wróciłam do salonu. Odłożyłam przekąski i szybko poszłam do góry. Poszłam do łazienki i wzięłam chyba najszybszy prysznic na świecie. Ubrałam się w piżamę i wzięłam jeszcze koc i poduszkę po czym wróciłam do salonu. Kiedy usiadłam już zmęczona tym bieganiem rozpoczęła się 3 część. W czasie oglądania zajadałam już niecieplutki popcorn i ciacha. Po skończeniu ostatniej części sprawdziłam co leci potem. Leciał akurat "Projekt X" więc postanowiłam obejrzeć. Obejrzałam go do połowy, ponieważ bardzo zmęczona zasnęłam. *__*


~~Alex~~ 

W końcu u siebie. Szkoda, że musiałam wrócić przez takie okoliczności, no ale cóż... Poszłam do łazienki, ale kiedy spojrzałam w lustro momentalnie odskoczyłam.Wyglądałam okropnie. Wory pod oczami, czerwone białka... no nic przyjemnego. Przemyłam twarz zimną wodą i od razu lepiej się poczułam. Wróciłam do pokoju i założyłam mój szlafrok i trampki. Nie lubię żadnych laczków czy paputków. Nawet w domu wolę chodzić w zwykłych trampkach. Zeszłam na dół i skierowałam się ku kuchni. Zastałam w niej Luke'a.
-Cześć.- powiedziałam i wzięłam z lodówki butelkę wody.
-Cześć Alex. Jak się 3masz?- zapytał chłopak popijając gorącą kawę.
-Nie najlepiej. - odpowiedziałam pijąc wodę.
-Przykro mi.
-Wiem to.
-Dobrze, że wiesz. Ale chcę, żebyś wiedziała, że jestem tutaj z tobą w tej trudnej sytuacji i będę cię wspierał.
-Dziękuję. Doceniam to.- powiedziałam. Powstrzymywałam się od płaczu, ale jak długo wytrzymam?

***
-Alex?
-Tak mamo?
-Ubierz już się. Pogrzeb się zaczyna o 15.30, ale przed tym jedziemy do urzędu.
-Ale po co do urzędu?
-Twój ojciec zapisał cię w swoim testamencie. Będzie oficjalny odczyt.
-Dobrze. W takim razie idę się ubrać.- powiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Kiedy wybierałam jakieś ciuchy poczułam męskie ręce na swoich biodrach a krótko po tym dostałam całusa w policzek. Nie odwracałam się. Wiedziałam kto to był. Zamknęłam oczy i wdychałam jego zapach.
-Przepraszam cię, ale muszę się ubrać.- powiedziałam w końcu.
-Wiem. Możesz się przebierać przy mnie.- szepnął.
-Luke. Proszę cię. To jest nie na miejscu.- uwolniłam się z jego objęć.
-Wiem. Przepraszam. Po prostu chcę cię jakoś odciągnąć od tych myśli.
-Dobrze, ale wiesz. Może później. Puki co nie mam humoru i raczej nie ma rzeczy, która by mi go poprawiła. Straciłam jedną z najważniejszych osób w moim życiu.
-Ubierz się. Spotkamy się na dole.- powiedział i wyszedł. Wybrałam jakieś rzeczy i ubrana zeszłam na dół.

-Jedziemy.- oznajmiłam biorąc kluczyki od samochodu. Mój brat od tygodnia ma dziewczynę, więc jedzie oddzielnie razem z nią. A ja jadę z mamą i Luke'iem.

***

-Tak więc mój największy dobytek, mianowicie studio przekazuję w ręce mojej ukochanej córki. Wiem, że będzie o niego dbała i wkładała w niego dużo serca. Żałuję, że nie będę przy tobie, ale wierzę, że i beze mnie dasz radę.- czytał jakiś pan. Nie wiem kim on był, ale nie obchodziło mnie to. Płakałam słuchając tego.- Mojemu synowi zaś zostawiam wszystkie moje samochody. Od zawsze lubiłeś samochody. Kiedyś razem je reperowaliśmy. Myślę, że dobrze o nie zadbasz. A najważniejszej kobiecie mojego życia, która nauczyła mnie kochać i żyć pełnią życia zostawiam małą niespodziankę. Kupiłem to dla ciebie z myślą o naszej 50 rocznicy, ale do niej jeszcze daleko a ja chorując raczej tego nie doczekam....- nie mogłam już wytrzymać. Luke złapał mnie za rękę próbując dodać mi otuchy... ale to mi nie pomogło.
-Przepraszam.- powiedziałam przez łzy i wybiegłam z pomieszczenia, w którym byliśmy. Na korytarzu spostrzegłam znaczek z napisem "WC" i tam też poszłam. Usiadłam pod ścianą jak wtedy w studiu i płakałam.
-Alex?- usłyszałam głos mojego brata. Wszedł do łazienki,a  kiedy mnie zobaczył podszedł i pomógł mi wstać. Potem mnie mocno przytulił i powiedział to co zawsze mówił mi tata kiedy płakałam.
-Nie rób ludziom na złość. Oni wolą słońce a nie deszcz.- powiedział wmoje włosy. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Pamiętam kiedy miałam 4 lata po raz pierwszy powiedział to mój tata. Potem to już było zawsze. Dopiero w wieku 10 lat dowiedziałam się, że "słońce" to tak na prawdę uśmiech, a "deszcz" to łzy.
-Tak bardzo mi go brakuje..- powiedział przez łzy.
-Wiem, kochana. Mi też, mi też...

***
Na pogrzebie było tyle osób. A ile gwiazd... Oliver tak jak obiecał cały czas nie odstępował mnie na krok. Nawet kłócili się z Luke'eim,, który to teraz nadstawi ramię do wylewania morza łez. Niby są dorośli, ale czasem serio zachowują się jak małe dzieci.
-Przykro mi z powodu śmierci twojego ojca.- usłyszałam podwieczór, keidy by łam w sklepie. Odwróciłam się i zobaczyłam moją koleżankę Aimee. Kiedyś jak byłyśmy mniejsze grałyśmy razem w jakiejś reklamie. To były czasy ;3
-Aimee. Jak dobrze cię widzieć.- przytuliłam dziewczynę.
-Dziękuję, ciebie również. Przepraszam, że nie podeszłam po pogrzebie, ale tam był taki tłok i..- przerwałam jej.
-Nic się nie stało. Cieszę się, że cię widzę.- powiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam.
-Ja też się cieszę, ale szkoda, że po takich okolicznościach.- spłuściłam trochę głowę, ale po chwili znów ją podniosłam.
-Spotkamy się jutro?- zapytała dziewczyna.
-Jasne. O której?
-Hm... może o 14.30 w Laredo?- zaproponowała/
-OK. Daj telefon zapiszę ci mój numer.
-To ty mi daj swój też go zapiszę.- wymieniłyśmy się numerami, pożegnałyśmy i rozeszłyśmy w swoje strony. Dobrze, że się zobaczyłyśmy. Nie widziałam jej tyle lat... Wyładniała :3 To trzeba przyznać. Razem z moimi małymi zakupami skierowałam się ku domu. Było już późno i zaczęłam się trochę obawiać. Miałam dziwne przeczucie, że ktoś za mną idzie, ale kiedy się odwróciłam aby spojrzeć czy faktycznie ktoś za mną idzie... nikogo nie było. To uczucie jest okropne. Nienawidzę go... Ugh -,-

-Luke? Luke! Luke!- krzyczałam. Jednak zero odpowiedzi z jego strony.
-Nie drzyj się tak. - powiedział mój brat.
-John- przytuliłam się do niego- gdzie Luke?
-A za tobą.- powiedział chłopak. Odruchowo się odwróciłam i wpadłam w ramiona chłopaka. Miałąm dziwną ochotę go pocałować. I pewnie bym to nawet zrobiła, gdyby nie fakt, że mój rodzony brat stał za nami i się nam przyglądał.
-Spotkałam Aimee.- powiedziałam po chwili odrywając się od Luke'a.
-To fajnie.- powiedział brat.
-Idę spać.- powiedziałam i pocałowałam na dobranoc mojego brata w policzek.
-Dobranoc siostro.
-Dobranoc braciszku.- odpowiedziałam i poszłam do góry. Jednak słyszałam jak chwilę po mnie na górę wszedł Luke. Umyłam się i przebrana w piżamkę wróciłam do pokoju, gdzie czekał na mnie nikt inny jak sam Benward. Leżał na moim łóżku, a ja położyłam się obok niego.
-Jak się 3masz? - zapytał po krótkiej chwili milczenia.
-Jakoś. Nie powiem, że jest mi łatwo, ale muszę się z tym jakoś pogodzić. Szkoda, że nawet nie zdążyłam go przeprosić za te wszystkie moje złe zachowania i uczynki. I podziękować za wszystko inne.- poczułam jak ciepłe łzy spływają mi po policzkach.
-Jestem pewien, że on to wie i ci wybacza. - po tych słowach odwrócił się w moją stronę i chwilę mi się przyglądał.
-Przepraszam cię, ale chcę się z tym wszystkim przespać i przemyśleć.- powiedziałam wskakując pod kołderkę. Luke mnie otulił i ucałował w czoło. Ja jednak przyciągnęłam go o siebie. Jednak nasz twarze dzieliły milimetry i dopiero po paru sekundach delikatnie i z czułością się pocałowaliśmy. Czułam motylki w brzuchu i chciałam więcej, ale udało mi się pokonać chęć zdarcia z niego ubrań...
-Śpij dobrze.- powiedziałam.
-Ty też księżniczko.- ostatni raz namiętnie mnie pocałował i z uśmiechem na twarzy wyszedł z mojego pokoju. Podobało mi się. Nawet bardzo, ale czas odpocząć...



~~Mady~~

- Mady ? Matt ?- obudził mnie głos mojego ojca. 
Leniwie otworzyłam oczy i zauważyłam, że jestem w salonie i leżę wtulona w Matta. 
- Co ja robię w salonie i co robi tu Matt ?- zadałam sobie to pytanie w myślach.
Spojrzałam na zegarek, który pokazywał godzinę 3:58. 
- O niee !!- krzyknęłam budząc chłopaka. 
Dopiero teraz zauważyłam, że mój ojciec wciąż nam się przygląda z zaskoczeniem. 
- Co się dzieje ?- wymamrotał przyjaciel.
- Dzień dobry Matt. Mogę wiedzieć co się tu dzieje ?- zapytał zdezorientowany tata. 
- Ymm..- próbowałam sobie przypomnieć co się stało tamtego wieczoru.- Bo ja i Matt oglądaliśmy wczoraj film i widocznie musieliśmy tu zasnąć.
- Wierze wam, Mady szykuj się na wywiad.

- To ja już pójdę. Do widzenia panu, cześć Meg.- powiedział przyjaciel wychodząc. 
Szybko wróciłam do swojego pokoju. Wzięłam uszykowane przez moją stylistkę rzeczy i poszłam do łazienki. Gotowa wyszłam z łazienki i udałam się na dół. Zjadłam szybko śniadanie przygotowane przez mojego tatę i zabierając wszystkie potrzebne przedmioty udałam się z nim do jego samochodu. 
Po jakiś 40 minutach byłam już pod studiem. Gdy wyszłam z auta usłyszałam krzyki moich fanów. Jestem pełna podziwu, że chciało im się wstać tak wcześnie, aby mnie zobaczyć. Rozdałam parę autografów i udałam się do środka. Przywitała mnie miła kobieta, która opowiedziała mi plan dzisiejszego wywiadu. Zaprowadziła mnie do makijażystek. W czasie, gdy one mnie malowały ja włączyłam swojego iPhone i weszłam na Twittera. 
Po ok. godzinie  byłam już gotowa. Wywiad był zaplanowany na 7 więc miałam jeszcze jakieś 20 minut dla siebie. Postanowiłam zadzwonić do mojej mamy, ponieważ dawno z nią nie rozmawiałam. 

  • Wreszcie się odezwałaś. Jak tam w Los Angeles ?
  • Dobrze, za 15 minut mam wywiad w porannym programie i muszę przyznać, że jestem strasznie śpiąca. Pospałabym jeszcze z 3 godziny. 
  • Wywiad ? Przecież miałaś mieć wolne. 
  • No miałam, ale jak to stwierdziła moja menadżerka mały wywiad nie zaszkodzi. Spokojnie mamo jak tylko przyjadę pójdę się położyć. Lepiej opowiadaj jak tam w Londynie.
  • Zmarł tata Aleks. Dzisiaj jest pogrzeb.
  • Mamo nie żartuj...
  • Nie żartuje Meg. 
  • Nie mogę w to uwierzyć... Mamo muszę kończyć później zadzwonię. Trzymaj się.
Rozłączyłam się i zostawiając telefon w garderobie udałam się na plan. 
W wywiadzie padły pytania na temat : mojej płyty, serialu, a także na  trochę bardziej prywatne sprawy sercowe. 
Jakoś po 9 zaśpiewałam piosenkę promującą moją płytę. 
Do domu wróciłam przed 11. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam to położyłam się z powrotem spać. Kanapa w salonie nie jest zbyt wygodna. Zwłaszcza, gdy śpi się na niej w dwóch. Zasnęłam bardzo szybko. Szczerze to nie dziwię się sobie. Nie dość, że się nie wyspałam to jeszcze nie czułam się za dobrze. 
Obudził mnie dźwięk przychodzącego połączenia. Przeklęłam pod nosem i podnosząc się do pozycji siedzącej zaczęłam szukać telefonu. Na wyświetlaczu widoczne było zdjęcie Ashton'a z 5 sos. 

  • Czego ?- zaczęłam wściekła.
  • Ktoś tu wstał lewą nogą.- powiedział chłopak, śmiejąc się.
  • Nie czepiaj się mnie, źle się czuję. 
  • Doktor Irwin jest już w drodze. 
  • Haha, ale śmieszne. 
  • Dobra rozumiem, że nie ma mowy o jakimkolwiek spotkaniu dzisiaj ?
  • Przepraszam, ale nie. Naprawdę źle się czuję. 
  • Rozumiem. Daj znać jak się wychorujesz. Pa Meg.
  • No cześć. 
Uwielbiam Ashton'a zawsze potrafi mnie rozbawić. Wstałam z łóżka i w piżamie zeszłam na dół. 
- Boże dziecko jak ty wyglądasz.- powiedział mój ojciec.
- Pocieszaj mnie jeszcze bardziej. 
- Wracaj do łóżka, a ja zaraz ci przyniosę herbatę. 
- Ale tato...
- Nie ma tato na górę. Masz szczęście, że przyjechałem do Los Angeles. 
- Za parę dni kończę 18 lat. Dałabym sobie radę. 
- Dobra, a teraz już nie gadaj tylko leć na górę do łóżka.
- Jesteś gorszy od mamy.- powiedziałam po czym poszłam do siebie. 
Po drodze wzięłam jakąś książkę z biblioteczki i udałam  się do sypialni. 
Usiadłam wygodnie na łóżku przykrywając się kołdrą i zaczęłam czytać. W między czasie mój kochany tatuś przyniósł mi gorącą herbatę i kazał zostać w łóżku do końca dnia. 
Po 2 godzinach odłożyłam książkę na bok i wzięłam do ręki telefon. Zauważyłam, że dostałam wiadomość. Odblokowałam telefon i odczytałam ją.



Wybrałam jego numer i powiedziałam mu, że wolałabym, żeby wpadł jutro. Ciężko było go namówić, ale udało mi się. Resztę dnia spędziłam na leżeniu w łóżku z laptopem na kolanach. 


~~Oliv~~ 

Przebudziłam się przed 8. Strasznie nie chciało mi się wstawać, ale o 9.30 mam zdjęcia do filmu. (Nadal jestem w LA). Z trudem wstałam i udałam się do łazienki. Wzięłam zimny prysznic na przebudzenie się. Następnie poszłam do garderoby uszykować jakieś ubrania. Jak zwykle nie wiedziałam co mam ubrać. Po dłuższym namyśle postanowiłam, że ubiorę to. Uczesałam się i zrobiłam lekki makijaż. Zeszłam na dół do kuchni przygotować coś na śniadanie. Zrobiłam sobie tosty, które wyglądały i smakowały pysznie. Następnie trochę posprzątałam. Udałam się w stronę drzwi i poszłam do samochodu.
 Po kilku minutach byłam już na miejscu. Od razu, jak weszłam poszłam do garderoby. Przebrałam się, a następnie stylistki uczesały mnie i zrobiły makijaż. Przywitałam się ze wszystkimi.
- Hej. -przywitałam się z Zac'iem.
- Hej. Jak tam po wczoraj, bo mnie dzisiaj trochę głowa boli?- zapytał.
- Dobrze. Musiałeś chyba za dużo wypić.
- No chyba tak.
Po rozmowie zabraliśmy się do pracy. Dzisiaj jest już ostatni dzień zdjęć. Na szczęście. Ostatnio było ich dużo. Po 3 godzinach skończyliśmy. Od razu pojechałam do domu. Poszłam do usiąść do salonu. Włączyłam telewizor i przełączałam kanały. Nic ciekawego nie było, więc wyłączyłam.  Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć.
- O Josh. Co ty tu robisz?- zapytałam zdziwiona.
- Cześć. Chciałem się zapytać, czy nie masz ochotę pojechać ze mną na plażę?  Jest strasznie gorąco na dworze,więc...
- No nie wiem.- odpowiedziałam, wahając się.
- Nie daj się prosić.
- No dobrze tylko pójdę się przebrać. 
- Okey.
Zaprosiłam chłopaka do środka. Poszłam się szybko przebrać. Ubrałam to, oraz założyłam strój kąpielowy. Następnie zeszłam na dół do salonu, gdzie siedział chłopak.
- Jestem już gotowa.- powiedziałam.
- No to jedziemy.- odpowiedział.

Udaliśmy się w stronę samochodu. Chłopak postanowił, że pojedziemy jego samochodem. Strasznie podoba mi się jego samochód. Po kilku minutach byliśmy na miejscu, gdzie byli paparazzi. Postanowiliśmy, że pójdziemy tak, aby ich jakoś ominąć. Znaleźliśmy miejsce, gdzie było mało ludzi. Josh rozłożył leżaki. Położyłam się na leżaku i zaczęłam się opalać. Było fajnie oraz bardzo gorąco.
 Nagle poczułam, że ktoś mnie podnosi. Był to Josh, który wziął mnie na ręce i szedł w stronę morza. Chciał mnie wrzucić do wody. Próbowałam się bronić. Niestety nie udało mi się. Za to ja się odwdzięczyłam. Zaczęłam go chlapać i lać wodą. Zachowywaliśmy się gorzej niż małe dzieci. Następnie zaczęliśmy się ścigać w pływaniu. Była fajna zabawa. 
Po jakimś czasie miałam już dosyć i wróciłam na leżak.
 Josh także wrócił. Leżeliśmy sobie na leżakach i rozmawialiśmy.
 Nagle usłyszałam, że ktoś krzyczy.
- Olivia...! Josh...! -krzyczała.
Jak ją zobaczyłam to myślałam, że padnę. Była to Nicole. Ciekawa jestem skąd ona się tu wzięła.
- O część Nicole. Co ty tu robisz?- zapytał chłopak.
- A dawno nie byłam na plaży i postanowiłam, że przyjadę i trochę odpocznę. A wy?- powiedziała dziewczyna. 
- My przyjechaliśmy sobie popływać.- powiedział chłopak.
- A no to fajnie. Mogę do was dołączyć.- zapytała dziewczyna.
Ja spojrzałam się na Josh a on na mnie. Nasze miny były nie chętne. Nie wiedzieliśmy co mamy jej powiedzieć. Najchętniej byłoby jakby sobie poszła najdalej jak to możliwe.
- Yyy... jak chcesz to możesz.- powiedział chłopak nie pewnie.
- A to dzięki.- odpowiedziała.
Nie wiem po co ona wpycha się tam, gdzie nie potrzeba. Usiedliśmy wszyscy na leżak. Josh zaproponował, że pójdzie po coś do picia. W tym czasie my rozmawiałyśmy. Głównie to ona mówiła, a ja udawałam , że słucham. Zaczęła mi mówić jak to jest się modelką i że jest to ciężka praca. Jakbym tego nie wiedziała. Na szczęście Josh szybko przyszedł z napojami. Przyniósł nam herbatę mrożoną. Była pyszna. Po wypiciu Nicole zaproponowała pływanie. Mi za bardzo nie chciało się pływać, więc  poszła ona razem z Josh'em. Gdy poszli zaczęłam się im przypatrywać. Było widać, że dobrze się bawią. Nie mogłam na to patrzeć. Ona zawsze przyczepia się do każdego chłopaka. Poczułam się zazdrosna. Musiałam coś z tym zrobić. Nagle Josh podszedł do mnie i poprosił mnie, abym poszła z nim popływać. Jakoś nie miałam za bardzo ochoty, ale się zgodziłam. 
Zaczęliśmy pływać i się wygłupiać. Po jakimś czasie chciałam wracać już do domu. Josh zaproponował, abyśmy poszli coś zjeść. Zgodziłam się. Oczywiście Nicole też musiała iść. Ona chyba nigdy się nie odczepi. Poszliśmy do jakiegoś lokalu, który znajdował się niedaleko plaży. Zajęliśmy stolik. Nie wiedzieliśmy co zamówić. Kelnerka nam coś zaproponowała, więc każdy z nas zamówił to. Po zjedzeniu chciałam wracać do domu. Chłopak powiedział, że mnie odwiezie. 
- Już idziecie?- spytała Nicole.
- Tak. Na dzisiaj mam już dosyć wody i w ogóle.- odpowiedziałam.
- Szkoda. Musimy jeszcze raz się kiedyś tak spotkać. Było bardzo miło.- powiedziała.
- Tak na pewno.- odpowiedziałam z nie chęcią.
Pożegnaliśmy się z dziewczyną i pojechaliśmy do mnie do domu. Zaproponowałam chłopakowi, aby wszedł do środka. Zgodził się. Weszliśmy do środka i udaliśmy się na taras, który znajdował się na zewnątrz. Było jeszcze jasno na dworze, więc usiedliśmy na dworze. Rozmawialiśmy, gdy nagle chłopak zapytał się ,czy popływamy w basenie. Zgodziłam się. Dzisiaj tyle pływałam, jak nigdy. Nie było to normalne pływanie. Zaczęliśmy pływać pod wodą. Bardzo dobrze się z nim dogaduje. Mamy coraz lepsze kontakty. Zbliżyliśmy się do siebie. 
Nagle pocałowaliśmy się. W tym momencie nie wiedziałam co robię. 
- Przepraszam cię. Lepiej już sobie pójdę. -powiedział chłopak. 
- Nie poczekaj...- powiedziałam,ale chłopak mi przerwał.
- Nie, mieliśmy układ a ja go nie dotrzymałem.-powiedział.
- Ale.... -znowu mi przerwał.
- Ja już sobie idę i przepraszam cię.- powiedział chłopak i od razu poszedł.
Nie zdążyłam go dogonić. Chciałam z nim to jakoś wyjaśnić. Muszę z nim jutro porozmawiać, bo dzisiaj nie mam na nic siły. Poszłam do łazienki wziąć kąpiel. Bardzo szybką kąpiel. Na dzisiaj mam już dosyć wody. Po wykąpaniu się ubrałam piżamę i poszłam do sypialni. Próbowałam jeszcze dodzwonić się do Josh'a, ale nie odbierał. Muszę jutro spróbować do niego zadzwonić i się z nim skontaktować. Zasnęłam bardzo szybko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz