Translate :))

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Chapter 69

~~Pat~~
Włącz > to.

~~Jakiś czas później...~~



Obudziłam się dość wcześnie i postanowiłam udać się na dół, aby przygotować jakieś śniadanie. Po cichu zeszłam na dół i zabrałam się za przygotowywanie dania.

Po kilku minutach było już skończone. Harry chwilę później zszedł na dół i razem ze mną usiadł przy stole po czym zabraliśmy się za jedzenie naszego śniadania. 
Nie trwało to długo. Po skończeniu posprzątaliśmy wszystko po sobie. 
Nie mieliśmy na dzisiejszy dzień rzadnych planów. Usiedliśmy więc w salonie na kanapie i patrzyliśmy przez uchylony balkon na widoki z naszego okna.
Było dość ciepło. 
Postanowiliśmy więc zabrać się za oglądanie jakiś ciekawych filmów. 

  • Już niedługo pojawi się nasze dziecko. - dodał uśmiechnięty chłopak.
  • No tak.- uśmiechnęłam się.
Rozmawialiśmy dalej śmiejąc się.
Następnie włączyliśmy film : " Parszywa 12". Jest to chyba jedna z najlepszych komedii. 
Oglądaliśmy ją cały czas się śmiejąc.
Moja ciąża wkroczyła już w 6 miesiąc. Przez cały czas chce mi się jeść i nic więcej. Najlepiej bym tylko spała i jadła.
Po dłuższym oglądaniu telewizora postanowiliśmy z Harrym upiec, albo przygotować jakieś ciasto. Po dłuższym namyślę wybraliśmy oreo. Wyciągnęliśmy wszystkie produkty w kuchni i zabraliśmy się za pieczenie. Harry przygotowywał ciasto a ja bitą śmietanę. Gdy już połączyliśmy wszystkie odpowiednie składniki razem włożyliśmy ciasto do piekarnika. Gdy było już gotowe zabraliśmy się za jego dekorowanie. Efekt końcowy był cudowny. Zrobiliśmy mu kilku zdjęć po czym wstawiliśmy na Instagram. Trzeba się pochwalić swoim pierwszym wypiekiem. Następnie zabraliśmy się za jego jedzenie. Z Harrym ostatnio ustaliliśmy, że ślub odbędzie się jak urodzi się nasze dziecko. Chcemy aby było na ślubie. 
Zjedliśmy trochę naszego deserku i resztę odłożyliśmy w razie moich zachcianek. Następnie wróciliśmy do salonu, gdzie do późnego wieczora oglądaliśmy filmy. Byliśmy tak zmęczeni, że postanowiliśmy spać w salonie...

_____________________________________________________


~~Alex~~

Włącz ~> to.

Do godziny 14 miałyśmy się oddać w ręce masażystów i innych ludzi,  którzy mieli się nami zająć. Było nam bardzo przyjemnie no i spędziłyśmy czas razem. Tyle czasu się nie widziałyśmy. Kiedy mama już poszła na kąpiel w algach, ja zadzwoniłam do Taeyanga.

  • Cześć kochanie.- powiedział do telefonu a ja uśmiechnęłam się do siebie.
  • Cześć. Nie uwierzysz... moja mama wróciła.
  • Żartujesz... Sama? Ale jak to?- był równie zaskoczony jak ja wczoraj.
  • Wczoraj wieczorem wystraszyła mnie w moim domu. Płakałyśmy razem no i potem przyszedł mój brat no i przegadaliśmy całą noc. Ech... cały czas myślałam, że ją porwano a ona wygrała jakiś los i pojechała nad Morze Bałtyckie do jakiegoś kurortu czy coś.
  • O ja... No to niesamowite. Wow w końcu ją odzyskałaś. No to genialnie! Na pewno jesteś teraz szczęśliwa.
  • Jestem. Nawet bardzo. Chociaż... gdybyś tu był... Byłabym jeszcze szczęśliwsza.
  • Wiesz, że bardzo chciałbym teraz być z tobą. Niestety mieszkamy daleko od siebie i mamy swoje obowiązki.- mówił.
  • No wiem, wiem. Pozdrowisz ode mnie Daesunga?
  • Jasne. A co teraz robisz?
  • Mamę wysłałam na kąpiel w algach, a ja? Hm... relaksuje się na myśl o tobie i słysząc twój głos.- chłopak zaśmiał się.
  • Jak miło. Wiesz... nie chce tego robić, ale muszę kończyć bo właśnie idę na próbę tańca do kilku piosenek.
  • Oo....no to miłej zabawy. Zadzwoń później. Całusy.- rozłączyłam się.

Siedziałam owinięta ręcznikiem na fotelu i wspominałam pocałunek z nim. Na samą myśl czułam motylki w brzuchu, a na moich ustach... jego. Nawet nie zwróciłam uwagi na to, kiedy moja mama wróciła. Usiadła obok mnie. Przyglądała się mi i chyba mnie rozgryzła.

  • Myślisz o nim?- zapytała.
  • Cały czas. Rozmawiałam z nim przed chwilą.
  • I co?
  • Chciałabym być przy nim. Cały lot płakałam. Tęsknię za nimi wszystkimi. Bardzo się zbliżyłam do Daesung'a i Taeyang'a.- mówiłam jej o nich.

John zabrał nas wszystkich na obiad, żeby mama mogła poznać jego dziewczynę i jej dzieci. A właściwie to już narzeczoną. Było bardzo miło. Musiałam ich zostawić i pojechać do Emmy. Załatwiła mi ekipę, która przewiezie moje rzeczy do Berlina. Tak więc zaczęłam się pakować. Włączyłam laptop i zalogowałam się na Skype. Akurat zadzwoniła do mnie Agnes i rozmawiałam z nią.
► Szkoda, że się przeprowadzasz do Niemiec.- mówiła.
► Oj tam... ty się przeprowadziłaś do Nowego Jorku. Po za tym... byłam już tam kilka razy i spodobało mi się. Moje gniazdko będzie niesamowite.
► Masz niezłe plany, ale czy aby na pewno jesteś tego pewna? A może zamieszkasz gdzieś bliżej mnie? Albo ze mną, co?
► Przykro mi Agnes, ale jestem tego pewna. Tam będę rozwijać inne pasje.
► Wrócisz do rysowania?- zdziwiła się.
► Może wrócę do fotografii. Po za tym... tam jest sporo miejsc, które warto zobaczyć. Różne muzea i galerie sztuki i inne.
► Ech... Ale będziemy rozmawiały przez skype? 
► Jasne! To, że tam zamieszkam, nie znaczy, że chcę tracić z tobą kontakt.
► Biedny Emmett...- westchnęła dziewczyna.
► Jest dorosły. Cały czas nas pilnował. Teraz będzie miał czas dla siebie. Jestem pewna, że sobie poradzi. - uśmiechnęłam się do kamerki.

Rozmawiałam się z nią jakieś 5 godzin. Dokładnie tyle trwało spakowanie wszystkich rzeczy, które chce tam ze sobą zabrać. Zabieram też mojego psa i kotka. Muszę je jakoś nazwać...

Około 16 przyjechała ekipa po moje rzeczy. Obiecali bezpiecznie eksportować wszystkie moje rzeczy. Ech... ledwo moja mama wróciła, a ja już odjeżdżam. Pojechałam do domu brata, żeby się z nimi pożegnać. Była też Charlotte z dziećmi, więc mogłam z nimi też się pożegnać.
Zadzwoń jak będziesz na miejscu.- powiedział John.
Jasne. Do zobaczenia za jakiś czas.- uśmiechnęłam się odjeżdżając z podjazdu, przed jego domem. Kierunek -> lotnisko. Czekałam na nim 15 minut, bo przyjechałam wcześniej.

W końcu wsiadłam do samolotu i zajęłam swoje miejsce. Oczywiście przy oknie. Uwielbiam patrzeć przez nie. Niesamowite widoki. Obok mnie usiadł jakiś chłopak, a obok niego starsza kobieta, która chrapała zaraz po wzbiciu się w powietrze. Powoli zasypiałam, ale zobaczyłam jak chłopak przesuwa ręką po swoich spodniach w TYM jednym miejscu. Odwróciłam głowę w stronę okna, żeby na to nie patrzeć. Niedługo później zasnęłam.  Zbyt długo nie spałam, bo lot trwał tylko godzinę i 45 minut.


Uwielbiam to miejsce. Tu jest niesamowicie! Wzięłam taksówkę i pojechałam do mojego nowego mieszkania. Przed wejściem spotkałam się z właścicielem.  
  • Dzień dobry.- uśmiechnęłam się do starszego mężczyzny. Wyglądał na około 50 lat.
  • Dzień dobry. Pani Alexis Palmer?
  • Tak, to ja. Cieszę się, że mogłam panu pomóc. Mam nadzieje, że prezenty się spodobają i wszyscy będą się świetnie bawili na weselu.
  • Ach... to bardzo miło z pani strony. Dziękuję.- uśmiechnął się.
Oprowadził mnie po pomieszczeniach. Wyglądało cudownie. Byłam nim zachwycona. Zawsze chciałam mieć mieszkanie na poddaszu. Na lewo od wejścia mam sypialnię. Wielkie łóżko z baldachimem i wielką szafą, która zasłaniała całą prawą ścianę. Pokój był pomalowany w odcieniach brązu i bieli. Podobało mi się. Na przeciwko miałam łazienkę w trójwymiarze. Wchodząc do niej miałam wrażenie, jakbym była na plaży. Genialnie! Idąc w głąb korytarzem w końcu dotarłam do salonu i kuchni. Salon był spory.  Kuchnia była genialna. Wszystkie szafki były w pięknym brązie. Podobało mi się.
  • Jestem zachwycona.- przyznałam.
  • Cieszę się.- dodał uśmiechnięty mężczyzna.
Zapłaciłam mu za mieszkanie i pojechał. Ekipa zadzwoniła, że będzie za około 30 minut. Ach... mam swoje mieszkanko!!! Jestem taka podekscytowana. Z tego co pamiętam, niedaleko jest siłownia. Robię sobie małą przerwę w koncertowaniu, więc mam teraz czas, żeby wrócić do formy i zadbać o siebie. Daesung mówił, że babeczki się spali podczas koncertu, ale... przytyłam! -.-'

Ekipa wzniosła moje rzeczy. To takie drobnostki, jak lampki, garnki, patelnie, ręczniki i inne podobne. Włączyłam sobie moją playlistę z BIGBANG i powoli sobie wszystko układałam. O dziwo skończyłam przed 23. Nie byłam zmęczona. Wręcz przeciwnie, tryskałam energią. Ubrałam więc buty do biegania, wzięłam grubszą bluzę, leginsy, telefon, słuchawki i poszłam pobiegać. To idealny sposób na poznanie okolicy i wyładowanie energii.

Wróciłam po godzinie. Teraz byłam zmęczona. Zdjęłam bluzę i zabrałam się za posiłek. Staram się jadać w miarę regularnie, ale... ostatnio średnio mi to wychodziło. Potem wzięłam długą i odprężającą kąpiel. Jutro rano chcę iść na siłownie i muszę jeszcze kupić kilka produktów spożywczych. Widać, że mieszkanie było dobrze utrzymywane, więc i ja będę musiała o nie dobrze dbać. 


Odświeżona i odprężona owinęłam się ręcznikiem i umyłam zęby. Potem wytarłam się do sucha, założyłam moją oryginalną pidżamę w postaci za dużej koszulki i spodenek. Tym razem moja koszulka była z Coca Coli. Cała czerwona z białym nadrukiem na piersiach. Jest świetna. Włosów nie wysuszyłam. Przez noc same wyschną. Napisałam "Dobranoc ;* " do brata, mamy, Agnes, Emmett'a i chłopaków z BigBang. Wszyscy mi odpisali to samo.


Włączyłam jeszcze muzykę na słuchawki i położyłam się w łóżeczku. Okryłam się kołderką i ułożyłam wygodnie. Zamknęłam oczy i wspominałam chwile z nimi. Po jakiś 15 minutach, spałam. *_*
_____________________________________________________


~~Oliv~~

Włącz > to.



Obudziłam się i wstałam z łóżka. Od jakiegoś czasu źle się czuje. Mam duszności oraz zawroty głowy. Nie wiem co mi jest. Może to przemęczenie. Ostatnio bardzo dużo pracuje aż chyba za dużo. Ostatni miesiąc był straszny. Odkąd podpisałam umowę z Victoria's Secret to mam same pokazy mody. Latam z jednego pokazu do drugiego. W między czasie znajdą się jakieś wywiady albo reklamy. Masakra. Ostatnio prawie bym zemdlała na jednym z pokazów. Muszę znaleźć sobie trochę czasu, aby odpocząć. Jednak dzisiejszy dzień nie będzie dniem odpoczynku. Mam kolejny pokaz mody. Całe szczęście, że w Londynie.  Udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic a następnie udałam się do garderoby. Ubrałam na siebie to oraz założyłam buty. Zrobiłam makijaż i  zeszłam na dół do kuchni. Przygotowałam sobie śniadanie i zaczęłam jeść. Po skończeniu posprzątałam po sobie. Zadzwonił mój telefon.

  • Halo. - powiedziałam.
  • No cześć. Co tam u ciebie słychać? Nie odzywasz się wcale. - był to Charlie.
  • Hej. Wiem, ale ostatnio mam tyle pracy, że nie wyrabiam. 
  • A to pewnie nie masz czasu, żeby się spotkać.
  • Jak ci teraz pasuje to możemy się spotkać, bo potem mam pokaz.
  • Okey. To za 15 minut w kawiarni.
  • Okey.
Wzięłam torebkę oraz kluczyki i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i pojechałam do kawiarni, w której zawsze się spotykamy. Przyjaciel był już na miejscu. Przywitałam się z nim i usiadłam. Zamówiłam sobie wodę z cytryną. 

  • Co tam u ciebie słychać? Coś kiepsko wyglądasz.
  • Wszystko w porządku. Jestem trochę przemęczona. Ostatnio to prawie wcale nie ma mnie w domu. Mam tyle pracy. A co u ciebie?
  • Okey. Powinnaś udać się do lekarza. 
  • Bez przesady, jestem tylko przemęczona.
  • No nie wiem. A co u Josh'a?
  • Nadal jest w trasie koncertowej i wcześniej niż za miesiąc nie wróci.
  • To słabo.
  • No.
Spędziliśmy w kawiarni chyba z 2 godziny. Miałam pozałatwiać kilka spraw na mieście, ale najwyżej zrobię to kiedy indziej. Słabo się czuję dzisiaj.
  • Może zamówimy coś do jedzenia, skoro tak tu siedzimy? - spytał.
  • Okey.
Charlie zawołał kelnera, który przyniósł nam Menu. Sama nie wiedziałam co mam zjeść. W końcu zdecydowałam się na pizze. Po jakimś czasie otrzymaliśmy nasze zamówienie. Byłam tak głodna, że zjadłam wszystko. Nie wierze w siebie po prostu. 

  • Może jakiś deser? - zapytał.

Przez chwilę nic nie odpowiedziałam. W sumie zjadłabym sobie coś słodkiego. O kurde, chyba na prawdę jestem chora. 

  • Dobra, po co ja się pytam, skoro wiem, że chcesz.
Chłopak odszedł od stołu i tym razem sam poszedł zamówić. Nie wiem co się ze mną dzieje. Nigdy nie zjadłam na obiad tyle ile dzisiaj. Masakra. Po kilku minutach dostaliśmy nasze desery. Wyglądały pysznie z resztą tak samo smakowały. Gdy to wszystko zjadłam to myślałam, że zaraz pęknę. Spojrzałam na zegarek. Była już dosyć późna godzina. Muszę jechać, bo za godzinę mam pokaz. Przyjaciel zapłacił nasz rachunek i wyszliśmy. 

  • Może masz ochotę jechać ze mną? - zapytałam.
  • W sumie to czemu nie. Z resztą muszę mieć cię na oku, bo za dobrze to ty nie wyglądasz. Jutro musisz iść do lekarza.
  • Nic mi nie jest. Jedziemy.
Wsiedliśmy do mojego auta i pojechaliśmy. W szybkim czasie byliśmy na miejscu. Weszliśmy do budynku. Zaprowadziłam Charlie'ego za kulisy a ja udałam się do garderoby. Przywitałam się z resztą modelek a potem stylistki pomalowały mnie i uczesały. Na samym końcu przebrałam się. Gdy opuściłyśmy nasz pokój, udałyśmy się do reżysera, aby nam powiedział najważniejsze rzeczy. 
  • A więc... wychodzicie tak jak zwykle i tym razem na scenie pojawi się zespół A Great Big World, który będzie wam śpiewał podczas wybiegu. Powodzenia wam życzę. 
Jak zwykle trochę się stresowałam. Teraz mniej niż zwykle. Pokaz się rozpoczął. Zaczęła grać muzyka. Najpierw przede mną poszło kilka dziewczyn a potem dopiero ja. Atmosfera była fantastyczna. 



Pod koniec pokazu wszystkie wyszłyśmy.  Całość zakończyła się po 4 godzinach. Udałam się w stronę przyjaciela.

  • I jak?
  • Nigdy nie byłem na żadnym pokazie mody. Było super. A ty dobrze się czujesz?
  • Tak, tylko zrobiło mi się nie dobrze. To pewnie przez ten deser. Zaraz wracam idę się przebrać.
  • Okey. Zaczekam.
Odeszłam od chłopaka i szłam w stronę garderoby, gdy nagle zemdlałam. Po kilku minutach otwarłam oczy i ujrzałam Charlie'ego. Podniosłam się i szybko musiałam się udać do łazienki, ponieważ znowu zrobiło mi się nie dobrze. Wróciłam z powrotem i usiadłam na kanapie.
  • Lepiej?
  • Nie. Czuję się strasznie. To pewnie po tym obiedzie.
  • Musisz koniecznie iść do lekarza. To z pewnością nie jest przemęczenie.
  • Jestem zdrowa, to tylko jednorazowe zdarzenie. Coś mi na pewno zaszkodziło.
  • Skoro tak uważasz.
  • Tak uważam. - uśmiechnęłam się do niego. 
  • No chyba, że jesteś w ciąży. - dodał po minucie uśmiechając się. 
Mój uśmiech od razu zszedł mi z twarzy. Gdy przyjaciel zobaczył moją minę również z poważniał . O kurde. A co jeśli jestem w ciąży? Nie, to nie może być prawda. Przecież.... o kurde.
  • Olivia, wszystko w porządku?
  • Nie wiem, odwieziesz mnie do domu?
  • Pewnie.
Poszłam załamana przebrać się w swoje poprzednie ubrania. Następnie wsiadłam do auta i pojechaliśmy w stronę mojego domu. Charlie wsiadł za kierownicę. Ja nie dałabym rady prowadzić samochód. Byliśmy już na miejscu. Wysiedliśmy z pojazdu i weszliśmy do mieszkania. Usiadłam w salonie i zaczęłam się zastanawiać. Muszę iść do tego lekarza, żeby mieć pewność, że jednak nie jestem w ciąży. Jeśli to okaże się prawdą to będzie jakaś masakra. To będzie koniec mojej kariery. 
  • Umówić cię na jutro do lekarza?
  • Jakbyś mógł.
  • Okey, to zaraz wracam.
Strasznie się denerwuje.
  • Dobrze, wszytko jest już załatwione. Przyjadę jutro po ciebie i cię zawiozę.
  • Dziękuję, kochany jesteś.
Charlie pojechał do swojego domu. Udałam się do łazienki. Wzięłam kąpiel a następnie ubrałam piżamę. Poszłam do sypialni. Położyłam się wygodnie w łóżku i zasnęłam. 



_____________________________________________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz