Translate :))

poniedziałek, 23 marca 2015

Chapter 59

~~Pat~~
Włącz > to.

Mój budzik zadzwonił równo o 4. Niechętnie otworzyłam swoje oczy, aby wyłączyć budzik. Kiedy już to zrobiłam zauważyłam, że Hazzy już nie ma w pokoju. Wzięłam więc swoje rzeczy i ruszyłam do łazienki. Ubrałam na siebie tą stylizację i białe Reeboki. Następnie zrobiłam lekki makijaż i fryzurę. Kiedy byłam już gotowa wzięłam swoją walizkę i zeszłam na dół, gdzie Harry właśnie przygotowywał śniadanie.
  • Cześć kochanie, siadaj.- oznajmił podając śniadanie do stołu.
  • Cześć.- oznajmiłam uśmiechnięta.
  • No to smacznego. - dodał siadając obok.
  • Smacznego.- oznajmiłam po czym zabraliśmy się za jedzenie.
Dzisiejsze śniadanie jest ostatni naszym wspólnym. Niestety przez jakiś czas nie będziemy się widzieć. Kiedy zjedliśmy już przepyszne śniadanie posprzątaliśmy razem po nim. Było już po 5, za jakieś 30 min przyjadą po nas samochody i każdy pojedzie w inną stronę :(. W końcu przyszedł ten czas niestety. Po mnie przyjechała Kate, która od razu wparowała do środka biorąc moją walizkę.
  • To do zobaczenia kochanie, pamiętaj dzisiaj wieczorem skype, będę tęsknił. Kocham Cię.- oznajmił całując mnie w usta.
  • Do zobaczenia. Pamiętam i już tęsknię.- oznajmiłam.- Kocham Cię, pa.- dodałam po czym wyszłam powoli z domu. 
Wsiadłam do matowego czarnego BMW po czym zauważyłam jak podjeżdża jakiś samochód. To pewnie po Hazze. Chwilę później ruszyliśmy w stronę lotniska. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Wzięliśmy swoje bagaże po czym ruszyliśmy do budynku. Tam przeszliśmy przez odprawę i pokazaliśmy swoje bilety do Memphis. Następnie udaliśmy się do samolotu. Zajęliśmy miejsca i wystartowaliśmy. Teraz jeszcze ponad 10 godzin lotu i witaj TENNESSEE.
Dobrze, że wzięłam swojego MacBook'a, dzięki temu będę mogła rozmawiać z Haroldem. Lot dłużył się niemiłosiernie. Kilka godzin przespałam. Jednak w końcu wylądowaliśmy o godzinie 12 czasu USA. Odebraliśmy swoje walizki i wyszliśmy przed budynek. Przed nim czekał już na nas kierowca, który miał wręczyć nam klucze od autobusu. Kierować będzie Matt. Wzięliśmy swoje walizki i weszliśmy do środka. Jak tu ślicznie było. Odłożyliśmy swoje walizki po czym Kate pokazała mi moją sypialnię. Ona i Matt mieli swoją. To jest nie do pojęcia, że te wszystkie pomieszczenia mieszczą się w tym busie. Znajdowała się jeszcze tu mała łazienka. Kiedy już się rozejrzałam wróciłam do tak zwanego salonu. Matt usiadł na miejscu kierowcy a Kate obok po czym ruszyliśmy. 
Dzisiaj o 15 zagram koncert w Memphis a później po 3 godzinnej jeździe dojedziemy do Nashville, gdzie odbędzie się kolejny. 2 koncerty jednego dnia, fantastycznie. :(
Po 15 minutach jazdy przez most w Memphis zatrzymaliśmy się przy jednej z restauracji, aby zjeść jakiś obiad. Weszliśmy do restauracji i zajęliśmy wolne miejsca po czym kelner przyniósł nam Menu. Z racji, że w Tennessee popularne są najbardziej fast foody, to nie było mowy o innym jedzeniu. Złożyliśmy zamówienie i po kilku minutach nasz obiad był już gotowy. Kiedy kelner przyniósł już nam nasze zamówienia zabraliśmy się za jedzenie. 
Hamburger tutaj jest niesamowity i bardzo smaczny. Zjadłam go z wielkim apetytem. Kiedy już na nasze nieszczęście zjedliśmy obiad zapłaciliśmy za wszystko. Wróciliśmy do naszego "auta" po czym ruszyliśmy w stronę miejsca, gdzie miał się odbyć koncert. Po 30 minutowej jeździe w końcu dojechaliśmy. Wjechaliśmy za tył sceny, gdzie znajdowało się mnóstwo ludzi... Koncert rozpocznie się za około 1 godzinę. Udałam się więc do pomieszczenia, gdzie znajdowała się makijażystka i stylistka. Najpierw wybrały mi strój, który od razu mi się spodobał. Założyłam go i wróciłam do nich. Makijażystka zrobiła mi cudowny makijaż. Kobiety jeszcze zrobiły mi fryzurę i byłam już gotowa. Jeszcze 10 minut i wchodzę na scenę! Udałam się więc za scenę skąd widziałam mnóstwo ludzi. Woow. Zdziwiłam się trochę, że aż tyle ludzi przyszło, aby mnie posłuchać. Czas minął bardzo szybko, więc razem z tancerzami wyszłam na scenę po czym rozpoczął się "mini koncert".... 

  • Thank you so much Memphis!- oznajmiłam i zeszłam ze sceny. Dopiero teraz zorientowałam się, że wszystko było kręcone.
  • I jak?- spytałam biorąc wodę od Kate. 
  • Świetnie ci poszło, jak na taką długą przerwę.- dodała.
  • No dzięki.- uśmiechnęłam się.
  • O 20 musimy być w Nashville, nie musisz się przebierać, zrobisz to w Nashville przed koncertem.- dodała.
  • Ok.
Ruszyłam za dziewczyną, a za nami ochroniarze prowadząc nas do naszego luksusowego auta. Wsiedliśmy do środka i zajęliśmy miejsca. Najpierw ruszyli ochroniarze, potem my, styliści itp. i znowu ochroniarze.
Za 3 godziny będziemy w Nashville. Siedziałam sobie wygodnie na kanapie patrząc na drogę. Jest dopiero po 16, a ja już nie mam na nic siły.
Jazda minęła bardzo szybko. Wjechaliśmy za scenę w Nashville, gdzie odbywały się już przygotowania. Przebrałam się w przygotowaną stylizację i dziewczyny poprawiły mi mój makijaż. Czas minął tak szybko, że już musiałam wychodzić na scenę...
   Kiedy skończyłam jedną piosenkę postanowiłam zaśpiewać jeszcze jedną.
  • Alright, this next song writte by Harry Styles is "Just a Little Bit of Your Heart" . - oznajmiłam na co fani wydali niezły okrzyk radości...
Kiedy zaśpiewałam już piosenkę fani byli zachwyceni. Podziękowałam im po czym opuściłam scenę. Koncert był kręcony na żywo, więc znowu zacznie się afera, że zaśpiewałam piosenkę, którą napisał Harry. 
Jakoś po 21:30 skończył się koncert. Następny odbędzie się jutro o 15 w Oklahoma City. Stąd jest około 10 godzin jazdy, jednak my zatrzymamy się na noc na chronionym terenie, gdzie także zatrzymują się gwiazdy w trasie.
Ruszyliśmy, a ja udałam się do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic. Następnie ubrałam się w piżamę i zawinęłam swoje włosy w ręcznik.Udałam się do salonu, gdzie siedziała Kate i Matt jedząc pizzę. Dołączyłam się do nich. Zjadłam kilka kawałków po czym postanowiłam już iść.
Udałam się do swojej aktualnej sypialni. Ułożyłam się wygodnie na łóżku po czym zasnęłam....
Środek nocy. Obudził mnie dzwonek telefonu. Przymrużyłam oczy, nie byłam w stanie ich w pełni otworzyć. Obraz był niewyraźny więc znowu je zamknęłam i postanowiłam poszukać swój telefon na ślepo. Gdy już go znalazłam odebrałam leniwie. 
  • Hej. Którą masz godzinę? - Zapytał cichy głos w słuchawce. To był  Harry.
  • Nie wiem, późno.- Powiedziałam od niechcenia, które zazwyczaj starałam się ukryć. Był w trasie koncertowej i praktycznie nie mieliśmy ze sobą innego kontaktu, poza tym telefonicznym. 
  • Chcesz iść spać? - Zapytał. Z początku nie odpowiedziałam, gdyż to jedno z najgłupszych pytań jakie w życiu od niego słyszałam. Poza tym nie miałam nawet sił otwierać ust. 
  • Nie, opowiadaj. Jak było? - Wydusiłam z siebie po pewnym czasie i położyłam telefon na poduszce blisko ucha tak, by słyszeć. 
  • Koncert był świetny. Wszyscy z nami śpiewali. Przewróciłem się, ale w sumie mało osób zauważyło, bo akurat Lou udawał DJ’a. No a na drugim koncercie było słabiej, bo Zayna rozbolało gardło i nie mógł za dobrze śpiewać. Widziałem też twój koncert w telewizji, był świetny a i cudownie zaśpiewałaś tą moją piosenkę. Poza tym jestem strasznie zmęczony. - Mówił mój ukochany sam już wyczerpany z sił i prawdopodobnie nawet bardziej niż ja marzący o śnie. - A co u ciebie? Czujesz się już lepiej? Tęsknie… - Zapytał urywając zdanie.
  • Dobrze się czuję i..też tęsknie... - odpowiedziałam i zamilkłam.
  • Kochanie, idziemy spać? - Zapytałam po pewnym czasie. 
  • Yhym.. - Mruknął Harry. 
  • Dobranoc. - Powiedziałam słodko, lecz nadal się nie rozłączałam. 
  • Kocham cię. - Wydusił ostatkiem sił. 
Zamknęłam oczy i odleciałam. Jednak po około godzinie znowu coś mnie obudziło. Usłyszałam chrapanie chłopaka. Przymusowo otworzyłam oczy. Te dźwięki mocno mnie zdziwiły. Po około minucie rozglądania się spojrzałam na swoją poduszkę i na leżący w nim telefon. No tak, obydwoje byliśmy już tak wykończeni, że zapomnieliśmy się rozłączyć. Nadusiłam na czerwoną słuchawkę i poszłam spać dalej. *_______*  
_____________________________________________________




~~Alex~~

Włącz ~> to.

Obudziłam się po 8 rano. Cały czas myślałam o tym, co mi wczoraj powiedział Daniel. On tak samo jak i Emett mają racje, ale co ja mam zrobić? Iść do Cody'ego i powiedzieć, że chyba kocham innego? No bez przesady... Ja nawet nie potrafię powiedzieć, czy coś czuję do Steven'a. Nie chce psuć naszego związku bez podstaw nie. Może po prostu za dużo czasu spędzałam ostatnio z nim i to dlatego? Może coś sobie po prostu uroiłam i to przejdzie? Wolę o tym myśleć w ten sposób. Tak jest lepiej.

Dziewczyny jeszcze spały, więc wzięłam rzeczy z walizki i poszłam do łazienki, żeby je założyć. Umyłam zęby, rozczesałam włosy i upięłam je w koka. Kiedy wyszłam z łazienki, zaczęłam pakować wszystkie rzeczy. Dziś dobiega koniec naszej wyprawy. Ale chcę jeszcze iść do miasta. Ostatnio nie widziałam jeszcze całego, więc może teraz się uda. Albo iść jeszcze pochodzić po górach, czy lesie. Albo wziąć dziewczyny i zrobić sobie małą sesje zdjęciową w górach i lesie. Akurat, kiedy zamknęłam walizkę dziewczyny się obudziły. Kat przeciągnęła się i usiadła.

  • Ty już spakowana?- zapytała.
  • Jak widać.- zaśmiałam się.
  • To potem mi pomożesz wszystko spakować.- powiedziała Agnes.
  • Nie ma sprawy, ale mam pewien pomysł.
  • Ooo... a jaki?- podchwyciły.
  • Może byśmy wzięły dziewczyny i ewentualnie chłopaków i zrobiły sobie małą sesje zdjęciową w lesie i górach?
  • Ty, to jest całkiem dobra myśl!- uradowałam się Kat.
  • No to super, ale trzeba jeszcze powiedzieć reszcie.- więc dziewczyny się ubrały i poszłyśmy do reszty podzielić się naszym pomysłem.
 Oczywiście się zgodzili, więc po śniadaniu ruszyliśmy. Kawałek szłam z Danielem i kończyłam rozmowę z wczoraj. Jego żona w tym czasie rozmawiała z Ian'em, Nikki i Candice. A reszta szła w dużej grupie przed nami.

Co chwilę robiliśmy sobie zdjęcia. I w grupie, i pojedynczo, i po kilka osób. Niektóre zdjęcia wyszły naprawdę ślicznie. A nie które były tak śmieszne, że całą drogę się śmialiśmy. Wędrówka po górach zajęła nam ponad 5 godzin. Zmęczeni, ale szczęśliwi wróciliśmy na obiad do hotelu i po nasze bagaże.

Potem pojechaliśmy na lotnisko i czekaliśmy 15 minut zanim przeszliśmy przez odprawę i usiedliśmy na swoich miejscach w samolocie. Żona Daniela usiadła z dziewczynami, co go trochę zaskoczyło, więc usiadłam z nim i Paul'em. Siedziałam po środku. Cały czas się z czegoś śmialiśmy. To było fajne. Paul i Daniel są bardzo zabawni. Są ode mnie starsi, ale mimo wszystko dobrze się z nimi dogaduję. Właściwie to tak dziwnie się czuję, bo ja, Cody, Emett i Agnes jesteśmy najmłodsi z nich wszystkich.

  • To była świetna wycieczka.- westchnęłam zadowolona, a chłopcy się na mnie spojrzeli i znów zaczęli robić głupie miny i zaczęliśmy się śmiać.
Lot minął mi bardzo szybko dzięki Paulowi i Danielowi. Liczę na to, że nie stracę z nimi kontaktu. Na lotnisku pożegnaliśmy się wszyscy ze sobą i razem z moimi przyjaciółmi i chłopakiem wsiedliśmy do auta Emmy, która po nas przyjechała i pojechaliśmy do mnie.
Zadzwoniłam do brata, bo chciałam się z nim spotkać. Odebrał po 2 sygnałach.

  • Cześć siostra. Wróciłaś już?
  • Cześć brat. Tak jestem już w domu. Co u ciebie?
  • A właśnie jestem na spacerze. Może dołączysz do mnie? Najlepiej sama. 
  • Jasne. Nie ma sprawy. A gdzie jesteś?
  • Spotkamy się przy Big Ben'ie.
  • Ok. To do zobaczenia. Pa.- rozłączyłam się.

Poszłam zanieść walizki do mojego pokoju i zeszłam na dół. Zjadłam na szybko naleśnika, które Em zrobiła. Cody właśnie robił sobie kawę.

  • Chcesz też?- zapytał.
  • Nie bo już wychodzę. Do potem.- szybko wyszłam, żeby mu się nie tłumaczyć teraz. 
Zatęskniłam już za bratem i chciałam się z nim jak najszybciej spotkać. Po 20 minutach byłam już na miejscu. Od razu poznałam brata. On mnie też. 

  • Cześć.- powiedziałam rzucając mu się na szyję.
  • Cześć kochana. Tęskniłem za tobą.- powiedział trzymając mnie w ramionach.
  • Ja za tobą też. Co robiłeś przez ten czas.
  • A no wiesz. Poznałem dziewczynę.
  • Serio? Oo i jaka ona jest? Jak ma na imię?
  • No więc ma na imię Charlotte, ma 23 lata i 3 letniego syna Nathana i półroczną córkę Jordan.
  • Ojej... ma dzieci. - zdziwiłam się.
  • Tak wiem. Też się na początku zdziwiłem, ale one są cudowne. Z reszta ona też. Była pielęgniarką, ale teraz jest na macierzyńskim. Ojciec dzieci to jakiś psychol. Zostawił ich zaraz po tym, jak spłodził Jordan.
  • O matko... Biedna dziewczyna. A jak sobie radzi?
  • Nie najgorzej. Ale jest jak dla mnie idealna. Codziennie gra dzieciom na pianinie. Jest bardzo utalentowana. Chcesz ją poznać?
  • Jasne, że tak.
  • W takim razie chodźmy do Starbucks'a. 
  • Będzie tam?
  • Tak. Mniej więcej za 10 minut.
  • Czyli tak jak my.
  • Dokładnie.

Poznałam nową dziewczynę brata i jej urocze dzieci. Mała Jordan jest taka słodka. Nawet mogłam ją potrzymać na rękach. Jest taka drobna, że bałam się ją dotknąć. 

Za to 3 letni Nathan to mały urwis.            

  • Fajnie, że cię poznałam.- uśmiechnęła się Charlotte do mnie.
  • Też się cieszę, że cię poznałam.- odwzajemniłam uśmiech. 
Chciałam z nimi jeszcze posiedzieć, ale Cody się do mnie dobijał. No fakt... zostawiłam do w domu nie mówią nawet gdzie idę i kiedy wrócę. Raczej nie będzie na mnie zły. Chyba...

Wróciłam do domu po 30 minutach spaceru. Weszłam do domu, zdjęłam buty i kurtkę i poszłam do kuchni. Siedział, pił sok i czytał jakiś magazyn. Spojrzałam na okładkę i się zdziwiłam. Na okładce był mój przyjaciel Emmett.

  • O jesteś w końcu.- westchnął nie zwracając na mnie uwagi. Czyli jednak jest na mnie zły?
  • Jesteś na mnie zły?- zapytałam prosto z mostu. Chłopak się trochę zdziwił, ale nie odpowiedział.
  • John chciał się ze mną spotkać no to poszłam. To w końcu mój brat.
  • Nie winię cię za to, że poszłaś się z nim spotkać.
  • No to za co?
  • Na przykład za to.- pokazał mi zdjęcie na, którym rzekomo całuję się z moim przyjacielem.
  • Co to jest?!- wrzasnęłam.- Przecież my się nie pocałowaliśmy! Jak oni to zrobili?!
  • Oo... czyli teraz twierdzisz, że tego nie zrobiliście dla zdjęć?
  • Mówię poważnie! Jak to jest możliwe?! Czekaj, zadzwonię do niego.

Szybko wybrałam numer do Emmett'a i zadzwoniłam do niego.

  • Siema. Co tam?
  • Jak szybko możesz do mnie przyjechać?
  • Jestem ulicę dalej. Zaraz będę.
  • Ok.- rozłączyłam się i czekałam na niego. 
Rzeczywiście przyszedł bardzo szybko. Był w Starbucks'ie bo miał kubek z kawą. Cody w dalszym ciągu czekał na jakieś wyjaśnienia, ale chłopak  był równie zgaszony i zły, co ja.
  • Jak to możliwe? Przecież my się nie całowaliśmy.- mówił zaskoczony, patrząc na zdjęcie.
  • Musieli je jakoś skleić.
  • Dobrzy są... Serio wygląda jakbyśmy serio to robili.
  • Cody, zrozum, że do niczego nie doszło. Oni to jakoś sami zrobili. Może komputerowo czy coś. 
  • Przysięgam ci, że jej nie tknąłem.- potwierdził Emmett podnosząc ręce do góry w geście obronnym.
Próbowaliśmy mu przemówić, że to zdjęcie nie jest prawdziwe, ale on nadal nie chciał uwierzyć. Właściwie to mu się nie dziwie, bo też bym była zła na jego miejscu. Zresztą i tak byłam zła, że takie coś w ogóle zrobili i dali to do gazety! Napisałam do Emmy co się stało, żeby do nich zadzwoniła i wyjaśniła co jest grane. Zrezygnowana poszłam usiąść na schody. Potem gwałtownie wstałam, aż mi się zakręciło w głowie. Zrobiłam parę kroków w stronę kuchni, ale w końcu upadłam na podłogę i film się urwał.

~~Emmett~~

Kłociłem się z chłopakiem Alexis, kiedy usłyszeliśmy głuchy huk i nagle zobaczyliśmy rękę Alex, która wystawała zza drzwi. Oboje się rzuciliśmy w jej stronę.

  • Alex!- krzyknęliśmy. 
  • Próbowaliśmy ją jakoś obudzić, ale ona dalej nie reagowała. Byliśmy przerażeni. Cody trzymał ją w ramionach modląc się, żeby się obudziła, a ja już miałem dzwonić na pogotowie, ale wtedy się obudziła. 
  • Co się stało?- powiedziała jakby sennym głosem.
  • O matko... nic ci nie jest?- zapytałem w dalszym ciągu wystraszony.
  • Czemu ja leże na podłodze?- pytała.
  • Bo straciłaś przytomność na chwilę.
  • Serio? Ojej... ale mnie boli głowa.- powiedziała łapiąc się za tył głowy.
  • No nie dziwię się.- stwierdził Cody, trzymając ją. Oboje ją podnieśliśmy i poprowadziliśmy do kanapy. Dziewczyna się położyła, a my usiedliśmy w fotelach obok, przyglądając się jej.

Nie mogłem się uspokoić. Niesamowicie mnie wystraszyła. Ale nie chciałem już się spierać z Cody'm, więc poszedłem. Alexis i tak zasnęła, więc nie byłem potrzebny.

~~Alex~~

Kiedy się obudziłam było około 2.30 w nocy. Cody spał w fotelu obok. Nie chciałam go obudzić, więc wstałam najciszej jak potrafiłam i poszłam na górę. Nie byłam już zmęczona i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, więc wzięłam do ręki laptop i włączyłam go. Weszłam na Facebook'a i się zalogowałam. W skrzynce było mnóstwo nieprzeczytanych wiadomości. Zobaczyłam, że Emmett jest dostępny, więc do niego napisałam. Na moich plecach położył się kotek. To było słodkie.

  • Przepraszam cię, za tę aferę z Cody'm.- napisałam do niego.
  • Spoko. Jestem tylko ciekawy dlaczego zrobili nam coś takiego.
  • Ta, ja też. Wygląda jakbyśmy serio się całowali. :o
  • No właśnie! Genialna technika :D
  • Czyli tobie się to podoba?
  • Z jednej strony tak, a z drugiej nie.
  • Jak to?
  • No bo zdjęcie jest ładne i fajnie wyszliśmy, ale z drugiej teraz Cody jest na nas zły.
  • A co z Agnes?- zapytałam.
  • Ale jak to co?
  • No nie udawaj. Widziałam jak się całujecie w Genewie ^^
  • A to...
  • Co jest?
  • To było takie jednorazowe. Doszliśmy do wniosku, że tak nie powinno być.
  • Ale dlaczego? Myślę, że bylibyście świetną parą.
  • Może i tak, ale ona kocha twojego kuzyna Thomasa, a ja nie kocham jej.
  • Uuu ;/ Rozumiem. Ale i tak szkoda.- odpisałam.
  • Może tak, może nie. Będą jeszcze inne. Po za tym teraz i tak najwięcej skupiam się na Tobie.
  • Że co?! ;o Dlaczego?
  • Bo jesteś w rozterce, jest Ci ciężko, nie wiesz co masz robić, gubisz się no i nie chce, żebyś zrobiła coś, czego byś potem żałowała.- napisał. Dobra ma racje. Znowu...
  • Ale to nie znaczy, że masz się na mnie skupiać. Jestem dorosła i powinnam sama sobie radzić ze swoimi problemami.
  • Ale sobie nie radzisz, a po za tym masz przyjaciół, którzy zawsze będą starać się Tobie pomóc, jak najlepiej potrafią.
  • Dziękuję ♥

Pisaliśmy tak bardzo długo, bo aż do 7 rano. Nie byłam zmęczona, za to bardzo głodna. Wyłączyłam laptop i zeszłam na dół, żeby zrobić sobie śniadanie. Cody dalej spał. Kiedy szłam do kuchni, mały kotek biegł za mną. To wyglądał cudnie :3 Za to mój mały husky kiedy mnie zobaczył od razu do mnie podbiegł.


  • Jesteście głodni, co? Zaraz wam coś dam.- mówiłam do nich ściszonym głosem. 
Nasypałam suchej karmy do miski psa i nalałam wody, a do miski kota nałożyłam trochę tuńczyka i wlałam mleko. Te zwierzęta są dobrze karmione u mnie. A potem są takie grube :D

Nie wiedziałam co zjeść na śniadanie, więc wyjęłam wszystkie owoce jakie miałam, czyli : brzoskwinie, kiwi, banany, truskawki, borówki i jabłka. Pokroiłam je w dość małe cząstki. Wyjęłam z lodówki gotowe ciasto do tortilli i ułożyłam na nim pokrojone owoce. Potem zawinęłam i położyłam na talerzyku. Usiadłam na krześle przy stole i zabrałam się za jedzenie. Przełknęłam pierwszy kęs i postanowiłam zaparzyć herbatę. Dostałam kiedyś duże opakowanie herbaty Earl Grey. Swoją drogą- polecam. Pyszna jest.

Zrobioną herbatę położyłam na stole, obok talerzyka i już miałam wziąć kolejny kęs, kiedy spojrzałam na mojego pieska, który patrzył się na moje jedzenie i się oblizywał. To wyglądało tak śmiesznie, że zaczęłam się śmiać. Nagle usłyszałam za sobą.


  • Z czego się śmiejesz?- i aż podskoczyłam, tak mnie wystraszył.
  • Z tego malca.- wskazałam na psa.
  • Aha.- powiedział tylko i zajrzał do lodówki. 
  • Jak długo to będzie tak wyglądać?- zapytałam biorąc kolejny gryz.
  • Nie wiem. Ile będzie trzeba.
  • A w ogóle trzeba? Nie rozumiem po co ta cała akcja. Przecież ci wyjaśnialiśmy, że nic się nie stało, że oni to zrobili komputerowo. Czego ty jeszcze chcesz?
  • Czego ja jeszcze chce? Czy ty się słyszysz dziewczyno? Przed wyjazdem do Genewy nasze relacje były inne. Były lepsze. Myślałem, że przez ten wyjazd się do siebie jeszcze bardziej zbliżymy a tymczasem my się oddalaliśmy. A ja nie chcę cie stracić.
  • Nie? A właśnie robisz wszystko w tym kierunku.- skwitowałam i resztę jadłam w ciszy. 
Już się do niego nie odezwałam. On kilka razy próbował ze mną pogadać, ale ja nie zwracałam na niego uwagi. Miałam go dosyć. Przynajmniej na chwilę. Chłopak poszedł do łazienki, a ja szybko założyłam kurtkę, buty, przypięłam smycz do obroży psa, wzięłam torebkę, wzięłam kota pod pachę i wyszłam z domu. 
Sama nie wiedziałam gdzie mam iść, więc poszłam w te same miejsca, gdzie spacerowałam z bratem. Znalazłam się w parku przy Backingham Palace i rozmyślałam. Jak z takiej pozornie błahej sprawy, mogła się zrobić taka wielka afera?- uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.

  • Masakra...- westchnęłam.
Szłam dalej, a śnieg zaczął delikatnie prószyć. Kotek zasnął w mojej torbie, a pies szczęśliwy łapał płatki śniegu. Główkowałam gdzie by tu iść, kiedy zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. To był Steven.
  • Jeszcze tego mi brakowało.- znów westchnęłam.
Odebrałam w końcu.
  • Tak?
  • Jesteś z psem na spacerze?- zdziwiłam się i rozejrzałam dookoła, aż go zauważyłam. Rozłączyłam się i czekałam. 
Steven po krótkiej chwili stał naprzeciwko mnie. Mój pies, aż wariował jak zobaczył. Ledwo go utrzymałam. W końcu mi się wyrwał i poleciał do chłopaka, który przykucnął i go głaskał. Potem podszedł do mnie i przytulił.
  • Coś się stało?- zapytał patrząc na mnie.
  • Nie. Czemu tak sądzisz?
  • Bo widzę, że coś jest nie tak.- odwróciłam się od niego.
  • To źle widzisz.- byłam dla niego chamska. Chciałam pobyć sama. No dobra, z moimi malcami, ale i tak sama.
  • Mi możesz powiedzieć.
  • Tak jak wszystkim. Wszystkim mogę ufać i im wszystko mówić, a i tak nikt mi nie pomoże, bo to jest moje życie i moje problemy, z którymi sobie kurwa nie radzę.- czułam jak łzy napływały mi do oczu. Stev już chciał mnie przytulić ale ja się odsunęłam. 
                                                            Ciąg dalszy nastąpi....
____________________________________________________



~~Oliv~~

Włącz > to.


Otwarłam oczy i ujrzałam obok mnie Josh'a. Tak słodko wyglądał jak spał. Przytuliłam się do niego i leżałam. 
Po kilkunastu minutach chłopak obudził się. Pocałował mnie w czoło. 

  • To co będziemy dzisiaj robić? - zapytał.
  • Nie wiem, zaproponuj coś. 
  • Może powtórka z wczoraj? - spytał przez śmiech.
  • Haha nie. Idziemy na plaże?
  • No nie wiem. Moja propozycja jest chyba lepsza.
  • Chyba raczej nie. Idziemy na plaże.
  • No dobrze.

Poleżeliśmy chwilę, a później wstaliśmy. 
Poszłam do łazienki, wziąć prysznic. Ubrałam się tak, założyłam na siebie jeszcze strój kąpielowy i buty. Zrobiłam sobie lekki makijaż. Następnie razem z chłopakiem poszliśmy na śniadanie. Poszliśmy usiąść na dworze. Tutaj jest tak ciepło a w dodatku tak pięknie. Kelner przyniósł nam jedzenie. Zaczęliśmy jeść. 
Po skończeniu podziękowaliśmy i poszliśmy na plaże. Usiedliśmy na leżaki i leżeliśmy. Później Josh poszedł po coś do picia. 


Dołączyła do nas reszta zespołu. Poleżałam trochę a później poszłam popływać. Woda była cudowna. Spędziliśmy na plaży z jakieś 2 - 3 godziny. Następnie poszliśmy się przejść oraz pozwiedzać trochę. To miejsce jest wspaniałe.  Potem udaliśmy się do Los Tres Ojos, czyli do parku. Te miejsca tutaj są magiczne. Spędziliśmy tam z 2 godziny a później wróciliśmy do hotelu. Udaliśmy się na obiad. Usiedliśmy na zewnątrz hotelu, przy basenie.
 Kelnerzy zaczęli nam przynosić jedzenie oraz szampana. Posiłek był bardzo smaczny. Dokończyliśmy jeść oraz pić szampana i wróciliśmy do pokoju. Weszłam do środka i położyłam się na łóżku. Josh w tym czasie poszedł do chłopaków. Prawie już zasypiałam, gdy obudził mnie telefon. Dzwoniła Eva, moja menadżerka.

  • Cześć Olivia. - powiedziała.
  • Cześć.
  • Jutro masz nagrywać reklamę perfum, więc musisz wracać już do domu.
  • Jutro? O kurde.
  • No. Właśnie teraz się dowiedziałam.
  • No dobrze. A o której mam tam być?
  • O 10 zaczynasz.
  • O kurde. No dobra powinnam zdążyć.
  • No ja myślę. To jest wielka szansa dla twojej kariery, więc nie zmarnuj tego.
  • Tak, wiem. Dobrze to będę jutro.
  • Okey. To pa.
  • Pa.

No to fajnie. Muszę się spakować, skoro jutro mam być w Londynie. 
W telefonie sprawdziłam jeszcze loty. Najbliższy lot jest za 2 godziny. 
Wzięłam, więc walizkę i zaczęłam się pakować. Nagle do pokoju wszedł chłopak. 

  • Co ty robisz? - zapytał.
  • Pakuję się. Jutro muszę być w Londynie.
  • Co?
  • Nagrywam jutro reklamę perfum. 
  • Co? Czemu tak nagle.
  • Nie wiem. Też się dziwię, ale muszę tam być.
  • No okey.
  • Jak chcesz to możesz sobie jeszcze zostać. Wrócisz później.
  • Chyba oszalałaś. Nie zostawię cie samej. Lecę z tobą. Za ile mamy samolot?
  • Za niecałe 2 godziny. 
  • No dobrze. To dalej, pakujemy się.




Gdy byliśmy spakowani, zeszliśmy na dół. Ja poszłam oddać klucz a Josh poszedł powiedzieć kolegom, że wyjeżdżamy. Następnie wsiedliśmy do taksówki i pojechaliśmy na lotnisko. Przeszliśmy przez odprawę i udaliśmy się zająć miejsca. Później wystartowaliśmy. W czasie lotu spałam. Musiałam się wyspać, żeby jutro jakoś normalnie funkcjonować. Około 4 czasu londyńskiego byliśmy na miejscu. Wsiedliśmy do samochodu Josh'a i pojechaliśmy do domu. Po wejściu odłożyłam walizkę i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic a później ubrałam się w piżamę. Następnie poszłam do sypialni. Ustawiłam sobie jeszcze budzik i poszłam dalej spać. 
_____________________________________________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz