Translate :))

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Chapter 17

~~Pat~~

 Włącz > Wake me up.

Obudziłam się i rozejrzałam po pokoju. Dobrze, że jutro już będę w domu. Nie powiem, ale wolny czas, samemu w swoim domu przydałby mi się strasznie. 
Wstałam więc i poszłam do okna. Na zewnątrz już świeciło słońce i było gorąco. 
Otworzyłam swoją walizkę i zerknęłam na swoje ubrania. Po przejrzeniu wszystkiego wybrałam to. Po ubraniu się poszłam do łazienki. Przeczesałam swoje włosy. Później zrobiłam makijaż. Gotowa wróciłam do pokoju. Otworzyłam walizkę i wyciągnęłam z niej paczkę papierosów. Zaczęłam palić przez tą imprezę urodzinową Meg. 
Wzięłam ją i po cichu wyszłam z domu mamy Austina. Niedaleko był las, więc postanowiłam się przejść. Weszłam do lasu i zobaczyłam ścieżkę. Postanowiłam, że pójdę nią i zobaczę, gdzie mnie zaprowadzi. Zatrzymałam się przy jednym z drzew i postanowiłam zapalić. Przypomniało mi się, kiedy Niall mówił, że do mnie zadzwonił. Nadal tego nie zrobił, a ja jestem ciekawa co się stało. Będę musiała spytać Austina. Skończyłam papierosa i ruszyłam dalej. Zbliżałam się do końca, a kiedy już dróżka się skończyła ujrzałam strumień i śliczne widoki za nim. 
Rozejrzałam się jeszcze i spojrzałam na zegarek. Było po 9 więc postanowiłam wracać. Szłam z powrotem tą dróżką i o mało co bym się wywaliła. W wysokich szpilkach do lasu. Ja to myślę. Weszłam po cichu do domu i zaatakował mnie Austin.
  • A gdzie to się rankiem chodzi hmmm?- spytał.
  • Biegałam.-oznajmiłam.
  • W szpilkach?
  • Yyyy..znaczy poszłam na spacer.
  • Aha, okej. Chodź na śniadanie.
  • Okej.
Razem z nim udałam się do jadalni. Jego mama już wszystko przygotowała, jest na prawdę miła. Zajęliśmy miejsca i zaczęliśmy jeść. Na pierwsze danie zjedliśmy wszyscy to, a na drugie to. Wszystko było pyszne i szybko zniknęło z talerzy. Po skończeniu pomogliśmy posprzątać. Po skończeniu wszystkiego Austin postanowił pokazać mi miasto. Wzięłam więc swoją torebkę, telefon i inne potrzebne rzeczy. Gotowi wyruszyliśmy. Austin na początku postanowił, że pojedziemy do SeaWorld. Zobaczymy delfiny, foki i przejedziemy się najstraszniejszą kolejką. 
Uwielbiam :3. Po kilku minutowej jeździe dojechaliśmy na miejsce. 
Zaparkowaliśmy auto i ruszyliśmy do środka. Na początku postanowiliśmy odwiedzić delfiny. Są strasznie słodkie.
Jeden był niedaleko i postanowiliśmy do niego podejść. Zaczął pływać razem z fokami i wydrami. To fajne, że akurat się nie gryzą tylko wytrzymują razem w jednym basenie. 
Zrobiłam parę zdjęć i postanowiliśmy iść dalej. Ten SeaWorld jest wielki. Na prawdę, to trochę potrwa zanim go zwiedzimy. 
 
Poszliśmy dalej i w kolejnym basenie znajdowały się orki. Były ogromne.
Również zrobiłam parę zdjęć. Ludzi tutaj było mnóstwo. Przy każdy z szyb ktoś stał.
My staliśmy sobie spokojnie do czasu, kiedy ktoś nie krzyknął :
  • Patricia i Austin tam są! aaaaa- zaczęła krzyczeć.
Od razu wszyscy ruszyli w naszą stronę, a my próbowaliśmy uciec. Masakra. Wbiegliśmy szybko do jakiegoś budynku i dowiedzieliśmy się, że możemy szybko wsiąść na kolejkę górską, bo są ostatnie 2 miejsca. Wsiedliśmy od razu i ruszyliśmy. 
To była ucieczka warta pucharu.
 Na początku jechaliśmy powoli, jednak później. Myślałam, że umrę. Nie dosyć, że szybko to jeszcze z jakiej wysokości. 
Ludzie krzyczeli a ja razem z nimi.
Byłam przerażona. Jazda dobiegała końca, a na Finish wjechaliśmy do wody. Wszyscy byli mokrzy. Kiedy zeszliśmy z tej kolejki nie mogłam chodzić, a na dodatek jeszcze miałam szpilki o mało co bym nie leżała. Spojrzałam na mój trochę pomoczony telefon i zobaczyłam, że jest już po 16. Postanowiłam, że dzisiaj wieczorem wracam i już zarezerwowałam sobie samolot na 18:15. Chcę teraz na dłużej zostać w Londynie. Jest już zmęczona tym lataniem i zmianą czasu. 
Poszliśmy razem z chłopakiem "potajemnie" do jakiejś restauracji na obiad. Zamówiliśmy sobie danie dnia. Po kilku minutach oczekiwania otrzymaliśmy je. Wyglądało na prawdę smacznie. Od razu zaczęliśmy jeść. Było to bardzo dobre. Po skończeniu zapłaciliśmy i udaliśmy się do samochodu. Koniec dzisiejszego zwiedzania. Kiedy siedzieliśmy w restauracji powiedziałam Austinowi, że po 18 mam samolot. 
Weszliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu mamy Mahona. Kilka minut później byliśmy już na miejscu. Wyszliśmy z auta i ruszyliśmy do domu. Ja od razu udałam się do pokoju, żeby spakować swoją walizkę. Gotowa wzięłam ją i postanowiłam przed drzwiami. Wzięłam ją i zeszłam na dół. Pożegnałam się z mamą Austin i wyszłam przed dom. Chłopak włożył moją walizkę do bagażnika, wsiedliśmy i ruszyliśmy. Zaparkował przed lotniskiem i podał mi walizkę.
  • Do zobaczenia.- oznajmił.
  • Tak, pa.- powiedziałam i pożegnałam się z nim
Ruszyłam do odprawy. Szybko przeszłam przez nią i bez żadnych problemów ruszyłam oddać bagaż. Po wykonaniu tej czynności wsiadłam do samolotu. Zajęłam miejsce i wystartowaliśmy. Lot do Londynu z San Antonio będzie trwał 12 godzin. Także wyląduje tam dopiero o 6 rano. Postanowiłam więc, że pójdę spać w samolocie. Byłam tak zmęczona, że zasnęłam od razu. *__*


~~Alex~~

Dziwnie mi się spało ze świadomością, że jestem z Luke’iem i teraz nawet śpię z nim w jednym łóżku. Ale cieszę się, że jestem z nim. Bardzo go kocham. Pewnie już zrobiono nam kilka zdjęć na imprezie kiedy się całowaliśmy i nie długo będę je oglądać w gazetach. Leżałam i rozmyślałam w ramionach śpiącego Luke’a. Ciekawe jak się czuję Emett. Albo Bobby. Hm… <WŁĄCZ>
-Dzień dobry kochanie.- szepnął mi do ucha, całując w ramię.
-Dzień dobry.- odpowiedziałam i odwróciłam się twarzą w jego stronę.
-Jak się spało?
-Dobrze.
-Cieszę się.- ucałował mnie w czoło.
-A tobie jak się spało?- zapytałam po paru sekundach.
-Przy tobie kotku, wspaniale.
-Dobra, dobra już nie ściemniaj.- zaśmiałam się.
-Czy ty uważasz, że kłamię?
-Może.- znów się zaśmiałam.
-O ty..- powiedział a potem zaczął mnie łaskotać. Nie mogłam złapać tchu, a potem przestał i dał mi całusa w usta.
-Luke?
-Co?
-Kocham cię.
-Oo… ja ciebie też. Tyle, że bardziej.- zaśmiał się.
-Nie, to ja kocham cię bardziej.- zawtórowałam mu. Sprzeczaliśmy się o to dłuższą chwilę, ale w końcu doszliśmy do porozumienia. Wczoraj już nie miałam siły na długą kąpiel i mycie włosów, więc zostawiłam to na teraz, rano. Wyszłam z łóżka i przeciągnęłam się jeszcze parę razy. Potem wzięłam ubranie i poszłam do łazienki. Nagle do drzwi od łazienki zapukał Luke.
-Idziesz się kąpać?- zapytał.
-Tak. A ty pójdziesz nam po śniadanie.
-A nie mógłbym wziąć długą kąpiel z tobą, a potem zejdziemy na śniadanie?
-Nie ma takiej opcji!- krzyknęłam z nadzieją, że mu nie ulegnę. Wtedy ten wszedł do łazienki. Na szczęście miał na sobie bokserki i koszulę.
-Powiedziałam nie.- stanowczo.
-Rozumiem cię. Zaraz pójdę. Ale nie wyjdę do póki mnie nie pocałujesz.- uśmiechnął się zawadiacko. Nie potrafiłam mu odmówić.

-Och ty…- westchnęłam i odwróciłam się do niego twarzą.
Pochylił się i pocałował mnie delikatnie w kąciki ust. Rozchyliłam wargi, więc odpowiedział mi głębokim, ognistym pocałunkiem. Trwaliśmy tak złączeni, aż wydawało się, że można usłyszeć syk unoszącej się z naszych ciał pary. Kiedy chciałam się cofnąć, przytrzymał mnie ustami. Nie chciałam opuszczać tej pięknej krainy, do której zawędrowałam dzięki niemu - chciałam aby ta chwila trwała wiecznie, ale chciałam też wrócić do moich zajęć. Przeniósł swoje dłonie na moje uda i uniósł mnie dalej całując. Posadził mnie obok umywalki. Oplotłam go nogami i przyciągnęłam do siebie bardziej. Byłam tak napalona, że nie wiedziałam co mam zrobić z rękoma. Wsunęłam palce w jego włosy, a jego ręce powędrowały pod moją koszulkę. Chciałam, żeby je zatrzymał, ale on delikatnie łaskotał mnie opuszkami palców po skórze, aż miałam ciarki. Ale to było tak cudowne… Zatraciłam się całkowicie i już nie zwracałam uwagi na to co robi. Machnęłam jedną ręką tak, że aż poleciała woda z kranu. Dzięki temu oderwał na chwilkę swoje usta od moich i spojrzał na kran, a ja zaczęłam się śmiać. Nagle zaburczało mi w brzuchu, co usłyszał i Luke. Spojrzał na mnie i zaczął się śmiać.
-Idź już po to śniadanie, bo umrę z głodu.
-Właśnie słyszę. Dobra już idę.- znów się zaśmiał i zniknął.


Dałam mu taką listę wymagań, co chcę na śniadanie, że miałam trochę czasu na kąpiel. Zdążyłam się ubrać i zaczęłam już rozczesywać moje mokre włosy, żeby wyschły same, kiedy do pokoju wrócił Luke. Wyszłam z łazienki do salonu i spojrzałam na chłopaka.
-Gdzie śniadanie?- zapytałam zdziwiona.
-Spotkałem po drodze Bobby’ego i przekazałem mu twoją listę. Śniadanie zjemy wszyscy razem. I… mamy trochę czasu dla ciebie jeśli wiesz co mam na myśli. –poruszał śmiesznie brwiami a ja myślałam jak tu się wykręcić.
-Wczoraj obiecałam, że zajrzę do Emett’a.- powiedziałam kierując się do drzwi, jednak zastawił mi drogę.
-Jego też spotkałem, ma się dobrze. Nie musisz do niego iść.
-Oj nie marudź. Pójdziesz ze mną.- powiedziałam, ale widziałam, że jemu to nie pasuje.
-To ty idź do niego, a ja pójdę na chwilę na basen, ok.?
-Ok.- więc on poszedł na górę, na dach, a ja do Emett’a. Po drodze spotkałam Bobby’ego.

-Bobby.- powiedziałam i wtuliłam się w chłopaka.
-Co jest, mała?

-Nic. Cieszę się, że cię widzę.- skłamałam.
-Alex… proszę cię nie kłam. Znam cię nie od dziś.- mówił szeptem, żeby w razie co nikt nie usłyszał.
-Możemy iść gdzieś indziej?- powiedziałam równie cicho co on.
-Tak. Chodźmy, tylko szybko.- cicho pobiegliśmy do jego pokoju. Luke nie wie, który to pokój, więc nas nie znajdzie. Usiedliśmy w salonie.

-A więc co się dzieję?- zapytał.
-No bo… widzisz… Cieszę się, że jestem z Luke’iem i bardzo go kocham, ale…
-Co? Za szybko chce iść, czy jak?
-No właśnie. Jesteśmy razem od wczoraj. No.. oficjalnie od wczoraj, ale zanim byliśmy razem nie był taki… nachalny?
-To powiedz mu to. Wiesz, że związek jest oparty na szczerości.
-No tak, wiem. Ale… boję się jego reakcji.
-Myślę, że nie powinnaś. Wiesz… nie będę ukrywał, że zanim nie przepadam..- przerwałam mu.
-Serio?- zdziwiłam się.
-Tak, serio. Jest zbyt zazdrosny o wszystko. Sama już to chyba zauważyłaś. A propos… Na twisterze pojawiły się wasze zdjęcia jak się całujecie. Sporo jest komentarzy negatywnych, ale nie przejmuj się tym.
-Ta… łatwo ci mówić.
-Jeśli serio się kochacie to opinie innych nie powinny was zniszczyć jako pary.
-Niby tak, ale wiesz… Wiesz… najgorsze jest to, że ja mu ulegam. Dziś o mało nie wylądowaliśmy razem pod prysznicem.- Bobby zaczął się podśmiechiwać.
-Historia lubi się powtarzać.- zaśmiał się.
-No nie wiem…
-Tyle, że ja nie byłem nachalny, jak to ujęłaś.- uśmiechnął się, a ja to odwzajemniłam.
-Tak, pamiętam. Fajnie było razem.
-Dziwisz się? Z takim gościem jak ja, wszystko jest wspaniałe.- powiedział poważnie, ale zaraz po tym oboje wybuchnęliśmy śmiechem. 

Rozmowa z nim zawsze mi pomagała. Tak samo rozmawiałam z Emett’em. Tyle, że ten ostatni był nieco zły na Luke’a i chciał do niego iść. Na szczęście udało mi się go powstrzymać.


Śniadanie zjadłam z Luke’iem, Bobby’im, Emett’em i Naomi, bo reszty gości już niestety nie było. A szkoda ;c

Za 5 godzin lecę do Tennessee na spotkanie z fanami i premierę nowego albumu, który nagrałam z Ed’em Sheeran’em. Teraz nie wiem, czy Luke jedzie ze mną, czy nie…
-Ym… Luke, jedziesz ze mną do Tennessee?- zapytałam podczas śniadania.
-Oczywiście, że tak skarbie. Nie pozwolę, żebyś leciała sama.
-Jakoś tydzień temu to cię nawet nie obchodziło czy leci gdzieś sama, czy nie.- powiedział bez emocji Emett. Luke wbił w niego swój zabójczy wzrok, ale Emett niepozostawał mu dłużny.
-A skąd ty to możesz wiedzieć hm?- no masz… zaczyna się…
-Chłopaki przestańcie.- powiedziałam stanowczo, ale nawet nie zwrócili na mnie uwagi.
-Może z tego, że to ja cały czas byłem przy niej. – warknął Emett.
-Czyżby? Nie wiem czy wiesz, ale jesteśmy parą i w dupie mam to, co sobie mówisz, czy myślisz.

-Nie wiem czy wiesz, ale jestem jej przyjacielem i wiem wszystko. Miej sobie w dupie co chcesz nie obchodzi mnie to, czy interesuje cię moje zdanie czy nie. Ale taka jest prawda.- nie żeby coś… ale Emett ma rację. Luke zacisnął pięści tak mocno, że aż knykcie mu pobielały. Przestraszyłam się, że zaraz go uderzy czy coś, więc wzięłam sprawy w swoje ręce. Mianowicie skierowałam jego twarz na mnie i pocałowałam go. Wiedziałam, że tylko tak mogę uniknąć dalszego konfliktu między nimi. Oboje należą do osób mi bliskich i bardzo ważnych i żadnego z nich nie chcę stracić. Luke szybko pochwycił mój czyn i stał się mnie delikatny a bardziej napalony. Byliśmy w 
towarzystwie, więc nie chciałam tego ciągnąć i po prostu odwróciłam głowę od niego i wróciłam do jedzenia.
-Przestańcie. Oboje należycie do osób bardzo ważnych dla mnie. Nie chcę żebyście się kłócili. Czy możecie tego nie robić? Jeśli nie dla siebie to dla mnie? Proszę.- powiedziałam w końcu. Oboje się mi przyglądali a potem spuścili głowę. Pod stołem Luke złączył nasze dłonie i splótł palce.
-Dobra, ale robię to tylko dla ciebie.- odezwał się w końcu Emett. Spojrzałam
  na niego i ciepło się uśmiechnęłam.
-Dziękuję.- powiedziałam szczerze.
-Dla ciebie wszystko, księżniczko.- powiedział mój chłopak całując mnie delikatnie w policzek. To było słodkie ;3

Na szczęście śniadanie szybko skończyliśmy. To dobrze bo już miałam dość tej napiętej atmosfery. Miałam nadzieję, że się nie pobiją.

A więc to już. Dotarliśmy z Luke’iem do Tennessee. Lubię tu przyjeżdżać. Wiele wspomnień mam właśnie stąd. Pojechaliśmy do hotelu nie daleko centrum. Luke położył się na łóżku z rozłożonymi ramionami i zamkniętymi oczyma, a ja położyłam się na nim.
-Co miśku?- powiedział unosząc lekko kąciki ust i nie otwierając oczu.
-A nic.- powiedziałam i zaczęłam składać małe pocałunki na jego policzkach, szyi, ramionach. A potem powoli podniosłam jego koszulkę i całowałam go po jego umięśnionym brzuchu. A potem położyłam się obok niego, tyle, że plecami do niego. Zamknęłam oczy i westchnęłam głośno. Chłopak położył rękę na mojej tali a potem powoli jeździł nią po moim brzuchu robiąc liczne kółka
-Kocham cię.- powiedziałam nagle.
-Ja ciebie też skarbie, ja ciebie też.- powtórzył. Wziął rękę z mojego brzucha i wstał z łóżka, kierując się na balkon.
-Gdzie idziesz?- wypaliłam…
-Odetchnąć tym powietrzem.- zaśmiał się.

Zdrzemnęłam się jakąś godzinkę. Na szczęście mam jeszcze 2 godziny dla siebie. Usiadłam na łóżku i przeciągnęłam się tak mocno, że… odpiął mi się stanik. No pięknie… Nie mogłam go zapiąć i to mnie denerwowało.
-Zapiąć ci?- zapytał Luke. Poddałam się.
-Jeśli umiesz to jasne.- powiedziałam. Usiadł za mną.
-Naucz mnie.- ujęłam go za dłonie i wsunęłam pod swoją koszulkę. Dalej już dawał radę.
-A może zdejmij go, a nie zapinaj?- zaśmiał się.

-No jeszcze czego… Niedługo mam spotkanie i nie mogę.- powiedziałam.
-Ale masz jeszcze prawie 2 godziny wolne. Możemy je wykorzystać.
-Ha ha ha… ale ty zabawny jesteś kochanie.- zaśmiałam się.

Spotkanie z fanami to coś co bardzo lubię. Poznaję nowych ludzi, a niekiedy nawet ich historie. Z tego co słyszałam jedna z fanek wymyśliła dla mnie jakąś niespodziankę i nie mam pojęcia co to może być.
Nagle usłyszałam piski i krzyki. Zobaczyłam chyba z 20 ludzi, którzy biegli w moją stronę. Nagle Luke zastawił mnie a cała grupa się zatrzymała.
-Witajcie!- przywitałam ich z uśmiechem na twarzy. Przytuliłam się z każdym, porobiłam zdjęcia i rozdałam autografy. Kilka dziewczyn zagadywało Luke’a, a ja wtedy
rozmawiałam z resztą, w tym chłopakami.
-Co robisz w wolnym czasie?- zapytała jedna z dziewczyn z grupy wokół mnie.
-Hm… najczęściej to śpię.- zaśmialiśmy się.
-Kochasz Luke’a?- zapytał wysoki blondyn w czarnej czapce.
-Bardzo.- uśmiechnęłam się.
-Myślę, że nie powinnaś z nim być.- powiedział ktoś, ale nie widziałam kto.
-Popieram.
-No.
-Dobrze mówi.

Nie wiedziałam o co im chodzi. Dlaczego sądzą, że nie powinniśmy ze sobą być? Przecież my się kochamy.
-Dlaczego tak uważacie?- zapytałam ich. Wszyscy posłali sobie znaczące spojrzenia. W końcu jedna dziewczyna, niska brunetka z bujnymi lokami podeszła bliżej mnie.
-Przecież wy się nienawidziliście. Może i ty go kochasz, ale my jako twoi wierni fani sądzimy, że on nie jest dla ciebie odpowiedni.
-Oj przestańcie. My się kochamy a to najważniejsze. Chodźmy do nich.- chciałam się już uwolnić od tego tematu. Okropnie się słucha jak ludzie dla ciebie ważni mówią tak okropne rzeczy o twojej miłości. Luke i dziewczyny ciągle się śmiały, a kiedy tylko weszłam w zasięg wzroku mojego chłopaka od razu podszedł do mnie i ucałował w usta. Wszyscy zrobili wielkie „uuu” a potem zaczęliśmy się śmiać.
-Chodźcie mamy niespodziankę.- powiedzieli fani równo. Prowadzili nas gdzieś, nawet nie wiedziałam gdzie. Dopiero kiedy dotarliśmy na miejsce i zobaczyłam ten cudowny widok… Przypomniałam sobie.

-Jej…- zaniemówiłam. Stałam tam i patrzyłam zafascynowana przepięknym krajobrazem. Nagle czyjeś ręce przesłoniły mi oczy a fani krzyknęli:
-Zgadnij kto!
-Ten zapach jest bardzo znajomy…- pomyślałam na głos.
-No w końcu perfumy od ciebie.- zaśmiała się dziewczyna.
-Agnes!- krzyknęłam z radości i rzuciłam się na dziewczynę. Długo się przytulałyśmy. Miałam łzy w oczach ze szczęście.
-Dziękuję wam, jesteście kochani a to wspaniała niespodzianka.- ponownie przytuliłam każdego, a potem wszyscy się zwinęli, zostawiając mnie z Luke’iem i Agnes.
-Jejku… jak ja cię dawno nie widziałam.- mówiłam do dziewczyna.
-Ja ciebie tak samo. Przepraszam, że wcześniej się nie odezwałam, ale nie miałam zbytnio czasu.
-Nawet dla mnie?- udałam oburzoną, a potem obie się zaśmiałyśmy.
-Wiesz… organizowanie zjazdów fanów nie jest takie łatwe.
-Ty je organizujesz?
-Oczywiście.
-O kurczę… przez cały czas nawet o tym nie wiedziałam.- zaśmiałam się.


W końcu nadszedł czas na… koncert! Ekipa już wszystko przygotowała. Przyszło sporo ludzi. Scenę mamy na pięknej łące.
-Gotowa?- zapytała Agnes.
-Zawsze i wszędzie.- uśmiechnęłam się. Przede mną grał mniej znany zespół stąd. Nagrałam z nimi jedną piosenkę, którą właśni śpiewają. Nadszedł moment w którym to ja śpiewam, więc wskoczyłam na scenę i  zaczęłam śpiewać a ludzie zaczęli piszczeć
-Do zobaczenia za chwilę!- pomachałam im i zeszłam ze sceny, z powrotem za kulisy. Świetnie się bawiłam przy muzyce tego zespołu razem z moim chłopakiem i przyjaciółką. Zaśpiewali jeszcze 4 piosenki po czym zakończyli swoje zmagania i przejęłam pałeczkę. Wzięłam dwa głębokie wdechy i wbiegłam na scenę.
-Jak się macie Tennessee?- krzyknęłam i usłyszałam wielki krzyk.
-Czy przyszliście tutaj z bliskimi? – zapytałam. 

-Tak!- usłyszałam.
-W takim razie weźcie teraz za rękę tą osobę i wykrzyczcie głośno jego imię.- powiedziałam i zobaczyłam jak wszyscy łapią  się za ręce i usłyszałam mnóstwo imion.
-No to zaczynamy.- dodałam i razem z zespołem zaczęliśmy grać. Uwielbiam patrzeć jak wszyscy się dobrze bawią. Większość ludzi śpiewała każdą piosenkę, słowo w słowo z
nami. Spojrzałam na kulisy i niestety nie zauważyłam nigdzie Luke’a. Tylko Agnes się bawiła i była tam ze mną. Zdenerwowałam się lekko, ż zapomniałam tekst, więc…
-A teraz wasza kolej!- powiedziałam i przechyliłam mikrofon w stronę publiczności, która głośno śpiewała. Cały czas uśmiechałam się i wtedy dostrzegłam Luke’a. Stał dość daleko i rozmawiał z kimś przez telefon. Był wkurzony. To było widać. Ale najgorsze, że nie wiedziałam o co chodzi. Do końca koncertu została jeszcze godzina a potem kolejne autografy i zdjęcia dla tych, którzy nie mogli przyjść na spotkanie.

Mój ochroniarz John i menedżerka Em cały czas byli przy mnie, żeby nic mi się nie stało.
-Alex!
-Kocham cię!
-Chodź tu!
-Też chcę!
Słyszałam pełno krzyków wokół siebie. Zawsze tak  jest. Rozdawałam autografy. Starałam się dać każdemu kto chciał. Zdjęcia robiłam sobie co jakiś czas, bo nie miałam możliwości i było ciemno. Przytulałam też tylko niektórych. Nagle usłyszałam bardzo znajomy głos i odwróciłam się w stronę tego głosu.
-Czy mogę autograf?- zaśmiał się. Podeszłam do chłopaka i przytuliłam, żeby mu powiedzieć.
-Zaczekaj za sceną.- szepnęłam i odeszłam. Chciałam jak najszybciej iść do toalety i dowiedzieć się co też tak rozłościło Luke’a. Toaleta zaliczona, czas na chłopaka…
-Luke?- podeszłam do niego kiedy rozmawiał z Agnes.
-O cześć skarbie- pocałował mnie w usta- jak się bawiła moja królewna?
-Dobrze, ale mam pytanie… z kim rozmawiałeś przez telefon? – zapytałam. Troszkę się zgasił. Nie wiedział co ma powiedzieć. Nie tylko ja to zauważyłam, bo Agnes też na to zwróciła uwagę.
-Z nikim ważnym.
-Zdenerwowałeś się. Jeśli to nikt ważny to możesz mi powiedzieć.
-Alex… kotku, jesteśmy razem i każde z nas ma sprawy z przeszłości, które … nas troszkę męczą i musimy sami się z nimi uporać.  Rozumiesz mnie?
-Masz rację, przepraszam cię kochanie. Po prostu… zmartwiłam się, jak zobaczyłam, że jesteś zły.- mój chłopak mocno mnie przytulił.
-Nie masz za co mnie przepraszać. Cieszę się, że się o mnie martwisz kochanie. Dziękuję ci za to.- pocałował mnie w usta.
-Kocham cię najmocniej na świecie.- powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek.
-Nie, bo to ja cię kocham najmocniej na świecie.
-Oj już skończcie…- powiedziała Em. Oboje się zaśmialiśmy i staliśmy chwilę wtuleni w siebie.
-Jedziesz ze mną i Agnes odwiedzić moją rodzinę?- zapytałam chłopaka.
-Właściwie to mogę, ale…. Myślę, że lepiej jak pojedziecie same. Ja bym wam przeszkadzał tam.

-Alex?- zobaczyłam na ganku domku moją ciocię Lori.
-Witaj ciociu.- przywitałam się. 

-Ale ty wyrosłaś… tak dawno tu nie byłaś…- mówiła.
-Wiem właśnie i chciałabym to nadrobić.

Spędziłam resztę wieczoru z rodziną. Opowiadaliśmy sobie teraz wszystko. Jutro też tu przyjdę a teraz jestem już zmęczona i Agnes tak samo. Miło było spotkać mojego kuzyna Thomasa. Jak byliśmy mali o wszystko robiliśmy razem. Dobre czasy ...

-No to dobranoc Alex. Do jutra.- pożegnała się ze mną.

-Dobranoc i do jutra.- uśmiechnęłam się i poszłam do pokoju. Luke już spał. Był dziś bardzo zmęczony, więc… Ja też jestem. Musze wziąć prysznic i idę spać. Wtuliłam się w chłopaka i bardzo szybko usnęłam.


~~Mady ~~

Dzisiaj oficjalny koniec szkoły, a zarazem dzień zadawania egzaminów końcowych i
wakacje, na które tak długo czekałam. ^^
Zaparkowałam auto na szkolnym parkingu i zaczekałam przed wejściem na Mirandę i Matta, którzy mieli się za chwilę tu zjawić. 
- Witam !- krzyknął chłopak. 
- Jezu ! Wystraszyłeś mnie idioto !-  wrzasnęłam na Matta, który podszedł mnie od tyłu.
- Też miło cię widzieć.- pocałował mnie w policzek.
- A ze mną to już nikt się  nie przywita ?- zapytała Miranda. 
Przywitałam się z przyjaciółką i weszliśmy do szkoły. Cała nasza trójka pisała egzaminy na sali gimnastycznej. Usiadłam na przeznaczonym dla mnie miejscu. Po chwili przyszedł nauczyciel, który sprawdził obecność i rozdał nam nasze arkusze. 
Cały egzamin przeznaczony był na dwie godziny. Po napisaniu wyszliśmy z sali i usiedliśmy na trawie przed szkołą. 
- To dzisiaj oblewamy koniec szkoły u mnie !- powiedziałam.
- Nawet nie wiecie jak się cieszę, że to już koniec.- powiedziała Miranda.
- Muszę wam się czymś pochwalić.- zaczął Matt.- Dostałem propozycje grania w najlepszej drużynie koszykarskiej w LA. Oczywiście juniorów. 
- Gratulacje !- pocałowałam go w policzek.
- Widzisz Meg mamy kolejny powód do oblania- stwierdziła przyjaciółka.
- Teraz mam tydzień wolnego możemy pojedziemy gdzieś na wakacje ?- zaproponowałam.
- Dobry pomysł. - powiedziała Miranda.
- Mi też on odpowiada. Może za 2 godziny spotkamy się w pizzerii. Tam gdzie zawsze ?
- Jasne. 
Pożegnaliśmy się i każdy pojechał do swojego domu. Zdjęłam swoje wysokie szpilki i poszłam do garderoby, żeby znaleźć coś wygodniejszego. Wybrałam to. Miałam jeszcze ponad godzinę do spotkania z przyjaciółmi. Usiadłam na moim łóżku z laptopem na kolanach i zaczęłam szukać jakiegoś fajnego kraju, gdzie moglibyśmy wyjechać.
Znalazłam parę fajnych ofert. 
Wyszłam z domu i wsiadłam do mojego samochodu. Po 20 minutach byłam już pod pizzerią. Weszłam do restauracji i zaczęłam szukać przyjaciół. Znalazłam ich i udałam się w ich kierunku. Zamówiliśmy pizzę i napoje. 
- Poszukałam parę ofert na nasze wakacje i chyba Kreta jest najlepsza.
- Od zawsze marzyłam, żeby jechać na Kretę- powiedziała podekscytowana Miranda.
- To teraz zostaje załatwić bilety na samolot i możemy lecieć- powiedziałam.
- Zajmę się tym- powiedział Matt.
Po zjedzeniu pizzy pojechaliśmy do mnie do domu. Weszliśmy do środka. Włączyłam radio i razem z Mirandom zabrałyśmy się za przygotowywanie przekąsek na dzisiejszą domówkę. Na imprezę nie zaprosiłam dużo osób. Mieli pojawić się na niej najbliżsi znajomi. Gdy dobiegała 17:30 poszłyśmy się przebrać. Matt natomiast cały czas oglądał jakieś filmy w salonie lub grał na PS4. 
Poprawiłyśmy makijaż i gotowe zeszłyśmy na dół. 
Już wszyscy goście byli na miejscu i impreza zaczęła się. Grała dosyć głośna muzyka. Na stole był dosyć duży zapas alkoholu i przeróżnych przekąsek. Nagle zadzwonił dzwonkiem do drzwi, wyszłam i otworzyłam je. Moim oczom ukazały się 4 męskie postury. 
- Niespodzianka ! - krzyknęli.
- Jednak jesteście. Wejdźcie - powiedziałam.
Chłopaki weszli do środka i od razu ruszyli w stronę alkoholu. Na kanapie w salonie siedział Matt z Mirandom. Chłopak właśnie wysypał na stół jakiś biały proszek i ułożył z niej 3 kreski. Długo nie musiałam się domyślać, co to jest. Usiadłam obok nich i przyglądałam się im. Matt złożył w rulon banknot i zaczął wciągać substancje i po chwili podał pieniądz Mirandzie, która zrobiła to samo. Dziewczyna spojrzała na mnie i kiwnęła głową w stronę trzeciej kreski. Nie pewnie wzięłam od niej przedmiot i zrobiłam to co oni. Poczułam nie przyjemne drapanie. Narkotyki po chwili zaczęły działać, a ja zaczęłam mieć halucynacje. Wszystko pamiętam jak przez mgłę. 
Zaczęłam szukać Matt, który nie był w lepszym stanie ode mnie. Gdy schodziłam na dół potknęłam się o coś i wylądowałam na jakimś chłopaku. Tym kimś okazał się Matt. Spojrzałam w jego oczy, które błyszczały. Przez ten cały alkohol i narkotyki pocałowałam go. Chłopak zaczął oddawać pocałunki. Tą jakże romantyczną scenę przerwał nam Michael.
- Meg... To ja nie będę przeszkadzał.- powiedział i odszedł.
Razem z Mattem wstaliśmy. Chłopak cały czas trzymał mnie za biodra i przyciągnął mnie do siebie.

- Nie wiem jak tobie, ale mi się bardzo podobało.- powiedział po czym znowu zaczął mnie całować. 


~~Oliv~~ 

Przebudziłam się o 9. Podniosłam się i rozejrzałam. Byłam w swojej sypialni. Nie wiem jak ja to zrobiłam, że znalazłam się tutaj, skoro zasnęłam w salonie. Wstałam i zeszłam na dół. Udałam się do salonu, gdzie spał Josh. Słodko to wyglądało. Postanowiłam, że nie będę go budzić. Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Następnie poszłam do garderoby ubrać się. Na nic nie mogłam się zdecydować. W końcu założyłam to. Uczesałam się i zrobiłam makijaż. Zeszłam po cichu na dół. Udałam się do kuchni przygotować coś do jedzenia. Wzięłam różne produkty i zaczęłam gotować. Przygotowałam prawie cały stół jedzenia. Następnie chciałam iść zobaczyć, czy Josh śpi. Odwróciłam się, a w drzwiach stał chłopak. Ale się wystraszyłam. 

- Przestraszyłem cię?- zapytał chłopak.
- Tak. - odpowiedziałam.
- Nie chciałem. - powiedział. 

Podszedł do mnie i mnie przytulił.

- Czemu spałeś w salonie? Mogłeś iść do pokoju gościnnego.- zapytałam.
- A nie chciało mi się. Nawet wygodnie się spało.- odpowiedział.
- No dobra, chodź jeść. - powiedziałam.

Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Miło było tak siedzieć i jeść wspólnie śniadanie. Nagle zaczął dzwonić Josh'a telefon.

- Nie odbierzesz? - zapytałam.
- Nie, to jacyś ludzie wydzwaniają, abym udzielił im wywiadu.
- Aha.

Trochę mnie to dziwi, że nie chce odebrać zwłaszcza, że już wczoraj ktoś do niego wydzwaniał. Po skończeniu śniadania Josh pomógł mi posprzątać. Później chłopak 
musiał już iść. 

- Widzimy się później? - zapytał.
- Tak. - odpowiedziałam.
- Zadzwonię później do ciebie.
- Ok. - odpowiedziałam.

Pożegnałam się z nim. . Spojrzałam na zegarek i była już 12. Szybko coś ten czas zleciał. Poszłam do garderoby spakować się. Jutro wylatuję do Grecji na Rodos.

   ~~ w tym samym czasie~~

~~Josh~~

Wyszedłem z domu Olivii i udałem się do samochodu. Właśnie miałem już wsiadać, gdy zadzwonił mój telefon. Postanowiłem, że go odbiorę. Była to Nicole.
- Hej. Czemu nie odbierasz telefonu? - zapytała.
- Nie mogłem rozmawiać. Coś się stało?- zapytałem.
- W sumie to nie, ale chciałam się z tobą spotkać i porozmawiać. Masz czas?
- Teraz możemy się spotkać, jeśli jest to coś ważnego.
- Tak. To może spotkamy się w tej restauracji co zawsze?
- Dobrze, ale dopiero za godzinę.
- No to fajnie. Będę czekać.
- Ok.
Po skończeniu rozmowy pojechałem do domu. Musiałem się przebrać. Przy okazji poszedłem wziąć prysznic. Przebrałem się i pojechałem w stronę miasta, gdzie miałem się spotkać z Nicole. Po kilku minutach byłem na miejscu.

~~Oliv~~ 

Przez ponad godzinę pakowałam się. Nie mogłam się zdecydować co mam wziąć. Uszykowałam moje walizki na korytarzu oraz potrzebne rzeczy, aby nie zapomnieć. Poszłam uszykować sobie jakieś ubrania na jutro, żeby się później nie zastanawiać. Następnie poszłam do salonu. Usiadłam i zaczęłam czytać scenariusz.

~~Josh~~

Wysiadłem z samochodu i szedłem w stronę restauracji. Właśnie miałem wchodzić, gdy podeszła do mnie Nicole. Pocałowała mnie w polik na przywitanie. Weszliśmy do środka. Usiedliśmy i zamówiliśmy coś zimnego do picia.
- O czym chciałaś ze mną rozmawiać? - zapytałem.
- No wiesz...długo się nie widzieliśmy. - powiedziała  i położyła swoją rękę na  moją.
Nie wiem o co jej chodzi.
- No i co w związku z tym? - zapytałem.
- Pomyślałam, że powinniśmy wrócić do siebie.- powiedziała.
- Co?? 
- To co słyszałeś. Chcę wrócić do ciebie.
- Chyba oszalałaś dziewczyno. Jestem teraz z Olivią i nie zamierzam tego zmieniać. - powiedziałem.
- Jak możesz być z kimś takim jak ona? Nie pamiętasz jacy byliśmy razem szczęśliwi?
- Nie wiem jak mogłem być z kimś takim jak ty. Z osobą, która myślała tylko i wyłącznie o sobie. Nie pamiętam abyśmy byli razem szczęśliwi, jak już to chyba tylko ty byłaś szczęśliwa, jak chodziłaś na te swoje imprezy. - powiedziałem ze złością. Wstałem z krzesła i chciałem już iść.
- Zaczekaj. Masz racje myślałam tylko o sobie, ale teraz się zmieniłam. Daj mi jeszcze jedną szansę.
- Ty chyba nie rozumiesz. Nie wrócę już do ciebie. Nigdy. - powiedziałem i chciałem już wychodzić.
Nagle dziewczyna mnie pocałowała. Odepchnąłem ją od siebie. 
- Ty chyba do reszty zgupiałaś. Nigdy do mnie nie dzwoń. Nie chcę cię już więcej widzieć. - powiedziałem i wyszedłem z restauracji.
Ona jest jakaś psychiczna. Nie zamierzam się z nią więcej widzieć. Pojechałem do domu.

~~Oliv~~ 

Przez około godzinę czytałam ten scenariusz. Usłyszałam dzwonek do drzwi i poszłam je otworzyć. Przyszła Julia.
- Nie przeszkadzam? - zapytała.
- Nie, wchodź. - wpuściłam dziewczynę do środka.

Udałyśmy się do salonu. Dziewczyna usiadła na kanapie, a ja poszłam do kuchni po coś do picia. Przyniosłam nam sok. Usiadłam i zaczęłyśmy rozmawiać. Po dłuższej rozmowie postanowiłyśmy, że obejrzymy coś w telewizji. 
Włączyłam telewizor, akurat włączył mi się jakiś program o życiu gwiazd. Mówili o Josh'u i Nicole. Byłam w szoku to co zobaczyłam i usłyszałam.
 Na ekranie telewizora było ukazane ich zdjęcie jak wchodzą do restauracji i się całują. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Po tym jak mówili o nich nie wiedziałam jak się zachować. Nagle zaczęły lecieć mi łzy po polikach. Byłam w totalnym szoku. Julia, gdy to również usłyszała nie wiedziała co powiedzieć. Zaczęła mnie pocieszać, ale to za bardzo nic nie dało. Byłam wściekła. Zaczął dzwonić mój telefon. Spojrzałam na niego żeby zobaczyć kto dzwoni. Był to Josh. Od razu odrzuciłam połączenie. Nie zamierzam z nim rozmawiać ani widzieć się. Nie mogłam uwierzyć, że całował się z Nicole. Z osobą, którą nienawidzę. Która jest moim wrogiem. Byłam roztrzęsiona. Julia dała mi tabletkę, abym trochę się uspokoiła. Wzięłam tą tabletkę i zachciało mi się spać. Zasnęłam w salonie. Po około godzinie obudziłam się. Julia w tym czasie przygotowała coś do jedzenia. Ja szczególnie nie byłam głodna. Przygotowała to. Wyglądało pysznie, ale nie miałam na nic ochoty. Julia zaczęła jeść. Namawiała mnie żeby coś zjadła. Skusiłam się i zjadłam trochę. Następnie dziewczyna posprzątała. Ja miałam mętlik w głowie. Nie wiedziałam co mam robić. Mój  telefon wciąż zdzwonił i wyłączyłam go. 

- Może obejrzymy jakiś film, albo pójdziemy do kina, albo pójdziemy potańczyć? - zapytała dziewczyna.
- Nie, może innym razem. - odpowiedziałam.
- A może pójdziemy pobiegać? Dawno razem nie biegałyśmy. - zapytała ponownie.
- Nie...albo może pojedziemy na siłownię? - odpowiedziałam i spytałam.
- Dobrze. Przynajmniej nie będziemy siedzieć w domu.

Poszłam się trochę ogarnąć, żeby jakoś wyglądać. Wzięłam torbę z ubraniami i wyszliśmy z domu. Wsiadłyśmy do samochodu Julii. Po kilku minutach byliśmy już na siłowni. Po drodze do szatni spotkałyśmy Tom'a mojego trenera. Przedstawiłam go Julii. Od razu znaleźli wspólny język. Poszłyśmy się przebrać. Ubrałam się i wyszłyśmy z szatni. Zaczęłyśmy ćwiczyć. Próbowałam zapomnieć o tej całej sytuacji, ale nie mogłam. Po 2 godzinach miałyśmy już dosyć. Poszłyśmy wziąć prysznic. Ubrałam się w swoje ubrania. Wyszłyśmy z szatni i udałyśmy się w kierunku wyjścia. 

- Może macie ochotę na jakąś kawę. - zapytał Tom.
- W sumie to czemu nie. - odpowiedziałam.
- Tutaj naprzeciwko otwarli fajną restaurację to może pójdziemy do niej? - zapytał.
- Pewnie. - powiedziałam.

Poszliśmy do restauracji. Zajęliśmy miejsca i kelner przyniósł nam menu. Każdy z nas zamówił kawę. Zamówienie bardzo szybko nam przynieśli. Tak szczerze to miałam ochotę wracać już do domu. Tom z Julią bardzo dobrze się razem dogadywali. Oni razem rozmawiali, a ja myślami byłam gdzie indziej. Wciąż myślałam o Josh'u. Próbowałam o tym wszystkim zapomnieć, ale jakoś nie potrafię. Postanowiłam wracać już do domu. Chciałam zostawić ich razem żeby sobie porozmawiali, ale gdy powiedziałam, że już idę Julia też postanowiła już iść. Pożegnaliśmy się z Tom'em i pojechaliśmy do mnie do domu. Przed domem był Josh. Wysiadłam z samochodu i udałam się w stronę drzwi od domu. Julia szła ze mną.

- Olivia, musimy porozmawiać. - powiedział.
- Nie zamierzam z tobą o niczym rozmawiać. - odpowiedziałam.
- Chce ci to wszystko wytłumaczyć. 
- Nie musisz i tak już wszystko widziałam i słyszałam. A teraz daj mi spokój i nie przychodź do mnie więcej ani nie dzwoń. - powiedziałam i weszłam do domu.
- Ale... - zaczął coś mówić.

Miałam już tego wszystkiego dosyć. Całe szczęście jutro wylatuję do Grecji. 
- Dziękuję ci, że byłaś dzisiaj ze mną i spędziłaś ze mną czas. - powiedziałam do Julii.
- Nie ma za co. Jak będziesz czegoś potrzebować do dzwoń do mnie. - odpowiedziała.
- Dobrze.
- Możesz chcesz żebym została u ciebie na noc? - spytała.
- Nie, dziękuję i tak dużo dla mnie dzisiaj zrobiłaś.
- OK.
Pożegnałam się z dziewczyną. Włączyłam mój telefon , na którym było mnóstwo nieodebranych połączeń. Wszystkie od Josh'a. Chciałam tylko sprawdzić czy przyszła mi wiadomość o ,której jutro mam samolot. Muszę jutro wstać wcześnie, bo mam samolot o 5 rano. Poszłam do łazienki wziąć kąpiel. Ubrałam piżamę i udałam się do sypialni. Położyłam się w łóżku i z trudem zasnęłam.
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Życzę wam wesołych i udanych wakacji
Obyście spędzili je jak najlepiej! Oczywiście, żeby nie zabrakło przypałów! haha :* Znajdźcie także te swoje summer love!
Trzymajcie się dziubki :*                                           
  ~~Pat~~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz