Translate :))

poniedziałek, 1 września 2014

Chapter 26

~~Pat~~

Włącz > Shawn

Obudziłam się dość wcześnie. Nie mogłam jakoś spać w nocy. Przeciągnęłam się i wstałam z łóżka. Udałam się do okna zobaczyć jak budzi się miasto. Usiadłam na parapecie i zaczęłam się rozglądać. Widoki tutaj są wspaniałe, jednak bardziej uwielbiam Londyn. Nigdy nie wiesz czy będzie padać czy nie. Zawsze budzisz się i zastanawiasz jaka może być pogoda. Tam jest pięknie zawsze, nie ważne czy pada deszcz, czy śnieg i za to kocham Londyn. 
Siedziałam tak oglądają miasto, dopóki nie dostałam sms'a. Wzięłam telefon i sprawdziłam wiadomość. > "O 10:00 śniadanie w restauracji na dole. :) Od. : Kate ". 
Postanowiłam, że zacznę się już szykować. Odeszłam więc od okna i ruszyłam do walizki przygotować jakieś ubranie. Przejrzałam parę rzeczy aż w końcu wybrałam dzisiejszy zestaw. Ubrałam to i do tego converse, gotowa ruszyłam do łazienki. Przeczesałam swoje lekko kręcone włosy i postanowiłam, że je wyprostuję. Po skończeniu zrobiłam lekki makijaż. W końcu byłam gotowa. Wzięłam tylko swój telefon i ruszyłam do hotelowej restauracji. Po wejściu do niej od razu zauważyłam Kate i Matt'a siedzących przy stole niedaleko tarasu. Chwilę później siedziałam już obok nich. Kelner przyniósł nam Menu i zaczęliśmy wybierać dania. Zebrał zamówienia i ruszył do kuchni. Chwilę później przyniósł nam nasze zamówienia. 1 i 2. Wszyscy zabraliśmy się za jedzenie. Pizza była na prawdę pyszna, jednak szybko zniknęła. Opuściliśmy restaurację i mieliśmy już jechać do fotografa. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy na sesję. 
Chwilę później byliśmy już na miejscu. 
Powitałam się z wszystkimi i zaczęła się sesja zdjęciowa. Wyszliśmy na ulicę, gdzie zrobiliśmy kilka zdjęć. Niektóre były z twarzą a na niektórych miałam ją zakrytą. Zdjęcia wyszły na prawdę fantastycznie. 
Obejrzałam jeszcze fotografie, które zrobił mi wczoraj i zakończyliśmy dzisiejsze spotkanie. Razem z menadżerką pożegnaliśmy się z wszystkimi i ruszyliśmy do auta. Matt postanowił, że pozwiedzamy jeszcze miasto. Na początku pojechaliśmy do jakiegoś muzeum, gdzie dowiedzieliśmy się w jaki sposób powstało to miasto. Przeczytaliśmy kilka ciekawostek i tak dalej.
Zobaczyliśmy także wielką rzekę Ohio. Była wspaniała. Jeszcze nigdy się tak nie zachwycałam wodą. Na prawdę.
Później postanowiliśmy, że pojedziemy do centrum oglądać budynki. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy. 10 minut później dojechaliśmy już do centrum miasta. Matt zaparkował auto i ruszyliśmy na spacer po centrum. Nie było to za bardzo bezpieczny, gdyż w każdej chwili mogli nas zaatakować fotoreporterzy. 
W pewnym momencie zwiedzania zauważyłam budynek z napisem GOOGLE. Stwierdziłam natychmiast, że chcę mieć z nim zdjęcie na Instagram'a. Kazałam Kate zrobić mi zdjęcie, które później wrzucę do sieci dla fanów. Stanęłam przed budynkiem i PSTRYK. Miałam już zdjęcie, gdy Kate oddała mi telefon wzięłam go i od razu wstawiłam na Instagrama. Weszłam jeszcze na Twitter'a i dodałam zdjęcie z podpisem : "Pozdrowienia z Louisville :* XX". Dodałam. Wylogowałam się ze strony i dołączyłam do moich towarzyszy. Chodziliśmy po mieście robiąc pełno zdjęć. Spotkałam także moich fanów, którym rozdałam autografy i zrobiłam sobie zdjęcie. 
Spotkaliśmy niestety także fotoreporterów, ale na nasze szczęście nie było ich za dużo, więc dobrze. Chodzili za nami do pewnego czasu, aż im się to nie znudziło. Haha, a szczerze powiem, że bardzo szybko sobie odpuścili chodzenie za nami. Zwiedziliśmy już chyba wszystkie ciekawe miejsca w Louisville. 
Byliśmy już zmęczeni i głodni, więc postanowiliśmy jechać na obiad. 
Zatrzymaliśmy się w jakiejś restauracji i każdy zamówił sobie jakieś danie na wynos do pokoju w hotelu. Odebraliśmy zamówienia i ruszyliśmy do hotelu. Wzięłam swoje jedzenie i udałam się do pokoju.  Usiadłam na łóżku i zabrałam się za jedzenie i picie Pepsi. W między czasie oglądałam film : "Wieczny student". To jest chyba najdziwniejszy film jaki oglądałam.
Skończyłam jeść swój obiadek i posprzątałam po sobie. Usiadłam na łóżku i postanowiłam, że się prześpię. Nie spałam jednak długo, bo za bardzo nie mogłam. Jutro muszę być w Los Angeles na imprezie. Znowu. 
Wstałam z łóżka i ruszyłam na taras. Usiadłam na kanapie i zaczęłam się rozglądać dookoła. Wspaniałe widoki tutaj są nie powiem. Siedziałam sobie tak jakieś 10 minut, później jednak znudziło mi się to bezsensowne oglądanie miasta, więc wstałam i wróciłam do pokoju. Wzięłam telefon i napisałam sms'a do Kate > "Idziemy gdzieś? :) ". Nie chciało mi się siedzieć w tym pokoju i nic nie robić. To nie mój klimat raczej. Chwilę później dostałam odpowiedź. : "Jasne, czekamy na dole. :) xx". Wzięłam torebkę i bluzę i ruszyłam na dół. W drodze spojrzałam na godzinę, było już po 19. Chwilę później byłam już na dole obok Matt'a i Kate. Założyłam bluzę i ruszyliśmy. Jechaliśmy gdzieś autem, ale nie byłam za bardzo pewna gdzie. Po kilku minutowej jeździe dojechaliśmy pod wielki wieżowiec.


  • Po co tu przyjechaliśmy?- spytałam.
  • Ten wieżowiec to punkt widokowy. Obejrzymy miasto z góry.- dodał Matt. 
Weszliśmy na samą górę wieżowca i wyszliśmy na taras. Widoki były wspaniałe, jednak na górze wiał straszny wiatr i było zimno. Dobrze, że wzięłam tą bluzę. Rozglądałam się dookoła i nie mogłam się napatrzeć. Zrobiłam jeszcze parę zdjęć. Byliśmy jeszczę trochę na tym tarasie widokowym po czym  postanowiliśmy już schodzić. Na dół zjechaliśmy windą. Odwiedziliśmy jeszcze supermarket po czym wróciliśmy do hotelu na kolację. Musimy iść wcześniej spać, bo jutro o 6 mamy samolot do LA. 
Dojechaliśmy do hotelu i poszliśmy do restauracji hotelowej po czym każdy złożył zamówienie. Po kilku minutowym czekaniu każdy dostał swoje danie. Moje przyznam było bardzo smaczne. Po skończeniu każdy udał się do swojego pokoju. Ja wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w piżamę. Ustawiłam jeszcze budzik  na 4:30 i położyłam się do łóżka. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.
_______________________________________________________________________


~~Alex~~

Włącz to.

Obudziłam się w jego ramionach tak jak zasnęłam. Wspaniałe uczucie budzić się przy osobie, którą tak bardzo się kocha. Jak się okazało... on też już nie spał tylko patrzył się jak ja śpię.
-Dzień dobry kochanie.- powiedział.
-Dzień dobry.- uśmiechnęłam się do niego.
-Jak się spało?
-Wspaniale. Dziękuję ci za to co przygotowałeś, to było na prawdę świetne.
-Kocham cię.- szepnął.
-Ja ciebie też.- odszepnęłam. Po chwili Luke nakrył się poduszką. Kiedy chciałam ją odkryć, ten z zaskoczenia mnie pocałował. 

Niestety przerwała nam Emma, która weszła nam do sypialni. W ostatniej chwili oboje się zakryliśmy kołderką.
-Ups... przepraszam...- powiedziała zmieszana Emma i po prostu wyszła. Oboje spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać.
-No to ładnie...- skomentował Luke, nadal śmiejąc się.
-No nie?
-Musielibyśmy już zacząć się żegnać.
-No pewnie tak.- powiedziałam. Na chwilę zastygliśmy, a potem... całowaliśmy się dosłownie po całym pokoju. Nawet na podłodze. Tak jak wczoraj pozbyliśmy się ubrań, tak dziś je zakładaliśmy. Dla odmiany ubrałam sukienkę. Nie obyło się bez moich ulubionych bucików ;3
-Wyglądasz cudnie, kochanie.- powiedział Luke i pocałował mnie w policzek.
-Dziękuję. Szkoda, że za 2 godziny muszę już lecieć.
-A no... ale niedługo się zobaczymy.
-Wiem. Kocham cię.
-Ja ciebie też.- przytuliliśmy się. Luke pojechał na plan, a ja razem z Em pakowałam się.

Opowiedziałam jej co Luke przygotował. Oczywiście nie zdradzałam jej wszystkich pikantnych szczegółów. Nie, nie, nie... coś musiało zostać między mną a nim. Tak więc spakowani ruszyliśmy na najbliższe lotnisko no i odlecieliśmy. Mam prawie 11 godzin na odespanie dzisiejszej nocy. Tak więc zasnęłam. Zawsze mam miejsce od strony okna i to się nie zmieniło. Tylko osoba obok mnie się zmienia. Tym razem to Emma.

Jesteśmy we Włoszech. A tak dokładniej w Kalabrii. Emma telefonicznie załatwiła nam hotel. A już niedługo spotkam się z moją rodzinką. Zadzwonił mój telefon.


  • Dzień dobry Alex.- usłyszałam głos dziadka do którego  tu przyjechałam.
  • Cześć dziadku.- powiedziałam do telefonu.
  • Doleciałaś już? 
  • Tak. Niedługo przyjadę do was z moją menadżerką Emmą. 
  • Aha. No to w takim razie, do zobaczenia.
  • Pa.- rozłączyłam nas. 


Tutaj jest dość gorąco, ale nie przebierałam się. Emma za to założyła kwiecistą sukienkę. Wygląda zupełnie inaczej. W sumie... ja też wyglądam inaczej, kiedy nie mam na sobie moich czarno-skórzanych ciuszków. Tak się cieszę na to spotkanie z nimi. Dawno ich nie widziałam. Moja mama przyleciała tutaj przedwczoraj. Stwierdziła, że musi troszkę sobie pogadać z nimi, zanim ja się zjawię. No więc... mam nadzieję, że się swoje nagadała bo czas na mnie.


Ku naszemu zdziwieniu mój dziadek wysłał po nas wujka Rogera. Tak właściwie to jest całkiem przystojny. No... Emma też już to zauważyła, bo aż ślini się na jego widok. Hm... byle się nie spoufalali na moich oczach. A tak to niech robią co chcą. Przytuliłam wujka, a Emma tylko podała mu rękę, ale ten ją przyciągnął do siebie i też przytulił. Kiedy weszłyśmy do auta. A konkretnie ja na tyły to aż zamarłam. Na siedzeniu leżał przepiękny labrador retriever. Taki malutki. A tak słodko spał.

-To jak podróż?- zapytał.

-Dobrze. Długa, ale nie było źle.- odpowiedziałam. A zaraz dodałam- To twój pies?
-Tak. Odsypia troszkę.- zaśmiał się.
-Słodki.
-Wiem. Jego matka też jest piękna, ale zobaczycie jak dojedziemy.- już nic nie zdążyłam powiedzieć, bo od razu podjął inny temat.

-Spałyście?- tym razem zwrócił się do Emmy.
-Alex tak, a ja jeszcze załatwiałam kilka rzeczy.- uśmiechnęła się tak czarująco, że wujek nie mógł oderwać od niej wzroku.
 -No to teraz odpoczniesz. Zadbam o to. - Em chyba się zarumieniła. Ale ja się wyłączyłam i przyglądałam się maluszkowi, który tak fajnie spał.

Dojechaliśmy już do domu dziadka. No dom jest jego, ale mieszka tam też wuj Roger i kilka innych osób. Nie jest jakiś znowu duży, ale jest piękny. Wystarczający dla nas wszystkich. Przed domem, przy stoliku siedział dziadek, ciocia Jane, kuzynka Jena , moja mama i ... pies. To chyba ta matka małego słodziaka, którego właśnie wzięłam na ręce. Taki kochany <3

 -Cześć kochanie.- powiedziała mama, która już była w drodze do mnie. Przytuliłam ją, a potem poszłam się przywitać z resztą. Emma też się przywitała, ale potem zniknęła razem z wujem Rogerem.
-No to co nam powie nasza kochana gwiazdeczka?- zagadnęła ciocia.
-Hm.. sama nie wiem. Tak dawno was nie widziałam. A co wy powiecie? Co się działo przez ten cały czas? Jakieś nowinki?- mówiłam uśmiechnięta. Posiedzieliśmy i rozmawialiśmy cały czas. Przyznam szczerze, że nie przepadam za Jeną.
 -Jena weź Alex i idźcie się gdzieś przejść, co? Ale wróćcie na obiad.- powiedział dziadek.
 -Jasne. Chodź.- widziałam ten jej sztuczny uśmiech. Ona cała jest sztuczna. Nie przepadam za nią. I jestem ciekawa, gdzie mnie zaciągnie.
 -To gdzie idziemy?- zapytałam po długiej ciszy.
 -Do chłopców.
-A coś więcej?
-Dowiesz się jak będziemy. A zaraz będziemy, spokojnie.- no to mnie uspokoiła...

Mam nadzieję, że chociaż Em się lepiej bawi ode mnie. Ale kiedy faktycznie dotarłyśmy... byłyśmy na plaży, ale w jakiś skałach czy coś. Ładnie to wyglądało, ale ... ci wszyscy chłopcy chlali i ćpali. Fajni mi kumple...

-Chcesz bucha?- zapytał mnie jeden.
-Nie, dzięki.- odpowiedziałam tylko. Jena wspaniale się bawiła. Wzięła od nich butelkę wódki i blanta, i raz piła a drugi raz paliła. Och... masakra. Lizała się z każdym chłopakiem oprócz jednego. Siedział na samym tyle i z tego co zauważyłam, nie palił i nie pił. Coś dla mnie. Podeszłam do niego i zamarłam. To przecież Cody. On chyba też zamarł.
-Co ty tu robisz?- szepnęłam siadając obok niego. Reszta nie zwracała na nas uwagi, więc mogliśmy gadać. Dopiero teraz kiedy mu się przyjrzałam stwierdzam, że jest całkiem przystojnym facetem. Wtedy tego nie widziałam. Może to przez okoliczności.
-Siedzę z kolegami.
-Fajni koledzy, nie ma co.
-Ja nie narzekam.
-A tak serio?
-Ech...- westchnął- Widzisz tego gościa, który właśnie całuje się z tą dziewczyną z którą przyszłaś?
-Tak, to moja kuzynka.
-O no ładnie. A on to mój kuzyn.- spojrzałam na niego i się zaśmiałam.
-No to fajne mamy kuzynostwo.- stwierdziłam.
-Ta... jak na razie jesteś jedyną dziewczyną z którą się tu jeszcze nie całował.
-Ej nie strasz mnie... A jak będzie się do mnie dobierał?- troszkę się wystraszyłam. Cody się uśmiechnął do mnie.
-Spokojnie, nie będzie. Zwykle dziewczyny same do niego gnają.
-Mhm... ja nie będę należeć do tego grona. No... chyba, że się napiję.- oboje się zaśmialiśmy.
-A twoja kuzynka też widzę nie próżnuje.
-Ani mi nie mów. Nie przepadam za nią... jest taka sztuczna i... i...- szukałam odpowiedniego słowa.
-Puszczalska?- dokończył za mnie.
-Dokładnie.
-To widać.
-A no... możemy się stąd jakoś wyrwać? Nie chcę z nimi siedzieć.
-Sam nie wiem. Będą gadać, ale... A najwyżej. Chodź.- wstał i wyciągnął do mnie rękę. Pomógł mi wstać i wyszliśmy nie zwracając uwagi na ich gadaninę.

Spacerowaliśmy po plaży. Wciąż miałam moje ukochane buty na sobie, a nie chciałam ich pomoczyć.
-O kurczę... ale fale.- westchnęłam.
-Niesamowite nie? Idziemy?
-Nie mogę. Nawet teraz aż się boję iść, żeby ich nie pomoczyć.
-Czemu nie powiedziałaś od razu?
-Co?- nie bardzo go zrozumiałam. Ale kiedy wziął mnie na barana, już zrozumiałam. Miał na sobie koszulkę na na ramkach. I było widać jego muskuły. Robi wrażenie.
-Cody przepraszam, że pytam ale.... ile ty masz lat?- zapytałam niepewnie, kiedy tak mnie niósł, aż do chodnika, bo dalej szłam sama.
-Tyle ile ty. Wtedy na balu, pamiętasz?
-Hm... wiesz, myślałam, że jesteś ode mnie starszy.
-Nie. Za to równie znany co ty.- zaśmiał się.
-Tak. Zawsze byłeś świetnym aktorem. Udało ci się spełnić marzenia.
-Ty przecież też spełniłaś swoje.
-No.. nie do końca.- podniosłam głowę do góry i często mrugałam, żeby powstrzymać łzy, które po chwili były już na moich policzkach. Szybo je starłam w nadziei, że Cody ich nie zauważy.
-Co się stało?- zatrzymał się i patrzył mi w oczy. Wtedy kolejne łzy spłynęły po moich policzkach.
-Bo... miałam spełniać moje marzenia z tatą. A on... on...- rozpłakałam się.
-Nie musisz o tym mówić. Już dobrze.- przygarnął mnie do siebie. Szybko się uspokoiłam. Opowiedziałam mu od początku jak to wszystko się zaczęło i jakie miałam relacje z bratem, mamą i przede wszystkim tatą. A potem on opowiedział o sobie.

-Chyba powinnam już wracać na obiad. Będą się martwić, jak Jena wróci a mnie nie będzie.- powiedziałam trochę zawiedziona, że muszę się z nim rozdzielić. Tak dobrze mi się z nim rozmawia.
-Jasne, ja też powinienem wracać.- uśmiechnął się.
-Spotkamy się jeszcze?- w moim głosie było tyle nadziei, że... mam nadzieję, że on tego nie wyczuł.
-Jeśli chcesz.
-A ty chcesz?- wypaliłam. Zauważyłam ten błysk w jego oczach i mimowolnie się uśmiechnęłam. Musi taki być? Ugh...
-Do zobaczenia za jakieś 3 godzinki w tym miejscu.- rzucił na odchodne. Nie wiem czemu, ale chciałam aż krzyczeć z radości. Patrzyłam jeszcze przez chwilę jak odchodzi, a potem sama poszłam.

Jak się okazało Jena już była. Ciekawe co im nagadała jak przyszła sama.
-Och Alex, gdzieś ty była?- powiedziała zdenerwowana mama.
-Na plaży. - odpowiedziałam siadając do stołu.
-Ale czemu uciekłaś Jenie?- zapytała ciocia.
-Uciekłam?- zdziwiłam się. Spojrzałam na Jenę, ale ta nie raczyła nawet na mnie spojrzeć. Co za... a.

-Jena powiedziała, że...- przerwałam jej.
-Może jedzmy. Jestem już głodna. - dali mi spokój na szczęście. Ale nie na długo... Pierwsze danie to była  jakaś zupa. A drugie... pyszne naleśniki z truskawkami i musem jagodowym. Mniam ;3

Tylko czekałam aż będzie ten czas, kiedy znów się z nim spotkam. Wszyscy mnie tu zaczęli troszkę wkurzać. A wszystko to wina kogo? Oczywiście mojej kochanej kuzynki. Jak ja jej nie lubię -,- Nie wierzę, że to moja rodzina... Na serio, tracę wiarę w ludzkość.

Moja mama siedziała w kuchni z ciocią i zmywały naczynia cały czas rozmawiając. Ale kiedy tylko weszłam na chwilę do kuchni po butelkę wody znów bombardowały mnie masą pytań.
 -Co się stało?- zapytała ciocia.
-A co miało się stać?-uniosłam jedną brew do góry.
-Zniknęłaś nagle Jenie. Gdzie ty byłaś?- wciąż ciotka.
-Zniknęłam? Nagle? Uciekłam jej? Tak wam powiedziała tak?- zaczęłam się śmiać. Obie patrzyły na mnie zdezorientowane.
 -Co masz na myśli?- tym razem mama spytała.
-A to mam na myśli, że nie mam zamiaru siedzieć i patrzeć jak się przystawia do swoich tak zwanych "kolegów". Nie mam zamiaru z nimi ćpać czy chlać.- ciocia była w szoku. Co dziwne... mama nie.
-Jena? Pić? Ćpać? Chyba sobie żartujesz.- nie wierzyła mi. No pewnie. Nie to nie.
-Dobra jak mi nie wierzycie to nie. Ale ja wiem co widziałam. A teraz przepraszam, ale idę...- wtedy zadzwonił mój telefon. To był Luke. Odebrałam przy nich.


  • Cześć skarbie.- powiedziałam pierwsza.
  • Hej mała. I jak tam? Tęsknie za tobą.- powiedział. To dziwne, ale nawet o nim nie myślałam przez ten czas z Codym... To dziwne.
  • Ja za tobą też tęsknie miśku.- wyszłam z domu i kierowałam się do miejsca, gdzie miałam się spotkać z Codym.
  • Co porabiasz?
  • Spaceruję. Moja kuzynka działa mi na nerwy.
  • Nie denerwuj się miśku. Na pewno nie jest, aż tak źle.
  • Uwierz mi, że jest. - spojrzałam za siebie i zobaczyłam tego małego pieska wujka. Szedł za mną. Postanowiłam, że jak już idzie za mną to co mi szkodzi. Niech zostanie. 
  • Przepraszam cię, ale muszę kończyć. Do usłyszenia kochanie.- powiedział.
  • Jasne. Kocham cię.
  • Ja ciebie też.- i rozłączył się.

Wtedy zobaczyłam już Cody'ego. Po chwili piesek był już przy nim. Głaskał go i drapał za uchem. Podobało mu się. A ja cały czas patrzyła na nich z uśmiechem na twarzy.

Włącz to.
~~Cody~~ 

Właśnie dotarłem na miejsce i zobaczyłem Alex, która szła w moją stronę, gdy nagle przyleciał do mnie mały piesek. Zacząłem go głaskać i się z nim bawić. Nagle nade mną pojawiła się uśmiechnięta Alex.


-Cześć.- powiedziała. -No cześć.- odpowiedziałem. Wstałem i ją przytuliłem. Odwzajemniła to.
 -Poszedł za mną. Nie przeszkadza ci to?
 -Jasne, że nie. Jest śliczny.- jeszcze bardziej się rozpromieniła.
-To świetnie.
-A jak się zwie?- zapytałem.
-Um... sama chciałabym wiedzieć.- zaśmiała się.
-Nie wiesz jak ma na imię?- zdziwiłem się.
-Nie. Zapomniałam zapytać wujka.
-No to... nazwijmy go po swojemu.
-Dobry pomysł. Tylko... jak?- zapytała.
-Liczyłem, że ty coś wymyślisz.- oboje się zaśmialiśmy.
-Może chodźmy na plaże, niech sobie troszkę pobiega.
-Widzę, że się przebrałaś.- zaśmiałem się.
-Tak. Wiesz... nie chciałam ich zniszczyć. W sensie butów. No więc... przebrałam się.
-Idziemy?- zapytałem.
-Jasne.- my ruszyliśmy, a pies wciąż siedział. Stanęliśmy i najpierw spojrzałem na Alex, a potem na psa.
-Chodź tu.- powiedziałem i od razu przy
biegł. Wziąłem go na ręce i puściłem dopiero na plaży. Biegał w kółko. 
-Wiesz... Jena nieźle nagadała wszystkim.- zaczęła.
-Ale co nagadała?
 -No nie wiem dokładnie co, ale powiedziała, że uciekłam jej. Rozumiesz to? -Tak szczerze to... Luca też powiedział moim, że nagle znikłem. A jak im powiedziałem, że nie chciało mi się siedzieć i patrzeć jak ćpają, to nikt mi nie chciał uwierzyć.
-Spokojnie, nie tylko tobie. Stwierdzili, że ona taka nie jest. A powiedziałam tylko, że wiem co widziałam i wyszłam. Nawet im nie powiedziałam o tobie. Przepraszam.
-Nie masz za co. Moi też nie wiedzą.- uśmiechnąłem się do niej. Zatrzymała się i otworzyła szeroko oczy.
-Cody... za to paparazzi już wiedzą.- wtedy i ja zauważyłem kilku fotografów, którzy robili nam zdjęcia. No ładnie.
-Nic nie robimy. Tylko spacerujemy.- powiedziałem.
-Tak, ale zaraz zrobią wielką aferę, że ja zdradzam Luke'a czy coś.
-Właściwie czemu z nim jesteś?- wypaliłem. Spojrzała na mnie.
-Mam już dosyć tego pytania. Wszyscy mi je zadają.
-Przepraszam. Tak tylko wypaliłem.
-Nie no. Zraniłam go i zrozumiałam to. W liceum. Przyjaźniłam się z nim a go zostawiłam.
-Pamiętam. Wszędzie razem.- zaśmiałem się.
-No właśnie. Miał do mnie urazę i potem uprzykrzał mi życie. A potem powiedział mi dlaczego to robił i się pogodziliśmy. A potem.... Zakochałam się w nim. - skończyła.
-Mhm.

 Chciałem jej powiedzieć, że to największy dupek na świecie, że ją zrani na pewno, ale... i tak by się wypierała. ona go kocha. I to bardzo. Jestem ciekaw czy on tez ją tak mocno kocha jak mówi. Szczerze w to wątpię. Znów gra z Olivią Holt. Przecież oni ze sobą byli. Nawet nie wiadomo czemu już nie są. W niej może się zakochać i tym samym zranić Alexis. To jakaś masakra. Jeśli ją zrani to obije mu tą jego buźkę. Dlaczego akurat on?

-Co u Lucy?- zapytałem w końcu. Troszkę ją zaskoczyłem.
-To ty wiesz?- zdziwiła się.
-Że jesteście kuzynkami? No pewnie. W końcu... to moja starsza siostra, nie?- zaśmiałem się.
-W tym serialu tak. A w prawdziwym życiu to moja kuzynka.- tym razem ona się zaśmiała.
-Dawno jej nie widziałem.
-Ja też. Tęsknie za nią. Muszę ją niedługo odwiedzić. Albo... może ona mnie odwiedzi? Kto wie. - goniła się z psem. Nie mogłem się na nią napatrzeć. Teraz jest taka szczęśliwa. Ale... na jej urodzinach. Pamiętam jaka była smutna. Chciała się nawet zabić. A to wszystko przez tego dupka. Ciekawe czy wie, że chciała się zabić.

Odprowadziłem ją trochę do domu jej dziadka. Pies wciąż szedł z nami, ale już był zmęczony. Nie dziwię się mu. Stanęliśmy. Widzieliśmy dom, ale był jeszcze daleko. Nie chcieliśmy iść bliżej.
-Dziękuję za spotkanie. - powiedziała.
-To ja dziękuję, za wybawienie mnie od Luki.
-A ja od Jeny.- zaczęliśmy się śmiać. Chciałem ją przytulić, ale zrobiła to pierwsza.
-Fajnie, że jesteś.- powiedziała. Nie bardzo wiedziałem, co mam jej powiedzieć. Dlatego przygarnąłem ją do siebie mocniej.
-Też się cieszę.- odpowiedziałem w końcu. Oderwała się ode mnie. Wzięła psa na ręce i już szła. Stałem i patrzyłem jak idzie, aż w końcu stanęła i cofnęła się. Stanęła przede mną.
-Dobranoc Cody.- powiedziała.
-Dobranoc Esme.- otworzyła szerzej oczy, na jej drugie imię. A ja się uśmiechnąłem. Wtedy ona dała mi buziaka z policzek i odeszła. Wracałem do domu i przyłożyłem palce do miejsca, gdzie mnie pocałowała.
Niedługo po tym byłem w domu. Wziąłem prysznic i poszedłem spać.

_______________________________________________________________________


~~Mady ~~

 Mecz skończył się przegraną dla drużyny Matta. Wyszliśmy z areny i zgodnie z planem za godzinę miałam pojawić pod najlepszym klubem w Londynie. Razem z Austinem i Sophie wróciłam do ich domu. Przebrałam się w to i poprawiłam makijaż.
- Dziewczyno wyglądasz zabójczo ! - powiedziała bratowa.
- Dzięki - odpowiedziałam.
- Nie szalej tam za bardzo siostrzyczko - do pokoju wszedł Austin.
- Nie będę, mam dosyć plotek - stwierdziłam.
- Zostawiliśmy ci klucze pod wycieraczką, żebyś nie musiała nas budzić jak wrócisz, jeżeli w ogóle będziesz tu spała - mój brat zaczął dziwnie poruszać brwiami.
- To już wiem co ty robiłeś na tych wszystkich "imprezach " u znajomych.
- Zdemaskowała mnie ! 
- Dobra ja spadam bo Matt  będzie musiał za mną czekać - pożegnałam się i wyszłam z apartamentu. Wsiadłam do wcześniej zamówionej taksówki i podałam kierowcy adres klubu. 
Siedziałam przy barze z Cameronem, Amandom i paroma innymi chłopakami z drużyny. 
- Szkoda, że nie udało wam się wygrać tego meczu - powiedziała Amanda.
- To był nasz pierwszy mecz, szczerze to nie liczyłem na wielkie zwycięstwo. Przed nami tyle meczów - stwierdził Cam.
- No witam - powiedziała Miranda, która wyrosła nagle z ziemi. 
- Co ty tu robisz ? - zapytałam zaskoczona.
- Matt mnie zaprosił, ale chyba nie jesteś zadowolona z tego - powiedziała.
- Nie, tylko po prostu jestem zaskoczona. Matt nic mi nie mówił, że będziesz w Londynie.
- Bo nie miałam być, ale moi rodzice postanowili zwiedzić Londyn, więc postanowiłam pojechać z nimi i w ten o to piękny sposób tu jestem - powiedziała.
- Jak się cieszę ! Dawno się nie widziałyśmy, musimy to nadrobić. A właśnie to jest Cameron i jego dziewczyna Ama...
- Znamy się - przerwał mi Cam, mierząc moją przyjaciółkę lodowatym spojrzeniem. Chyba za sobą nie przepadają, ale cóż. 
- Nasz trener nas za to zabije, ale żyje się tylko raz - powiedział Matt stawiając przed nami kolorowe drinki. 
- Trzeba w czymś zatopić smutki - powiedział jeden z kolegów. 
- Nie przesadzajcie ! To tylko jeden mecz ! - starałam się ich jakoś pocieszyć. 
- Chodź zatańczymy - zaproponował Matt.
Dokończyła swojego drinka i razem z chłopakiem ruszyłam na parkiet. 
Po paru kawałkach miałam już dosyć. Chłopaki powiedzieli, żebyśmy przenieśli się z imprezą do ich hotelu. Zamówiliśmy taksówki i pojechaliśmy pod ich tymczasowe miejsce zamieszkania. 
Usiadłam na kanapie w apartamencie Matta obok Camerona i Amandy, wymieniających się śliną. Nie żeby coś, ale mogli nie okazywać swoich uczuć przy innych. 
- Ej może dokończycie swoje wyznawanie miłości w swoich pokojach, a nie w salonie przy wszystkich - powiedział Jack.
- Bylibyśmy wdzięczni - stwierdził James.


Włącz -->to 

Po półgodzinie byliśmy już nieźle wstawieni. Jack zaczął kłócić się Amandom nawet nie wiadomo o co. Nigdzie nie mogłam znaleźć Matta. Postanowiłam sprawdzić jego sypialnie. Zapytałam Cama, który pokój należy do mojego chłopaka. Zapukałam do drzwi, ale z powodu głośnej muzyki mógł nie usłyszeć więc weszłam do środka. To co zobaczyłam wmurowało mnie w ścinę. W łóżku znalazłam nie tylko mojego chłopaka, ale także Mirandę. Byli tak zajęci sobą, że nawet mnie nie zauważyli. Po chwili do pokoju wszedł także Cameron.
- Co to do cholery ?! - krzyknął. 
Para momentalnie spojrzała w naszą stronę. Miałam dość, odwróciłam się na pięcie i wyszłam z pokoju. Poszukałam swojej torebki i wybiegłam z płaczem z hotelu. 


~~ oczami Camerona ~~ 

Co ten idiota odwala. Ma taką zajebistą dziewczynę, którą zdradza z jej przyjaciółką na imprezie. Na dodatek w mieszkaniu, w którym jest Mady. Od początku nie lubiłem Mirandy, ale nie podejrzewałem, że potrafi zrobić coś takiego swojej przyjaciółce.
- Meg ! Czekaj to nie tak ! - Matt krzyczał za nią.
- Ty idioto ! - krzyknąłem. 
- Daj mi spokój - powiedział chłopak siadając na łóżku.
- Nie dam ci spokoju ! Jesteś perfidnym dupkiem ! Jak mogłeś jej to zrobić ! - wydzierałem się na niego. 
- Stary zejdź ze mnie ! - powiedział wkurzony.
- Myślałem, że się zmieniłeś, ale nie ty nadal wolisz pieprzyć się z pierwszą lepszą laską ! Jesteś nikim !
- A ty to niby lepszy ?! Sam kiedyś taki byłeś !
- Byłem, ale nie jestem ! Zrozum to wreszcie ! 
Wyszedłem z jego pokoju, nie miałem ochoty na niego patrzeć. Nie po tym, co zrobił Mady. Wybiegłem z hotelu i rozejrzałem się dookoła. Zupełnie nie miałem pojęcia gdzie mogła pójść. Zacząłem bieg w stronę parku. Miałem nadzieję, że może tam ją znajdę. 
Zdecydowanie oglądanie dennych komedii romantycznych przydało się i po chwili zobaczyłem płaczącą Meg na jednej z ławek. Usiadłem koło niej i podałem jej swoją bluzę. Mimo tego, że jest lato wieczory są dosyć chłodne.
- Masz papierosa ? -zapytała. Podałem jej paczkę, z której wyciągnęła jednego i podpaliła go zapalniczką.
- Matt to dupek - rzuciłem na co zaczęła jeszcze mocniej płakać. Objąłem ją ramieniem i przytuliłem do siebie. 
- Czy ja mam napisane na czole oszukaj mnie ?! - powiedziała szlochając.
- Wiem, że to boli, ale nie ma co płakać za takim chujem. Myślałem, że się zmienił...
- Co masz na myśli mówiąc "zmienił się " ? -zapytała.
- Od początku liceum był jednym z najprzystojniejszych chłopaków w szkole i wykorzystywał to...a ja byłem tak samo głupi jak on. Na szczęście poznałem Amandę i to wszystko się skończyło. Myślałem, że jak Matt zaczął, zaczął za tobą latać to przestanie być takim kobieciarzem, ale jak widać nie potrafi być wierny.
- Chce wracać do domu - dziewczyna wstała.
- Odprowadzę cię - uśmiechnąłem się lekko. 
Naprawdę ją polubiłem. Była bardzo miła i nie wykorzystywała tego, że jest sławna. Odprowadziłem ją pod apartamentowiec. 
- Tu mieszkasz ? -zapytałem.
- Mój brat. Zatrzymałam się u niego na parę dni. 
Pożegnaliśmy się i dziewczyna oddała mi moją bluzę. Tak bardzo nie chciałem wracać do hotelu i oglądać twarzy tego idioty, ale jest tam moja dziewczyna.

~~oczami Mady ~~


Tak bardzo chciałam dać z liścia Mattowi, ale powstrzymałam się. Chociaż sama nie mam pojęcia czemu. Wjechałam windom na 8 piętro i otworzyłam drzwi od mieszkania mojego brata. Miałam nadzieję, że ani Austin, ani Sophie nie przebudzili się i nie będę musiała tłumaczyć swojego wyglądu. Rzuciłam swoją torebkę w kąt, a sama poszłam do "swojego" pokoju. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. 


***
Następnego dnia obudziłam się po 12. Wzięłam prysznic i ubrałam się. Wzięłam swój portfel i wyszłam z apartamentowca.Założyłam okulary przeciw słoneczne i udałam się do najbliższego sklepu po papierosy. Weszłam do sklepu, gdzie młoda sprzedawczyni podała mi 2 paczki tytoniu. Zapłaciłam i wyszłam na zewnątrz. Od razu zapaliłam jednego i ruszyłam w stronę mieszkania mojego brata. 
Otworzyłam drzwi od mieszkania i zaczęłam ściągać buty. 
- Meg to ty ?! - usłyszałam Austina.
- Taa... - odpowiedziałam obojętnie.
Weszłam do kuchni i usiadłam na jednym z krzeseł. Zauważyłam swój telefon na blacie w kuchni. Musiałam go zostawić jak wychodziłam do sklepu. 
- Matt dzwonił. Prosił, żebyś z nim porozmawiała - powiedział mój brat siadając obok mnie. 
- Coś się stało ? - zapytał.
- Daj mi spokój, idę się położyć ! - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Czekaj ! Tata dzwonił mamy przyjść do nich na obiad. Podobno to coś ważnego. 
- Okay.
Położyłam się na łóżku i najzwyczajniej w świecie rozpłakałam się. Nigdy nie pomyślałabym, że najbliższe mi osoby mogą zrobić coś takiego. 
Do moich uszu dobiegło pukanie do drzwi. Nic nie odpowiedziałam tylko schowałam głowę pod poduszkę.
- Meg ? - zapytała Sophie.
- Nie ma mnie ...
Blondynka zamknęła za sobą drzwi i usiadła na łóżku obok mnie. 
- Wyjdź z pod tej kołdry - zrobiłam to co mi kazała.
- Co się stało ? - zapytała i mocno mnie do siebie przytuliła.
- Nic...
- I dlatego płaczesz, a na stoliku nocnym leżą 2 paczki papierosów, które zaraz zabiorę i wyrzucę do kosza.
- Nie !!
- A powiesz mi co się stało ? - zapytała z troską.
- Matt mnie zdradził...- powiedziałam z bólem i jeszcze mocniej się rozpłakałam. 
Dziewczyna nie mogła uwierzyć w moje słowa. Spojrzała na mnie zszokowana i mocno przytuliła. Wiedziała, że żadne "będzie lepiej", "znajdziesz sobie kogoś lepszego" nie pomogą. Pozwoliła mi płakać. Nie mówiła nic, tylko siedziała ze mną w pokoju. Cieszę się, że mój brat znalazł sobie kogoś takiego jak Sophie. Ta dziewczyna jest cudowna. Zawsze stara się pomóc i doradzić, albo po prostu wysłuchać.  
Zbliżała się 15 więc razem z Sophie postanowiłyśmy zacząć się szykować na obiad do rodziców. Nie mam pojęcia co wymyślili i mam nadzieję, że odbędzie się w rodzinnym gronie. Oby tata nie zaprosił swoich nowych "pupilków" z wytwórni. 
Ubrana stałam przed lustrem i jedyne czego chciałam to wrócić z powrotem do łóżka i rozpaczać. Wzięłam z szafki fluid i zaczęłam nakładać go na twarz. Podkrążone oczy starłam się zakryć korektorem, lecz i tak było je widać. Pomalowałam rzęsy maskarą i maznęłam jeszcze usta błyszczykiem. Wyglądałam znośnie. Miałam jeszcze 15 minut do wyjazdu. Wzięłam jednego papierosa z szafki i zapaliłam go na balkonie. Dzięki niemu mogłam się trochę odstresować i spróbować zapomnieć o moim byłym. Postanowiłam, że jutro z samego rana pojadę do moich dziadków na wieś. Będę mogła odciąć się tam od wszystkich plotek i spróbować zapomnieć. 
Wsiadłam do auta Austina i usiadłam na tylnym siedzeniu. Po jakiś 20 minutach byliśmy pod domem, a raczej willą moich rodziców, w której jeszcze nie dawno oboje mieszkaliśmy. 
Wyszliśmy z auta i udaliśmy się do środka budynku. Przywitała nas mama, szeroko uśmiechają się do nas. Mocno nas przytuliła i zaprosiła do stołu. 
- Musimy wam coś powiedzieć - zaczął tata.
- Czyżby czwarte dziecko ? - zapytał Austin.
- Nie ja nie chce rodzeństwa już ! - krzyknęła Em.
- Nie będzie więcej dzieci ! - sprostowała mama. 
- My...Rozwodzimy się - powiedział w końcu tata. 
Wszyscy skierowaliśmy wzrok w kierunku naszych rodziców. 
- Co, ale jak to ?! - zapytałam zaskoczona.
- Wiesz Meg, nie zawsze jest tak, że jest się z kimś szczęśliwy - powiedział tata.
- Jak bym o tym nie wiedziała - powiedziałam pod nosem.
Miałam już dosyć nie dość, że Matt mnie zdradził to jeszcze rodzice się rozwodzą. Super ! 
Do końca obiadu wszyscy milczeli. Nikt nie miał zamiaru się odzywać. Jedynie od czasu do czasu Emily coś powiedziała, nie mogąc nakłuć mięsa na widelec. Było mi jej szkoda. Jest jeszcze mała i nie rozumie tego co się właśnie dzieje. 
Wróciliśmy do domu zszokowaniu wiadomością od rodziców. Nie jedząc kolacji położyłam się spać.   

________________________________________________________________________


~~Oliv~~ 

                                                                  Włącz > to 

Obudziłam się i spojrzałam na zegarek, który wskazywał 9. Wstałam i udałam się do łazienki. 


Wzięłam prysznic i poszłam do garderoby. Wybrałam jakieś ubrania i poszłam do łazienki się ubrać. Ubrałam się i zrobiłam makijaż. Następnie poszłam do kuchni przygotować sobie coś do jedzenia. Miałam ochotę na naleśniki. Wyciągnęłam potrzebne składniki i zaczęłam przygotowywać. Po skończeniu danie wyglądało smakowicie. Gdy zjadłam włożyłam naczynia do zmywarki. 
Miałam  jeszcze godzinę do sesji, więc postanowiłam przeczytać scenariusz do filmu. Zbliżała się 12, więc postanowiłam już jechać. Wzięłam kluczyki i udałam się do samochodu. Po drodze wjechałam do Starbucks'a. Miałam ochotę na kawę. Weszłam do kawiarni i zamówiłam sobie kawę. Podano mi bardzo szybko. 
Zapłaciłam i wyszłam z budynku. Udałam się do samochodu. Następnie pojechałam do studia, gdzie mam mieć zdjęcia do najnowszej kolekcji ubrań. Weszłam do garderoby przebrać się. 
Następnie stylistki zaczęły robić mi makijaż, który miał być mocny, oraz uczesały mnie. Po skończeniu udałam się do pomieszczenia, gdzie zaczęto robić mi zdjęcia. Musiałam pozować.  Po około 2 godzinach skończyliśmy. Pojechałam do domu. Po kilku minutach byłam już na miejscu. Weszłam do domu i usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Dzwonił Josh. 

- Hej. - powiedział.
- Hej. - odpowiedziałam.
- Co tam? - zapytał.
- Wszystko w porządku. Właśnie wróciłam z sesji. A u ciebie?
- Też wszystko dobrze. Niedługo mam koncert. 
- To powodzenia.
- Dzięki, ale i tak wolałbym być teraz z tobą. Jak mi  się uda to przylecę jutro do ciebie.
- Dobrze. Pa.
- Pa.

Po rozmowie udałam się do kuchni przygotować coś na obiad. Postanowiłam zrobić spaghetti. Uszykowałam potrzebne produkty i zaczęłam gotować. Po kilkunastu minutach danie było już gotowe. Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść. Po skończeniu posiłku włożyłam wszystkie naczynia do zmywarki. Zbliżała się 15, więc pojechałam do studia filmowego. Dzisiaj jest ostatni dzień zdjęć do filmu. Po paru minutach byłam już na miejscu. Weszłam do budynku i udałam się do garderoby. Przebrałam się w inne ubrania, a następnie stylistki zrobiły mi makijaż. Po 3 godzinach skończyliśmy. Poszłam się ubrać w swoje ubrania. Następnie szłam w stronę wyjścia, gdy podszedł w moją stronę Zac.

- Przepraszam cię, ale nie mogę iść  dzisiaj  z tobą pobiegać. - powiedział.
- Nie ma sprawy. - odpowiedziałam.
- Naprawdę przepraszam.
- Okej. Innym razem pójdziemy.
- Na pewno.

Pożegnałam się z przyjacielem i pojechałam do domu. Na dzisiaj mam dosyć malowania się i pozowania. Weszłam do domu i poszłam się przebrać w strój sportowy. Ubrałam się, związałam włosy i wyszłam z domu. Najpierw biegłam w stronę miasta, a później pobiegłam do parku. Gdy byłam już w parku zatrzymałam się na chwilę, aby się napić. Wzięłam moją wodę i się napiłam. W pewnym momencie ktoś wbiegł na mnie. 

- Strasznie przepraszam. - powiedział chłopak.
Odwróciłam się.
- Charlie? Co ty tu robisz? - zapytałam zaskoczona.
- Aktualnie to biegam. Dawno się nie widzieliśmy. Co tam u ciebie? - odpowiedział i zapytał.
- Rzeczywiście dawno. Prawie cały czas pracuję. A ty czym się teraz zajmujesz?
- No tak. Kilka razy widziałem cię w telewizji i na okładkach gazet. Nadal tańczę i niedługo otwieram własną szkołę tańca.
- No to fajnie.
- Może masz ochotę na jakąś kawę? Tutaj niedaleko jest kawiarnia.
- Pewnie.

Udaliśmy się do kawiarni. Zamówiliśmy po kawie i zaczęliśmy rozmawiać. Charlie to mój przyjaciel ze szkoły. Dawno się nie widzieliśmy. Straciliśmy kontakt, gdy wyjechałam i przeprowadziłam się do Londynu. Kiedyś przyjaciel podobał mi się. Prawie byliśmy razem do momentu, gdy  nie wkroczyła Nicole. Jej pojawienie się nigdy nie wróży nic dobrego. Zawsze miesza się w to co nie potrzeba i wszystko psuję. Po prawie 2 godzinach postanowiłam wrócić do domu. 

- Musimy się jeszcze kiedyś spotkać. - powiedział.
- Na pewno.
Pożegnałam się z przyjacielem i wróciłam do domu. Po kilkunastu minutach byłam już na miejscu. Weszłam i od razu poszłam do łazienki wykąpać się. Po wykąpaniu, ubrałam piżamę i poszłam do sypialni. Położyłam się w łóżku i bardzo szybko zasnęłam.

2 komentarze:

  1. jejciu czekam juz na jutrzejszy ♥
    mam nadzieje ze bedzie rownie wspanialy tak jak porzednie <333

    OdpowiedzUsuń