Translate :))

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Chapter 24

~~Pat~~

Włącz >Promise


Otworzyłam swoje zaspane oczy i ujrzałam Justina w kuchni. WTF?! Wstałam ledwo i ruszyłam w jego stronę.
  • Eeee..co ty tu robisz?- spytałam.
  • Tak, ciebie alkoholiczko też miło widzieć.- oznajmił. - O 9:30 przyjedzie Kate i jedziesz na wywiad.- dodał.
  • Że co? Jaka alkoholiczko, licz się ze słowami bracie.- rzuciłam.
  • To, a tak w ogóle co się wczoraj stało, że się tak upiłaś?
  • Nie pamiętam.- dodałam, ale tak na prawdę wszystko mi się przypomniało.
  • Siadaj przy stole, zaraz będzie śniadanie.
Udałam się więc do jadalni i usiadłam grzecznie przy stole. 
Głowa mnie strasznie bolała, więc wzięłam tabletkę przeciw-bólową.  
Mam już dość alkoholu do końca życia. Kilka minut później Justin przyniósł śniadanko. 
  • Smacznego.- oznajmił podając mi danie.
  • Wzajemnie.
Chłopak usiadł obok mnie i zabraliśmy się za jedzenie. 
Nie wiedziałam, że on umie cokolwiek przygotować samemu. Wielkie brawa dla księcia. Po skończeniu śniadania posprzątałam razem z przyjacielem. 
Spojrzałam na zegarek, była już 8:30.
  • Idź się przebrać.- oznajmił.
  • Idę.- dodałam i ruszyłam na górę.
Weszłam do garderoby i rozejrzałam się dookoła. Nie wiedziałam w co się ubrać, no ale muszę jakoś ładnie w końcu to ma być na żywo. 
Obejrzałam wszystkie ubrania i w końcu postanowiłam, że założę spódniczkę. 
Ubrałam się i ruszyłam do łazienki. 
Przeczesałam lekko swoje włosy i postanowiłam zostawić je rozpuszczone. Zrobiłam jeszcze lekki makijaż i byłam już gotowa. Zeszłam na dół i usiadłam w salonie włączając TV. 
"Patricia News pali papierosy!"- oznajmiła jedna kobieta w telewizji a ja otworzyłam usta tworząc O. Byłam zdziwiona, ponieważ nie za bardzo pamiętam co robiłam. Zobaczyłam jedynie zdjęcie, jak stoję przed domem z papierosem, a potem jak Justin wchodzi ze mną do środka. Super, znowu nie dadzą mi żyć. Wyłączyłam telewizor i ruszyłam do kuchni.
  • Ja już będę leciał.- oznajmił.
  • Czemu?
  • Muszę lecieć w końcu do domu do Los Angeles.
  • No okej.- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
  • To do zobaczenia siostro.- oznajmił i mnie przytulił na pożegnanie.
  • Pa.- dodałam a przyjaciel opuścił mój dom. 
Kilka minut po wyjściu chłopaka ktoś zadzwonił do drzwi. Udałam się więc je otworzyć.
  • Gotowa?- spytała Kate.
  • Tak.
  • Dobrze, że był Justin, gdyby nie on pewnie nadal byś leżała nieprzytomna.
  • Bla,bla,bla jedziemy?- spytałam. 
  • Tak.
Zamknęłam dom i ruszyłam z nimi do samochodu. Zajęłam miejsce z tyłu i ruszyliśmy.  Chwilę później byliśmy już na miejscu. Było pełno ludzi przed tym budynkiem. Wydostałam się z auta i podążałam za Kate a Matt za mną. Było dużo ludzi, aż za dużo. Paparazzi robili miliony zdjęć na minutę. God. Weszłyśmy do budynku i przywitałam się z prowadzącą ten wywiad kobietą. Stylistka poprawiła mi jeszcze makijaż i już wszystko było gotowe. Usiadłam przy stole na przeciwko kobiety i zaczęło się. 
Zadawała pełno bezsensownych i nudnych pytać na które musiałam odpowiadać. Siedziałam znudzona życiem do czasu, kiedy nie zadała pewnego pytania.
  • Patricia, czy ciebie coś łączy z Justin'em Bieber'em? - spytała po chwili.- Wiesz wczoraj razem wchodziliście do twojego domu i spędzacie ze sobą bardzo dużo czasu.
  • Jesteśmy przyjaciółmi.- oznajmiłam.
  • Tylko przyjaciółmi?
  • Tak. 
  • A czy w przyszłości może coś więcej was łączyć?
  • Jezu Chryste do czego pani zmierza? Nie rozumie pani, że to tylko przyjaźń, czy to aż takie trudne?
  • Dobrze, dobrze, spokojnie, a teraz powiedz co cię łączy z Niall'em Horan'em. > No teraz to mnie dopiero wkurzyła ta jędza. Miałam ochotę wstać i jej przywalić, jednak wtedy bym miała przerąbane. 
  • Niech się pani zajmie swoim życiem.- dodałam i zmierzyłam ją wzrokiem. 
Kobieta zrobiła przerażoną minę i kontynuowała wywiad normalnymi pytaniami. Kiedy już skończyło się to całe przedstawienie opuściłam pomieszczenie udając się do Kate i Matt'a.
  • Co ty taka agresywna?- spytał Matt.
  • Ciesz się, że jej nie przywaliłam.- dodałam.
  • Nie mam pytań.- podniósł ręce i się odsunął. 
Kate pożegnała się z tą jedzą i mogliśmy już opuścić ten budynek. Udaliśmy się do wyjścia. Paparazzi oczywiście nie chcieli nas wypuścić. Jednak dzięki Matt'owi dotarliśmy do auta. Po zajęciu miejsc ruszyliśmy przed siebie.
  • Chcę kawę.- oznajmiłam.
  • Starbucks?- spytał Matt.
  • Tak.
Chwilę później byliśmy już na miejscu. Oni poczekali w aucie a ja ruszyłam do kawiarni. Weszłam do środka i zamówiłam mrożoną kawę Mocha. Odebrałam swoje zamówienie i już chciałam wychodzić, kiedy usłyszałam : 
  • No cześć Patricia.- oznajmił a ja się odwróciłam.
  • Cześć Zayn.- powiedziałam i przywitałam się.
  • Masz może ochotę iść dzisiaj ze mną i Perrie na kolację?- spytał.
  • Jasne, miło będzie.
  • To świetnie, Perrie się ucieszy.- dodał.
  • Dobra to do wieczora, ja muszę lecieć, cześć.- oznajmiłam i ruszyłam do samochodu. 
~~Niall~~

Siedziałem w salonie oglądając jakieś durne wiadomości. Muszę jakoś porozmawiać z Patricią. Wczoraj nie wiem za bardzo co mówiłem, byłem pijany. Cały czas się zastanawiałem co mnie zmusiło do tego, żebym zakończył tą znajomość. Oglądałem sobie dalej ten program aż w końcu rozpoczął się jakiś wywiad. To była ona. Kobieta zadawała jej pełno pytać, aż w końcu zaczęła wypytywać o Bieber'a. Co za kretynka, przecież wszyscy wiedzą, że się tylko przyjaźnią. Kiedy w końcu odczepiła się od Jus'a przyczepiła się  do mnie. Dobrze, że mnie tam nie było bo bym wygarnął tej babie. 
Myślałem i myślałem, jak porozmawiać z Patricią aż w końcu wpadłem na świetny pomysł.
  • Zayn!- krzyknąłem.
  • Co?- spytał wchodząc do salonu.
  • Musisz mi pomóc.- oznajmiłem.
  • Jak?
  • Zaprosisz Patricie na kolację z tobą i Perrie, a później ja przyjdę. Muszę z nią porozmawiać.
  • A co się stało? Nie możesz do niej zadzwonić?
  • Nie. 
  • No dobra.  
  • Jedź do Starbucks'a na pewno o tej porze będzie kupować kawę.- dodałem.
  • Uuu Niall się zakochał. - oznajmiła Perrie siadając obok Zayna.
  • Zayn zajmij się tym.- dodałem i ruszyłem do kuchni przygotować sobie coś do jedzenia.
 
~~Pat~~ 


Kate i Matt odwieźli mnie do domu. Weszłam do środka i zamknęłam drzwi. Udałam się do kuchni i dokończyłam kawę po czym wyrzuciłam kubek. Postanowiłam przygotować sobie jakiś obiad. Wzięłam potrzebne produkty i zabrałam się za przygotowywanie posiłku. 30 minut później moje danie było już gotowe. Nalałam sobie jeszcze soku z lodem i położyłam wszystko na wyspie w kuchni po czym usiadłam na krzesło i zabrałam się za jedzenie. Danie bardzo szybko zniknęło z mojego talerza. Wypiłam jeszcze picie i posprzątałam wszystko po sobie. Ruszyłam do salonu i usiadłam na kanapie. Siedząc sobie spokojnie dostałam sms'a.
"O 18 w Restaurant Gordon Ramsay :) Zayn xx". Trochę dziwnie się czuję wychodząc z przyjacielem Niall'a i jego dziewczyną. Oglądałam telewizor i sprawdziłam jeszcze Twitter'a i inne portale społecznościowe. Czas minął mi bardzo szybko. Postanowiłam, że nie będę się przebierać, gdyż bardzo podoba mi się ta stylizacja. Spojrzałam przez okno i stwierdziłam, że muszę wziąć jakąś kurtkę. Na zewnątrz jak to w Londynie zaczynało padać. Wzięłam kurtkę i ruszyłam do Cadillac'a. Zapaliłam silnik i ruszyłam pod wskazany adres. Kilka minut później byłam już na miejscu. Zaparkowałam auto i weszłam do środka. Bardzo szybko odnalazłam moich towarzyszy. Przywitałam się z Zayn'em i Perrie po czym wszyscy złożyli zamówienia. Kilka minut później wszyscy dostali już swoje danie. Moje wyglądało na prawdę smakowicie. Zjadłam je ze smakiem tak jak reszta. Później kelner zabrał talerze, zapłaciliśmy za jedzenie i później piliśmy soki i rozmawialiśmy. 
  • Patricia, co tak właściwie się stało między tobą a Niall'em?- spytał po chwili Zayn.
  • Nic, właściwie to nic.- oznajmiłam i sztucznie się uśmiechnęłam. 
  • Przepraszam, ale muszę już iść.- dodałam, kiedy zobaczyłam jak Niall idzie w naszą stronę. Wstałam i omijając chłopaka ruszyłam w stronę wyjścia.
  • Patricia, czekaj. Musimy porozmawiać.- dodał, kiedy znaleźliśmy się przed budynkiem. 
  • Nie mamy o czym raczej.- dodałam stojąc przed nim.
  • Mamy.- powiedział iiiiiiii > 
Byłam bardzo zdziwiona. Chyba aż za bardzo. Jednak nie przerywałam tego. Moment później wokół nas pojawiło się pełno paparazzo i nie oszczędzali sobie zdjęć. Staliśmy się główną atrakcją przed ta restauracją. Na prawdę, teraz to mi już w ogóle żyć nie dadzą. Po wszystkim ruszyłam szybko do samochodu razem z chłopakiem. Usiadłam za kierownicą i ruszyłam z piskiem opon. Moment później zatrzymałam się niedaleko parku. 
  • To możemy porozmawiać?- spojrzał na mnie uśmiechnięty.
  • Tak.
  • Więc przepraszam za to co ci powiedziałem wczoraj. To w ogóle nie miało sensu. Byłem pijany i gadałem bzdury.- mówił patrząc na mnie.
  • Zapomnijmy o tym.- dodałam.
  • Dobrze.- powiedział i powtórzył to, co zdarzyło się przed restauracją. 
  • Muszę już jechać.- oznajmiłam.
  • Dlaczego? - spytał smutny.
  • O 6 rano mam samolot do Louisville.
  • To kiedy się znów zobaczymy?
  • Za 2 dni będę w LA na jakiejś imprezie VIP LA.
  • My z chłopakami też tam będziemy.- oznajmił.- To do zobaczenia za 2 dni.- powiedział i znów mnie pocałował po czym opuścił mój samochód.
 Uśmiechnęłam się sama do sobie i ruszyłam do domu. Weszłam do środka i ruszyłam do łazienki. Wzięłam długi prysznic i ubrałam się w piżamę. Po skończeniu nastawiłam budzik na 4:30 i położyłam się spać. Bardzo szybko zasnęłam. *___*
"Szczęśliwi są ci, którzy mają siebie i swój świat, nie przejmując się tym co myślą o nich inni..."


~~Alex~~

Włącz to <klik


Tak więc jesteśmy w NY. To już za kilka godzin... zobaczę go <3 Mojego ukochanego. Ale najpierw... Jedziemy do hotelu, trochę się ogarnąć, no i na jakieś śniadanie musimy iść. Jestem już głodna ;c Wzięłam prysznic, a po mnie Em. Ubrałam się i zrobiłam sobie dopieranego warkocza. Kiedy obie byłyśmy już gotowe, pojechałyśmy na śniadanie.

Kiedy zjadłyśmy już nasze omlety z owocami i wypiłyśmy kawy, wyszłyśmy z restauracji. Wsiadłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy. Kiedy stałyśmy na światłach 


Zobaczyłam Luke'a idącego przez pasy roześmianego z Olivią Holt. Poczułam, że serce mi pęka. A przecież tylko się razem śmieją... Zapomniałam, że przecież oni teraz razem grają. Znowu. Kiedyś byli razem. Mają aż taki dobry kontakt? Muszę potem o tym porozmawiać z Luke'iem, ale jestem pewna, że nie mam czym się przejmować.

-Dobra, to teraz jedziemy na wywiad.- powiedziała Em, która prowadziła samochód.

Cały ten wywiad i te pytania, jakoś mnie mało interesowały. Myślami wciąż krążyłam wokół Luke'a i Olivi Holt. Nigdy nie lubiłam tej suki... Nie no dobra... Jak byłyśmy małe to się z nią bawiłam w piaskownicy na jej ogródku. Ale nic po za tym. Może i jest tam sobie tą aktoreczką, ale och błagam no... żeby mi znowu faceta zabierać?! No nie... Już jednego mi kiedyś zabrała. Ale teraz, na to nie pozwolę. Jednak... jego imię szybko wybudziło mnie z moich rozmyślań.
-Jak ci się układa z Luke'iem?- zapytała pani.
-Em... bardzo dobrze. Jak każda para, mamy swoje wzloty i upadki, ale szybko się godzimy no i bardzo się kochamy, a to jest przecież najważniejsze.- odpowiedziałam dumna.
-Ach tak... ostatnio często go widać z Olivią Holt. Kręcą razem film. Czy nie przeszkadza ci to, ile czasu razem spędzają?- nad tym już musiałam się zastanowić. No bo w sumie... to jednak mi przeszkadza, no nie?
-Mam do niego zaufanie. Ja kiedy kręciłam sceny do kilku filmów, też przecież byłam widywana z kolegami z pracy. To logiczne, w końcu pracujemy razem.- odpowiedziałam na tyle wiarygodnie, na ile mogłam.
-Mhm... no to bardzo dobrze, że mu ufasz. Ale... czy nie zastanawiasz się czasem, że może cię zostawić dla innej koleżanki z pracy? - wtedy po moim policzka poleciała łza.
-Luke taki nie jest.- powiedziałam przez łzy i po prostu wyszłam. Pobiegłam szlochając do łazienki i zamknęłam się w jednej z kabin. Zaraz po mnie weszła Emma. Zapukała do drzwi.
-Kochanie, otwórz. Już dobrze.- mówiła do mnie łagodnym i spokojnym tonem.
-A jeśli ona ma racje? Skąd mam wiedzieć co on z nią robi, po za planem? Skąd mam wiedzieć, że nie spotyka się z inną kiedy jest na tych swoich wyjazdach, albo kiedy to ja gdzieś wyjeżdżam?- mówiłam wciąż szlochając. Otwarłam jej drzwi i od razu się do niej przytuliłam.
-Oj nie mów tak. Przecież się kochacie. Wiem, że czasem bywają chwile zwątpienia, ale nie pozwól, żeby takie pytania cię dręczyły. Nie możesz się tym przejmować. Ludzie zawsze będą gadać.
-Ale Em...
-Shh.. wypłacz się.- przerwała mi głaszcząc po włosach.


Kiedy wróciliśmy do hotelu i włączyłam tv, od razu było głośno o tym, całym wywiadzie. Ugh... nienawidzę tego.
-" Czy Alexis Palmer ma wątpliwości co do wierności swojego partnera Luke'a Benward'a?"
-"Już dziś nowa sensacja. Alex Plamer i Luke Benward: Czy to już koniec naszej uroczej pary?"
-Och przymknijcie się!- wrzasnęłam na telewizor i wyłączyłam go, rzucając pilotem o ścianę. W taki oto sposób... rozwaliłam go...

Byłam już tak zmęczona wszystkim, że postanowiłam się zdrzemnąć. Rzuciłam się na łóżko w masę poduszek i po prostu leżałam. Próbowałam wyłączyć wszystkie myśli i się rozluźnić. Na marne... Nagle zaczął dzwonić mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i od razu nacisnęłam "odrzuć". Nie chciałam go słuchać. A z resztą... po co mam się wkurzać jeszcze bardziej. To już mi nie potrzebne, bo media już dosyć trąbią o mnie, o nim i po naszym związku. A jeszcze ten by mi tu się tłumaczył, albo nie wiadomo co jeszcze. Na szczęście w końcu zasnęłam.

Byłam w jakieś szkole. Szłam pustym korytarzem. Było ciemno. Wiał silny wiatr. Było chłodno. Miałam na sobie szaro-czarne Jordany, które chciałam sobie niedawno kupić, czarne dżinsy, szarą koszulkę na ,na ramkach z Lil Wayne'em i czarną, skórzaną kurtkę. Wyglądałam całkiem nieźle. Miałam wrażenie, że ktoś za mną idzie więc gwałtownie się odwróciłam, ale nikogo nie było. Ale poczułam, że ktoś za mną przebiegł obok mnie. Wystraszyłam się.
-Jest tu ktoś?- zapytałam.
-Halo?- powtórzyłam. Nic. Kompletna pustka. Mogłoby się wydawać, że to tylko wiatr. Ale nie... ja czułam, że ktoś tam ze mną jest. Kierowałam się na wielką salę gimnastyczną. Usłyszałam dźwięk piłki trafianej do kosza. Ale kiedy weszłam... piłka odbijała się już tylko od ziemi.
-Hej, jest tu kto?!- krzyknęłam rozglądając się na wszystkie strony. Wtedy wszystkie światła zgasły.
-O matko...- jęknęłam. Na szczęście włączyły się awaryjne. Widziałam wszystko w półmroku o czerwonawej barwie. Wtedy w najciemniejszy kącie zobaczyłam jeszcze ciemniejszą plamę. Tam ktoś był. Plama zaczęła się szybko przemieszczać w moją stronę. Byłam tak przerażona, że od razu rzuciłam się do ucieczki. Ale kiedy próbowałam wyjść... drzwi były pozamykane. A jeszcze chwilę temu były otwarte. Co jest? Odwróciłam się i zamarłam.
-Hy...- wzdrygnęłam się. Przede mną, dosłownie 5 centymetrów ode mnie stał mężczyzna o czarnych włosach i tak jasnych oczach, jak morska bryza. Był ubrany na czarno. Jak ja.
-Witaj Alex.- powiedział swoim nieskazitelnym głosem z namiastką grozy.
-K..kim jesteś?- jąkałam się ze strachu. Był tak blisko mnie, że aż opierałam się cała o drzwi.
-Oo... nie pamiętasz mnie?- powiedział sarkastycznie.
-Skąd się tu wziąłeś?- zaczęłam stanowczej.
-Szedłem tu za tobą, skarbie.- chciał dotknąć mojego policzka, ale mu na to nie pozwoliłam.
I wtedy się obudziłam zdyszana i cała roztrzęsiona.
-To tylko sen.- usłyszałam głos...
-Luke?- zdziwiłam się.
-Cześć skarbie. Dzwoniłem, ale nie odbierałaś.- powiedział głosem pełnym troski i nutką... przejęcia?
-Wiem.
-Jak się czujesz?
-Co ty tutaj robisz?- zignorowałam jego pytanie.
-Wiem co zaszło podczas wywiadu. No i.. media gadają. Nie przejmuj się tym. Nie możesz. Wiesz, że to ciebie kocham najbardziej na świecie.
-A jeśli oni mają racje? Skąd mam wiedzieć co robisz z Olivią po za planem? Widziałam was. Szedłeś koło mnie, ale byłeś nią tak zafascynowany, że mnie nie widziałeś.
-Alex... wiem jakie to trudne. Wiesz, że sam jestem zazdrosny kiedy jesteś np. z Emett'em.
-To mój przyjaciel. Z kimś muszę pogadać.
-Masz od tego mnie.
-Tak? A to ciekawe... to w takim razie jak miałam ci się zwierzyć z tego co zaszło na moich urodzinach, hah? Jak miałam ci powiedzieć, jak się wtedy czułam? Jak? No powiedz mi... to przez ciebie płakałam. To przez ciebie przechodziłam przez załamanie nerwowe. To przez ciebie nie raz miałam myśli samobójcze. Ale wtedy ciebie nie było obok..- przerywał mi.

-Ale kochanie...- ignorowałam go.
-Nie przerywaj mi do cholery!!! Nie było ciebie obok mnie, bo to wszystko była twoja wina! Twoja i twojego ego! Na świecie jest miliony wspaniałych mężczyzn, ale głupia ja wybrałam właśnie ciebie! Wiesz, co? Skoro jesteś z nią taki szczęśliwy to może olej mnie i żyj sobie z nią, co? Może to ona da ci szczęście, którego ja ci najwyraźniej dać nie potrafię. Co ty do jasnej cholery w niej widzisz?! A może ci dupy daję i dlatego jesteś w niej taki zapatrzony, hah?! Może już ją przeleciałeś w tej swojej willi co?! No dalej... powiedz coś do cholery!- krzyczałam ze złości. Nie odezwał się.
-Nie chcę cię teraz widzieć. Wypierdalaj stąd w podskokach!- wrzasnęłam znowu. Nic nie mówiąc, wyszedł. Wkurzona poszłam do łazienki i stanęłam przed lustrem. Oparłam się rękoma o umywalkę i spojrzałam na swoje odbicie.


-Kurwa!- krzyknęłam i walnęłam pięścią w lustro, rozbijając je na miliony kawałków.

-Zajebiście...- powiedziała do siebie patrząc na moją zakrwawioną dłoń. Wzięłam jakiś bandaż i owinęłam nim rękę. Bolało, ale to nic... w porównaniu z moim bólem psychicznym. Byłam zła, roztrzęsiona, smutna... Emocje we mnie buzowały. I jeszcze to popękane lustro. Miałam dość. Więc poszłam spać.




~~Mady ~~

Siedziałam na blacie kuchennym i piłam wodę. Cały czas myślałam o wczorajszej nocy. Nie mogę sobie przypomnieć co się działo w klubie, ale mam co do tego złe przeczucia. Nie wiem jak wróciłam do domu i co Matt tu robił. Czuję się okropnie. Mam nadzieję, że do niczego nie doszło. 
- Hej - przywitał mnie mój chłopak.
- Cześć.
- Co jest ? - zapytał zmartwiony. 
- Nie pamiętam nic z wczorajszej imprezy - powiedziałam przerażona.
- Spokojnie w klubie nic się nie wydarzyło, ale... 
- Ale co ?... Czy my coś... ? 
- Chodzi ci o TO ?- zapytał poruszając śmiesznie brwiami.
- Tak, o TO - powiedziałam trochę wkurzona. 
- Mhm.. Byłaś świetna - wymruczał mi do ucha.
Nie wierze, że upiłam się do tego stopnia, żeby zrobić coś takiego. Jaka jestem głupia. 
- Meg... żartuje nic takiego się nie wydarzyło. Wróciliśmy na pieszo z imprezy i powiedziałaś, żebym został w ciebie na noc. Do niczego nie doszło - wytłumaczył mi.
- Zabije cie ! Jesteś nienormalny ! - wydarłam się na niego i zaczęłam okładać go pięściami.
- Meg spokojnie ! - przytulił mnie.
Szybko wydostałam się z jego uścisku i poszłam na górę. 
- Nie odzywaj się do mnie ! - krzyknęłam na schodach.
Postanowiłam przebiec się po okolicy, bo dawno tego nie robiłam. Przebrałam się w to i po związaniu moich włosów, wyszłam z domu. Włożyłam słuchawki i zaczęłam biec.  
Po godzinie wróciłam do domu. Na podjeździe stał samochód mojej menadżerki, co nie wróżyło nic dobrego. Weszłam szybko na podwórze. 
- No wreszcie czekam na ciebie jakieś 30 minut - miło mnie przywitała.
- Też się cieszę, że cię widzę. Wejdź - otworzyłam drzwi i wpuściłam ją do środka. 
Zrobiłam jej kawę i poszłam się umyć po biegu. Po 20 minutach zeszłam na dół odświeżona i poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. 
- Możesz powiedzieć mi co się z tobą dzieje ? - zapytała spokojnie.
- Możesz jaśniej ?- powiedziałam siadając przy stole. 
- O to mi chodzi ! - rzuciła gazetą na stół. 
Spojrzałam zdezorientowana na moją menadżerkę, na co ona tylko pokazała mi ręką na
prasę. Wzięłam ją do ręki i to co zobaczyłam na głównej stronie przeraziło mnie.
"Młoda gwiazda Mady Jones sięga po narkotyki. Co się dzieje z idolką wielu nastolatków ?!"
- Zaraz to rozejdzie się po świecie i będziesz mogła pożegnać się z trasą ! Jesteś wzorem
dla wielu nastolatek i dajesz im taki przykład ?! Gdyby ktoś na początku roku powiedział mi, że zrobisz taką głupotę to w życiu bym nie uwierzyła. Od jakiego czasu bierzesz ?!
- Nie bierz mnie za narkomankę ! To, że czasami na jakieś imprezie zapalę jointa to nie znaczy, że jestem ćpunką !
- Nie mówię, że nią jesteś ! Po postu powiedź mi kiedy to się zaczęło !
- Na moich urodzinach - powiedziałam cicho.
- Dziewczyno wiesz jak to uzależnia ?! Chcesz, żeby tym razem ciebie niszczyli w internecie, gazetach ?! Chcesz tego czy nie ?!
- Nie chce ! Po prostu czasami mam dość tego, że nie mogę się wyluzować tak jak moi znajomi tylko muszę uważać, żeby nie zrobić czegoś złego ! To jest męczące ! Ale i tak nie ważne co zrobię ludzie będą myśleli, że jestem nieodpowiedzialna !
- To nie tak Mady. Jesteś młoda i popełniasz błędy, tylko że narkotyki to już przegięcie ! Módl się, żeby ten cały skandal się szybko skończył, a do tego momentu koniec z imprezami ! Rozumiesz ?! Nie możemy pozwolić sobie na kolejny taki wybryk !
- Rozumiem. 
Położyłam się na łóżku i zwyczajnie zaczęłam płakać. Mam dość tego, że każdy wytyka mi nawet najmniejszy błąd. Moja menadżerka ma racje. Zawaliłam to i to nieźle. Wszystko na co pracowałam tak długo może runąć w jednej chwili. Na każdym portalu plotkarskim było pełno zdjęć z wczorajszego wieczoru. Na Twitterze dostałam mnóstwo unfollow i tweetów na temat mojego zachowania. Niektóre były na prawdę miłe, ale i tak większość była o tym, że jestem rozpuszczoną księżniczką, która robi co chce. To bolało,ale sama sobie na to zasłużyłam. Odłożyłam laptopa na bok i wyłączyłam telefon. Zamknęłam oczy i próbowałam o tym zapomnieć. Drzwi do mojego pokoju gwałtownie się otworzyły i stanął w nich Matt. 
- Tu jesteś ! Od 3 godzin próbuję się do ciebie dodzwonić - powiedział lekko wkurzony.
- Co jest ? - zapytał, gdy zobaczył mnie w rozsypce. 
- Nie czytasz gazet i nie wchodzisz na neta, że nie wiesz ? - zapytałam.
- Więc o to chodzi - chłopak szybko mnie przytulił. 
- Wszystko popsułam i to jedną imprezą - zaczęłam płakać.
- Nie mów tak, ludzie niedługo zapomną. Znajdą sobie kolejną gwiazdkę, a ciebie zostawią w spokoju - mocno mnie przytulił.
- Nie ma sensu siedzieć tu i płakać. Za godzinę mam swój pierwszy mecz więc rusz tyłek do łazienki i za 20 minut widzę cię na dole.
Nie starałam się  protestować, bo i tak Matt postawiłby na swoim.  Gotowa wyszłam z łazienki. Wzięłam swoje okulary przeciw słoneczne i zeszłam na dół. 
Usiadłam na trybunach i przyglądałam się meczu. Nie za bardzo mogłam skupić się na grze chłopaków. Cały czas myślałam o mojej rozmowie z menadżerką. Bałam się tego, co ludzie teraz będą myśleli o mnie. Czy będą brali mnie za ćpunkę, czy za nastolatkę, która popełnia błędy. Sama nie wiem kiedy mecz dobiegł końca. 
- Podobało się ?- zapytał Matt, gdy byliśmy już w samochodzie.
- Tak, bardzo - wymusiłam uśmiech.
- Chcesz jechać do mnie ? Robię imprezę z ...
- Nie ! Chce jechać do domu - przerwałam mu.
- Ok.
Obok mojej willi było pełno paparazzi. Matt odprowadził mnie do drzwi i pocałował. 
Szepnął mi jeszcze do ucha słowa "Pamiętaj wcześniej czy później zapomną". Weszłam do środka i jedyne o czym marzyłam to położenie się do łóżka. Wzięłam prysznic i przebrana w piżamę położyłam się do łóżka. Wiedziałam, że sen nie przyjdzie mi tak łatwo jak zawsze, dlatego włączyłam mojego iPoda i puściłam muzykę. 


~~Oliv~~

                                                                  Włącz > to 

Obudziłam się po 9. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic. 
Następnie poszłam wybrać jakieś ubrania. 
Ubrałam się i zrobiłam makijaż. Zeszłam do kuchni. Nie mogłam się zdecydować co mam zjeść. W końcu przygotowałam sobie croissanty z owocami i koktajl. Postanowiłam, że zjem w salonie. Zaniosłam śniadanie do salonu. Usiadłam i włączyłam telewizor. Leciały jakieś wiadomości. Jadłam i słuchałam. Po skończeniu posiłku zaniosłam naczynia do kuchni i włożyłam je do zmywarki. Wzięłam kluczyki od samochodu i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i pojechałam w stronę miasta. Chciałam kupić sobie jakieś ubrania. Zaparkowałam samochód na parkingu i udałam się w stronę sklepów. Gdy chodziłam zadzwonił mój telefon. Była to moja mama.

- Cześć. Przyjedziesz dzisiaj na kolację. - zapytała.
- Hej. Przyjadę. - odpowiedziałam.
- To o 19. Będzie też twój brat.
- Ok.

Rozłączyłam się. Musiałam się zgodzić na tą kolację, bo inaczej nie dała by mi spokoju. 
Po rozmowie poszłam dalej. Po około dwóch godzinach udałam się do jakieś restauracji. Zajęłam miejsce i złożyłam zamówienie. Zamówiłam pizze. Po kilku minutach przynieśli mi zamówienie. Po zjedzeniu, zapłaciłam i udałam się do samochodu. Włożyłam zakupy do pojazdu i pojechałam w stronę domu. Po kilku minutach byłam już na miejscu. Weszłam do domu i poszłam odłożyć torby do garderoby. Następnie  poszłam do kuchni. Postanowiłam, że upiekę ciasto. Uszykowałam potrzebne składniki i zaczęłam robić. Następnie włożyłam ciasto do piekarnika.

Gdy ciasto się piekło ja w tym czasie posprzątałam. Po niecałej godzinie wyciągnęłam ciasto. Odłożyłam je, aby trochę wystygło. Poszłam do garderoby spakować się. Jutro wylatuje do Los Angeles. Wzięłam walizkę i zaczęłam się pakować. Po godzinie udałam się do kuchni. Udekorowałam ciasto truskawkami oraz śmietaną. Wyglądało naprawdę pysznie. Właśnie miałam iść się przebrać, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć. Przyszedł Josh . Wpuściłam chłopaka do środka i przywitałam się z nim. 

- Chcesz coś do picia? - zapytałam.
- Może coś zimnego. - odpowiedział.
Weszłam do kuchni, a chłopak za mną. 
- O, kupiłaś ciasto. - powiedział.
- Nie, upiekłam.
- Jasne. - powiedział i zaczął się śmiać.
- Mówię naprawdę. - powiedziałam.
- Pewnie.
- Mówię serio. Nie wierzysz mi?
- Wierzę. Nie złość się tak, bo ci zmarszczki wyjdą.
- Haha, bardzo śmieszne.

Chłopak widział, że jestem trochę wkurzona, więc podszedł do mnie i mnie przytulił, a następnie pocałował.
- Jesteś jeszcze na mnie zła?
- No nie wiem... może trochę.
Podałam chłopakowi wodę do picia.

- Chcesz iść ze mną na kolację do moich rodziców? - zapytałam.
- Jak mnie tak bardzo prosisz to pójdę. - powiedział i zaczęliśmy się śmiać. 
- Śmieszny jesteś. 
- Też cię kocham. - powiedział.

 Poszłam się przebrać. Założyłam to i zrobiłam makijaż. Poszłam jeszcze do kuchni i zapakowałam ciasto, które wcześniej upiekłam. Gdy byłam gotowa wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. I tak byliśmy przed czasem. Weszliśmy do domu rodziców i przywitaliśmy się z nimi. Josh poszedł z tatą do salonu, a ja udałam się do kuchni pomóc mamie. Po godzinie przyszedł mój brat Chris ze swoją dziewczyną Susane. Gdy wszyscy już byli usiedliśmy wszyscy do stołu. Było mnóstwo jedzenia. Ja zjadłam sałatkę z kurczakiem. Gdy wszyscy zjedli, pomogłam mamie posprzątać. Następnie podałyśmy deser, czyli moje ciasto. Byłam trochę ciekawa, czy tak samo smakuje jak wyglądała. Nie myliłam się. Smakowało rewelacyjnie. Porozmawialiśmy trochę i po godzinie postanowiliśmy wracać. Pożegnaliśmy się z moimi rodzicami i opuściliśmy ich dom. Udaliśmy się do samochodu. Po kilku minutach byliśmy przed domem, ale nie moim. Zdziwiłam się trochę.

- Dlaczego nie zawiozłeś mnie do domu? - zapytałam.
- Chcę ci pokazać w końcu mój dom. Zawsze jak się spotykamy to u ciebie. - powiedział.
- Teraz chcesz mi pokazywać dom? Mi to akurat nie przeszkadza.
- Tak. Chodź.
Chciałam coś powiedzieć, ale chłopak wysiadł z samochodu. Otworzył mi drzwi. Weszliśmy do jego domu. W sumie to ładny jest ten jego dom. Oprowadził mnie po całym mieszkaniu i udaliśmy się do salonu.

- Chcesz drinka? - zapytał.
- Nie, jutro mam samolot do LA .
- To co. Ja też jutro mam samolot tylko, że do Nowego Yorku.
Spojrzałam się na chłopaka niezadowolona, a on się tylko uśmiechnął. Przyniósł pinacoladę. Skusiłam się i wypiłam tylko kieliszek.  Po skończeniu chciałam wracać do domu, ale chłopak mnie zatrzymał i nalał mi jeszcze kieliszek. Chyba wypiliśmy całą butelkę. Za bardzo nie pamiętam, bo zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz