Translate :))

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Chapter 23

~~ 2 dni później ... ~~


~~Pat~~

Włącz > Justin

Obudziłam się jakoś przed 11. Czułam się strasznie zmęczona tym lataniem po świecie. Wstałam i ruszyłam na dół. Byłam trochę głodna, więc postanowiłam przygotować sobie jakieś śniadanie. Weszłam do kuchni i wyciągnęłam jakieś potrzebne produkty. Kilka minut później moje śniadanie było już gotowe. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść moje przepyszne śniadanko. Po skończeniu posprzątałam po sobie i udałam się do salonu. Włączyłam TV i zaczęłam oglądać jakieś durne seriale.
 W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. :
  • Cześć siostra.- oznajmił mój brat James.
  • No cześć.- dodałam.
  •  Hmmm...wpadnę dzisiaj do ciebie na jakiś obiadek z moją dziewczyną. - dodał. :D
  •   :OOOO > No okej, a o której? - spytałam nieco zszokowana nagłymi odwiedzinami.
  • Jakoś po 15. - dodał.
  • Okej. Czekam.- oznajmiłam.
  • To do zobaczenia siostrzyczko.- powiedział i się rozłączył.
Po skończonej rozmowie od razu spojrzałam na zegarek. Było już przed 12. Szybko wstałam i pobiegłam na górę. Najpierw udałam się do łazienki i wzięłam prysznic. Po skończeniu owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam szukać suszarki. Po znalezieniu jej zaczęłam suszyć włosy. Nie zajęło mi to dużo czasu. Kiedy włosy już był suche odłożyłam suszarkę. Uczesałam się i zrobiłam makijaż. Po skończeniu szybko poszłam do garderoby.
Po przeszukaniu ubrań wybrałam odpowiednie rzeczy. Ubrałam to. Już w pełni gotowa szybko zbiegłam na dół. Wzięłam walizkę i zaniosłam ją do garderoby, wyciągnęłam ubrania i odłożyłam do szafy, a brudne zaniosłam do łazienki i włożyłam do pralki. Po skończeniu wróciłam do salonu. Zaczęłam sprzątać wszystko co tam leżało, a powiem wam, że mało to tego nie było.  Po posprzątaniu całego salonu sprawdziłam również kuchnię i jadalnie. Tam akurat było czysto. Ogarnęłam jeszcze cały dom i wróciłam do kuchni. Muszę przygotować jakiś dobry obiad. Wzięłam książkę kucharską i zaczęłam czytać ciekawe przepisy. Kiedy już znalazłam  to, co szukałam musiałam jechać na zakupy po odpowiednie produkty. Zaparkowałam auto przed sklepem i ruszyłam na zakupy. Wzięłam wszystkie produkty, które były mi potrzebne. Po wzięciu wszystkiego udałam się do kasy. Zapłaciłam za zakupy i ruszyłam do samochodu. Kilka minut później byłam już w domu. Weszłam szybko do środka i ruszyłam do kuchni. Zabrałam się za przygotowanie 1 dania. Po zrobieniu wszystkiego co było potrzebne odłożyłam danie na bok. Wtedy zaczęłam przygotowywać danie 2. Kiedy było już w pełni gotowe włożyłam je do piekarnika. Kiedy dania się grzały postanowiłam nakryć stół. Poszłam szybko do jadalni i wzięłam się za nakrywanie go. Po skończeniu wszystko wyglądało idealnie. Później wróciłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać jakiś napój. Po skończeniu zaniosłam go do jadalni i wróciłam do kuchni. 5 minut później pierwsze danie było już w jadalni, więc wróciłam do kuchni i drugie danie i do tego to również było gotowe. Zaniosłam wszystko do jadalni i wróciłam jeszcze przygotować jakiś napój. Po skończeniu zaniosłam to na stół. To będzie na prawdę niezły obiad. Wszystko było już gotowe, teraz tylko pozostało poczekać na moich gości. Kilka minut później zadzwonił dzwonek do drzwi, więc postanowiłam je otworzyć. Byli to moi goście. Powitałam się z nimi i zaprosiłam ich do środka.  Po wejściu udaliśmy się do jadalni, gdzie czekał już na nas cieplutki obiadek.  Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść w tym samym czasie rozmawiając o wszystkim. 
  • Siostro musimy ci o czymś powiedzieć.- oznajmił brat.
  • Dawaj.- powiedziałam biorąc łyk picia.
  • Blair jest w ciąży.- oznajmił a ja wyplułam picie prosto na niego.
  • Że co?
  • Będziesz ciocią.- dodał śmiejąc się.
  • A co na to rodzice?- spytałam kończąc pierwsze danie.
  • Lecimy jutro do nich.- oznajmił.
  • To gdzie wy mieszkacie?- spytałam po chwili.
  • Od niedawna w Vancouver.- oznajmił. 
  • Wow, w końcu mój 23-letni braciszek znalazł sobie dziewczynę i się przeprowadził, nie no gratuluje.- dodałam śmiejąc się.
  • Właściwie to Blair jest moją narzeczoną.- oznajmił.
  • Za dużo niespodzianek jak na dzisiaj wam powiem.- oznajmiłam biorąc picie. 
Wszyscy skończyli jeść przepyszne dania, a ja wzięłam się powoli ja sprzątanie. Pożegnałam się z gośćmi i dokończyłam sprzątanie. Kiedy wszystko było już gotowe postanowiłam jechać do sklepu, gdyż kończyły mi się produkty. Założyłam czarne leginsy, nike , bluzkę i na to bluzę, po czym zakryłam głowę kapturem. Zamknęłam dom i wsiadłam w swojego Cadillac'a. Kilka minut później byłam już w sklepie. Zaparkowałam auto i weszłam do sklepu. Zaczęłam powolnym krokiem chodzić po sklepie aż w pewnym momencie zauważyłam Niall'a rozmawiającego z jakąś dziewczyną.
Spojrzałam na nich po czym stwierdziłam, że nie będę im przeszkadzać i zmienię sklep. Jednak, żeby to zrobić musiałam ich ominąć, gdyż stali blisko wyjścia. Poprawiłam kaptur na głowie i ruszyłam omijając ich. Udało się, nie zauważyli mnie, szybko opuściłam sklep. Jednak idąc w stronę samochodu ktoś mnie zatrzymał. 
  • Cześć.- dodał, kiedy się odwróciłam. 
  • Śpieszę się.- rzuciłam. 
  • Możemy porozmawiać?- spytał wkurzony.
  • Nie.
  • Jak tak ma wyglądać nasza znajomość to może lepiej będzie jak ją zakończymy. - oznajmił.
  • Sam tego chciałeś.- dodałam i szybko wsiadłam do auta po czym ruszyłam.
Odechciało mi się jakichkolwiek zakupów. Miałam ochotę jedynie się czegoś napić. Weszłam do jednego ze sklepów i kupiłam kilka paczek papierosów i dużo butelek alkoholu. Opuściłam sklep i usiadłam za kierownicą. 
Kiedy usiadłam za kierownicą dopiero do mnie dotarło to co się stało. Wszystko skończone. Ruszyłam z piskiem opon do domu. Kilka minut później już w nim byłam. Weszłam do środka i usiadłam na kanapie w salonie, włączyłam muzykę na maksa i otworzyłam pierwszą butelkę wina i zaczęłam pić. Kiedy już wypiłam tą butelkę wzięłam się za Jack'a Daniels'a.  Piłam i piłam bez końca. Butelki zaczęły się walać po salonie. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Oczywiście musiałam go odebrać.
  • Hhhh..aa...l...o-  mówiłam ledwo.
  • Patricia? Wszystko dobrze>? - spytał Niall. > Co za idiota. 
  • Kto mówi?
  • Ja, Niall. Nie udawaj. To był błąd, przepraszam.
  • Nie rozumiem cię. Przepraszam, ale teraz muszę zapalić.- dodałam i się rozłączyłam. Nic już do mnie nie docierało.
Wyszłam przed dom i zaczęłam palić. Nie wiem czy to był dobry pomysł, no ale nie wiedziałam co robię. Wypaliłam kilka papierosów i już chciałam iść do domu, kiedy nagle ktoś mnie złapał za nadgarstek.
  • Ej, łapy przy sobie.- powiedziałam odsuwając się.
  • Patricia czy ty piłaś? - spytał Justin.
  • Może.
  • Ale dlaczego? Coś się stało?
  • Nie ważne. - oznajmiłam i weszłam do domu a chłopak za mną.
  • Jezu, co tu się działo?
  • Nic.- oznajmiłam otwierając kolejną butelkę. Wzięłam kilka łyków po czym chłopak zabrał mi ją. 
  • Oddawaj!
  • Nie, idź spać.- oznajmił a ja położyłam się posłusznie na kanapie. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. *__*
~~Justin~~

Nie wiem, co się wydarzyło, ale ten dom wyglądał jak po wojnie. Butelki walające się po ziemi. Pozbierałem je i ogarnąłem trochę dom. Kiedy Patricia zasnęła od razu wyłączyłem tą muzykę. Usiadłem w kuchni i zobaczyłem, że telefon Pat właśnie dzwoni. Postanowiłem go odebrać.
  • Tak?- spytałem.
  • Eee..Patricia?
  • Nie, Justin. Pat tak się spiła, że leży nieprzytomna, nie wiem co się stało. - oznajmiłem.
  • Tylko nie to. Jutro o 10 ma się pojawić w studiu na wywiad na żywo. - dodała Kate.
  • Postaram się, żeby jutro zdążyła.
  • Ok, my przyjedziemy o 9:30. - dodała.
  • Dobra, to do jutra. Cześć.
Odłożyłem telefon na stole w kuchni i spojrzałem na Patricie. Będzie ciężko na jutrzejszym wywiadzie. Życzę jej powodzenia. 


                                                                                                      To be continued...

~~Alex~~


Włącz to <klik> ;)

Przeciągnęłam się i przeniosłam na lewy bok, a kiedy otwarłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Luke’a tak się wystraszyłam, że aż wrzałam.
-Dzień dobry kochanie. Nie musisz krzyczeć.- powiedział łagodnym i spokojnym głosem.
-Co ja tu…- spojrzałam pod kołdrę i zobaczyłam, że…. Jestem naga….- Aaaa….!!! Tłumacz mi się tu!- wrzasnęłam znowu. Ale jemu było do śmiechu….
-Czy my… czy… zrobiliśmy to?- byłam tak przerażona, że nie mogłam nic sobie przypomnieć.
-Nie no coś ty… nie chciałaś tego zrobić.
-No więc? Dlaczego do cholery jestem naga?!- znowu wrzasnęłam.
-Spokojnie. Było ci gorąco więc się rozebrałaś. Tylko się całowaliśmy kochanie.- pogłaskał mnie po policzku, ale szybko strąciłam jego rękę.
-No nie wierzę…- mówiłam do siebie. Owinięta kołdrą poszłam do łazienki. Zakluczyłam drzwi, żeby ten nie mógł tu wejść, a sama usiadłam na podłodze i zastanawiałam się co też tak naprawdę wywinęłam... 

Nie chciało mi się go słuchać… wkurzał mnie, w dodatku głowa mi pękała. Ale dlaczego? Przecież urodziny miałam 2 dni temu? Co się wczoraj cholera stało?! Jak trafiłam do łóżka? Jakim cudem się sama rozebrałam? W dodatku dlaczego on mi na to pozwolił.? Nic nie rozumiem…  Tym bardziej dlaczego Luke jest taki miły i kochany, skoro jeszcze w moje urodziny tak ostro się kłóciliśmy? To jest jakieś dziwne. Wyszłam z naszego pokoju na korytarz, ale ten poszedł za mną.
-Alex, zaczekaj...- nie zwracałam na niego uwagi.
-Alex!- krzyczał, żebym się zatrzymała. Przystanęłam i odwróciłam się na chwilę, by krzyknąć...
-Spierdalaj!- i szłam dalej. Ten mnie dogonił i przypiął do ściany.
-Alex, proszę...- był przejęty. Widziałam to w jego oczach, ale gówno mnie to teraz obchodzi.
-Puść mnie.- wysyczałam przez żeby.
-Alex wysłuchaj mnie...- nie przestawałam się wyrywać.
-Puszczaj!- wrzasnęłam. O dziwo... puścił. Więc mogłam iść dalej.

Złapał mnie na na schodach. Objął mnie w talii i szeptał w moje włosy.
-Alex, przepraszam cię. Słyszysz? Przepraszam cię za wszystko co ci zrobiłem. Przepraszam, że musiałaś tyle przeze mnie przejść. Najbardziej przepraszam cię, za to 2 dni temu, za tą kłótnie. Byłem pijany, z resztą jak każdy..- przerwałam mu.
-To nie jest żadne wytłumaczenie.- ale nie wyrywałam mu się.
-Wiem, że nie jest, co nie zmienia faktu, że mi przykro. Nie zasługuję na ciebie. Jesteś dla mnie za dobra, wiesz to. Jesteś wspaniała i kocham cię. Musisz to wiedzieć. Kocham cię nad życie. Jesteś oczkiem w mojej głowie. Przepraszam cię za wszystko. Na prawdę żałuję tego co ci zrobiłem w urodziny. To upokorzenie i te słowa... Nie chciałem tego mówić, uwierz mi.
-Tak? Ale powiedziałeś. Wszyscy o tym wiedzą. Skoro tak bardzo mnie kochasz, to dlaczego mnie tak ranisz, hah?- no pięknie... wybuchłam płaczem. Ten odwrócił mnie do siebie twarzą i mocno przytulił. Pozwolił mi się wypłakać. Kiedy już się uspokoiłam i odsunęłam trochę od niego...

-Zamoczyłam ci koszulkę.- powiedziałam. On się uśmiechnął i pocałował mnie w czoło.
-To nic. Ty możesz.- tym razem to ja się uśmiechnęłam, a potem zaczęliśmy się całować. Ta... dobry sposób na pogodzenie się. No... są jeszcze inne sposoby, ale... ja wolę ten. Przynajmniej jak na razie. 

Nie wiem jak długo się całowaliśmy, ale czułam się jak w niebie. Jak ja mogę się złościć na takiego wspaniałego chłopaka. Przecież on jest taki kochany. Ale ja jestem głupia... I to niby ja jestem dla niego za dobra? Haha... no chyba na odwrót. Przeprosił mnie za wszystko i na prawdę żałuje za wszystko co zrobił. Jakie to słodkie <3 Ale ja go bardzo kocham.
-Luke?
-Hm?
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.- mówiliśmy między pocałunkami.

Moje kochanie pomogło mi się spakować, a ja jemu. On wraca do Nowego Jorku, a ja Afryki. Trzeba jakoś pomóc tym biednym, głodującym rodzinom. Moja menadżerka kupiła mnóstwo wody i jedzenia dla tych dzieci. Pojechaliśmy razem na lotnisko, niestety jedziemy zupełnie innymi samolotami. A szkoda... Znowu będę za nim tęsknić.


Nasze pożegnanie na lotnisku trwało 15 minut. Ta... przez 15 minut każdy mógł oglądać, bądź też uwieczniać nas na zdjęciach podczas kiedy się całowaliśmy zatraceni w sobie.

Ale tu gorąco. No dobra, to było to przewidzenia, ale... o kurde... Jakaś masakra.
-Em?
-Tak?
-Ale tu gorąco.
-A no właśnie. A wyobrażasz sobie tu żyć cały czas?
-O kurde... nie wyrobiłabym.
-Oni też ledwo to robią.
-To nie lepiej ich importować do trochę chłodniejszych klimatów?
-Nie wiemy czy tego chcą.- powiedziała Em, biorąc swoją walizkę.

Wzięłam swoje rzeczy i podążyłam za moją menadżerką.
Znowu... z dala od Agnes i przede wszystkim... Luke'a. Ech... Kiedy rozmawialiśmy z tymi ludźmi dostałam wiadomość od mojego kochanego. Musiałam mu odpisać, jest taki kochany ;3 I... jutro się spotkamy! ^^ Ale się cieszę z tego. Szkoda, że nie mogłam jechać od razu z nim. Tylko, że my tam będziemy dopiero po południu ;/ Szkoda... Ale no... zawsze coś. Przynajmniej tam będę i to z nim ;3 Aaa... <3 Teraz będę cały czas myśleć o tym co będziemy robić jutro we dwoje.

Chwila wytchnienia była dopiero około 23.20. W końcu odpoczynek... To znaczy... kolejny lot. Przekonałam Em, żebyśmy lecieli do NY wcześniej. Tak więc... jesteśmy w 
drodze na lotnisko. Jestem już bardzo zmęczona po dzisiejszym dniu. Na szczęście, już jesteśmy w samolocie i zaraz jak już wystartujemy, będę mogła iść spać, a kiedy się obudzę następnego dnia, będę już w NY. 
-No dobrze, więc jesteśmy w drodze do Nowego Jorku. Pewnie nie możesz się doczekać, aż znów zobaczysz Luke'a, co?- powiedziała Em trącając mnie łokciem, na co zaczęłam się śmiać.
-No pewnie, że tak. To mój chłopak. Kocham go i bardzo za nim tęsknie. Idę spać, może mi się przyśni. Ty też powinnaś.
-Ja?
-Tak, może przyśni ci się twój książę z bajki.
-Wątpię.- to było ostatnie co usłyszałam, bo zasnęłam.


~~Meg~~


Zostały nam jeszcze jakieś 2 godziny lotu. Jestem padnięta, lecz przez tego idiotę zwanego moich chłopakiem przez cały lot nie mogłam zmrużyć oka. Za każdym razem, gdy zobaczył, że zamykam oczy robił coś żebym tylko nie zasnęła. 

Gdy już wylądowaliśmy spojrzałam na zegarek, który wskazywał dopiero 5 nad ranem. Zabraliśmy swoje bagaże i skierowaliśmy się w stronę wyjścia. Od dłuższego czasu można było usłyszeć piski fanów. Nie wierze, że przyszli tu tak wcześnie, żeby zrobić sobie ze mną zdjęcia. Mój ochroniarz pomógł nam bezpiecznie wyjść z budynki. Na zewnątrz czekał van, który miał odwieźć nas do naszych mieszkań. Odwieźliśmy na początku Matta,a potem pojechaliśmy pod moją willę.
Mark bo tak miał na imię mój ochroniarz pomógł mi z walizkami. Podziękowałam mu i otworzyłam dom. Mark od zawsze był dla mnie jak wujek. Jest to bardzo dobry znajomy mojego ojca. 
Gdy tylko znalazłam się w mojej sypialni przebrałam się w piżamę i położyłam się spać. 
Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Odebrałam nawet nie spoglądając kto dzwoni.
  • Halo ? - zapytałam zaspanym głosem.
  • Obudziłem cię księżniczko ? 
  • Mhm... Co chcesz ?
  • Za półgodziny przyjadę po ciebie i zabieram cię na swój trening. 
  • Co ?! Jaki trening ?
  • Mój pierwszy w LA Juniors. Chciałbym, żebyś była ze mną na nim. To jak ?
  • Niech ci będzie.
  • Będę przed 12 skarbie.
Rozłączyłam się i rzuciłam telefon gdzieś w kąt. Matt mówił, że będzie przed 12 i mam półgodziny na wstanie i ogarnięcie się. Czekaj... O kurwa mam tylko 30 minut. Szybko wstałam z łóżka i poszłam do garderoby. Wybrałam to, ponieważ na zewnątrz było trochę zimniej niż zwykle. Z ubraniami w ręce poszłam do łazienki.
Po kąpieli ubrałam się i wysuszyłam włosy. Postanowiłam je wyprostować. Gotowa zeszłam do kuchni. Niestety gdy byłam na dole ktoś zapukał do drzwi i po chwili wszedł do środka. 
- Gotowa ?- zapytał Matt.
- Nie do końca...
- To dobrze bo musimy już iść.
- Alee...
Chłopak chwycił mnie za rękę i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do jego samochodu i pojechaliśmy na salę treningową. W radiu zaczęła lecieć piosenka Jasona Derulo z Snoop Doggiem. Zatrzymaliśmy się przed jednym z marketów. 
- Muszę kupić sobie jakiś napój na trening. Idziesz ze mną czy zostajesz w samochodzie ?- zapytał.
- Idę z tobą. Muszę sobie kupić coś do jedzenia, bo przez kogoś nie zdążyłam zjeść śniadania.
- Też cię kocham. 
Chłopak złączył nasze usta w szybkim pocałunku. Wyszliśmy z auta i po chwili mogliśmy przekroczyć próg sklepu. Matt wziął koszyk i zaczęliśmy chodzić pomiędzy półkami. Weszliśmy do alejki ze słodyczami. Wybrałam jakiegoś batonika i do tego puszkę pepsi. Tak wiem bardzo pożywne śniadanie. Chłopak wziął jeszcze butelkę jakiegoś napoju izotonicznego i poszliśmy w stronę kasy. Zapłaciliśmy za zakupy, a raczej Matt zapłacił. -,-
 Droga zajęła mniej niż 30 minut. Matt wyszedł z auta i otworzył mi drzwi. Podziękowałam mu za to i zaraz po tym jak brunet wyciągnął swoją torbę, ruszyliśmy w stronę wejścia. Mój chłopak poszedł do szatni, a ja usiadłam na trybunach i rozglądałam się po sali. Zaczęło mi się nudzić więc włożyłam swoje słuchawki do uchu i zaczęłam słuchać muzyki. Nagle ktoś usiadł obok mnie i wyciągnął jedną słuchawkę. Spojrzałam w kierunku tej osoby i momentalnie uśmiechnęłam się. 
- Dasz mi coś na szczęście ? - zapytał.
- Jasne, ale wstań - powiedziałam.
Chłopak zrobił to, o co go prosiłam. Odwróciłam go tyłem i kopnęłam go w tyłek. 
- Nie musisz dziękować kochanie - uśmiechnęłam się.
- Nie o takie coś mi chodziło - powiedział po czym wbił się mojego usta. 
Gdy usłyszeliśmy dźwięk gwizdka odkleiliśmy się od siebie. Chłopaki zaczęli trening, a ja z zaciekawieniem przyglądałam się ich wyczynom na boisku. Matt ma wielki talent i jest wspaniałym koszykarzem. 
Właśnie wychodziliśmy z sali, gdy usłyszeliśmy głos wołający Matta.
- Matt ! Czekaj...Przyjdziesz dzisiaj na imprezę  ?- zapytał Cameron. 
- Sorry ale...-  nie dokończył mój chłopak.
- Jeśli Meg będzie chciała to może iść z tobą. Reszta też przyjdzie z dziewczynami, więc nie będziesz jedyny - powiedział przyjaciel Matta.
- Będziemy - spojrzałam na mojego chłopaka.
- A tak w ogóle to gratulacje - zaśmiał się Cam.
- Dzięki, to o której ta impreza ? - dopytał Matt.
- O 20 w Lavos.
Pożegnaliśmy się z Cameronem i udaliśmy się w stronę samochodu Matta. Mój chłopak wyciągnął z torby papierosy i poczęstował mnie jednym. Nie sprzeciwiałam się i wzięłam jednego. Brunet otworzył mi drzwi od auta po czym odjechaliśmy. Długo nie minęło i byliśmy już pod moim domem. Weszliśmy do środka i usiedliśmy w salonie paląc kolejnego papierosa. 
Siedzieliśmy wtuleni w siebie, oglądając jaką durną komedie. Nagle telefon chłopaka zaczął dzwonić. Matt wyszedł na zewnątrz, a ja w tym czasie poszłam do kuchni napić się coli. Wzięłam z salonu miskę po popcornie i włożyłam ją do zmywarki. Poczułam jak brunet przytula mnie od tyłu. 
- Dzwonił Cam i plany na wieczór się trochę zmieniły - zaczął.
- To znaczy ?- odwróciłam się twarzą do niego.
- Lubisz All Time Low ? - zapytał.
- Uwielbiam, a czemu pytasz ?
- Dzisiaj mają koncert w LA, na który cię zabieram. Będzie tam jeszcze Cam ze swoją dziewczyną. 
- Już się nie mogę doczekać - powiedziałam uradowana. 
- W takim razie będę u ciebie po 18, a teraz jadę do domu bo jestem zmęczony. Na razie kochanie. 
- Pa. 
Chłopak pocałował mnie i po chwili wyszedł z domu. Wzięłam do ręki laptopa i weszłam na Twittera.

" Yeah ! W końcu idę na koncert @AllTimeLow. Dziękuję Matt :** "

Odpisałam także paru fanom i wyłączyłam laptopa. 
Do przyjazdu Matta została godzina. Ubrałam szarą bluzkę z logo zespołu do tego czarne rurki, tego samego koloru vansy i skórzaną kurtkę. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa. Chłopak przyjechał po mnie o 18:25. Przywitaliśmy się i pojechaliśmy jego samochodem na arenę, gdzie miał odbyć się koncert. Jestem strasznie podekscytowana. Wiem, że brzmię jak jakaś nastoletnia psychofanka, ale naprawdę chciałam być na ich koncercie. Nigdy nie grali w mieście, w którym akurat byłam, a jak już był to nie miałam czasu, żeby na niego pójść. Zaparowaliśmy przy arenie i poszliśmy szukać Camerona i jego dziewczyny. Para stała w kolejce i zajęła nam miejsca. Przepchaliśmy się przez tłum i przywitaliśmy się z parą. Amanda, bo tak miała na imię dziewczyna przyjaciela mojego chłopaka jest na prawdę fajna. Czuję, że tej nocy będziemy się świetnie bawić. 
W końcu zostaliśmy wpuszczeni na arenę. Razem z Amandom zajęłyśmy nasze miejsca w sektorze F. Mieliśmy idealny widok na scenę dodatkowo nie musieliśmy cisnąć się na dole. Koncert rozpoczął się piosenką Break Your Little Heart. Nie daleko nas bawił się Calum i Ashton. Od razu, gdy mnie zauważyli przywitali się ze mną i Mattem. 

- Co wy tu robicie ? -zapytałam.
- Chłopaki z All Time Low zaprosili nas na swój koncert - odpowiedział Ash, szeroko się uśmiechając.
- Znacie ich ? - zapytałam, wskazując na scenę.
- Chłopaki pomagali nam przy naszym albumie - powiedział Cal.
- I nie pomyśleliście, żeby mnie z nimi poznać ? - zapytałam oburzona.
- Nie wiedzieliśmy, że ich lubisz - powiedział Ash.
- My nie przeszkadzamy i lecimy do reszty. Trzymajcie się - powiedział Cal i razem z Ashem poszli do Michaela i Luka. 
Koncert trwał jeszcze jakieś 20 minut po czym z wielkim uśmiechem na twarzy wyszliśmy z areny i skierowaliśmy się do swoich samochodów. Było już trochę po północy. 
- Dołączamy się do reszty i idziemy na imprezę ?- zaproponował Cam.
- Jeśli dziewczyny mają jeszcze siłę to możemy iść- powiedział Matt.
- Oczywiście, że mamy - stwierdziła Amanda. 
Wsiedliśmy do aut i ruszyliśmy pod klub. Weszliśmy do środka, gdzie można było zobaczyć bardzo dużo pijanych już osób. W tłumie odnaleźliśmy drużynę chłopaków i poszliśmy do nich. Matt poszedł po jakieś drinki, a ja zostałam z resztą. Przyjaciele mojego chłopaka są bardzo wyluzowani i łatwo złapać z nimi kontakt. Cam wyciągnął mnie na parkiet. Nie mogłam wytrzymać i wybuchłam śmiechem spowodowanym jego
kocimi ruchami. Po jakieś chwili chłopak ogarnął się i zaczął tańczyć normalnie. 
Gdy zmęczyłam się tańcem, wróciłam na kanapy, gdzie byli wszyscy. Matt pocałował mnie w policzek. Jeden z kumpli chłopaków palił jointa i podał go pozostałym w tym mnie. Pech chciał, że ktoś dał cynka paparazzi o tym, że tu jestem i jeden z nich zrobił mi zdjęcie ze skrętem w ręku. Nie przejęłam się tylko i wyłącznie dlatego, że byłam pod wpływem narkotyków i alkoholu. Nie kontrolowałam tego co się dzieje w około mnie. Resztę imprezy pamiętam jak przez mgłę. Nawet nie wiem kiedy i jak wróciłam do domu. 


~~Oliv~~

Włącz > to
                                                               

Obudziłam się o 10. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Nareszcie jestem w domu.


Wzięłam prysznic i poszłam do garderoby wybrać jakieś ubrania. Ubrałam to. Zrobiłam makijaż i rozczesałam włosy. Zeszłam na dół do kuchni przygotować coś do jedzenia. Przygotowałam sobie naleśniki z owocami i koktajl. Smakowało pysznie. Po zjedzeniu posprzątałam i włożyłam naczynia do zmywarki. 
 Następnie posprzątałam trochę w domu. Nie było w nim za czysto. Wzięłam moje kluczyki od samochodu i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i pojechałam w stronę mojego salonu. Zawsze pod moją nieobecność wszystkim zajmuję się moja mama. Gdy byłam już na miejscu zaczęłam szkicować pewne projekty. Miałam  dużo pomysłów. Po jakimś czasie zadzwonił mój telefon.

- Jesteś bardzo zajęta? - zapytał Josh.
- Nie. Zaraz jadę do domu. - odpowiedziałam.
- A masz może ochotę pójść ze mną na obiad? 
- Pewnie.
- OK. To spotkamy się w restauracji. Pa.
- Pa.

Po rozmowie schowałam telefon do torebki i miałam wychodzić z salonu, gdy weszła moja mama.

- Cześć córeczko. Jak tam ? - zapytała.
- Cześć. Wszystko dobrze. Dzięki. 
- No to fajnie. Za parę dni masz zdjęcia do najnowszej kolekcji ubrań w Los Angeles.
- To świetnie. 
- Robisz coś jutro? Może przyjedziesz do nas na kolacje.
- Jeszcze nie wiem. Zadzwonię do ciebie jutro rano.
- No dobrze. To na razie.
- Pa.

Pożegnałam się z mamą i pojechałam w stronę centrum miasta. Zaparkowałam samochód i udałam się w stronę restauracji. Chłopak był już na miejscu. Przywitałam się z nim i usiadłam. Kelner przyniósł nam menu. Nie mogłam się zdecydować co mam zjeść. W końcu wybrałam sałatkę z kurczakiem. Po kilku minutach kelner przyniósł nam nasze zamówienie. Była to bardzo duża porcja. Po zjedzeniu zapłaciliśmy i wyszliśmy z budynku. 

- Co będziesz robić? - zapytał chłopak.
- Nie wiem może pójdę pobiegać. Chcesz iść ze mną? - odpowiedziałam i zapytałam.
- Nie, może innym razem. Jestem umówiony z chłopakami z zespołu. 
- OK.
- Może przyjadę później do ciebie.
- Dobrze.

Pożegnałam się z chłopakiem i udałam się w stronę samochodu. Wsiadłam i pojechałam do sklepu, kupić jakieś produkty na kolację. W lodówce mam już prawie pusto, więc muszę coś kupić. Po kilku minutach byłam przed sklepem. Wyszłam z samochodu i weszłam do budynku. Wzięłam koszyk i zaczęłam chodzić i wybierać produkty. Następnie udałam się do kasy, zapłacić. Wyszłam i pojechałam do domu. Zaparkowałam samochód przed domem i weszłam do niego. Poszłam do kuchni odłożyć zakupy. Po ich rozpakowaniu zadzwonił mój telefon. Dzwoniła Julia.

- Hej. Masz
- Hej. Pewnie i tak miałam iść biegać więc... - odpowiedziałam.
- OK. To za 15 minut będę u ciebie.
- Dobrze.

Rozłączyłam się i udałam się do garderoby. Wyciągnęłam ubrania sportowe i poszłam się przebrać. Gdy byłam gotowa przyjechała Julia. Otworzyłam jej drzwi. Dziewczyna nie była jeszcze przebrana, więc poszła się ubrać. Gdy byłyśmy gotowe wyszłyśmy z domu. 
Na początku nie wiedziałyśmy dokąd mamy biec. Później pobiegłyśmy w stronę miasta. W centrum miasta spotkałyśmy Chris'a mojego brata.

- Cześć siostra. Co tam? Dawno się nie widzieliśmy. - powiedział.
- Cześć. Wszystko w porządku. No właśnie. - odpowiedziałam.
- Może macie ochotę na kawę albo coś zimnego?
- W sumie to czemu nie.

Poszłyśmy razem z moim bratem do jakieś kawiarni. Zamówiliśmy coś zimnego do picia. Po 5 minutach przynieśli nam nasze zamówienie. Każdy z nas zamówił shake'a. Były pyszne. Porozmawiałyśmy z Chris'em i po godzinie poszłyśmy dalej biegać. Po około 2 godzinach wróciłyśmy do mnie do domu. Zaprowadziłam Julię do mojej drugiej łazienki, a następnie poszłam się wykąpać. Ubrałam ubrania, które miałam założone rano. Zeszłam na dół do kuchni. Zastanawiałam się co mam przygotować na kolację. Zrobiłam zapiekankę, a ja Julia pomogła zrobić sałatkę. Wyglądało pysznie. Gdy wszystko było już gotowe, poszłyśmy usiąść i zaczęłyśmy jeść. Po skończeniu dziewczyna pomogła mi posprzątać. Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę i dziewczyna postanowiła wracać do domu. Pożegnałam się z dziewczyną i poszłam przebrać się w piżamę. Udałam się do sypialni. Położyłam się w łóżku i włączyłam jakiś film w telewizji. Zaczęłam oglądać. W pewnej chwili zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz