Translate :))

poniedziałek, 28 lipca 2014

Chapter 21

~~Pat~~

 Włącz > to.

Smacznie sobie spałam do czasu, kiedy nie obudził mnie telewizor. Zmuszona wstałam z kanapy. Było już po 10. Nie miałam siły na nic. Postanowiłam więc, że zamówię sobie jakieś jedzenie. Zadzwoniłam do pierwszej lepszej knajpki i zamówiłam danie pod swój adres. Po skończeniu rozmowy stwierdziłam, że wezmę prysznic. Poszłam więc do łazienki i wzięłam sobie szybki prysznic. Owinięta ręcznikiem poszłam do garderoby. Z szybkim zastanowieniem ubrałam to. Wróciłam do łazienki i przeczesałam swoje włosy, później zrobiłam makijaż. Wyszłam z łazienki i udałam się do salonu. W tym czasie zadzwonił dzwonek. Udałam się więc otworzyć drzwi. 
Odebrałam zamówienie i udałam się do jadalni. Rozpakowałam danie i wzięłam się za jedzenie. Wszystko wyglądało na prawdę smakowicie. Również tak smakowało. Po zjedzeniu posprzątałam w jadalni. Postanowiłam jechać do centrum. Tak, trochę się boję po tym wypadku, no ale muszę kupić coś Alex na jej jutrzejsze urodziny. Wzięłam swoja torebkę i wyszłam przed dom. Zakluczyłam drzwi i włączyłam alarm. Po włączeniu udałam się do Astona. Wsiadłam do auta, zapięłam pasy i odpaliłam silnik. Po wyjechaniu z posesji zamknęłam bramę i ruszyłam w stronę centrum Londynu. 
Zaparkowałam auto na najbliższym parkingu i wyszłam z niego. Zakluczyłam go i ruszyłam na poszukiwanie prezentu dla Alex. Omijałam wiele sklepów i żaden mi nie przypasowałam. Na końcu jednej alejki stał wspaniały sklep. Postanowiłam go odwiedzić. Weszłam do środka i zobaczyłam miliony cudownych perfumów. Ruszyłam do kilku stoisk i zaczęłam je testować. W pewnym momencie zauważyłam zestawy po kilka perfumów w jednym. 
Sprawdziłam wszystkie perfumy w jednym z zestawów i od razu mi się spodobały i postanowiłam je wziąć. 
Udałam się do kasy, gdzie ładnie mi zapakowali. 
Zapłaciłam, pożegnałam się i opuściłam sklep. Postanowiłam teraz udać się do jakiegoś kolejnego sklepu. Zobaczyłam w centrum Londynu sklep "Chanel". Od razu udałam się do niego. To jest chyba najlepszy sklep w Londynie. 
Rozejrzałam się po całym sklepie i nic mi się nie spodobało, jednak kiedy odwróciłam się do tyłu zobaczyłam prześliczną torebkę. Szybko ją wzięłam i udałam się do kasy. Zapłaciłam i opuściłam sklep. Ta torebka była wspaniała. Postanowiłam zanieść zakupy do samochodu. Włożyłam je do bagażnika i zamknęłam go. Stwierdziłam, że przejdę się na spacer do parku.  Udałam się do jednego z Londyńskich parków. Usiadłam na jednej z ławek i zaczęłam się rozglądać wokoło.
Siedziałam tak sobie spokojnie do czasu, kiedy nie zadzwonił mój telefon. 
  • Cześć.- dodałam.
  • Hej, tu Kate. Mam ważną wiadomość.- oznajmiła.
  • Jaką?
  • Po 1 musisz dzisiaj unikać paparazzi.- dodała.
  • No ok, ale dlaczego?
  • Słuchaj, po 2 nie udzielaj żadnych ulicznych wywiadów. Nie wolno ci.- oznajmiła.
  • No dobrze.
  • Więc musisz to robić dlatego, że dzisiaj umowa z Modest została zerwana. Nie zgodziłam się ciągnąć tego dalej, więc nie jesteście już parą z Austinem. Masz swoje życie i zacznij szukać sobie chłopaka na prawdę a nie na papierku. To tyle z mojej strony.- dodała.
  • Jeju Kate, dziękuję. 
  • Nie ma za co. Trzymaj się, pa. - dodała i rozłączyła się.
W końcu to się skończyło. Ciekawe, czy to wyjdzie na jaw, że to przez Modest. Oby wyszło. Nienawidzę ich. Zmuszają ludzi do najgorszego, żeby na tym zarobić. Co za debile. 
Wstałam szybko z ławki i udałam się do centrum po jakieś danie na wynos do domu. Weszłam do jednej z restauracji i złożyłam zamówienie. Kilka minut później moje danie było już gotowe. Odebrałam je i ruszyłam do samochodu. Odpaliłam silnik i ruszyłam do domu. 5 minut później byłam już na miejscu. Wzięłam swoje wszystkie zakupy i weszłam do domu. Najpierw udałam się do jadalni, żeby zjeść swój obiad. Zjadłam go z wielkim smakiem. Po skończeniu posprzątałam po sobie. Prezenty dla Alex zaniosłam do salonu. Włączyłam TV i od razu pojawiły mi się wiadomości. "Koniec związku Austina Mahona! Nastoletnie ciacho znowu wolne!" > "Patricia News wolna! " > "Związek z Austinem był ustawiony! Wszystko zorganizował Modest!" >>>  Wow, to będzie niezła afera z tym Modest'em. W końcu dostaną za swoje. 
Nic ciekawego w TV nie leciało, więc postanowiłam sobie pograć w wyścigi samochodowe. Uwielbiam tą grę. Mogę cały czas w nią grać i mi się nie znudzi. Przygotowałam wszystko i włączyłam grę. Kilka minut później moje wyścigi zaczęły się. Tak długo w to grałam, że nie zorientowałam się, że jest już przed 19. Dzisiejszy dzień szybko mi zleciał. Nawet nie wiem jak i kiedy. Przecież nic takiego nie robiła, tylko zakupy, park, zakupy i dom. Ciekawy plan dnia, nie powiem. Skończyłam więc swoją grę i wyłączyłam ją. Zmęczona udałam się do łazienki i wzięłam prysznic. Później ubrałam się w piżamę. Gotowa wróciłam do salonu, żeby trochę posprzątać. Wyczyściłam stół w jadalni, kuchnię salon. A i zapomniałam podlać kwiaty. Różę, które dał mi Niall wciąć były takie ślicznie. Nie zwiędły. Stały sobie spokojnie na stoliku na korytarzu. Zasłoniłam jeszcze wszystkie okna w domu roletami zewnętrznymi i byłam gotowa iść spać. Poszłam więc do sypialni i położyłam się na łóżku. Byłam tak zmęczona, że od razu zasnęłam. *___*


~~Alex~~
Włącz to.

Obudziłam się przed 10. Dobrze mi się spało. Jestem taka podekscytowana jutrzejszym dniem ^.^ Tak dawno nie widziałam Meg, Oliv i Pat <3 Trochę za nimi tęsknię. Włączyłam tv a tam głośno o związku Pat i Austina... No pięknie. Modest... mają za swoje. Wyłączyłam tv i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie pysznego omleta, którego urozmaiciłam dodając rodzynki i banany oraz kawę i zabrałam się za jedzenie. Uwielbiam omlety i owoce ;3 Mniam... Kiedy zjadłam dokończyłam moją kawę i włożyłam brudne naczynia do zmywarki. Już miałam ją włączyć, kiedy ktoś do mnie zadzwonił. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam, że jest to numer nieznany. Odebrałam.
  • Halo?- powiedziałam. Nic cisza...
  • Halo?- powtórzyłam. Wtedy usłyszałam muzykę... pogrzebową.... Wystraszona szybko wyłączyłam telefon. 
To na pewno był żart. Tylko mało śmieszny. Postanowiłam o tym nie myśleć i nie wracać do tego. Dziś już muszę mieć wszystko zapięte na  ostatni guzik przed jutrzejszą imprezą urodzinową w hotelu mojego przyjaciela Victora. Muszę dziś kupić jakąś sukienkę na jutro, a wieczorem.... lecimy na Karaiby! Już nie mogę się doczekać. Przede mną jeszcze tyle spraw do załatwienia.. ach...
  • Tak słucham?- usłyszałam.
  • No cześć Victor.
  • O witaj Alex.
  • Chciałam sprawdzić czy wszystko idzie według planu.
  • Tak, no jasne, że tak. Mówiłem ci, że wszystko załatwię. W końcu zdecydowałaś się organizować imprezę u mnie.- nawet jak go nie widziałam to i tak wiem, że się uśmiechał.
  • Super. To do zobaczenia niebawem.
  • Na razie Alex.- rozłączyłam się.
Czas się ubrać i jechać na małe zakupy. Wzięłam rzeczy i poszłam z nimi do łazienki, gdzie wzięłam orzeźwiający prysznic i uczesałam się w koka. Uczesana, ubrana i orzeźwiona, zabrałam jeszcze moje okulary przeciwsłoneczne i kluczyki do mojego białego Range Rover'a. Kiedy wsiadłam do samochodu pomyślałam sobie "A może by tak się pofarbować?". Z tą myślą udałam się do centrum, a konkretnie do fryzjerki, u której pracuje moja kochana Adelajda. Zaparkowałam wóz w cieniu, co było nie lada wyczynem, żeby znaleźć gdzieś miejsce. Weszłam do środka.
-Dzień dobry.- powiedziałam promiennym głosem. Kilka pracownic spojrzało na mnie i odpowiedziały mi tymi samymi  słowami. Nagle zza wnęki wyłoniła się Adelajda, która najwyraźniej jadła drugie śniadanie. 
-Chodź.- powiedziała z pełną buzią. Zaczęłam się śmiać, ale podążyłam za nią.
-Smacznego.-  powiedziałam zanim się ze mną przytuliła.
-Dziękuję. Co cię sprowadza w nasze skromne progi?- powiedziała jak zawsze uśmiechnięta.
-Chciałabym pofarbować włosy na blond.- oznajmiłam. Dziewczyna od razu bardziej się rozpromieniła.
-Czekałam kiedy do mnie przyjdziesz i  to powiesz. Bierzmy się do roboty. Jaki blond by cię interesował?- powiedziała, kiedy usiadłam na fotelu prze lustrem. Pokazała mi paletę kolorów, gdzie wybrałam jaki blond bym chciała i od razu wzięła się do roboty.

Kiedy zobaczyłam końcowy efekt, byłam zachwycona. 
Wyglądałam pięknie <3
-Cudownie, dziękuję.- przytuliłam dziewczynę.
-Nie ma sprawy.
-Ile płace?
-Nic. W końcu jutro masz urodziny. To taki prezent ode mnie.- powiedziała.

Pożegnałam się z nią i ruszyłam szukać sukienki na jutro. Weszłam do jednego ze sklepów w galerii. Wchodząc do środka wpadłam na jakiegoś chłopaka.
-O...przepraszam nie zauważyłam cię..- powiedziałam i spojrzałam na chłopaka. Za jego plecami stał jeszcze jeden.
-To ja przepraszam.- uśmiechnął się i odszedł razem z tamtym drugim. Całkiem... przystojny, pomyślałam. Kiedy zniknął mi z oczu, rzuciłam się na poszukiwanie sukienki. Było sporo, które mi się podobały.
Obeszłam wszystkie sklepy w ponad 4 godziny i kupiłam chyba z 15 sukienek. Później będę myśleć, którą założę. Wracałam do domu, kiedy ktoś do mnie dzwonił.

  • Halo?
  • Cześć piękności ty moje.- to był Luke.
  • Haha no cześć słodziaku.
  • Jak mija dzionek?
  • Dobrze, trochę zabiegana jestem. A tobie?
  • Właśnie kiepsko.
  • Co?! Czemu?
  • Bo umieram z tęsknoty za tobą kochanie.
  • Ojej.., jaki uroczy. 
  • No wiem. Kocham cię.
  • Ja ciebie też. Przepraszam, ale właśnie jadę samochodem i zaraz wjadę na rondo, więc...
  • To zadzwonię później.
  • Ok.
  • Pa skarbie.
  • Pa.- rozłączył się.

W  domu szybko zaniosłam zakupy do swojego pokoju i wręcz biegłam na dół, żeby otworzyć drzwi, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. 
-Hej mała.- rzuciłam się na szyję Emett'owi.
-No cześć.- powiedziałam.
-Aż tak mnie kochasz, że rzucasz się na mnie?- zaśmiał się.
-No pewnie.- zawtórowałam mu.
-O której lecisz?
-O 16.40 mam samolot.
-Ok.
-Jestem głodna, jadłeś już obiad?
-Nie.
-No to świetnie.- klasnęłam w dłonie. Przeglądaliśmy moje segregatory z przepisami, aż w końcu zdecydowaliśmy się na zrobienie placków ziemniaczanych z kurczakiem i kukurydzą. Kiedy już skończyliśmy wyglądało bardzo apetycznie. Dlatego też szybko je zjedliśmy. Były pyszne.

Emett już poszedł a ja zabrałam się za pakowanie. Wyszły mi w sumie 3 walizki i torba podręczna. Nie tak dużo. Zbliżała się 16.30 a nie chciałam się spóźnić, więc pojechałam na lotnisko. Zajęłam swoje miejsce. To będzie bardzo długi lot. Tak jak praktycznie zawsze, zasnęłam. Obudziłam się zanim zaczęliśmy podchodzić do lądowania. Zabrałam swoje bagaże, wzięłam taksówkę i pojechałam do hotelu mojego kochanego Victora. Byłam tu tylko raz, ale i tak chciałam tu wrócić. Tu jest tak pięknie. Impreza na plaży i te sprawy. Ciepła woda, gorące słońce, panowie w bokserkach. Czego chcieć więcej? Haha... nie no... Mam chłopaka i on mi wystarcza. Nie mogę się doczekać, aż go w końcu zobaczę. Cieszę się, że udało mu się wyrwać z NY i przylecieć tutaj dla mnie. To takie słodkie ;3 Taksówkarz przekazał moje bagaże portierowi i razem z nim weszłam do środka. Przy recepcji czekał już na mnie sam Victor.

-Victor!- powiedziałam uśmiechnięta i przytuliłam się do niego.
-Alexis, moja droga! Jak podróż?- zapytał, kiedy już się od siebie odczepiliśmy.
-Długa. Nawet bardzo.- zaśmiałam się.
-Leciałaś z Londynu?
-Tak.
-No to faktycznie blisko nie miałaś. Mogłaś jechać do Nowego Jorku do Luke'a to byś miała bliżej.
-Wiesz... nawet miałam tak zrobić, ale miałam jeszcze trochę do załatwiania w Londynie i jakoś tak nie opłacało mi się.
-No, może i masz rację.
-Na szczęście, większość lotu przespałam, więc tak mnie to nie zmęczyło.- znów się zaśmialiśmy.
-Cała Alexis. No to jeśli chcesz to pokaże ci to i owo.
-Jasne, chodźmy. Em... ale gdzie moje bagaże?
-W twoim apartamencie, nie martw się.
-Aha, no ok.- i poszliśmy.

Kiedy już mi wszystko pokazał, poszliśmy do jego restauracji na "śniadanie". Jest dopiero koło 4.50. Ach te strefy czasowe. Nie lubię ich. Chciałam iść na plaże, ale samej? O tej godzinie? Nieee.... Na śniadanie zażyczyłam sobie tradycyjnie omleta, ale mieli mnie zaskoczyć dodatkami. Tak też zrobili. Dostałam mojego kakaowego omleta z lodami i owocami. Zjedliśmy i chciałam zapłacić, ale to wszystko na koszt firmy. I tak mu się odwdzięczę, ale co tam.
-Palisz?- zapytał kiedy wyszliśmy na zewnątrz.
-Nie.
-Ok.- i zapalił papierosa. Długo rozmawialiśmy o imprezie i nie tylko. Dawno się nie widzieliśmy, więc było co opowiadać. Ale kiedy zbliżała się godzina 10 on z uśmiechem zaprowadził mnie do mojego apartamentu. A tam...

-Powiem ci, że chyba będę tu spać z tobą.- zaśmiała się Agnes, która leżała na wielkim łożu. Z uśmiechem na twarzy rzuciłam się na łóżko obok dziewczyny. Przytuliłyśmy się. Wstałam równie szybko jak się położyłam i podeszłam do Victora.
-Dziękuję.- mocno go przytuliłam i dałam mu buziaka w policzek, co najwyraźniej mu się spodobało.
-Nie ma sprawy, ale pasują mi takie podziękowania.- zaśmialiśmy się i zostawił nas dwie.
-Kiedy przyleciałaś?- zapytałam ją.
-Jakąś godzinę temu.
-Że co?! I dopiero teraz się o tym dowiaduję?
-Byłam zmęczona i chciałam się zdrzemnąć, a potem jadłam śniadanie i tak wyszło. A ten Victor to całkiem przystojny jest.
-Wiem.- zaśmiałam się.
-Idziemy na plaże?- zaproponowała.
-No pewnie! Na to czekałam.- ubrałyśmy nasze stroje kąpielowe i wzięłyśmy ręczniki, balsamy, okulary przeciwsłoneczne i ruszyłyśmy na podbój plaży. Agnes kocha panterkę, dlatego też jej strój kąpielowy jest właśnie w panterkę.

Rozłożyłyśmy ręczniki na piasku i nawzajem nasmarowałyśmy się olejkami. Kiedy już leżałyśmy na brzuchach dostałam piłką w żebra.
-Ał..- syknęłam. Nagle w miejscu gdzie dostałam piłką, poczułam czyjeś ręce, które... masują mnie? Usiadłam na kolanach i spojrzałam na chłopaka.
-Przepraszam, nie chciałem cię trafić piłką. Bardzo boli?- był zmartwiony. Ojej... i jaki przystojny. Agnes spojrzała na nas i uśmiechnęła się szeroko a potem schowała swoją twarz s powrotem.
-Trochę, ale przeżyję.- powiedziałam dotykając miejsca, gdzie mnie bolało.
-Nie powinnaś mieć siniaka.- powiedział.
-Mam nadzieję.- wciąż był zmartwiony.
-Skądś cię znam.- powiedziałam zamyślona. On się uśmiechnął i spuścił głowę, a potem znów ją podniósł. Ściągnęłam okulary i przyglądałam się mu, a on mi.

-Raczej nie. Przepraszam, ale muszę lecieć.- i uciekł. Oczywiście wziął piłkę. Agnes wstała i patrzyła czy nie mam siniaka, ale na razie niczego nie było.
-Powiedz, że go kojarzysz.- zwróciłam się do niej.
-Wydaje mi się jakiś znajomy, ale nie wiem. Może po prostu jest do kogoś podobny?

-Może i racja. Chodźmy popływać.- ścigałyśmy się do wody. Rzuciłyśmy się na wielką falę. To było niesamowite. W końcu się zabawiłyśmy. Nie mogę się doczekać już mojej imprezy. Nasz hotel łączy się od razu z plażą, więc będzie mógł przyjść każdy.
Woda nas wymęczyła i wróciłyśmy do hotelu...

Ciąg dalszy nastąpi....


~~Mady~~

Na Seszelach wylądowaliśmy przed 15. Odebraliśmy swoje bagaże i taksówka pojechaliśmy do hotelu. 
Lot trwał jakieś 17 godzin dobrze, że spałam w samolocie, bo nie wiem jak dałabym radę iść na tą imprezę. 
Matt położył moją walizkę na łóżku, gdzie po chwili sam leżał. 
- Musimy iść na tą imprezę ?- zaczął marudzić.
- Chyba po to tu przylecieliśmy - powiedziałam zirytowana.
Chłopak zamilkł i zabrał się za wypakowywanie swojej walizki. Wzięłam do ręki swojego iPhone i włączyłam go. Na ekranie pojawiła się wiadomość od Mirandy, która szczęśliwie dotarła do Los Angeles. Odłożyłam telefon na szafkę nocną i wyjęłam z walizki jakieś ciuchy. Wyminęłam Matta i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Rozczesałam i wysuszyłam swoje włosy po czym zabrałam się za robienie makijażu. Wróciłam do pokoju i zauważyłam Matta siedzącego na łóżku z laptopem na kolanach. 
- Co robisz ? - zapytałam siadając obok.
- Zgrywam zdjęcie z Krety na laptopa - opowiedział, uśmiechając się do mnie.
- Mogę je zobaczyć ? - spytałam.
- Jasne - brunet pocałował mnie w policzek, po czym wstał z łóżka i biorąc jakieś rzeczy poszedł do łazienki. 
Przeglądałam zdjęcia z naszych wakacji. Było ich dosyć dużo. rzy niektórych śmiałam się jak głupia. Na laptopie były także zdjęcia z dzieciństwa Matta. Postanowiłam wykorzystać jego nieobecność i je przejrzeć. Na jednym z nich zauważyłam siebie. Było ona zrobione podczas naszych wspólnych wakacji na Hawajach, gdy mieliśmy jakieś 6 lat. Pamiętam jak bardzo lubiliśmy się ze sobą bawić. Nasi rodzice ledwo mogli wrócić z nami do hotelu, bo tak bardzo nie chcieliśmy opuszczać plaży i przestać budować zamki z piasku.
- Pamiętam te wakacje - powiedział Matt siadając obok mnie i kładąc głowę na moim ramieniu. 
- I te nasze zabawy na plaży - zaśmiałam się.
- Albo bawienie się w rodzinę...Mój pies nas znienawidził po tym jak ubieraliśmy go sukienki od twoich lalek - powiedział.
- Haha...Czasami sama się nam dziwie jak mogliśmy wpaść na taki pomysł ! 
- Ej mieliśmy 6 lat ! - zaprotestował brunet.
- A ty nic się nie zmieniłeś. Jakby twój mózg zatrzymał się właśnie na poziomie 6-latka - zaśmiałam się.
- Pożałujesz tego - chłopak odłożył laptopa na szafkę obok. 
Chwycił moje nadgarstki i położył je na łóżku, pochylając się nade mną  i zaczął mnie łaskotać. 
- Ałłaa..Haha...Matt...Proszę...- powiedziałam
- Obraziłaś mnie i musisz za to zapłacić - powiedział patrząc mi w oczy
- Haha...Dosyć..Ałłaa... 
Matt w końcu zlitował się nade mną i przestał mnie łaskotać. Spojrzał mi w oczy i przywarł do mnie swoimi wargami.
Gdy się od siebie oderwaliśmy postanowiliśmy zejść coś zjeść do hotelowej restauracji. 
Skończyliśmy jeść nasz obiad i wróciliśmy do pokoju w celu przygotowania się na imprezę. Ubrałam się w to i zabrałam się za robienie makijażu. Postanowiłam, że nie będę prostowała swoich naturalnie kręconych włosów. Popryskałam się perfumami. Podeszłam do lustra i stwierdziłam, że nie wyglądam źle. Dobrałam jeszcze bransoletkę do stylizacji i byłam gotowa. 
- Idziemy ? - zapytałam bruneta, leżącego na łóżku.
Ten tylko kiwnął głową na tak i razem wyszliśmy z pokoju. Na miejscu tętniło życiem. Ludzie naprawdę świetnie się bawili. Szłam cały czas za rękę z Mattem, żeby się nie zgubić w tłumie, który nas otaczał. Spotkaliśmy się z JJ'em i Cat. Przywitaliśmy się z nimi i zaczęliśmy rozmowę. Gdy zobaczyłam jednego z solenizantów pociągnęłam Matta w jego kierunku. 
- Wszystkiego najlepszego Josh ! - krzyknęłam i podałam mu prezent. 
- Dzięki, Mady - brunet mocno mnie uścisną, a mojemu chłopakowi podał przyjaźnie dłoń. 
- Cieszę się, że jesteście i życzę miłej zabawy - powiedział na odchodne.
Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu drugiego jubilata, ale niestety nie mogłam go znaleźć. Postanowiłam, że później spróbuję go odnaleźć. Poszliśmy do baru i zamówiliśmy jakiegoś drinka dla lepszej zabawy. Rozejrzałam się po klubie, aż w końcu zauważyłam Georga. Podeszłam do niego i przywitałam się z nim.
- Wszystkiego najlepszego ! - podałam mu prezent. 
- Dziękuję Meg ! Super, że jesteś - przytulił mnie.
- Nie mogłabym opuścić twoich urodzin.
- Przedstawisz nas sobie ? - zapytał patrząc na Matta. 
- Tak, jasne ! Geo to mój chłopak Matt, Matt to George, mój przyjaciel - powiedziałam. Chłopaki podali sobie ręce i zaczęli ze sobą rozmawiać. Przyjaciel zaprosił nas do swojego stolika, gdzie siedziało całe Union J ze swoimi połówkami. Mieliśmy wiele tematów do rozmów i cały czas wybuchaliśmy śmiechem. Bawiłam się świetnie. Cały czas ktoś przynosił drinki i po pewnym czasie straciłam rachubę w liczeniu ich. Razem z Mattem udałam się na parkiet. Do hotelu wróciliśmy jakoś o 2. Przebrałam się w piżamę i położyłam się spać. Po chwili dołączył do mnie Matt. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy snu. 


~~Oliv~~

Usłyszałam dzwonek budzika. Gwałtownie się podniosłam i spojrzałam na zegarek.
 Była 3.30. 
Obok mnie spał Josh. Postanowiłam go na razie nie budzić. Dzisiaj ma urodziny razem z George'em i lecimy na imprezę urodzinową na Seszele. Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Następnie udałam się do garderoby po ubrania. Założyłam to. Uczesałam się i zrobiłam makijaż. Zeszłam na dół przygotować coś do jedzenia. Przygotowałam prawie cały stół. Poszłam na górę obudzić chłopaka. 
 Weszłam do sypialni. Podeszłam do łóżka, ale chłopaka nie było. Odwróciłam się a za mną stał chłopak. Trochę się wystraszyłam.

- Wystraszyłeś mnie. - powiedziałam.
- Wiem, o to mi chodziło. - powiedział z uśmiechem.
- Ale śmieszne. - powiedziałam.
- Przepraszam. - powiedział po czym podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Wszystkiego najlepszego! - powiedziałam i dałam mu prezent. Kupiłam mu zegarek i perfum
- Dziękuję. - odpowiedział i mnie pocałował.

Następnie zeszliśmy do jadalni na śniadanie, które przygotowałam. Po skończeniu posiłku posprzątaliśmy. Wzięliśmy swoje walizki i wyszliśmy z domu. Udaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy w stronę lotniska. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Przeszliśmy odprawę i poszliśmy zająć miejsca. W czasie lotu spałam. Około 15 byliśmy już na miejscu. Przyjechała po nas taksówka, która zawiozła nas do hotelu. Odebraliśmy klucz od pokoju i udaliśmy się do niego. Odłożyliśmy walizki. 
Wyszłam na balkon, gdzie był piękny widok na morze. Po rozpakowaniu się udaliśmy się na obiad. Zjadłam kurczaka. Po skończonym posiłku udaliśmy się do pokoju. Poszłam do łazienki wziąć kąpiel.   Po kąpieli poszłam się ubrać. Josh'a nie było w pokoju. 

Poszedł po George'a aby dokończyć przygotowania do imprezy. Ubrałam się i zrobiłam makijaż. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Gdy byłam już gotowa udałam się na imprezę. Gdy weszłam do środka budynku wszystko było już gotowe. Przywitałam się z George'em i złożyłam mu życzenia. Po jakimś czasie zaczęli przychodzić goście. Zaczęła lecieć muzyka. Niektórzy już tańczyli na parkiecie. Przywitałam się również z resztą zespołu, czyli JJ'em i Cat. Ja razem z Josh'em poszliśmy do baru. Usiedliśmy i piliśmy drinka. Po pewnym czasie wstaliśmy i udaliśmy się na parkiet, jednak ja poszłam w inną stronę i Josh też. Zauważyłam George'a i podeszłam do niego. Zaczęliśmy rozmawiać. 
Po jakimś czasie przyszedł do nas Josh. Poszłam z chłopakiem trochę potańczyć. Tańczyliśmy dość długo. Następnie poszliśmy usiąść do stolika, gdzie siedzieli chłopacy z Union J razem ze swoimi osobami towarzyszącymi. Przyszła do nas Meg razem z Matt'em. 
Była świetna zabawa. Cały czas rozmawialiśmy i się śmialiśmy. 
Wszyscy świetnie się bawili. Bez przerwy ktoś chodził po drinki. Próbowałam za dużo nie pić, ale ciężko było. Poszłam jeszcze trochę potańczyć. Jak wróciłam wypiłam jeszcze z 2 drinki.
 Miałam już dosyć. Goście już zbierali się do domu. U niektórych było widać, że za dużo wypili. Impreza trwała do około 3. Razem z chłopakiem wróciliśmy do hotelu.
 Na szczęście nie znajdował się za daleko. Gdy weszłam do pokoju od razu udałam się w stronę łóżka. Nie miałam już na nic sił. Bardzo szybko zasnęłam.  

1 komentarz:

  1. strasznie ciekawy aż nie moge sie doczekac kolejnego !
    pozdrawiam serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń