Translate :))

poniedziałek, 9 lutego 2015

Chapter 53

~~Pat~~
Włącz > to.

Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do pokoju, a no tak nie zasłoniłam okien. Otworzyłam oczy aby sprawdzić teren i ujrzałam tylko chłopaka. Wstałam więc i podeszłam do okien po czym je zasłoniłam. Chłopak podniósł się i na mnie spojrzał po czym rzucił się na łóżko.
Zaczęłam się z niego śmiać bo wyglądało to komicznie.
  • Dobranoc.- oznajmiłam śmiejąc się i wychodząc z pokoju. 
Powędrowałam do kuchni z nadzieją, że zrobię chociaż jakieś kanapki. Sprawdziłam najpierw jednak zegarek, który wskazywał godzinę 9. Potem wyciągnęłam wszystkie potrzebne produkty i już chciałam robić kanapki, jednak do kuchni wparował Harry. Jeju jaki on ma kaloryfer, a te tatuaże..
Ogarnij się dziewczyno. Odgoniłam od siebie wszystkie dziwne myśli związane z nim i zaczęłam kontynuować moje działania, jednak chłopak zaczął...
  • Ja robię kanapki!- dodał.
  • Nie, ja.- rzuciłam.
  • Siadaj w salonie i czekaj aż zrobię śniadanko!- dodał.
  • Nie. Ja robię, więc ty możesz sobie usiąść.- dodałam.
Chłopak spojrzał się na mnie z nieogarniętą przeze mnie minął po czym podszedł do mnie i wziął mnie na ręce kierując się stronę salonu. 
  • Zostaw mnie!- krzyknęłam śmiejąc się.
Posadził mnie na kanapie w salonie.
  • Czekaj tu grzecznie na śniadanko Pani Styles i nawet nie waż się ruszać stąd.- dodał uśmiechając się, pomachał mi i ruszył do kuchni. 
Siedziałam w salonie i postanowiłam włączyć telewizor. Leciało akurat E news. Postanowiłam więc wsłuchać się w ich wiadomości. Mówili coś o rozstaniu Seleny i Jus'a i o tym, że chłopak mieszka teraz w mojej posiadłości. Słuchałam dalej.
"Patricia News zniknęła! Ostatni raz widziano ją tydzień temu na lotnisku w Londynie z Justinem Bieberem, teraz pytając chłopaka o Pat sam wyznaje ( puścili krótki film, gdzie Jus mówi. ) : " Nie wiem gdzie jest Patricia, sam bym  chciał to wiedzieć", gdzie podziała się dziewczyna? Nikt tego nie wie. Wiemy o rozstaniu się Niall'a Horan'a i dziewczyny. Czy to był powód jej zniknięcia? Jest jeszcze jeden fakt...Zniknął Harry Styles z One Direction przez co zostały przełożone koncerty, na razie o miesiąc. Może są razem?" 
Kiedy ciągle słuchałam tego co mówią do salonu wszedł Hazz z kanapkami. Widząc moje skupienie i to co mówią w telewizji wyłączył go.
  • Ej! Oglądałam to!- krzyknęłam.
  • Po co słuchać jakieś bzdury?- spytał podając mi talerz z kanapkami.
  • Dziękuję i nie aż takie bzdury, tylko fakty z życia wzięte.- oznajmiłam puszczając mu oczko.
  • Niech myślą sobie co chcą, są tylko natrętnymi i nic nie wartymi fotoreporterami.- mówił.- A teraz smacznego.
  • Smacznego.- oznajmiłam i zabraliśmy się za jedzenie ciągle rozmawiając.
  • Pat, słuchaj w tym mieście nie ma za bardzo co zwiedzać, może polecimy do Londynu i zatrzymasz się u mnie?- spytał.
  • Londyn? Tak na prawdę nawet nie zdążyłam go zwiedzić.- mówiłam.- Ale tam nas znają, wyda się.
  • Spokojnie.Ciebie nie poznają, a ja już się postaram o siebie.
  • Harry, nie wiem czy to dobry pomysł.
  • Świetny. To co lecimy?- spytał.
  • No dobrze, ale boję się, że nas rozpoznają.

  • Obiecuję, że tak nie będzie.
  • Obiecujesz?- spytałam.
  • Obiecuję.- dodał.
Obiecaliśmy to sobie na mały paluszek. Musi się udać. 
Zjedliśmy do końca śniadanie i chłopak posprzątał po nas. 
  • A dasz radę w ogóle chodzić?- spytał troskliwie.
  • Tak.-dodałam.
  • To ja idę zadzwonić, muszę załatwić bilety.
  • Dobrze, a ja zadzwonię do tej kobiety, aby oddać dom.
  • Okej, ale dopiero jak załatwię bilety.
  • Dobra, a teraz idę się ubrać.- oznajmiłam i ruszyłam do garderoby.
Przeszukałam wszystkie ubrania i w końcu wybrałam odpowiednią stylizację na Winnipeg i Londyn, więc tu czy tu będzie dobrze.. Udałam się do łazienki, gdzie ubrałam na siebie stylizację. Przeczesałam jeszcze swoje rozpuszczone włosy i pomalowałam rzęsy. Byłam ju gotowa. Kolczyk w nosie na szczęście cały. Opuściłam łazienkę i zaatakował mnie Hazz.
  • Więc samolot mamy o 11, dolecimy do Londynu o 22 tego czasu, to wtedy tam będzie 16.- mówił.
  • Okej, to dzwonię do tej kobiety, a ty się ubieraj i pakuj.
Chłopak ruszył z prędkością światła do łazienki a ja wzięłam swój wczorajszy prezent od Hazz'y i zadzwoniłam do kobiety od domu. Miała ona przyjechać odebrać kluczę za 45 min, więc zdążę się spakować i akurat pojedziemy na lotnisko. Po skończeniu rozmowy ruszyłam do garderoby gdzie zaczęłam się pakować. Matko co ja znowu robię. Miałam tu zostać a znowu gdzieś lecę i to na dodatek nie sama. Spakowałam się do końca. Wzięłam jeszcze wszystkie swoje rzeczy z łazienki i już wszystko miałam, więc zaciągnęłam walizkę pod drzwi od domu. Poszukałam jeszcze telefonu i usiadłam w salonie czekając za chłopakiem, który pojawił się 5 minut później. 
  • I co?- spytał podstawiając walizkę obok mojej.
  • Za chwilę przyjedzie kobieta.- dodałam.
  • Okej.- uśmiechnął się.
Wziął swój telefon i akurat do drzwi ktoś zapukał. To była ta kobieta. Oddaliśmy jej kluczę i Harry wziął nasze walizki po czym wsiedliśmy do samochodu. Ruszyliśmy. Lotnisko czeka. 11 godzin loty :") ja chyba tego nie przeżyję. Po 15 minutach jazdy byliśmy już na lotnisku. Harry tak załatwił, że Cadillac leci z nami. Odpowiedni kierowca przejął samochód, aby móc nim wjechać na pokład, a my ruszyliśmy do budynku. Oczywiście Hazz nie kazał mi nieść mojej walizki. Przeszliśmy przez odprawę i chwilę później siedzieliśmy już w samolocie. 

~~Harry~~  

Lecimy do Londynu. Boję się trochę, że ktoś może nas rozpoznać. Nie powiedziałem jeszcze Pat tej drugiej ważnej wiadomości. Zrobię to w Londynie. Tak chyba będzie lepiej. Siedzieliśmy w samolocie po czym w końcu wystartowaliśmy. Siedzieliśmy w ciszy po czym w końcu postanowiłem ją przerwać.
  • To co najpierw zwiedzimy?- spytałem.
  • Nie wiem, to ty znasz lepiej Londyn więc wybieraj.- dodała uśmiechnięta dziewczyna.
  • Już wiem...
  • Co?
  • Dowiesz się jak będziemy na miejscu.- dodałem puszczając jej oczko. 
Zaczęliśmy dalej rozmawiać opowiadając teraz o swoim dzieciństwie. Dużo się dowiedziałem o Pat, ona w sumie o mnie też. Teraz mogłem już powiedzieć, że znaliśmy się jak własną kieszeń. Żałuję, że nie powiedziałem jej o Niall'u wcześniej. Byłem chyba zaślepiony i za bardzo wierzyłem w to, że się zmieni dla niej. Ale ze mnie GŁUPEK. Czasu nie cofnę, ale mogę zrobić coś, co planowałem już od początku. 
Lot, który trwał 11 godzin dzięki rozmowie minął bardzo szybko. W końcu Londyn, dobrze, że tu jest już godzina 16. Wylądowaliśmy. 
Opuściliśmy samolot i odebraliśmy nasze bagaże po czym znaleźliśmy się już w Caddilac'u. Pogoda tutaj była dobra, jak na kalendarzową zimę. Nie było śniegu, lecz kałuże i słońce(?). 
Zapieliśmy pasy i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Dobrze, że w tym samochodzie są przyciemniane szyby. Po 20 minutach jazdy w niezłym korku w końcu dojechaliśmy do mojego domu

~~Pat~~ 

Weszliśmy do środka i moim oczom ukazał się idealnie urządzony salon. Matko, chłopak, a jak ślicznie ma w domu.
  • To na pewno twój dom?- spytałam zauroczona wnętrzem.
  • Tak, sam urządzałem.- oznajmił zadowolony.
  • Wow, no to masz niezły gust.- oznajmiłam.
  • Dziękuję. Chodź, zamówimy coś do jedzenia.- dodał po czym ruszyliśmy do jego kuchni gdzie znajdował laptop. 
Chłopak nie zdążył go nawet włączyć, bo usłyszeliśmy, jak ktoś otwiera jego drzwi. Chwilę później do kuchni wszedł Liam. Gdy tylko nas zobaczył upuścił wszystkie swoje siatki z zakupami.
  • Harry, Pat!- krzyknął po czym rzucił się na nas, aby przytulić.
  • Cześć Liaś.- oznajmiłam uśmiechnięta.
  • Cześć Li, co tu tak właściwie robisz?- spytał Hazz.
  • Pomyślałem, że pewnie niedługo wrócisz i zrobię ci zakupy, nie myliłem się. A Pat, co u ciebie jak się czujesz?- spytał.
  • Wszystko dobrze.- oznajmiłam.
  • Widzę, że Hazzuś cię pociesza, uważaj mówię ci.- dodał uśmiechając się.
  • Haha dzięki Liam.- dodałam.
  • Liam, skoro już tu jesteś może zrobisz nam coś do jedzenia? 
  • Dobrze, a wy się rozpakujcie. Pat co ci się stało w nogę?- spytał, gdy wstałam.
  • No wiesz..hm..Harry zabrał mnie na łyżwy i skręciłam kostkę.
  • Harry! Brać dziewczynę na randkę na łyżwy to zły pomysł!- krzyknął.
  • Zapamiętam tato. Chodź Pat, pokażę ci twój pokój, no chyba, że chcesz spać ze mną.
  • Podziękuję.- uśmiechnęłam się.
Ruszyliśmy schodami do góry. Chłopak otworzył drzwi i pokazał mi mój pokój. Pokój był cudowny. Lepszy niż wszystkie w których dotychczas byłam. Otworzyłam swoją walizkę i szafę po czym zaczęłam wkładać do niej wszystkie swoje rzeczy, a było ich sporo. W końcu miałam 3 duże walizki. Kiedy skończyłam zeszłam na dół, gdzie Liam właśnie podawał kolację.
Usiadłam grzecznie do stołu i spojrzałam na schody po których właśnie zbiegał Harry.
  • Smacznego.- dodał Liam zaczynając jeść.
  • Wzajemnie.- dodałam i już wszyscy zabraliśmy się za jedzenie.
Poszło nam to naprawdę szybko. Po wszystkim posprzątał kochany Liaś. Ja postanowiłam się wymknąć na chwilę i zadzwonić do Jus'a bo było mi głupio. Zamknęłam się w łazience i wykręciłam numer do przyjaciela.
  • Halo?- spytał.
  • Cześć Jus.- oznajmiłam.
  • Pat? Gdzie ty do cholery jesteś?!?!
  • Spokojnie, żyję. 
  • No to wiem. Mam nadzieję, że chociaż wiesz co robisz.
  • Wiem.
  • To dobrze, przepraszam, ale u nas jest 9 rano i chcę jeszcze pospać, więc zadzwonię później.
  • Dobrze Jus, ale nie mów nikomu, że ze mną rozmawiałeś. Dobranoc.- dodałam.
  • Nie powiem. Pa moja przyjaciółko.- dodał i się rozłączył..
Po tej rozmowie wrócił do przyjaciół, jednak Liam'a już nie było.
  • Gdzie Li?- spytałam.
  • Pojechał do Dani, a my jedziemy nad Tamizę, chodź.- oznajmił po czym założyliśmy  kurtki i wyszliśmy z domu.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę centrum Londynu.
Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Zaparkowaliśmy gdzieś auto i spacerem szliśmy plażą. Londyn nocą jest strasznie śliczny. Nigdy nie zwracałam na to szczególnej uwagi.
  • Gdzie zabierał cię Niall, gdy byliście razem?- spytał.
  • Nigdzie. - dodałam smutna.
  • Spokojnie, nadrobimy to.- oznajmił obejmując mnie ramieniem.
Jego słowa kryją jakąś tajemnicę. Za każdym razem, kiedy coś do mnie mówi, to jest to ukryciem czegoś. Nie mogę tego rozgryźć, on coś ukrywa. 
  • Harry, jeśli myślisz, że o tym zapomniałam to się mylisz. Miałeś mi powiedzieć jakąś drugą ważną rzecz, więc słucham.- zaczęłam.
  • Muszę teraz?- spytał.
  • Harry, czy zrobisz to teraz, czy jutro to i tak będziesz musiał mi to powiedzieć, lepiej zrób to teraz.- dodałam po czym zatrzymaliśmy się.
  • No więc....hm..- kiedy już zaczął coś z siebie wyduszać na nasze nieszczęście zaczęło padać. Tak, jak to w Londynie zawsze pada kiedy nie powinno.
  • Chodź, bo się przeziębimy.- oznajmił i już chciał iść, ale złapałam go za rękę.
  • Najpierw powiedz mi to co miałeś.- rozkazałam.
  • Nie umiem ci tego powiedzieć.- oznajmił ze smutną miną.
  • No to nie wiem, pokaż.- zaśmiałam się. To był żart.
  • Pokazać to umiem.- oznajmił po czym zaczęło mocniej padać, a on mnie pocałował. Wow. 
Pomijając fakt, że świetnie całuję to nie spodziewałam się tego. Jednak odwzajemniłam jego pocałunek.
  • Zawsze marzyłem o pocałunku w deszczu.- oznajmił uśmiechając się.
  • No to spełniłeś już swoje marzenie. - uśmiechnęłam się.
  • Tak.- dodał po czym znowu mnie pocałował. - A teraz chodź, bo się przeziębisz.- dodał i ruszyliśmy do auta. 
Wsiedliśmy do niego po czym spojrzeliśmy się na siebie i uśmiechnęliśmy. 
Ruszyliśmy i po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do środka po czym kichnęłam.
  • Na zdrowie!- krzyknął Hazz.
  • Dziękuję.
Ściągnęliśmy kurtki i usiedliśmy w salonie włączając telewizor. Byłam już trochę zmęczona, więc postanowiłam już iść się położyć.
  • Dobranoc Hazz.- dodałam wchodząc po schodach.
  • Dobranoc.- uśmiechnął się.
Weszłam do łazienki i zakluczyłam drzwi po czym wzięłam bardzo długą kąpiel. Po skończeniu ubrałam na siebie piżamkę i skarpetki. Gotowa poszłam do sypialni. Położyłam się na łóżku i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. *__*   

    _____________________________________________________




    ~~Alex~~

    Włącz ~> to.

    Dziś czeka nas ponad siedmiogodzinna jazda do Nowego Jorku. Zawsze tam mi się podobało. Lubię tam bywać. Dobrze się tam czuję. Może nawet tam zamieszkam? Wstałam leniwie z łóżka i ruszyłam do łazienki. Wzięłam chłodną kąpiel na orzeźwienie i ubrałam się. Zaczęłam pakować po kolei wszystkie rzeczy. W NY zostaniemy tydzień. A może dłużej? Po cichutku poszłam obudzić resztę. Emett spał sam na wielkim łóżku, więc wzięłam rozbieg i wskoczyłam na łóżko, aż chłopak podskoczył.

    • Alex!
    • Dzień dobry!- zaśmiałam się.
    • Ale mnie wystraszyłaś.- zaczęliśmy się śmiać.
    • O to chodziło.
    • Osz ty wredna.. chodź tu.- zaczęliśmy się łaskotać, bić poduszkami, aż w końcu się na mnie położył...
    • Teraz to mi wygodnie.- powiedział zadowolony.
    • A ja ledwo dycham.- wydukałam. Leżeliśmy obok siebie śmiejąc się.

    Potem poszłam do pokoju Agnes, która też jeszcze spała. No więc zrobiłam dokładnie tak samo, jak wcześniej. Rozbiegłam się i wskoczyłam na łóżko, a dziewczyna podskoczyła.
    • Alex!- krzyknęła wstając z podłogi, a ja się płakałam ze śmiechu.
    • Też cię kocham!
    • No wiem. Czemu już mnie budzisz?
    • Bo czeka nas ponad 7-godzinna jazda do Nowego Yorku.
    • A no tak.... zapomniałam. Dobra zaraz się ogarnę.
    • To za 20 minut na dole z bagażami.Papa. - wyszłam z pokoju i wróciłam do siebie.
    Spakowałam resztę kosmetyków do walizki i przejrzałam, czy wszytko mam. Miałam jeszcze 10 minut więc weszłam na instagram'a. Dawno mnie tam nie było... Zrobiłam sobie kilka zdjęć i wstawiłam je tam. Od razu przybyło mnóstwo polubień i komentarzy. Wow... niesamowite :O

    Wyszłam z pokoju taszcząc moją wielką walizkę i spotkałam Emett'a.

    • Może ci pomóc?- zapytał.
    • Do windy dam radę.- uśmiechnęłam się.
    • Masz wszystko?
    • Chyba tak. A ty?
    • Raczej też. Kto prowadzi?
    • Chyba ja.
    • Jeśli chcesz to możemy się zmienić za jakiś czas.
    • Nie ma sprawy. Dzięki, jesteś kochany.- cmoknęłam go w policzek.
    • Wiem, za to mnie kochasz.- zaśmiał się.
    Wzięliśmy sobie śniadanie na wynos, bo nie chcieliśmy tracić czasu na to. Emett siedział obok mnie w przodzie, a Agnes z Emmą z tyłu. Em cały czas coś robiła na swoim laptopie. Droga była trochę ośnieżona, ale ja lubię taki klimat. Jechaliśmy teraz pomiędzy lasami, ale nie było ruchu, więc dobrze się mi jechało.

    Po 3 godzinach jazdy musieliśmy się zatrzymać, żeby iść do toalety. Kolejki nie było zbyt długiej, ale i tak czekaliśmy jakieś 15 minut. Potem dalej ruszyliśmy w trasę. Już nie mogłam się doczekać, kiedy będziemy na miejscu. Oficjalnie mam koncert dopiero jutro, ale chciałam być tam wcześniej. Słyszałam, że jest tu niesamowite lodowisko i chcę się o tym przekonać. Może spotkamy kogoś ciekawego.

    Łyżwy zimą w Central Parku to jedno z moich marzeń. I w końcu je spełnię. Emma powiedziała, że nie idzie, więc poszliśmy we trójkę. Zadzwoniłam po drodze do Cody'ego. 
    • Halo?
    • Cześć skarbie, jak film?
    • Hej miśku. Właściwie to dobrze, ale bardzo za tobą tęsknie. A jak koncert?
    • Niesamowity... Emett i Agnes robili za chórek.- zaśmiałam się.
    • Serio? Oo... no to chyba dobrze się bawiliście?
    • Bardzo dobrze. Jeszcze nie miałam takiego koncertu. A byś słyszał ten pisk dziewczyn, jak on wyszedł na scenę haha.
    • Za mną też dziewczyny piszczą.
    • Mam nadzieje, że żadna cię nie podrywa tam...
    • Spokojnie. Jestem tylko twój Alexiu. 
    • No ja myślę... Właśnie idziemy na lodowisko w Central Parku.
    • Jak to? Jesteście w Nowym Yorku? 
    • Tak, przyjechaliśmy jakąś godzinkę temu.
    • To ile jechaliście?
    • Jakieś 7-8 godzin. Zadzwonię później, pa.- rozłączyłam się.

    Na lodowisku było dużo ludzi. Ja mam swoje łyżwy. Specjalnie je wzięłam, bo już dawno planowałam tu przyjechać. Nie lubię figurówek, za to Agnes tak. Ja i Emett mamy hokejówki, a Agnes figurówki. To będzie ciekawe...

    Początkowo dziwnie się na, jeździło, ale po paru okrążeniach już wyczuliśmy swój rytm. Jak tu pięknie ♥ Emett zaczął się wygłupiać, a wszyscy się śmiali. Agnes aż się przewróciła, a Emett szybko ją podniósł. Coś się kręci między nimi... To wspaniały chłopak i pewnie gdyby nie Cody, to sama bym z nim była. Ale mam mojego ukochanego. ♥ 
    Agnes jeździła z Emettem za ręce a ja próbowałam sobie przypomnieć jak się robiło kikla rzeczy. Nigdy nie umiałam hamować i zawsze zazdrościłam tego innym, którzy umieli. Cały czas przyglądałam się jednemu chłopakowi, jak on to robi, ale nie mogłam tego rozgryźć.


    Jakaś grupka zaczęła się bawić w ganionego. Ludzie od razu częściej upadali. Ja prawie się wyłożyłam, ale złapałam równowagę.
    • Uważaj. Dość szybko jeżdżą.- ktoś powiedział. Odwróciłam się a ten chłopak mnie minął. 
    Jechałam dalej nie zwracając uwagi na innych. Wzięłam większy rozpęd i próbowałam przeplatanki. Tak! Udało mi się! Każdy zakręt oznaczał przeplatankę. Czułam na sobie czyjś uważny wzrok. To wciąż był ten chłopak. Podjechał do mnie.
    • No, no... całkiem nieźle. Popracuj jeszcze nad techniką i będzie dobrze.
    • A co robię źle?- zapytałam.
    • Nie no.. robisz dobrze, tylko jeszcze mało płynnie.- ten głos... już go gdzieś słyszałam. Miał czapkę i szal, który zasłaniał mu pół twarzy. Nie wiedziałam kim on jest. Ale się tego dowiem.
    • Mhm... to jak mam to wyćwiczyć?
    • Ym... nie wiem jak ci to wytłumaczyć.- zaśmiał się.
    • Wymyśl coś.
    • O już wiem! Zaufaj mi.
    • No wiesz, będzie ciężko...
    • Daj mi ręce.
    • Będziesz jechał tyłem?
    • Tak, a ty przodem. Tylko nie przyśpieszaj i nie puszczaj mnie, bo możesz nie złapać równowagi.
    • Dobrze, nauczycielu.- mruknęłam.
    To było genialne! Jeszcze nigdy tak nie jechałam... On mnie tak jakby prowadził, ale tyłem. Ma niesamowicie płynne ruchy. Zrobiliśmy tak kilka okrążeń. Wiedziałam, że moi przyjaciele nam się przyglądają cały czas, ale nie przeszkadzali nam. I dobrze, bo bym wypadła z równowagi :D
    • Jak masz na imię?- zapytałam, kiedy tajemniczy nieznajomy pomógł mi usiąść na bandzie. 
    • Znasz mnie.- powiedział.
    • Serio? To może ściągnij szal?
    • Nie poznajesz mnie po głosie?
    • Znajomy jest, ale no nie wiem.- Ściągnął czapkę i wtedy mnie olśniło.
    • Steven!
    • Alex!- zaśmiał się.
    • Nie mogłeś tak od razu?!- przytuliłam go.
    • Haha nawet nie wiesz jak się świetnie bawiłem.
    • Super... fajnie masz...
    • Oj nie wściekaj się. Serio jeszcze parę kółek i będziesz sama płynnie jeździła.
    • Zajebiście jeździsz.
    • Wiem.- zaśmiał się. - Tamci to twoi przyjaciele?
    • Tak, Emett i Agnes. A ty sam?
    • Nie. Właściwie przyszliśmy paczką, ale mam swoje tempo.
    • A ja cię spowalniam.
    • Nie prawda. Szybko jeździsz, ale nie widziałem, żebyś hamowała.
    • Bo nie umiem.
    • Żartujesz?
    • Serio.- zaśmiałam się.
    • No to zaraz się bierzemy za naukę.
    • Wiele już próbowało i wciąż nic z tego.
    • Zobaczymy.- pomógł mi zejść i zaczęliśmy dalej jeździć. 
    Nie pomyślałam, że mogłabym go tu spotkać. Podjechaliśmy do jego paczki, z którą przyszedł. To była prawie cała obsada "The Vampire Diaries" z rodzinami, czy partnerami. Najpierw zawołałam do nas Agnes i Emetta,a  potem wszyscy się poznawaliśmy. Poznałam Michael'a, Zach'a, zabawną Candice, świetną piosenkarkę Kat, śliczną Claire, wspaniałą Nine, oraz Daniela z żoną i Paul'a
    Z tego co słyszałam to Paul ma polskie korzenie, tak jak ja. Postanowiłam, że trochę z nim sobie porozmawiam. Ogólnie bardzo polubiłam Kat i Zach'a, no i Paula. Kiedy już zbliżała się godzina zamknięcia wszyscy już schodziliśmy z lodu, a wtedy przybiegła Nina z Claire i powiedziały, że zarezerwowały tafle na jeszcze 2 godziny. Więc po 2 godzinach poszliśmy na coś ciepłego do picia. W kawiarni się trochę zdziwili jak zobaczyli grupę składającą się z 12 osób.   


    Przed północą wróciliśmy do mieszkania. Stwierdziłam, że przyda mi się długa i gorąca kąpiel. Tak też zrobiłam. Kiedy leżałam w wannie pełnej piany zadzwoniłam do narzeczonego. Potem wysuszyłam ciało i włosy, ubrałam pidżamkę i poszłam spać.
    _____________________________________________________



    ~~Oliv~~

    Włącz > to.


    Obudziłam się przed 8. Nie mogłam coś spać w nocy. Zachciało mi się pić. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Po cichu poszłam do kuchni, żeby nie obudzić Charlie'ego. Nalałam sobie soku do szklanki i stanęłam sobie przy szafce i patrzyłam przez okno. Przez chwilę zamyśliłam się i do pomieszczenia wszedł chłopak i stanął obok mnie. Nawet nie zwróciłam uwagi, że przyszedł dopiero, gdy odezwał się.

    • Nie śpisz już?- zapytał.
    • Wystraszyłeś mnie. Pić mi się zachciało i wstałam. A ty?
    • Nie mogłem coś spać. Co chcesz na śniadanie?
    • Nie wiem. Obojętnie co.

    Przyjaciel podszedł do lodówki i zaczął coś z niej wyciągać. 

    • Usiądź, a ja coś przygotuję. - powiedział.
    • Pomogę ci.
    • Spokojnie dam sobie radę. Siadaj.

    Usiadłam przy stole w kuchni i dokończyłam picie soku. Później chłopak podał śniadanie i zaczęliśmy jeść. 

    • Smakuję? - zapytał.
    • Tak. Jakie masz plany na dzisiaj?
    • Muszę się spakować.
    • Wyjeżdżasz gdzieś?
    • No jutro jest ślub twojego brata.
    • O kurde! Zapomniałam. Wyleciało mi to z głowy.
    • Haha dobrze, że ci przypomniałem teraz.
    • No. A ja jeszcze muszę tyle rzeczy jeszcze dzisiaj zrobić. Muszę jechać do miasta i rozejrzeć się za jakąś sukienką. O kurde.
    • Mamy samolot dopiero wieczorem, więc jakoś się wyrobisz. Pomogę ci.
    • Okey, dzięki. Mam do ciebie jeszcze jedną prośbę.
    • Jaką?
    • Pojedziesz ze mną do Josh'a? Jego nie powinno być teraz w domu, bo na pewno ma jakąś próbę. Muszę w końcu zabrać swoje rzeczy.
    • No dobrze. To idź się ubrać, a ja tu posprzątam.
    • Dziękuję.

    Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Nie wiem jak ja mogłam zapomnieć o tym ślubie. Całkiem wyleciało mi to z głowy przez to wszystko. Ubrałam się i zrobiłam sobie makijaż. Gdy byłam gotowa poszłam do przyjaciela i razem opuściliśmy dom. Najpierw pojechaliśmy do domu Josh'a. Miałam rację, bo nie było go na szczęście w domu. Miałam jeszcze klucze, więc spokojnie mogliśmy wejść. Poszłam do garderoby spakowałam część swoich rzeczy. Mam tyle rzeczy, że nie wiem kiedy ja to wszystko zabiorę. Następnie wzięliśmy spakowane walizki i włożyliśmy je do samochodu. Później pojechaliśmy do miasta. Chłopak zaparkował auto i ruszyliśmy w stronę sklepów. Wchodziliśmy prawie do każdego sklepu, ale nic mi się nie podobało. Zamiast sukienki kupiłam sobie kilka dodatków. Nie wiem co ja teraz zrobię bez sukienki. Żadna mi się nie podoba. Spędziliśmy w tym mieście chyba z 4 godziny. 

    • Może pójdziemy coś zjeść i pójdziemy dalej szukać sukienki? - zapytał.
    • Okey.

    Poszliśmy do restauracji. 
    Zajęliśmy miejsce i kelner przyniósł nam Menu. 
    Po pewnym czasie przyniesiono nam już posiłek. Danie było smaczne. 
    Po skończeniu poszliśmy zapłacić i wyszliśmy.

    • To gdzie teraz idziemy? - zapytał.
    • Nie wiem. Byliśmy już w każdym sklepie. Chyba nie ma dla mnie sukienki.
    • A nie masz jakieś? Masz tyle rzeczy w domu. Na pewno byś coś znalazła. 
    • Chyba nie. - odpowiedziałam i zaczęłam się zastanawiać.
    • Zapomniałam. Jednak chyba mam jakąś sukienkę.
    • No to świetnie. Jedziemy po nią.
    • Może pojedziemy do ciebie i rozpakujemy moje walizki i ja sama po nią pojadę. Dzisiaj wystarczająco cię wymęczyłam chodzeniem po sklepach.
    • Okey, jak chcesz. 

    Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Rozpakowaliśmy wszystko z samochodu i wnieśliśmy do domu. Wniosłam walizki z ubraniami do pokoju i stwierdziłam, że muszę jednak kupić sobie jakieś mieszkanie. Nie pomieszczę się z moimi ubraniami w jednym pokoju :D. Później wsiadłam do swojego samochodu i znowu pojechałam do Josh'a. Jeszcze nie wrócił do domu. To dobrze. Weszłam szybko to domu i udałam się do garderoby. Muszę poszukać tej sukienki. Trochę czasu mi to zajmie. 
    Zaczęłam jej szukać. Po dłuższym czasie w końcu ją znalazłam. Wzięłam jeszcze jakiś buty i zeszłam na dół. Właśnie chciałam wychodzić, gdy do domu wszedł Josh.
     Ale ma szczęście no po prostu...

    • Przyszłam tylko po część swoich rzeczy a resztę wezmę później. - powiedziałam.
    • Olivia proszę cię... wróć do mnie.
    • Na pewno nie po czymś takim.
    • Ja na prawdę cię kocham. Co mam zrobić żebyś mi uwierzyła.
    • Dać mi spokój.

    Wyszłam szybkim korkiem z domu i pojechałam. Nie wiem, może kiedyś mu wybaczę, ale na pewno nie teraz. Razem z sukienką weszłam do domu. Poszłam ją odłożyć.

    • Masz tą sukienkę?
    • Tak. Trochę musiałam się jej naszukać, ale w końcu ją znalazłam.
    • No to dobrze. A teraz idź się spakować, bo za 2 godziny mamy samolot.
    • Tak wcześnie?
    • Tak. Lot jest przyśpieszony.
    • Okey. 

    Poszłam zacząć się pakować. Po godzinie byłam już gotowa. Razem z walizkami pojechaliśmy na lotnisko. Przeszliśmy odprawę i poszliśmy zająć miejsca.
     Usiedliśmy wygodnie i wystartowaliśmy. Czeka nas dość długi lot. W pewnym momencie zasnęłam...
    _____________________________________________________

    Brak komentarzy:

    Prześlij komentarz