Włącz > to.
Obudziłam się dość wcześnie i od razu podniosłam się do poziomu siedzącego. Blondyna nie było w pokoju, co trochę mnie zdziwiło. Wstałam i ruszyłam do dół. Nie myliłam się, chłopak był w kuchni i właśnie przygotowywał śniadanko. Jaki on kochany.
- Cześć słońce.- oznajmił, kiedy weszłam do kuchni.
- Cześć kochanie.- dodałam po czym przywitałam się z nim całusem w usta.
- Co tak pięknie pachnie?- spytałam próbując zobaczyć co przyrządza.
- Eeee.. nie wolno podglądać! To będzie coś, czego w życiu nie jadłaś! Usiądź w jadalni, a ja za chwilę przyniosę śniadanie.- dodał.
- No okej, ale ja zrobię najpierw herbatkę.- dodałam.
- Nie musisz, jest już w jadalni.- dodał śmiejąc się.
- No okej, to idę.- dodałam po czym ruszyłam do jadalni. Usiadłam do stołu i chwilę później przyszedł Niall z naszym śniadankiem.
- Smacznego.- dodała podając mi danie i siadając obok.
- Wzajemnie.- oznajmiłam uśmiechnięta.
- Jakie plany na dzisiaj?- spytał po chwili blondyn.
- Jadę do studia.- oznajmiłam.- A jak twoje?
- Mamy wywiad.- dodał niezadowolony. - Nienawidzę wywiadów, czasami czuję się jak na przesłuchaniu.- oznajmił i wybuchnęliśmy śmiechem.
- O tak, masz rację.- dodałam śmiejąc się.
- Do zobaczenia wieczorem.- dodałam żegnając się z chłopakiem.
- Do zobaczenia.- dodał po czym mnie pocałował.
- Hej.- oznajmiłam wchodząc do pomieszczenia.
- Cześć Pat.- dodała Kate i Matt.
- O cześć!- oznajmił jeden z chłopaków.- Jestem Tony!- dodał uśmiechnięty przystojniak..
- A ja Stanley.- dodał drugi, też całkiem przystojny.
- Cześć.- oznajmiłam uśmiechając się.
- Więc Pat, posłuchaj, jak oni śpiewają i oceń.- dodała Kate.
- Ok.
Po skończeniu piosenki od razu wylecieli stamtąd jakby się paliło.
- I jak?- pytali.
- Jesteście świetni!- oznajmiłam.
- Nie to ty jesteś świetna.- dodał Tony a Stanley zakrył twarz ręką śmiejąc się.
- Sorry za niego, ale on się w tobie kocha i teraz z miłości będzie gadał głupoty.- dodał Stanley nabijając się z niego.
- Miło.- oznajmiłam i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Patricia, mam do ciebie jedno pytanie, bardzo poważne. dodał Tony.
- No dawaj.-rzuciłam.
- Wyjdziesz za mnie?- spytał bardzo poważnie na co ja z zaskoczenia zaczęłam się uśmiechać. To było bardzo śmieszne, na prawdę.
- Whaat?.- spytałam po czym wybuchnęłam śmiechem.
- Żart!- krzyknął i zaczęliśmy się śmiać.
- Ja już będę lecieć. Do zobaczenia na gali chłopaki.- oznajmiłam zakładając kurtkę.
- Tak, do zobaczenia Pat.- oznajmił Stanley.
- Będziemy cię szukać na gali! Papa!- dodał Tony.
- Okej hah, to do zobaczenia, papa.- dodałam i opuściłam studio.
- Cześć Lucy!- dodałam ściskając dziewczynę.
- Pat! Jak ja cię dawno nie widziałam! Ostatni raz chyba przed wyjazdem do Nowego Jorku.- dodała.
- O tak. To było dawno temu. :/ A co tam u ciebie?
- Właśnie, wróciłam do Geo!- dodała szczęśliwa.
- Na prawdę? To świetnie!- oznajmiłam.
- Przyznał mi już dawno temu, że nic go nie łączy z tą całą Meg i nawet dobrze. - ciągnęła.- Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi zanim się pojawiła i zniszczyła wszystko.
- Tak, ale było minęło, prawda?
- Tak, zapomnieliśmy o tym i wszystko jest teraz inaczej! Mieszkamy znowu razem i mam nadzieję, że już nikt się nie wpieprzy w nasz związek.
- Ja też, chodź idziemy coś zjeść.- dodałam.
- Masz rację, głodna jestem.- Haha.
- Cześć Geo.- dodałam wchodząc do salonu, gdzie chłopak właśnie leżał oglądając telewizor.
- O cześć Pat, miło cię w końcu widzieć.- dodał uśmiechając się.
- Chodźcie do jadalni na obiadek!- krzyknęła Lucy.
- Idziemy.- dodaliśmy śmiejąc się.
- Oglądamy film?- spytał Geo.
- Ok.- dodałyśmy i chłopak włączył film pt.:"Punisher".
- Przepraszam, zaraz wracam.-oznajmiłam biorąc telefon i idąc do ich jadalni.
- No cześć.- dodałam.
- Hej kochanie, kiedy wracasz?- spytał.
- Za chwilę. Spokojnie.- oznajmiłam śmiejąc się.
- Okej, to przygotuję kolację.- dodał.
- Dobrze, to zaraz będę, pa.- dodałam i się rozłączyłam.
- Ja już będę lecieć, trzymacie się zakochańce.- dodałam żegnając się z nimi.
- Ty też Pat, pa.- dodali odprowadzając mnie do drzwi..
- Cześć słońce.- dodał Niall całując mnie na powitanie.
- Cześć kochanie, co tak ładnie pachnie? -spytałam uśmiechając się i ściągając kurtkę.
- Zobaczysz.- dodał i wziął mnie za rękę prowadząc do kuchni.
- Zaraz będzie gotowe, a teraz zobacz, śnieg pada, cudownie to wygląda.- dodał i zaczęliśmy wpatrywać się za mieszkania obok nas i na padający śnieg.
- O gotowe!- krzyknął Niall, a ja oderwałam się od okna i ruszyłam do kuchni.
Zrobiliśmy sobie jeszcze cieplutkie kakałko z ciastkiem i udaliśmy się do salonu, gdzie chłopak zaniósł już ciepłe koce i rozpalił w kominku. Usiedliśmy przed telewizorem i przykryliśmy się kocem. Chłopak włączył "Wild Child". Zaczęliśmy uważnie oglądać film popijając kakałkiem.
Obejrzeliśmy go do końca. Po jego skończeniu zrobiliśmy sobie przerwę. Udałam się wtedy do łazienki na dole, ponieważ Niall poszedł do góry. Wzięłam szybką kąpiel i ubrałam na siebie piżamę. Zrobiłam jeszcze swojego nocnego koka i gotowa zeszłam na dół. Przykryłam się kocem i razem z chłopakiem włączyliśmy kolejny film "Not
__________________________________________________________________________
~~Alex~~
Włącz Kelly ;3
Tak jak Emett mówił- pobudka o 4 nad ranem. Nasz pokój był na to przygotowany, ale reszta? Biedactwa... szybko się ubrałyśmy i poszliśmy. Każdy pokój miał swoją określoną trasę. Obok nas jechali furgonetkami nasi przełożeni. Z nami niestety jechała ta porąbana babka. Biegliśmy tylko na 7 km. To nie tak źle ;) Wróciliśmy przed budynek, w którym znajdują się sypialnie.
-Jesteście pierwsze. Tak więc... na ziemię i 50 pompek!- wydarła się. Wszystkie znów położyłyśmy się na ziemi i robiłyśmy pompki. Każda na miarę swoich możliwości. Nie mam aż tak silnych rąk, dlatego zrobiłam tylko 35 pompek. To i tak dużo jak na nas. My skończyłyśmy i mogłyśmy wrócić do spania, a następne grupy dopiero to czekało.
-Dobrze, że nam powiedziałaś. Nie dałabym rady.- zaśmiała się Janet. W pokoju jest nas 10. Jest Janet, Agnes, ja, Michel, która ma czerwone włosy ;3, Ashley, zwariowana Mona, Julia, Roxane, Alison i Spencer. Z Alison i Spencer w sumie najbardziej się polubiłyśmy. Agnes też się bardziej z nimi trzyma od reszty. Wszystkie dziewczyny są fajne, ale Ashley jest strasznie zadumana w sobie. Nie przepadam za nią. Następna pobudka była o 7. Zdziwiłyśmy się, że pozwolili nam tak długo spać.
-Agnes, Alex idziemy na śniadanie?- zwróciła się do nas Ali.
-Jasne.- przytaknęłam.
-A gdzie jest Spencer?- zapytała Agnes.
-Spenc poszła zająć nam miejsca.- uśmiechnęła się dziewczyna.
-A no to chodźmy.- odwzajemniłam uśmiech i poszłyśmy. Reszta dziewczyn przyszła chwilę po nas.
-No nie wierzę... co się stało, że tutaj są naleśniki?- zdziwiła się Spenc siadając ze swoim śniadaniem naprzeciwko mnie.
-No właśnie... coś jest nie tak...- powiedziała zamyślona. Gdzie tu jest hak? To niemożliwe, że tak nam tu dogadzają. Z moich krótkich rozmyślań wyrwała mnie Agnes.
-Alex, słuchasz mnie?- pstryknęła palcami przed moją twarzą. Ocknęłam się.
-Co? Tak. Znaczy nie. Przepraszam, zamyśliłam się.- powiedziałam.
-Patrz na Ashley. Próbuje się przystawiać do tego kapitana.- wskazała dziewczyna. Podążyłam wzrokiem w wskazane miejsce i wybuchłam niekontrolowanym śmiechem. Nagle wszystkie zaczęły się śmiać. Emett patrzył na nasz stół lekko zdezorientowany. Z resztą.... wszyscy się na nas patrzyli. Naszą stołówkę dzielimy z chłopakami, którzy właśnie weszli. Koło nas były 4 miejsca wolne. Też właśnie 4 podeszło do nas z tacami, z jedzeniem.
-Cześć. Możemy się dosiąść?- zapytał jedne z nich. Ali akurat piła sok. Najpierw spojrzała mu w oczy, a potem... no cóż... trochę niżej. Na szczęście nikt tego nie zauważył.
-Jesteście pierwsze. Tak więc... na ziemię i 50 pompek!- wydarła się. Wszystkie znów położyłyśmy się na ziemi i robiłyśmy pompki. Każda na miarę swoich możliwości. Nie mam aż tak silnych rąk, dlatego zrobiłam tylko 35 pompek. To i tak dużo jak na nas. My skończyłyśmy i mogłyśmy wrócić do spania, a następne grupy dopiero to czekało.
-Dobrze, że nam powiedziałaś. Nie dałabym rady.- zaśmiała się Janet. W pokoju jest nas 10. Jest Janet, Agnes, ja, Michel, która ma czerwone włosy ;3, Ashley, zwariowana Mona, Julia, Roxane, Alison i Spencer. Z Alison i Spencer w sumie najbardziej się polubiłyśmy. Agnes też się bardziej z nimi trzyma od reszty. Wszystkie dziewczyny są fajne, ale Ashley jest strasznie zadumana w sobie. Nie przepadam za nią. Następna pobudka była o 7. Zdziwiłyśmy się, że pozwolili nam tak długo spać.
-Agnes, Alex idziemy na śniadanie?- zwróciła się do nas Ali.
-Jasne.- przytaknęłam.
-A gdzie jest Spencer?- zapytała Agnes.
-Spenc poszła zająć nam miejsca.- uśmiechnęła się dziewczyna.
-A no to chodźmy.- odwzajemniłam uśmiech i poszłyśmy. Reszta dziewczyn przyszła chwilę po nas.
-No nie wierzę... co się stało, że tutaj są naleśniki?- zdziwiła się Spenc siadając ze swoim śniadaniem naprzeciwko mnie.
-No właśnie... coś jest nie tak...- powiedziała zamyślona. Gdzie tu jest hak? To niemożliwe, że tak nam tu dogadzają. Z moich krótkich rozmyślań wyrwała mnie Agnes.
-Alex, słuchasz mnie?- pstryknęła palcami przed moją twarzą. Ocknęłam się.
-Co? Tak. Znaczy nie. Przepraszam, zamyśliłam się.- powiedziałam.
-Patrz na Ashley. Próbuje się przystawiać do tego kapitana.- wskazała dziewczyna. Podążyłam wzrokiem w wskazane miejsce i wybuchłam niekontrolowanym śmiechem. Nagle wszystkie zaczęły się śmiać. Emett patrzył na nasz stół lekko zdezorientowany. Z resztą.... wszyscy się na nas patrzyli. Naszą stołówkę dzielimy z chłopakami, którzy właśnie weszli. Koło nas były 4 miejsca wolne. Też właśnie 4 podeszło do nas z tacami, z jedzeniem.
-Cześć. Możemy się dosiąść?- zapytał jedne z nich. Ali akurat piła sok. Najpierw spojrzała mu w oczy, a potem... no cóż... trochę niżej. Na szczęście nikt tego nie zauważył.
-Jasne. Siadajcie.- uśmiechnęłam się.
-Super, dzięki.- odwzajemnił uśmiech.
-Ja jestem Chris, to jest Caleb, to Tyler a to Jack.- przedstawił nam ich. Spojrzałam znacząco na Agnes, a ta zrobiła to samo.
-Ja jestem Agnes, to Alison, Spencer i Alexis.- uśmiechnęła się.
-Miło nam.- posłał jej ciepły uśmiech Tyler. Caleb cały czas przyglądał się Ali, a ona jemu. Teraz przynajmniej patrzy na niego powyżej pasa...
-Alexis... gdzie ja to słyszałem?- zastanawiał się na głos Chris. Dziewczyny spojrzały na mnie, a potem na niego i się zaczęły podśmiewać.
-Może stąd?- zapytał Jack, przykładając mu to ucha telefon z piosenką. Po chwili trochę ją pogłośnił i wtedy cały nasz stolik usłyszał... moją piosenkę. Wydało się.
-To ty, prawda?- zwrócił się do mnie Jack.
-Em... no... - nie skończyłam.
-Tak, to ona.- dokończyła za mnie Agnes.
-Co ty robisz w wojsku?- zapytał zdziwiony Tyler.
-Jestem tu dla Agnes.- uśmiechnęłam się do dziewczyny.
-Nie chciałam być tutaj sama, a Alex jest wspaniałą przyjaciółką, która odwołała wszystko, żeby tylko być ze mną.- odesłała mi uśmiech.
-O jak fajnie.- zaśmiał się Chris.
-Ej a ty przypadkiem nie rapujesz?- zapytała Spenc.
-Uuu... wydało się.- zaśmiali się chłopcy. Chris spojrzał na nas i wzruszył ramionami.
-A rapuję. To kto ma jeszcze swoją słodką tajemnice gwiazdorstwa?- zaśmiał się.
-Chyba tylko ty i Alex.- stwierdził Jack.
My musiałyśmy już iść na strzelnice, a oni dojdą później. Umówiliśmy się, że teraz cały czas będziemy siedzieć przy tym stoliku razem. Szłyśmy na strzelnice, a po drodze rozmawiałyśmy.
-Ali możesz mi wyjaśnić, dlaczego najpierw spojrzałaś Calebowi w oczy a potem na jego członka?- zaśmiała się Spenc.
-Haha... o to samo chciałam zapytać.- zawtórowała jej Agnes. Ali się zarumieniła.
-No bo... widziałyście jak te jego dżinsy była napięte w tym miejscu? On tam chowa niesamowitego potwora!- po jej wyznaniu wszystkie buchnęłyśmy śmiechem.
Na strzelnicy nasza czwórka była pod opieką Emett'a. Pokazywał nam wszystko bardzo dokładnie i tłumaczył. Potem wziął mnie kawałek na bok, żeby coś mi powiedzieć.
-Ashley jest z twojego pokoju?
-Tak. A co?
-Czy któraś z nich wie, że się znamy?
-Agnes.
-A Ashley?
-Nie.
-Na pewno?
-Tak. Czemu pytasz?
-Nie ważne.- chciał odejść, ale przytrzymałam go za ramię.
-Powiedz.- westchnął.
-Dziś się do mnie przystawiała.
-No i?
-No i... powiedziała, że jest lepsza od ciebie, więc mam sobie ciebie odpuścić.- patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami.
-Że co?
-To.
-Żartujesz... Ale... skąd jej takie coś przyszło do głowy?
-No nie wiem... może widzi jak się gapimy na siebie?-Gapimy?
-Pewnie sądzi, że ci się podobam. Co w sumie nie jest takie dziwne, bo przecież jestem przystojny.- poruszał śmiesznie brwiami.
-Leczysz ty się może na głowę?
-Nie?
-A powinieneś.- rzuciłam i odeszłam.
Po 2 godzinach zajęć na strzelnicy, podzieleni na grupy poszliśmy na lekcje. Czuję się jak w liceum tylko z dodatkowym wychowaniem fizycznym. Jestem w klasie z Alison, a Spencer jest z Agnes. Do naszej klasy chodzi też Chris i Caleb. Siedzę na końcu pod oknem, Chris po drugiej stronie klasy, Agnes siedzi w środkowym rzędzie 3 ławki ode mnie, a Calbe ławkę przede mną. Alison i Caleb cały czas się na siebie patrzyli. To jest podejrzane :D Coś się kręci...
-Dobrze. Czy ktoś przyjdzie pokazać całej klasie jak to się liczy?- zapytała szczupła nauczycielka, o niebieskich oczach i brązowych włosach..-To może... Chris Park? Chodź.- powiedziała miła pani. Chris niechętnie podszedł do wielkiej tablicy interaktywnej i wyliczył całe zadanie. Zdziwiłam się, kiedy okazało się, że... mam zły wynik. Byłam pewna, że zrobiłam dobrze, ale... jednak nie...
-Czy coś jest nie tak panno Palmer?- zwróciła się do mnie pani. Pewnie miałam dziwną minę... A niech to szlak...
-Nie, nie. Wszystko w porządku.- uśmiechnęłam się.
-Dobrze. To może chodź zrobić następne zadanie.
-Super.- mruknęłam do siebie. Jednak Caleb to usłyszał i zanim poszłam do tablicy podał mi małą karteczkę z rozwiązaniem. Schowałam ją do rękawa tak, że nauczycielka nie widziała, że spisuje.
-Świetnie.- uśmiechnęła się kiedy skończyłam. Wracając na miejsce uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Dziękuję.- szepnęłam, kiedy już usiadłam. Ten się odwrócił i puścił mi oczko.
Reszta zajęć minęła dość szybko. Teraz mamy czas dla siebie. Możemy iść do jakby parku linowego, albo do sklepu, czy ogólnie na spacer. Tutaj mamy swoje szafki. Na serio jak w liceum. Cała nasza czwórka spotkała się na korytarzu i razem wyszłyśmy z budynku. Zostawiłyśmy niepotrzebne rzeczy. Przebrałyśmy się i postanowiłyśmy iść do parku linowego, znajdującego się za lasem. Ja i Spencer miałyśmy na sobie spodnie dresowe, bokserki i bluzy bez kaptura, a Ali i Agnes miały leginsy, długie bluzki na krótki rękaw i bluzy z kapturem. Mało osób poszło do parku linowego.
Wróciłyśmy wyczerpane po prawie 3 godzinach i od razu po kąpaniu poszłyśmy spać.
____________________________________________________________________________
~~Oliv~~
Włącz > to.
Obudziłam się. Spojrzałam na zegarek i było już po 9. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, a następnie udałam się do garderoby uszykować jakieś ubrania.
Trochę mi zajęło to zastanawianie się, aż w końcu postanowiłam, że założę to. Następnie uczesałam włosy i zrobiłam makijaż. Zeszłam na dół przygotować coś do jedzenia.Przygotowałam sobie śniadanie i zaczęłam jeść. Zrobiłam sobie również kawę. Była pyszna.
Po skończeniu posprzątałam. Ubrałam kurtkę i wzięłam kluczyki od samochodu i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i pojechałam do mojego salonu. Po kilku minutach byłam już na miejscu. Weszłam do środka. Przywitałam się z kuzynką Kim.
Usiadłam przy stole, wzięłam coś do rysowania i zaczęłam projektować. Następnie zaczęłam przeglądać je. Po jakiś 2 godzinach skończyłam. Poszłam do ekspresu i zrobiłam dwie kawy. Jedną zaniosłam Kim. Usiadłyśmy i zaczęłyśmy pić. Porozmawiałyśmy trochę. Następnie pojechałam do rodziców. Zadzwoniłam do drzwi, które otworzyła moja mama. Przywitałam się z nią i weszłam do środka. W salonie siedział tata.
- Dzisiaj wchodzi do kin nasz film. - oznajmił, po czym dodał:
- I organizujemy spotkanie, gdzie będą reporterzy. Mam nadzieję, że przyjdziesz.
- Przyjdę.
- No to dobrze.
Posiedziałam chwilę i pożegnałam się z rodzicami. Następnie pojechałam do miasta. Zaparkowałam samochód i wyszłam z niego. Udałam się w stronę sklepów. Nie miałam w planach nic kupować chyba, że mi się coś spodoba. Pochodziłam z jakieś 2 godziny. Kupiłam kilka rzeczy. Później poszłam coś zjeść. Zajęłam miejsce i kelner przyniósł mi Menu. Po namyśle zamówiłam zapiekankę makaronową. Po kilku minutach kelner przyniósł mi danie. Wyglądało i smakowało pysznie. Gdy skończyłam jeść, zapłaciłam rachunek i opuściłam restaurację. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu. Wyszłam z samochodu i weszłam do środka. Odłożyłam zakupy i wyciągnęłam telefon z torebki. Zadzwoniłam do Josh'a.
- Hej. - powiedziałam.
- Hej. - odpowiedział.
- Co tam? Nie odzywasz się w ogóle
- Nie miałem kiedy do ciebie zadzwonić. Przepraszam. Nie dawno wróciłem z próby i za godzinę mamy koncert. A u ciebie?
- Właśnie wróciłam z zakupów i zaraz jadę na siłownię.
- No to fajnie.
- To nie będę ci przeszkadzać. Zadzwonię później.
- Okej. Kocham cię.
- Ja ciebie też. Pa.
- Pa.
Rozłączyłam się i poszłam do garderoby po ubrania sportowe. Wzięłam torbę z rzeczami i zeszłam na dół. Usłyszałam dzwonek telefonu. Odebrałam go.
- Cześć. - powiedziała Julia.
- Cześć.
- Co robisz?
- Właśnie szykuję się, bo zaraz jadę na siłownię. Coś się stało?
- Nie. Tak tylko chciałam się zapytać.
- Jedziesz ze mną?
- W sumie... to i tak nie mam co robić, więc mogę jechać.
- Okej. Co zaraz podjadę po ciebie.
- Okej.
Rozłączyłam się i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i pojechałam po przyjaciółkę. Po kilku minutach byłam przed jej domem. Dziewczyna zauważyła, że przyjechałam, więc szybko wyszła. Wsiadła do mojego samochodu i pojechałyśmy na siłownię. Weszłyśmy do środka i udałyśmy się do szatni. Przebrałyśmy się i poszłyśmy ćwiczyć. Po 2 godzinach skończyłyśmy. Poszłam wziąć prysznic i przebrałam się w rzeczy, które miałam wcześniej założone. Byłyśmy już gotowe i opuściłyśmy budynek.
- Idziemy się czegoś napić? - zapytała.
- Nie mogę. Idę na spotkanie związane z filmem. Chcesz iść ze mną? - odpowiedziałam i spytałam.
- Nie chce ci zawracać głowy.
- Nie zawracasz mi głowy. Chodź ze mną. Samej mi się nie chce iść.
- No dobrze.
Pojechałyśmy do mojego domu. Poszłam przebrać się w inne ubrania. Ubrałam się, założyłam buty i poprawiłam makijaż. Jak byłyśmy gotowe opuściłyśmy dom i pojechaliśmy do studia, gdzie ma się odbyć spotkanie. Ogólnie to za bardzo nie chce mi się jechać.
Byłyśmy już na miejscu. Weszłyśmy do środka i przywitaliśmy się ze wszystkimi. Oczywiście byli też na miejscu już reporterzy. Najpierw udzieliłam krótkiego wywiadu na temat filmu. Na szczęście nie musiałam nic mówić o moim życiu prywatnym. Później pozowałam do zdjęć. Gdy wszyscy reporterzy już poszli, udaliśmy się na mały poczęstunek. Usiedliśmy i każdy dostał coś do picia i do jedzenia. Czas bardzo szybko minął. Byłam trochę zmęczona. Pożegnałam się z wszystkimi i razem z Julią opuściłyśmy budynek. Odwiozłam dziewczynę do jej domu i pojechałam w stronę swojego. Po kilku minutach byłam już na miejscu. Weszłam do środka i od razu poszłam do łazienki. Nalałam sobie wody do wanny. Następnie weszłam do niej i przez jakiś czas leżałam sobie w niej. Gdy woda robiła się zimna wyszłam z wanny. Wytarłam się ręcznikiem i ubrałam piżamę. Poszłam do sypialni. Położyłam się w łóżku i włączyłam telewizor. Przełączałam kanały. Nic ciekawego nie było, więc wyłączyłam telewizor. Położyłam się wygodnie w łóżku i zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz