Włącz > to.
Wyciągnęłam najpierw kartony i powoli zaczynałam je wypełniać. Najpierw włożyłam do nich wszystkie rzeczy z salonu kuchni i jadalni. Po skończeniu wzięłam kartony i ruszyłam do garderoby, tutaj z tymi rzeczami to chyba będzie najgorzej. Najpierw zapakowałam wszystkie buty, które zajęły mi z jakieś 3 kartony a później zaczęłam wszystkie ubrania. Pakowanie całej garderoby zajęło mi jakieś 30-40 minut. Byłam już trochę zmęczona znoszeniem tych kartonów na dół. Kiedy znosiłam już ostatni karton należący do garderoby do domu wszedł Niall.
__________________________________________________________________________
Smacznie sobie spałam, jednak czas w końcu wstać! To już dzisiaj zaczniemy razem z Niall'em przeprowadzać się do nowego domu, który znajduję się bliżej centrum. Będziemy mieszkać na Southwark 1142. Będziemy mieli teraz blisko do Tower Bridge, London Eye, Big Ben'a czy do wspaniałego parku Geraldine Mary Harmsworth Park.:) Już nie mogę się doczekać!
Otworzyłam swoje zaspane oczy i postanowiłam iść po cichu do kuchni. Weszłam do niej postanowiłam przygotować jakieś mega super śniadanie! Na początek przygotowałam parę naleśników, a potem wzięłam miski i pokroiłam truskawki. Do drugiej natomiast włożyłam Toffifee. Wzięłam jeszcze nutelle i zrobiłam 2 shake czekoladowe, do tego wzięłam jeszcze kokosy!:) Śniadanie na słodko było już gotowe! Położyłam wszystko na wysepce w kuchni i zobaczyłam, że chłopak właśnie się obudził.
- Zapraszam do stołu.- oznajmiłam uśmiechnięta i usiadłam na krześle, chwilę później chłopak dołączył do mnie.
- Smacznego.- oznajmił.
- Wzajemnie. - dodałam i zaczęliśmy jeść.
- Wiesz co, mam pomysł.- oznajmił Niall.
- Oświeć mnie.- dodałam śmiejąc się.
- Więc najpierw się ubierzemy, spakujesz wszystkie swoje rzeczy, ja też a mam ich mniej i może jak nam się uda to będziemy już dziś tam mieszkać.- dodał uśmiechnięty.
- No okej.- dodałam śmiejąc się.
- To lecę się ubrać.
- Ja też!- oznajmiłam i ruszyłam do góry.
Wyciągnęłam najpierw kartony i powoli zaczynałam je wypełniać. Najpierw włożyłam do nich wszystkie rzeczy z salonu kuchni i jadalni. Po skończeniu wzięłam kartony i ruszyłam do garderoby, tutaj z tymi rzeczami to chyba będzie najgorzej. Najpierw zapakowałam wszystkie buty, które zajęły mi z jakieś 3 kartony a później zaczęłam wszystkie ubrania. Pakowanie całej garderoby zajęło mi jakieś 30-40 minut. Byłam już trochę zmęczona znoszeniem tych kartonów na dół. Kiedy znosiłam już ostatni karton należący do garderoby do domu wszedł Niall.
- I jak gotowa?- spytał patrząc na kartony.
- Oszalałeś? To tylko garderoba.- oznajmiłam śmiejąc się.
- Wow, to ja zacznę zanosić te kartony do mojego Jeep'a, a potem do twoich aut.- oznajmił.
- Ok, kluczę od Cadillac'a i Aston'a są w szafce.- oznajmiłam pokazując na szafkę na korytarzu.
- Okej.
- To już chyba wszystko.- dodał blondyn wkładając ostatni karton do Aston'a.
- Chyba tak.- oznajmiłam uśmiechając się.
- Gdzie ty...- spytała patrząc na samochody.
- Przeprowadzam się, Southwark 1142, zaraz przyjedzie agent i chce żebyś oddała ten dom na akcje charytatywne.- oznajmiłam.
- Okej.
- To my już jedziemy, trzeba się rozpakować, pa.- oznajmiłam i pożegnałam się z dziewczyną. - Przypilnuj jeszcze Astona, zaraz po niego wrócimy. - dodałam wsiadając do Cadillac'a.
- Dobrze.
Postanowiliśmy z chłopakiem przejść się po okolicy. Wyszliśmy z domu ciepło ubrani i szliśmy mokrymi ulicami Londynu. Na rogu ulicy była budka z jedzeniem. Razem z chłopakiem wzięliśmy sobie frytki i cieplutkie kakałko. Po 30 minutowym spacerze postanowiliśmy już wracać. Na dworze robiło się co raz ciemniej i zimniej.
Wróciliśmy do domu i od razu usiedliśmy na kanapie w salonie. Chłopak rozpalił w kominku a ja włączyłam telewizor. Ta przeprowadzka szybko nam poszła, no może to i nawet dobrze. Siedzieliśmy w salonie oglądając tv i cały czas rozmawiając. Uwielbiam ten dom, chociaż jestem tu dopiero kilka godzin.
Wróciliśmy do domu i od razu usiedliśmy na kanapie w salonie. Chłopak rozpalił w kominku a ja włączyłam telewizor. Ta przeprowadzka szybko nam poszła, no może to i nawet dobrze. Siedzieliśmy w salonie oglądając tv i cały czas rozmawiając. Uwielbiam ten dom, chociaż jestem tu dopiero kilka godzin.
- Może zjemy kolację i obejrzymy jakiś film?- spytał po chwili chłopak.
- Okej.- dodałam uśmiechnięta.
- To ty rozpal w kominku i poszukaj jakiegoś ciekawego filmu, a ja wezmę prysznic.- oznajmiłam uśmiechnięta.
- Okej.- dodał po czym wziął się za rozpalenie ognia.
- Obejrzymy sobie film kiedy indziej.- dodał po czym wziął mnie na ręce i ruszył w stronę schodów
- Mogę iść.- dodałam śmiejąc się.
- Nie, księżniczki nie muszą.- oznajmił po czym odłożył mnie na łóżko w sypialni.
- Zaraz wracam.- dodał po czym poszedł chyba do łazienki (?).
- Dobranoc słońce.- dodał całują mnie czule w czoło.
- Dobranoc Niall'erku.- oznajmiłam.
Wtuliłam się w niego i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. *___*
~~Alex~~
Włącz E.T.
Tak jak było mówione- pobudka o 6.30.
-Baczność!- usłyszałyśmy ten okropny głos. Wszystkie wybiegły na korytarz i ustawiły się w dwóch rzędach na baczność.
-Mam nadzieję, że wszystkie się wyspałyście bo dziś czeka was sprawdzenie waszej kondycji i zwinności. Macie 3 minuty na ubranie się i widzimy się na śniadaniu. Po śniadaniu idziecie prosto na tor przeszkód. Czy to jasne?
-Tak jest!- krzyknęłyśmy.
-Wspaniale.- powiedziała jeszcze i wyszła razem z kilkoma pupilkami.
Najedzone tym badziewiem, które tu podają poszłyśmy na nasz "tor przeszkód". Kiedy wszystkie zobaczyłyśmy ten tor to zamarłyśmy.
-I my mamy przez to przejść? To jest niemożliwe!- powiedziała jedna z dziewczyn.
-Damy radę. Chyba.- powiedziałam.
-Dziewczęta do mnie!- krzyknęła ta wredna baba. To pierwszy dzień a ja już jej nie lubię. Na szczęście zobaczyłam Emett'a. Niestety nikt nie powinien wiedzieć, że się znamy. Mogli by coś podejrzewać.
-Na początek ustawcie się do podciągania. Po 3 na każdą rurę. Dalej, dalej! Palmer i Montgomery z Mitchel na pierwszy ogień. Obie dziewczyny były przerażone. Ja nie bardzo. Agnes da radę. Ćwiczyła ze mną. W sumie potem przestała, ale myślę, że da radę.
-Baczność!- usłyszałyśmy ten okropny głos. Wszystkie wybiegły na korytarz i ustawiły się w dwóch rzędach na baczność.
-Mam nadzieję, że wszystkie się wyspałyście bo dziś czeka was sprawdzenie waszej kondycji i zwinności. Macie 3 minuty na ubranie się i widzimy się na śniadaniu. Po śniadaniu idziecie prosto na tor przeszkód. Czy to jasne?
-Tak jest!- krzyknęłyśmy.
-Wspaniale.- powiedziała jeszcze i wyszła razem z kilkoma pupilkami.
Najedzone tym badziewiem, które tu podają poszłyśmy na nasz "tor przeszkód". Kiedy wszystkie zobaczyłyśmy ten tor to zamarłyśmy.
-I my mamy przez to przejść? To jest niemożliwe!- powiedziała jedna z dziewczyn.
-Damy radę. Chyba.- powiedziałam.
-Dziewczęta do mnie!- krzyknęła ta wredna baba. To pierwszy dzień a ja już jej nie lubię. Na szczęście zobaczyłam Emett'a. Niestety nikt nie powinien wiedzieć, że się znamy. Mogli by coś podejrzewać.
-Na początek ustawcie się do podciągania. Po 3 na każdą rurę. Dalej, dalej! Palmer i Montgomery z Mitchel na pierwszy ogień. Obie dziewczyny były przerażone. Ja nie bardzo. Agnes da radę. Ćwiczyła ze mną. W sumie potem przestała, ale myślę, że da radę.
-Raz i do góry. Dwa i do góry...- liczyła do 10 ta jędza. Mitchel spadła po 3 podciągnięciu, a ja i Agnes jeszcze się trzymałyśmy. Przyjaciółka spadła przy ósmym podciągnięciu a mi liczyła dalej. Skończyłam na 15 podciągnięciach. Więcej mi się po prostu nie chciało. Widziałam, że Emett cały czas się na nas patrzył. Kiedy wszystkie się już podciągnęły kilka razy nadszedł czas na... pompki. To jest okropne. Nie lubię tego, ale wiem, że dam radę.
-Liczę do 30. Na raz jesteście do góry, na dwa jesteście na dole. Raz! Dwa! Raz! Dwa!..- krzyczała. Czemu ona się tak drze? Nie ogarniam jej...
Dziewczyny nie dawały rady. I one chcą być w wojsku?! O.o Ja rozumiem, że tu się wyrobi kondycje no i całą resztę, ale no bez przesady. Ja się na to nie pisałam osobiście, chodź teraz jest mi to na rękę.
-No dobra a teraz najlepsza część czyli.. reszta toru.- uśmiechnęła się chytrze.- Jazda!- krzyknęła znów i wszystkie ruszyłyśmy na tor. Miałyśmy go przejść razem z chłopakami. Super... ale wstyd...
-Liczę do 30. Na raz jesteście do góry, na dwa jesteście na dole. Raz! Dwa! Raz! Dwa!..- krzyczała. Czemu ona się tak drze? Nie ogarniam jej...
Dziewczyny nie dawały rady. I one chcą być w wojsku?! O.o Ja rozumiem, że tu się wyrobi kondycje no i całą resztę, ale no bez przesady. Ja się na to nie pisałam osobiście, chodź teraz jest mi to na rękę.
-No dobra a teraz najlepsza część czyli.. reszta toru.- uśmiechnęła się chytrze.- Jazda!- krzyknęła znów i wszystkie ruszyłyśmy na tor. Miałyśmy go przejść razem z chłopakami. Super... ale wstyd...
Czas na tarzana. Polega to na tym, żeby złapać się liny i po prostu jakby przelecieć na drugą stronę i biec dalej. Bałam się, że nie dam rady. Przede mną była Agnes. Niestety do tej pory żadna z dziewczyn nie dała rady przez to przejść i się tylko zbłaźniła przed panami, którym się udawało. Byłam niestety ostatnia. Wzięłam 2 głębokie wdechy i wbiegłam po drabince, skoczyłam wysoko i złapałam linę jak najwyżej a potem... bez problemowo przeleciałam na drugą stronę... Jako jedyna :O
-Uuu....- panowie zaczęli mi bić brawo, a ja się tylko uśmiechnęłam. Byłam z siebie zadowolona.
-Pamer na co czekasz?! Jazda dalej na tor!- wrzasnęła na mnie ta wredna baba. Po cholerę się tak drze?
Wróciłyśmy na kolejny posiłek a potem poszłyśmy do pokoi odpocząć. Po jakiś 45 minutach do naszego pokoju wpadł Emett z tą pojebaną lalunią.
-Wszystkie dziewczyny z tego pokoju idą ze mną.- powiedziała oschle. Posłusznie ruszyłyśmy za nią. Wyszłyśmy na piaskową drogę między lasem. W jednym miejscu były zebrane plecaki wypełnione jakimiś rzeczami i broń.
-Każda z was bierze jeden plecak i broń. Na mój znak biegniecie przed siebie aż znajdziecie niebieską szarfę. Tam czekają na was dalsze instrukcje.- powiedział jakiś gościu. Założyłam plecak i wzięłam jedną broń. Nagle usłyszałyśmy strzał i ruszyłyśmy. Biegłam z całych sił w nogach, żeby tylko jak najszybciej to zakończyć.
Agnes biegła prawie równo ze mną. Nie obracałam się za siebie, żeby nie stracić rytmu, ale coś mi mówi, że będziemy pierwsze. Tak też było. Chwyciłyśmy niebieskie szarfy i owinęłyśmy je na nadgarstkach. Obok szarf pisała tabliczka z napisem "Biegnijcie dalej z samą bronią. Szukajcie zielonej szarfy".
-No to biegniemy.- rzuciła Agnes i zaczęła biec. Po chwili ruszyłam za nią.
Przy czerwonej szarfie stał... Emett. Był zadowolony kiedy nas zobaczył pierwsze.
-Co tak długo?- zaśmiał się. Agnes nie zna go i nie wie, że się z nim przyjaźnię, więc była troszkę zaskoczona.
-A no wiesz.... te korki tutaj. Jakaś masakra.- zawtórowałam mu. Agnes wciąż dziwnie się na nas patrzyła ale się nie odezwała.
-To już ostatni odcinek. Teraz musicie iść tą drogą aż zobaczycie liny na drzewach. Będziecie musiały wejść na drzewo i dalej iść tym torem z lin. Jasne?
-Tak.- przytaknęłyśmy.
-Uważajcie na drzewa kiedy będziecie wchodzić. Tam będę 2 dęby w których są szczeliny na tyle duże, żeby wejść. Nikomu nie możecie powiedzieć o tych dębach. To informacja poufna. Czy to jasne.
-Tak.- oznajmiłyśmy.
-To powodzenia.- uśmiechnął się. Agnes już pobiegła a ja udałam, że wiąże buta. Nie oglądała się, więc pocałowałam Emett'a w policzek.
-Wolałbym w usta, ale ...- zaśmiał się.
-Może innym razem.- puściłam mu oczko i już chciałam biec, kiedy złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Byłam troszkę zaskoczona, kiedy cmoknął mnie w usta i dopiero puścił. Patrzyłam na niego chwilę, a on się uśmiechnął.
-Uuu....- panowie zaczęli mi bić brawo, a ja się tylko uśmiechnęłam. Byłam z siebie zadowolona.
-Pamer na co czekasz?! Jazda dalej na tor!- wrzasnęła na mnie ta wredna baba. Po cholerę się tak drze?
Wróciłyśmy na kolejny posiłek a potem poszłyśmy do pokoi odpocząć. Po jakiś 45 minutach do naszego pokoju wpadł Emett z tą pojebaną lalunią.
-Wszystkie dziewczyny z tego pokoju idą ze mną.- powiedziała oschle. Posłusznie ruszyłyśmy za nią. Wyszłyśmy na piaskową drogę między lasem. W jednym miejscu były zebrane plecaki wypełnione jakimiś rzeczami i broń.
-Każda z was bierze jeden plecak i broń. Na mój znak biegniecie przed siebie aż znajdziecie niebieską szarfę. Tam czekają na was dalsze instrukcje.- powiedział jakiś gościu. Założyłam plecak i wzięłam jedną broń. Nagle usłyszałyśmy strzał i ruszyłyśmy. Biegłam z całych sił w nogach, żeby tylko jak najszybciej to zakończyć.
Agnes biegła prawie równo ze mną. Nie obracałam się za siebie, żeby nie stracić rytmu, ale coś mi mówi, że będziemy pierwsze. Tak też było. Chwyciłyśmy niebieskie szarfy i owinęłyśmy je na nadgarstkach. Obok szarf pisała tabliczka z napisem "Biegnijcie dalej z samą bronią. Szukajcie zielonej szarfy".
-No to biegniemy.- rzuciła Agnes i zaczęła biec. Po chwili ruszyłam za nią.
Przy czerwonej szarfie stał... Emett. Był zadowolony kiedy nas zobaczył pierwsze.
-Co tak długo?- zaśmiał się. Agnes nie zna go i nie wie, że się z nim przyjaźnię, więc była troszkę zaskoczona.
-A no wiesz.... te korki tutaj. Jakaś masakra.- zawtórowałam mu. Agnes wciąż dziwnie się na nas patrzyła ale się nie odezwała.
-To już ostatni odcinek. Teraz musicie iść tą drogą aż zobaczycie liny na drzewach. Będziecie musiały wejść na drzewo i dalej iść tym torem z lin. Jasne?
-Tak.- przytaknęłyśmy.
-Uważajcie na drzewa kiedy będziecie wchodzić. Tam będę 2 dęby w których są szczeliny na tyle duże, żeby wejść. Nikomu nie możecie powiedzieć o tych dębach. To informacja poufna. Czy to jasne.
-Tak.- oznajmiłyśmy.
-To powodzenia.- uśmiechnął się. Agnes już pobiegła a ja udałam, że wiąże buta. Nie oglądała się, więc pocałowałam Emett'a w policzek.
-Wolałbym w usta, ale ...- zaśmiał się.
-Może innym razem.- puściłam mu oczko i już chciałam biec, kiedy złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Byłam troszkę zaskoczona, kiedy cmoknął mnie w usta i dopiero puścił. Patrzyłam na niego chwilę, a on się uśmiechnął.
Trochę zgaszona ruszyłam w stronę, w którą pobiegła Agnes. Stała pod dwoma dębami i patrzyła jak wejść.
-Chodź. - rzuciła tylko. Pomagając sobie wzajemnie w końcu wdrapałyśmy się na wielki dąb.
-Znacie się?- zapytała kiedy już weszłyśmy na liny. Nie wiedziałam co mam jej powiedzieć. Czy, że nie znam go, czy może, że właśnie znam.
-Tak znam go.- uśmiechnęłam się do niej.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś?
-Bo nie wiedziałam, że tu jest. Sama się zdziwiłam jak go tu spotkałam.
-To... on cię wezwał wczoraj do siebie?
-Ym... no tak. Przepraszam, że ci nie powiedziałam ale nie chciałam, żeby jakaś inna się dowiedziała o tym. To by mogło być podejrzane. Wiesz o tym tylko ty.
-Jasne. Nie ma sprawy. - uśmiechnęła się ciepło.
-Ale może idź szybciej bo nas dogonią.- zaśmiała się po chwili.
-Masz rację.- zawtórowałam jej.
Na miejscu czekała na nas już wredna baba. Zdziwiła się kiedy zobaczyła tylko nas dwie.
-Wy pierwsze? Tego się nie spodziewałam. No dobrze możecie wracać do pokoju.
Po jakiejś godzinie dołączyła reszta dziewczyn. Niedługo potem poszłyśmy na kolację, a potem spać. Ostrzegłam dziewczyny, że o 4 nas obudzą i pójdziemy biegać.
-Tak znam go.- uśmiechnęłam się do niej.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś?
-Bo nie wiedziałam, że tu jest. Sama się zdziwiłam jak go tu spotkałam.
-To... on cię wezwał wczoraj do siebie?
-Ym... no tak. Przepraszam, że ci nie powiedziałam ale nie chciałam, żeby jakaś inna się dowiedziała o tym. To by mogło być podejrzane. Wiesz o tym tylko ty.
-Jasne. Nie ma sprawy. - uśmiechnęła się ciepło.
-Ale może idź szybciej bo nas dogonią.- zaśmiała się po chwili.
-Masz rację.- zawtórowałam jej.
Na miejscu czekała na nas już wredna baba. Zdziwiła się kiedy zobaczyła tylko nas dwie.
-Wy pierwsze? Tego się nie spodziewałam. No dobrze możecie wracać do pokoju.
Po jakiejś godzinie dołączyła reszta dziewczyn. Niedługo potem poszłyśmy na kolację, a potem spać. Ostrzegłam dziewczyny, że o 4 nas obudzą i pójdziemy biegać.
____________________________________________________________________________
~~Mady ~~
Włącz --> to.
____________________________________________________________________________
Włącz > to.
Przebudziłam się po 8. Podniosłam się i wstałam z łóżka. Chłopak jeszcze spał. Postanowiłam go nie budzić. Poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, a później poszłam się ubrać. Ubrałam się w ubrania, które wcześniej uszykowałam. Zrobiłam makijaż i rozczesałam włosy. Postanowiłam, że nie będę ich związywać tylko zostawię rozpuszczone. Następnie zeszłam na dół przyszykować coś do jedzenia. Długo się zastanawiałam co mam przygotować, aż w końcu postanowiłam, że zrobię kanapki. Po kilku minutach były już gotowe. Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść. Nagle do kuchni przyszedł chłopak. Podszedł do mnie i pocałował mnie w polik i powiedział:
- Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję. - odpowiedziałam i zaczęłam się śmiać.
- Szybko dzisiaj wstałaś. - powiedział.
- Mam tyle rzeczy do zrobienia, że nie wiem jak i kiedy to wszystko zrobię.
- Kiedy się przeprowadzasz?
- Dzisiaj.
- Szkoda. - powiedział smutny.
- Ale pamiętaj o czym wczoraj rozmawialiśmy. - dodał.
- Przemyśle to.
Chłopak dosiadł się i zaczął jeść śniadanie. Po skończeniu pomógł mi posprzątać. Ubrałam kurtkę i wzięłam kluczyki od mojego samochodu. Pożegnałam się z chłopakiem i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i pojechałam. Po kilku minutach byłam na miejscu. Weszłam do budynku, gdzie mają odbyć się zdjęcia na okładkę do magazynu Vogue.
Poszłam do pomieszczenia, gdzie stylistki zrobiły mi makijaż. Następnie zaczęli robić mi zdjęcia. Po przeszło godzinie skończyliśmy. Pożegnałam się i opuściłam budynek. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do studia filmowego. W między czasie zadzwoniłam do Evy mojej menadżerki, aby pomogła mi przewieść kartony do mojego domu. Następnie weszłam do studia. Od razu poszłam do garderoby przebrać się w inne ubrania. Zrobiono mi makijaż i nagrywaliśmy. Dzisiaj jest ostatni dzień nagrywania. Nareszcie. Za kilka dni będzie premiera tego filmu. Po przeszło 4 godzinach skończyliśmy. Ubrałam swoje rzeczy. Pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam. Pojechałam teraz do mojego domu. Po kilku minutach byłam już na miejscu. Weszłam do środka i wszystko było już gotowe. Najpierw weszłam do salonu, później do kuchni i do jadalni. Wszystko wyglądało ślicznie.
Następnie poszłam do góry. Weszłam do sypialni, a następnie do łazienki.
Wszystko było świetnie urządzone. Poszłam jeszcze zobaczyć garderobę.
Większość moich rzeczy już się w niej znajdowała. Po obejrzeniu wszystkiego pojechałam do domu Josh'a po moje pozostałe bagaże. W szybkim czasie byłam na miejscu. Weszłam do domu i poszłam pakować moje rzeczy. Po jakieś godzinie wszystko było już spakowane. Chłopak pomógł mi zapakować wszystko do samochodu. Następnie pojechałam do domu. Droga zajęła mi kilka minut.
Wyjęłam wszystko z samochodu i zaczęłam wnosić do domu. Po 2 godzinach wszystko miałam już zrobione. Poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie.
Chciałam usiąść i chwilę odpocząć. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
Wstałam i poszłam je otworzyć.
- No nareszcie otwarłaś. Ile można czekać. - powiedziała Julia. Stała w drzwiach razem z Charlie'm.
- Cześć. Co wy tutaj robicie? - zapytałam.
- Przyszliśmy cię odwiedzić. Nie odzywasz się wcale. Nie wiemy co się z tobą dzieję. - powiedziała dziewczyna.
- Przepraszam was, ale ostatnio mam tyle pracy, że nie wiem w co mam ręce włożyć.
- Na szczęście teraz wszystko się uspokoiło. - odpowiedziałam.
Wpuściłam przyjaciół do środka. Przynieśli ze sobą 2 pizze.
- Po co przynieśliście te pizze? - zapytałam.
- Bo na pewno jesteś głodna i nic nie jadłaś. - powiedział przyjaciel.
- Jadłam.
- Śniadanie. A teraz jest już wieczór. - wtrąciła.
- Siadaj i jedz. - dodała.
Udaliśmy się do kuchni i usiedliśmy. Zaczęliśmy jeść pizze, którą przynieśli przyjaciele. Po skończeniu posprzątaliśmy i poszłam pokazać im mój dom.
Po obejrzeniu poszliśmy usiąść do salonu.
Po pewnym czasie ktoś zadzwonił do drzwi.
Poszłam je otworzyć. Był to Josh. Wpuściłam chłopaka do środka i poszliśmy do przyjaciół. Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać. Po jakiś 2 godzinach przyjaciele poszli do domu. Odprowadziłam ich do drzwi i pożegnałam się. Następnie wróciłam do chłopaka.
Posiedzieliśmy chwilę i chłopak wstał.
- Ja też już pójdę. - oznajmił.
- Już? Nie zostaniesz na noc? - zapytałam.
- Nie. Jutro wylatuję do San Francisco i mam wcześnie rano samolot.
- Szkoda. Kiedy wracasz?
- Nie wiem. Chyba za kilka dni.
- No okej. - odpowiedziałam, przytuliłam chłopaka i pocałowałam.
Pożegnałam się z chłopakiem i wróciłam do domu. Miałam wrażenie, że chłopak trochę obraził się na mnie z powodu tej przeprowadzki. Ja na razie nie chce się nigdzie przeprowadzać. Powiedziałam jemu, że to przemyśle i tak zrobię.
Udałam się do łazienki wziąć kąpiel. Dłuższą kąpiel. Następnie ubrałam piżamę i poszłam do sypialni. Położyłam się w łóżku i bardzo szybko zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz