Translate :))

poniedziałek, 3 listopada 2014

Chapter 35

~~Tydzień później...Miami~~



~~Pat~~
Włącz > to.

Smacznie sobie spałam do czasu, kiedy nie obudził mnie budzik. Podniosłam się do poziomu siedzącego i spojrzałam przed siebie. To już dzisiaj odbędzie się wspaniała uroczystość. Ślub w Halloween, to coś cudownego. Wstałam z łóżka i do ona, z którego był wspaniały widok na plażę w Miami. Postanowiłam, że zejdę na dół do ogrodu. W swojej piżamce ruszyłam na dół. Chwilę później znalazłam się już w ogrodzie. Był on cudowny, a niedaleko basenu znajdowały się schody na plażę, tak, to dzisiaj tu odbędzie się impreza halloweenowa. Rozejrzałam się dookoła i podziwiałam widoki budzącego się miasta. Słońce powoli wschodziło, a ja postanowiłam wrócić do wielkiej willi Tomlinsonów. Mieli oni dosyć, że ogromną willę to do tego 2 baseny jeden przy willi a drugi w ogrodzie z widokiem na może. Ogród był ogromny, dlatego postanowili urządzić tutaj imprezę. Postanowiłam, że pójdę już ubrać się i pomagać w przygotowywaniu mieszkania na imprezę poślubną. Weszłam do środka, gdzie od razu zauważyłam latającą po całym domu El. 
 Uśmiechnęłam się po czym chciałam już iść do pokoju, jednak wtedy zobaczyłam Niall'a, który z walizkami właśnie wszedł do domu. Od razu ruszyłam do niego, żeby się przywitać.
  • Niall!- dodałam i rzuciłam mu się na szyję.
  • Cześć słońce.- dodał.
  • Jak tam w LA?- spytałam.
  • Gorąco.- dodał i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
  • A jak tu?- spytał po chwili.
  • Hmm, El biega jak szalona, Lou pewnie śpi, a ja właśnie idę się ubrać.- dodałam.
  • Okej, to ja przygotuję wszystkim śniadanie.- dodał.
  • Okej, zaraz przyjdę ci pomóc.- oznajmiłam. 
  • Czekam.- dodał po czym się uśmiechnął i ruszył do kuchni a ja schodami do pokoju.
Weszłam szybko do niego i postanowiłam się ubrać w jakieś luźne rzeczy. Najpierw jednak spojrzałam na zegarek, który wskazywał już godzinę 8. Za 9 godzin odbędzie się ślub. Ubrałam się na szybko w to ( oczywiście bez rajstop ) :D i ruszyłam do łazienki. Zrobiłam sobie koka i delikatny makijaż po czym gotowa zeszłam do Nialla. Chłopak akurat przygotowywał gofry, więc postanowiłam, że pokroję owoce. Pokroiłam truskawki i razem z chłopakiem dokończyliśmy robienie śniadania. Zawołaliśmy wszystkich na dół i zabraliśmy się za jedzenie. Po skończeniu wszystko posprzątaliśmy i zaczęliśmy przygotowywać dom na wieczorną imprezę halloweenową. Za kilka minut miała przyjechać ciężarówka z wszystkimi dekoracjami i z przekąskami, tortem itd.
Chwilę później usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Brunetka od razu ruszyła je otworzyć. Chwilę później już zaczęliśmy wnosić wszystkie ozdoby. Ja miałam się zając przygotowaniem wystroju jadalni i kuchni, gdzie będą przekąski. Wzięłam kartony, w których miały być przekąski i ruszyłam do jadalni. Powoli zaczęłam je otwierać i wyciągać słodkości odkładając je na stoli. Były słodkie ciasteczka i inne cudowne słodkości. Ozdobiłam je stolik stojący w wielkim salonie dziewczyny. Wróciłam do kuchni, gdzie po chwili 3 mężczyzn przywiozło torty. Matko, po co aż 3? W jadalni na stole było pełno ciasteczek, muffinów, babeczek , lizaków,  i czegoś takiego oraz pełno napojów. Kiedy powyciągałam i porozkładałam wszystkie przysmaki zamówione przez El postanowiłam zobaczyć co robi reszta. Zayn razem z Perrie rozkładali dynie w ogrodzie. Po drugiej stronie ogrodu były stoliki.  Zauważyłam Niall, który właśnie wchodził do kuchni. Chwilę później i ja się w niej znalazłam.
  • Patrz co El zamówiła!- dodał po czym się odsunął i pokazał mi to.
  • Haha, on to zamówiła chyba wszystko z tego katalogu.
  • Chyba tak.- dodał po czym wybuchnęliśmy śmiechem.
Dokończyliśmy jeszcze strojenie kuchni i salonu. Właściwie to już cały dom był gotowy. Nawet schody były udekorowane. Na nich oczywiście stały palące się dynie. Dobrze, że były one na baterie. Teraz to trzeba zacząć się ubierać do Kościoła. Najpierw oczywiście Eleanor, a potem my. Razem z dziewczyną, Dani, Perrie i Sophią i Carmen udałyśmy się do góry. Najpierw makijaż i wszystkie potrzebne rzeczy a na końcu suknia. 
Najpierw stylistka zrobiła dziewczynie  przecudowny makijaż, a chwilę później włosy. Później dziewczyna ubrałam cudowną suknię i buty. Na końcu założyliśmy jej prześliczny welon. El wzięła jeszcze bukiet i była już gotowa. 
Teraz czas na nas. Razem ze stylistką ruszyłam do swojego pokoju. Dziewczyna zrobiła mi makijaż i wspaniałą fryzurę. Później założyłam na siebie sukienkę >>>
a do tego te śliczne buty.  Byłam już w 100% gotowa. Opuściłam swój pokój i ruszyłam do dziewczyn. Wszystkie wyglądały  już cudownie. Perrie miała na sobie to, Dani to, Carmen to i Sophia to. Wszystkie już gotowe zeszłyśmy na dół, gdzie mieli czekać na nas już nasi partnerzy towarzyszący. Wszyscy wyszliśmy przed dom, gdzie czekały już na nas limuzyny. Wsiedliśmy do nich i ruszyliśmy. Chwilę później byliśmy już przed Kościołem. Weszliśmy do środka, gdzie za chwilę miała się odbyć ceremonia. Zaczęło się, strasznie się denerwowałam jako ten świadek. Najpierw złożyli sobie przysięgę małżeńską i w końcu założyli obrączki. Wszystko tak szybko się toczyło, że po kilku chwilach już byli małżeństwem. Jak to przystało pocałowali i się wyszliśmy z Kościoła, gdzie na zewnątrz obsypali nas płatkami kwiatów. Spojrzałam na niego i zdziwiła mnie trochę jego mina.
  • Niall coś się stało?- spytałam.
  • Nie, nie, wszystko w porządku.- dodał po czym znowu się rozejrzał dookoła.
  • Widzę przecież, że jest coś nie tak.-oznajmiłam, a on złapał mnie za rękę po czym zaczął...
  • Po prostu mamy nieproszonego gościa, musisz na niego uważać, tak jak reszta twoich przyjaciółek, okej?- spytał bardzo poważnym tonem.
  • Dobrze.- dodałam po czy ustawiliśmy się i czekaliśmy aż młoda para wyjdzie z Kościoła.
Chwilę później Lou wyniósł ją na rękach. Obok mnie stanęła Alex, która także cały czas się rozglądała dookoła. Aż zaczynam się bać.
  • To przecież Oliva Holt. Co ona tutaj robi?- spytała zaskoczona dziewczyna, a ja podążyłam za jej wzrokiem.
  • A no tak... El i ona poznały się kiedyś tam. Nie pamiętam dokładnie. A o co chodzi? Nie lubisz jej?- zapytałam.
  • Wiesz... w zasadzie nie bardzo.
  • Spokojnie. Tylko się nie denerwuj.- posłałam jej ciepły uśmiech.
Tak, tylko się nie denerwuj, mhm, ja to wiem co powiedzieć, przecież to Luke i Olivia wszystko jest możliwe. Z resztą ona już dawno powinna zostawić tego gnojka. Spojrzałam na nich aby sprawdzić sytuację, nie myliłam się, dziewczyna ściągnęła ze swoich włosów kilka kwiatów, po czym przyczepiła je do jego marynarki. Przyszli romansować w miejscu publicznym, no kurde, mogliby się opanować. Wszystko się skończyło! Prawie wszyscy szczęśliwi wsiedliśmy do limuzyn i ruszyliśmy do domu El na imprezę. Chwilę później wszyscy byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do domu i każdy zaczął wręczać prezenty nowożeńcom. Ci, którzy już to zrobili lecieli na górę przebierać się w strój Halloweenowy. Co chwilę było słychać dzwonek do drzwi. Cały czas przychodzili nowi goście. Kiedy już wszyscy byli przebrani wraz ze strojami kąpielowymi pod ciuchami udali się do ogrodu, gdzie rozpoczęła się impreza. Ja postanowiłam iść do pokoju mojego i Niall, aby się przebrać weszłam po schodach i chwilę późnij byłam już na górze. Otwarłam drzwi po czym zobaczyłam siedzącego Niall na łóżku. 

 Włącz > to.
  • Niall, co ci jest?- spytałam siadając obok niego.
  • Nic...- oznajmił zlewając mnie. > Teraz to na prawdę się wkurzyłam. 
Wstałam nie zwracając na niego uwagi po czym wzięłam swój strój Halloweenowy i ruszyłam do łazienki. Założyłam na siebie to ( fioletowa stylizacja ) i trochę wymalowałam po czym gotowa zeszłam na dół do ogrodu, gdzie bawili się wszyscy goście. Weszłam do ogrodu, gdzie impreza się już nieźle rozkręciła. Wzięłam sobie drinka po czym usiadłam na jednym z krzeseł. Chwilę później obok mnie ktoś się dosiadł. 
  • No cześć piękna czarownico.- dodał brunet. < Jeszcze nigdy w życiu go nie widziałam.
  • Cześć.- oznajmiłam niezainteresowana rozmową.
  • Co taka piękna dziewczyna robi tutaj sama?- spytał cały czas mierząc mnie wzrokiem. 

~~Niall~~ 

Przebrałem się za wampira i postanowiłem poszukać Pat, aby ją przeprosić. Przez to jak strasznie się bałem o to, że ten typ mógłby jej coś zrobić to źle się wobec niej zachowywałem. Zszedłem do ogrodu, gdzie bawiło się pełno ludzi, ruszyłem w poszukiwaniu Patrici. W pewnym momencie zauważyłem jak ten chuj z nią rozmawia. Byłem tak wściekły, że mógłbym go nawet zabić. Spojrzałem na nich i zobaczyłam jak dziewczyna była strasznie przerażona, nie miała ochoty z nim rozmawiać a on bezczelnie się na nią gapił. Brunetka wstała i chciała już od niego odejść, a on wstał za nią po czym przyciągnął do siebie i nie chciał wypuścić, wtedy ruszyłem w ich stronę.
  • Zostaw ją.- dodałem stanowczo, a on puścił dziewczynę.
  • O Niall, znowu się spotykamy, a gdzie Harry i reszta, dawno was nie widziałem.- dodał uśmiechając się.
  • Trzymaj się z dala od niej, albo oberwiesz drugi raz.
  • Dobrze, dobrze.- podniósł ręce do góry..- Miłej zabawy.- ukłonił się i odszedł.
Podszedłem do dziewczyny i ją przytuliłem. Dobrze, że kurwa w ogóle wstałem i przyszedłem tu łaskawie, nie chce wiedzieć co by się dalej działo. Kurwa, nawet nie mógłbym sobie tego wyobrazić. 
  • Przepraszam, kurwa przepraszam, to moja wina.- dodałem.
Dziewczyna nic z siebie nie wydusiła. Postanowiłem, że nie będziemy marnować takiego wieczoru na tego frajera. 
  • Zatańczymy?- spytałem.
  • Tak.- oznajmiła.
Wziąłem ją za rękę i ruszyliśmy na parkiet.  


 ~~Pat~~

Tańczyłam z chłopakiem cały czas przerażona sytuacją sprzed kilku minut. Rzem z chłopakiem zauważyliśmy jak Alex rozmawia z tym typem, zmierzyliśmy ich wzrokiem i zaczęliśmy dalej tańczyć. Skończyła się piosenka i zeszliśmy z "parkietu". Mój strach minął, nie widziałam już tego chłopaka i miałam nadzieję, że nie zobaczę. 
  • Idziemy się przejść?- spytałam chłopaka.
  • Jasne, wszystko co chcesz.- dodał po czym złapał mnie za rękę i ruszyliśmy przed siebie. 
Minęliśmy wszystkich imprezowiczów i wyszliśmy na plażę w pewnym momencie zobaczyłam coś co o mało nie przyprawiło mnie o zawał... 
  • Czekaj.- oznajmiłam zatrzymywając chłopaka.
  • Co się stało?- spytała a ja pokazałam mu chłopaka Alex, Luke'a, który właśnie razem z Olivią Holt uprawiali seks na plaży. 
  • Bezczelny chuj! Przyjechał tu ze swoją dziewczyną a teraz zdradza ją z tą szmatą! No kurwa!- dodałam.
  • Widzę, że ci przeszło.- dodał uśmiechnięty Niall.
  • Pomóż mi znaleść Alex, szybko.- dodałam ciągnąc chłopaka za sobą.
Weszliśmy z powrotem do ogrodu szukając dziewczyny. Znaleźliśmy tylko Carmen i Brenta pływających w basenie. W pewnym momencie zauważyłam dziewczynę stojącą niedaleko basenu.
  • Alex!- krzyknęłam a ta od razu do mnie podeszła.
  • Coś się stało?- spytała.
  • Tak, widzieliśmy twojego chłopaka w dwuznacznej sytuacji z Olivią!- dodał Niall.
  • Że co kurwa?!?! Zabiję ją!- dodała wkurzona dziewczyna i w tym momencie zadowolona parka znalazła się za nami. Byłyśmy z dziewczyną tak wkurzone, że ja momentalnie spoliczkowałam Luke'a i wepchnęłam go do basenu.
  • Masz debilu! Należało ci się za wszystko!- dodałam i spojrzałam na Alex, która biła się z Holt. Och, ta impreza przejdzie do historii. W pewnym momencie zauważyłam, że kiedy popchnęłam Luke'a razem z nim wpadła także Cam.
Alex biła Olivię, a ja nie chciałam jej tego przerywać należało się jej. Chwilę później z basenu wyszedł Luke'a a dziewczyna od razu ruszyła w jego stronę krzycząc na niego. Wszystko działo się tak szybko. Brent wyciągnął całą mokrą Carmen po czym wkurzony przywalił Luke'owi. Ten z uśmieszkiem i ze swoją pobita Olivią opuścili wille Tomlinsonów. Wtedy wszyscy zauważyliśmy, że Alex zniknęła, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że na tej imprezie jest gwałciciel. Momentalnie ja z Niall'em i Cody'm ruszyliśmy w poszukiwaniu dziewczyny.  Pobiegliśmy na górę i zaglądaliśmy do każdego pokoju. Dotarliśmy prawie do końca korytarza.
  • Co teraz? Drzwi są zamknięte.- dodał Cody.
  • Pójdę po klucze.- powiedział Niall.
  • Idę z tobą.- rzuciłam.
Nagle Cody wyważył drzwi. Ja z Niall'em po chwili wbiegliśmy za nim. Kiedy zobaczyliśmy owego gwałciciela leżącego nad wyrywającą się Alex od razu chłopak rzucił  się mu do gardła. Ja zadzwoniłam na policję. Wtedy oni zaczęli się bić strasznie spanikowałam.

  • Weź ją stąd, proszę.- oznajmił Cody, a ja kiwnęłam głową i wzięłam z pokoju Alex.
Razem z dziewczyną poszłyśmy do ogrodu, chwilę później przyjechała policją i zabrała gwałciciela. Chwilę później przyszedł Cody, a ja zostawiłam ich samych ruszając do góry do pokoju. Byłam strasznie zmęczona i poddenerwowana dzisiejszym dniem.
  • Pat...czekaj.- oznajmił Niall zastawiając mi drzwi do pokoju.
  • Co?
  • Przepraszam, że musiałaś to oglądać, ale teraz już wiesz, jaki jest ten człowiek.- oznajmił.
  • Należało mu się.- dodałam uśmiechając się lekko.
  • Masz rację, a teraz chodź kochanie, mam niespodziankę.- oznajmił po czym złapał mnie za rękę i zasłonił drugą oczy. Weszliśmy do pokoju i odsłonił mi oczy. Wtedy zobaczyłam wspaniałe poduszki na naszym łóżku.
    • O Niall, jakie to słodkie.- dodałam.
    • Nie, to ty jesteś słodka.- oznajmił po czym mnie pocałował. 
    • Hmm...to królowa teraz pójdzie wziąć prysznic, a potem wróci do króla, dobrze?- spytałam śmiejąc się.
    • Jasne królowo.- dodał a ja ruszyłam do łazienki.
    Weszłam do łazienki, która na szczęście była w naszym pokoju. Wzięłam szybki prysznic, po czym założyłam na siebie piżamę. Gotowa wróciłam do chłopaka. Niall chyba właśnie zakluczał drzwi.
  • Yyyy Niall.- spytałam zdziwiona.
  • Chce żebyś była bezpieczna.- oznajmił i wtedy przypomniało mi się zdarzenie sprzed kilkudziesięciu minut.
  • Dziękuję.- oznajmiłam przytulając go.
  • To król za chwilę wróci.- dodał po czym ruszył do łazienki. 
Ja położyłam się wygodnie na łóżku czekając na chłopaka. Byłam strasznie zmęczona. Impreza na dole także powoli cichła. Goście też pewnie padali z nóg. 
Chwilę później wrócił mój król i położył się obok mnie. Wtuliłam się w jego tors po czym dodałam..
  • Dobranoc królu.
  • Dobrano moja królewno. - oznajmił.
Uśmiechnęłam się sama do siebie po czym wtulona w chłopaka zasnęłam. *__*

__________________________________________________________________________




~~Alex~~

Włącz Sway ;*


Obudził mnie całus w policzek. Przetarłam swoje zaspane oczy i ujrzałam Cody'ego, nachylającego się nade mną. Miałam ochotę go pocałować, bo był tak blisko. 
-Wstawaj bo się na ślub spóźnisz.- zaśmiał się. Popatrzyłam na niego chwilę, a potem pociągnęłam za nadgarstek i opadł obok mnie na łóżko. Przekręcił się na bok i położył bliżej mnie. Złapałam go za rękę i splotłam nasze palce. W tym samym czasie przekręciliśmy głowy i nasze spojrzenia się spotkały. Patrzyliśmy sobie w oczy i bawiliśmy naszymi palcami.

Byłam już spakowana i najedzona. Ubrana i ogarnięta. Cody zawiózł mnie na lotnisko. Pożegnałam się z nim i pobiegłam z walizką do samolotu. Jak zawsze zdążyłam w ostatniej chwili. Rozsiadłam się w samolocie i bawiłam się telefonem. Robiłam sobie zdjęcia, pisałam sms i grałam.

Pojechałam do hotelu przy plaży
 i zaniemówiłam. Jak tu pięknie. Ach... to dopiero wydarzenie...
Miałam na sobie czerwoną sukienkę i złote szpilki. Włosy rozpuszczone, a makijaż dopasowany do karnacji. Z wszystkimi spotkałam się przed kościołem. Pierwszą zauważyłam Pat, więc cicho zaszłam ją od tyłu i troszkę... wystraszyłam. Potem się odwróciła i mnie przytuliła.
-Pięknie wyglądasz.- stwierdziłam patrząc na nią.
-Ty też.- uśmiechnęła się. Potem przywitałam się z Carmen, Oliv i Meg.
-Tam jest Luke.- powiedziała Carmen wskazując na chłopaka kawałek dalej.
-Rzeczywiście. Zaraz wracam.- ruszyłam w jego stronę.

-Cześć!- rzuciłam się mu na szyję.
-O hej! Uważaj bo zniszczysz sobie makijaż.- zaśmiał się.
-Oj tam.- uśmiechnęłam się. Wreszcie go mam. Mój świat w ramionach.
-Tęskniłam za tobą.- westchnęłam. Luke się uśmiechnął i pocałował mnie w czoło.
-Tyle czasu się nie widzieliśmy.- pokręcił smutno głową.
-No właśnie! Ale teraz znowu jesteśmy razem.- przytuliłam go.
-No pewnie.

Zaczęła się ceremonia. Pat jest świadkową El a ___,Lou. Złożyli sobie przysięgę małżeńską i założyli obrączki. To takie słodkie ;3 Miałam łzy w oczach i ciężko mi było je powstrzymać. Luke podał mi chusteczki, a ja wzięłam jedną i delikatnie wytarłam łzy, żeby się nie rozmazać.
-Dziękuję.- szepnęłam oddając mu chusteczki. Potem wybiły dzwony i wszyscy wyszliśmy na zewnątrz. Stanęłam koło Pat i Niall'a z Luke'iem. Jednak po chwili mi gdzieś znikł. Rozejrzałam się i zobaczyłam jak śmieje się z jakąś dziewczyną. Stała tyłem do mnie, więc nie wiem kto to był. Przesunęłam się troszkę, żeby zobaczyć ją chociaż z profilu i zamarłam. 

-To przecież Oliva Holt. Co ona tutaj robi?- byłam zaskoczona. Pat podążyła za moim wzrokiem.
-A no tak... El i ona poznały się kiedyś tam. Nie pamiętam dokładnie. A o co chodzi? Nie lubisz jej?- zapytała.
-Wiesz... w zasadzie nie bardzo.
-Spokojnie. Tylko się nie denerwuj.- posłała mi ciepły uśmiech.





Cały czas patrzyłam jak ta lalunia z nim rozmawia. Potem odczepiła ze swoich włosów kilka kwiatków i przyczepiła mu do marynarki. Co za...

Zastanawiałam się, czy mam tam podejść czy coś, ale jednak tego nie zrobiłam. Po prostu stałam i patrzyłam się na nich. A tak się cieszyłam, że jej tu nie będzie...

Wsiedliśmy w limuzyny i pojechaliśmy do wielkiej willi, w której ma się odbyć cała impreza. Kto dał młodej parze prezenty i złożył życzenia mógł iść już się przebrać w swój kostium na Halloween.

Ja dziś będę muszkieterką. Jestem ciekawa jak Luke będzie wyglądał. Pat miała być czarownicą. Hm... ale będzie jazda!

Przebrana zeszłam na dół gdzie już było pełno ludzi przebranych, za najróżniejsze rzeczy. Nie wiem, który to Luke i to jest najgorsze. Jestem też ciekawa jak wygląda ta pinda, która też tu jest. Znowu będzie się przystawiała do mojego chłopaka... Jak ja jej nienawidzę. Mam nadzieję, że Luke nie weźmie jej za mnie. Rozglądałam się troszkę w poszukiwaniu kogokolwiek znajomego. Nagle poczułam czyjeś ręce na mojej talii. Byłam pewna, że to Luke, ale kiedy się odwróciłam i zobaczyłam tego przystojnego chłopaka, aż mi się głupio zrobiło.
-Witam piękną panią.- pocałował mnie w rękę. Jaki dżentelmen.
-Em.. no cześć.- uśmiechnęłam się.
-Wyglądasz niesamowicie w tym stroju.
-Dziękuję.- powiedziałam i chciałam już się ulotnić, ale ten przytrzymał mnie za rękę.
-Już uciekasz?- zapytał jakby smutny.
-No wiesz... szukam przyjaciółki a w tym tłoku trochę ciężko ją dostrzec.
-Och... może ci pomóc?- zaproponował.
-Nie, nie dam radę.
-Może jednak?
-Ale... nie bardzo wiem, jaki ma strój.
-To może jak ma na imię?
-Wiesz... nieważne, już ją widzę.- przy wejściu stała Meg i Oliv, więc szybko do nich ruszyłam.

-Cześć dziewczyny.- uśmiechnęłam się do nich.
-Alex? Łoł nie poznałam cię.- zaśmiała się Meg.
-Haha... no trudno tu kogokolwiek poznać.- stwierdziła Oliv.
-Tak, racja. - przytaknęłam.

Poszłam sobie po drinka i usiadłam przy barze. Przystojny kelner podał mi moje zamówienie. Niestety... ten chłopak znów się do mnie doczepił.
-A ślicznotka znów sama.- pokręcił głową.

-Nie sama. Z drinkiem.- podniosłam szklankę zielonego czegoś.
-No już nie sama. Zatańczysz ze mną?
-Może później.- cholera jak go tu spławić? Zobaczyłam Luke'a, który szedł właśnie w naszą stronę. Pomachałam do niego a ten podszedł i pocałował mnie w policzek.
-Cześć kochanie.- powiedziałam uśmiechnięta do Luke'a. Tamten chłopak trochę się zdziwił.
-No witam. Jestem Luke.- podał rękę chłopakowi. No właśnie! Przecież ja nawet nie wiem jak ten gość ma na imię.
-Stan.- uścisnął ją.


Zatańczyłam z Luke'iem a potem ze Stan'em. Następnie do tańca poprosił mnie ktoś w białej masce i czarnej jakby chustce? Wyglądał jak jakiś morderca. Spojrzałam na Pat, która właśnie rozmawiała ze Stan'em. Nie jest taki zły. Piosenka się skończyła a ja poszłam szukać Luke'a. Niestety nie mogłam go znaleźć, za to widziałam minę Niall'a i Pat kiedy tańczyli. Oboje byli wystraszeni. Co się do cholery stało?

Jak się potem okazało, na zabawie jest nieproszony gość. Jakiś gwałciciel. Dlatego Niall był zdenerwowany. Już miał z nim kiedyś do czynienia. Nie wiadomo, który to z gości. Ale zaczęłam się na prawdę bać. Gość w białej masce, wciąż był blisko mnie i to mnie jeszcze bardziej przerażało. Nie wiedziałam kto to jest, a bałam się zapytać. A jeśli to ten gwałciciel i się na mnie czai? Lepiej trzymać się kogoś znajomego.

Siedziałam przy basenie i rozmawiałam z jakąś dziewczyną, kiedy zobaczyłam wkurzoną Pat i Niall'a, którzy mnie szukali.

-Alex!- krzyknęła, a ja po chwili byłam tuz obok niej.
-Coś się stało?- spytałam zdezorientowana.
-Tak, widzieliśmy twojego chłopaka w dwuznacznej sytuacji z Olivią!- dodał Niall. Tego już za wiele...
-Że co kurwa?! Zabiję ją!- krzyknęłam wkurzona.

W tym momencie nasza pareczka pojawiła się za nami. Widziałam, że Pat jest równie wkurzona co ja. Tyle, że ona spoliczkowała Luke'a i wepchnęła go do basenu, a ja wzięłam Holt za włosy i cisnęłam o ziemię. Potem usiadłam nad nią i się szarpałyśmy. Całkiem silna jest ta szmata, ale to ja chodzę na siłownie a nie ona. Słyszałam jak Pat krzyczała coś jeszcze na Luke'a, ale nie wsłuchiwałam się w jej słowa. Byłam zbyt zajęta obijaniem mordy tej blond piździe. 

Leżała pode mną. A ja miałam całe ręce we krwi. Z jej nosa i wargi ciekła strużka krwi. Ktoś do mnie krzyczał ale wyłączyłam się całkowicie. Po prostu patrzyłam na nią i czekałam, aż w końcu coś powie.
-Ty suko.- wysyczałam przez zęby.
-Tylko na to cię stać?- zakpiła. Wzięłam zamach i już miałam ją uderzyć, kiedy zobaczyłam, że ten wyszedł z basenu. 
Potem zobaczyłam jak chłopak Carmen wyciąga ją z basenu. Musiała wpaść z nim. Biedulka. Odeszłam od niej i podeszłam do niego. 


-Ty chuju! Jak mogłeś mi to zrobić! Jesteś skończony! Skończony słyszysz?!- krzyczałam wściekła. Najpierw strzeliłam mu w twarz a potem popchnęłam.
-Na prawdę myślałaś, że cię kocham? Aleś ty naiwna.- kpił.
-Przecież było nam tak dobrze.- miałam łzy w oczach, ale nie chciałam mu dać tej satysfakcji i się popłakać.
-Oj Alex... jak mogłaś się nie domyślić, że robiłem to wyłącznie dla większej sławy. A ty wierzyłaś mi w każde słowo. - śmiał się. Wtedy podszedł Brend, chłopak Carmen i przywalił mu prosto w twarz. Zostawiłam wszystkich i po prostu uciekłam do domu.

Weszłam do góry i osunęłam się na podłogę w korytarzu. Teraz mogę płakać. Zaniosłam się niekontrolowanym płaczem. Nie mogłam przestać. Łzy leciały mi jedna po drugiej.
-Dlaczego... dlaczego...- powtarzałam sobie płacząc. Jak on mógł mi to zrobić? 
Przecież... mówił, że mnie kocha nad życie. Że jestem najlepszym co go w życiu spotkało, że będzie razem na zawsze. Po cholerę on to kurwa mówił?! Zakłamana świnia... Cały czas kochał tą pojebaną lalunie, a mnie miał gdzieś... Cały czas mnie wykorzystywał... Te wszystkie słowa to jedno wielkie kłamstwo... Chciał sławy, to ją ma... A ja za pewnie mu jej jeszcze więcej...

 

Na szczęście nikt mnie jeszcze nie znalazł. Nie mogłam się opanować. Może i nie jest wart moich łez, ale to takie trudne... Przecież... ja go serio kocham. A on mnie tak potraktował...

Dlaczego ja nikogo nie chciałam słuchać?! Jestem taka głupia! Każdy mi mówił, że on nie jest taki dobry za jakiego go biorę. Mówili mi, że nie powinnam z nim być. Mówili mi, ale miałam to gdzieś. Jak to ja... a teraz mam nauczkę. Jest na świecie mnóstwo, wspaniałych mężczyzn, ale ja musiałam wziąć tego, który tak mi zawsze uprzykrzał życie. A myślałam, że serio chciał dobrze. Co za chuj... Pat, Agnes, Oliv, Meg, Laura, Drew, Emett... oni wszyscy mieli rację. I...Cody...

Wiedziałam, że w końcu ktoś mnie znajdzie, ale wystraszyłam się troszkę. To był Stan. Przykucnął obok mnie.
-Nie płacz.- przytulił mnie. Na początku nie chciałam, żeby przy mnie był ale już po chwili wtulałam się w niego.
-On... on mnie...
-Cii...- przyłożył mi palec do ust.

Pomógł mi wstać i zaprowadził do ostatniego pokoju w korytarzu. Nie rozumiałam dlaczego tak bardzo mu zależało, żebyśmy byli jak najdalej od gości. Do czasu...
Położyłam się na łóżku i płakałam w poduszkę. Stan zakluczył drzwi i położył się obok mnie.
-Spokojnie... będzie dobrze.- szeptał mi, próbując pocieszać. Jedną ręką głaskał mnie po całym ciele. W końcu odpiął mi rozporek od moich spodni.
-Ej co ty robisz?- zapytał przez płacz. Chciałam wziąć jego ręce ale ten był silniejszy. Przestraszyłam się.
-Spokojnie, nic ci nie zrobię. Tylko się zabawimy.- uśmiechnął się.
-Ale... ja nie chce. Zostaw mnie....- chciałam mu jakoś uciec, ale nie miałam siły.
Długo próbowałam uciec, ale w końcu dałam sobie spokój. Nie przestawałam płakać. Próbował ściągnąć mi spodnie, ale starałam się do tego nie dopuścić.
-To ty jesteś tym gwałcicielem...- olśniło mnie. Przerwał na chwilę by spojrzeć mi w oczy zadowolony w siebie.
-We własnej osobie kotku.- Nie dawał rady ze spodniami, to wziął się za górę. Chciał rozerwać mi bluzkę, ale wbiłam mu paznokcie w rękę i policzek.
-Ała!- krzyknął. To był zły pomysł, bo wziął mnie za gardło i przypiął do ściany. 

-Jeszcze raz to zrobisz, to obiecuję, że zrobię ci krzywdę.- wysyczał przez zęby. A żeby jeszcze bardziej mnie wystraszyć wziął zamach i walnął pięścią w ścianę, tuż obok mojej głowy. Strach mnie paraliżował. Nie mogłam nic powiedzieć ani się ruszyć. To było okropne. Nie dość, że dowiedziałam się o zdradzie to jeszcze jestem gwałcona. Stan na chwilę odszedł ode mnie. Jego myśli kłóciły się w nim. Ja skorzystałam
-Pomocy!!!- Stan przycisnął mi rękę do ust i syknął.
-Jesteśmy w najbardziej oddalonym miejscu w domu. Nikt cię tu nie usłyszy. 

~~Cody~~
Jestem głupi. Mogłem od razu jej powiedzieć, że tu jestem. Mogłem od razu za nią pobiec, a nie jeszcze tłuc się z tym idiotą za to co jej zrobił. Nikt nie wiedział gdzie ona jest. Bałem się, że coś jej się stało. Potem doszły mnie słuchy, że w momencie kiedy znikła Alex, zniknął tez ten gwałciciel. Wtedy jeszcze bardziej się przeraziłem. Razem z Pat i Niall'em szukaliśmy jej w domu. 


Pobiegłem na górę i zaglądałem do każdego pokoju. Dotarłem prawie do końca korytarza, kiedy usłyszałem czyiś głos.
-Nikt cię tu nie usłyszy.- to zrozumiałem. O mój Boże... tam musi być Alex! Nagle Niall i Pat pojawili się za mną.
-Co teraz? Drzwi są zamknięte.- bałem się o nią. Tak cholernie się bałem o moją, małą Alexis.
-Pójdę po klucze.- powiedział Niall.
-Idę z tobą.- rzuciła Pat. Nagle wpadłem na pewien pomysł. Wziąłem rozbieg i wyważyłem drzwi. Niall i Pat po chwili wbiegli za mną do pokoju. Kiedy zobaczyłem owego gwałciciela leżącego nad wyrywającą się Alex od razu rzuciłem się mu do gardła. Pat dzwoniła na policję, a ja cisnąłem Stan'em o ścianę. Odbił się od niej i osunął na ziemię. Miałem ochotę zetrzeć mu twarz na miazgę, ale odwróciłem wzrok na nią.




Stała koło łóżka przeczesując palcami włosy do tyłu, wciąż płacząc. Patrzyła na mnie tymi swoimi brązowymi oczami. Serce mi się łamało jak na nią patrzyłem w tym stanie. Nie przewidziałem niestety ciosu, który cholernie bolał. Dostałem w szczękę i aż zatoczyłem się do tyłu. Wtedy ze swoim prawym sierpowym wkroczył Niall. Pat coś krzyczała, żeby uważał.
-Weź ją stąd, proszę.- zwróciłem do niej. Ta kiwnęła głową i wzięła z pokoju Alex. Kiedy wyszły przyszła pora na nasze porachunki. I znowu ja i Niall przeciwko kolejnemu chujowi, który wykorzystuje dziewczyny. To już któryś raz. No ale...

Przyjechała policja i zgarnęła Stan'a. Pogotowie też przyjechało. Opatrzyli mi kilka ran, które niestety miałem i mogłem odejść. Nad basenem siedziała Alex z dziewczynami. Mój kostium skonfiskowali policjanci nie wiem po co. Stanąłem przed nimi, a wtedy dziewczyny się ulotniły zostawiając nas samych. Alex miała opuszczoną głowę i wciąż płakała. Było mi jej szkoda. A najgorsze jest to, że musiała przez to przejść i jeszcze oglądać.
-Alex, ja prze...- nie dokończyłem.
-Luke mnie zdradzał. Przez ten cały czas.- patrzyła na mnie.
-Wiem.
-Od kiedy wiesz?- zapytała.
-Od początku wiedziałem, że z nim jest coś nie tak tylko nie wiedziałem co.
-Miałeś przeczucia.- oznajmiła.
-Tak, miałem. Mówiłem ci, ale ty nikogo nie słuchałaś.- spuściła głowę.
-Wiem to moja wina...- zaniosła się szlochem. Chciałem ją przytulić, ale ona mnie odepchnęła. Zdziwiłem się.
-Nie potrzebuję litości.- rzekła.
-To nie jest litość.
-Jak to nie? Chcesz mnie pocieszać po tym wszystkim? Człowieku to nic nie da. Jestem skończoną i naiwną idiotką, która nie waży na słowa innych. Zawsze muszę robić co chcę, a potem ponoszę za to karę.- za każdym jej słowem kręciłem przecząco głową.
-Alex nie mów tak.- mi samemu powoli się głos łamał.
-Dziwię się, że dopiero teraz to wszystko wyszło na jaw.- znów spojrzała mi w oczy. Oboje mieliśmy szkliste oczy. Zacisnęła żeby, żeby powstrzymać kolejne łzy, ale jej nie wyszło.
-Alex proszę cię, przestań.
-Nie mogę Cody. Nie mogę... on ma rację. Jestem głupia. Jestem naiwna. Jestem idiotką. I jestem w nim zakochana po uszy. A to jest najgorsze.- te słowa bolały. Bardzo. Nie mogłem tego słuchać. Zacząłem krążyć z nerwów.
-On nie wie co stracił.- powiedziałem cicho do siebie.
-Co?- zapytała. Czyli usłyszała. Nie wiedziałem jak jej powiedzieć...
-Nie ma pojęcia jak wspaniałą, mądrą, piękną i dobrą kobietę stracił. Stałem odwrócony tyłem do niej. Nie potrafiłem spojrzeć jej w oczy.

~~Alex~~

Nie wiedziałam jak mam przeprosić Lou i El za zniszczenie tak ważnego dnia w ich życiu. Weszłam do salonu, gdzie siedziały dziewczyny, 1D i właśnie El. Dziewczyna gwałtownie wstała i do mnie podeszła. Od razu mnie przytuliła.
-Przepraszam za zniszczenie wam imprezy.- powiedziałam jej.

-Oj przestań. Nic się nie stało. To my powinniśmy cię przepraszać, że przez naszą nieuwagę Stan się tu dostał i chciał cię wykorzystać.- na wspomnienie o tym łzy cisnęły mi się do oczu. Dziewczyna się ode mnie oderwała, a kiedy troszkę się przesunęła zobaczyłam Lou. Ten też mnie przytulił.
-Jak się trzymasz?- zapytał.
-Najchętniej to bym się zabiła.- taka prawda. Kiedy jednak wszyscy to usłyszeli byli przerażeni.
-Tylko nie próbuj tego robić.- powiedziała El. Spojrzałam na nich obu.
-Przepraszam za wszystko. Nie chciałam, żeby to tak wyszło.
-To było wydarzenie roku. Nie martw się. Goście wciąż się bawią, więc i my chodźmy.- dodał Lou i wszyscy wyszliśmy na ogród.

Wybrałam się na spacer po plaży. Słońce pięknie zachodziło. Usiadłam na plaży i patrzyłam na nie. Po dłuższej chwili poczułam, że ktoś jest za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam Cody'ego. Usiadł obok mnie. Nie patrzyłam na niego.
-Alex... ja cię przepraszam. Masz rację mogłem ci powiedzieć, że też tu będę na tym ślubie. Mogłem ci się pokazać. Mogłem to wszystko zrobić, ale tego nie zrobiłem. Czuję się winny za to co cię spotkało.- mówił.
-Niepotrzebnie. Luke ma rację. Jestem skończoną idiotką, która się do niczego nie nadaję.- chciałam jeszcze coś dopowiedzieć, ale...
-Czuję się winny za to co cię spotkało, bo nie było mnie przy tobie. Nie było mnie w momentach kiedy najbardziej mnie potrzebowałaś. Gdybym jeszcze nie bił się z tym chujem, kiedy już uciekłaś to Stan nawet by do ciebie nie podszedł bo ja już bym tam był. Ale mnie nie było.- skończył mówić i wstał. Już odchodził, ale się zatrzymał. Wtedy ja wstałam i patrzyłam na niego. Nagle odwrócił i szybko do mnie podszedł. Popatrzył mi jeszcze w zapłakane oczy po czym ujął moją twarz w dłonie i pocałował.

Jednak po chwili odsunęłam się od niego.
-Ja nie mogę. Cody nie mogę.- pokręciłam głową i zostawiając go tam, odeszłam. Zraniłam go. Wiem to. Ale tak będzie lepiej.

Wróciłam do domu, gdzie była impreza i poszłam do pokoju, który tu zajmowałam. Po dniu pełnym wrażeń i emocji poszłam spać. 

 ____________________________________________________________________________


~~Mady ~~


Włącz --> to.


Obudziły mnie promienie słońca, wpadające do pokoju przez nie zasłoniętą roletę. Dzisiaj nad ranem przyleciałam do Miami. Od razu po moim koncercie w Montrealu wsiadłam do mojego prywatnego samolotu i w taki oto sposób mogę być na dzisiejszym ślubie El i Louisa. Założyłam na nogi jakieś japonki i sprawdziłam swój telefon. Była na nim jedna wiadomość od Luke’a
Wiadomość na iphone text : Właśnie wylądowaliśmy w Miami. Za jakąś godzinę będziemy w hotelu :*
Uśmiechnęłam się to telefonu i sprawdziłam godzinę. Lucas napisał do mnie o 7:23, więc wkrótce powinni przyjechać. Odłożyłam urządzenie na stolik nocny i udałam się do łazienki w celu wzięcia długiej kąpieli. Odkręciłam kurek, a ciepła woda zaczęła napełniać wannę. Kiedy woda stała się letnia postanowiłam wyjść i ubrać się. Gotowa wyszłam z łazienki i jeszcze raz sprawdziłam telefon. Odczytałam wiadomość od chłopaków.
Mikey: Czekamy w hotelowej restauracji :))
Schowałam telefon do tylnej kieszeni i wyszłam z pokoju uprzednio go zamykając. Przy jednym ze stolików zauważyłam cztery znajome twarze. Śmiech jednego z nich można było rozpoznać z odległości kilometra.
  • Meg ! - powiedział Luke.
Blondyn podszedł do mnie i mocno przytulił.
  • Strasznie tęskniłem - powiedział i musnął mój policzek.
  • Też tęskniłam - uśmiechnęłam się.
Przywitałam się z resztą zespołu, po czym zajęłam swoje miejsce pomiędzy Calumem, a Luke’iem. Jeden z kelnerów przyniósł nam karty menu, z których po chwili wybraliśmy coś do jedzenia. Strasznie zazdroszczę chłopakom, że jutro już lecą do Londynu. Bardzo chciałabym spotkać się z moją rodziną. Strasznie za nimi tęsknie. Prawdo podobnie do Anglii mogłabym wrócić dopiero wtedy, gdyby jeden z nich wylądował w szpitalu. Mam nadzieję, że tak się nie stanie, a także w miarę szybko do nich przylecę.
Zaraz po śniadaniu razem z Luke’iem postanowiliśmy wyjść z hotelu. Chłopak prowadził mnie przez różne miejsca w Miami, aż w końcu trafiliśmy na wzniesienie, z którego był niesamowity widok na plażę i odbijające się w wodzie słońce. Nie mogłam się powstrzymać i zrobiłam zdjęcie krajobrazu swoim iPhone’m. Usiadłam na krawędzi urwiska, to samo zrobił blondyn. Oparłam się plecami o jego klatkę piersiową i wtuliłam się w jego tors.
  • Nawet nie wiesz ile czekałem, aż znowu będziemy mogli spędzić trochę czasu - powiedział, całując moje czoło.
  • Też nie mogłam się doczekać - powiedziałam.
  • Szkoda tylko, że jutro znów muszę wyjechać.
  • Proszę nie myślmy o tym.
  • Ślicznie tu...Tak spokojnie - stwierdziłam.
  • Masz rację - chłopak mocniej objął mnie ramieniem i wyszeptał do ucha - Kocham Cię.
Spojrzałam mu głęboko w oczy i wiedziałam, że nie są to puste słowa rzucone na wiatr. Mówił to szczerze. Uśmiechnęłam się lekko. Przybliżyłam swoją twarz do jego i musnęłam jego usta.
  • Ja ciebie też - wyszeptałam w jego usta.
Chłopak pocałował mnie w nos i mocno przytulił. Po chwili znów złączyliśmy nasze usta w pocałunku. Niestety przerwał nam dźwięk mojego telefonu.
  • Hej Meg, mam nadzieję, że nie przeszkadzam - powiedziała Jo.
  • Nie skądże. Coś się stało ? - zapytałam.
  • Chciałam się upewnić, czy na pewno mam ci pomóc przy przygotowaniach.
  • Tak, jasne. Niedługo wrócę do hotelu i będziemy mogły zacząć.
  • W takim razie do zobaczenia.
  • Do zobaczenia.
Włożyłam telefon do swojej torebki i wstałam z ziemi.
  • Będziemy musieli się zbierać - powiedziałam.
  • Jak chcesz możemy iść plażą - zaproponował chłopak
  • Pewnie.
Wzięliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy w kierunku hotelu. Luke chwycił moją rękę i szliśmy brzegiem morza. Woda co jakiś czas obmywała nam nasze stopy z piasku. Nie obchodziło nam, że jakiś fotograf może zrobić nam zdjęcia, czy to, że nagle spotkamy jakiś fanów. Była tylko nasz dwójka.
W hotelu byliśmy po dwudziestu minutach. Wyjęłam z szafy swoją sukienkę i położyłam ją na łóżku. Na toaletce rozłożyłam biżuterię. Do przyjścia Jo miałam jeszcze  trochę czasu więc poszłam wziąć prysznic i umyć swoje włosy. Ubrałam swoją sukienkę i czekałam na stylistkę. Włączyłam laptopa i weszłam na YouTube’a w celu puszczenia jakieś piosenki. Po dziesięciu minutach ktoś zaczął pukać do moich drzwi. Poszłam je otworzyć i wpuściłam do środka blondynkę. Kobieta od razu podzieliła się ze mną swoimi pomysłami dotyczącymi makijażu i fryzury. Podłączyła prostownicę do prądu, żeby się rozgrzała i wyjęła  torby potrzebne rzeczy. Po chwili zaczęła układać moje włosy następnie zajęła się moim makijażem.  Gdy Jo skończyła podziękowałam jej i zaczęłam wkładać potrzebne rzeczy do swojej kopertówki. Ubrałam swoje czarne szpilki na platformie i udałam się do pokoju Hemmingsa. Zapukałam do drzwi, w których po chwili mogłam podziwiać sylwetkę swojego chłopaka. Luke wpuścił mnie do środka, a ja usiadłam na łóżku i przyglądałam się mu.
  • Nienawidzę krawatów ! - powiedział zdenerwowany.
  • To go nie ubieraj i tak nie pasuje do tej koszuli - odpowiedziałam.
  • Ślicznie wyglądasz - mówi i składa lekki pocałunek na moich ustach.
  • Ty też całkiem nieźle - zaśmiałam się.
Lucas krząta się po pokoju, gdy nagle przyciąga mnie do siebie i wyciąga telefon z kieszeni.
  • Uśmiechnij się - mówi i robi nam zdjęcie.
Nasza sesja skończyła się dopiero po 15 minutach. Chłopak podał mi swój telefon, abym mogła przejrzeć wszystkie selfie. Wychodzę z galerii i jedno ze zdjęć zauważam na tapecie telefonu. Oddaję Luke’owi jego własność, na co Australijczyk całuje mnie i robi kolejne zdjęcie.
  • Myślę, że to będzie lepszą tapetą - uśmiecha się i zaczyna grzebać w swoim telefonie.
Wychodzimy z jego pokoju i kierujemy się do auta, którym mieliśmy dojechać do kościoła. Kierowca włącza radio.
  • Uwielbiam tą piosenkę - mówię i zaczynam śpiewać tekst.
***

Kiedy docieramy pod kościół ulica jest pełna samochodów i paparazzi. Przed kaplicą spotykamy się z resztą chłopaków ich towarzyszkami. Po paru minutowej rozmowie wchodzimy do środka i zajmujemy miejsca w ostatnich ławkach. Nie daleko nas siada Liam z Sophią. W przedniej części zauważyłam dziewczyny i rodziny El i Lou.  Ceremonia jest idealna w czasie, gdy para składa sobie przysięgę w oczach mam łzy. Luke widząc to uśmiecha się i ściera mi łzę, która zaczęła spływać po moim policzku. Gdy para pocałowała się mogliśmy opuścić kościół i udać się na Halloween’owe przyjęcie do willi. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do hotelu, aby przebrać się w stroje. Wyciągnęłam z szafy czarną koronkową sukienkę i zrobiłam nowy mocniejszy makijaż, a na głowę założyłam opaskę z czapką czarownicy. Na końcu pomalowałam tylko swoje usta na czerwono i włożyłam pomadkę do kopertówki. Po 20 minutach byliśmy już w willi. Weszliśmy do jednego z pomieszczeń i zaczęliśmy szukać kogoś znajomego. Nie dało się nie zauważyć, że para młoda musiała się dużo napracować, żeby cały dom wyglądał tak ślicznie. Przy ścianie był szwecki stół, przy którym zauważyłam Nialla. Na parkiecie tańczyło wiele osób. Kelner podszedł z tacką i poczęstował nas szampanem. Ta impreza zdecydowanie różniła się zdecydowanie od innych wesel, na których byłam w całym swoim życiu. W pewnym monecie podchodzi do mnie Oliv, z którą zaczynam rozmawiać. Dawno się nie widziałyśmy i fajnie, że w końcu mamy taką okazję. Po chwili do konwersacji dołącza Alex, która strasznie zmieniła się od ostatniego czasu. Oczywiście na lepsze. Podchodzę do młodej pary i składam im gratulację. Wymieniamy jeszcze parę zdań na temat całego przyjęcia, po czym idę do Luke. Chłopak podaje mi jedną szklankę wypełnioną kolorowym napojem.
  • Meg ! - mówi Zayn.
  • Hej. Dawno cię nie widziałam, co słychać ? - pytam chłopaka.
  • Nic nowego. Lepiej powiedz, co u ciebie. Widzę, że wróciłaś do blondu - mówi.
  • Długo by opowiadać, co u mnie. Tak, jakoś chciałam coś zrobić z włosami i tak o to na nowo jestem blondynką.
Po jakimś czasie dołącza do nas Perrie.
  • Jak tam w trasie ? - pyta.
  • Nie mogę uwierzyć, że to już jej końcówka. Jest genialnie. Nawet nie wiesz jak świetnie się bawię, ale mimo to tęsknię za pracą nad filmami - powiedziałam.
  • Rozumiem cię.
  • Jak będziesz w Londynie wpadnij do nas z Luke’iem - mówi Zayn i popija swojego drinka.
  • Można prosić do tańca ? - pyta Harry.
  • Jasne - odpowiadam i wstaję.
W czasie tańca rozmawiamy o śmiesznych przygodach z ich ostatniej trasy. Chłopak opowiada mi trochę o wpadkach 5 Seconds of Summer, kiedy z nimi koncertowali. Kiedy piosenka się kończy podchodzi Luke.
  • Odbijany - mówi i zaczynamy tańczyć do kolejnego kawałka, puszczanego przed DJ.
Nagle większość osób wyszła na zewnątrz pod pretekstem bójki. Nie wiedziałam, o co chodzi, więc razem z blondynem wyszliśmy na ogród, gdzie można było zobaczyć bijącą się Alex z Olivią Holt. Nie miałam pojęcia czemu walczą, ale postanowiłam nie mieszać się w nie swoje sprawy.
***
  • Zbieramy się ? - zapytał Luke, gdy zbliżała się 4 nad ranem.
  • Tak nogi mi odpadają.
Poszliśmy pożegnać się z parą młodą i opuściliśmy willę. Do hotelu dojechaliśmy po dwudziestu minutach. Weszliśmy do pokoju i szybko ściągnęłam swoje szpilki z nóg i poszłam zmyć swój makijaż. Zdecydowanie lepiej czuję się, gdy nie mam go na sobie. Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Po paru minutach Luke kładzie się koło mnie i przyciąga mnie do siebie, tak że czuję jego spokojny oddech na moim karku. 







____________________________________________________________________________


~~Oliv~~

Włącz > to.


Obudziłam się po 10. Podniosłam się i wstałam. Josh jeszcze spał. Postanowiłam, że nie będę go budzić. Jesteśmy w Miami, bo dzisiaj jest ślub El i Lou. Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Następnie założyłam to i opuściłam łazienkę. Gdy wyszłam chłopak już nie spał. On poszedł do łazienki, a ja w tym czasie rozczesałam włosy i zrobiłam lekki makijaż, żeby jakoś wyglądać. Jak byliśmy już w pełni gotowi, zeszliśmy na dół na śniadanie. Aktualnie zatrzymaliśmy się w hotelu. Usiedliśmy i kelner przyniósł nam śniadanie. Ja jadłam sałatkę. Po skończeniu wróciliśmy z powrotem do pokoju. 

- Idziemy się przejść na plażę? Mamy blisko. - zapytał chłopak.
- Pewnie. - odpowiedziałam.

Wyszliśmy z hotelu i poszliśmy na plażę. Nie mieliśmy daleko, więc byliśmy szybko. Najpierw usiedliśmy na chwilę na piasku. Zaczęliśmy patrzeć na morze oraz rozmawiać. Po paru minutach poszliśmy przejść się wzdłuż morza. 
Razem z chłopakiem poszliśmy zamoczyć nogi w wodzie. Woda była bardzo ciepła. Następnie chłopak złapał mnie i wziął na ręce. Próbował mnie wrzucić do domu, ale nie udało mu się. Postawił mnie na nogach i szliśmy dalej. 
Gdy doszliśmy do końca poszliśmy do kawiarni, która znajdowała się na plaży. Zajęliśmy miejsce i złożyliśmy zamówienie. Po kilku minutach kelner przyniósł nam nasze zamówienie, czyli dwie kawy mrożone. Kawa była pyszna. Nagle przyszli do nas chłopacy z zespołu. Przywitali się z nami oraz dosiedli się. Zamówili sobie coś do picia. Minęła dobra godzina. Spojrzałam za zegarek i była już 14. Szybko ten czas zleciał. Chłopacy jeszcze zostali, a ja poszłam do hotelu przygotować się na przyjęcie. Po kilku minutach byłam już w pokoju. Poszłam do łazienki wziąć kąpiel oraz umyć włosy. Następnie wysuszyłam włosy i poszłam pomalować sobie paznokcie. Po pewnym czasie paznokcie były już gotowe. Gdy były już suche, poszłam się ubrać. Założyłam sukienkę i buty. Zrobiłam makijaż oraz fryzurę. Włożyłam potrzebne przedmioty do torebki i byłam już gotowa. Zastanawiałam się tylko, gdzie jest Josh. Zaraz zaczynie się uroczystość, a jego jeszcze nie ma. Nagle wszedł chłopak już przebrany. Nie miałam żadnych pytań. Opuściliśmy hotel i pojechaliśmy taksówką, która po nas przyjechała do kościoła. W szybkim tempie byliśmy już na miejscu. Przywitałam się z dziewczynami i zamieniłyśmy kilka słów. Weszliśmy do kościoła i poszliśmy usiąść razem z Josh'em. Zaczęła się uroczystość. El i Lou złożyli sobie przysięgę małżeńską i założyli obrączki. Następnie pocałowali się. Po skończeniu wszyscy wyszli i obsypali młodą parę płatkami kwiatów. Później każdy udał się do osobnych limuzyn i pojechaliśmy do wielkiej willi. Jak ktoś złożył młodej parze życzenia to mógł iść się przebrać w strój na Halloween. Udałam się do jednego z pokoi. Gdzieś po drodze zgubiłam chłopaka. Nie wiem, gdzie poszedł. Przebrałam się ( w pierwszy strój) i gotowa zeszłam na dół. Większość osób była już przebrana. Trudno było się odnaleźć. Poszłam do baru po jakiegoś drinka. Kelner podał mi i usiadłam przy barze. Siedziałam i zaczęłam się rozglądać. Próbowałam znaleźć chłopaka. Nagle podszedł do mnie chłopak, już przebrany. Chyba był przebrany za lekarza, albo coś. Trochę wyglądał jakby przyszedł z jakieś wojny, ale to tylko szczegół. Chłopak wziął sobie drinka i usiadł obok mnie. 

- Gdzie ty byłeś? - zapytałam.
- Przebierałem się. Później poszedłem do pokoju, ale ciebie nie było. 
- Bo zeszłam na dół i próbowałam ciebie poszukać. 
- No to fajnie. - odpowiedział i zaczął się śmiać. 

Wypiliśmy nasze drinki, a następnie przyszli chłopacy z Union J. Wszyscy byli tak samo przebrani. Chciałam coś powiedzieć, ale się powstrzymałam. Chłopacy dosiedli się i wzięliśmy po jeszcze jednym drinku. Zaczęliśmy pić.

- JJ, gdzie jest Caterina? - spytałam się.
- Zaraz powinna przyjść. - odpowiedział.

Nagle przyszłam do nas dziewczyna. Przywitałam się z nią i usiadła do nas. Zaczęłyśmy rozmawiać. Następnie poszłam razem z Josh'em tańczyć. 
W czasie tańca chłopak powiedział mi, abym uważała na ludzi, ponieważ na imprezie jest nieproszony gość. Jakiś gwałciciel. Nie powiem wystraszyłam się i to bardzo. Po kilku piosenkach chłopak poszedł do przyjaciół, a ja zauważyłam Meg, więc poszłam do niej. Zamieniłyśmy kilka zdań, a następnie przyszła do nas Alex. 

- Cześć dziewczyny. - powiedziała z uśmiechem.
- Alex? Łoł nie poznałam cię. - zaśmiała się Meg.
- Haha... no trudno tu kogokolwiek poznać.- stwierdziłam.
- Tak, racja. - przytaknęła Alex.


Porozmawiałyśmy chwilę i udałam się do chłopaka. Wolę nie przebywać sama w towarzystwie. Wypiliśmy drinka. Później usłyszałam kłótnie oraz, że ktoś się biję. Poszłam szybko sprawdzić.
 Była to Alex oraz jest nielubiana znajoma Olivia. Na początku nie wiedziałam o co tak na prawdę chodzi. Ale później jak się dowiedziałam to nie zdziwiłam się jak Alex się zachowała.
 Na jej miejscu zrobiłabym to samo. Nie wiem jak, można zrobić bliskiej sobie osobie takie świństwo. 
Od początku nie byłam do niego przekonana. Poszłam tańczyć z chłopakiem. W czasie tańca chłopak pocałował mnie. Minęło sporo czasu. Nagle dowiedziałam się co się przydarzyło Alex. O kurde. Ale jej współczuję. Posiedzieliśmy jeszcze trochę i wypiliśmy drinka, a następnie wróciliśmy do hotelu. Nie mieliśmy daleko, więc przeszliśmy się. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Od razu poszłam do łazienki wykąpać się. Po skończonej kąpieli, ubrałam piżamę i opuściłam łazienkę. Gdy wyszłam chłopak poszedł po mnie się wykąpać. Położyłam się w łóżku i później przyszedł chłopak. Po pewnym czasie zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz