~~2 Dzień Świąt :) ~~
__________________________________________________________________________
~~Pat~~
Włącz > to.

.png)
.jpg)
>" Domyśliłam się, że masz kluczę i wejdziesz do środka, to i może lepiej niż stanie przed drzwiami. My z tatą wrócimy wieczorem, wiem, że są święta, a ty przyleciałaś ze swoim chłopakiem ,ale po prostu pracujemy nad bardzo ważnym filmem. Rozgośćcie się, my będziemy jakoś przed 20. Zamówcie sobie jakąś dobrą nowojorską pizzę, a kolację przygotujemy. Kochamy....
Rodzice...".
- Wiedziałam, że coś odwalą.- dodałam podając chłopakowi list.
- Spokojnie, damy sobie radę, a co do pizzy to właśnie miałem na to ochotę.- dodał uśmiechając się.
- To co, zamawiamy pizzę?- spytałam wykręcając numer.
- Jeszcze się pytasz? Oczywiście!- dodał cieszą się.

- Cześć.- rzuciłam ściągając kurtkę.
- Dzień Dobry, Pani Susanne i Panie Edwardzie.- dodał Niall.
- Witaj Niall. Miło cię poznać i współczuję ci bycia z tą złośnicą.- dodała moja matka.
- Daruj sobie.- rzuciłam.- Nawet w święta nie potrafisz być miła.
- Ja? Zawsze jestem miła, tylko ty pokazujesz jakieś fochy i niewychowanie.
- Podziękuj sobie.
- Przestańcie.- wtrącił tata. - Są święta. Zjemy razem kolację i spędzimy miło czas. Ja pomogę mamie, a wy idźcie do pokoju, zawołam was.- dodał, a my ruszyliśmy do sypialni.
- Przepraszam za nich.- dodałam między pocałunkami.
- Nic nie szkodzi.- oznajmił.
- Co się tak patrzysz kochanie?- spytał.
- A co nie mogę?- spytałam, a on mnie bardzo namiętnie pocałował. Nie miałam ochoty przerywać tej chwili, jednak on to zrobił.
- Spokojnie kochanie, na to przyjdzie jeszcze czas, a teraz idę do łazienki.- dodał całując mnie w czoło.
__________________________________________________________________________
~~Alex~~
Włącz to.
- Alex... spokojnie, przecież oni nie gryzą.- zaśmiał się, po czym dodał- Jesteś strasznie spięta.- położył mi dłonie na ramionach i zaczął delikatnie masować. To mnie troszeczkę odprężyło.
- Wiem, że nie gryzą, ale denerwuję się.- odwróciłam się do niego twarzą i przytuliłam.
- Oj nie masz czym. Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze. Jestem pewien, że cię polubią.- pocałował mnie w policzek.
- No nie jestem co do tego przekonana. A jak coś powiem? A jak podczas obiadu się ubrudzę, albo...- przerwał mi wpijając się w moje wargi.
- Spokojnie kochanie.- jeszcze raz złożył na moich ustach krótki pocałunek i pojechaliśmy.
Dotarliśmy do domu jego matki. Właściwie wygląda jak jakiś hotel czy coś. Jest na prawdę wielki. Zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam, że jest nawet staw. Ale to dobrze... będę miała gdzie uciekać w razie co. Weszliśmy do tego ogromnego domu i znaleźliśmy się w ogromnym holu.
O kurde...- zaniemówiłam na widok tego drobiazgowego wystroju. Wszystko aż lśniło. To było niesamowite.
Poszliśmy pod schodami do jak się okazało salonu, gdzie siedziało już parę osób.
- Witam.- uśmiechnął się Cody i od razu przy nim znalazła się trochę niższa od niego, szczupła brunetka.
- Cody słońce, nareszcie jesteście.- uśmiechnęła się całując go 3 razy.
- Też się cieszę, że cię widzę mamo.- czyli to była jego matka. No super... ciśnienie mi skakało i bałam się cokolwiek zrobić. Jednak niska kobieta zwróciła się do mnie.
- A więc to ty jesteś Alexis, która urzekła serce, mojego kochanego synka.- zaśmiała się.
- Dzień dobry pani.- uśmiechnęłam się.
- Och jaka miła. Mów mi po prostu Ella.- uściskała mnie.
- Dobrze.
.gif)
Zasiedliśmy do stoły i poznałam resztę obecnych tutaj z rodziny. Na stole były 4 butelki czerwonego wina. Trochę mnie to zdziwiło, ale kiedy kończyły się to zrozumiałam, że to nie jest dużo. Cały czas czułam na sobie wzrok narzeczonego jego siostry. Dziwnie się z tym czułam. Nawet kiedy spojrzałam w jego stronę on nie odrywał wzroku.
- Alex, kochana, podałabyś mi tą sałatkę obok ciebie?- zwrócił się do mnie pan William (wujek Cody'ego).
- Jasne. Bardzo proszę.- podałam mu miskę z przepyszną sałatką grecką.
- Ale ja przytyje.- zaśmiałam się widząc to wszystko.
- Spokojnie, spalimy to w najbliższym czasie- zawtórował mi Cody.
- Jesteście tacy słodcy.- westchnęła jedna z kuzynek. Miała na imię Angela o ile dobrze pamiętam.
Wieczorem postanowiłam się trochę przewietrzyć. W tym celu wyszłam na spacer po ogrodzie. W końcu usiadłam na sporym kamieniu nas stawkiem. Siedziałam tam długą chwilę i nawet zmarzłam. Ale wtedy koło mnie usiadł ten facet co się na mnie tak gapił. Trochę się wystraszyłam, ale starałam się nie dać tego po sobie poznać.
- Sama? Tutaj? Ojej...- powiedział.
- Jakiś problem?- zapytałam.
- Tylko kilka. Ale nie teraz o tym...
- Możesz mi powiedzieć, dlaczego się tak na mnie patrzyłeś?
- Hah... dobre pytanie Alex... No bo widzisz... jeśli wejdziesz do tej rodziny to będziecie najsławniejsi i najbogatsi, a ja... no cóż... będę niezauważalny.
- Że co proszę?!
- Alex?! Kochanie chodź!- zawołał Cody. Nie patrząc dłużej na tego mężczyznę poszłam do mojego ukochanego. Nie rozumiem o co mu chodzi...Ale się tego dowiem.
Niestety obudziłam cię zlana potem około 2.59.
- No pięknie- mruknęłam do siebie.
____________________________________________________________________________
Włącz > to.
Obudził mnie budzik. Wstałam z łóżka i obudziłam Josh'a. Za przeszło godzinę mamy samolot do Ascot.
.jpg)
Założyłam jeszcze te buty. Spakowałam torbę i razem z chłopakiem zeszliśmy na dół. W kuchni była babcia, która przygotowywała śniadanie. Pomogłam jej, a później wszyscy usiedliśmy do stołu. Zaczęliśmy jeść śniadanie.
Po skończeniu posiłku, pożegnaliśmy się z wszystkimi i babcia zawiozła nas na lotnisko. Pożegnałam się z babcią i przeszliśmy przez odprawę a następnie poszliśmy zająć miejsca.
Po kilku godzinach byliśmy już w Ascot, rodzinnym mieście Josh'a. Na lotnisku czekała mama chłopaka.
Przywitaliśmy się z nią i pojechaliśmy do nich.
Po kilku minutach byliśmy już przed domem. Weszliśmy do środka, gdzie był brat oraz siostra Josh'a. Przywitaliśmy się z nimi, a następnie chłopak poszedł do rodzeństwa , a ja razem z jego mamą do kuchni. Postanowiłam pomóc jej w posiłku. W czasie gotowania dużo rozmawiałyśmy. Głównym tematem był Josh. Chłopak usłyszał naszą rozmowę, więc szybko przyszedł do nas.
- Czemu mnie obgadujecie?- zapytał oraz podszedł do nas bliżej.
- Nie obgadujemy cie, tylko tak sobie rozmawiamy. - odpowiedziałam.
- Jasne. To znajdźcie sobie inny temat.
- Oj nie złość się tak. Złość piękności szkodzi. - powiedziała jego mama.
- Bardzo śmieszne. - powiedział.
Zaczęłam się śmiać. Następnie poszłam rozłożyć talerze w jadalni. Kiedy obiad był już gotowy wszyscy usiedliśmy do stołu. Zaczęliśmy jeść oraz rozmawiać. Było bardzo miło i fajnie. Po skończeniu każdy pomógł w posprzątaniu. Później poszliśmy przejść się. Ubrałam kurtkę i poszliśmy. Szliśmy wzdłuż chodnika. Ulice miasta były zaśnieżone oraz było pusto. Nie było nikogo widać. Cisza i spokój. Poszliśmy przejść się po parku.
- Ale jest tutaj pięknie. - powiedziałam.
- Też mi się tutaj podoba. - odpowiedział, a następnie dodał:
- Przeprowadziłbym się tutaj na nowo. Tu jest inaczej niż w Londynie.
- Masz racje.

Mamy Josh'a z rodzeństwem nie było, bo musieli gdzieś pojechać. Razem z napojami udaliśmy się do salonu. Chłopak włączył jakiś film. Wypiliśmy nasze czekolady.
- Kocham cię. - powiedział.
.gif)
Następnie pocałował mnie. Nasz pocałunek nie skończył się tylko na jednym. W pewnym momencie po pokoju weszła mama Josh'a. Szybko oderwaliśmy się od siebie.
- Już wróciłaś? - zapytał.
- Tak. Pojechałam do cioci, ale jej nie było, więc postanowiłam wrócić. Jak było na spacerze? - powiedziała.
- Fajnie. - odpowiedział.
Dokończyliśmy oglądanie filmu. Później przyjechały ciocie Josh'a. Jego mama zrobiła kawę oraz ciasto. Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać. Było bardzo miło oraz śmiesznie. Zrobiło się dosyć późno, więc goście pojechali. Ja pomogłam posprzątać naczynia, a później poszłam do sypialni. Udałam się do łazienki i wzięłam kąpiel. Następnie ubrałam piżamę i wróciłam do pokoju. Położyłam się w łóżku i przyszedł później do mnie Josh. Położył się w łóżku i zasnęliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz