__________________________________________________________________________
~~Pat~~
Włącz > to.
Obudziłam się dość wcześnie rano. Już niedługo święta! Trzeba tyle rzeczy zrobić, prezent, upiec ciasteczka! Matko, ja nie wiem czy dam radę, ale na szczęście jest jeszcze Niall. Wstałam z łóżka i ruszyłam do garderoby. Ubrałam na siebie czarny sweterek, jeansy i do tego wysokie ocieplane buty. Następnie ruszyłam do łazienki gdzie zrobiłam sobie lekki makijaż i fryzurę. Gotowa zeszłam na dół do kuchni i postanowiłam przygotować śniadanie. Wzięłam kilka potrzebnych produktów i zabrałam się za robienie śniadania. Akurat, kiedy skończyłam na dół zszedł chłopak.
- Co tak wcześnie wstałaś?- spytał.
- Muszę jechać na zakupy świąteczne.- dodałam podając mu śniadanie.- Smacznego.
- O kurde, właśnie, zapomniałem muszę odebrać paczkę. Smacznego.
- Do zobaczenia wieczorem.- dodałam po czym pocałowałam chłopaka na pożegnanie i wzięłam kluczyki od Cadilacc'a.
- Dzień Dobry, pomóc może?- spytała uśmiechnięta pracownica sklepu.
- Dzień Dobry, właściwie to tak.- oznajmiłam.
- Więc dla kogo ten prezent ma być?
- Dla chłopaka.- dodałam.
- Dobrze, to zapraszam panią za mną, poszukamy czegoś ciekawego.- oznajmiła i ruszyliśmy w głąb sklepu.
Weszłam do sklepu i zaczęłam się rozglądać za jakąś ciekawą torebką. Zadziwiająco dużo ludzi było dzisiaj w tym sklepie. Po długim szukaniu na końcu sklepu zauważyłam wystawkę z nową kolekcją torebek. Od razu ruszyłam w tamtą stronę. Na wystawce stała przepiękna torebka! Od razu ją wzięłam i powędrowałam do kasy. Zapłaciłam i dostałam bardzo ładnie zapakowany mój prezent. Postanowiłam teraz wrócić do auta i włożyć to, co już kupiłam, aby nie musiała już z tym chodzić. Po 5 minutowej drodze znalazłam się przed autem. Dobrze, że ten samochód jest duży, to się wszystko zmieści. Otwarłam tylnie drzwi i wrzuciłam zakupy.
Zamknęłam auto i ruszyłam do kolejnych sklepów. Moim następnym był sklep CHANEL.
Tam to na pewno coś kupię dla Alex i Niall'a. Oni uwielbiają ten sklep.
Weszłam do środka, gdzie było mnóstwo ludzi! Spotkałam tam również Lily Collins, aktorkę z Darów Anioła. Podeszłam do lady, gdzie kasjerka zaczęła pokazywać mi bardzo interesujące rzeczy na prezent świąteczny. Obejrzałam chyba z miliony rzeczy i nic takiego nie przypadło mi do gustu. Przyznam było pełno interesujących rzeczy, ale nie akurat to czego szukam.
W pewnym momencie kasjerka zaproponowała mi super zestaw dla dziewczyny od CHANEL. Poprosiłam kobietę o pokazanie tego i od razu mi się spodobało, więc postanowiłam, że wezmę to dla Alex. Kobieta zapakowała mi to i pokazała jeszcze ten zestaw dla mężczyzny. Również go wzięłam, dam go Niall'owi. Oh tak. O kurczę, muszę coś jeszcze kupić dla El, Dani, Perrie, Sophi, Lou, Zayn'a, Hazzy i jeszcze Liam'a. O matko zapomniałam o
nich! Zaczęłam więc oglądać biżuterię z Chanel dla dziewczyn. Znalazłam 4 idealne naszyjniki dla nich. Dla El taki, Perrie taki, Dani taki i dla Sophi taki, a dla chłopaków wzięłam 5 takich zestawów, ponieważ jeszcze dla Justina. Zapłaciłam i z 5 torbami postanowiłam udać się do samochodu. Po 10 minutach drogi w końcu doszłam! Otwarłam drzwi z tyłu i wrzuciłam kolejne torby z zakupami. Muszę jeszcze znaleźć prezent dla Oliv i Meg, oraz jechać do supermarketu po jedzenie. Znając chłopaka, to on też pewnie pojedzie. Spojrzałam jeszcze na zegarek, który wskazywał godzinę 13. Jak ten czas szybko leci. Postanowiłam, że teraz pójdę zjeść jakiś obiad i na kawę a potem polecę do Prady. Zamknęłam ponownie samochód i ruszyłam w poszukiwaniu jakiejś ciekawej restauracji. Po 5 minutach drogi w końcu na jakąś trafiłam. Była to jednak pizzeria. Zajęłam miejsce w kącie przy oknie i chwilę później przyszedł do mnie kelner. Zamówiłam włoską pizze i kawę macchiato. Po kilku minutach czekania moje zamówienie
było już gotowe. Zabrałam się więc za jedzenie. Po bardzo pysznym obiedzie zapłaciłam i ruszyłam na dalsze zakupy. Kawa trochę mnie pobudziła. Weszłam do Prady i zaczęłam się rozglądać za prezentami dla dziewczyn. Po obejściu połowy sklepu znalazłam wspaniały zestaw od Prady + do tego torebka z Michaela Krosa. Postanowiłam wziąć to jako prezent dla Oliv. Niedaleko tego stała również cudowna torebka. Postanowiłam, że ją kupię i dam Meg.
Wzięłam więc je i ruszyłam do kasy. Ładnie mi je zapakowali, zapłaciłam i opuściłam sklep. Już prawie wszystko mam. Ruszyłam znowu do samochodu. Po kilku minutowym spacerze w końcu do niego dotarłam. Włożyłam zakupy do tyłu i ruszyłam. Akurat teraz zaczął padać śnieg a na dworze zaczęło się ściemniać. Przejechałam przez centrum Londynu i dojechałam do stacji benzynowej. Muszę w końcu zatankować to auto. Stanęłam za kolejką samochodów do tankowania i czekałam, aż w końcu będzie moja kolej. Po 10 minutowym czekaniu w końcu przyszedł czas na mnie. Miły pan wlał mi benzynę do pełna i zapłaciłam. Teraz muszę jechać na zakupy do supermarketu. Domyślam się, że będzie tam mnóstwo ludzi. Po 20 minutowej jeździe w korku i w śnieżycy w końcu dojechałam pod supermarket. Wyszłam z auta i weszłam do sklepu. Wzięłam koszyk i ruszyłam po różne produkty świąteczne. Nie myliłam się w sklepie było pełno ludzi. Wzięłam pełno jedzenia, różne warzywa, owoce, wszystko co tylko możliwe i potrzebne na święta.
Po godzinnym chodzeniu po sklepie w końcu udałam się do kasy. Trochę sobie poczekałam na swoją kolej, ale w końcu mi się udało zapłaciłam za wszystkie produkty i z wózkiem sklepowym udałam się do samochodu. Nie było innego wyjścia, za dużo tego wszystkiego kupiłam, nie mam pojęcia, jak ja do domu wejdę z tym wszystkim.
Włożyłam wszystkie zakupy do bagażnika i odprowadziłam wózek. Wsiadłam do auta, zapięłam pasy i ruszyłam. Jechałam bardzo powoli, ponieważ nie było nic widać. Panowała straszna śnieżyca. Czuć już te święta normalnie. Po bardzo długiej i wolnej jeździe w końcu znalazłam się pod domem. Wjechałam od razu do garażu i zamknęłam bramę. Wzięłam większość zakupów i wniosłam je do domu, po czym wróciłam po resztę. Kiedy już wszystko znalazło się w domu zamknęłam garaż i wróciłam do cieplutkiego domu. Ściągnęłam kurtkę i buty po czym zaczęłam odkładać jedzenie w odpowiednie miejsca w kuchni.
Wszystko zajęło mi jakieś 20 minut. Tak, było tego bardzo bardzooo dużo.
Następnie wróciłam na korytarz, gdzie stały wszystkie moje zakupy. Wzięłam małe karteczki, długopis i taśmę, po czym zaczełam podpisywać każdą torbę imieniem, nazwiskiem oraz adresem zamieszkania wszystkich osób, dla których mam te prezenty. Kiedy wszystko już było podpisane wzięłam tylko prezenty przeznaczone dla Niall'a i szybko zaniosłam je i ukryłam w garderobie, mam nadzieję, że ich nie znajdzie. Następnie wróciłam do salonu i zadzwoniłam do prywatnego kuriera, który już chwilę później był pod moim domem. Dałam mu wszystkie prezenty, oraz adresy do tych osób. Współczuję mu iść z tymi 15 torbami. Mężczyzna wziął wszystko i ruszył rozwozić moje prezenty jak taki Father Christmas, czyli taki Święty Mikołaj, ja urodziłam się w Stanach i u nas mówiło się na niego Santa Claus, no ale w każdym kraju jest inaczej. Kiedy tak sobie myślałam akurat do domu wszedł Niall z milionami zakupów.
- Cześć słońce.- dodał odkładając zakupy.
- Cześć.- oznajmiłam całując go.- Daj, odłożę to do kuchni. - dodałam biorąc od niego chyba z 3 torby z produktami spożywczymi.
- Ok, to ja idę do samochodu po choinkę.- dodał i pobiegnął.
- Wysłałeś już prezenty dla znajomych?- spytałam.
- Tak, załatwiłem kuriera, a ty?
- Też.- dodałam uśmiechając się.
~~Alex~~
Włącz to.
Czas zacząć świąteczny szał! Tyle dni na to czekałam... Wstałam z uśmiechem na twarzy i od razu zbiegłam na dół, żeby zrobić sobie kawę i śniadanie. Zjadłam śniadanko i wzięłam do ręki komórkę. Zadzwoniłam do brata
Ubrałam mój beżowy sweterek i dżinsy moro. Do tego oficerki i skórzana kurtka. Wzięłam jeszcze portfel, który schowałam do torebki i mogłam ruszać na zakupowe szaleństwo. Nie wiedziałam co mam i komu kupić. Ale zaczęłam od prezentu dla mamy. Weszłam do CHANEL. Przeglądałam dokładnie każdą rzecz w poszukiwaniu czegoś co chwyci mnie za serce. No i znalazłam. Zobaczyłam prześliczną białą torebkę i białe szpilki. Bardzo mi się spodobały. Wzięłam je i poszłam do kasy. Przy kasie zobaczyłam jeszcze złotą bransoletkę, którą też wzięłam. Zapłaciłam i wyszłam ze sklepu. Byłam zadowolona, że mam już jeden prezent. Czas na resztę.
Galeria była już pięknie wystrojona na święta. Obok fontanny stała wielka choinka.
- Halo?- odebrał.
- Cześć brat. Kupujesz może dziś choinkę?
- Tak, a co?
- A kupiłbyś mi też?
- Jasne.
- No to super. Dziękuję.
- Nie ma sprawy.
- Kocham cię, pa.
- Ja ciebie też. Do zobaczenia.-rozłączyłam się.
Ubrałam mój beżowy sweterek i dżinsy moro. Do tego oficerki i skórzana kurtka. Wzięłam jeszcze portfel, który schowałam do torebki i mogłam ruszać na zakupowe szaleństwo. Nie wiedziałam co mam i komu kupić. Ale zaczęłam od prezentu dla mamy. Weszłam do CHANEL. Przeglądałam dokładnie każdą rzecz w poszukiwaniu czegoś co chwyci mnie za serce. No i znalazłam. Zobaczyłam prześliczną białą torebkę i białe szpilki. Bardzo mi się spodobały. Wzięłam je i poszłam do kasy. Przy kasie zobaczyłam jeszcze złotą bransoletkę, którą też wzięłam. Zapłaciłam i wyszłam ze sklepu. Byłam zadowolona, że mam już jeden prezent. Czas na resztę.
Galeria była już pięknie wystrojona na święta. Obok fontanny stała wielka choinka.
- Ale pięknie.- westchnęłam i poszłam dalej.
Na następnym stoisku było mnóstwo kubków. Kupiłam kilka dla babci i dziadka.
Weszłam do jednego z wielu sklepów i zobaczyłam mnóstwo leginsów. Jednak tylko jedne od razu rzuciły mi się w oczy.
-Świetne.- powiedziałam do siebie.- Spodobają jej się.- uśmiechnęłam się zadowolona. Agnes uwielbia leginsy i na pewno jej się bardzo spodobają. Poszłam dalej, wgłąb sklepu i zobaczyłam sweterki w panterkę. Ona kocha panterkę! Wzięłam jeden z nich i poszłam do kasy.
Zobaczyłam cudowną pościel i od razu pomyślałam o Oliv. W komplecie są jeszcze dwie poduszki, więc na pewno jej się spodoba. Znaczy... mam taką nadzieje.
Dotychczasowe zakupy były już dosyć ciężkie, więc zaniosłam je do samochodu i mogłam dalej buszować po sklepach. Nie wiedziałam co kupić Pat. Ale postawiłam na zegarek, perfumy i okulary.
Wiem, że Cody uwielbia Lakers'ów, dla tego kupiłam mu koszulkę z numerem 24, czyli jego ulubionego gracza Kobe'iego Bryant'a i czapkę. Nie mogłam się zdecydować, więc wzięłam fioletową i białą.
Nie miałam pomysłu co kupić Emettowi. Wiem, że mówił, że chciałby mieć deskorolkę, dlatego kupiłam mu ją.
Zanim weszłam do Adiddasa, zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam, że dzwoni Agnes.
- Cześć Agnes.- powiedziała do telefonu.
- Hej Alex. Co robisz?
- Świąteczne zakupy, a ty?
- Ja właśnie pomagam twojemu bratu wnieść do twojego domu choinkę.
- Oo... no to fajnie.- zaśmiałam się.
- Spotkamy się za 30 minut w Starbucksie?
- Okey.
- No to pa.- rozłączyła się.
Spojrzałam na godzinę. Była 15.28. Okey mam czas do 16. Weszłam w końcu do Adiddasa i zobaczyłam bluzę, którą mi kiedyś pokazywał. Pamiętam jak mówił, że jest świetna ale za droga. Więc ją wzięłam dla niego. Obładowana zakupami poszłam na parking, gdzie stał mój samochód. Dobrze, że on jest taki duży. Przynajmniej wszystko mi się w nim mieści. Zaczął padać śnieg. Uwielbiam zimę! Już wsiadałam do auta, kiedy spadła mi torebka, a ja się poślizgnęłam i wylądowałam na pupie.
- Super.- mruknęłam do siebie.
- Może ci pomogę.- zaśmiał się jakiś znajomy głos. Odwróciłam głowę i zobaczyłam...
- Zac?
- Chodź no tu.- pomógł mi wstać.
- Dzięki.- uśmiechnęłam się. Sięgnęłam po torebkę.
- Co słychać?- zapytałam.
- Wszysko dobrze. Kariera się rozwija, więc jest dobrze.- spojrzał na tył samochodu, po czym dodał- Świąteczne zakupy, co?
- Tak. Trochę tego jest, a i tak nie mam wszystkiego.
- Hehe spokojnie jeszcze masz czas. Też nie mam wszystkiego.- uśmiechnął się.
- Może cię gdzieś podwieźć? Jadę do Starbucksa.- zaproponowałam.
- Właśnie miałem tam iść.
- No to wskakuj do auta.- zaśmiałam się.
Weszliśmy oboje do Starbucksa po czym każde z nas poszło w swoją stronę. Na mnie czekała już Agnes, a na niego jakiś mężczyzna. Przywitałam się z dziewczyną i zaczęłyśmy rozmawiać.
Do domu wróciłam koło 20. Wszystkie zakupy zaniosłam do pokoju. Potem się nimi zajmę. Teraz razem z bratem i mamą ubierałam choinkę. Trochę kiepsko nam to na początku szło, ale wprawiliśmy się. Potem zjedliśmy kolację i wrócili do domu brata.
Ja poszłam do swojego pokoju pod kocyk z kakaem i książką. Tak.. to idealny wieczór. Zasnęłam, kiedy wypiłam całe kakao i skończyłam któryś z rozdziałów.
____________________________________________________________________________
Włącz > to.
Obudziłam się. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 10. Trochę sobie pospałam. Odwróciłam się i zauważyłam, że Josh jeszcze śpi. Jestem nadal w Los Angeles. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Założyłam to, zrobiłam makijaż i uczesałam się. Ubrałam jeszcze te buty. Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół. W salonie siedział już ubrany chłopak. Nie wiem, jak on to zrobił.
Nie chciało mi się nic przygotowywać na śniadanie, więc postanowiliśmy, że gdzieś pojedziemy coś zjeść. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Poszłam usiąść, a chłopak poszedł zamówić zamówienie. Josh wrócił i po pewnym czasie kelner przyniósł nam zamówienie. Zaczęliśmy jeść. Po skończeniu wypiłam sok. Następnie poszliśmy zapłacić. Opuściliśmy budynek i wsiedliśmy do samochodu.
- Gdzie jedziemy? - zapytał.
- Do miasta. Muszę rozejrzeć się za prezentami. - odpowiedziałam.
- Okey.
Znajdowaliśmy się już w centrum. Chłopak się zatrzymał.
- Nie idziesz ze mną?- zapytałam.
- Nie. Nie chce mi się. Jak skończysz zakupy to zadzwoń, podjadę po ciebie.
- No okej.
Wysiadłam z samochodu poszłam w stronę sklepów.
W sumie to nie dziwie się, że Josh nie chce iść ze mną do miasta. Potrafię z godzinę siedzieć w jednym sklepie. Weszłam do sklepu Versace. Najpierw poszłam zobaczyć na dział damski. Zaczęłam się rozglądać. Zauważyłam piękny zegarek. Postanowiłam, że kupię go jako prezent dla Pat. Do tego dokupiłam perfum oraz śliczne okulary przeciwsłoneczne. Następnie poszłam zobaczyć na dział męski.
Z ubrań nic mi się nie podobało. Kupiłam Josh'owi tylko zegarek oraz perfum. Zapłaciłam za zakupy i opuściłam ten sklep. Udałam się do sklepu Tommy'iego Hilfiger'a. Zaczęłam się rozglądać za jakimiś ubraniami.
W końcu wybrałam dwa swetry dla Josh'a ten i ten oraz jeden dla mojego taty. Zapłaciłam i poszłam dalej. Weszłam do następnego sklepu. Zauważyłam cztery damskie swetry.
Postanowiłam je wziąć dla Alex. Kolejnym sklepem był Chanel. Do prezentu Alex dokupiłam jeszcze perfum. Dla mojej mamy kupiłam ten zestaw. Zapłaciłam i poszłam do sklepu Dolce & Gabbana. Tam kupiłam torebkę z portfelem dla Meg oraz perfum. Zauważyłam piękne buty. Postanowiłam je kupić dla siebie.
Później poszłam do Sephory, gdzie kupiłam dwa zestawy jeden dla Charlie'ego oraz drugi dla mamy Josh'a. Ostatnim sklepem była Prada.
Tam chciałam coś kupić dla Julii.
Nic mi się nie podobało, aż w końcu zauważyłam na wystawie torebkę. Postanowiłam ją kupić. Zapłaciłam i wyszłam ze sklepu. Chyba kupiłam wszystko. Wyciągnęłam telefon z torebki i zadzwoniłam po Josh'a, aby po mnie przyjechał. Po kilku minutach chłopak już był. Jak zobaczył ile mam toreb z zakupami to się przeraził i to bardzo. Zapakowałam wszystko do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko.
Właśnie wracamy do Londynu.
Razem z moimi zakupami oraz z walizkami przeszliśmy przez odprawę i poszliśmy usiąść. Na szczęście lecimy moim prywatnym samolotem. Usiedliśmy na miejscu i wystartowaliśmy.
Po jakieś godzinie chłopak zasnął, więc ja postanowiłam zapakować niektóre prezenty. Było ich dość sporo. Zapakowałam wszystko.
Właśnie wylądowaliśmy. Zamówiliśmy taksówkę, która zawiozła nas do domu. Było już późno i ciemno na dworze. Najpierw poszłam do garderoby i odłożyłam walizkę oraz zapakowane prezenty. Później poszłam do salonu. Zobaczyłam tam choinkę.
Zdziwiłam się, jak się tutaj znalazła.
- Skąd się wzięła tutaj ta choinka? - spytałam się chłopaka, który akurat wszedł do pokoju razem z jakimiś kartonami.
- Poprosiłem chłopaków, aby ją kupili i przywieźli. - odpowiedział, po czym dodał:
- A teraz chodź ubierzemy ją.
- Teraz chcesz ubierać choinkę?
- Tak.
- Przecież jest już 11.
- No to co.
Nie ma to jak ubierać choinkę w nocy.
On ma zawsze takie wspaniałe pomysły. Zabraliśmy się za ubieranie jej. Po jakiś 2 godzinach skończyliśmy. Nie miałam już na nic sił. Poszłam do łazienki i wzięłam kąpiel. Ubrałam piżamę i poszłam do sypialni. Ogólnie to dzisiaj jesteśmy pierwszy dzień w nowym domu. Byłam strasznie zmęczona. Położyłam się w łóżku i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz