Włącz > to.
Nie mam nic w sumie do robienia dzisiaj, więc pojadę na koncert chłopaka i zrobię mu niespodziankę. Wstałam więc szybko z łóżka i podeszłam do walizki, aby przygotować jakąś stylizację. Po kilku minutach znalazłam już odpowiednią. Ubrałam się więc w to. Udałam się potem do łazienki, gdzie zrobiłam makijaż i fryzurę. Gotowa wróciłam do pokoju. Postanowiłam zejść na śniadanie, a potem jakoś dowiedzieć się, gdzie 1D będzie śpiewać. Opuściłam pokój i zeszłam na dół do restauracji. Zajęłam miejsce i złożyłam zamówienie, które po kilku minutach było już gotowe. Zabrałam się więc za jedzenie przepysznego śniadanka. Tylko szkoda, że nie ma tu ze mną Hazzy. Zjadłam śniadanie i opuściłam restaurację. Spojrzałam jeszcze na godzinę w Ip. Było jakoś po 13. Udałam się więc do Kate. Po wejściu do jej pokoju oznajmiłam jej, że jadę na koncert 1D. Na całe szczęście moja menadżerka wiedziała gdzie i o której zaczyna się koncert. Miał on się zacząć przed 15 niedaleko naszego hotelu. Opuściłam więc hotel z prędkością światła. Mam nadzieję, że zdążę, bo przez korki w Nowym Jorku nie idzie nigdzie dojechać. Wsiadłam w taksówkę i ruszyliśmy w miejsce koncertu. Korki były niestety takie, że spóźniłam się na koncert z jakieś 20 minut. Ochroniarze uśmiechnięci wzięli mnie i ruszyliśmy niestety pod scenę. Musieliśmy jednak minąć fanów, a to znaczy, że 1D na pewno mnie zauważą. Szłam z ochroniarzami po czym zauważałam Hazz, on chyba mnie też.
Chłopak uśmiechnął się ponownie do mnie, kiedy znalazłam się już pod sceną. Zaczęli wtedy piosenkę "Best Song Ever".
Obudziłam się dość późno jak na siebie. Nie mam pojęcia co się ze mną ostatnio dzieje. Odwróciłam się na drugi bok, aby sprawdzić, czy Hazz wciąż tu ze mną jest, jednak nie było go obok mnie. Zdziwiłam się trochę i podniosłam się do poziomu siedzącego. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu chłopaka, jednak nigdzie go nie było. Na jego miejscu leżała karteczka. Wzięłam więc ją i zaczęłam czytać.
"Przepraszam, ale musiałem jechać na próby do dzisiejszego koncertu:(
Mam nadzieję, że zobaczymy się wieczorem, albo chociaż jutro na Gali w Los Angeles. Miłego dnia kochanie:*" xxHarry

- Cześć chłopaki!- oznajmiłam przytulając ich.
- Pat!- oznajmił Liam tuląc mnie.
- Jak my się dawno nie widzieliśmy!- oznajmił Lou. Wtedy zauważyłam Kate stojącą za nim.
- Eleanor!- oznajmiłam rzucając się w ramiona przyjaciółki.
- Pat...- oznajmiła uśmiechnięta.
- Jak tam z Harrym kochanie? Już nam się pochwalił spokojnie.- oznajmiła po chwili.
- Bardzo dobrze.- uśmiechnęłam.
- Cieszę się, że jesteście razem.- dodała uśmiechnięta.
- Ja też, gdyby kłamstwo Nialla nigdy nie wyszło na jaw, to pewnie by nie zauważyła, że Hazzie tak zależało.- mówiłam.
- Widzisz, najpierw musi się coś stać złego, aby lepsze przyszło z czasem. Podobnie było z Liamem rzucił Sophię, a teraz jest szczęśliwy z Dani.- uśmiechnęła się.
- To świetnie. Widać wszystko się dobrze potoczyło. + Pozdrów ode mnie Dani.- uśmiechnęłam się.
- Dobrze, a teraz leć do Harolda bo poszedł cię szukać i właśnie tu idzie.- zaśmiała się.
- Kochanie to ja cię szukam, a ty tu sobie pogaduszki z El robisz?- zaśmiałam się i przytulił mnie od tyłu.
- Dawno jej nie widziałam..- oznajmiłam z uśmiechem.
- Jeszcze się zobaczycie, spokojnie, a teraz chodź kochanie, jedziemy na wycieczkę.- dodał zadowolony.
- To cześć Eleanor.- oznajmiłam żegnając się z nią.
- Pa i miłej zabawy.- uśmiechnęła się.
- Harry, gdzie jedziemy?- spytałam.
- Niespodzianka kochanie.- uśmiechnął się zadziornie.
- Harry, zaczynam się bać.- oznajmiłam.
- Już jesteśmy.- dodał po czym zatrzymaliśmy się niedaleko plaży.
- Niestety, ale muszę zasłonić ci oczy.- dodał po czym zasłonił mi ją jakąś czarną opaską.
- Spokojnie, ja cię zaprowadzę.- złapał mnie za rękę po czym powoli ruszyliśmy.

- Harry, sam to zrobiłeś?- spytałam odwracając się do niego.
- Wszystko dla ciebie, kochanie.- dodał uśmiechnięty po czym pocałował mnie.
- Chodź, idziemy na naszą ucztę.- dodał i złapał mnie za rękę po czym ruszyliśmy do koca. Usiedliśmy na nim i spojrzałam w niebo. Mnóstwo gwiazd znajdowało się nad nami. *_*
- Smaczne kochanie.- oznajmił podając mi talerz z Sushi. Matko jak ja dawno nie jadłam tego cudownego dania.
- Wzajemnie Hazzuś.- oznajmiłam i pocałowałam go w policzek.

- To wznieśmy toast.- dodał uśmiechnięty wyciągając szampana.
- Dobrze, ale za co?
- Za nas kochanie, za nas.- uśmiechnął się po czym otworzył napój i wlał do kieliszków.
Zaczęło się robić zimno. Chłopak chyba to zauważył i okrył mnie swoją kurtką. Jak słodko.
- Wiesz co, to nie koniec niespodzianek. Jedziemy kochanie, do bardziej ciepłego miejsca.- uśmiechnął się.
- Dobrze.
- To nie wszystko.- oznajmił całując mnie w szyję.
- Chodź.- dodał po chwili po czym złapał mnie za rękę i ruszyliśmy do łazienki (?).

- To co, będziemy tu tak stali, czy...- wymruczał mi to wprost do ucha.
- Nie wiem, czy zasłużyłeś Harry.- dodałam zadziornie.
- Mmm...- mruknął i podszedł do mnie...
Wyszliśmy jednak z niej po długim czasie i owinięci ręcznikami ruszyliśmy do sypialni. Chłopak wtedy podszedł bliżej i zaczęliśmy się namiętnie całować. Dalej to już wiecie sami +18....
_____________________________________________________
~~Alex~~
Włącz ~> to.
Obudził mnie dzwoniący telefon. Nie patrzyłam kto dzwoni, tylko od razu odebrałam.
- Tak?
- Dostałaś już?- to była Agnes.
- Ale co?-wtedy ktoś zapukał.
- Oddzwonię.- rozłączyłam się i poszłam otworzyć.
Obsługa hotelowa podała mi kopertę. Usiadłam na łóżku i otworzyłam ją. Przez chwilę myślałam, że mam zwidy. To było zaproszenie na gale w LA. Byłam tak szczęśliwa, że pobiegłam do chłopaków. Oni również byli niesamowicie szczęśliwi. Daesung aż mnie podniósł i okręcił.
Wszyscy, z uśmiechem od ucha do ucha, zeszliśmy na śniadanie. O dziwo czekali na nas nasi szefowie. Zobaczyłam Agnes i po chwili już się tuliłyśmy.
Wróciłyśmy do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku i razem z przyjaciółką oglądałyśmy nasze zdjęcia. Niektóre były tak śmieszne, że nie mogłyśmy ze śmiechu. Tak się śmiałyśmy, że nawet nie słyszeliśmy kiedy wpadł Taeyang z GD.
Zjedliśmy późny obiad i ruszyliśmy na lotnisko. Był spory ruch, więc dobrze, że wyjechaliśmy wcześniej.
O 17 mieliśmy samolot do LA. Emmett usiadł z Agnes i Em. Zrobili to specjalnie, żebyśmy w końcu się zamknęły. W końcu całą drogę tu gadałyśmy. Tak więc, zajęłam miejsce obok Dae i Seu. Za nami siedziała reszta. Przez 30 minut pisałam z dziewczyną na Facebooku. Potem opowiedziałam chłopcom jak się z nią poznałam. Następnie oparłam się o Dae i zamknęłam oczy. Chwilę później spałam.
__________________________________________________________
- Jedziemy do LA!- krzyknął uradowany GD.
- Ja też!- dodałam z uśmiechem.
Wszyscy, z uśmiechem od ucha do ucha, zeszliśmy na śniadanie. O dziwo czekali na nas nasi szefowie. Zobaczyłam Agnes i po chwili już się tuliłyśmy.
- Ładnie mi oddzwoniłaś.- skarciła mnie.
- O kurczę... przepraszam Cię, ale tak się cieszyłam, że zapomniałam. Wybaczysz?
- Jasne. Emmett zabiera mnie na galę.- dodała piszcząc ze szczęścia.
- One tak zawsze jak się dłużej nie widzą.- westchnął Emmett.
- Przyjaciółki od piaskownicy.- dodała Em.
- Nie żeby coś, ale my wszystko słyszymy.- oznajmiła Agnes piorunując chłopaka wzrokiem.
Wróciłyśmy do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku i razem z przyjaciółką oglądałyśmy nasze zdjęcia. Niektóre były tak śmieszne, że nie mogłyśmy ze śmiechu. Tak się śmiałyśmy, że nawet nie słyszeliśmy kiedy wpadł Taeyang z GD.
- Z czego się śmiejemy?- zapytali.
- O jej... - wystraszyła się Agnes.
- Cholera bo zawału dostanę.- złapałam się za klatkę piersiową. Moje serce waliło jak szalone.
- Jeszcze raz coś takiego zrobicie to jak ja Was wystraszę to się nie pozbieracie.-skwitowałam.
- Oj nie denerwuj się Alex.-zaśmiał się GD. Po chwili oboje dostali od nas z poduszek.
- To macie przerąbane.-stwierdził Tae i już po chwili rozpoczęła się wojna na poduchy.

- Matko Alex...- mierzył mi puls i takie tam. Nagle nabrałam powietrza.
- O nie... gdzie ona ma leki?!- wybuchła przerażona dziewczyna.
- Leki?-zdziwił się G Dragon.
- Na astmę.- rzuciła Agnes.
- Cholera Alex... czemu mu nic nie powiedziałaś...- mówił. GD też już był nade mną. Agnes puściła mi oczko, co oznaczało koniec grania.
- Bo nie mam astmy.-powiedziałam. Oboje odskoczyli ode mnie, a my znów zaczęłyśmy się śmiać.
- Ale... jak Wy to?- byli wystraszeni, wkurzeni i zaskoczeni.
- Mówiłam, że też Was wystraszę.- oznajmiłam przybijając piątkę z przyjaciółką.
- Wiesz co? Chyba powinnam ich przeprosić. Może trochę przesadziłyśmy.
- Ech... ja też się średnio z tym czuję.- przyznała.
- Dobra idź do GD, a ja do Tae.
- Taeyang...- zaczęłam. Wyjął słuchawkę.
- Nieźle mnie nastraszyłaś.- powiedział, nawet na mnie nie patrząc.
- Wiem. Przepraszam Cię. Chciałam tylko trochę Was nastraszyć, ale jest mi głupio.- ciężko mi było tak z nim gadać.
- No powiedz coś.- zero reakcji. Zrezygnowana już wstawałam, kiedy ten pociągnął mnie za rękę.
- Nigdy więcej mnie tak nie strasz. Jasne?- patrzył mi prosto w oczy i mówił stanowczo.
- Jasne. Tak. Dziękuję.- ulżyło mi.
- Halo?
- Cześć siostra. Dzwonię, żeby ci powiedzieć... że oświadczyłem się Charlotte.
- O matko... no to gratulacje! Zaskoczyłeś mnie. Pozdrów ja. No to szczęścia i wytrwałości.
- Dzięki. Muszę kończyć. Kocham Cię. Pa.
- Też Cię kocham. -odpowiedziałam i rozłączyłam się.
- Nauczyć Cię?- zapytał ni stąd, ni zowąd.
- Ale czego?
- Tańca do piosenki z Twojego dzwonka.- powiedział z uśmiechem.
- Aa ... mówisz, że to ogarnę?- jakoś tego nie widziałam....
- Szybko się uczysz. Zauważyłem już to.- stwierdził.
Zjedliśmy późny obiad i ruszyliśmy na lotnisko. Był spory ruch, więc dobrze, że wyjechaliśmy wcześniej.
O 17 mieliśmy samolot do LA. Emmett usiadł z Agnes i Em. Zrobili to specjalnie, żebyśmy w końcu się zamknęły. W końcu całą drogę tu gadałyśmy. Tak więc, zajęłam miejsce obok Dae i Seu. Za nami siedziała reszta. Przez 30 minut pisałam z dziewczyną na Facebooku. Potem opowiedziałam chłopcom jak się z nią poznałam. Następnie oparłam się o Dae i zamknęłam oczy. Chwilę później spałam.
__________________________________________________________
~~Oliv~~
Włącz > to.
.jpg)
- No dobrze, w garderobie jest twój strój, więc idź się przebrać.
- Okey.
- A i podczas wybiegu będzie śpiewać Taylor Swift.
- Okey.
Poszłam do garderoby i przebrałam się. Trochę się denerwuje tym wybiegiem. Gdy wszystkie byłyśmy już przebrane i pomalowane rozpoczął się pokaz. Było mnóstwo ludzi. Zaczęła grać muzyka i wyszła Taylor, która zaczęła śpiewać. Po kolei wychodziła każda dziewczyna. W końcu przyszedł czas na mnie. Serce coraz mocniej zaczęło mi walić. Na szczęście nie było tak źle. Uśmiechnęłam się do publiczności i poszłam dalej.

Kelner przyniósł mi Menu. Po obejrzeniu wszystkiego, stwierdziłam, że zamówię sobie danie dnia. W szybkim czasie otrzymałam posiłek. Był bardzo smaczny. Po skończeniu zapłaciłam i pojechałam do domu. Weszłam do środka i poszłam do salonu. Usiadłam wygodnie na sofie i siedziałam tak kilka minut. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon.
- Hej. Co porabiasz? - zapytał Charlie.
- Hej. Właśnie wróciłam do domu.
- Masz może ochotę pojechać ze mną na siłownię? Jakoś samemu mi się nie chce.
- No okey. To za 15 minut możesz podjechać po mnie.
- Okey. To do zobaczenia.
- Pa.
.jpg)
- Nic ci się nie stało? - zapytał.
- Noga mnie boli.
- Chodź wstawaj, jedziemy do szpitala. - powiedział i pomagał mi wstać.
- Do lekarza? Nie ma takiej potrzeby. Tylko się przewróciłam.
- No to co, ale lepiej będzie jak lekarz obejrzy ci tą nogę.
- No dobrze.
- Musimy włożyć nogę w gips. - powiedział lekarz.
- Co? Przecież ona nie wygląda na złamaną. Ja tylko się przewróciłam.
- Lepiej będzie jak będzie w gipsie. Kilka tygodni i z nogą będzie wszystko dobrze.
- Kilka tygodni?
- No niestety musi pani na razie przerwać swoją karierę.
- No po prostu świetnie.
- Niech się pani nie martwi to tylko kilka tygodni.
Czemu akurat teraz? Moja kariera zaczęła się rozwijać a tu nagle takie coś. Po jakieś godzinie miałam już nogę w tym całym gipsie. O kulach wyszłam ze szpitala. Charlie pomógł mi wejść do samochodu i udaliśmy się do mojego domu. Gdy weszłam do domu poszłam do salonu.
- Przepraszam cię. - powiedział.
- Za co?
- No bo to ja zabrałem cie na tą siłownię i...
- Daj spokój. To moja wina. Mi zachciało się biegać. A teraz mógłbyś mi przynieść koc i poduszkę?
- Jasne.
- Wiesz, przez kilka tygodni muszę zamieszkać w salonie, bo raczej z nogą w gipsie nie wejdę po schodach.
- Jak chcesz to mogę cię zanieść.
- Nie spokojnie tutaj też jest wygodnie.
- No dobrze.
.jpg)
- Sam zrobiłeś pizze? - zapytałam.
- Tak. Jedz
- No dobrze.
Nawet była całkiem dobra. Po skończeniu Charlie posprzątał. Było już dosyć późno.
- Mógłbyś mi przynieść z garderoby piżamę.
- Pewnie. Zaraz przyniosę.
Gdy przyjaciel przyniósł mi piżamę jakoś wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Ubrałam się w piżamę i wróciłam do pokoju. Ten gips to jakaś męczarnia.
- Może chcesz żebym został na noc? - zapytał.
- Jak nie masz żadnych planów to możesz zostać.
- Okey.
- Na górze jest pokój gościnny, więc tam możesz iść spać.
- Okey.
Położyłam się wygodnie w łóżku w salonie. Wyłączyłam telewizor i zasnęłam.
_____________________________________________________
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz