

- Hej.- dodałam omijając go.
- E..cześć, nie śpisz już?- spytał.
- Trudno spać, kiedy ktoś ci chodzi koło pokoju.- uśmiechnęłam się.
- A..to przepraszam. To ja idę przygotować śniadanie.- oznajmił i zszedł schodami do kuchni.
- Co?- spytałam.
- Wiesz..- zaczął po czym znowu mnie pocałował.
- No i co teraz z tym zrobimy?- spytał ciągle się uśmiechając.
- Nie wiem.- uśmiechnęłam się.
- Jakie plany na dziś?- spytał kiedy usiedliśmy przy stole.
- Chcę jechać do studia i wrócić do śpiewania.- oznajmiłam.
- Na prawdę?!- spytał podekscytowany.
- Tak, może pojedziesz ze mną?- spytałam. - Poza tym, nie chcę się już ukrywać.- dodałam.
- Jasne, że pojadę. Masz rację, to do niczego nie zmierza.- uśmiechnął się. - A teraz smacznego.
- Smacznego.

- Harry, idę zadzwonić do Kate.- dodałam.
- Okej.- uśmiechnął się ukazując swoje cudowne dołeczki.
- No cześć Pat.- dodała dziewczyna.
- Chcę wrócić do śpiewania.- oznajmiłam.- Będziesz dzisiaj w studiu?
- Będę! Czekamy na ciebie. - oznajmiła podekscytowana.
- To do zobaczenia.Pa.- rozłączyłam się.
- I co?- spytał.
- Niedługo mam być w studiu.- uśmiechnęłam się.
- No to chodź, zwiedzimy jeszcze coś.- oznajmił i ruszyliśmy, aby ubrać kurtki.
~~Harry~~
Otworzyłem kopertę, całkiem ładną i wyjąłem kartkę, po czym zacząłem czytać...
"Londyński Bal Maskowy.
Serdecznie zapraszamy Mr. Styles wraz z osobą towarzyszącą
na bal, który odbędzie się jutro o godzinie 18 w Pałacu Buckingham.
Na bal obowiązkowe są stroje wizytowe i maski.
Zapraszamy :)"
- Pat, jutro idziemy na bal.- oznajmiłem uśmiechnięty.
- Że co?- spytała zdziwiona, a ja podałem jej zaproszenie.
- Jutro idziemy na bal. O kurde, muszę kupić garnitur.- dodałem.
- Weź kogoś innego Harry.- oznajmiła dziewczyna podając mi zaproszenie.
- Nie, idziesz ze mną i koniec.- dodałem.
- Harry...- zaczęła...
- Idziesz ze mną.- dodałem.
- Nawet nie mam sukienki.
- Dlatego dzisiejszy dzień spędzimy trochę na zakupach, a wieczorem w studiu.- oznajmiłem.
- Okej.- dodała.
~~Pat~~
Po zaparkowaniu auta weszliśmy do środka ogromnej galerii.
- To spotkajmy się w tym miejscu za godzinę, dobrze?- spytał chłopak.
- Dobrze.- dodałam i każdy ruszył w swoją stronę.
Zaczęłam więc poszukiwanie jakiejś sukienki. Odwiedziłam już chyba z 10 sklepów i nic na razie nie przypadło mi do gustu. Weszłam już do ostatniego sklepu z sukienkami i w końcu znalazłam odpowiednią kreację. Przymierzyłam ją i okazała się idealne, więc kupiłam ją. Następnie udałam się do sklepu z butami. W pierwszym sklepie już je znalazłam. Numer się zgadzał, więc kupiłam je. Kupiłam jeszcze maskę i już wszystko co potrzebne miałam. Udałam się więc z torbami do umówionego miejsca. Chłopak już czekał.
- I co jak poszły zakupy?- spytał.
- Dobrze, a tobie?
- Też. Chodź na obiad.- oznajmił i ruszyliśmy do jednej z tutejszych fast food'owych restauracji.
- No no już dawno nie słyszałem tego anielskiego głosu.- oznajmił.
- Ha..śmieszne.- uśmiechnęłam się.- Kiedy ty napisałeś tę piosenkę?- spytałam.
- Jakoś po miesiącu jak się poznaliśmy, ale wysłałem ją twojej menadżerce w sylwestra.- uśmiechnął się.
- Śliczna jest.
- Taka prawdziwa.- dodał.
- Tak.
- Co oglądasz?- spytałam.
- Oszukać przeznaczenie 2.- dodał.
- O nie, nienawidzę horrorów. - oznajmiłam.
- Spokojnie, przecież superbohater, mega ciacho siedzi obok.- dodał uśmiechając się.
- Hahaha...- wybuchnęłam nieopanowanym śmiechem.
- O matko!- krzyknęłam, kiedy chłopaka zaatakowały gołebie.
- Spokojnie.- zaczął się śmiać chłopak, a ja uderzyłam go w ramię.
- Zobaczymy jak ty będziesz się bał!- krzyknęłam.
- Nie doczekanie twoje.- uśmiechnął się po czym spojrzał na ekran.- O kurwa!- krzyknął przerażony a ja teraz zaczęłam się z niego nabijać.
- Przecież Pan Styles się nie boi.- haha
- Nie boję się!- uśmiechnął się.- Tylko to było trochę przerażające.
- Tak, tak Styles wmawiaj to sobie dalej.- śmiałam się.
Kiedy jednak to się skończyło, chłopak włączył jakiś film :"Wieczór Kawalerski : Chłopaczki z sąsiedztwa". Mega komedia! Śmialiśmy się przez cały film. Dzięki temu zapomniałam o tym horrorze. Na szczęście. Inaczej bym nie zasnęła. Kiedy już film się skończył postanowiłam iść spać.
- A właśnie, Harry.- odwróciłam się.- Niedługo znajdę sobie jakiś dom, więc nie będę ci już przeszkadzać.- uśmiechnęłam się.
- Co? Przecież wiesz,że nie przeszkadzasz i masz tu mieszkać ze mną do końca życia!- oznajmił śmiejąc się.
- ah..marzenia.- dodałam śmiejąc się.
_____________________________________________________
~~Alex~~
Włącz ~> to.
Obudzono mnie przed 9 rano. Zadzwoniłam do Cody'ego ale właśnie wchodził na plan, więc pogadam z nim przed koncertem. Nowo poznani znajomy oznajmili wczoraj, że będą na koncercie. Trochę się tym zdenerwowałam, ale Kat powiedziała, że mam się nie przejmować, tylko bawić muzyką. Ona ma rację, ale ciężko się tego trzymać czasami.
- Alex, kochana za godzinę jedziemy na sesje zdjęciową do magazynu "Faschion NY".
- Okey, a mogę zabrać Agnes i Emett'a?
- Tak. - uśmiechnęła się.
- Ty jesteś Emett, prawda?- zapytała pani fotograf. Chłopak się trochę zdziwił.
- Ym... no tak.
- Świetnie. Czy mógłbyś stanąć z Alexis?
- Jasne.- powiedział niepewnie i stanął obok nie kompletnie zaskoczony. Z resztą tak jak ja. Pozowaliśmy razem. Potem Emett miał ściągnąć koszulkę... Jest niesamowicie umięśniony, wiem to.
- Muszę?- zapytał.
- Jeśli nie chcesz to nie, ale kobiety były by wniebowzięte.
- Taa... ale mój narzeczony niekoniecznie.- rzuciłam.
- Przecież się tylko przyjaźnisz z Emett'em, prawda?
- No tak, ale...
- No więc właśnie. A nasz magazyn będzie się lepiej sprzedawał.- uśmiechnęła się.
- Taa... bo laski będą się na niego napalały.
- Może mi powiesz, że on cię nie pociąga?- dodała fotografka. Teraz to mnie zbiła z nóg.
- Że co, proszę?! Nie no... to już przesada...- chciałam stamtąd iść, ale chłopak pobiegł za mną i zatrzymał mnie przed wyjściem.

- Alex, kochanie uspokój się.- powiedział.
- Uspokoić? Przecież to jakaś paranoja!
- Wiem to, ale ona ma racje. To tylko parę zdjęć, a Cody od razu cię przecież nie zostawi. Ej... spójrz na mnie.- spojrzałam, po czym dodał - Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i dobrze o tym wiesz. A teraz wracajmy, co?
- No okey...
Zrobiliśmy kilka zdjęć i nawet mi się podobały. Słyszałam jak ekipa mówiła, że szkoda, że z nim nie jestem... Wiem, że on jest przystojny i w ogóle no ale kurde...
- Alex, czy mogłabyś zrobić pozę jakbyś chciała go pocałować?
- Emett...- szepnęłam wkurzona. Chłopak posłał mi swój uroczy uśmiech i szepnął...
- To tylko poza.- więc robiliśmy co nam kazano.
Zdjęcia wyszły rzeczywiście niesamowite. Nie zgodziliśmy się tylko na te zdjęcia, w których mieliśmy się całować. Kiedy wyszliśmy ze studia zadzwonił do mnie mój brat.
- Hej, co jest?- powiedziałam to komórki.
- Dostałaś jakiś list w bardzo ładnej kopercie. To chyba jakieś zaproszenie. Co mam z tym zrobić?
- Połóż w salonie.
- Okey.
- Albo czekaj! Przeczytasz mi go?
- Może zrobię zdjęcie i ci wyślę?
- No tak też można.
"Londyński Bal Maskowy.
Serdecznie zapraszamy Mrs.Palmer wraz z osobą towarzyszącą
na bal, który odbędzie się jutro o godzinie 18 w Pałacu Buckingham.
Na bal obowiązkowe są stroje wizytowe i maski.
Zapraszamy :)"
Napisałam do Cody'ego czy da rade przylecieć na bal, ale nie odpisał od razu. Za 6 godzin mam koncert. Trochę zaczynam się stresować... Muszę znaleźć tu jakąś sukienkę na ten bal :O

sukienkę i akurat przyszedł nasz przyjaciel. Usiadł obok dziewczyny i czekali, aż wyjdę. Kiedy przymierzałam ostatnią czułam, że to właśnie będzie ta. >>>>>>>>>
Koncert był niesamowity!Kat Graham zaskoczyła mnie swoją obecnością na scenie razem ze mną, ale to była bardzo miła niespodzianka. Zanim weszliśmy na lotnisko zadzwoniłam do Cody'ego, żeby go poinformować, iż niedługo będę w Londynie. W samolocie zasnęłam na ramieniu Agnes, która z kolei leżała na ramieniu Emetta. Emma jak zwykle coś załatwiała. Cała ona :D
- Agnes!- zawołałam, a dziewczyna po chwili była przy mnie.
- Co się stało?
- Musimy koniecznie iść po jakąś sukienkę! W czym ja jutro pójdę na bal?- byłam tak zdenerwowana, że szybko mówiłam.
- Alex spokojnie. Znajdziemy coś. Szkoda, że mnie tam nie będzie.- posmutniała. W tej chwili zadzwonił Cody.
- Cześć skarbie.- przywitałam się.
- Cześć, słuchaj ja też dostałem zaproszenie. Więc...
- Też masz zaproszenie?
- Tak.
- Wiesz co? Mam pewien pomysł.
- Jaki?
- Pójdziesz z Agnes, a ja z Emett'em, ale będziemy tam razem.
- Yyy... co? To skomplikowane.- zaśmiał się.
- Och... no bo oni też by tam chcieli być, więc skoro oboje mamy zaproszenia i mamy wziąć osobę towarzyszącą to może weźmy ich?
- Aa... teraz już rozumiem. Dobry pomysł, czemu nie.
- Też mi się podoba. Dobra kochanie bo muszę kupić jakąś sukienkę na bal!
- Tylko ładną!
- Postaram się.- zaśmiałam się i rozłączyłam, po czym spojrzałam na dziewczynę.
- I załatwione.- mrugnęłam do niej.

sukienkę i akurat przyszedł nasz przyjaciel. Usiadł obok dziewczyny i czekali, aż wyjdę. Kiedy przymierzałam ostatnią czułam, że to właśnie będzie ta. >>>>>>>>>
- No i co myślicie?- zapytałam.
- Najlepsza!- powiedział z wielkim entuzjazmem chłopak.
- Popieram.- dodała Agnes.
- No to ja już mam sukienkę, a ty Agnes?- zwróciłam się do niej.
- No ja też wybrałam jedną. Bardzo mi się podoba.- powiedziała podekscytowana pokazując mi sukienkę.
Koncert był niesamowity!Kat Graham zaskoczyła mnie swoją obecnością na scenie razem ze mną, ale to była bardzo miła niespodzianka. Zanim weszliśmy na lotnisko zadzwoniłam do Cody'ego, żeby go poinformować, iż niedługo będę w Londynie. W samolocie zasnęłam na ramieniu Agnes, która z kolei leżała na ramieniu Emetta. Emma jak zwykle coś załatwiała. Cała ona :D
_____________________________________________________
Włącz > to.

Dzisiaj mój brat ma ślub. Razem z Charlie'm pojechaliśmy do hotelu. Udaliśmy się do recepcji po klucze do pokoi. Przyjaciel wcześniej zarezerwował nam dwa pokoje.
Gdy mieliśmy już klucze, udaliśmy się do swoich pokoi. Chłopak miał pokój tuż obok mnie. Weszłam do niego i odłożyłam walizkę. Miałam piękny widok na morze oraz na basen. Hotel podzielony jest na kilka części.
Na dworze było jeszcze ciemno, więc nie było dobrze widać wszystkiego. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic.
.jpg)
Po około 2 godzinach obudziłam się.
Wyciągnęłam sobie jakieś rzeczy i ubrałam się. Założyłam buty, robiłam lekki makijaż i wyszłam z pokoju. Miałam zamiar iść na jakieś śniadanie. Po drodze spotkałam Charlie'ego, więc poszliśmy razem. Usiedliśmy i kelner przyniósł nam śniadanie. Zaczęliśmy jeść.
Po skończeniu wyszliśmy.
- Może pójdziemy się przejść? - zapytał.
- Pewnie.
Poszliśmy trochę zwiedzić miasto. Jest tutaj naprawdę pięknie i strasznie gorąco. Udaliśmy się na plażę. Chwilę posiedzieliśmy a później wzdłuż morza wróciliśmy do pokoju. Muszę powoli zacząć się szykować. Strasznie mi się nie chce. Wyszłam na balkon i zaczęłam patrzeć na morze. Nagle usłyszałam, że ktoś się rusza na balkonie obok. W pierwszej chwili myślałam, że to Charlie bo ma pokój obok mnie. Odwróciłam się w drugą stronę. Ja go zobaczyłam to myślałam, że padnę.
- Co ty tu robisz? - zapytałam.
- Twój brat mnie zaprosił. - odpowiedział Josh.
- Mówiłeś mu coś na nasz temat?
- Nie.
- Dlaczego masz pokój akurat obok mnie?
- Nie wiem, taki dostałem. Nie wiedziałem, że będziesz w tym samym hotelu co ja.
- Ja też nie wiedziałam.
- Możemy w końcu porozmawiać?
- Ale my nie mamy o czym rozmawiać.
- Jak nie mamy?
- No nie mamy. Wszystko jest już skończone.
- Chcesz to wszystko tak po prostu przekreślić?
- Ja chce, ale ty to już zrobiłeś.
- Olivia...zaczekaj.
Weszłam do pokoju. Ale mam dzisiaj szczęście. No po prostu... Masakra. Chciałam iść się już szykować, ale ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam drzwi i ....
- Powiedziałam ci już żebyś dał mi spokój.
- Wiem, przyniosłem ci tylko list. Przyszedł wczoraj do ciebie a zapomniałem ci go wcześniej dać. - powiedział to tak spokojnie, a ja na niego nakrzyczałam. Trochę mi się głupio zrobiło.
- Okey, dzięki.
Zamknęłam drzwi i postanowiłam otworzyć ten list. Było to zaproszenie.
"Londyński Bal Maskowy.
Serdecznie zapraszamy Mrs.Willimas wraz z osobą towarzyszącą
na bal, który odbędzie się jutro o godzinie 18 w Pałacu Buckingham.
Na bal obowiązkowe są stroje wizytowe i maski.
Zapraszamy :)"
Postanowiłam pójść na ten bal. Będzie to na pewno najlepsza impreza w Londynie. Muszę tylko znaleźć sobie jakąś osobę towarzyszącą. Później o tym pomyśle. Poszłam do łazienki i wzięłam kąpiel oraz umyłam włosy. Ubrałam na siebie szlafrok oraz zawinęłam swoje mokre włosy ręcznikiem. Zaczęłam się zastanawiać, jak ja się jutro wyrobię i czy w ogóle zdążę na ten bal. Wysuszyłam swoje włosy suszarką a później pomalowałam sobie paznokcie. Gdy wyschły poszłam się ubrać. Założyłam sukienkę i buty. Uczesałam się tak i zrobiłam makijaż. Trochę czasu zajęło mi to przygotowywanie. Ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam Charlie'ego. Chłopak wszedł do środka.
- Gotowa? - zapytał.
- Tak.
- Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję.
- Idziemy?
- Tak tylko wezmę torebkę.
- Okey.
Wzięłam jeszcze torebkę i opuściliśmy hotel. Na zewnątrz czekała na nas limuzyna, która zawiozła nas do kościoła. Na miejscu było już mnóstwo gości. Przywitałam się z kilkoma osobami i weszłam do kościoła a za mną reszta gości. Mój brat znajdował się już przed ołtarzem.
- Zdenerwowany? - zapytałam.
- A jak myślisz?
- No pewnie tak.
- Co ona tu robi? - zapytałam brata.
- Susane ją zaprosiła. Przyjaźniły się i nadal czasami utrzymują kontakt.
- Aha no to fajnie.
- Coś się stało.
- Nie.
Zaczęła się ceremonia. Na końcu ceremonii powiedzieli sobie tak i pocałowali się. Pięknie to wszystko wyglądało. Po opuszczeniu kościoła wszyscy pojechaliśmy do restauracji, gdzie odbędzie się dalsza część. Gdy byliśmy już na miejscu goście złożyli młodej parze życzenia oraz wręczyli prezenty. Później włączono wolną muzykę i młoda para zatańczyła swój pierwszy taniec. Następnie wszyscy goście ruszyli na parkiet.
- Zatańczymy? - zapytał Charlie.
- Pewnie.
Poszliśmy razem zatańczyć. Zatańczyliśmy kilka piosenek a później poszliśmy się przejść. Wypiliśmy kilka drinków.
- Charlie mogę cię o coś zapytać? - zapytałam.
- Co?
- Pójdziesz jutro ze mną na bal maskowy w Londynie? Dostałam dzisiaj list i dopiero się dowiedziałam.
- Pewnie. Ale co... tutaj list ci przysłali?
- Nie... Josh mi go dał.
- Aha. A jesteś pewna, że nie chcesz iść z nim?
- Nie. I jak na razie nie rozmawiajmy na ten temat.
- Okey. Jak chcesz, ale wiesz, że on ci nie odpuści. Kocha cię i zrobi wszystko żebyś do niego wróciła.
- Skąd ty to wiesz?
- Rozmawiałem z nim i mi wszystko powiedział. To nie jest jego wina, ale nie mówię, że też twoja. Więc przemyśl to zanim będzie za późno.
Poszliśmy dalej. Później wróciliśmy na salę. Zaczęłam myśleć nad moją rozmową z przyjacielem. Usiadłam i podeszła do mnie Nicole.
- Nie jesteś już z Josh'em? - zapytała.
- To chyba nie jest twoja sprawa.
- No wiesz po części jest i też moja.
- Czego ty ode mnie chcesz?
- Po prostu chcę z tobą porozmawiać jak przyjaciółki.
- Hahaha śmieszna jesteś. Przyjaciółkami nie jesteśmy, nie byłyśmy i nie będziemy.
- No w sumie racja. Kiedy wyprowadzasz się od Josh'a?
- Co?
- No wiesz, skoro nie jesteście już razem to...
- To co?
- To wreszcie będziemy mogli być razem.
- Ty na prawdę jesteś jakaś nienormalna. Powinnaś udać się do jakiegoś lekarza od głowy, bo z tobą jest coś nie tak.
- Ja bardzo dobrze się czuję.
- No chyba nie. Ta rozmowa nie ma sensu... a i nie dopuszczę żebyś z nim była.

Poszłam stamtąd. Ja nie wiem z tą dziewczyną jest coś nie tak. Poszłam tańczyć z Charlie'm, a później to co zobaczyłam i usłyszałam... nie wiedziałam co ma powiedzieć. Josh zaczął śpiewać. O kurde. Nie wiedziałam nawet jak mam się zachować. To wszystko jest tak skomplikowane. Po skończeniu piosenki chłopak podszedł do mnie z bukietem kwiatów. Teraz to mnie dopiero zaskoczył.
Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Z jednej strony byłam na niego strasznie wkurzona a z drugiej wciąż go kochałam.
- Nie musisz mi teraz odpowiadać. Przemyśl to. Będę na ciebie czekać. - dodał.
Dał mi ten bukiet kwiatów i odszedł. Ja stałam jak taki słup soli i nie wiedziałam co mam powiedzieć. A najgorsze jest to, że wszyscy goście nam się przyglądali i na pewno część z nich już się dowiedziała, że nie jesteśmy już razem. Po prostu świetnie. Opuściłam salę i wyszłam na zewnątrz.
Poszliśmy do hotelu. Nie mieliśmy daleko, więc poszliśmy na pieszo. Pożegnałam się z przyjacielem i weszłam do swojego pokoju. Przebrałam się w piżamę, nastawiłam na jutro budzik i poszłam spać.
_____________________________________________________
- Wszystko w porządku? - spytał Charlie.
- Nie. Nic nie jest dobrze. Wracam już do hotelu.
- Odprowadzę cię.
- Nie musisz sama dam sobie radę.
- Ale ja też już idę.
- Okey.
Poszliśmy do hotelu. Nie mieliśmy daleko, więc poszliśmy na pieszo. Pożegnałam się z przyjacielem i weszłam do swojego pokoju. Przebrałam się w piżamę, nastawiłam na jutro budzik i poszłam spać.
_____________________________________________________
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz