Włącz > to.
Moje spanie przerwało mi krzyczenie Harry'ego. Podniosłam się z łóżka i po cichu podeszłam do uchylonych drzwi.
- Niall jesteś nikim rozumiesz! Jeszcze masz czelność dzwonić do mnie i mówić, że masz nową laskę! Nienawidzę cię!- krzyknął po raz ostatni i podobnie jak ja wczoraj roztrzaskał swój telefon. Otworzyłam swoje drzwi i podeszłam do chłopaka.
- Słyszałaś to prawda?- spytał.
- Tak.- dodałam.
- Przepraszam.- dodał.
- Nie masz za co.- :)
- Dobra, zapomnij o tym, ubierz się i jedziemy na śniadanie a potem na wycieczkę.- oznajmił.
- Ale czym?- spytałam.
- Właśnie dostarczono twoje auto.- uśmiechnął się.
- To dobrze.
"Miałam uciec od wszystkich, a spotkałam Harry'ego i zmieniły się moje plany..."< To cały czas miałam w głowie.
Opuściłam łazienkę i weszłam do salonu, w którym już czekał Harry. Nadal nie wiem czemu, ale było to dla mnie dziwne, że znalazł się akurat tu gdzie ja i na dodatek powiedział mi całą prawdę.
- Harry?- spytałam.
- Tak?
- Mogę ci ufać prawda?- spytałam.
- Tak. Nie zawiodę twojego zaufania jak Niall.- dodał, a ja uśmiechnęłam się.
- Ja prowadzę.- oznajmił Harry siadając za kierownicą.
- Więc, gdzie jedziemy?- spytałam po chwili.
- Niespodzianka.- dodał uśmiechnięty i ruszyliśmy.
- Lodowisko?- spytałam.
- Tak!- oznajmił uśmiechnięty.
- Nie umiem jeździć na łyżwach.- dodałam.
- Spokojnie, nauczysz się.
- Harry, to się źle skończy.- oznajmiłam.
- Spokojnie.- dodał wciąż się uśmiechając.- Najpierw ja wejdę na lód i pokażę ci jak to robią profesjonaliści.- dodał po czym szybko znalazł się na lodzie.
- Harry, co ty tworzysz?- spytałam śmiejąc się.
- To jest profesjonalna jazda!- oznajmił po czym o mało co by się nie wywalił.
- Ej! Wszystko dobrze?- spytał Hazz.
- Chyba skręciłam kostkę.- oznajmiłam ze skrzywioną miną.
- Jedziemy do szpitala!- krzyknął po czym powoli wstałam i z bólem opuściliśmy lodowisko.
- Ałaa..- oznajmiła, kiedy już w końcu wstałam.
- Mam lepszy pomysł.- oznajmił chłopak po czym chciał mnie wziąć na ręce.
- Poradzę sobie.- oznajmiłam odsuwając się.
- Dobra, jak chcesz, chciałem pomóc.
- Harry, zwolnij.- oznajmiłam. - Nie umrę przez te chwilę.
- Lepiej jednak być tam szybciej.- dodał.
- Czekaj tu, poszukam lekarza.- dodał i pobiegnął gdzieś.
- Zapraszam panią Styles do środka.- oznajmił a ja spojrzałam z miną WTF na chłopaka.
- No co? Powiedziałem tylko, że jestem Harry Styles i że potrzebujesz lekarza natychmiast.- dodał uśmiechając się.
- Jakoś ci nie wierze.- dodałam po czym weszłam do gabinetu.
- Więc musi pani do końca tygodnia to nosić i proszę się nie przemęczać, a pan Styles się panią powinien zająć. Więc wizyta za tydzień, do widzenia.- dodał lekarz.
- Dziękuję do widzenia.- dodałam opuszczając gabinet.
- To co pani Styles, gdzie jedziemy?- spytał Styles z zadowoloną miną.
- Panie Styles do domu.- oznajmiłam.
- Jak sobie życzysz.
- Pat, ty idź do domu, a ja niedługo wrócę.- dodał chłopak.
- Okeej..-oznajmiłam po czym ruszyłam do domu.

- Zamówiłam pizzę.- oznajmiłam, gdy znalazł się w salonie.
- To świetnie, akurat jestem głodny.
- Proszę.- oznajmił wręczając mi pudełko.
- Harry, przecież mogłam sama sobie kupić.- dodałam.
- Ale ja to zrobiłem. Z resztą to za to, że przeze mnie mam skręconą kostkę.- dodał.
- Dziękuję.- oznajmiłam bawiąc się nowym telefonem.
Siedzieliśmy tak z jakieś 30 minut. W telewizji akurat rozpoczął się "Kevin sam w Nowym Jorku", więc zaczęliśmy go oglądać oczywiście komentując każdy kawałek filmu. Na zewnątrz zrobiło się już na prawdę ciemno a na dodatek zaczął padać śnieg. Dobrze, że paliło się w kominku i, że dom był ogrzewany bo inaczej mogło by być na prawdę zimno. Postanowiłam iść się wykąpać bo na prysznic nie ma co liczyć. Wstałam więc powoli i już chciałam iść, ale Hazz mnie wyprzedził.
- A ty gdzie?- spytał.
- Do łazienki, tam raczej ze mną nie pójdziesz.- oznajmiłam.
- Nie był bym tego taki pewien. - uśmiechnął się.
- Dam sobie radę spokojnie.
- Dobra, ale będę czekał przed drzwiami.
- Jak sobie chcesz.- dodałam.
- Oh Hazzuś.- dodałam, a chłopak szybko wstał.
- Jestem!- oznajmił uśmiechnięty.
- To ty idź do łazienki a ja idę spać, dobranoc.- dodałam i pocałowałam go w policzek.
- Dobranoc.- oznajmił uśmiechnięty i zawstydzony chłopak.
- Śpisz?- spytał.
- Nie.- dodałam.
- Mogę spać z tobą? Wiesz tak..jakoś.- dodał.
- No to teraz dobranoc.- oznajmił.
- Dobranoc Harry, ale najpierw chce ci życzyć wszystkiego najlepszego kochanie.- oznajmiłam całując go w policzek.
- Dziękuję, to miłe, że pamiętałaś.- oznajmił uśmiechnięty.
~~Alex~~
Włącz ~> to.

- Kochanie wstajemy.- próbował mnie obudzić Cody.
- Przestań...- mruczałam. Tak na prawdę nie chciałam, żeby przestawał.
- Kocham Cię.- mówił.
- Ja ciebie też.- powiedziałam sennie i spojrzałam na zegarek.
- Człowieku jest godzina 6 rano! Dlaczego już mnie budzisz?
- Bo każde z nas wyjeżdża i nie będziemy się widzieć, więc chcę się tobą nacieszyć.
- Aa... rozumiem już. To chodź tu do mnie.- usiadłam oparta o ramę łóżka, wyciągnęłam do niego ręce i przytuliłam do siebie.
- Dziękuję ci skarbie.- powiedział wykończony całując mnie.
- Ja tobie także.- odpowiedziałam.
Po jakieś 10 godzinach lotu byłam na miejscu. Z lotniska odebrała mnie Emma.
- Cześć kochana. Jak podróż?- zapytała.
- Cześć. Dobrze, spałam.
- Tak myślałam. Ale to dobrze, będziesz mieć więcej siły na koncercie.
- Pewnie tak.- uśmiechnęłam się.
- Dziś będziecie moim chórkiem.- powiedziałam do nich.
- Jak to?- zdziwili się.
- Będziecie mnie wspierać na scenie. Tak to.- zaśmiałam się.
- Żartujesz...
- Nie. Też was kocham.- przytuliłam ich oboje.
- Emma, mogę iść się przejść na spacer?
- Jasne, tylko uważaj na siebie i lepiej weź kogoś ze sobą.- odpowiedziała.
- Ja idę się przygotować.- powiedziała Agnes.
- To ja pójdę z tobą.- uśmiechnął się Emett.
- To chodź.
Przeszliśmy chyba całe miasto rozmawiając. To mój kochany przyjaciel.
- Podoba ci się Agnes?- zapytałam, a chłopaka chyba zamurowało.
- Skąd to pytanie?
- Po prostu pytam.- uśmiechnęłam się.
- Podoba mi się tak samo, jak ty.- odwzajemnił go.
- Oo... no to bardzo.- zaśmiałam się, a chłopak mnie objął.
- Bardzo.- powtórzył ciszej i dał mi całusa w policzek.
- Jesteś dla mnie jak siostra. Kocham cię. Wiesz o tym.- mówił.
- Wiem. Ty też jesteś dla mnie jak drugi brat i też cię kocham.- przytuliłam się do niego.
- Jak miło. Ale wiesz, ze ja nie nadaję się na chór, prawda?
- Oj dasz radę. Możesz nawet zatańczyć jak chcesz.
- Prędzej zatańczę niż zaśpiewam.- zaczął się śmiać.
- Dlaczego? Przecież dobrze śpiewasz. Po za tym nie będziesz sam. Nie marudź.
- Dobra, dobra... pójdę po ciebie i ze mną zatańczysz na oczach innych. Okey?
- Hahaha... też cię kocham. Wie, że zaśpiewasz.
- No zaśpiewam, ale ostatni raz.
- Człowieku to dopiero pierwszy raz.- wygłupialiśmy się wracając do reszty.
Staliśmy za kulisami lekko zdenerwowani, a w tym czasie nas zapowiadano.
- A teraz coś, na co wszyscy dziś czekaliśmy. Specjalnie z Londynu przyleciała do nas wraz z zespołem aby zaśpiewać z wami. To co, jesteście gotowi?
- Taak!!!- krzyczał tłum.
- Przed wami Alexis Palmer!!!- krzyknął ostatecznie Jim, który nas zapowiadał. Po chwili wybiegłam na scenę.
- Siemanko wszystkim!- powiedziałam do mikrofonu, a tłum zaczął krzyczeć, piszczeć i coś odpowiadać.
- Jak się bawicie?- zapytałam i zwróciłam mikrofon w ich stronę, a oni odpowiadali.
- Zapraszam na scenę moich przyjaciół, którzy dziś będą mnie wspierać prosto ze sceny. - powiedziałam uśmiechnięta, a oni wbiegli razem na scenę. Kiedy dziewczyny zobaczyły przystojnego Emett'a rozległ się pisk.
- To co? Pomożecie nam śpiewać?- powiedział do mikrofonu i było jeszcze głośniej.

Po koncercie, rzucaliśmy w tłum moje płyty i inne gadżety z moim autografem. Czapki, koszulki i różne takie :D Potem jeszcze robiłam z nimi grupowe selfie i od razu dodałam na instagrama.
Wróciliśmy do hotelu wykończeni ale szczęśliwi. Rozsiedliśmy się na kanapach i włączyliśmy telewizję. Wszyscy oglądaliśmy najpierw Pretty Little Liars, w którym gra Cody, a potem The Vampire Diaries, w którym gra Steven. Oni go nie znają, a ja im nic nie mówiłam, ale fajnie się ogląda swoich znajomych w telewizji. Potem jeszcze rozmawialiśmy o koncercie i poszliśmy spać. Chyba każde z nas zasnęło z uśmiechem na twarzy. *_*
____________________________________________________
Włącz > to.
Przez całą noc nie spałam. Wciąż myślałam o Josh'u. Nie wiem, dlaczego on mi to zrobił. Jak chciał być z Nicole to przecież mógł mi to powiedzieć. Wolałabym usłyszeć prawdę niż dowiadywać się takich rzeczy. Nagle ktoś zapukał do moich drzwi. Do pokoju wszedł Charlie.
- Mogę wejść? - zapytał.
- Pewnie. Tylko się nie przestrasz mnie. Na pewno strasznie wyglądam.
- Spokojnie. Wyglądasz ślicznie jak zawsze.
- Pewnie.
- Zrobiłem śniadanie.
- Dziękuję, ale nie jestem głodna.
- Musisz coś zjeść ciepłego. Zaraz przyniosę.
- Proszę bardzo, śniadanie do łóżka. - powiedział i zaczął się śmiać.
- Dziękuję ci.
- Wygląda pysznie. Sam gotowałeś? - zapytałam.
- I tak samo smakuję. Oczywiście nie wierzysz w moje możliwości? Spróbuj.
- No nie wiem.
- Może trochę zjem.
- No i prawidłowo.
- No dobra ubieraj się, nie będziesz tu tak siedzieć. - powiedział.
- Nie mam siły na nic.
- No chyba nie chcesz żebym zrobił to za ciebie. - powiedział śmiejąc się.
- Masz rację, nie chcę.
- No to chciałem zobaczyć u ciebie.
- Co?
- Twój piękny uśmiech. Powinnaś częściej się uśmiechać.
- Pewnie.
- No to idź się ubieraj i jedziemy.
- Dokąd?
- Niespodzianka.
- Charlie mam pytanie?
- Jakie?
- Możesz pojechać ze mną do Josh'a po resztę moich rzeczy.
- Oczywiście.
- Dziękuję. To idę się ubrać.
- Okey.
Udałam się do łazienki i wzięłam prysznic. Ubrałam się. Musiałam jakoś zakryć moje worki pod oczami, więc zrobiłam lekki makijaż. Rozczesałam jeszcze swoje włosy. Gdy byłam gotowa poszłam do przyjaciela.
- Gotowa?
- Tak.
- Ślicznie wyglądasz.
- Dobra nie słodź mi tak dzisiaj. - zaczęłam się śmiać.
- Haha, przecież ja nikomu nie słodzę.
- Nie wcale.
- No nie.
- No dobra jedziemy.
- Tak. Możemy jechać najpierw po moje rzeczy?
- Tak.
Ubrałam kurtkę i razem z przyjacielem opuściliśmy jego dom. Byliśmy już przed domem. Zauważyłam, że przed nim stoi jakiś samochód. Nie wiedziałam kto to może być. Miałam klucze od domu, więc postanowiłam wejść. Razem z przyjacielem weszliśmy po cichu do środka. Słyszałam jakąś rozmowę.
~~Josh~~
Nie mogłem wcale spać. Przez cały czas myślę o Olivii. Strasznie ją kocham i nie chcę żeby to tak się skończyło. Poszedłem i wziąłem zimny prysznic. Dobrze mi to zrobiło. Ubrałem jakieś rzeczy i zszedłem na dół. Ktoś zadzwonił do drzwi. Szybko poszedłem je otworzyć. Myślałem, że to Olivia, ale to była Nicole.
- Chciałeś się ze mną widzieć. - powiedziała.
- No tak. Może ty mi powiesz co się wydarzyło tamtej nocy?
- Pamiętam, że byliśmy na imprezie i zaczęliśmy pić i w ogóle a później poszliśmy razem do twojego pokoju i zaczęliśmy się całować no a co do reszty to sam powinieneś się domyślić.
- Ty chyba sobie żartujesz.
- Nie, czemu miałabym żartować.
Po tych słowach jeszcze bardziej się załamałem i wkurzyłem. Ona mówiła to z taką satysfakcją. Później dziewczyna podeszła do mnie.
- Dlaczego jesteś jeszcze z Olivią?
- Bo ją kocham.
- Pewnie. Jak byś ją kochał to byś jej nie zdradził.
- To wszystko przez ciebie.
- Pewnie, lepiej całą winę zgonić na kogoś. Pewnie nie chce cię znać co?
- No a jak myślisz.
- No na pewno nie. Wiesz mogę z nią porozmawiać i opowiem jej co się wydarzyło.
- Lepiej się w ogóle nie odzywaj.
Nie wiem co jej odwaliło, ale pocałowała mnie. Od razu odepchnąłem ją od siebie.
- Co ty robisz? - zapytałem wkurzony.
Dziewczyna zaczęła się uśmiechać i spojrzała się w bok. Zauważyłem Olivie. Teraz to już w ogóle nawet nie będzie chciała ze mną rozmawiać.
~~Oliv~~
Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Jeszcze bardziej się załamałam. Od razu wyszłam z tego domu.
- Olivia zaczekaj! - zaczął krzyczeć.
- Daj mi to jakoś wytłumaczyć! - dodał.
- Nie musisz mi się już z niczego tłumaczyć. Z nami koniec i nie dzwoń do mnie! - wykrzyczałam.
Znowu zaczęłam płakać. Oczywiście Charlie zaczął mnie pocieszać, ale to w ogóle nic nie dało. Nie chciałam już nigdzie jechać.
- Mógłbyś zawieść mnie do siebie? - zapytał, siedząc już w samochodzie chłopaka.
- Pewnie.
Pojechaliśmy do jego domu. Teraz sama nie wiem co mam robić. Byliśmy już w domu. Nie wiedziałam co mam zrobić. Wiem tylko, że nie wybaczę mu tego co zrobił. Usiadłam na kanapie w salonie.
- Mogę ci jakoś pomóc? - zapytał.
- Nie, sama muszę coś z tym zrobić.
Nagle ktoś zaczął pukać do drzwi. Chłopak poszedł je otworzyć. Po głosie słyszałam, że był to Josh. Charlie nie chciał go wpuszczać do domu. Po namyśle powoli podeszłam do drzwi.
- Olivia! Daj mi to jakoś wyjaśnić!
- Charlie mógłbyś nas zostawić na chwilę?
- Na pewno.
- Tak.
- No dobrze. - przyjaciel wrócił do środka a ja stałam z tym zdrajcą w drzwiach.
- Słucham, co chcesz mi powiedzieć?
Zaczął mi opowiadać jak to niby było, ale ja i tak nie uwierzyłam mu.
- Proszę cię wróć do mnie.
- Na pewno nie. Nie po czymś takim.
- Ale ja na prawdę cię kocham.
- Za kilka dni przyjadę po resztę moich rzeczy a... i oddaje ci pierścionek. Możesz dać go Nicole może jej się spodoba. - powiedziałam i dałam mu pierścionek.
- Ale Olivia...
- Sorry, ale nie mam czasu.
- Zaczekaj....
Zamknęłam drzwi i znowu się rozpłakałam. Muszę coś ze sobą zrobić. Mam już dosyć tego wszystkiego. Czemu akurat teraz musiało się wszystko popsuć jak było tak dobrze.
- Wszystko w porządku? - zapytał.
Gdy Charlie zobaczył mnie płaczącą na podłodze to od razu podbiegł do mnie i przytulił mnie i zaczął pocieszać. Jak przestałam w miarę płakać to poszłam do salonu.
- Muszę zrobić coś ze swoim życiem. - powiedziałam.
- Co?
- Jeszcze nie wiem. Na pewno muszę kupić sobie jakiś dom albo mieszkanie. Nie mogę z tobą mieszkać. Masz swoje życie.
- Możesz tu mieszkać ile chcesz. Mi to nie przeszkadza.
- Dziękuję.
- No dobra a teraz idź się trochę ogarnij i jedziemy coś zjeść.
- Nie mam ochoty.
- Masz, masz. Dalej wstawaj.
Poszłam do łazienki i poprawiłam sobie makijaż. Szczerze mówiąc, gdy zobaczyłam siebie w lusterku to trochę się przeraziłam. Razem z Charlie'm wyszliśmy i pojechaliśmy do jakieś restauracji. Zajęliśmy miejsce i w miarę szybko złożyliśmy zamówienie. Po pewnym czasie przynieśli nam nasze zamówienie. Zamówiliśmy kurczaka. Po skończeniu zapłaciliśmy i wyszliśmy. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy.
- Dokąd jedziemy? - zapytałam.
- Niespodzianka.
- No powiedz mi.
- No już ci mówiłem. Dowiesz się w swoim czasie.
Dużo się dowiedziałam. Po kilku minutach byliśmy przed jakimś budynkiem. Nie wiem co to za miejsce.
- Gdzie my jesteśmy? - zapytałam, gdy chłopak otwierał mi drzwi od samochodu.
- Przyjechaliśmy do mojego studia tanecznego. Chcę ci wszystko pokazać.
Razem z przyjacielem weszliśmy do środka i chłopak zaczął mnie oprowadzać. Później poszliśmy do pustej sali, gdzie nie było nikogo.
- Po co tu przyszliśmy? - zapytałam.
- Będziemy tańczyć.
- Chyba sobie żartujesz?
- Nie, mówię serio.
Charlie włączył muzykę i zaczął tańczyć. Ja usiadłam i przyglądałam się. Najpierw zaczął tańczyć jak zawodowiec, a później zaczął się wygłupiać. Zaczęłam się z niego śmiać.
.gif)
Przez cały czas śmialiśmy się i wygłupialiśmy się. Było bardzo fajnie. Miło spędziliśmy to popołudnie.
- No dobra jak ci tak wesoło to chodź potańczyć.
- Ja nie umiem tańczyć.
- Umiesz, umiesz. Dalej wstawaj. - złapał mnie za rękę i pociągnął.
Zaczął mi pokazywać jakieś kroki, ale ja nie mogłam wytrzymać ze śmiechu.
.gif)
Przez cały czas śmialiśmy się i wygłupialiśmy się. Było bardzo fajnie. Miło spędziliśmy to popołudnie.
- No może kiedyś będzie z ciebie tancerka. - powiedział i zaczął się śmiać.
- Jak może kiedyś, przecież teraz bardzo dobrze tańczę. Lepiej od ciebie.
- Haha chciałabyś. No dobra koniec na dzisiaj. Jedziemy.
- Dokąd?
- Coś zjeść. Zgłodniałem.
- To ja coś ugotuję.
- Na pewno?
- Tak, tylko wjedziemy jeszcze do jakiegoś sklepu po zakupy.
- Okey.
Opuściliśmy budynek i pojechaliśmy do sklepu. Charlie wziął koszyk a ja udałam się po produkty. Gdy mieliśmy już wszystko zapłaciliśmy i pojechaliśmy do domu chłopaka. Rozpakowaliśmy zakupy i zaczęłam gotować.
- Pomóc ci w czymś? - zapytał.
- Nie, spokojnie dam sobie radę.
- Okey, jak chcesz.
Postanowiłam, że ugotuję spaghetti. Zaczęłam przygotowywać posiłek. Po pewnym czasie był już gotowy. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Po skończeniu posprzątaliśmy.
Poszłam do łazienki i wzięłam kąpiel. Ubrałam piżamę i wróciłam do swojej sypialni. Położyłam się w łóżku i zasnęłam.
_____________________________________________________
- To co teraz chcesz robić? - zapytał.
- Jestem zmęczona, więc pójdę spać.
- No dobrze. To dobranoc.
- Dobranoc.
Poszłam do łazienki i wzięłam kąpiel. Ubrałam piżamę i wróciłam do swojej sypialni. Położyłam się w łóżku i zasnęłam.
_____________________________________________________
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz