

- Człowieki! Jedziemy teraz bo korki na mieście. Chodźcie!- krzyknął po czym wybiegł z pokoju biegnąc poinformować resztę.
- I jak podoba ci się w San Francisco?- spytał po chwili chłopak.
- Tak, jest ślicznie.- dodałam.
- Zobaczysz jak pięknie jest w Utah.- oznajmił.


- Patricia!- krzyknął po czym chwilę później rzucił się na mnie.
- Nawet nie wiesz jak tęskniłem.- oznajmił.
- Cześć.- rzuciłam odsuwając się trochę.
- Co u ciebie w ogóle? Gdzie mieszkasz teraz?- zaczął zasypywać mnie pytaniami a reszta moich towarzyszy tylko stała patrząc się na nas, a Niall posyłał mi pytający wzrok.
- Mieszkam w Londynie i wszystko w porządku.- dodałam.
- Dawno cię nie widziałem.- mówił.- Lecisz gdzieś, czy właśnie przyleciałaś?- pytał dalej.
- Lecę do Utah.
- Na prawdę? Ja też. To wspaniale. Będziemy mogli w końcu normalnie porozmawiać.- kiedy skończył to zdanie aż mnie ciarki przeszły.
- Tak, fajnie.- dodałam.
- Hmm...Pat, my tu ciągle jesteśmy.- rzucił wkurzony blondyn.
- Miło was poznać.- dodał Jai witając się z nimi.
- Taa..ciebie też.- oznajmił Hazz.
- Kto to jest ten cały Jai?- spytał chłopak po pewnym czasie siedzenia w ciszy.
- Jai Brook to...to...mój były chłopak, z którym rozstałam się właściwie przez pomyłkę.- oznajmiłam.
- Że co?- spytał.
- To co powiedziałam.
- Przez pomyłkę? To znaczy, że ja też jestem pomyłką, która stoi wam na drodze może co?- znacznie podniósł ton głosu.
- Nie powiedziałam tego.
- Dałaś to do zrozumienia przytulając się z nim.
- Przestań! Nie jesteśmy małżeństwem żebyś osądzał mnie o takie rzeczy!- teraz to ja podniosłam swój ton.
- Masz rację i może nie powinniśmy nim być.- oznajmił po czym wstał i zwyczajnie sobie poszedł. DUPEK.
- Coś się stało?- spytał.
- Nie, wszystko w porządku.- oznajmiłam.
- Pokłóciłaś się z chłopakiem przeze mnie prawda?
- Nie jest moim chłopakiem.- skłamałam i nawet nie wiem czemu. Chyba moja miłość do niego wróciła, ale co z Niall'em?
- Aha...to nawet dobrze.- mówił.- Bo krzycząc na ciebie nie zasługuję się na to miano.- teraz to już w ogóle mnie zgasił.
Spojrzałam wtedy na drzwi, które właśnie otworzył Niall. Spojrzał się na nas wzrokiem zabójcy i usiadł koło Harry'ego.
~~Niall~~
Usiadłem koło Hazz'y i patrzyłem na tego kretyna, który właśnie próbuje odebrać mi moją jedyną miłość. Jak ja nienawidzę siebie za to, że wybrałem właśnie te pieprzone góry! Wiem, że wiele razy skrzywdziłem Pat, ale zawsze ją przepraszałem, bo po prostu nie mogłem patrzeć jak cierpi. Jednak teraz nie byłem w stanie tego zrobić, ale jak nie zrobię tego to jeszcze on mi ją zabierze. A tego bym mu nie darował. Cały lot obserwowałem ich, jednak nie miałem odwagi podejść do niej i przeprosić. Nie mam pojęcia dlaczego.
~~Pat~~
W końcu wylądowaliśmy. Opuściłam samolot nadal rozmawiając o czymś z Jai'em. On zawsze znalazł jakiś temat do rozmowy. Nigdy razem się nie nudziliśmy. Zbliżała się godzina 18, więc jak dojedziemy do domków od razu pójdę spać. Pożegnałam się z chłopakiem, który razem z zespołem pojechali inną taksówką do swojego hotelu. Sophia podeszła do mnie i zaczęła rozmowę w czasie, kiedy szliśmy do limuzyny.
- To twój były?- spytała.
- Tak.
- Niall mówił. Strasznie się zdenerwował, bo myśli, że zabierze cie mu.
- Przecież to nie prawda.
- Pat, rozumiem, że może twoje uczucia do niego powróciły, ale lepiej będzie jak o nim zapomnisz, albo jak powiesz to Niall'owi to na pewno zrozumie, bynajmniej będzie się starał.
- CO? Co ty sobie wmawiasz!?! Ja nic nie czuje do niego. Przyznaj dla ciebie by było lepiej, gdybym zostawiła Niall'a. Cały czas robisz wszystko w tym kierunku. Przyznaj się, ty kochasz go, nie Liam'a.- krzyknęłam, a blondyn się odwrócił.
- Może to prawda i co z tego!- oznajmiła.
- Pat..-oznajmił blondyn.
- Wiecie co, lepiej będzie jak zostaniecie sobie tu wszyscy na tych waszych wakacjach. Nie będę wam przeszkadzać.- oznajmiłam zawracając na lotnisko.
- Pat..czekaj.- oznajmił. - Co ty robisz? O co chodziło z tą rozmową z Sophią?
- Wracam do Londynu. Niall przez to co mi powiedziała zrozumiałam, że tylko wam przeszkadzam i nie jestem tobie w ogóle potrzebna. Tak na prawdę dowiedziałam się, że Sophia kocha ciebie, nie Liam'a. Już od dawna robiła wszystko bym tylko była zazdrosna.
- Co? Od zawsze kochała Liam'a, musiałaś coś źle zrozumieć.
- Wykrzyczała to na ulicy nie słyszałeś!- wrzasnęłam. - Może ty też coś do niej czujesz i mi nie powiedziałeś!
Przejrzałam wszystkie loty do Londynu i najbliższy był za 30 minut. Usiadłam na krześle i zaczęłam myśleć co dalej. Miały to być fajne zimowe wakacje, a tu nagle tyle spraw wyszło na jaw. Postanowiłam napisać sms'a do Jus'a. W tej sytuacji mogłam liczyć tylko na niego. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer po czym wpisałam treść sms'a. >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Kocham go. Jest moim najlepszy przyjacielem i po prostu wiem, że mogę na niego liczyć. Kocham go za to. Dopiero w takich sytuacjach uświadamiamy sobie, kto tak na prawdę jest dla nas ważny. Właśnie. Dawno nie kontaktowałam się z moją przyjaciółką z Nowego Jorku. Od dzieciństwa była dla mnie ważna, a ja tak po prostu zapomniałam o niej. Emily Peyton. Siedziałam tak i myślałam. W końcu przyszedł czas na mój samolot. Przeszłam szybką odprawę i zajęłam miejsce w samolocie. Teraz jeszcze 10h lotu i będę na miejscu. Czyli na miejscu będę o 13. Obudziłam biednego Jus'a o 3 w nocy :(.
~~Niall~~
I tak po prostu pozwoliłem jej odejść. Dlaczego? Może bałem się prawdy. Wmawiałem jej, że mnie nie kocha. Sophia. Tak, to była jej wina. Przed lotem tu i w samolocie wmawiała mi, że Pat nadal kocha Jai'a i prędzej czy później do niego wróci, a ja głupi jej słuchałem. Dlaczego? Hm..od początku chodzenia z Liam'em podrywała mnie i Hazz'e bo jako jedyni z zespołu byliśmy wolni. Ale kiedy pojawiła się Patricia, nie mogła wytrzymać, że ktoś zajmie jej miejsce. Nie mogę uwierzyć w to, że Liam nigdy nie zauważył tego. Zostawił Danielle, która i tak nadal spędza z nami mnóstwo czasu dla tej kretynki. Nie raz już szantażowała tancerkę, jednak nie udawało jej się to do końca bo albo ja albo Hazz zawsze byliśmy w pobliżu.
Patricia wraca do domu, a ja zamiast zrobić wszystko by była ze mną po prostu pozwoliłem jej zrobić to co chciała. Jednak miałem inne plany. Chciałem w końcu, żeby prawda wyszła na jaw. Żeby Liam dowiedział się co się tu dzieje. Porozmawiałem z Hazzą i zgodził się ze mną powiedzieć wszystko Li. Tylko dlaczego tak późno. Kiedy byliśmy już w hotelu razem z chłopakiem zwołaliśmy wszystkich. Za chwilę życie Liam'a znacznie się zmieni.
~~Alex~~
Włącz ~> to.

Ubrana zeszłam na dół. Tak jak myślałam, chłopak właśnie krzątał się w kuchni. Weszłam do niej, chwyciłam jabłko i już miałam iść...
- Gdzie się wybierasz? - zapytał.
- Umówiłam się z Agnes. Dawno się nie widziałyśmy. Potrzebuję jej wsparcia.- udałam. .
- Mhm... kiedy będziesz?
- Nie wiem. Zadzwonię do ciebie później. - pocałowałam go w policzek.
- Jak się trzymasz?- widać, że się martwił.
- Źle. Ale daję radę.- uśmiechnęłam się
blado i wyszłam z domu.
Od razu, gdy tylko stanęłyśmy przed głównymi drzwiami zobaczyłam, że ktoś zwyczajnie wyrwał zamek. Dziwnie się poczułam... aż przeszedł mnie dreszcz.
- Wchodzimy?- zapytała dziewczyna.
- A jeśli ktoś tam jest?- ściszyłam głos.
- Jesteśmy we dwie. Spokojnie, damy radę.- uśmiechnęła się i poszła przodem.
- Krew...- zamarłyśmy. Strach sparaliżował nas od stóp do głów.
- "Nic tu nie ma. Ale spokojnie... to tylko kwestia czasu aż się spotkamy. Strzeż się. Całuski - A" - przeczytała Agnes na głos.
- Umie nieźle nastraszyć...- stwierdziła po chwili.
- I nieźle wkurzyć.- dodałam.
Sytuacja była podobna jak w domku nad jeziorem. Różnicą było jednak to, że schron był otwarty, a nie powinien. o domku weszłyśmy właśnie przez ten schron. To było przerażające. Nie było światła, więc byłyśmy zdane na światło komórek. Weszłyśmy na górę. Znalazłyśmy się w holu. Ja weszłam do kuchni, a Agnes została na miejscu. Obie usłyszałyśmy coś, co dobiegało z góry. Spojrzałyśmy na siebie i pierwsza ruszyłam po schodach. Dziewczyna cały czas była tuż za mną. Przynajmniej tak myślałam... Ale kiedy się odwróciłam.. jej nie było.

- Agnes? Agnes gdzie jesteś? Agnes?! To nie jest śmieszne... - wołałam ją, ale nie odpowiadała. Stare panele skrzypiały pod moimi stopami. Nagle usłyszałam głośny krzyk z dołu. To była Agnes.
- Aaaa...!!! Zostaw mnie! Nie!....- a potem krzyk ucichł a ja zbiegałam już ze schodów.
- Agnes?! Agnes! Gdzie jesteś?! Agneeees!!!- krzyczałam płacząc. Wbiegłam do salonu i zobaczyłam krew... To wyglądało jakby ktoś ją ciągnął po podłodze. Boże pomocy...- błagałam o pomoc w myślach.
- Dobra A... nie wiem czego ty kurwa ode mnie chcesz, ale mam dość. Słyszysz?! Weź się ode mnie kurwa odpierdol dobra? Niszcz życie komu innemu a mnie zostaw w spokoju! Oddaj mi rodzinę i przyjaciółkę! Wiem, że mnie słyszysz kutasie! Obiecuję, że jak cię dorwę to cię kurwa zabije! Rozumiesz?! - krzyczałam tak głośno, żeby dotarło. Wiem, że on gdzieś tam jest. I miałam rację... Panele na górze zaskrzypiały, więc szybko wzięłam nóż i pobiegłam na górę.
No dobra... ale gdzie się schował, co? Przeszukałam każdy pokój i nic nie znalazłam, po za stertą kurzu. Teraz byłam w łazience. Z okna był widok na tyły posesji, między innymi na starą szopę. Ale.... myślałam, że mam urojenia... Ona się paliła.... A na drzwiach pisało "Zaraz stracisz przyjaciółkę.". To znaczy, że ona... tam jest! OMG :O
Szybko pobiegłam do szopy. Drzwi były zamknięte i nie mogłam wejść. Postanowiłam więc rozwalić ścianę... Wzięłam rozbieg i po prostu wskoczyłam do środka przez kruchą ścianę z desek.
- Agnes?! Agns, jesteś tu?! Odezwij się! Proszę! Zaraz się tu spalimy! Agneees!!!- krzyczałam. Zobaczyłam, że coś obok siana się poruszyło. Podeszłam tam i znalazłam ją. Była przywiązana do czegoś.. Sznur prowadził do starego, już nie działającego traktora. No to zajebiście... Ogień pochłaniał całe pomieszczenie. Szybko się rozprzestrzeniał. Zaraz zginiemy- pomyślałam. Straciłam już nadzieję. Nie mogłam jej uwolnić.
- Alexis?! Alex pomóż mi!- to był znajomy głos... jakby... John'a?
- Alex pomóż mi!- cały czas krzyczał.
- Gdzie jesteś?! John!!!- płakałam, krzyczałam i nerwowo przerzucałam siano.

- "A" mnie oszukało.- zdołałam powiedzieć.
~~Cody~~
Dostałem SMSa od zastrzeżonego numeru, że "Oj... chyba zaraz umrze. Śpiesz się z nią pożegnać. To jej koniec. - A". Przestraszyłem się. I to bardzo... Alex niee odbierała telefonu i nie wiem gdzie jest.
- A niech to szlak!!!- wkurzyłem się. Po chwili dostałem kolejną wiadomość.
- "Nie denerwuj się tak. I tak nie zdążysz jej pomóc, więc mogę ci zdradzić, że zaraz się spali w posiadłości dziadków. Całuski - A".- przeczytałem, wziąłem kurtkę i pobiegłem do samochodu.
- Agnes co się dzieje?!- zapytałem, ale on wskazała na szopę.
- Ona tam jest.- powiedziała z trudem.
Nie wpuszczali mnie do sal, więc czekałem na korytarzu. Około 23 dołączył do mnie Drew. Siedzieliśmy na korytarzu wyczekując. W końcu usnęliśmy.
____________________________________________________________________________
Włącz > to.
.jpg)
Później poszłam do kuchni w celu przygotowania czegoś do jedzenia. Po namyśle zrobiłam sobie naleśniki. Po przygotowaniu wyglądały pysznie. Usiadłam i zaczęłam jeść. Po skończeniu włożyłam naczynia do zmywarki i włączyłam urządzenie. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Josh'a.
- Cześć kochanie. - powiedział.
- Cześć. - odpowiedziałam.
- Już po zdjęciach?
- Dopiero przed. A ty kiedy masz ten koncert?
- Dzisiaj mam samolot do Cork i tam gramy dwa koncerty. Jeden jeszcze dzisiaj a drugi jutro.
- No to fajnie. To w takim razie nie będę ci przeszkadzać. Zadzwonię jutro.
- Okey. Kocham cię.
- Ja ciebie też. Pa.
- Pa.
Rozłączyłam się, a następnie napisałam do Charlie'ego, że jadę na sesje. Nie wiem po co on chce tam jechać. Będzie się tam tylko nudzić. No, ale jak chce to już jego sprawa. Wzięłam kluczyki od auta oraz torebkę, którą dostałam od Pat. Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu. Po kilku minutach byłam już na miejscu. Przed budynkiem czekał na mnie mój przyjaciel. Podeszłam do niego i przywitałam się z nim.
Chłopak otwarł mi drzwi i weszliśmy do środka. Od razu po wejściu poszłam do garderoby przebrać się. Założyłam ubrania, które mi przygotowano, a następnie zrobiono mi makijaż oraz fryzurę. Gdy byłam już gotowa poszłam pozować do zdjęć. Przyjaciel siedział na krześle i przypatrywał się. Czasami mnie nawet rozśmieszał, co nie za bardzo podobało się fotografowi. Po kilku godzinach skończyliśmy. Poszłam przebrać się w swoje ubrania. Pożegnałam się z wszystkimi i opuściłam budynek.
- Na pewno chcesz tam iść? - zapytałam.
- Tak.
- Ale wiesz, że może być nudno. Ciągłe patrzenie jak ktoś robi zdjęcia.
- Spokojnie. Wytrzymam.
- No okey. To idziemy.
Chłopak otwarł mi drzwi i weszliśmy do środka. Od razu po wejściu poszłam do garderoby przebrać się. Założyłam ubrania, które mi przygotowano, a następnie zrobiono mi makijaż oraz fryzurę. Gdy byłam już gotowa poszłam pozować do zdjęć. Przyjaciel siedział na krześle i przypatrywał się. Czasami mnie nawet rozśmieszał, co nie za bardzo podobało się fotografowi. Po kilku godzinach skończyliśmy. Poszłam przebrać się w swoje ubrania. Pożegnałam się z wszystkimi i opuściłam budynek.
- I jak nie zanudziłeś się?
- Nie. Było bardzo fajnie. Pozowałaś jak prawdziwa modelka. Tak bardzo poważnie, do momentu, kiedy nie zacząłem cię rozśmieszać. - powiedział, po czym wybuchnęłam śmiechem.
- To co, może pójdziemy na jakiś obiad? - zaproponował.
- W sumie to czemu nie. Już nawet zgłodniałam.
Niedaleko studia znajdowała się restauracja, więc poszliśmy do niej. Zajęliśmy stolik i kelner przyniósł nam MENU. Zamówiliśmy sobie danie dnia. Po jakimś czasie przynieśli nam nasze zamówienie. Danie smakowało pysznie. Po skończeniu chłopak zapłacił i opuściliśmy budynek oraz poszliśmy w stronę samochodu.
Pożegnałam się z przyjacielem i pojechałam do domu. Po kilku minutach byłam już na miejscu. Byłam zmęczona. Poszłam do salonu i położyłam się na kanapie. Włączyłam jakiś film w telewizji. Leżałam sobie wygodnie, aż w pewnym momencie zasnęłam.
- Dziękuję za obiad. - powiedziałam.
- Nie ma za co. Co robisz wieczorem?
- A jeszcze nie wiem, ale chyba będę siedzieć w domu.
- To może masz ochotę przejść się do kina?
- W sumie to czemu nie. Dawno nie byłam.
- To przyjadę po ciebie.
- Okey.
Pożegnałam się z przyjacielem i pojechałam do domu. Po kilku minutach byłam już na miejscu. Byłam zmęczona. Poszłam do salonu i położyłam się na kanapie. Włączyłam jakiś film w telewizji. Leżałam sobie wygodnie, aż w pewnym momencie zasnęłam.
- Smacznie sobie spałam do momentu, gdy usłyszałam jakiś dzwonek. Był to dzwonek do drzwi. Zaspana wstałam z łóżka i poszłam je otworzyć.
- Gotowa? - spytał Charlie.
- No prawie. Daj mi 10 minut. - odpowiedziałam ziewając.
- Spałaś? Obudziłem cię?
- Tak mi się tylko przysnęło. Zaraz będę gotowa. Wejdź do środka. Ja zaraz wrócę.
- Okey.
Poszłam do łazienki i trochę ogarnęłam się. Gdy byłam już gotowa, razem z przyjacielem wyszliśmy z mojego domu. Wsiadłam do jego samochodu i pojechaliśmy do kina. Jak byliśmy na miejscu chłopak poszedł kupić bilety, a następnie poszliśmy zająć miejsca. Film się zaczął i zaczęliśmy oglądać. Po 22 seans dobiegł końca. Charlie odwiózł mnie do domu.
- Dziękuję za miłe spędzenie dnia. - oznajmiłam.
- Nie ma za co. Cieszę się, że w ogóle chciałaś spędzić ze mną ten czas. Musimy jeszcze się kiedyś spotkać.
- Koniecznie.
Pożegnałam się z przyjacielem i weszłam do domu. Poszłam do łazienki i wzięłam kąpiel. Następnie ubrałam się w piżamę. Udałam się do sypialni. Chciałam zadzwonić do Josh'a, ale zapomniałam, że u niego jest inny czas. Na pewno już śpi. Położyłam się w łóżku i zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz